wtorek, 9 stycznia 2018

Wirus miłości: Rozdział 9

Wirus miłości
Rozdział 9

*Jimin*

            Mieliśmy tego dnia fanmeeting w centrum Seulu. Siedziałem sobie wygodnie i starałem się jak mogłem okazywać moją miłość do fanów. Zawsze dawałem z siebie jak najwięcej na tych spotkaniach i stresowały mnie jednocześnie. Tym razem postanowiłem podejść do wszystkiego luźno, lecz los postanowił ze mnie zadrwić, bo wkrótce zobaczyłem kogoś, kogo nie spodziewałem się tam zobaczyć. A powinienem chyba. W końcu byłem jego wzorem, a tak w każdym razie mi oznajmił ostatnio.
— Witaj hyung — oznajmił uśmiechnięty od ucha do ucha Yeondong, ja nieśmiało odwzajemniłem jego gest. Nie wiedziałem, jak powinienem był na to reagować, by nikomu nie podpaść.
— Witaj — odpowiedziałem krótko i zastanawiałem się jak mu podpisać album. Naprawdę nie miałem pojęcia, jak go traktować.
— Pewnie zdziwiłeś się, że tu jestem? — zagaił mnie ponownie, a ja mu przytaknąłem niepewnie. — Wiedz, że nie zjawiłbym się tu, ale obiecałem towarzyszyć dziewczynce, która jest za mną. I chciałem się spytać, czemu nie kontaktujesz się ze mną. Pewnie moja siostra cię odstraszyła?
            I co ja miałem mu odpowiedzieć. Tak. Yeondong kilka razy do mnie pisał, jak nie miałem na niego czasu. Nie wiedziałem też, czy powinienem kontynuować tę znajomość. Z jednej strony czułem, że powinienem się z nim zaprzyjaźnić, bo to miły chłopak, a z drugiej miał w sobie coś, co sprawiało, iż bałem się czegoś w nim. Jego siostra nie była dla mnie przeszkodą, bo jak już miałbym się z kimś zadawać to z nim. Potrzebowałem czasu na przemyślenie tego, a jednocześnie uznałem, iż z raz mogę go odwiedzić.
— Wpadnę do ciebie na dniach — oznajmiłem szczerze i zobaczyłem radość w jego spojrzeniu. Naprawdę nie rozumiałem, czemu tak się mną zachwycał, jednocześnie zaczynało mi to schlebiać.
            Nasza rozmowa została potem przerwana przez ochronę ponglającą naszych fanów i po Yeondongu pojawiła się przede mną słodka i mała dziewczynka. Miała włoski spięte w dwa kucyki i jak się uśmiechała widać było, że nie ma wszystkich ząbków. Dzieci na naszych spotkaniach to było coś, co zawsze nas zachwycało, bez względu na to, ile się ich przewinęło.
— Jak się nazywasz? — zapytałem ją delikatnie.
— Hani. — Mówiąc to uroczo sepleniła. Byłem nią zachwycony.
— Ah, tak jak Hani z zespołu EXID, też będziesz sławna? — zażartowałem, a ona mi zaczęła przytakiwać.
— Mój chłopak Yeondong pomaga mi uczyć się tańca! — wyjaśniła radośnie, a mnie zamurowało. Czy ona powiedziała, że mój nowo poznany kolega to jej chłopak?
— On jest twoim chłopakiem? — Wraz z tymi słowami wskazałem na niego palcem.
— Mówi, że jestem dla niego za mała, jednak obiecał, że nie będzie miał innej dziewczyny, by jak będę duża wyjść za mnie. — Po jej wypowiedzi zrozumiałem, że dziewczynka najwyraźniej go bardzo lubiła, a on po prostu chcąc być dla niej miły mówił jej takie rzeczy. To musiała być zapewne urocza relacja. — A wiesz, że to ciebie najbardziej lubię w zespole? — dodała po chwili, a mi zrobiło się miło na sercu.
— Naprawdę?  A to czemu?
— Bo on mnie zaraził. — Po tym zachichotała, a ja ponownie zacząłem się zastanawiać co takiego miał w głowie ten chłopak, iż tak bardzo go fascynowałem. Przecież ja nie robiłem nic wielkiego. A w każdym razie, tak mi się wydawało.
            Po zakończonym spotkaniu byłem bardzo zmęczony i dużo myślałem o Yeondongu, odpoczywając na krześle za kulisami. Nie dawało mi spokoju jego podejście do mnie. Obok mnie dosiadł się Yoongi.
— Co to był za chłopak dziwny? Ten który nazwał cię hyungiem i obiecałeś mu, że go odwiedzisz? — Zdziwiłem się, że on to wszystko usłyszał i trochę zaniepokoiło mnie to pytanie. Co ja miałem mu odpowiedzieć?
— Poznałem go w bibliotece. — Skróciłem tę historię jak mogłem, by pominąć fakt, że tak naprawdę to poznałem go, bo jego siostra mi tam zaszła za skórę.
— Rozumiem. — Miałem tylko nadzieję, że nie będzie dociekał dalej. — Mnie poprosił o autograf dla siostry, bo ta nie lubi takich miejsc. Podobno mnie lubi w najbardziej ze wszystkich idoli jakich zna — powiedział to ze swoim stoickim spokojem, a we mnie coś zawrzało. Czyli mnie potraktowała jak błazna, a Yoongi był jej ulubieńcem? Myślałem, że to do każdego idola będzie miała takie nastawienie, albo chociaż do mojego zespołu, a to ja najwidoczniej jej się nie podobałem. Ciekaw byłem, czy może miało to związek z fascynacją mną jej brata. Musiałem tego wszystkiego się dowiedzieć.

*Naeun*

            Taehyung zaprosił mnie tego dnia do studia, byśmy mogli porozmawiać o naszej piosence. Przeziębienie na szczęście opuściło mnie dzień wcześniej, więc w końcu mogliśmy zacząć pracować. Mój menadżer nawet mnie nie nachodził, przez to zaczęłam myśleć, że to był mój szczęśliwy dzień. Ćwiczyłam więcej niż zwykle od rana, bo musiałem nadrobić stracony przez chorobę czas, nie mogłam się dłużej lenić. Czułam, że zbliża się mój debiut i trzeba było się do niego przyłożyć, by nikogo nie zawieźć.
            Popołudniu zaczęłam myśleć o czym chciałabym śpiewać. Przychodziło mi wiele do głowy, ale nic nie wydawało mi się odpowiednie na kolaborację z nim. Stresowałam się ogromnie, że nic nie wymyślimy. Mimo to, byłam także pełna energii i niecierpliwie czekałam, aż skończy się ich fanmeeting, a on zjawi się obok mnie. Nie miałam zielonego pojęcia, o której on przyjdzie i trochę też martwiłam się, że będzie bardzo zmęczony, więc nie powinien się zjawiać.
            Po kilku godzinach czekania, on był w drzwiach studia ze swoim kwadratowym uśmiechem. Chociaż wyglądał na zmarnowanego, wydzielał nadal tę optymistyczną aurę. Podziwiałam go i jednocześnie uznałam, że ja jestem nikim w porównaniu do niego. Nie było się co dziwić, że ci chłopcy dotarli tak daleko, tak bardzo poświęcając muzyce całe swoje życie.  
— Masz już jakieś pomysły? — zapytał mnie na początek, a ja spochmurniałam. Nie miałam nic konkretnego, a moje kartki, które przyniosłam były jedynie pokreślone.
— Ja mam ochotę coś zaproponować. Co powiesz na to, by napisać coś o tym, jak ciężko jest być idolem?  — zaproponował, a ja byłam w szoku. Jeszcze tak poważnego nie widziałam go nigdy. On naprawdę był profesjonalistą. Wiedziałam, że to nie prosty temat, który narzucił, lecz zapragnęłam go zrealizować. W końcu tak wiele miałam do powiedzenia w tym temacie.
— Zróbmy to — odpowiedziałam mu bardzo stanowczym tonem, a on znowu uniósł swoje kąciki ust. Dla zobaczenia tego uśmiechu opłacało się zatwierdzić jego pomysł.
            Ruszyliśmy pełną parą z burzą mózgów. Okazało się, że chłopak pozbierał kilka napisanych bitów od swoich kolegów i zaczęliśmy wybierać jakiś, który najbardziej nam się spodobał. Jeden z nich był wręcz idealny i wiedzieliśmy, że jak zmienimy w nim detale, to łatwo będzie dało się z tego stworzyć coś dobrego. Znałam się trochę na tym, bo mój tata pisał piosenki wiele lat i uczył mnie swojego fachu. Pasję miałam po nim i byłam przeszczęśliwa, że dostałam wolną rękę. Nie wiedziałam, jak w przyszłości odwdzięczę się Tae za to wszystko.
            Po jakimś czasie mieliśmy dopasowaną muzykę i początek tekstu. Nie przypuszczałam, że przy nim poniesie mnie tak wena twórcza. On oczywiście wiele wnosił od siebie, a mimo to, czułam, jakby traktował mnie jako głównego twórcę. To dodawało mi więcej pewności siebie i bardzo pozytywnie wpływało na mnie.
— Dziękuję ci za dzisiaj. — Wymsknęło mi się, gdy szykowaliśmy się do wyjścia.
— Nie masz za co. To ja ogromnie się cieszę, że chcesz ze mną współpracować. Podziwiam ciebie i twojego tatę. — Zatkało mnie na te słowa. Znał mojego tatę? Podziwiał mnie? Nie spodziewałam się nigdy usłyszeć tak ciepłych słów. Czułam, jakby on był aniołem zesłanym mi z nieba w najokrutniejszych chwilach mojego życia.
— Jak go poznałeś? — zagadałam, bo bardzo mnie to zaciekawiło.
— Na początku naszej kariery przyszedłem do niego z piosenką, którą stworzyłem amatorsko. Na początku wyśmiał mnie, bo była naprawdę beznadziejna, a potem pomógł mi zmienić ją niesamowicie. Może nadal wiele jej brakowało, bo moja tematyka była wtedy dziecinna, a i tak byłem w szoku, że potrafił z niczego zrobić takie coś. Od tamtej pory przychodziłem do niego się uczyć — mówił to bardzo szczęśliwy i podekscytowany, a ja poczułam wzruszenie. Mój ojciec odszedł i pozostał w sercach wielu osób. Miał dobrą duszę i nie tylko nasza rodzina o tym wiedziała.
— Pamiętasz jak pierwszy raz mnie spotkałeś? — zagadałam niepewnie. Wcześniej sądziłam, że na pewno to zapomniał, a po jego opowieści stwierdziłam, że jednak może pamiętać.
— Oczywiście, wyszłaś ze studia ojca i zgubiłaś drogę do wyjścia. Ja cię obserwowałem wtedy i dziwiłem się, co tutaj robiłaś, bo nie kojarzyłem cię. Postanowiłem podejść i zagadać i wtedy wyjaśniłaś, że odwiedzałaś tatę w studiu. Potem wypytywałem go o ciebie. Opowiedział mi, że niedługo przeniesiesz się do nas z innej wytwórni w której trenowałaś już jakiś czas.
            Byłam pod wrażeniem tego chłopaka. On naprawdę był mną bardzo zainteresowany od długiego czasu. Powinnam może czuć się z tym dziwnie, lecz podobało mi się to. Ja myślałam, że nie byłam godna przyjaźni z Yoongim, a Tae za to udowodnił mi, iż on chciałby ze mną się zadawać. Zrozumiałam, że moje życie wchodziło na nowy etap. Miałam zostać wkrótce osobą publiczną i znowu pojawił się koło mnie ktoś, kto mógł naprawdę dobrze wpłynąć na moje życie. Nie mogłam się doczekać co przyniosą mi kolejne dni.  
*Jin*

            Byłem bardzo zdezorientowany przez to się działo wokół mnie. Dasum poprosiła mnie poprzedniego dnia po prostu o wyjście, bo nie chciała naszej rozmowy kontynuować przez swoją matkę i jej powrót. Rozumiałem to z jednej strony, choć z drugiej byłem zdruzgotany, bo nie wiedziałem co ona myślała teraz o mnie. Chciała ona w ogóle się nadal ze mną zadawać, a może potrzebowała czasu na przemyślenie tego wszystkiego? A może jej matka zabierze ją ze sobą, a ja nie będę w takim wypadku miał już z nią kontaktu? Bałem się o to, bo naprawdę zdążyłem się do niej przywiązać.
            Wtedy ktoś zapukał do moich drzwi, zaprosiłem tego kogoś do środka i czekałem. W pokoju pojawił się najmłodszy z nas lekko speszony. Czułem, że nie przyszedł z codzienną sprawą, mimo to, nie miałem żadnych podejrzeń. Jungkook rzadko się mnie radził w czymś, czy pytał o zdanie, choć inni często to robili.
— Hyung, czy ty miałeś może kiedyś problemy sercowe? — Zaskoczył mnie niesamowicie takim pytaniem i nie miałem pojęcia, jak mu na to odpowiedzieć.
— Chyba nie… — stwierdziłem to niepewnie, co pewnie go nie zadowalało, bo jeżeli dobrze zrozumiałem to on jakieś miał.
— Ja nie wiem co robić, boję się, że jak wykonam zły ruch, to stracę moją najlepszą przyjaciółkę — powiedział to niby tajemniczo, ale ja wiedziałem doskonale o kogo chodzi. Każdy z nas domyśliłby się, że mówił o Jinah. Jednak nie byłem pewny co miał na myśli. Podobał jej się, czy ona jemu?
— Jinah zakochała się w tobie? — Nie miałem pojęcia, czemu wybrałem tą opcję, lecz wydała mi się prawdopodobna. Dziewczyna była kochliwa z tego co kojarzyłem, tylko całkiem możliwe, że była to jakaś przykrywka i dawno coś żywiła do naszego maknae.
— Nie. Ja zrozumiałem w końcu co do niej czuję. — Gdyby to było możliwe, to w tamtym momencie wyskoczyły by mi oczy z oczodołów, jak to miało miejsce w kreskówkach amerykańskich. To nie było coś łatwego. My nie powinniśmy się zakochiwać, choć czułem, że ten czas nadejdzie, gdy zaczniemy pragnąć czegoś więcej. Ja przywiązywałem się do Dasum, choć to akurat była na razie czysta przyjaźń. Ostatnio Hoseok podobno poznał jakąś dziewczynę, którą mógł polubić, chociaż nie przyznaje się do tego. Z tego co zdradził nam nasz menadżer to Taehyung ma mieć kolaborację z Naeun, a każdy wiedział, jak on był nią zafascynowany. Chyba zaczęliśmy się od siebie zarażać takimi potrzebami.
— A co z nią? Zamierzasz jej to wyznać? — zapytałem go niepewnie, a on pokręcił głową na boki.
— Jak mówiłem, nie chcę jej stracić, a czuję, że to do tego doprowadzi. Ona wyznawała mi ostatnio, że podoba jej się Taehyung… Wiem, że to wiele nie znaczy, bo nie jest nią zainteresowany, a i tak obawiam się, że ona może chcieć zniknąć, by mnie nie ranić. Dlatego nie wiem co powinienem robić. Ryzykować? Czy może jest jakiś sposób by sprawdzić grunt zanim to zrobię? Nie mam pojęcia jak postąpić.
            Nie dziwiłem się mu. Sam czułbym się, jak w potrzasku. A wiem, że to nie jest tak proste trzymać uczucia na wodzy. Wystarczy czasem mała chwila niezręczności i można się dać zdemaskować przypadkiem. Co ja mu miałem powiedzieć? Chciałem mu bardzo pomóc, a nic nie przychodziło do mojej pustej głowy. Łatwo byłoby powiedzieć, że jak nie zaryzykuje to się nie przekona, a ja sam zrobiłem to. Przedstawiłem się Dasum, pokazałem kim jest i co? Nie miałem pewności, że jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę. Straszne uczucie i nie życzyłbym go nikomu.
— Ja cię muszę przeprosić, bo nie wiem jak ci pomóc. Czuję, że ona powinna to wiedzieć, a nie chcę cię popychać do wyznania, gdyż nie masz pewności co do jej reakcji. Najlepiej byłoby jeszcze w jakiś sposób spróbować ją rozgryźć, czy coś w tym stylu. — Wiedziałem, że to co mówiłem nie wiele mogło mu rozjaśnić, ale czułem potrzebę mu to podpowiedzieć. — A chcesz pozbyć się tego uczucia? — dopytałem jeszcze, a on wzruszył ramionami.
— Nie wiem, czy potrafię.
            Pewnie porozmawialibyśmy jeszcze dłużej, jednak do środka wszedł Jimin i oznajmił nam, że przyszła Jinah do Kookiego. On biedny poszedł do niej przestraszony. Dziwne, że zjawiła się jak o niej mówiliśmy. Z tego co po nim widziałem, nie spodziewał się jej. Nie było mi też dane rozmyślanie nad tym, bo dostałem wiadomość od Dasum, abyśmy spotkali się w parku na tej samej ławce co zawsze, jeżeli znajdę tego dnia chwilę. Na szczęście był to dość leniwy dzień po naszym fanmeetingu, więc mogłem się udać i dowiedzieć w końcu co ona o tym wszystkim myślała. Miała mi zapewne za złe zatajenie przed nią tego, mimo to liczyłem, że nie odrzuci mojej osoby i będę mógł nadal kontynuować poznawanie jej. Była dla mnie strasznie interesującą osobą, a rzadko miałem okazję na poznanie takowych.

*Junmi*

            Powoli podliczałam kasę, by zamknąć za chwilę sklep. Wiedziałam, że między półkami ktoś jeszcze podąża, więc niecierpliwie czekałam na jego zjawienie się przy kasie. Miałam wielką nadzieję, że nie przedłuży mi czasu, bo nie miałam w tym miejscu płacone za nadgodziny. Sklep miał być zamknięty o dwudziestej trzeciej, a jak kogoś obsłużyłam po tym czasie, to był mój interes. Z drugiej strony nie pozwolono mi wyganiać nikogo pięć minut przed zamknięciem, więc nie zdążyłam często przed czasem.
— Ileż można wybierać coś w jednym rzędzie — marudziłam pod nosem. Miałam jeszcze dziesięć minut, ale denerwowało mnie to powoli. Czy ten ktoś nie miał szacunku do pracy innych? Ja rozumiałam, że wszedł do sklepu na ostatnią chwilę, bo może nie mógł wcześniej, jednak mógłby się sprężyć.
            I wtedy stało się coś, czego się nie spodziewałam. On poszedł do sterty pudełek z zabawkowymi samochodami, zahaczył o nie swoją nogą, a te runęły prosto na lusterka umieszone na regale obok. Trzask szkła mnie zdezorientował. Czy on naprawdę musiał to zrobić w takiej chwili? Przecież ja musiałam zostać i to posprzątać! Spojrzałam na winowajcę zabójczym wzrokiem, a on zdjął maskę, która zdobiła jego twarz, a następnie kaptur. Widziałam w jego oczach przerażenie. No nie dziwiłam się mu do końca. Zrobiło mi się też jego żal w jakiś sposób.
— Ja przepraszam — rzekł to cicho, a ja nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć niby na to. — Pomogę ci to posprzątać i zapłacę za szkody.
            To miłe, że zamierzał to zrobić, lecz nie byłabym sobą, gdybym nie okazała się wielkodusznym człowiekiem przed nim. Uznałam, że najwyżej wylecę z tej pracy. Nie ta, to znajdę inną.
— Nie ma sprawy. Ja się tym zajmę, a ty daj tu mi, co masz do skasowania — oznajmiłam mu przyjaźnie i sama sobie się dziwiłam, że stać mnie jeszcze na takie gesty.
— Ja będę się z tym źle czuł. Co jak twój kierownik się wścieknie? — mówił to roztrzęsiony, a ja miałam ochotę zaśmiać się z niego. Nie wiedział, że nie bałam się nikogo i niczego.
— Jutro rano to załatwię z nią, a ty się nie przejmuj.
            Miałam nadzieję, że jednak kobieta przychyli na to oko. Z drugiej strony nie przepadała ze mną, bo była wielką patriotką, a ja miałam nawet trochę problemu z koreańskim momentami, bo większość życia spędziłam za granicami mojego kraju. Dostałam tę pracę tylko fartem i z litości, więc miała ona teraz pretekst do wywalenia mnie stąd. Kto by się tam przejmował?
— Jak coś to nazywam się  Kim Namjoon i to moje namiary — dodał jeszcze chłopak po tym, jak podałam mu paragon i wyciągnął w moją stronę karteczkę z numerem telefonu.
— Raczej nie będą mi potrzebne, dziękuję — postarałam się odpowiedzieć mu grzecznie i na odchodnym jeszcze do mnie mrugnął.
Nie wiedziałam co myśleć o tej sytuacji. Z jednej strony powinnam być w furii za przedłużenie mi zmiany oraz narobienia mi szkód, a z drugiej strony uznałam, że podobała mi się jego uroda. Miał coś w sobie wyjątkowego i jeszcze te farbowane na jasny kolor włosy kontrastujące z jego ciemną cera. Wyglądał trochę jak jakiś idol. A może nawet nim był i stąd ten wcześniejszy kamuflaż? Wiedziałam, że jest ich trochę w Korei, lecz nie zagłębiałam się w to, bo byłam fanatyczką amerykańskiego rapu. Może powinnam się przeszkolić z tego koreańskiego światka, skoro zamierzałam tu mieszkać na dłużej?

Znowu wprowadzam nowy wątek, lecz jeden chyli się ku rozwiązaniu i możecie zgadywać który. :D

Jak wam się podobało za to spotkanie Jimina na fanmeetingu z Yeondongiem oraz co sądzicie o kolaboracji Tae I Naeun? Wyjdzie z tego coś dobrego? Mam nadzieję, że Jina wątek też wam się tu spodobał wpleciony z Jungkookiem. Czekam na wasze opinie jak zwykle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz