wtorek, 16 stycznia 2018

Lekcje miłości: Rozdział 8



Lekcje miłości
Rozdział 8

Wybaczcie mi, ale znowu połowicznie go sprawdzałam. ;-;




*Anri*
            Miałam straszne wyrzuty sumienia o to jak potraktowałam moją siostrę. Dobrze wiedziałam, że przechodziła ostatnio przez ciężkie chwile, a ja z głupiej zazdrości zaczęłam mówić jej takie przykre słowa. Jeszcze na dodatek wygłupiłam się w ten sposób przed Baekhyunem. Było mi wstyd z tego powodu i gdy tak siedziałam z nim kawiarni w której zajadaliśmy obiecane mi przez niego lody, ja milczałam. Nie wiedziałam bowiem co powiedzieć mu. Czułam, że znowu okazałam się dziecinna…
— Jak będziesz się w nie jedynie patrzeć i gnieść je łyżką to będziesz miała jogurt, a nie lody — rzekł do mnie oburzony Baekhyun, a ja na te słowa ocknęłam się. Rzeczywiście zrobiłam sobie niezłą paćkę w pucharku.
— A co jeżeli Shinra jest teraz przeze mnie załamana? — powiedziałam pod nosem zasmucona, a on tylko pokręcił głową na boki.
— Będzie dobrze. Ona na pewno miała też zły dzień po prostu. Wydawała mi się zestresowana od rana. To na pewno nie przez ciebie. — Dlaczego on mi mówił takie coś? Ja wiedziałam, że dużo zawiniłam. Miałam nadzieję, że siostra poszła do domu i zamknęła się w swoim pokoju. Musiałam szybko iść i to sprawdzić, ale nie mogłam zostawić tych lodów. To byłoby bardzo niekulturalne z mojej strony.
— Myślisz, że poszła do domu? — zapytałam, a on westchnął ciężko na to.
— Mnie pytasz? To ty jesteś jej siostrą. — Poczułam się źle słysząc to. On miał rację. Ja powinnam była to wiedzieć, a co ja o niej wiedziałam? Byłam tak beznadziejna w relacjach z nią. Powinnam była się bardziej starać.
— Zadzwonię do niej. — Wyskoczyłam nagle z tym, a on pokiwał na to głową.
            Drżącą ręką wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wybrałam jej kontakt. Nie czekałam za długo. Zaledwie po dwóch sygnałach usłyszałam powiadomienie, że moja próba połączenia została odrzucona. W tamtym momencie miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Znowu z moich oczy zaczęły lecieć łzy. Bałam się o nią. Nie chciałam doprowadzić do niczego złego, a nie miałam pojęcia, jak bardzo musiało ją to boleć co powiedziałam. Uderzyłam w jej czuły punkt bez chwili zastanowienia.
            Poczułam na mojej dłoni, dłoń Baekhyuna. Zaskoczona na niego spojrzałam. Uśmiechał się do mnie pokrzepiająco.
— Może już jest w domu. Zjedz te lody to się przekonasz. — Próbował mi dodać otuchy za co byłam mu wdzięczna. Miał rację. Musiałam się pospieszyć, a nie rozklejać. Jeżeli rzeczywiście była w naszym mieszkaniu, to na pewno wiedziałam co jej powiem. Przeprosiny do podstawa, ale było wiele ciepłych słów, które ona powinna była usłyszeć ode mnie zamiast tego, co jej przekazałam.
            Jedno mnie zmartwiło. Zachowanie Baekhyuna. Czemu czułam, że traktował mnie jak młodszą siostrę, którą on musiał się zaopiekować? Zdawało mi się, że jego myśli były gdzie indziej, że bardziej wolałby pobiec za moją siostrą i to tak strasznie mnie bolało. Ja wiedziałam, że nie mogłabym marzyć o zwróceniu jego uwagi, lecz czułam zazdrość straszną o moją siostrę. Zniosłabym każdą dziewczynę u jego boku, jednak dlaczego wydawało mi się, że patrzył na nią właśnie wyjątkowo. Może sobie to ubzdurałam i miałam wielką nadzieję, że tak było.
*Shinra*

            Nienawidziłam tego dnia po stokroć. Od rana działo się samo zło wokół mnie. Najpierw zaczęło się od sytuacji pod naszym domem. Wychodziłam na uczelnie i wtedy podjechał Jaemin. Chciał, żebym wsiadła do samochodu i z nim udała się na zajęcia. Nie zamierzałam oczywiście przyjąć jego propozycji i zdenerwowany wyszedł z pojazdu. Podszedł do mnie i chwycił moje ramię tak, że zabolało mnie to. Pocałował mnie bardzo natarczywie, a ja w tamtym momencie myślałam o tych wszystkich chwilach, kiedy to poświęcałam się dla niego… Czułam się w jak wykorzystana przez niego kobieta i to dodało mi siły, by go odepchnąć. Przez to poleciał na swój zaparkowany samochód i zobaczyłam w jego oczach furię. Przyparł mnie gwałtownie do muru należącego do naszej posiadłości, próbował całować ponownie, lecz oboje usłyszeliśmy otwierającą się bramę. Moje serce zaczęło bić jak szalone na myślę, że to mój ojciec pewnie wybierał się do pracy. Nie chciałam by zobaczył cokolwiek. W oczach Jaemina zobaczyłam strach, kiedy spojrzał w kierunku tego dźwięku, więc odwróciłam się również…. Oczywiście, że był to mój tata, który wyszedł z auta, bo pewnie nas zauważył.
— Co tu się dzieje? — Oburzył się na to co zobaczył i miał minę, jakby miał ochotę zabić Jaemina wzrokiem. Ten bał się mojego ojca bardzo, więc odsunął się momentalnie ode mnie i spuścił wzrok. Dziękowałam w duchu, że jednak to się stało.
— Pana córka i ja jesteśmy razem. — Miałam ochotę udusić go za te słowa. Byłam w rozsypce, bo wiedziałam, że zaprzeczanie będzie brane u mojego ojca za kłamstwo. Nie byłam Anri, by wierzył w każde moje słowo.
— I ukrywasz to przede mną? — zwrócił się do mnie, a przez jego wściekły głos miałam ochotę się rozpłakać. Nie mogłam tego zrobić. Nie mogłam okazać łez przed Jaeminem. Nie mogłam pokazać, że jestem słaba.
— Proszę jej nie winić. Ja powiedziałem, żeby tego panu nie mówiła. Wiem, że pan za mną nie przepada i po prostu chciałem…
— Dość! — krzyknęłam i oboje spojrzeli na mnie zdziwieni. Nie mogłam przecież tego słuchać tak po prostu. Musiałam coś zrobić i przeciwstawić się temu jawnemu oszustwu.
— Chłopak cię broni, a ty mu w taki sposób przerywasz? — Tego całkowicie się nie spodziewałam. Mimo to, nie mogłam się zatrzymać.
— On już nie jest moim chłopakiem. Pewnie nie wierzysz mi…. On chce mnie odzyskać i dlatego ci wmawia kłamstwo! — mówiłam to z czystą desperacją, niestety Jaemin kontynuował swoją szopkę.
— Niech pan wybaczy. Ona pewnie chce mnie chronić, by pan nie był wściekły na mnie. Ja kocham pana córkę i obiecuję, że jej nie skrzywdzę.
— Nie wiem co mam o tym myśleć — rzekł mój rodzic, a ja czułam, że był po jego stronie. A tak zawsze powtarzał, jak bardzo go irytuje jego osoba. — Porozmawiamy jak wrócę z pracy, a teraz jedźcie na uczelnie, by się nie spóźnić — oznajmił i odszedł tak po prostu. Czułam się zdruzgotana.
            Co ja głupia zrobiłam potem? Pojechałam z tym idiotą na uczelnie, bo przez całą sytuację uciekł mi autobus i spóźniłabym się pieszo. Całą drogę opowiadał mi jak to jest niemożliwe, bym od niego się uwolniła i że chwilowo nie będzie naciskał i poczeka, aż ochłonę i zrozumiem, że ja do niego należę. Nie odezwałam się na te wszystkie puste teksty. Ignorowałam go, bo bardziej bałam się, co powiem ojcu wieczorem. Musiałam mu powiedzieć szczerze, że nic mnie z tym człowiekiem nie łączy oprócz jednego miejsca nauki. Tylko jak ja, która na co dzień nie rozmawiała z nim, miałam mu wszystko wyznać? Chciałam bardzo powiedzieć mu prawdę. Powód zerwania, to jak bardzo nienawidzę tego chłopaka, a mimo to. Bałam się. Wiedziałam, że to nie będzie dla mnie proste.
            To co nastąpiło potem także mnie dobiło. Na uczelni patrzyli na mnie krzywo, gdy wysiadłam z samochodu Jaemina. Słyszałam podszepty ludzi, jak przechodziłam obok nich. Byłam pewna, że każdy obgadywał mnie w tamtym momencie i wymyślał swoją historię. Nie mogłam się na niczym skupić, byłam strasznie rozkojarzona. Nawet to, że potem miałam mieć lekcje tajskiego mnie nie pocieszało, a nawet byłam przerażona, że zrobię coś głupiego na nich. Przeczucie miałam dobre, ale nie w trakcie ich to się stało, a po nich. Moja kłótnia z siostrą. Nawet już nie pamiętałam z czego wynikła. Po prostu zaczęłyśmy mówić sobie dużo niemiłych słów. A jeszcze do tego wszystkiego podszedł do nas Baekhyun w trakcie. Nie chciałam źle przed nim wypaść. On jeden wydawał się ostatnio dla mnie kimś, kto nie oceniał mnie źle… Niestety wypowiedź Anri dotknęła mnie mocno. Uświadomiła mi, że nawet moja siostra nie widzi we mnie człowieka, którym jestem. Miałam dość i po prostu od nich uciekłam.
            Tak oto pobłądziłam trochę po mieście rozmyślając i przypominając sobie cały ten dzień. Wiedziałam jedno. Potrzebowałam w tamtym momencie wyżalenia się komuś, dobrej rady. Była jedna osoba na tej planecie, której nie bałam się kiedyś o to prosić. Niestety zerwałam z nią kontakt jakiś czas temu. Mogłam jedynie spróbować odnowić tę znajomość. Byłam pewna, że ona nie zmieniła numeru telefonu, bo kiedyś obiecała mi, że zawsze będzie pod nim czekać. Naszedł chyba ten dzień, kiedy zachciałam to sprawdzić…
*Kyungsoo*
            Nie mogłem się oprzeć myśleniu o Eunmi, gdy tak sobie odpoczywałem w salonie dormu. Wszyscy byli zajęci sobą, więc nie zwracali uwagi na mnie. Udawałem, że czytałem książkę, lecz zapewne nie przewróciłem ani jednej strony. Nikt na szczęście nie zauważył tego. To nie tak, że byłem w niej zakochany. Zastanawiałem się, jak mógłbym jej pomóc w naprawieniu kontaktu z matką. Wiedziałem, że było to dla niej w tej chwili najważniejsze i nie mogłem być obojętny względem jej problemu.
            Jej matka była dla niej za oschła. Aczkolwiek może tu chodziło o coś jeszcze? Nie znałem dobrze sytuacji. Może ta kobieta miała jeszcze uraz do Eunmi z innego powodu? Może też ona nie mówiła mi wszystkiego. Jakoś nie chciało mi się wierzyć, że rodzic mógłby się wściekać tak długo na córkę w takiej chwili. Może źle myślałem. Może ona wolałaby z tym wszystkim sama i odsuwała tym sposobem ją od siebie? W głowie miałem tyle opcji, a żadna nie wydawała mi się idealnie pasującą. W każdej mi czegoś brakowało.
            Zobaczyłem wchodzącego do salonu Baekhyuna i postanowiłem bardziej uważać. Nie mogłem dać się przyłapać na bujaniu w obłokach, bo ten zaraz wyciągał złe wnioski. Widząc mnie uśmiechnął się zaczepnie, więc czułem, że coś jest nie tak. Podszedł bliżej i przysiadł obok mnie. Poprawiłem się na miejscu odruchowo i czekałem co ma do powiedzenia, bo ewidentnie miał.
— Jak wizyta u teściowej? — No to już miałem przechlapane. Nie wiedziałem jeszcze, jak się wszystkiego dowiedział, jednak to wróżyło dla mnie źle.
— Nie rozumiem o czym mówisz? Jak udała ci się randka? — Postanowiłem zagrać w jego grę. Nie wrócił prosto z zajęć do domu z tego co mi wiadomo, więc pewnie spędził czas z którąś z sióstr. Mogłem dać sobie o to uciąć głowę.
— Było bardzo przyjemnie. — Zamurowało mnie na tą odpowiedź. Nie przypuszczałem, że tak po prostu powie, jakby rzeczywiście był na randce. A może i był?
— To cieszę się razem z tobą. — Pomyślałem, że może to zakończy rozmowę, ale musiałbym nie rozmawiać z nim, by tak być mogło.
— Jak bardzo chcesz pomóc Eunmi? — dopytał mnie, a mnie zaczęło irytować to, że się wtrącał. Wiedziałem, że chciał tym doprowadzić do tego, że przyznałbym się do jakiś uczuć względem niej. Jego niedoczekanie. Póki co chciałem ją wesprzeć i ewentualnie zostać jej przyjacielem. Nikim więcej.
— Jeżeli będę chciał z tobą o tym rozmawiać to się do ciebie zgłoszę. Póki co, zajmij się odpowiednio dziewczynami. A raczej wybierz jedną, a nie baw się uczuciami obydwu. — Poczułem, że wkraczam na cienką linię. Nie chciałem wywoływać kłótni, a chyba znowu to robiłem.
            Na moje szczęście coś nam przerwało. Telefon Sehuna zaczął dziwnie głośno dzwonić i spojrzeliśmy w jego kierunku. Widzieliśmy jego skrzywioną minę patrzącą w ekran i wahanie, czy powinien odebrać. Nie wiedzieć czemu miałem złe przeczucia co do tego.
— Nieznany numer — burknął nasz maknae. Ostateczne przyłożył urządzenie do swojego ucha, więc wpatrywałem się zaciekawiony w niego. — Kto mówi? — powiedział to bardzo ponurym głosem, jak to miał w zwyczaju. — Anri? Czemu płaczesz? — Baekhyun na te słowa poderwał się z miejsca, a Sehun przybrał zmartwione spojrzenie i jego ton złagodniał w momencie. — Spokojnie. Będzie dobrze. Ja zaraz mu to przekazuję. On się tym zajmie. A ty się proszę uspokój.
            Widziałem, jak Baekhyun niecierpliwie czekał na koniec rozmowy, a Sehun pragnął najpierw opanować sytuację. Nie dziwiłem im się. Sam obawiałem się o to co się dzieje, choć wcale nie miałem pojęcia o co mogło chodzić. To pewnie Baekhyun coś wiedział. Coraz bardziej przywiązywał się do dziewczyn z tego co widziałem. Od razu po rozłączenie się Sehuna popruł w jego stronę, bo zapewne chciał już usłyszeć wszystko.
— Anri płacze, bo jej siostry nie ma w domu. Ojciec nie przejmuje się tym, że ta nie wraca, tylko uważa, że jak na noc nie będzie jej w domu, to będzie miała problemy kolejnego dnia. Jest jakiś obojętny. Ona zaś nie wie co robić, bo Shinra odrzuca jej połączenia i uważa, że od ciebie prędzej odbierze, więc wysyła mi w wiadomości jej numer.
            Wtedy Baekhyun nawet nie czekał na tę wiadomość, a od razu wyszedł z dormu mając telefon przy uchu. Czyżby miał jej numer? Szkoda, że nie powiedział nam co zamierza i zostawił nas w takiej niepewności co robić dalej. Chciałem też na coś się przydać, a poczułem się taki niechciany w tym wszystkim.
*Baekhyun*
            Denerwowałem się, gdy słyszałem sygnał oznajmiający oczekiawanie, aż ktoś odbierze ten telefon. Byłem cały w stresie i nie myślałem o niczym innym bardziej w tym momencie, niż o tym, że chciałbym być przy Shinrze. Czułem, że wiele się wydarzyło u niej tego dnia i pragnąłem jej pomóc. Powinienem  był biec za nią po zajęciach, choćbym miał jej szukać po całym Seulu. Nie mogłem jednak cofnąć czasu. Jedynie działanie w tamtej chwili mi pozostawało.
            W końcu nastąpiła ta wiekopomna chwila. Ona odebrała. A raczej jej telefon został przez kogoś odebrany.
Kto mówi? — Był to kobiecy głos, lecz nie należał do niej. Przeraziłem się trochę, mimo to, musiałem odpowiedzieć pospiesznie.
— Baekhyun. Jest Shinra cała i zdrowa? — zapytałem, a język mi się plątał przy tym niesamowicie. Stresowałem się za mocno.
— Cala tak, ale czy zdrowa to nie wnikam. Jutro będzie bardzo chora. — Po tych słowach westchnęła głęboko, a ja nie wiedziałem co miałem przez to zrozumieć. Czyżby Shinra była pijana? I kim była ta dziewczyna? — Chcesz rozmawiać z Baekhyunem? — Domyśliłem się, że to pytanie było skierowane do poszukiwanej przeze mnie osoby.
— Baekhyun — powiedziała moje imię słodkim i przeciąganym głosem. Poczułem straszną ulgę, że to tylko pijaństwo i jednocześnie zrobiło mi się przyjemnie na myśl, że zachciała ze mną rozmawiać. — Weź mnie stąd. Nie chcę iść do domu. Zabierz mnie do was. U was jest fajnie! — Następnym co usłyszałem było jej czknięcie. Zachichotałem na to delikatnie. Wiedziałem, że szybko nie usłyszę tej dziewczyny w takim wydaniu ponownie. Kuszącą propozycją było zabranie ją do dormu, lecz pomyślałem, że może jej znajoma z którą przebywała się nią zajmie.
— To co? Przyjedziesz po nią? — Usłyszałem niespodziewanie i ani chwili nie zawahałem się. Pragnąłem zająć się Shinrą, a w drodze po nią postanowiłem poinformować o wszystkim Anri. Wiedziałem, że jej ojciec miał zamiar zrobić jej kazanie, jak nie wróci na noc, jednak uznałem, że lepiej, by nie pokazywała się mu w takim stanie.

I jak wam się podoba takie rozwinięcie? :D  Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za niektóre sceny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz