poniedziałek, 18 kwietnia 2022

Lekcje miłości: Rodział 16

 

 

Lekcje miłości

Rozdział 16

 

*Anri*

 

Spotkałam się tego dnia z Sehunem w dormie. Siedzieliśmy w jego pokoju i rozmawialiśmy na wiele tematów. Przyłapywałam siebie na tym, że czasem patrzyłam się na niego zbyt intensywnie. Jego ostre rysy twarzy tak mi się podobały ostatnio… On tak dużo uśmiechał się tego dnia, przez co wyglądał jeszcze lepiej. Kilka razy przybliżył się do mnie, wtedy czułam się trochę niezręcznie i trochę szybciej biło mi serce. Coraz bardziej byłam przekonana, że chciałabym, by naprawdę Sehun patrzył na mnie jak na kobietę. Miałam wielką nadzieję, że choć trochę się mu podobam. Z drugiej strony martwiłam się, że znowu zamiast skupić się na przyjaźni, ja zadurzałam się w chłopaku.

Naszą wspólną chwilę musiało coś zburzyć, bo inaczej nie byłoby to normalne. Do pomieszczenia weszła jakaś dziewczyna. Była wręcz chuda, wysoka, bardzo ładna i miała bardzo wściekły wyraz twarzy. W ręce trzymała jakiś kartonik.

— Namjun? — zaintrygowało mnie, jak Sehun się do niej zwrócił. Chyba ktoś mi coś o niej mówił, lecz oczywiście ja zapomniałam co.

            On był przerażony, a ona jakaś zdenerwowana. Patrząc na mnie trochę się chyba zaskoczyła. Po chwili jednak zignorowała mnie i patrzyła już jedynie na niego.

— Przyszłam zwrócić ci wszystko przy okazji, bo musiałam się tu wybrać, gdyż moja bluza jest jeszcze u ciebie. Wiesz zostawiłam ją w ten dzień co było mi za gorąco i zapomniałam, że tu była — mówiła to bardzo opryskliwym głosem, a ja zastanawiałam się do czego doszło, że zerwali i czemu ona była dla niego tak niemiła. Pewna byłam, że to jego była i poczułam się przy niej jakaś mała.

— Spokojnie, zaraz ją ci oddaję.

Wraz z tymi słowami podszedł do szafki i kiedy on był zajęty wyjmowaniem jej ubrania po które przyszła, ja zauważyłam, iż jej wyraz twarzy zmienił się na jakiś smutny i obserwowała go nim dość intensywnie. Ocknęła się dopiero, jak on ponownie odwrócił się w jej stronę. Czułam, że wolałaby zastać go samego i z nim porozmawiać.

— Powinnaś była napisać, to bym ci ją przywiózł. Nie musiałaś się trudzić… Choć jak dla mnie przesadzasz. Wolałbym, żebyś nie zrywała ze mną też przyjaźni. Czemu się tak zachowujesz? — Te słowa zwrócone w jej stronę mnie dotknęły. On chyba nadal do niej wiele czuł… A ja naprawdę wierzyłam, że mogłoby mu zależeć na mnie? Byłam taka głupia…

— Ja naprawdę nie chcę o tym rozmawiać. Zamykam ten rozdział i ty też możesz to zrobić. Zapomnij o mnie na zawsze. — Była w tym wszystkim stanowcza, a ja czułam, że wcale nie chciała tego mówić. Nie mogłam się wtrącić, bo to nie była moja sprawa, a jednocześnie nie chciałam też wyjść i zostawić ich samych, bo byłam ciekawa jak to się potoczy.

— Ja wcale ciebie nie rozumiem. Uważasz, że da się tak po prostu zapomnieć o człowieku, który wiele dla ciebie znaczył? Myślałem, że byłem także dla ciebie ważny. — Jego słowa w nią uderzyły, ale pewnie tylko ja to widziałam. Dobrze, że byłam tego świadkiem i mogłam być świadoma, że tak naprawdę przy niej to ja byłam nikim.

— Właśnie, za dużo sobie wyobraziłeś. Oboje się pomyliliśmy. I co do naszej wcześniejszej przyjaźni i co do związku, nigdy nie powinniśmy tego zaczynać.

            Jak ja miałam ochotę w tamtej chwili jakoś obronić Sehuna. To wszystko wyglądało jak jakaś szopka  z mojej perspektywy, a on na pewno to przeżywał wewnętrznie. Nagle zobaczyłam na jego twarzy kpiący uśmieszek. Takiego jeszcze nigdy nie ukazywał przy mnie. Czułam, że to źle się skończy.

— Masz rację. Znajomość z tobą i wszystko co z nią związane było wielkim błędem. Wierzenie w ciebie było błędem, pomyłką. Tyle się razy dla ciebie narażałem… Jesteś zakłamana. Lepiej, żebym cię nigdy nie widział więcej. — Nie powinien był tego mówić.

            W jej oczach pojawiły się łzy, uciekła z jego pokoju. Gdyby to był film romantyczny, on zorientowałby się, że coś było nie tak i pobiegł za nią, a Sehun zatrzasnął drzwi jeszcze. Naprawdę nie widział nic?

— Pobiegnij za nią. Ona coś ukrywa…

— Wiem. — Zmroziło mnie, gdy przerwał mi tym jednym słowem. —  Skoro nie jest w stanie mi powiedzieć prawdziwych powodów to znaczy, że mi nie ufa. I nie mów mi, że prawda bardziej mogłaby w tym momencie boleć… Ona dobrze wiedziała, że ja wiele znoszę, a takim zachowaniem bardziej mnie rani, bo udowadnia mi, że to ona zawsze była dla mnie ważniejsza niż ja dla niej.

            Mówił wszystko oschle i nie patrząc nawet na mnie. Jego ból był tak mocno odczuwalny, że nie wytrzymałam tego dłużej. Kiedy był odwrócony do mnie tyłem i wzdychał przed szafką z której niedawno wyciągnął bluzę, ja podeszłam i wtuliłam się w jego plecy. Poczułam jak zadrżał, bo pewnie nie spodziewał się takiego gestu. Zaczął głaskać moje dłonie obejmujące go w pasie.

— Nie przejmuj się. Czasami nie mamy wpływu na działania innych i musimy się po prostu dostosować. Jutro będzie lepiej. W końcu przestanie cię to boleć.

— Wiem. Najgorsze już minęło i jest dobrze… Muszę komuś za to podziękować. Pewnie bardziej bym to wszystko przeżył gdyby nie pewna osoba.

Byłam ciekawa kogo miał na myśli, a zarazem bałam się to usłyszeć. Czułabym zazdrość, gdyby nie miał mnie na myśli. Z drugiej strony, co mógł mi zawdzięczać? Ja tylko sprawiałam mu właśnie problem. To on mnie mocno wsparł ostatnimi czasy i musiałam mu się odwdzięczyć. Nie ważne kim dla niego byłam. Miałam ochotę wiele dla niego zrobić.


 

*Shinra*

 

Ojciec siedział ze mną w salonie i czułam, iż chciał o czymś porozmawiać, a nie wiedział jak zacząć temat. Ja też nie miałam pojęcia, jak go zachęcić do mówienia, więc jedynie zastanawiałam się co to mogłoby być.

— Wszystko jest już zgłoszone na policji — powiedział to nagle, a ja przytaknęłam, bo przecież to wiedziałam, skoro sama musiałam zeznawać. — Jego rodzice powiedzieli, że nie będą go wspierać w tej sprawie. Chcą by dostał sprawiedliwy wyrok, bo przesadził całkowicie.

            Niby mnie to nie zaskoczyło, bo oni także mieli dość jego występków, a coś sprawiło, że delikatnie uznałam to za zbyt wiele dla niego… Po tym wszystkim jeszcze miałam wątpliwości, czy na pewno to było dobre rozwiązanie. Niby mnie skrzywdził i narobił zamieszania, a ja zaczynałam go powoli żałować… Byłam pewnie dziwna i wiedziałam, iż Baekhyun nie poparłby moich myśli. Tak samo i ojciec.

— A możesz mi powiedzieć, co łączy cię z tym młodzieńcem, który był w szpitalu w twojej sali przy mnie nawet? Nie wyglądaliście jak tylko przyjaciele. — Widziałam, jak bardzo chciał po prostu wiedzieć. Było mi głupio, że tak szybko wplątałam się w nowy związek, a na dodatek bałam się, że tata spyta kim był,  lub zamierzał zostać i wtedy nie zadowoli go moja odpowiedź.

— Poznaliśmy go i jego przyjaciela na tajskim. Nasza nauczycielka miała problem, bo dostała ich grupę na doczepkę i zgodziliśmy, by nasze dwie połączyła… — zaczęłam niepewna reakcji taty. On nie odezwał się na to, więc chyba uznał to za nic takiego, dlatego kontynuowałam. — Potem Baekhyun bardzo mnie wspierał, gdy Jaemin mnie prześladował i zbliżył się do mnie, zauroczył mną, a ja z czasem i nim… Zostałam kilka dni temu jego dziewczyną po wyjściu ze szpitala. Wcześniej raz mu odmówiłam, bo uważałam, że to za wcześnie na kolejny związek. — Ominęłam to, że bałam się także o uczucia Anri i to, że sama kazała mi być z Baekhyunem dużo zmieniło.  

— Skoro rzeczywiście się tobą opiekował, to jestem mu wdzięczny… A co on robi? Zdaję się, że widziałem kiedyś go gdzieś w telewizji, lub na jakiś plakatach nie raz. Pewnie ma sobowtóra wśród gwiazd. — Zaśmiał się przy tej wypowiedzi nerwowo. Pewnie nie chciał, żeby takową był. To mnie trochę zestresowała, lecz nie mogłam tego przemilczeć.

— Nie tatku... On jest idolem, bardzo sławnym.

            Wytrzeszczył na mnie szeroko oczy, a ja nie wiedziałam co myślał w tamtej chwili. Chciałam go jakoś uspokoić, powiedzieć mu coś więcej, jednak nie wiedziałam, co było stosowne.

— W takim razie, to nieźle ci się trafiło. — Wybuchłam śmiechem na tą wypowiedź. Poczułam, jak tata był w tym niezręczny. Nie chciał źle tego skomentować pewnie, a potem nie rozumiał czemu zaczęłam się śmiać.

— Spokojnie, ja będę uważać, by nikt nas nie nakrył i abyśmy nie mieli problemów. Nie jesteśmy pierwszą parą w tym zespole i większość z nich nie została wykryta, dlatego jestem dobrej myśli. — Ewidentnie go tym uspokoiłam i tak zakończyliśmy naszą rozmowę.

 

*Eunmi*

 

            Oczywiście w końcu nadszedł ten dzień, gdy mama wyszła ze szpitala. Było po wszystkim, a ja bałam się jej powrotu. Odkładałam rozmowę z nią na temat Yeonseo, a skoro miałam się widzieć z nią, przydałoby się ten temat poruszyć. To był najgorszy dzień, a Kyungsoo był zajęty, ale obiecał, że jak pokłócę się z mamą to może zjawić się późnym wieczorem nawet u mnie. Wiedziałam, że bardzo chciał mnie wspierać i byłam mu za to wdzięczna.

            Drzwi się otwarły, a w przedpokoju zjawiła się mama i nie była sama. On niósł jej rzeczy i powiedział do niej coś, że zostawi to w jej sypialni i uda się do toalety. Dobrze, więc uznałam, iż w tym czasie zaatakuję. Nie mogłam zwlekać, aż on wyjdzie. Co jak już namówił na coś ją? Nie byłam pewna, co byłaby dla niego w stanie zrobić.

— Witaj, wiedziałam, że zastanę tu taki nieporządek. Pięknie sobie pobalowałaś, jak leżałam w szpitalu. — Uzyskałam miłe powitanie, co tam, że wysprzątałam wszystko na błysk tego dnia. Ja nie chciałam mimo wszystko wszczynać kłótni z tego powodu, więc przyjęłam to z zimną krwią i udałam się w ciszy za nią do kuchni, gdzie pewnie chciała przygotować jakiś napój dla gościa.

— Ja muszę ci coś powiedzieć zanim on wróci — szybko wystrzeliłam, by nie zbić się z chęci wyjawienia wszystkiego.

— Słucham… Choć nie sądzę, by było to coś mądrego. — Olałam kolejny złośliwy komentarz.

— To oszust, jedna kobieta prawie wzięła na niego pożyczkę, bo udawał, iż ma chorą matkę, a potem zdradził ją z jej córką. — Nie wiedziałam, czy opisałam to wystarczająco, chciałam się jak najkrócej streścić.

— A jaki masz na to dowód? — wyskoczyła z tym pytaniem, a ja byłam zaskoczona. Nie miałam żadnego…

— Mamo, gdybyś ją słyszała… A on także dawał mi dziwne propozycje…

— Pewnie źle coś zrozumiałaś — przerwała mi. — Yeonseo opowiedział mi o tej kobiecie. Ona go zdradziła i potem żałowała tego, a teraz wymyśla na niego rzeczy, bo chce go odzyskać. Daj spokój mu i zajmij się swoim życiem. Słyszałam, że chodzisz z jakimś idolem. Naprawdę tak nisko spadłaś? To jeden z tych co oddałam ci lekcje z nimi? — Mówiła to z takim obrzydzeniem, jakby idol równał się mordercy. Musiałam go obronić.

— Co masz do tego? Ja chcę cię chronić przed tym idiotą, a ty uderzasz w mój związek, który jest jedyną dobrą rzeczą, jaka mnie spotyka ostatnio. — Wiedziałam, że to nie koniec dyskusji.

— Ja też myślę o uchronieniu ciebie przed życiowym błędem. Idole mogą mieć wiele dziewczyn. Wierzysz, że utrzymasz go przy sobie? Jaką widzisz z nim przyszłość? Teraz on jest w szczycie kariery, więc nie może się ożenić, mieć dzieci, zająć się tobą jak należy. Potem będzie na to wszystko za stary, albo wykopią go z showbiznesu za aferę jakąś i będziesz musiała go utrzymywać jeszcze może, bo taki człowiek nie znajdzie sobie zwyczajnej pracy. — Wszystko co mówiła było jak historia wyssana z palca. Nie miała pojęcia jak to działało. Nie wierzyłam, że tak musiało się to wszystko potoczyć. Ona po prostu była uprzedzona.

— Tak samo pomyślałaś niszcząc tacie marzenia? — Zszokowała się na to pytanie, więc wiedziałam, iż uderzyłam w czuły punkt. — A potem i tak go zostawiłaś w kryzysowym momencie, zrzucając winę na niego. Na pewno miał ciężkie życie przez ciebie.

            Czekałam na jej odpowiedź. Widziałam, że zdenerwowała ją moja wypowiedź. Przytkało ją trochę i ja byłam z siebie dumna. Naprawdę nie rozumiałam jej kompletnie. Żałowałam, że to ona zabrała mnie od ojca, a nie porzuciła z nim w tamtym momencie.

— Tak, masz rację, to ja zniszczyłam jego życie. Dlatego odeszłam od niego, by więcej mu nie przysparzać problemów — wyjaśniła, a ja już rozumiałam niby o co chodziło, mimo to, nie popierałam jej zachowania. Odebrała mu wiele i odejście w takim momencie jak upadał było najgorszym rozwiązaniem. Nie odezwałam się więcej, by nie dobijać jej bardziej, a uwierzyć i tak mi nie zamierzała. Odeszłam od niej i udałam do siebie w korytarzu między pokojami mijając Yeonseo… Czułam, że nas podsłuchał.

— Jeden zero dla mnie. Mówiłem, że ci nie uwierzy, a ty głupia próbujesz… Widzę, że jesteś uparta. Powiedziałem twojej mamie o związku, a mogę pójść dalej, więc lepiej siedź na tyłku i nie wtrącaj się w nic.

            Nie ruszyły mnie wcale jego słowa. Nie przejęłam się. Postanowiłam też, że nie będę prosić Kyungsoo o przyjście. Lepiej, by tego dnia nie narażał się na spotkanie mojej rodzicielki, a ja wiedziałam, że dam radę wytrzymać to wszystko. Stwierdziłam, że  rzeczywiście nie ma po co interesować się tą sytuacją. Mama była dorosła i sama powinna wziąć odpowiedzialność, jak coś pójdzie nie tak. Nie chciałam więcej marnować czasu i nerwów na pomoc jej.

 

*Baekhyun*

 

            Wparowałem do pokoju Yixinga jak poparzony. Na szczęście był wtedy sam, bo nie chciałem go nachodzić, jakby był zajęty Amelia, ani też nie potrzebowałem towarzystwa kogoś z chłopaków w tej rozmowie, którą chciałem z nim przeprowadzić. On był taki zaskoczony widząc mnie, bo dawno nie rozmawialiśmy na osobności. Unikałem tego jak ognia, odkąd on wygrał serce Amelii. Nawet jak nic nie czułem do niej, było mi głupio z nim rozmawiać.

— Co cię sprowadza Baekhyun?  — zapytał mnie niepewnie, a ja wysłałem mu pokrzepiający uśmiech, by go uspokoić, iż byłem w pokojowych zamiarach.

— Potrzebuję rad… Jesteś długo z Amelią, więc na pewno wiele wiesz na ten temat — zacząłem, a on ewidentnie czuł się niezręcznie z powodu tematu, jaki poruszałem.

— Kris jest dużo dłużej z Sumin — odpowiedział wymijająco, a ja poczułem się urażony, iż nie chciał mi pomóc.

— Nie podoba mi się ich relacja. — To było szczere. Ja wiedziałem, że byli szczęśliwi razem, ale Kris za wiele nie robił. Czasami zdawało się, iż po prostu z nią był i tyle. — I spokojnie. Skończmy się zachowywać, jakbyśmy jeszcze wczoraj walczyli o dziewczynę. Nie mam ci za złe, że jesteś z Amelią. Jest teraz dobrze. Ty na nią bardziej zasłużyłeś i widzę, że jesteś dobry dla niej i to dlatego przychodzę do ciebie po radę. Wiesz dobrze, że w związku z Luną też radziłem sobie jak pokraka, a teraz nie chcę nawalić.

            Tym razem on się delikatnie do mnie uśmiechnął i to mnie uspokoiło. Postanowiłem w ten sposób naprawić nasze relacje. W końcu minęło sporo czasu.

— To co chcesz wiedzieć? Od razu mówię, że ja nie jestem jakimś idealnym facetem i popełniam też wiele błędów. Wiesz jakim jestem fajtłapą. — Zaśmiałem się na te słowa i przeszliśmy dalej.

            Powoli znikała krępacja między nami, ja zrozumiałem moje najczęstsze błędy w związku. Tym razem naprawdę nie mogłem niczego popsuć. Zależało mi na Shinrze, jak na nikim innym i liczyłem w końcu na szczęście dla niej i dla mnie.

            Naszą intensywną lekcję przerwało wejście do środka Amelii. Nie dało się ukryć zaskoczenia, gdy zobaczyła mnie w pokoju swojego chłopaka. Miałem ochotę zaśmiać się z tego, lecz nie chciałem jej dezorientować bardziej, więc po prostu wyszedłem, mówiąc do Lay’a, że dokończymy kiedy indziej. Stanąłem jednak chwilę za drzwiami, by usłyszeć czy coś skomentuje.

— Bakehyun do mnie przyszedł po radę, a mówię ci to, bo widzę jak nie ogarniasz tego, co miało przed chwilą miejsce. Prawdopodobnie będziemy w lepszej relacji teraz, wiesz on chyba został chłopakiem tej Shinry. — Zdziwiło mnie, że nie był tego pewien, myślałem, że to było oczywiste, iż nim zostałem. Ah tak, zdążyłem zapomnieć, że on czasem załapywał rzeczy później.

— To mnie ogromnie cieszy, wiesz, że ja zawsze się o niego martwię, iż sobie nie radzi.

            To ostatnie zdanie trochę mnie oburzyło, mimo to, zignorowałem to i poszedłem sobie. Ja doskonale sobie radziłem… No dobra, może długo byłem jak dziecko, któremu zabrano cukierek, może zepsułem wszystko w poprzednim związku, a potem byłem wredny i nie do zniesienia dla niektórych osób… W tym dla Kyungsoo… Dobra, nie radziłem sobie. Na szczęście miałem Shinrę i to się liczyło. Rozpoczynałem kolejny przyjemny rozdział w życiu.  

 

 


Ojej jesteśmy tak blisko końca. Wiem, że kochacie, jak wam to przypominam. :D

Co sądzicie o scenie z Anri, Sehunem i Namjun? Kto się zdenerwował jej pojawieniem? I jak to wszystko odbieracie?

 Mama nie wierzy Eunmi, myślicie, że Yeonseo ją skrzywdzi? A może Eunmi naprawdę się myli co do niego?

I Baekhyun się stara jak może. Wszystko idzie pięknie i przejrzyście. :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz