niedziela, 8 maja 2022

Lekcje miłości: Rozdział 17

 

Lekcje miłości

Rozdział 17

 

 

*Sehun*

 

            Nie wiedziałem co się działo z Anri od kilku dni. Mieliśmy trochę napięty grafik, więc nie mogłem do niej podejść, a ona nie odpisywałam na moje wiadomości w których pytałem jak się czuje. Zastanawiałem się, czy wpływ na to miała może wizyta Namjun przy niej. Wiele wtedy mogła źle zrozumieć… Nawet jeśli, to i tak zapewne traktowała mnie do tej pory jak przyjaciela i to nie powinno odbijać się na naszej relacji, choć ja miałem inne zamiary, a tego już nie wiedziała. Poniosło mnie niepotrzebnie widząc byłą przyjaciółkę i dziewczynę jednocześnie. Dodatkowo zrozumiałem, że nie łączyło nas tak głębokie uczucie jak myślałem. Nigdy nie czułem tego co w tamtym momencie przy Anri… Tak bardzo się myliłem.

— Wychodzę do Shinry! — zarzucił w moją stronę Baekhyun, a ja podskoczyłem na to w moim siedzeniu, bo miałem pomysł.

— Daj mi znać, czy Anri jest u siebie. Jakby była to wyślij ją jakoś tutaj może? Wydaje mi się, że ona stara się mnie unikać.

            Patrzył na mnie zaskoczonym, a może bardziej zaniepokojonym wzrokiem. Pewnie nadal się przejmował losem tej dziewczyny, bo to wiadome, że on się jej wcześniej podobał, o ile nadal tak nie było.

— Wymyślę coś. Nie martw się. — Mrugnął do mnie wraz z tymi słowami, a ja pokiwałem mu na potwierdzenie tego, iż mu ufałem. On to miał głowę do takich sytuacji. Nie to co ja.

            Jak tylko wyszedł zacząłem rozmyślać o pewnej chwili… Jej wspomnienie napłynęło do mnie, jak sobie przypomniałem o Anri. Po wyjściu Namjun przytuliła mnie od tyłu i to wywołało we mnie mnóstwo emocji. Miałem ochotę jej wtedy tak wiele powiedzieć, a bałem się ją tym obciążać. W końcu nie mogłem nawet marzyć by spojrzała na mnie w taki sposób jak ja na nią patrzyłem od jakiegoś czasu.

 

***

 

            Minęło dużo czasu od wyjścia przyjaciela i nie dawał on żadnych znaków, więc uznałem, iż zapomniał o mojej prośbie. To byłoby dziwne w jego przypadku, lecz najlepszym się zdarza. Wtedy właśnie zaskoczyła mnie dosłyszana rozmowa z przedpokoju. Wydawało mi się, że słyszę jej głos, co mnie znowu zdziwiło. Przecież miał dać znać…

            Zbiegłem po schodach, by sprawdzić, czy mój słuch się myli i ujrzałem, że rozmawiała z Luhanem w przedpokoju. On trzymał jakąś torbę, a ja czułem, że w niej był pretekst do wejścia Anri do naszego dormu. Wyglądała tego dnia prześlicznie. Jej kosmyk włosów opadł na twarz, gdy pochyliła ją na mój widok, aż chciało się go odgarnąć. Widziałem, że obraca się i próbuje wyjść. Już chciałem podbiec, jednak Luhan chwycił ją za ramię, co mnie trochę zestresowało.

— Masz zamiar tak po prostu wyjść? — zwrócił się do niej, a ona nie zareagowała. — Przecież Sehun musi z tobą porozmawiać. — To całkowicie mnie wybiło z rytmu. Myślałem, że on mnie nie widzi, skoro stał tyłem do mnie. Na szczęście on miał radary wszędzie i pewnie też z tyłu głowy.

— Tak, chcę porozmawiać, bo chyba coś jest między nami do wyjaśnienia — mówiłem podchodząc bliżej, a po jakimś czasie się dopiero zorientowałem jak źle brzmiała moja wypowiedź.

— Spieszę się — rzuciła krótko i zabrała rękę Luhanowi, ale nie pozwoliłem jej odejść i sam chwyciłem jej dłoń w porę.

            Poczułem, jak zadrżała, a mnie ten drobny gest przyprawił o ciarki. Niestety nie mogłem dać się ponieść chwilowym emocjom. Musieliśmy wiele sobie powiedzieć. Potrzebowaliśmy chyba wyjawić sobie na czym staliśmy, bo ukrywanie wszystkiego nie miało dłużej sensu. Pewnie jedynie nieporozumienia wynikałyby z tego i czułem, że w jednym właśnie tkwiliśmy.

— Nie uwierzę w twoją wymówkę — powiedziałem stanowczo i ruszyłem w stronę mojego pokoju, nadal trzymając ją.

Nie wyrywała się i nie musiałem się wysilać, bo po prostu poszła za mną. To było takie dziwne. Ta atmosfera między nami mnie strasznie zmartwiła. Byłem pewien, że za chwilę wiele się wydarzy i bałem się tego.

W moim pokoju puściłem ją, choć najchętniej zawsze chodziłbym z nią w ten sposób. Ona usiadła na moim łóżku nadal unikając mojego wzroku. Martwiła mnie tym. Wiedziałem, że szybko z niej nie wyciągnę o co jej chodziło, więc musiałem zacząć od mojego szczerego wyznania, co na pewno nie było dla mnie trudne.

— Unikasz mnie przez ostatnią sytuację? Wydawało mi się, że wszystko między nami potem było dobrze — zacząłem jednak od wyciągania czegoś z niej, bojąc się uderzyć od razu z otwartymi kartami.

— Tak jakby… Ciężko będzie mi to wyjaśnić, lecz w domu to wszystko przemyślałam i coś sprawiło, iż nie potrafiłam się do ciebie odezwać i bałam się z tobą zobaczyć. — Jej wypowiedź była tak zagmatwana i zdradzała mi tak mało. A może ona zorientowała się o moich uczuciach i postanowiła się wycofać z tej znajomości?

— Mów jaśniej proszę. — Mówiąc to kucnąłem przed nią i spojrzałem z dołu na jej słodką i smutną twarz, ona także zaczęła mi się przyglądać, a jej kontakt wzrokowy mnie ucieszył. Brakowało mi jeszcze uśmiechu do kompletnej Anri, którą polubiłem mocniej niż chciałem.

— To zbyt trudne. Możesz potem zerwać kontakt… — Nie rozumiałem tych słów. Cokolwiek by mi powiedziała, nie zrobiłbym tego i przecież to ona właśnie to robiła.

— Ja właśnie próbuję uniknąć takiej sytuacji, bo nie chcę stracić naszej relacji — szczerze wyznałem, a ona leciutko uniosła kąciki ust. Nie wytrzymałem dłużej… — Nie żebym chciał wiecznie się z tobą przyjaźnić. — Zauważyłem, iż znowu posmutniała, co było dobrym znakiem. — Długo tak nie wytrzymam, skoro mi się podobasz. — Na to szeroko otworzyła oczy. Gdy tak robiła, mogłem lepiej ujrzeć ich piękno. Z drugiej strony wyglądało to zabawnie, więc nie powstrzymałem cichego prychnięcia śmiechem. — Czemu to tak cię dziwi? Myślałem, że jestem łatwy do rozgryzienia. — Żartowałem w ten sposób z całej sytuacji i chciałem zrobić, by odetkać ją i dowiedzieć się w końcu co ona o tym wszystkim myślała.

— Jak to możliwe? Przecież kochasz Namjun. — Czyli ostatecznie źle zrozumiała ostatnie wydarzenia. Westchnąłem głęboko i przemyślałem sprawę przez chwilę. Przecież nie powinno jej to przeszkadzać, jeśli sama nic nie czuła… Właśnie.

— Nie. Od dawna wiem, że pomyliłem wtedy naszą bliską przyjaźń z czymś na wzór miłości. Ostatnio chciałem uratować naszą wcześniejszą relację, bo boli mnie to, że to rozpadło się przez związek. Ona dodatkowo powstrzymuje się przed powrotem do tego co było i tym bardziej drążę to, by dowiedzieć się o co jej chodzi. Choć chyba wtedy to była już ostatnia szansa, by coś wyciągnąć z niej — opowiedziałem wszystko dokładnie i bez owijania w bawełnę. — A tobie dlaczego przeszkadzałoby to, że coś do niej czułbym? Czyżbyś odwzajemniała coś? — dopytałem delikatnie, a ona zarumieniła się na swoich policzkach, co mogłem uznać chyba za dobry znak.

— Też ostatnio uświadomiłam sobie, iż zaczynam coś do ciebie czuć. Wcześniej myślałam, że i tak jest w twoim przypadku, ale to wszystko z Namjun mnie zmyliło. — Jak dobrze było mi to wszystko słyszeć.

— W takim razie wszystko wyjaśnione… Zauroczyłem się tobą Anri, więc pragnę, byśmy zostali parą. — Sam zaskoczyłem się swoją bezpośredniością. Pewnie uczucia dodały mi tej odwagi i to, że wiedziałem, iż odwzajemniała to.

— Dobrze — szepnęła nieśmiało i popatrzyła głęboko w moje oczy. Jej były zaszklone zapewne od szczęścia.

            Wtedy naszło mnie na okazanie jej czegoś więcej. Usiadłem obok niej, a ona podążyła za mną wzrokiem. Następnie złożyłem całusa na jej policzku, co pewnie ją zaskoczyło i zakłopotało. Chwyciła się dłonią w miejsce, gdzie musnąłem ją ustami. Wyciągnąłem ręce i objąłem ją delikatnie przyciskając tym samym jej twarz do mojego torsu. Dzięki temu poczułem całkowity spokój. Potrzebowałem tej bliskości, potrzebowałem Anri przy sobie.

 

*Eunmi*

 

            Siedziałam z Kyungsoo i niby rozmawialiśmy o przyziemnych sprawach, a czułam się tak cudownie. W pewnym momencie zaśmiałam się z czegoś co powiedział i upadł mi trzymany przeze mnie długopis. Gwałtownie schyliłam się, by go podnieść z podłogi, a on zrobił to samo. Przez ten gest nasze twarze były tak blisko, że moje serce zabiło mocniej. Jego oczy wpatrzone we mnie działały niesamowicie na mnie. Przygryzłam mimowolnie wargę i wiedziałam co za chwilę się stanie. On chwycił dłonią mój kark, i przybliżył nas do siebie w ten sposób. Następnie wtopił się w moje usta, a ja pospiesznie je rozchyliłam, bo pragnęłam pogłębionego i namiętnego pocałunku w tamtej chwili. Nie mogłam ukryć tego, jak bardzo byłam podekscytowana. Z jednej strony czułam się z tym dziwnie. Dopiero co zostaliśmy parą, a ja miałam ochotę na tak wiele. Nikt nigdy pewnie nie podejrzewałby widząc mnie na co dzień o takie rzeczy. Ja sama byłam w szoku, że byłam taka napalona. On chciał odsunąć się ode mnie, a ja go powstrzymałam wplątując dłoń w jego włosy i przyciągając go w ten sposób ponownie do siebie. Zaczęłam powoli pochylać się w tył, tak by położyć się na kanapie, a on podążał za mną, dopóki nie zawisnął nade mną. Oderwał się ode mnie jak poparzony co mnie zasmuciło.

— To za wiele na razie. — Mówiąc to przybrał wystraszone spojrzenie. Oh tak… Miał rację. Za bardzo mi się spieszyło. Nie wiedziałam czemu. Może tak reagowałam, gdy byłam zakochana? Bo innego wyjaśnienia nie widziałam. Nie znałam takiej mnie.

— Przepraszam — szepnęłam czując zażenowanie własną osobą.

On pogłaskał mnie delikatnie po policzku i uśmiechnął się pokrzepiająco. Potem zsunął dłoń na mój podbródek i złożył jeszcze delikatnego całusa na ustach, a następnie usiadł we wcześniejszej pozycji. Widziałam, że zawstydził się tym co zrobił, co sprawiło we mnie napływ zachwytu. Już rozumiałam czemu mężczyźni lubili nieśmiałe dziewczyny.

Drzwi do domu się otworzyły, a w nich stanęła moja matka. Byłam zaskoczona jej przybyciem. Zapowiedziała wyjazd na weekend z Yeonseo, więc jej uwierzyłam i postanowiłam zaprosić dlatego Kyungsoo. A ona najwidoczniej coś odwołała.

Podeszłam ją przywitać trochę zmieszana i wtedy zauważyłam, że coś było nie tak. Płakała wcześniej, co poznałam po rozmazanym tuszu, miała też sine miejsce pod okiem i to mnie przeraziło. Jeżeli ten drań ją tknął…

— Miałaś rację… — powiedziała łamiącym się głosem, a ja poczułam, iż koło mnie stanął Kyungsoo. Pewnie chciał zobaczyć, czemu miałam taką straszną minę patrząc na matkę.

— On pobił panią? — wyskoczył oburzony, a ja byłam zaskoczona jego zaangażowaniem.

— Tak, ten drań chciał ode mnie twoich pieniędzy, więc mu odmówiłam, a następnie wszczął kłótnie i oberwało mi się. Spokojnie, ja tego tak nie zostawię. Wszystko poszłam od razu zgłosić na policję — mówiła to mi to ze szczerością i zdenerwowaniem.

— O jakich moich pieniądzach mówisz? — zdziwiłam się, choć nie to powinno mnie zaciekawić w jej wypowiedzi.

— Mam odłożone oszczędności na koncie na wypadek mojej śmierci, czy twojego ślubu, dostaniesz je. Widział je, bo poznałam go, wpłacając kolejną kwotę na to konto i pewnie spodobała mu się sumka. — Po tych słowach delikatnie prychnęła, a ja byłam w szoku. Nie wiedziałam co bardziej go powodowało.

— Wykorzystywanie pozycji bankiera dla zaspokajania swoich potrzeb to poważna sprawa i oby go za to ukarali — rzekł Kyungsoo, a ja przytaknęłam na to.

— Zrobię wam kolację, bo pewnie Eunmi cię tu głoduje. — Zmieniła nagle temat, a ja znowu nie wiedziałam co się dzieje. Ona była dla niego miła? Właśnie. Nadal nie wiedziałam, czemu traktowała mnie tak, a nie inaczej ostatnio, lecz odpowiedź przyszła sama. —W końcu jakoś muszę się wkupić w wasze łaski, bo ostatnio byłam wiedźmą. On nastawiał mnie przeciwko tobie, mojej córce. Nie powinnam była mu na to pozwolić, choć on był zbyt dobrym manipulatorem.

            I wszystko było jasne. Mama nie mogła mnie nienawidzić bez powodu. To wszystko co podawała za powody było przesadzone i ulżyło mi, iż nie wszystkie winy były po mojej stronie. Nie chciałam wiedzieć, co ten człowiek mówił na mnie. Ważne, że pozbywaliśmy się go z naszego życia, mama jednak mnie kochała i byłam w pełni szczęśliwa dzięki Kyungsoo.

 

*Shinra*

 

            Siedziałem z Shinrą i od początku czułem, że coś było z nią nie tak. Nie umiała się skupić na rozmowach ze mną. Nawet moje żarty ją nie bawiły. Jakby była w innym świecie. Nie podobało mi się to. Czekałem, aż to się wyjaśni, a jak na złość nie działo się to. W pewnym momencie nie wytrzymałem i postanowiłem to z niej jakoś wyciągnąć.

— Widzę, że coś cię gryzie — zacząłem, na co ona zadrżała.

            By dodać jej otuchy i żeby powiedziała mi wszystko, zacząłem głaskać jej dłoń. Ona spuściła swoją twarz i widziałem, że zmuszała się do powiedzenia mi czegoś, więc starałem się być cierpliwy.

— Wycofuję oskarżenia — wypowiedziała to bardzo szybko, a ja nie wierzyłem temu co słyszałem. W pierwszym momencie zastanawiałem się też czy myślimy o tych samych oskarżeniach, lecz z tego co mi wiadomo, nikogo innego nie oskarżała ostatnio.

— Z jakiego powodu? On zasłużył na karę. — Byłem bardzo oburzony. Przecież on ją skrzywdził… Nie mogła mu tego odpuścić.

— I tak został ukarany wystarczająco. Nie chcę mu niszczyć całkiem życia. Przeze mnie ma teraz popsutą opinię na uczelni, więc pewnie na nią nie wróci. Nawet możliwe, że nie dostanie pozwolenia. Rodzice się od niego odwrócili. Jest upokorzony i skruszony. Na przesłuchaniu odwiedziłam go i nie wyglądał dobrze. Jak wrak człowieka. Widzę, że dotarło do niego wiele rzeczy. Ja nie chcę być aż tak mściwa — mówiła to delikatnie, a we mnie zaczynało wrzeć.

— Tu nie chodzi o zemstę, tylko należytą karę. — Nie chciałem dać za wygraną. Ile zamierzała wybaczyć swojemu byłemu? Może i trochę zazdrość przeze mnie przemawiała, jednocześnie nie potrafiłem pojąć jej zachowania.

— Zrozum, Baekhyun… Dla mnie on już jest ukarany i weźmie to wszystko jako nauczkę.

— A może ty coś do niego nadal czujesz? — Wyskoczyłem, przerywając jej wypowiedź tym samym. Ona rozszerzyła usta ze zdziwienia.

— To nie tak. Po prostu jestem taka, że nawet najgorszemu człowiekowi potrafię wybaczyć i współczuć. — Widziałem w tym wszystkim jak bardzo ciężko było jej o tym mówić. Wierzyłem niby w to, bo tacy ludzie chodzili po świecie. Shinra na taką wyglądała mi od początku. Nie mogła jednak pobłażać każdemu.

— Nie podoba mi się ten pomysł kompletnie. On musi ponieść sprawiedliwe konsekwencje. Myślisz, że każdy kryminalista zasługuje na wybaczenie? — Zaczęła kręcić głową na boki w celu zaprzeczenia.

— On nie jest kryminalistą. Ten człowiek pogubił się, przesadził, ale wiem, że poprawi się. Ja go znam długo. Wiem, że ostatnio mnie zmylił, bo zaślepiłam się…. Teraz jestem pewna, że on się do mnie nie zbliży. — Tłumaczyła go w ten sposób, jakby ufała mu bezgranicznie. To znowu mnie ugodziło. Nie czułem się w tamtym momencie jako jej chłopak… Wcale nie brała pod uwagę tego jak się czułem w tamtym momencie.

— Rób co chcesz. Mnie w to nie mieszaj. Skoro nie zrobisz tego co powinnaś, to ja nie zmienię nic. Przykro mi, ale nie potrafię zaakceptować tego co robisz. Przemyśl wszystko dobrze, a ja wyjdę. — Po tej wypowiedzi wyszedłem.

            Nie zatrzymała mnie, nie krzyknęła za mną. Fakt, nie miało to sensu. Ja byłem bardzo zły. Musiałem trochę po tym wszystkim ochłonąć. Może trochę przesadzałem i wyglądało to trochę jakbym zerwał z nią z tego powodu. To nie tak. Ja byłem bardzo zdenerwowany i wiedziałem, że wkrótce sobie z nią to wyjaśnię. Potrzebowałem czasu, by przyjąć do wiadomości to wszystko. Wtedy coś mnie uderzyło. Kiedyś ktoś wcześniej mnie tak zirytował wybaczając komuś bardzo złą rzecz… Amelia oczywiście. Czy ja zawsze trafiałem na takie dziewczyny? Zaśmiałem się w duchu na tę myśl.



Wiecie, że koniec jest już baaaardzo bliski? Oj kurcze, teraz zaczyna mi się łezka w oku kręcić, że po przerwie zakańczam coś wreszcie. Dziękuję, że ktokolwiek z was postanowił to w ogóle czytać po przerwie. 

Wiem, że trochę pospieszyłam się z wyznaniami Sehuna i Anri. Jednak pisałam to jakiś czas temu (wiem, ciągle się tym tłumaczę i mogłam to poprawić, ale jestem zdania, że to opowiadanie zostawię takim jakie miało być wtedy. Jeżeli mam coś zmieniać, to musiałabym od początku tego opowiadania). Mimo to, mam nadzieję, że choć trochę podobał się wam ich wątek. 

Mama Eunmi już ogarnięta. Czy ktoś się domyślał, że Yeonseo jej nie będzie potrafił oszukać? Nie była to głupia kobieta. :D 

A co sądzicie o Shinrze? Ja pewnie zachowałabym się tak na jej miejscu. A co uważacie o reakcji Baeka? 


Iiii wybaczcie proszę, że dodanie tego rozdziału tyle trwało, ale kryzys wielki mam teraz prywatnie, więc wiele spraw na głowie do ogarnięcia. 

Do następnego. :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz