czwartek, 14 kwietnia 2022

Lekcje miłości: Rozdział 15

 

Lekcje miłości

Rozdział 15

 

   

*Eunmi*

 

            Postanowiłam wraz z Kyungsoo odwiedzić mojego ojca tego wieczoru. On chciał poznać szczegóły, gdy czegoś dowiemy się o Yeonseo, a mój chłopak uparł się, że będzie mi towarzyszył. Doceniałam jego wsparcie, jednak, czy wizyta u mojego ojca nie była czymś większym? Byliśmy ze sobą od kilku dni i przedstawianie go mojemu rodzicowi było trochę takie niepewne. Tym bardziej, że tata nigdy nie wiedział o mnie za wiele i mógł się czuć z tym niezręcznie. Mimo wszystko, nie powiedziałam mu swoich obaw i zgodziłam się na jego towarzystwo.

            Tata wpuścił mnie zaskoczony, że nie byłam sama. Kyungsoo grzecznie się z nim przywitał i przedstawił jako mój chłopak, czym jeszcze bardziej go zszokował. Ja bałam się cokolwiek powiedzieć w tym temacie. Byłam jakaś nieobecna i zestresowana.

— Coś nie tak? — wyszeptał Soo, jak zostaliśmy jeszcze na chwilę sami w salonie, a ja zaprzeczyłam ruchami głowy na boki i jednocześnie udałam zdziwienie.

            Po chwili ojciec wrócił ze szklankami dla nas i nalał do nich herbatę zaparzoną w dzbanku. Usiadł następnie nam naprzeciw i przyglądał się bacznie, jakby chcąc coś dojrzeć w naszej dwójce. Czyżby oceniał to, jaką byliśmy parą? Trochę mnie to przerażało.

— Eunmi, coś wynikło z tym mężczyzną? — powiedział niepewnie, a ja już chciałam się tłumaczyć, że my z Kyungsoo jesteśmy od niedawna i jeszcze nie mamy żadnych planów, na szczęście dotarło do mnie, że nie o niego mu chodziło. Pytał o Yeonseo.

— Tak. To oszust, który próbował jedną kobietę wcześniej naciągnąć na to, by wzięła na niego kredyt, a on rzekomo miał go spłacać. Na szczęście nie zdążyła dać mu się oszukać, bo nakryła go na zdradzie z córką — mówiłam szybko i nerwowo, dziwiąc się sobie z mojej wylewności względem niego, a on mrugał jakby z niedowierzania.

— Powiedziałaś o tym mamie? — Widziałam w jego oczach zmartwienie... To było miłe, że nadal coś takiego kierował w stosunku do matki, a przez to znowu zastanowiłam się, jak to było naprawdę z moimi rodzicami.

— Jeszcze nie. Chciałam najpierw go prosić, by zniknął, grożąc, że wszystko wiem. Uznał, że mama jest gotowa, że przyjdę powiedzieć jej takie rzeczy, a ja jak się wygadam niepotrzebnie to poczuję co to jego zemsta, bo rzekomo ma moje zdjęcia i Kyungsoo. Kyungsoo jest idolem w jednym ze sławniejszych zespołów w Korei... To mogłoby zaszkodzić jego karierze. — Chciałam dodać zdanie chłopaka na ten temat, a tata pierwszy się wtrącił z czymś innym.

— Czyli pracujesz w branży muzycznej? — zagaił tak promiennie. Nigdy tego nie widziałam w nim wcześniej. Czy to coś znaczyło? Oczywiście Soo mu przytaknął. — Ja też byłem muzykiem, gdy poznałem matkę Eunmi... — powiedział to rozmarzony, a ja chciałam usłyszeć coś więcej. — Porzuciłem dla niej karierę pianisty. Uważała, że nie wyżywię jej i rodziny dzięki temu, choć zdobywałem wiele pieniędzy. Początkowo nie zgadzałem się z nią, lecz gdy zagroziła mi, że nie będzie chciała być z muzykiem, posłuchałem jej i wszystko zaprzepaściłem.

            Poczułam się okropnie na samą myśl, że matka takiego poświęcenia zażądała. Wiedziałam, że była przedsiębiorczą kobietą i miała swoje zasady. Widocznie to było skutkiem. Ja nie mogłabym prosić Kyungsoo o rzucenie zespołu, przecież to znaczyło dla niego tak wiele. Pewnie też nie wiedziałby kim innym mógłby być. Tym bardziej, że mój chłopak był także dobrym aktorem to liczyłam, że nawet jak EXO przeminie, to on znajdzie sobie jeszcze zajęcie związane z karierą. Nie mogłabym być w tym przeszkodą. Dlaczego moja matka była tak okrutna? 

— Jaki był prawdziwy powód rozwodu? — zapytałam nagle, dziwiąc obu mężczyzn i samą siebie. Po chwili jednak tata odchrząknął i wiedziałam, że w końcu się czegoś dowiem.

— Twoja matka zmusiła mnie do założenia jakiegoś interesu. Ona wyznaczyła co będzie odpowiednie, co da nam utrzymanie. Pomyliła się. Turystyka może była opłacalna, lecz bez renomy ciężko było się wybić w tej działce. Nic nam nie wychodziło. W tym stresie poroniła pierwszą ciążę. Miał to być chłopak... — Byłam przerażona tym, że miałam mieć brata. — Potem ona wpadła w furię i chciała roznieść dom. Udało mi się załagodzić wszystko, inaczej już wtedy byłby rozwód. Zaopiekowałem się nią dobrze, ale przez to straciłem głowę do interesów. Ona zaszła w drugą ciążę, a ja próbowałem coś ratować, by nas utrzymać... Zaczęło się między nami kruszyć. Byłaś mała. Kochałem cię. Chciałem dla ciebie jak najlepiej, niestety powoli docierało do mnie, że to małżeństwo zniszczyło mnie, moją pasję, moje marzenia. Twoja matka stała się dla mnie nieczuła, więc powoli wiedziałem, że was tracę. Kilka razy w przypływie złości, choć nadal ją kochałem, obwiniałem ją za to wszystko co się działo. W końcu nie wytrzymała. Wrobiła mnie w zdradę, żeby dostać rozwód i pieniądze na dziecko... Nie zaprzeczałem w sądzie, nie prosiłem o obniżenie kwoty. Uznałem, że uda mi się coś dorobić tak, by przeżyć samemu i przelewać pieniądze, które się należały tobie.

            Nie wiedziałam co było grosze. Myśl, że matka zniszczyła ojcowi życie, czy to, iż kłamała przed sądem dla pieniędzy i własnej swobody. Składana przysięga przed ołtarzem w dniu ślubu musiała być dla niej niczym. W tym wszystkim gubiłam się strasznie. Zaczęłam się zastanawiać, czy to czasem nie było dobre, że moją matkę spotkał taki oszust. Może należała się jej taka nauczka? Szybko rozwiałam te myśli. Uznałam, że pewnie bardzo w nią uderzyła śmierć pierwszego dziecka i dlatego zachowywała się dziwnie. Nigdy nie zauważyłam, by było z nią aż tak źle. Wychowywała mnie dobrze, choć brakowało mi zawsze czegoś w naszych relacjach. Może ona nienawidziła mnie za to, że to ja przeżyłam i narodziłam się?

            Na koniec wizyty ojciec jeszcze poprosił, bym spróbowała mamie powiedzieć o wszystkim tak, by mi uwierzyła. Martwił się strasznie, że ona się w coś wplącze. Podziwiłam go. Wiedziałam, że od tamtej chwili powinnam bardziej skupić się na nim i częściej go odwiedzać. Ten człowiek wiele przeszedł i zasługiwał na moją wdzięczność. Póki co, musiałam uratować matkę ze szponów tego oszusta.

            Cieszyłam się też ogromnie, że Kyungsoo mnie wspierał tego dnia. Tylko dzięki niemu nawiązał się temat, który od dawna mnie nurtował. Dodatkowo czułam, że coś w tym jest, iż zaczęłam coś czuć do chłopaka, którego pasja była podobna do tej, którą miał kiedyś mój ojciec.

 

*Anri*

 

            Pojawiłam się tego dnia w szpitalu, by wrócić z Shinrą do domu. Nic jej nie groziło, więc lekarze mieli ją wypuścić. Ona nie miała za wiele do zabrania ze szpitala i nie czuła się źle, więc poprosiła o to, bym to ja po nią przyjechała. Zdziwiło mnie to, bo przecież ostatnio wyrzuciła mnie z sali. Nie rozumiałam jej zachowania. Jednego dnia nie chciała mi nic mówić, a kolejnego byłam jej potrzebna.

— O jesteś — powiedziała, gdy ujrzała mnie w wejściu do swojej sali. Uśmiechnęła się do mnie szeroko, co odwzajemniłam od niechcenia. Miałam jej wiele za złe ostatnio i wcale nie chodziło o zazdrość o Baekhyuna.

— Zdziwiłam się, że to mnie zawołałaś, bym odprowadziła cię do domu — oznajmiłam szczerze, licząc jednocześnie na poznanie jej celu.

— Nic dziwnego... Zrobiłam to specjalnie, żeby z tobą porozmawiać i nie kłopotać nikogo — wyjaśniła mi to bardzo łagodnie, a mnie to zaciekawiło. Chciała rozmowy? A to coś nowego.

— O czym chcesz mi mówić? — odezwałam się, jak już powoli wychodziliśmy z budynku szpitalnego.

— O nas i naszych nowych znajomych — mówiła to tak tajemniczo, że jeszcze bardziej mnie to nurtowało. — Chcę cię przede wszystkim przeprosić. O niczym ci nie mówię, a ty się zawsze o mnie martwisz. Ktoś mnie uświadomił, że ty także chciałabyś mnie dobrze znać. To wszystko co ostatnio złego mi się dzieje, to wina Jaemina. Prześladował mnie, próbował wmówić ojcu, że jestem jego dziewczyną nadal, a potem nawet nasz tata nakrył go, jak ten mnie napastował. Przejął się wszystkim i powiedział jego rodzicom o naszej sytuacji. Oni zrozumieli co mieliśmy na myśli i porozmawiali z Jaeminem. To nie za wiele dało. Na uczelni nadal chciał mnie dręczyć, więc postanowiłam się zemścić. Puściłam w radiowęźle nagranie naszej kłótni, która pokazywała jaki był naprawdę i słuchała tego cała uczelnia. Był zły, więc szamotał się ze mną i efektem tego jest moje uderzenie w tył głowy.

            Wszystko to mnie trochę zaskoczyło. Wiedziałam, że nie powiedziałaby tego mi, gdyby ktoś jej nie podpowiedział, iż tak powinna. Z drugiej strony liczyłam, że na przyszłość będzie wiedziała, iż ja również chcę ją wspierać w ciężkich chwilach.

— Mów mi od teraz wszystko. Co z tym zrobicie? Zgłosicie go na policję? — dopytywałam, a ona przytaknęła na to. Ulżyło mi, bo ten człowiek powinien być ukarany za wszystko.

— Drugą sprawą jest nasza relacja z chłopakami. Powiedz mi Anri, czy ty... czujesz coś do Baekhyuna? A może jednak do Sehuna?

            Spojrzałam na te słowa na nią przerażona. Nie chciałam do końca o tym rozmawiać, a z drugiej strony powinnam skoro ona wcześniej też wyznała mi wszystko. Tylko właśnie, jak to ze mną było? Coś jeszcze czułam do Baekhyuna? A co z Sehunem? Widziałam, że był dla mnie za miły, zbyt wiele dla mnie robił... Może i starał się o moje względy, a co ja na to? Schlebiało mi to, czułam się w końcu trochę bardziej doceniona, a mimo to, nie potrafiłam określić moich odczuć. Nieważne to już było dla mnie. Najbardziej się liczyło, by nie blokować Shinry i Baeka, bo przecież wiadomym było, iż mieli się ku sobie. Nie mogłam dłużej bawić się w rozkapryszoną i zazdrosną dziewczynkę. Musiałam im pomóc.

— Nie czuję nic do Baekhyuna. Pomyliłam się względem niego. — Do tego dodałam firmowy uśmiech, by zapewnić ją, iż wszystko było w porządku. — Możesz w spokoju zostać dziewczyną Baekhyuna, mi to nie przeszkadza. — Wiedziałam, że nie będę żałować tego, iż to powiedziałam, a na Shinry policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.

— To nie tak... — próbowała się zacząć tłumaczyć, choć ja wiedziałam swoje.

— Oczywiście, że jest tak. Podobasz mu się, a on tobie. Nie zaprzeczaj. A ja nie wiem, o co chodzi ci z Sehunem. Jest miły dla mnie, więc i ja jestem miła dla niego. — Znałam powody jej podejrzeń, lecz się nie wychylałam.

— Według mnie i Baekhyuna podobasz mu się — wypowiedziała to z cwaniackim uśmiechem. Ja za to pomyślałam, że chciałabym, żeby to była prawda. Marzyłam o zbliżeniu się do niego teraz. Nie chodziło tu o samo pocieszenie. On naprawdę mnie doceniał i spędzał ze mną czas. Przez niego ostatnio zabiło mi serce szybciej nie raz. Ja chyba sama powoli zaczynałam się gubić w tym co czułam. 

 

*Shinra*

 

            Zaprosiłam do siebie Bakehyuna na popołudniową herbatkę. Uznałam, że trzeba było mu się odwdzięczyć za wszystko i stęskniłam się za nim. Tego drugiego nie potrafiłam mu powiedzieć. Miałam nadzieję, że on wyczuje to we mnie. Wiedziałam, że przez to ludzie uznawali mnie za nieczułą, bo nie wyrażałam uczuć, które we mnie się tliły. Tylko co ja poradzić miałam na to, że za trudne było dla mnie mówienie o  nich wprost?

            Oczywiście on pojawił się bardzo szybko na miejscu. Otworzyłam mu pospiesznie drzwi, a on przywitał mnie szerokim uśmiechem. Tak bardzo podobał mi się on ostatnio, że mogłam tak popatrzeć się chwilę na niego, jednak nie chciałam wyjść na dziwną, więc wpuściłam go do środka. Poczekałam w przedpokoju, aż pozbędzie się zbytecznych części swojego ubioru, a następnie poprosiłam, by udał się za mną do kuchni. Musiałam zaparzyć zapowiedzianą herbatę. Gdy byliśmy razem w pomieszczeniu, ja włączyłam czajnik z naszykowaną wcześniej wodą. Wrzątek uzyskałam szybko, więc zalałam herbatę w dzbanku i ustawiłam na tacce z naszymi szklankami. Już chciałam to brać ze sobą, ale on pojawił się przede mną nagle i chwycił tacę za mnie. Z jednej strony mogłabym się kłócić, że poradzę sobie bez tego, a z drugiej... Schlebiało mi to strasznie.

            Udaliśmy się z tym wszystkim do mojego pokoju. W środku poprosiłam, żeby postawił to co niósł na stoliku, co uczynił pospiesznie. Po tym zaczął się rozglądać po moim pokoju. Wskazałam mu ogromne pufy, żeby na nich zasiąść i spoczęliśmy tam. Początkowo było między nami jakoś niezręcznie. Nie wiedziałam z czego to wynikało, kompletnie nie wiedziałam co mam powiedzieć. On za to wyglądał na takiego, co wiedział, że chce coś powiedzieć, niestety był to chyba za ciężki temat, by tak po prostu wydusił go z siebie.

— Ja pewnie zabrzmię teraz źle, lecz muszę to powiedzieć — wyskoczył z tym niespodziewanie. Bałam się co miał na myśli, choć ulżyło mi, iż się odezwał.

— Słucham... — zachęciłam go, a on przełknął ciężko ślinę. Naprawdę musiał się stresować, bo pierwszy raz go takim widziałam.

— Ja naprawdę cię lubię. — Zapadła chwila ciszy, nie żebym się nie spodziewała tego... Zaskoczyła mnie jedynie jego bezpośredniość. I dodatkowo, przecież ostatnio ustaliliśmy, że nie ma się do czego spieszyć. — Powiedz mi, co ty do mnie czujesz? — Co czułam? Pewnie do niedawna nie wiedziałabym co odpowiedzieć. Nie chciałam się mieszać w związek, zaraz po takim burzliwym i na dodatek z osobą, która musiała się ukrywać z takimi rzeczami. Mimo to, tego dnia miałam inną odpowiedź w zanadrzu. Ostatnio stało się wiele rzeczy bardzo szybko i miałam chwilę na przemyślenie wszystkiego. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, przy kim czułam się tak wspaniale, kto najwięcej mnie wspierał. Nie mogłam zaprzepaścić szansy na szczęście, a ono nie zawsze będzie czekało.

— Także cię lubię. — W tym momencie zauważyłam szok na jego twarzy. Myślałam, iż był tego świadom. Może nie wierzył na tyle w siebie, by myśleć, iż odwzajemnię wszystko w odpowiednim stopniu?

— W takim razie, czy my możemy... — zawahał się, pewnie bojąc się, że mimo wszystko zostanie odrzucony — zostać parą? — Udało mu się to wykrztusić, a ja głowiłam się, czy zrobić to tak po prostu, czy może podroczyć się chwilę z nim. Uznałam, że to drugie mogłoby być zbyt okrutne, więc po prostu upiłam łyk herbaty, bo nawet nie wiem jak to się stało, a miałam filiżankę w dłoni, a potem postanowiłam się odezwać.

— Myślę, że warto spróbować. — Sama nie wierzyłam swoim słowom. Wiedziałam, że warto, wiedziałam, że tego właśnie pragnę, ale nie spodziewałam się otwartości z mojej strony jaka w tej chwili miałam miejsce.

            Następnym co się wydarzyło, było przesunięcie pufy Baekhyuna obok tej mojej. Gwałtownie obrócił moją twarz za podbródek do siebie, a następnie wpił się delikatnie w moje usta swoimi. Zalała mnie fala gorąca. To nie było to samo, co podczas ostatniego wymuszonego pocałunku Jaemina, dlatego tym razem rozchyliłam delikatnie moje wargi. Chwila ta sprawiała, że odczuwałam tak wiele emocji. Kiedy mój nowy chłopak próbował się ode mnie oderwać, ja zatrzymałam jego twarz w swoich dłoniach, gdy jeszcze była blisko mnie. Popatrzyłam w jego zdezorientowane oczy. Były takie cudowne. Wiele razy obserwował mnie nimi z troską.

— Dziękuję — szepnęłam delikatnie, a on na to się uśmiechnął. Tak, to było to, co chciałam w tamtej chwili zobaczyć najbardziej.

 

*Luhan*

 

            Grając w Sehunem na konsoli byłem myślami gdzie indziej. Otóż ostatnimi czasy wszyscy wokół z kimś kręcili, ja zostawałem nadal samotny. Nawet nie wiedziałem jak niby poznać dziewczynę. Oni wszyscy przypadkiem kogoś spotykali. Ja siedziałem zamknięty w czterech ścianach dormu i zastanawiałem się, czy już tak zawsze będzie, że tylko ja nikogo nie miałem?  Niby byliśmy zespołem i można było tłumaczyć to tak, że ciężko nam było się z kimkolwiek wiązać, a mimo to zaraz po Layu zrobiła się jakaś fala związków i ja z Tao obserwowaliśmy to, pomagałem niektórym wyjść na prosto, a sam zostawałem z niczym.

            Cieszyłem się szczęściem kolegów bardzo, lecz to trochę uciążliwe widywać ich wszystkich z drugimi połówkami, a nie móc pochwalić im się swoją. Kiedyś miałem mnóstwo dziewczyn, byłem znany w swojej dzielnicy z tego, iż każda chciała ze mną być. Myślałem, że się wyszalałem i nie będzie mi przeszkadzać samotność, jak dołączę do zespołu, ale nie podejrzewałem, że wszyscy wokół będą kogoś mieć. Dodatkowym problemem było bycie dojrzałym. Tamte związki były szczeniackie, teraz rozegrałbym to inaczej, gdybym poznał kogoś odpowiedniego. 

— Czemu nie skupiasz się na grze? Zawsze mnie w nią ogrywałeś. — Zmartwił się Sehun moim stanem. Nawet on miał kogoś, mój najmłodszy przyjaciel. I może jeszcze nie byli parą, a i tak każdy wiedział, iż mieli się ku sobie. To było widoczne. A dopiero co zakończył jeden związek i przeżywał to boleśnie.

— Nie wiem sam. Może mam zły dzień — burknąłem od niechcenia. Nikt nie wiedział co się ze mną dzieje. Nikt nie podejrzewał, iż moje ostatnie humorki, które zmieniały się jak u baby w ciąży, miały jakieś powody.

— Ostatnio często masz złe dni — dodał smutnym głosem i chciałem się mu jakoś wytłumaczyć wymijająco, gdy przerwał nam dzwonek mojego telefonu. To byli moi rodzice z Chin, co mnie zaskoczyło. Na mój koreański numer dzwonili jedynie w nagłych wypadkach, bo przecież to kosztowało.

— Luhan, pakuj się. — Usłyszałem od razu bez żadnego powitania głos mojego ojca, co mnie zdziwiło. Nie do końca też docierało do mnie co miał na myśli. — Załatwiliśmy ci przyjazd do domu, bo mamy ważne sprawy dla ciebie.  Nie podobało mi się to, że nie chciał powiedzieć prosto z mostu o co chodziło.

— Jakie sprawy? — zagaiłem z nadzieją, że nie czekała mnie żadna niemiła niespodzianka w Chinach.

— To nic takiego, po pierwsze twój wujek się żeni i musisz zjawić się na weselu. Proszono też, byś zabrał swojego kolegę Tao. — Tao? Miał lecieć ze mną na wesele? Nie rozumiałem niczego.

— Po co on? — zapytałem coraz bardziej bojąc się wyjaśnień.

— Panna młoda uwielbia Tao i chce usłyszeć piosenkę w jego wykonaniu na swoim weselu, a wiesz jaki jest wujek, musi spełnić zachcianki przyszłej żony. Spokojnie. My załatwimy wszystko z wytwórnią i o to się nie martw. Dzwonimy powiedzieć ci, żebyś był gotowy, że przyjeżdżasz do Chin na jakiś czas. — Już nie protestowałem, ani nie dociekałem z niczym. W końcu może dobrze mi zrobi taki odpoczynek? Kto wie?

 

Tadam! Dowiadujemy się więcej o ojcu Eunmi. Mam nadzieję, że nie wydaje się ta historia wam słaba?

Shinra za to jest z Baekhyunem. Kto się cieszy? Pewnie się boicie, że wkrótce koniec skoro połączyłam dwie pary? No tak, koniec się zbliża, lecz jeszcze was chwilę pomęczę w tej hisotrii  (w końcu tyle już trwa :D ). Jak wiemy, Eunmi nie rozwiązała problemu z mamą i Anri jeszcze jest pogubiona. :D

A co powiecie na zapowiedź ostatniej części mojej z EXO? Tak, tak jak tu piszę... Została mi do napisania jedna część z tego uniwersum. I chyba już nigdy nie zrobię tak dużego, jakie utworzyło się mi tutaj. Możliwe, że jeszcze opiszę kiedyś perypetie Sumin i tego jak Kris został jej chłopakiem, poprawię w końcu te pierwsze części. Kto mnie tam wie.  Aczkolwiek ostatnia część skupi się na Luhanie i Tao, a to jest jej zapowiedź. Jedyne czego nie wiem. To kiedy z nią ruszę. Mój czas pisania jest teraz bardzo ograniczony, a muszę jeszcze skończyć opowiadanie o BTS wcześniej, bo nie lubię zostawiać czegoś tak bez zakończenia. I piszę jeszcze nowe opowiadanie, które bardzo mnie pochłania wenowo. Ci co czytali BTS może pamiętają, że tam historia dopiero się rozkręcała przed moją przerwą, więc końca póki co nie widać. Ale zobaczymy co pokaże los. Czy też wena. :D 

Myślę, że jak wpadnę na plan co będzie następne, to jakoś dam znać o tym. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz