wtorek, 26 grudnia 2017

Lekcje miłości: Rozdział 5

Lekcje miłości
Rozdział 5


tumblr_o4ks7aMt7m1qh3vy6o1_500.gif

*Anri*

            Postanowiłam sobie zrobić wagary, brawa dla mnie. Dlaczego ja to zrobiłam? Pewnie przez głupią zazdrość. To nie tak, że Baekhyun jakoś specjalnie mi się podobał, ale zabolało mnie, jak się przejął moją siostrą. Wiedziałam, że zachowałam się dziecinnie. Po prostu wcześniej, jak Kyungsoo zmartwił się o mnie i zaprosił do dormu, to on mnie ignorował, potem odrzucili mnie w pewien sposób, a teraz? On zainteresował się nią i obronił. Uznałam, że moja siostra była dużo ciekawsza dla niego ode mnie i to mnie zabolało. Sama nie wiedziałam czemu. Nie miałam pojęcia, jak to wszystko określić co we mnie się działo.
            Kupiłam sobie porcję lodów, mimo, iż był zimny wieczór. Nagle rozbrzmiała moja komórka, przez co delikatnie się zdenerwowałam. Nie chciałam jej odbierać, lecz widząc zdjęcie siostry zrobiło mi się jej żal. Mogła się przejąć moim zniknięciem, bo nie miała przecież serca z kamienia i czuła często odpowiedzialność za mnie. Nacisnęłam zieloną słuchawkę na ekranie i przyłożyłam urządzenie od razu do ucha.
Anri, całe szczęście, że odebrałaś. Gdzie się podziewasz? — wystrzeliła zaniepokojona ewidentnie. Poczułam się od razy lepiej.
— Poszłam na wagary. Nie przejmuj się mną. Jem sobie lody. — Próbowałam ją w ten sposób uspokoić. Nie chciałam już jej denerwować powodem ucieczki. Czułam się przez nią też zignorowana, jakby Baek ją zahipnotyzował, jednak nie miałam jej tego za złe, bo wiedziałam, że byłam znowu zbyt emocjonalna. Nie było nic dziwnego w jej zachowaniu i na miejscu pewnie zeszłabym na zawał i nie zwracała uwagi na resztę świata… Chyba.
Lody? W taki ziąb? Zwariowałaś do reszty?  Wróć proszę… — Zdziwiłam się przez moment, że o to prosiła. Normalnie powinna po prostu pokrzyczeć i mieć mnie gdzieś. Wyczuwałam, że jest w tym powód.
— Po co? Jak boisz się, że ojciec się dowie, to po prostu zjawię się pod koniec zajęć pod budynkiem — wyjaśniłam, jednak czułam, iż zaprzeczy temu pomysłowi.
Oni chcą bym szła z nimi do dormu. Zginę wśród tylu chłopaków. Obiecałam i potrzebuję twojego wsparcia. — Zatkało mnie na te słowa. Nigdy nie czuła się źle przy przeciwnej płci… Chyba, że maskowała się z tym dobrze, a taki tłum już ją przeraził? Dodatkowo wiedziałam, jak bardzo pragnę znowu tam pójść, więc nie mogłam się oprzeć, by nie wyrazić na to zgodę. Odpowiedziałam jej pospiesznie piskliwym głosem, rozłączyłam się i pobiegłam tam, gdzie trzeba było.
***
            Wparowałam do sali, bez żadnego pukania, czy coś. Wszyscy skierowali wzrok w moją stronę. Ewidentnie przerwałam nauczycielce, gdy coś tłumaczyła reszcie. Skarciła mnie swoim spojrzeniem, więc potulnie zasiadłam na miejscu, koło mojej siostry. Ta uśmiechnęła się delikatnie do mnie, co mnie znowu zaskoczyło. Co jej się tego dnia działo? Prosiła mnie o pomoc, uśmiechała się do mnie, co jeszcze miało się wydarzyć?
— Ja ci dam więcej wagary — szepnął nagle do mnie Baekhyun, a ja spojrzałam na niego pytająco. — No co? Przejęliśmy się, gdzie zniknęłaś.
            Te słowa momentalnie mnie zawstydziły. Poczułam się trochę głupio, bo wyszłam na małą buntowniczkę, a nie chciałam być źle przez niego postrzegana. Dodatkowo, on naprawdę chyba się zmartwił… Nie powinnam była zachować się w ten sposób. Czemu ja działałam zawsze tak impulsywnie?
— Przeproś lepiej siostrę, bo ona to się obwiniała, że to jej wina i na pewno sobie coś zrobisz — dodał to po chwili. Nikt tego poza mną nie słyszał, bo nachylił się praktycznie do mojego ucha. Posmutniałam w momencie. Taki wstyd.
            Zerknęłam na nią ukradkiem. Widać było po niej skupienie lekcją i ani śladu po przejmowaniu się mną. Może rzeczywiście maskowanie wszystkiego było jej największą zdolnością? Nigdy nie widziałam po niej żadnych głębszych emocji. Rozumiałam coraz bardziej, jak mało o sobie wiedziałyśmy, choć czego mogłam oczekiwać po tak zamkniętej osobie, jaką ona przede mną była?

*Baekhyun*

            W wanie kierowca mierzył nas podejrzliwym wzrokiem. Nie dziwiłem mu się, bo znowu zabieraliśmy nim ze sobą jakieś dziewczyny. Starłem się to ignorować, mimo to, irytował mnie tym z lekka. Z drugiej strony nie znał nas za dobrze, bo od niedawna był zatrudniony, przez co był nieufny. Nie wiedział, czy może godzić się na takich pasażerów. Nie mogłem mieć mu za złe ostrożności, bo to się ceniło w jego zawodzie, a i tak miałem ochotę mu to wygarnąć, by zajął się sobą. Byłem chyba za bardzo rozchwiany przy dziewczynach.
            Shinra zaczęła na moją prośbę opowiadać mi kim był ich ojciec. Byłem w szoku, jak wyjaśniła nam, że jest jednym z właścicieli dużej firmy wraz z ojcem jej byłego chłopaka. Opowiedziała też mi, że firma to jego jedna wielka duma i wiedziała, że kiedyś będzie chciał je wdrożyć w nią, by została w rodzinie, choć czasami czuła, że wolałaby przekazać to jakiemuś synowi, a niestety takiego nie miał.
— Ja uważam, że Shinra będzie najrozważniejsza i poradzi sobie przyszłości w firmie ojca — wtrąciła się Anri w rozmowę. Widziałem, jak podziwiała swoją starszą siostrę, co było bardzo dobre. Tak powinno być w rodzeństwie, lecz nie widziałem nic w drugą stronę, jakby Shinra momentami traktowała siostrę jak powietrze, a jednak to, przejęła się nią wcześniej bardzo… To było dla mnie jakieś niezrozumiałe.
            Dojechaliśmy na miejsce. Wiedziałem, że Junmyeon nie miał nic przeciwko poprzedniej wizycie Anri, ale nie miałem pojęcia, jak zareaguje na dwie dziewczyny. Mogliśmy też ich powiadomić, że zabieramy je do dormu, bo mogli nie być na to gotowi. Zmartwiłem się nagle co na to wszystko powiedzą i nie wiedziałem skąd te obawy. Bałem się także, jak oceni ich Shinra. Była bardziej stonowaną osobą niż jej siostra i mogła nas uznać za jakąś paczkę idiotów. Nagle jej zdanie stało się dla mnie ważne. Musiałem się pospiesznie otrząsnąć, bo zacząłem świrować od momentu obronienia jej. Była wtedy taka delikatna, że zrozumiałem, iż jej prawdziwe ja jest ukryte gdzieś głęboko i zapragnąłem je odkryć. A czy powinienem?
            W drzwiach przywitał mnie uśmiechnięty od ucha do ucha Chanyeol, dla nas to była codzienność, a Shinra patrzyła trochę na niego niepewnie. Zdziwiłem się, bo wyglądała na speszoną, a odkąd ją znałem, ani razu nam się taka nie pokazała. Czyżbym był inny? Czy może ten wielkolud był wyjątkowy?
            Zaprowadziliśmy dziewczyny do salonu. Musieliśmy przedstawić wszystkim Shinrę, a oni się jej, bo nie do końca ogarniała nasze imiona, a jedynie ksywki, bo jak już kiedyś wspomniała, nie interesowała się za bardzo kpopem. Podobno kręciła ją bardziej amerykańska muzyka. Ciekawiło mnie to, bo mało było takich osób w naszym kraju. Jeszcze wśród chłopaków owszem, lecz ciężej szukać takiej dziewczyny. Nie uważałem tego za nic złego, a wręcz przeciwnie. Nie była typową Koreanką, a takie były powoli nudne. Nie miałem też wiele do zarzucenia naszym fankom. Czasem im odbijało, ale gdyby nie one nie zaszlibyśmy tak daleko i kochałem je bardzo mocno. Więcej dobrego mnie spotkało z ich strony, niż złego.
            Anri znowu promieniała u nas w dormie i dyskotowała z każdym pełna szczęścia, a Shinra siedziała i milczała, odpowiadając jedynie na niektóre pytania. Czyżby czuła się nami skrępowana?  Dziwiło mnie to strasznie. Jakby zamieniła się nagle w inną dziewczynę. Zaczęła mnie bawić taką postawą i chyba nie byłem jedynym, który zauważył jej zawstydzenie.
— Shinra, prawda? — zwrócił się w jej stronę Luhan, dosiadając się do niej, a we mnie coś drgnęło, za to ona przytaknęła. — Widzę, że siedzisz tu tak cicho, coś nie tak? — Wraz z tymi słowami posłał jej pokrzepiający uśmiech, a ona zarumieniła się na to. Poczułem się źle z tym. Nie chciałem, by to on zyskał u niej więcej punktów ode mnie. To nie tak, że byłem o nią zazdrosny…
— Po prostu nie jestem przyzwyczajona, gdy tyle na raz się dzieje wokół mnie. Nie wiem na czym się skupić — wyjaśniła już odważniej, a ja kombinowałem, jaki temat byłby odpowiedni, by przejąć rozmowę z nią.
            Zacząłem powoli kipieć wewnętrznie. Chyba jednak byłem o nią zazdrosny. Po prostu to ja ją przyprowadziłem, ja pomogłem jej tego dnia, a on tak po prostu sobie z nią rozmawiał i ja jedynie patrzyłem. Bolało mnie to trochę. Podobnie było z Amelią. Mogłem się starać bardzo mocno, a ostatecznie to Yixing był jej bliższy. Miałem nadzieję, że to się zmieni w przypadku Shinry, bo w końcu ja miałem z nią więcej kontaktu. Nie miałem względem niej planów uczuciowych, tylko chciałem jej być bliższy niż reszta.
— Tu jest za głośno. — W pewnym momencie zirytował się najmłodszy i po prostu wyszedł z pokoju. Ostatnio zachowywał się w ten sposób codziennie, co nie martwiło wszystkich. Wiedzieliśmy, że zerwała z nim dziewczyna i nie mieliśmy pojęcia jak mu pomóc, bo nie stracił samej drugiej połówki, a jednocześnie najlepszą przyjaciółkę z dzieciństwa, bo takową dla niego była, a od rozstania nie odzywała się do niego wcale. Rozumiałem czemu tak się dzieje. Wiedziała, że go zraniła i nie mogła już się z nim przyjaźnić, a mimo to, miałem jej to za złe.
            Po jakimś czasie Kyungsoo oznajmił, że pójdzie z nim pogadać, na co wszyscy mu przytaknęliśmy, bo kilka osób już próbowało i to była jego kolej. Może ktoś w końcu do niego dotrze, bo ten, często potrafił to zrobić.

*Kyungsoo*
Wszedłem do pokoju naszego maknae, a ten leżał na łóżku i czytał jedną z mang, którą prawdopodobnie wziął z półki naszego lidera. Ten miał pełne ich regały i sam często coś od niego pożyczałem do czytania, bo niektóre podobały mi się. Szczególnie te głębokie i wzruszające. Uznałem, że usiądę na krześle, które postawiłem obok jego miejsca spania. On nawet drgnął na to. Martwił nas wszystkich ostatnio… Baliśmy się mu cokolwiek mówić, bo różnie reagował. Mimo to, pragnęliśmy w końcu do niego dotrzeć.
— Hyung, wiem co za chwilę powiesz… Tego kwiata pół świata i inne takie bzdety. — Wytrącił mnie tą wypowiedzią z rytmu, bo rzeczywiście chciałem mu wmówić, że jeszcze jest wiele innych dziewczyn i niekoniecznie musi je poznawać już teraz.
— To w takim razie, czemu się zachowujesz tak, a nie inaczej? — dopytałem go niepewnie, a on spojrzał na mnie groźnie, przez co poczułem, jak przechodzą mnie dreszcze. Co ten dzieciak miał w sobie ostatnio tyle jadu?
— Nie rozumiecie, że muszę po tym ochłonąć. Nie spodziewałem się, że ona tak postąpi. Nie byłem gotów. To nie tak, że wiecznie będę taki. Przejdzie mi. Po prostu muszę o niej zapomnieć. — Byłem zaskoczony, że tak podchodził do sprawy. Myślałem, że wiecznie zamierzał być obrażony na świat, a tu chciał przeczekać trudny okres. Miałem nadzieję z jednej strony, że miał rację i mu przejdzie, a z drugiej, bałem się, że wcale to nie będzie proste jak mu się wydaje.
            To wszystko zależało od jego siły woli. Samo czekanie nie mogło wystarczyć. Ja do tej pory czułem się zraniony poprzednimi odrzuceniami dziewczyn. Sumin nie była jedyną, która nie chciała mnie. Bałem się sparzyć kolejne razy. Jednak w przypadku tego chłopaka to była jego pierwsza miłość, co też było ciężkim przypadkiem. Po takiej jest najgorzej, bo wtedy nie jest się gotowym na zakończenie jej. Zawsze gdzieś się pamięta to uczucie.
— Wiesz o tym, że każdy z nas próbuje ci pomóc, bo sami doświadczyliśmy czasem niepowodzeń w tej sferze?  Spójrz na Baekhyuna. Ten promienieje, nawet niedługo po zerwaniu. Bo on właśnie jest nastawienia, jak nie ta to inna. — Sam poczułem się dziwnie na te słowa. Tak pragnąłem pocieszyć nimi Sehuna, a to we mnie chyba bardziej uderzyły. W końcu ja także niepotrzebnie się przejmowałem przeszłością. Powinienem brać chyba przykład z tego szalonego chłopaka. Jak każdy…
            Nie wiedzieć czemu, pierwsza kobieta o jakiej wtedy pomyślałem to Eunmi. Szybko potrząsnąłem głową chcąc sobie to wybić z głowy. Dopiero w tamtym momencie zobaczyłem, jak Sehun uśmiecha się zamyślony.
— Dzięki, masz rację hyung.
            Byłem w szoku, że tak łatwo mi poszło. Nie spodziewałem się tego i jednocześnie ucieszyło mnie, że nasz maknae wraca do żywych. Ja także musiałem… Powoli zacząłem zastanawiać się, czy naprawdę to nie ja stałem się bardziej marudny, jak to zauważył Baekhyun, niż to on bardziej hałaśliwy. On przecież zawsze taki był… Nie wiedziałem, że kiedyś to przyznam, ale mogłem się wiele od niego uczyć.

*Shinra*

            Siedziałam w salonie dormu EXO… Nie byłam pewna, czy powinnam tam była być. Mimo to, gdy dosiadł się do mnie niejaki Luhan, poczułam się od razu cudowniej. Rozsiewał ten chłopak strasznie przyjazną aurę, dzięki czemu od razu dogadałam się z nim. Trochę się zawiodłam, bo miałam nadzieję, że zajmie się mną Baekhyun, skoro mnie ściągnął w to miejsce, a on wyglądał, jakby bawił się w obserwatora. Wiercił chyba dziurę we mnie swoim palącym wzrokiem. Zastanawiałam się, dlaczego to robił. Przecież ja tylko rozmawiałam z jednym z jego przyjaciół. A może on był jakimś, który się z nim nie dogadywał do końca? Przecież nie wszyscy w zespole musieli się lubić.
            Po jakimś czasie do salonu wrócił uśmiechnięty od ucha do ucha Kyungsoo, oraz ich najmłodszy członek. Ten drugi nie był już tak zdołowany, jak wcześniej wychodząc stąd. Jakoś mi ulżyło, choć przecież go nie znałam. Byłam dziwna, bo zaczynałam się czuć dobrze w tym miejscu, wśród obcych dla mnie ludzi. Wyczuwałam od nich tyle ciepła, ile jeszcze nigdy nie zaznałam.
— A jaki jest twój ulubiony wykonawca? — zapytał mnie Chińczyk, sprowadzając tym na ziemię.
— Justin Timberlake… — wyznałam nieśmiało, bo ciężko przyznać byłoby mi, że uwodził mnie wręcz swoim głosem. To nie tak, że nie doceniała naszych rodzimych talentów. Ja po prostu bardzo lubiłam zagranicznych artystów. Taki był już mój gust.
— Czyli wolisz dojrzalsze kawałki? — zażartował w ten sposób, a ja mu przytaknęłam z uśmiechem i wtedy spojrzałam na Baekhyuna. Martwiło mnie jego spojrzenie bardzo i jednocześnie krępowało, bo to tak trochę wyglądało, jakby przeszkadzało mu coś co mówiłam, czy coś w tym stylu.
— Coś wyczuwam, że nie podoba się mojemu koledze — burknął delikatnie Lu, a ja zamarłam na jego słowa. Więc nie ja jedyna tak uważałam….
— Tylko co?  — zapytałam, sama nie wiedząc, czy chciałam wiedzieć.
— Wiesz, pierwszy cię poznał i może nie podoba mu się to, że rozmawiasz ze mną właśnie, a on może jedynie popatrzeć — wyjaśnił mi, a ja poczułam się w obowiązku odezwania się do Baekhyuna i już miałam się do niego przysunąć i zgadać, gdy zadzwonił mój telefon… Spojrzałam na wyświetlacz i widząc na nim twarz ojca wiedziałam jedno, koniec imprezy na ten dzień… Czasami czułam się, że traktował nas trochę nad wyrost dziecinnie. Rozumiałam to z jednej strony, bo Anri zachowywała się jak mała dziewczynka przy nim i zapomniał, że tak samo jak i ja nie była już dzieckiem.
baekhyun-beautiful-black-byun-baekhyun-Favim.com-4528841.gif

To mamy kolejny rozdział, znowu nie sprawdzałam tyle co zwykle, ale już od następnego, piątkowego BTS będę ładnie sprawdzać, bo wracam do normalnego trybu i w sylwester powinny się pojawić Reakcje. :D Mam nadzieję, że podoba się wam choć trochę ta fabuła. I jak? Ktoś zmienia ship po tym rozdziale, albo ktoś po prostu go znajduje w nim? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz