czwartek, 3 marca 2022

Lekcje miłości: Rozdział 10

Lekcje miłości

Rozdział 10


*Eunmi*


                Byłam zadowolona, że Kyungsoo zaprosił mnie na czekoladę. To było coś, czego bardzo potrzebowałam w taki dzień. Porozmawiać, odprężyć się i zjeść coś pysznego. Nie mogłam zapomnieć o wydarzeniach z rana, a mimo to, wyjście z nim dało mi więcej optymizmu. Zaczynałam się obawiać tego, jak reagowałam na towarzystwo tego chłopaka. Nie chciałam wzbudzać w sobie żadnych uczuć względem niego. Nie powinnam. On po prostu chciał się zaprzyjaźnić i wesprzeć mnie i nie było co liczyć na coś więcej...

— Myślisz, że tam mają dobrą czekoladę? — rzekł do mnie, a ja pospiesznie spojrzałam na to jakie miejsce wskazywał. Znałam dobrze tą pijalnię... Mama kiedyś zabierała mnie do niej co jakiś czas. Przecież byłam kiedyś z nią tak blisko. Kiedy tak się od siebie oddaliłyśmy?

— Uważam, że to dobre miejsce. — Uznałam, że nie będę zdradzać mu, jak bardzo pragnęłam tam wejść i sprawdzić ile zmieniło się od mojej poprzedniej wizyty w tym miejscu. Bałam się, że zobaczę całkowicie inne wnętrze i to uświadomi mnie o tym, jak wiele czasu minęło.

                Musieliśmy przejść na drugą stronę jezdni i ja byłam wtedy bardzo zamyślona. Przypominałam sobie najlepsze chwile spędzone w tym miejscu. Zatęskniłam za tym wszystkim... Niestety szarpnięcie mnie za łokieć do tyłu, wybudziło mnie z tego. Oczywiście to Kyungsoo powstrzymał mnie przed ślepym wejściem na ulicę, kiedy świeciło się czerwone światło. Gdybym szła sama, mogło mnie w tamtej chwili coś rozjechać.

— Jesteś zbyt rozkojarzona, więc poprowadzę cię do pijalni. — Wraz z tymi słowami, chwycił mnie pod ramię, a ja zastygłam. Dawno nikt nie trzymał mnie w ten sposób. Czułam jak moje chore serce przyspiesza na myśl, że mogłabym chodzić w taki sposób codziennie z nim. Musiałam pozbyć się tej myśli, ale nie chciałam. Czy coś złego robiłam mu, wyobrażając sobie takie rzeczy?

                Do naszego celu weszliśmy w milczeniu. Zasiedliśmy przy pustym stoliku na którym leżały menu w kształcie sztabki czekolady.... Wnętrze jednak się nie zmieniło. Zostało tylko delikatnie odświeżone, co mnie uspokoiło. Kyungsoo zajął się przeglądaniem propozycji czekolad wypisanych na karcie, więc i ja spojrzałam na nią. Ceny poleciały u nich w górę, co mnie już nie zadowoliło. Zawsze liczyłam każdy grosz i rzadko wydawałam pieniądze na zachcianki. Mimo to, wstyd byłoby mi się wycofać, więc uznałam, że muszę to przeboleć. Po chwili zjawiła się koło nas ekspedientka.

— Mogę przyjąć państwa zamówienie? — zapytała przyjemnym głosem, na co jej przytaknęliśmy, a Kyungsoo wskazał, bym to ja pierwsza powiedziała swoje.

— Poproszę białą czekoladę z gałką loda kokosowego, z dodatkiem syropu z malin — oznajmiłam, a ona zanotowała wszystko uważnie, wtedy zobaczyłam, iż on się delikatnie zaśmiał.

— Ja także chciałbym to samo. — Dziewczyna na to przytaknęła i udała się zapewne zrealizować to, a ja spojrzałam z lekkim zdziwieniem na chłopaka naprzeciwko mnie. — Nie wierzę, że zapragnęliśmy zjeść to samo — stwierdził, a ja przez to zadrżałam delikatnie z emocji.

— Ja zawsze wybieram to połączenie — wyjaśniłam mu.

— Ja też — odparł szeroko uśmiechnięty, a ja miałam ochotę rozpłynąć się.

                Co raz lepiej dogadywałam się z nim, on doskonale mnie rozumiał, a nasze gusta były takie podobne... Nie wiedziałam, czy odebrać to jako znak, iż pasowaliśmy do siebie. Niestety, nawet jak tak było, to nie moglibyśmy być razem. A szkoda, bo coś czułam, że ja za bardzo angażowałam się w tę znajomość. Nie chciałam skończyć ze złamanym sercem, a to jedyne co mogłoby się wydarzyć, jeżeli rzeczywiście bym się w nim zakochała.

— Co takiego wydarzyło się rano u twojej mamy w szpitalu? — spytał mnie nagle, przez co wróciłam na ziemię.

— Spotkałam mamę z jakimś mężczyzną. Wyglądał na bliższego mojego wieku, a obejmował dłoń mojej mamy i przedstawił się jako jej przyjaciel. Zdziwiło mnie to. Nigdy wcześniej go nie widziałam. Dodatkowo moja mama wolała, by to on został, a ja miałam wyjść, choć dopiero co przyszłam. Czy to nie wydaje się dziwne? — Sama nie wiedziałam, czemu moje słowa tak swobodnie wyleciały. Ostatnio miałam ochotę mówić mu o wszystkim, co działo się u mnie na co dzień, a nie byłam nigdy wylewnym człowiekiem.

— Nie chcę się wtrącać, ale to wygląda tak, jakby twoja mama miała jakiegoś mężczyznę. — Ewidentnie bał się wyrazić swoje zdanie na głos. Pewnie nie chciał mnie lub mojej matki urazić.

— Też tak uważam niestety i mnie to martwi. Nie czuję, żeby on miał czyste intencje względem niej — wyznałam to szczerze zaniepokojona. Widać było, że on rozumiał moje obawy.

— A co z twoim ojcem, jeśli mogę zapytać? — wydukał nieśmiało, a ja posłałam mu delikatny uśmiech, by dodać mu otuchy, że to pytanie było całkiem normalne.

— Po rozwodzie nie rozmawiają z mamą. Ona nie chce go znać, a on nie chciał już się wtrącać w jej życie. Moja mama uważa, że tata ją zdradzał. Miała niby na to dowody... Ja byłam mała i tego nie pamiętam, jednak dziwi mnie to, że skoro miał kogoś rzekomo, to czemu mieszka teraz sam, a nie ze swoją jedną z kochanek? Kiedy odwiedzam go, zawsze jest taki skołowany i nie wiem o czym z nim rozmawiać. Nie miał zakazu widywania mnie, jak byłam jeszcze niepełnoletnia, a nigdy mnie nie odwiedził. To mama podrzucała mnie do niego, jak potrzebowała nade mną opieki, potem jak dojrzałam, to namawiała mnie, bym go odwiedzała i ja posłusznie to robiłam. Niestety... Z wizyty na wizytę jest coraz bardziej zamknięty i czuję się niezręcznie w jego towarzystwie. — Zdziwiłam się po zakończeniu tej wypowiedzi, że wszystko to wyjawiłam mu. Wstydziłam się przez moment tego, iż nie opanowałam swojego języka, a z drugiej strony pragnęłam, by powiedział tylko jedno słowo...

— Rozumiem... — wraz z tym upragnionym wyrazem, dotknął mojej dłoni i delikatnie ją pomasował, co wywołało u mnie przyjemne dreszcze i znowu pobudziło moje krążenie. — Może powinnaś wprost zapytać swojego ojca, czy zdrada była prawdziwym powodem rozwodu? — Miał rację, mogłam to dawno zrobić. Mimo to, uznawałam to za nieistotne do tej pory. Miałam wątpliwości, lecz nie widziałam sensu ich rozwiania. Dopiero teraz, gdy doznałam dziwnego zachowania mojej mamy, wiedziałam, że poznanie prawdy mogło wiele wyjaśnić.  

— Zrobię tak. Mógłbyś udać się do niego ze mną? — Dopiero jak zadałam to pytanie uświadomiłam sobie to, jak głupie to było. Odwiedziny ojca z jakimś mężczyzną mogłyby zostać odebrane jednoznacznie, a tego nie chcieliśmy... — Przepraszam to głupi pomysł. — Szybko się poprawiłam, a on ewidentnie poczuł ulgę. Zrozumiałam, że było ze mną coraz gorzej. Przywiązywałam się do niego w zły sposób. Bałam się, że w końcu to mnie zaboli, a i tak wiedziałam, że nie odważę się wycofać z tej znajomości.

 

*Anri*

 

                Nie mogłam się doczekać spotkania z Sehunem. Nie miałam pojęcia, jak odebrać jego zaproszenie. Widocznie chciał się ze mną zaprzyjaźnić, co mi schlebiało. Chłopak wydawał się naprawdę w porządku, a w dodatku byliśmy w tym samym wieku. Mimo to, czasem jeszcze dobijała mnie myśli, że wolałabym, by to Baekhyun zaproponował mi taki wypad. Wiedziałam niestety, że on nie był mi pisany i musiałam sobie wybić z głowy to, że kiedykolwiek gdzieś się ze mną wybierze w takim charakterze w jakim bym chciała.

— To co, idziecie dziś do nas? — zapytał mnie i siostrę Baek z szerokim uśmiechem. Wiedziałam, że zależało mu bardziej na obecności mojej siostry, mimo to, musiałam i tak się udać do dormu, by tam spotkać się maknae zespołu.

— Ja nie wiem jak Anri, lecz ja muszę udać się dziś do domu. Mam dużo nauki i muszę to wszystko ogarnąć. — Widziałam jak na to zareagował. Posmutniał momentalnie... Między nimi coś się zaczynało, a ja zamiast im pomagać, to tylko myślałam o swojej zazdrości. — Jeszcze chciałam ci podziękować, że zaopiekowałeś się mną, jak byłam pijana — dodała to w bardzo nieśmiały i uroczy sposób. Z takiej strony, ja jej jeszcze nie widziałam..

— Nie ma sprawy — odpowiedział jej drapiąc się w tył głowy, jakby z zakłopotania... Im naprawdę przydałaby się pomoc, bo oboje wyglądali na jakichś nieporadnych kochanków.

                Po chwili pożegnali się, a ja szeroko uśmiechnęłam się do Baekhyuna. Czekała nas samotna podróż do jego dormu i coś czułam, że będzie niezręcznie. On naprawdę chciał z nią spędzić dzień, a ja jechałam po prostu by zobaczyć się z Sehunem. Chciałam też o nim zapomnieć, więc nie zamierzałam w drodze do ich mieszkania odezwać się nawet słowem.  Musiałam przez jakiś czas się od niego odizolować. Niestety nic nie szło po mojej myśli. Wracając to on zaczął konwersację.

— Może zagramy w coś dzisiaj? — zaproponował, a ja miałam ochotę na to przystać, jednak nie miałam zamiaru wystawić jego kolegi.

— Przykro mi, jadę z tobą tylko dlatego, że umówiłam się, iż wyjdę gdzieś z Sehunem. — Czułam się dumna z siebie, że to powiedziałam wprost.

— Oh czyli romans się nam zaczyna kolejny? — stwierdził z cwaniackim uśmiechem, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Czemu niby tak pomyślał? Przecież ja ani trochę nie wyglądałam na zainteresowana tamtym, a już na pewno nie podobałam się jemu.

— To nie tak jak myślisz. — Byłam bardzo oburzona mówiąc to, nie życzyłam sobie dopowiadania niczego do tego spotkania.

— Wiesz, że tak się to zaczyna? Najpierw dwójka osób sobie powtarza: to nie tak jak myślicie... A potem są parą. — Miałam nadzieję, że żartował sobie w tamtym momencie. Mimo to, nabrałam ochoty na odwet.

— A ty i Shinra? Co na to powiesz? — wygarnęłam mu to, bo czułam, że odpowie to samo i nie przyzna mi się do tego, czy mu się podoba.

— Owszem, jest w moim typie i chciałbym z nią być, lecz nie spieszę się, bo wiem, że niedawno wiele przeszła przez chłopaka. — Tego się nie spodziewałam. Był szczery ze mną do bólu. Z jednej strony cieszyło mnie to, że nie owijał dłużej w bawełnę. Na pewno ona potrzebowała kogoś takiego jak on. Z drugiej strony... To uczucie zazdrości samo się pojawiało. Nie potrafiłam kontrolować tego, że mnie to zasmuciło. — Ja powiedziałem prawdę, więc ty też przestań siebie i innych oszukiwać i przyznaj...

— Nie mogę. Naprawdę chodzi mi o zwyczajne spotkanie. To on mnie zaprosił pewnie, by mnie pocieszyć, po tym jak martwiłam się o Shinrę. — Oczywiście musiałam ominąć tę część, że tak naprawdę w pewnym sensie wygadałam mu, iż byłam zazdrosna o niego i chyba bardziej przez to Sehunowi było mnie żal. Nie mogłam przyznać się do tego.

— Jak wolisz... Ja tam uważam, że nasz maknae nie zaprosiłby cię nigdzie bez powodu. Nawet jak się zaprzyjaźniał z jakimiś dziewczynami, to rzadko z nimi wychodził. Wtedy po prostu spędza z nimi czas w naszym gronie i tyle. To jest randka. Jak nie dla ciebie, to chociaż dla niego.

                Wypowiedź Baeka bardzo mi się nie spodobała. Wmawiał mi na siłę charakter tego spotkania. A co jeśli bym była naiwna, uwierzyła mu, a okaże się inaczej? Może akurat Sehun nabrał ochoty na wypady z nowo poznaną osobą, by się z nią zaprzyjaźnić? Nie musiała to zaraz być randka i wolałam, by nią nie była. W końcu ja byłam pogubiona w uczuciach i mogłabym przypadkiem zranić chłopaka, a tego wolałabym uniknąć.

 

*Sehun*

 

                Byłem, aż za bardzo podekscytowany, gdy Anri pojawiła się w progu naszego dormu. Nawet nie rozbierała butów, tylko czekała, aż z nią wyjdę, a ja już od dawna stałem gotowy w przedpokoju. Czemu emanowałem taką euforią? Przecież to było spotkanie, które zaproponowałem w celu pocieszenia jej. Może i zaczynałem powoli w niej widzieć dziewczynę, która była moim typem, owszem, lecz znaliśmy się jeszcze słabo i mogłem się mylić. Z drugiej strony, ona coś czuła do Baekhyuna i nawet jeśli było to delikatne zauroczenie nim, to nie było szans, bym to ja wybił jej go z głowy. Nie znałem się na podrywaniu dziewczyn za dobrze. W końcu Namjun sama do mnie przyszła i to ona pierwsza powiedziała co czuje. Ja ukrywałem się, bo myślałem, że nie odwzajemniała nic... A może i nie odwzajemniała... Znowu poczułem smutek na myśl, że zepsuliśmy naszą przyjacielską relację.

                Szybko jednak się ocknąłem, bo Anri zaczęła nieśmiało się kiwać stojąc naprzeciwko mnie. Pewnie wyglądałem dziwnie, patrząc się na nią tak zamyślony. Wyglądała bardzo ładnie tego dnia. Pewnie nikt nie zauważył zmiany u niej, ale na jej twarzy pojawił się lekki makijaż. Włosy miała jakieś wyjątkowe tego dnia, choć rozpuszczone jak zawsze. A sukienka, którą ubrała dodawała jej uroku osobistego, którego miała bardzo dużo. Czy ona zrobiła to specjalnie na nasze spotkanie? A może chciała imponować tego dnia Baekhyunowi podczas lekcji? Wiedziałem, że uważała, iż była zawsze w cieniu siostry i że musiała się postarać by to zmienić. A według mnie tak być nie powinno. Każdy człowiek musiał wiedzieć, że jest na swój sposób wyjątkowy i pragnąłem to udowodnić Anri, zajmując się tylko nią.

— Gdzie się wybieramy? — zapytała cichutko, jakby bojąc się, że ktoś z głębi dormu nas usłyszy i coś skomentuje.

— Na piknik — powiedziałem to, starając sie jednocześnie jak najlepiej uśmiechnąć. Wiedziałem, że ten gest nie zawsze wychodził mi najlepiej. Wiele razy ćwiczyłem przed lustrem uśmiech, lecz zawsze wydawało mi się, że robiłem to nadal dziwnie.

                Wyruszyliśmy do wyjścia i wpuściłem ją do samochodu, otwierając jej drzwi. Pewnie zaskoczyło ją to, że wybieraliśmy się pojazdem na taki wypad, ale nie mogłem pozwolić, by po drodze ktoś nas rozpoznał. Na dodatek to miejsce było trochę oddalone, bo wiedziałem, że tam dużo ludzi nie przebywa i byliśmy tam bezpieczniejsi. To nie tak, że wiele razy miałem tam spotkanie z Namjun. Bałem się trochę, bo ona nie przepadała za tym miejscem. Zawsze narzekała, że musieliśmy się tam spotykać. Teraz dopiero widziałem, jak bardzo się od siebie różniliśmy. Miałem nadzieję, że Anri się tam spodoba.

                Dotarliśmy nad moją polankę, którą tak uwielbiałem. Cisza i spokój, które ją ogarniały to coś, co każdy idol doceniał w dużym stopniu. W końcu codzienny zgiełk, otoczenie przez fanki, potrafiły wykończyć każdego człowieka. Nawet takiego co żył dzięki tym fanom i czerpał radość z każdego spotkania z nimi, męczyło czasem takie coś. Anri wyglądała za to, jakby była delikatnie zestresowana i rozglądała się wokół, a jednocześnie widziałem, jak jej oczy błyszczały się obserwując niektóre piękne drzewa, znajdujące się wokół nas. Rozłożyłem koc między dwoma kwitnącymi wiśniami, bo uznałem, że to najlepsze wyjście, a następnie przyniosłem koszyk pełen jedzenia. Ona dalej jednak była zahipnotyzowana, więc pomachałem jej ręką przed twarzą przez co spojrzała na mnie gwałtownie. To był błąd. Jedno spojrzenie w jej maślane i rozmarzone oczka sprawiło, że zadrżałem. To nie tak, że właśnie naszła mnie ochota na odgarnięcie jej kosmyka włosów za ucho, który zasłaniał mi za dużo jej słodkiej twarzyczki. Wszystko skończyłoby się dobrze, gdybym tego właśnie nie zrobił, co pomyślałem i ona nie zarumieniła się na ten gest, bo przecież przy okazji moja dłoń musnęła delikatnie jej policzek.

                Zrobiło mi się głupio, gdy pospiesznie po tym wszystkim usiadła na kocu. Pewnie przytłoczyłem ją tą sytuacją, a ja sam nie wiedziałem co we mnie wstąpiło. Przecież sam sobie wmawiałem wcześniej, że chcę tylko ją pocieszyć, a zachowywałem się jak nastolatek na pierwszym spotkaniu z dziewczyną.

— Wow! Zrobiłeś sam te wypasione kanapki?

                Jej słowa zachwytu zwołały mnie na ziemię. Spojrzałem jak zajadała moje wypchane warzywami po brzegi kanapki i byłem zachwycony. Coś czułem, że jedzenie to coś, co ta dziewczyna lubiła. Nie sugerowałem oczywiście, że jest jakaś przy tuszy, czy coś. Po prostu widać było po niej, że to sprawiało jej przyjemność. Nie umiałem sobie wyjaśnić skąd wyciągałem takie wnioski.

— Starałem się, żebyśmy spędzili miło czas i nie byli przy tym głodni. — Zaśmiałem się przy tym delikatnie, siadając od razu obok niej. Poczułem, że to ją ponownie skrępowało. Chyba popsułem naszą luźną atmosferę moim wcześniejszym wybrykiem.

— A ty nie jesz? — Zdziwiła się, unikając mojego wzroku jednocześnie.

— Trochę najadłem się robiąc te kanapki, zjem więc później — wyjaśniłem jej szczerze i przyglądałem się dumnie, jak zjada moje dzieło.

— Dzisiaj Baekhyun przyznał się, że podoba mu się Shinra. — Zaskoczyła mnie tym co mi oznajmiła. Więc już ostatecznie było wiadome, że teraz on będzie nią zaślepiony, zrobi dla niej wszystko, nawet jakby na koniec miał zostać odrzucony. Zaczynało się znowu... Mimo to, życzyłem mu szczęścia, choć wiedziałem, że Anri będzie przez to lekko cierpieć. Postanowiłem jednak, że nią zaopiekuję się ja. Jakkolwiek by to nie brzmiało.

— On zawsze stawia kawę na ławę w uczuciach. Gdy latał za Amelią też pierwszy jej to wyznał niż Yixing. Potem ostatecznie został odrzucony, choć dzielnie o nią walczył. Twoja siostra trafiła dobrze. — Czy ja byłem na tyle głupi, by mówić co mi ślina na język przyniosła? Przecież powinienem się domyślić, że to zrani Anri. Zawiesiła się i na chwilę przestała jeść swoją kanapkę... Posmutniała, a miałem ją pocieszyć na tym spotkaniu.

— Szkoda, że nikt na mnie tak nie patrzy, jak on na nią. — Miałem ochotę w tamtym momencie po prostu ją przytulić. Szybko szukałem w głowie jakiegoś innego rozwiązania, które nie zabije znowu atmosfery.

— Jeszcze przyjdzie na to czas, że ktoś spojrzy... Może nastąpi to wkrótce. — Aż chciało się dodać, że ja na nią tak patrzę, ale przecież dopiero co tego popołudnia się do niej próbowałem zbliżyć po raz pierwszy. Nie znałem jej za dobrze i na tyle długo. A na dodatek dopiero co skończyłem jeden związek, więc nie rozumiałem w tamtej chwili samego siebie i tego co się ze mną właśnie działo.

— Może. Tylko znając mnie, ja to przegapię wtedy... — Wiedziałem o czym mówiła. Mogła być spokojna, choć nie mogłem jej tego powiedzieć. Jeżeli tak dalej pójdzie i naprawdę rozwinę uczucia do niej, nie pozwolę jej ich przegapić. Choćbym miał prosić o rady resztę chłopaków nie zmarnuję tego, co się zaczyna między nami pojawiać.  Musiałem bliżej ją poznać, przekonać się, że to nie chwilowy impuls i postarać się o jej względy. Anri zasługiwała na miłość i ja chciałem być tym, który jej to udowodni.

 


 

 

Przełamałam się i dodałam. I jak się podoba wam mój powrót w tym opowiadaniu?  10ty okrągły rozdział, to uznałam, że musi się podziać. I tak oto mamy Sehuna, który bardzo szybko zauważa potencjał Anri. Myślicie, że naprawdę coś z tego się rozwinie?

Znowu oczywiście plączę z rodzicami bohaterów. Macie jakieś pomysły na matkę i ojca Eunmi? Wiecie co jest nie tak w ich historii?

I co sądzicie o wyznaniu Baeka przed Anri? Dobrze zrobił, że sprowadza ją za wczasu na ziemię, czy może to było według was wredne?

 

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz