czwartek, 17 marca 2022

Lekcje miłości: Rozdział 13

 

Lekcje miłości

Rozdział 13


 

*Anri*

 

                Siedziałam sobie na uczelni cały dzień pisząc wiadomości z Sehunem. Dziwiłam się, że miał tak dużo czasu dla mnie. Jednocześnie cieszyło mnie to wszystko. On ostatnio spędzał ze mną chyba każdą wolną chwilę i skupiał na mnie swoją uwagę. Wiedziałam, jak bardzo się poświęcał, bo przecież powinien wtedy skupiać się przede wszystkim na odpoczynku. Zastanawiałam się, czy naprawdę robił to wszystko by się ze mną przyjaźnić. Momentami zaczynałam myśleć, że może mu się spodobałam. Uznałam jednak, że nie powinnam sobie robić nadziei. Wystarczyło, że przez wcześniejsze moje pochopne lokowanie uczuć musiałam unikać pewną osobę.

                Nagle podszedł do mnie jeden kolega z roku. Dziewczyny bardzo dużo o nim mi opowiadały, bo podobno był bardzo przyjemnym chłopakiem, mimo, iż był bardzo przystojny. Przyjrzałam mu się lepiej, kiedy stanął naprzeciwko mnie. Jego wygląd rzeczywiście zawsze robił niezłe wrażenie.... Ale to nie to w tamtej chwili było dla mnie najważniejsze.

— Notowałaś coś może na zajęciach z socjologii? — zapytał mnie dość nieśmiało, a ja mu przytaknęłam pospiesznie i bez słów wyjęłam moje notatki, wręczając mu je od razu. — Oh jak ty dobrze mnie rozumiesz. — Zachichotał mówiąc to, a ja już chciałam zająć się odpisywaniem na kolejną wiadomość Seheuna, co zostało mi przerwane. — Może podałabyś mi przy okazji numer telefonu? — dodał, a mnie zatkało. On mnie podrywał? Pewnie każda dziewczyna piszczałaby w tym momencie z radości, ja za to byłam trochę niepewnie nastawiona do tego wszystkiego.

                Stwierdziłam, że podanie numeru jeszcze nikogo nie zabiło, a wolałam potem nie żałować tego, że się nie zgodziłam na poznanie go bliżej. Dodatkowo opisałam sytuację Sehunowi. Oczekiwałam, że pewnie mi pogratuluje jak na przyjaciela przystało. Niestety on się oburzył na mnie, że byle komu rozdaję numer telefonu... Zdziwiło mnie to zachowanie. Potem ciężko się z nim pisało. Odpowiadał krótko, bez żadnych emotek, których normalnie nadużywał. Moje podejrzenia w tamtym momencie znowu się obudziły, choć próbowałam ich nie roztrząsać. A co jeśli ja mu się spodobałam naprawdę?

 

* Kyungsoo*

 

                Zgoda Eunmi, bym udał się z nią do kobiety, która wiedziała wiele o mężczyźnie intrygującym ją ostatnimi dniami nie była dla mnie zaskoczeniem. Widziałem, że stresowała się okropnie całą sytuacją i potrzebowała wsparcia. Dodatkowo cieszyło mnie to, że byłem w tamtej chwili najbliższą jej osobą. Już nie potrafiłem zaprzeczyć temu co do niej czułem. Przemyślałem to dokładnie i uznałem, że gdy pozbędziemy się całego stresu, wszystko jej wyznam. Zaakceptowałbym odrzucenie nawet, bo w końcu bycie z idolem wymaga poświęceń. Mimo to, nie mogłem trzymać wszystkiego w sobie. Trzeba było próbować, by przekonać się co będzie dalej.

                Umówiliśmy się na szczęście w mieszkaniu tej kobiety. Może to było równie ryzykowane co spotkanie w miejscu publicznym, bo nigdy nie wiadomo, czy jej córka, albo ktokolwiek z tego domostwa, nie był psychofanką, czy też antyfanką naszego zespołu. Tego brakowałoby nam do wszystkiego, by taki ktoś dowiedział się o tym, że wspierałem jakąś kobietę. Otworzyła nam pani w średnim wieku, a w każdym razie na taką wyglądała, witając nas jednocześnie szerokim i ciepłym uśmiechem.

— Rozumiem, że to pani chciała ze mną porozmawiać? — zwróciła się do Eunmi, na co ta przytaknęła jej nieśmiało.

                Po przywitaniu się odpowiednio zasiedliśmy w salonie na kanapie, bo tam zostaliśmy skierowani. Czekaliśmy, aż kobieta zacznie mówić. Nie popędzaliśmy jej, ani nic z tych rzeczy, bo przecież byłoby to niegrzeczne z naszej strony. Mimo to, niecierpliwiliśmy się.

— Yeonseo, bo tak zwie się ten idiota, wykorzystuje naiwność kobiet... Ja jestem po burzliwym rozwodzie. Często dobijał mnie fakt, że czułam się jak niechciana przez nikogo kobieta. Wtedy poszłam po kredyt do banku. Potrzebowałam trochę pieniędzy dla mojej córki i tam go poznałam. W banku w którym pracował.

                Zaskoczyło nas to. W sumie to nie wiedzieliśmy kompletnie kim był ten człowiek, więc mógł pracować wszędzie. Jednak pozycja bankiera nie powinna być czymś, co robił oszust.

— Namówił panią na jakiś kredyt, który był dla pani niekorzystny? — zapytała niepewnie Eunmi.

— Nie, moja droga. Dostałam to czego chciałam w banku... Dopiero jak z niego wyszłam wszystko się zaczęło. Mężczyzna zadzwonił do mnie i zaprosił mnie na kawę. Oczywiście, gdyby ktoś wiedział, że użył do celów osobistych numeru telefonu z wniosku kredytowego, pewnie nie uszłoby mu to na sucho, ale w tamtym momencie cieszyłam się, że to zrobił, więc nawet nie myślałam o jakieś skardze. Byłam szczęśliwa, bo zwrócił uwagę na mnie jako kobietę... Tak bardzo się myliłam.

                Te słowa mnie zmartwiły. Czułem, że dowiemy się czegoś niedobrego, a tej kobiecie na pewno nie było łatwo o tym mówić. W końcu dała się wykiwać obcemu człowiekowi, była naiwna i zdesperowana, co doprowadziło zapewne do popełnienia przez nią błędów. Kto chciałby opowiadać takie coś obcym ludziom?

— Uwiódł mnie. Mówił, że lubi starsze od niego kobiety, bo przecież są takie dojrzałe. Zapewniał, że byłam wyjątkowa dla niego. Twierdził, że mój mąż wiele stracił, a dzięki temu on zyskał... Wszystko brzmiało pięknie, wydawało się czymś niesamowitym. — Kobieta westchnęła głęboko, a my wyczekiwaliśmy najważniejszego, by dowiedzieć się, co z nim nie tak. — Wtedy zaczął mówić ze mną o tym, że potrzebuje kredytu, by leczyć swoją schorowaną matkę i żaden bank nie chce mu takowego dać,  bo nie miał odpowiedniej zdolności.* Wierzyłam, że był w ciężkiej sytuacji. Pieniądze o jakich mówił były ogromną sumą. Byłam gotowa wziąć na siebie ten kredyt, a on miał zamiar go spłacać... Uznałam, że warto byłoby mu pomóc.

                Domyślałem się dalszego ciągu, lecz chciałem dowiedzieć się kiedy kobieta zorientowała się o wszystkim. Jeżeli to wszystko było prawdą, musieliśmy powstrzymać omamianie matki Eunmi przez tego mężczyznę.

— Ja oczywiście nie przedstawiłam go mojej córce. Uważałam, że wyśmiałaby mnie, że jestem z chłopakiem troszkę od niej starszym tylko. Nie chciałam jej też stresować. Zazwyczaj dzieci nie lubią, gdy rodzice znajdują sobie nową osobę. Tak więc do ich spotkania doszło przypadkiem. Miała być na delegacji, więc zaprosiłam go do siebie. Jednej nocy musiałam udać się do pracy na wieczorną zmianę. Nie przypuszczałam, że córka wróci wcześniej. Poznała go. Przedstawił się jej podobno jako mój przyjaciel... Jak przyszłam do domu rano, nakryłam ich w jednym łóżku.

                Tego nie spodziewaliśmy się kompletnie. Ja i Eunmi patrzyliśmy z rozszerzonymi oczami na nią, a w jej spojrzeniu ujrzeliśmy zawód, smutek, złość. Wszystkie negatywne emocje.

— Uwiódł moją córkę jakimś cudem. Wiedziałam, że moja córka łatwo ulegała urokowi mężczyzn, chociaż nie przypuszczałam, że mogłaby oddać się komuś kogo znała od niedawna. Byłam wściekła na nią, a on tłumaczył się, że to nieporozumienie... Chciał mi wmówić, że wcale ze sobą nie spali w takim sensie jak myślałam, na szczęście moja córka nie dała mu już mnie oszukać. Wyrzuciła go i potem przepraszała mnie, bo  nie wiedziała, że ten mężczyzna był dla mnie kimś więcej. Tak się cieszę, że nie zdążyłam zaciągnąć na niego tego kredytu... Przecież na pewno nie miał nawet schorowanej matki.

                To było jasne. Wiele razy słyszało się o takich naciągaczach, a ten mężczyzna najwidoczniej doskonale znał się na uwodzeniu kobiet, skoro każda tak mu zawierzała. Wiedział gdzie uderzyć, by dostać to czego chciał. Eunmi musiała teraz wykonać niełatwe zadanie... Udowodnić matce, że ten mężczyzna nie było tym, za kogo ona go uważała.


***


                Wróciłem z Eunmi do jej domu, ponieważ widziałem, jak bardzo się wszystkim stresowała. Nie mogłem jej zostawić samej. Musiałem znaleźć jakiś sposób na ukojenie jej nerwów. Siedząc w jej kuchni przyglądałem się jej twarzy. Była cały ten czas pogrążona w myślach. Chciałem się w nie wtrącić, ale nie umiałem przerwać ciszy, która panowała wokół nas. Dopiero po chwili udało mi się cokolwiek zrobić. Chwyciłem jej dłoń i zacząłem delikatnie masować. Ona na to zadrżała i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.

                Widząc jej zakłopotanie wszystko we mnie się pobudziło. Chęć opieki nad nią, chęć zbliżenia się. Wszystko to potęgowało i właśnie pod wpływem tej chwili zrobiłem coś, czego bałem się, że będę potem żałować.

— Chciałbym, żebyś została moją dziewczyną... Chcę cię wspierać będąc najbliższą osobą twojemu sercu, lecz nie wiem czy ty podzielasz moje uczucia.

                Jej usta zadrżały, jakby próbowała udzielić odpowiedzi, a nie potrafiła, spojrzała następnie na nasze dłonie. Splotła je ze sobą, czym mnie zaskoczyła. Ewidentnie zastanawiała się nad odpowiedzią, co mogło znaczyć, iż nie byłem jej obojętny. Uniosła na mnie wzrok ponownie i przyglądała się mi badawczo. Po chwili przybliżyła się do mnie i niespodziewanie musnęła swoimi ustami moje. Zaskoczyła mnie tak, że prawie pozwoliłem się jej odsunąć z rumieńcami na twarzy. Na szczęście w porę się zorientowałem co się dzieje i tym razem to ja nachyliłem się do niej, by potem ucałować jej mięciutkie wargi. Pogłębiłem pocałunek, tak szybko, jak tylko mi na to pozwoliła. To była chwila pełna emocji dla mnie. Zdawało mi się, że wszystko wokół się zatrzymało i liczył się jedynie nasz namiętny pocałunek. Tak oto moje uczucia zostały zaakceptowane pierwszy raz w życiu.

 

*Shinra*

 

                Kiedy pojawiłam się na uczelni, uświadomiłam sobie, jak bardzo bałam się Jaemina. Czułam, że to nie koniec walki z nim i byłam niby na to gotowa. Z drugiej strony wiedziałam, że był nieobliczalny i mogłam się po nim spodziewać wiele. Momentami zastanawiałam się, co ja w nim widziałam. Dlaczego uległam jego sztucznemu urokowi osobistemu i byłam jak ci wszyscy ludzie teraz, którzy jeszcze wierzyli mu? Nie mogłam jednak sobie tego wyjaśnić. Popełniłam ogromny błąd ufając mu i musiałam zmierzyć się z konsekwencjami tego, jakiekolwiek by nie były.

                Wielkim plusem było to, że nie byłam z tym wszystkim sama. Tata chciał mi pomóc i wiedziałam, że był gotowy nawet na problemy w układach z rodzicami Jaemina. Nie chciałam mu ich sprawiać, czułam jego wielkie wsparcie i to mi wystarczało. Wiedziałam też, że rodzice Jaemina nie byli złymi ludźmi, czy też zaślepionymi miłością do syna. Wręcz przeciwnie, wiele mieli mu za złe.

                Ojciec opowiedział mi o spotkaniu i wyznał, że bardzo uważnie go wysłuchali. To co im powiedział od razu zaakceptowali jako prawdę i przepraszali mojego ojca za swojego syna. Uznali, że znajdą mu odpowiednią karę i porozmawiają z nim poważnie. Czułam, że to mało i jednocześnie byłam im wdzięczna.

                Tak jak przypuszczałam Jaemin pojawił się na uczelni i gdy przechodziłam niedaleko niego korytarzem, musiał mi zagrodzić drogę. Czekałam, aż zamachnie się na mnie ręką, a tego nie zrobił. Chwycił za to moją dłoń w swoją i pociągnął gdzieś. Nie opierałam się, bo chciałam usłyszeć co miał do powiedzenia i jednocześnie zrealizować mój plan, gdyby tak zrobił coś nieodpowiedniego. Starałam się iść bardziej za nim niż koło niego, dzięki czemu nie zauważył, że wyciągnęłam telefon z kieszeni, nastawiłam w nim funkcje nagrywania, a potem schowałam ponownie, gotowa na usłyszenie od niego wiele.

                Zaciągnął mnie pod główne schody uczelni, miejsca, w którym często właśnie można było znaleźć ciszę i spokój na jakieś poważne rozmowy. Często je w takim miejscu z nim prowadziłam... Miałam nadzieję, że ta nie skończy się źle.

— W co ty pogrywasz? Skarżysz się ojcowi, że cię prześladuję, że jestem niebezpieczny? Boisz się mnie? — mówił to o dziwo spokojnie.

— Tak. Pojawiasz się cały czas koło mojego domu, uważasz, że powinnam do ciebie wrócić, po tym jak mnie zdradziłeś. Rozumiałabym, gdybyś poprosił o to raz, a nie biegał za mną, groził mi, uważał, że jestem twoją własnością nadal... Nie mogę tego dłużej znieść. Musisz się ocknąć. Zachowujesz się psychicznie. — Starałam się jak mogłam, by mój głos nie zadrżał. Byłam przerażona widząc, że podnosiłam mu ciśnienie tą wypowiedzią.

— Co mam ci powiedzieć, żebyś w końcu zrozumiała, że ty należysz do mnie? Nasi rodzice mają wspólne interesy, dobrze razem wyglądamy, a ty zyskasz wiele będąc ze mną. Przyjrzyj się uważnie... Miałaś nawet koleżanki na uczelni, a teraz jesteś dla nich nikim, bo wierzą w to, że byłaś okropna względem mnie. — On naprawdę musiał mnie uważać za idiotkę, jeśli te słowa miały mnie do czegokolwiek przekonać.

— Gdzieś mam takie znajomości. Dla mnie to ty już jesteś nikim. Kochałam cię, a ty byłeś ze mną, bo ładnie razem wyglądamy, bo pasuję do twojego świata, a jednocześnie zabawiałeś się z innymi pannami, bo przecież one dawały ci to czego chciałeś... Byłam tylko na pokaz, by dać ci alibi, iż jesteś grzecznym dzieckiem i masz ułożoną dziewczynę. Nawet nie wiesz, jak bardzo czułam się upokorzona przez ciebie, jak cierpiałam. — Mimowolnie zaczęły lecieć mi łzy... Przypomniało mi się to, jakiego doznałam szoku uświadamiając sobie, że dla niego to była wszystko gra. Ja naprawdę wierzyłam wcześniej, że to miłość i przeznaczenie nas łączyły. — Nienawidzę cię po stokroć. Brzydzę się twojego dotyku i twoich wymuszonych pocałunków. W dodatku byłeś w stanie mnie uderzyć. Jak mogłabym do ciebie wrócić po tym wszystkim? — Nie interesowało mnie to, że wyglądałam pewnie przed nim żałośnie. Wychodziłam na tą naiwną istotę, która nabrała się na wszystko... To tak mnie bolało.

— Nie wiesz co tracisz. Teraz muszę uważać, by nie nakryto nas razem, bo moi rodzice zagrozili mi dużymi konsekwancjami, jeżeli zobaczą mnie w twoim pobliżu. Jednak mogę cię zniszczyć tutaj na uczelni. To będzie zemsta za odrzucenie mnie i wplątanie w to wszystko moich rodziców. Powinnaś wiedzieć, że jesteś nikim i to ja ci to udowodnię. Dobrze wiesz, że wszyscy mi wierzą i mogę powiedzieć im wszystko.

                Po tych słowach po prostu poszedł, bym nie zdążyła mu na to odpowiedzieć. Chwyciłam szybko telefon, by sprawdzić, czy miałam coś nagrane. Udało się. Czas nagrania wskazywał na to, że miałam całą tą rozmowę. Wiedziałam więc, że mogłam go dzięki niej zrujnować. Wystarczyło udać się do jednego pomieszczenia. Uznałam, że zniszczenie go to mój priorytet. Przecież po usłyszeniu tego wszystkiego ludzie w końcu mogliby zrozumieć kim tak naprawdę był Jaemin. Nie zaprzeczył niczemu, wyjawił jakie były jego intencje i co dla niego się liczyło... Mogłam uratować swoją opinię i jednocześnie pogrążyć jego. Obecnie zależało mi na tym drugim. Nie interesowały mnie znajomości na uczelni, które nie były nic warte.

 

*Chanyeol*

 

                Rika zaprosiła mnie do siebie, bo kupiła sobie okulusy, dzięki którym mogła grać w gry 3D.  Chciała je testować razem ze mną, więc urwałem się wieczorem do niej. Okazało się, że byliśmy sami w domu, co mnie ucieszyło. Nie bałem się jej rodziców, tylko jej mama bywała czasem uciążliwa. Sungyoon najwidoczniej wybrał się gdzieś ze swoją drugą połówką, więc mogliśmy się skupić na sobie. I oczywiście na grze.

                Na wejściu moja dziewczyna przywitała mnie uśmiechem. Byłem szczęśliwy, że mogłem kolejny raz spędzać z nią czas. W środku czekał już na mnie podłączony do konsoli gadżet, a ona z ekscytacją opowiadała mi o nowym nabytku. Dodała potem, że właśnie próbowała włączyć nową grę i chciałaby, żebym to ja ją przetestował. Była ciekawa mojej reakcji, a ja zgodziłem się bezproblemowo. Ani przez chwilę nie wyczułem podstępu.

                Gra zaczęła się spokojnie. Pomyślałem, że to jakiś kryminał... Dopiero jak kazano mi zejść do kanałów, by kogoś szukać, zacząłem się niepokoić. Nie podobała mi się mroczna melodia, która tam leciała, oraz czasami coś mi tam mignęło. Jakby coś biegało w tych tunelach. I nagle w pewnym momencie wyskoczył mi ogromny pająk, który prawie przyprawił mnie o zawał. Zacząłem krzyczeć i ściągnąłem z głowy pospiesznie urządzenie. Oczywiście w pokoju ujrzałem śmiejącą się ze mnie Rikę, co sprawiło, iż we  mnie zawrzało. Byłem cierpliwym człowiekiem, ale miarka się przebrała.

— Znowu robisz sobie ze mnie pośmiewisko? — rzekłem oburzony, a ona na te słowa spoważniała momentalnie. — Tak cię bawi to, jak wychodzę na sierotę przed tobą? — Widziałem, że była w szoku, jednak nie mogłem dłużej milczeć... Można się było pośmiać raz czy dwa, lecz tego było za wiele.

— Chan... Przecież śmiech to zdrowie — mówiła to całkiem luźno. Na nic był mój wcześniejszy gniew. Ona nie rozumiała jak ja się czułem.

— Wiesz jakie to dziecinne? Naśmiewanie się ze mnie z byle powodu... Nie jestem twoim nadwornym błaznem.

                Spojrzała z niedowierzaniem. Nic dziwnego. Nigdy nie odnosiłem się do niej tak szorstko jak tego dnia. Może to efekt tego, że zbyt często ostatnio się tak zachowywała. Czułem się bardzo idiotycznie przez to wszystko.

— Jestem dziecinna, masz rację. Taką sobie dziewczynę wybrałeś... Czego oczekiwałeś? Że za kilka miesięcy się zmienię? — Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. — Może i przesadzam, mimo to nie mogłeś delikatniej mi to wyjaśnić?

                Miała rację. Przesadziłem. Wybuchłem na nią nagle, a dawno mogłem to na spokojnie załatwić. Musiałem sprawić, by już się na mnie nie gniewała, bo na drugi dzień żałowałbym tego niesamowicie. Zadziałałem wcześniej zbyt impulsywnie i trzeba było teraz to odkręcić.

— Przepraszam, masz rację, że przesadziłem. Poniosło mnie, wybaczysz mi, prawda? — Spojrzałem na nią łagodnie, by dać jej do zrozumienia, że cała złość ze mnie uciekła, a ona westchnęła głęboko.

— Nie wiem, muszę też ochłonąć, bo bardzo się zdenerwowałam tą sytuacją — oznajmiła niechętnie, a ja wiedziałem, że musiałem użyć sztuczek.

— Nie bądź taka — wymruczałem delikatnie jej do ucha, jednocześnie obejmując ją swoimi ramionami. Następnie spojrzałem jej w oczy... Chciała coś jeszcze powiedzieć, więc pospiesznie zamknąłem jej usta w szczelnym pocałunku, który szybko przerodził się w coś cudownego, pełnego emocji.

                Oboje często zachowywaliśmy się jak dzieci w naszym związku. Mieliśmy wiele małych i większych sprzeczek za sobą, ale mimo to nasze uczucie przybierało na sile. Coraz bardziej czułem, że nie potrafiłem bez niej oddychać i stawała się coraz ważniejszą osobą dla mnie każdego dnia. Dopasowaliśmy się bardzo dobrze i miałem nadzieję, że to wszystko zaowocuje w przyszłości naszym szczęściem.

 

 

 

 

Zapytam jak zwykle… Czy ten 13 rozdział jest pechowy? :D 


Anri zaczęła szybko snuć podejrzenia. Myślicie, że uda jej się zapomnieć dzięki temu o Baekhyunie?

 

Eunmi dowiedziała się kim jest mężczyzna, który omamił jej mamę i została dziewczyną Kyungsoo. Co wy na to?

 

A Shinra ma plan. Jak myślicie co zrobi z nagraniem?

 

I jak podobało wam się nawiązanie do przygód Rikii i Chanyeola? Tęskniliście za tą dwójką?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz