wtorek, 29 marca 2022

Lekcje miłości: Rozdział 14

 

Lekcje miłości

Rozdział 14


 

*Shinra*

 

                Zdeterminowana ruszyłam w stronę siedziby uczelnianego radia. Nie zastanawiałam się, czy dobrze robię. Pragnęłam go upokorzyć przed całą szkołą, zemścić się. Czułam wzrok każdego na sobie, gdy snułam się korytarzem. To na pewno on im już powiedział jakieś kłamstwa na mnie. Nikt mnie nie lubił w tym miejscu i wcale nie zależało mi na tym, by to się zmieniło. Chciałam po prostu zmieszać z błotem tego człowieka. To było moim jedynym celem. Przez chwilę tylko pomyślałam, czy Baekhyun pochwali moje zachowanie, albo uzna je za dziecinne? To najbardziej mnie zmartwiło, bo nie chciałam stracić w jego oczach. Z drugiej strony to była jedyna taka okazja. Miałam materiał, który na pewno pokaże prawdziwą twarz tego człowieka.

                W środku był ten sam student co witał nas każdego dnia swoim głosem, Sancheon. Kiedyś podobałam się mu, jak wielu chłopakom przed Jaeminem. Nie zwracałam na nich uwagi, a szkoda. Może uniknęłabym takich upokorzeń. Kiedy weszłam do środka on zapowiedział puszczenie spokojnej piosenki, by ukoić stres panujący na uczelni z powodu licznych egzaminów w ostatnich dniach. Potem widziałam, jak przycisnął przycisk, który oznaczał wyciszenie jego mikrofonu i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

— Mam bardzo ciekawy materiał — powiedziałam to pociągając mój głos tak, by go zainteresować bardziej.

— Jaki? Jakaś sensacja? — Zdziwił się i jąkał delikatnie. Widocznie jego słabość do mnie nie minęła całkowicie.

— Chciałabym tym kogoś pogrążyć. Pewnie domyślasz się kogo. — Stwierdziłam, że nie będę owijać w bawełnę.

— Ależ oczywiście. Może chodzić o jedną osobę i powiem ci, że jestem zadowolony z takiej propozycji. Od zawsze chciałem udowodnić światu, że ta osoba jest draniem. — Było miło słyszeć te słowa z innych ust. Czułam dzięki temu, że nie byłam z tym sama na tej uczelni.

— W takim razie zapowiedz wszystko i puść to nagranie. — Wraz z tymi słowami dałam mu swój telefon.

                Zanim go podłączył do konsoli zaczął wsłuchiwać się w to, co na nim było. Uśmiechał się delikatnie na każde okrutne słowo Jaemina. Może nie było to do końca miłe, bo w końcu te słowa były kierowane względem mnie, z drugiej strony, ja też się cieszyłam, że miałam je udokumentowane. W końcu każda dziewczyna, jaka usłyszy takie słowa, powinna go unikać, a większość chłopaków powinno stracić ten cały podziw względem niego. 

                Po chwili chłopak zaczął się ekscytować podłączając mój smartfon. W tym czasie muzyka ucichła i włączył mikrofon. Czekałam na jego pierwsze słowa zniecierpliwiona.

— Wszyscy dobrze znamy Jaemina — zaczął delikatnie, wiedziałam, że swoją przemową zachęci każdego do zwrócenia uwagi na to przesłanie. — Gwiazdę naszej uczelni. Był zawsze bardzo wpływowy. Dzięki swojej charyzmie nie odgania się od kobiet, a dzięki intelektowi i pieniądzom ma poparcie wśród męskiej części tego miejsca. A co jeśli ten człowiek okazuje się fałszywym tyranem, który lubi wykorzystywać innych ludzi, a do tego wszystkiego jest agresywny? Oto dowody na to wszystko. Wszyscy dobrze się zastanówcie, czy znacie go na tyle dobrze i czy na pewno jest to odpowiednia osoba z którą powinniście się zadawać. — Po tych słowach odpalił moje nagranie, wyłączył znowu mikrofon i w całym budynku rozbrzmiewała nasza kłótnia, która wyciągała na wierzch prawdziwą stronę Jaemina. Tę, którą ukrywał przed każdym wokół. — I jak? — zapytał mnie Sancheon.

— Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy — wyszeptałam w jego stronę nieśmiało.

— Nie ma spraw... — Przerwał mu trzask drzwi.

                Oczywiście w środku pojawił się sam zainteresowany, Jaemin. Miał furię w oczach, gdy odwróciłam się, by na niego spojrzeć. Podszedł do mnie szybkim krokiem i chwycił mój nadgarstek na tyle mocno, że poczułam ból.

— Puść ją! — krzyknął od razu podnosząc się z miejsca mój pomocnik w zbrodni, ale to nie docierało do Jaemina.

— Odwołaj to! Powiedz, że to jakieś nieporozumienie, że nagranie jest okantowane. W tej chwili! — wydzierał się prosto w moją twarz, a moja ręka już piekła mnie od jego uścisku. Przymrużyłam oczy ze strachu nie potrafiąc w żaden sposób zareagować. — Odpowiadaj jak do ciebie mówię! — Poczułam łzy spływające po moich policzkach... To było takie straszne, tak bolało. 

— Jaemin opanuj się, patrz co jej robisz, krzywdzisz ją — mówił to delikatnie Sancheon, jakby wierząc, że to cokolwiek pomoże.

— Nie wtrącaj się idioto. — Poczułam, że popchnął go, więc otworzyłam oczy, by sprawdzić, czy nic mu nie jest. Na szczęście opadł na swoje krzesło jedynie, ale za to ja zostałam znowu szarpana przez Jaemina i dopiero w pewnym momencie udało mi się mu wyrwać, bo poluzował moją dłoń, gdy chłopak z radia próbował go zaatakować tym razem, zrobiłam gwałtowny krok w tył nieprzemyślanie i o coś się potykając opadłam do tyłu. Potem poczułam straszny ból głowy. Świat się przede mną zamazał, a krzyki chłopaków były takie niewyraźne, aż w końcu wszystko pokrył mrok i mój film urwał się w tamtym momencie.

 

*Eunmi*

 

                Postanowiłam podejść do domu tego całego Yeonseo. Wiedziałam, że nie powinnam udawać się tam sama, a mimo to, zrobiłam to. Kyungsoo nie poparłby mojego postępowania, a ja jak tylko dostałam jego adres pomyślałam, że może gdy nastraszę go policją i tym, że coś wiem, to da mojej mamie spokój.

                Nie posiadał żadnego dzwonka w swoim mieszkaniu, więc stukałam w jego drzwi zawzięcie, aż nie zostały mi otwarte. Oczywiście przede mną stał ten mężczyzna, którego oczekiwałam zobaczyć, lecz w nieoczekiwanej sytuacji. Był półnagi. Umięśniona klatka piersiowa była wyeksponowana i kapały na nią krople wody z jego mokrych włosów. Wokół jego bioder był jedynie owinięty ręcznik, co sprawiło iż momentalnie zakryłam swoje oczy dłońmi.

— Taką niewinną dziewczynką jesteś?  — Mówiąc to, zaśmiał się delikatnie, a ja poczułam się strasznie upokorzona przez niego. Musiałam to jakoś zdzierżyć, bo nie przyszłam do niego, by użalać się nad sobą, miałam ważniejsze priorytety.

— Przyszłam powiedzieć ci kilka słów, które powinny cię zainteresować. — Starałam się brzmieć stanowczo. Jednocześnie wyprostowałam się i patrzyłam prosto w jego oczy, by pokazać moją odwagę, którą chwilowo zachwiałam.   

— Czyżbyś zastanowiła się nad moją ostatnią propozycją? — znowu prychnął rozbawiony moją osobą. We mnie powoli kipiało, jednak tłumiłam to wszystko w sobie, by nie zbił mnie z tematu, który musiałam poruszyć.

— Nie. Wiem o tobie wiele. Poznałam twoją wcześniejszą ofiarę. Mam dla ciebie dwie propozycję. Pójdę ze wszystkim na policję, wcześniej opowiadając szczegóły twojego poprzedniego związku, albo to ty powiesz mamie, że to koniec, dasz nam spokój i puścimy to w niepamięć. — Myślałam, że choć trochę go zaskoczy to co powiedziałam, albo przerazi. Niestety... Byłam w wielkim błędzie.

— Proszę cię... Przygotowałem się na taką ewentualność. Twoja mama zna historię o mojej byłej, która może się na mnie mścić za to, że z nią zerwałem... Spokojnie, nie uwierzy ci. Jeżeli zgłosisz mnie na policję, będziesz potrzebowała solidnych dowodów, a znając poprzedniczkę twojej mamy i jej córkę, żadna z nich nie będzie zeznawać. Boją się o tym mówić publicznie, a taka sprawa na pewno zostałaby nagłośniona. Tak więc mam dla ciebie cudowną propozycję. Nie wtrącaj się, bo inaczej także mnie popamiętasz. Do Kyungsoo? To twój chłopak? Zdjęcia wam wykonane są znaczące. Jesteście często razem w wielu miejscach. Jak dobrze, że wynająłem detektywa, by cię śledził i coś na ciebie miał. Słusznie przypuszczałem, że możesz namieszać, dlatego ja mam też asa w rękawie. Ty mówisz policji o mnie, ja wydaję twoje zdjęcia z kochasiem gazetom.

                Byłam w niemałym szoku i bałam się cokolwiek na to odpowiedzieć, a on bezczelnie i bez pożegnania wrócił do swojego mieszkania, zatrzaskując mi drzwi przed nosem. Stałam chwilę w nie wpatrzona. To co przed chwilą się stało nie było dla mnie zrozumiałe. To ja chciałam go pogrążyć i odstraszyć, a to on narobił mi problemów. Co miałam począć? Nie wyobrażałam sobie, co się stanie, jak moje zdjęcia Kyungsoo ujrzałby gazety. Był idealnym manipulatorem i strategiem. Widocznie przygotowywał się na wszystko. Jedyne co przyszło mi do głowy, co mogłam zrobić po tym wszystkim to zadzwonić do mojego nowego chłopaka. Na samą myśl, że zostałam dzień wcześniej jego dziewczyną moje serce zabiło szybciej, a kąciki ust same się uniosły. Ten chłopak strasznie zawrócił mi w głowie...

                Gdy tylko odebrał i okazało się, iż miał chwilę czasu na rozmowę, opowiedziałam mu o moich odwiedzinach u Yeonseo. Jak przypuszczałam, był zły, że tam poszłam. Uważał, że powinnam od razu udać się do matki i to jej o wszystkim powiedzieć. Wtedy powiedziałam mu o zdjęciach. On wcale się nie zaskoczył. Powiedział mi, że według niego może ten Yeonseo coś wiedział, ale nie miał zdjęć. Kyungsoo uznał, że tamten chciał mnie zaledwie nastraszyć i spokojnie mogłam porozmawiać z matką. Chwilę się zastanawiałam po rozłączeniu połączenia nad tym wszystkim. Może miał rację. Spanikowałam, bo Yeonseo wiedział, jak powiedzieć to tak, bym mu uwierzyła i przestraszyć mnie na tyle, bym niczego nie zrobiła. Na szczęście to Kyungsoo był tym, który pomógł mi podejść racjonalnie do sprawy.   

 

*Anri*

 

                Tego dnia wszystkich przeraziło to co wydarzyło się na uczelni Shinry. Ja właśnie wtedy siedziałam w jej sali w miarę spokojna, bo wiedziałam, że podobno nic już jej nie zagrażało. Nie miałam pojęcia, co dokładnie doprowadziło do tego, że moja siostra uderzyła się w głowę i miała wstrząśnienie mózgu, wskutek którego straciła przytomność. Nie mówiła mi tego. Jakby bojąc się przyznać do sytuacji, a obok mnie siedział Bakehyun. Był przerażony wcześniej i blady jak trup, a w tamtej chwili głaskał dłoń mojej siostry, która smutno miała opuszczoną głowę w dół i nie odzywała się do nas. Miałam tego dość, bo czułam, że nie chciała przy mnie o wszystkim mówić.

                Po mojej drugiej stronie siedział Sehun. Byłam mu wdzięczna, że on także przyszedł mnie pocieszyć i uspokoić, bo gdy dowiedziałam się o przewiezieniu mojej nieprzytomnej siostry do szpitala, zaczęłam panikować. Zadzwoniłam do niego, a on zjawił się, by mnie wesprzeć, a wraz z nim Baek pewnie zmartwiony stanem Shinry.

                Nagle do środka wparował nasz tata. Spojrzał skruszoną miną na łóżko w którym leżała Shinra. Pewnie także się przestraszył skoro nawet opuścił firmę, by dowiedzieć się co z nią. Cieszyłam się, bo ostatnio ich relacje wydawały mi się lepsze. Z drugiej strony, nie wiedziałam co to powodowało. Ona nie opowiadała mi o niczym, a czułam, że działo się coś ważnego i może nawet martwiącego. Miałam przeczucie, że palce w tym maczał ten cały Jaemin,  chociaż ja oczywiście nie byłam wtajemniczona w nic, więc jedynie spekulowałam.

                Wtedy wydarzyło się coś mało zrozumiałego dla mnie. Shinra coś wyszeptała do Baekhyuna na ucho, a ten po chwili coś przekazał Sehunowi, na co tamten mu przytakiwał. Potem najmłodszy z nich spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem.

— Wyjdźmy na chwilę, bo robi się tu trochę tłoczno. Skoro z twoją siostrą wszystko w porządku, to nie musisz przy niej czuwać — wyszeptał to delikatnie, a ja zrozumiałam aluzję. Shinra pewnie chciała wszystko opowiedzieć, a ja byłam zbyteczna w tamtym momencie. To wyglądało tak oczywiście. Nie buntowałam się jednak. Taka była jej wola, a ja ją uszanowałam wychodząc z Sehunem z sali.

— Przepraszam, że was tu ściągnęłam. — Zaczęłam się tłumaczyć na zewnątrz.

— Przecież to nic takiego. Rozumiem twoje przerażenie. Też bym dzwonił do kogoś, kto wsparłby mnie w takiej chwili. — On tak doskonale wszystko pojmował. Był wyrozumiały zawsze. Nawet jak poproszono go o wyprowadzenie mnie z sali. Lubiłam to w nim. — Poza tym to cieszę się, że dzwonisz w takiej chwili do mnie — dodał nieśmiało odwracając wzrok, a ja poczułam coś dziwnego. Znowu przez chwilę pomyślałam, że może jednak podobałam mu się?

— Nie mam obecnie bliższej osoby niż ty. — Nie wiedziałam po co mu to powiedziałam. Może i było to po części prawdą, lecz chęć uświadomienia go o tym pojawiła się we mnie jak jakiś impuls. Nie miałam pojęcia, co sama powinnam była o tym myśleć.

 

*Bakehyun*

 

                Byłem taki przestraszony, gdy usłyszałem o tym, że Shinra była w szpitalu. Nie myślałem o niczym innym, niż tym, że powinienem się tam jak najszybciej znaleźć obok niej. Na szczęście na miejscu okazało się, że nic wielkiego jej się nie stało. Dostała jedynie chwilowego wstrząśnienia mózgu, wskutek jakiegoś uderzenia w głowę. Lekarze powiedzieli, że na drugi dzień wypuszczą ją, jak będą pewni, że nie ma żadnych powikłań tego zdarzenia. Ulżyło mi okropnie.

                Martwiło mnie jednak jeszcze coś. Relacja sióstr nadal nie wyglądała najlepiej. Anri nie wiedziała kompletnie co się dzieje, a Shinra nie chciała o tym mówić przy niej. Z jednej strony, jej argument, że nie chciała martwić młodszej był zrozumiały, a z drugiej nie popierałem tego do końca. Dlatego obie były ze sobą daleko, bo żadna z nich nie przyznawała się do uczuć względem drugiej, żadna z nich nie zwierzała się i obie wydawały się sobie obce. Chciałem to jakoś zmienić i zmusić Shinrę do mówienia przy Anri, niestety pojawienie się ich ojca wybiło mnie z rytmu. Przystałem na prośbę starszej, by poprosić Sehuna o przysługę w ramach której miał zająć się jej siostrą przez resztę dnia. Mężczyzna obserwował zaś nas podejrzliwie i odprowadził takim wzrokiem znikającą dwójkę za drzwiami.

— Kim oni są? — zwrócił się z tym pytaniem do Shinry.

— To nasi przyjaciele. — To określenie mnie trochę zabolało i pewnie zabolałoby też Sehuna. Mimo to, nie mogłem przecież oczekiwać innego, bo faktycznie póki co, to byłem dla niej jedynie tym. Pewnie wiedziała, że czułem coś więcej po naszym ostatnim pocałunku, lecz bała się to zaakceptować na razie.

— Rozumiem... — burknął od niechcenia nie przestając mnie mierzyć podejrzliwie. — A co się stało kochanie?

— Jaemin mnie popchnął na uczelni.

                Wszystko się stało jasne. Opowiedziała ze szczegółami całą sytuację, dlaczego to zrobił i dlaczego ona postąpiła tak, a nie inaczej przed całym zdarzeniem. Jej ojciec wpadł w furię. Powiedział, że tego mu nie daruje, że zgłosi to na policję, a chłopaka z radia chciał wziąć na świadka. Ja widziałem, że Shinra niechętnie na to wszystko przystawała, a moim zdaniem on miał rację. Nie mogło ujść temu człowiekowi nic na sucho. Skoro, jak wywnioskowałem z rozmowy, wyjawienie wszystkiego jego rodzicom nic nie dało, to jedynym wyjściem była policja i cieszyłem się, że jej tata też nie bał się zaryzykować takim zgłoszeniem. Widziałem, że ich relacje były inne niż te, jakie Shinra miała przed wyjawieniem mu prawdy. W końcu mężczyzna przejął się losem starszej córki i pragnął jej pomóc, co mnie zadowalało. Już nie tylko ja czuwałem nad nią.

 

*Chayeon*

 

                Mojej mamie zachciało się remontować pokój i co za tym idzie wciągnęła w to każdego kogo się dało. Nawet Jongdae. Nie wiedziałam, jak go do tego przekonała, bo chłopak kwapił się jakoś za bardzo ochoczo do roboty. Pomagał we wszystkim, a ja nie umiałam niczego pojąć. Tłumaczył mi, że dzięki temu mógł spędzać ze mną czas. Dodatkowo nie rozumiałam mojej mamy. Zazwyczaj w takich chwilach wynajmowali firmę remontową z ojcem, a nagle zachciało im się żyć oszczędnie i uznali, że sami dadzą radę.

— Aua! — ten okrzyk z ust mojego chłopaka sprowadził mnie momentalnie na ziemię. Wiedziałam, że stało się coś niedobrego i szybko namierzyłam go wzrokiem. Chłopak zaczął dmuchać swój palec, jak małe dziecko, które się w niego skaleczyło.

— Co się stało?  — spytałam stojąc obok niego.

— Drzazga mi się wbiła, mam tutaj. — Mówiąc to pokazał mi miejsce bólu, a ja rzeczywiście dojrzałam skrawek drewna wbity w nie. Zachciało się matce drewnianych półeczek.

— Spokojnie, zaraz pozbędziemy się tego i ci to zdezynfekuję. Idź do mojego pokoju, a ja tam przyjdę z apteczką — powiedziałam ze stoickim spokojem. Przecież to było nic w porównaniu do tego z czym miałam do czynienia pracując jako pielęgniarka.

— Jak to tak po prostu to wyjmiesz? Przecież to będzie bolało. — Cały Jongdae, na co dzień nieustraszony, nie waha się przed niczym, a czasami przy błahych sprawach strasznie panikował.

— A chcesz z tym chodzić do końca życia? — Po tym nie wiedział chyba co powiedzieć, bo udał się ze mną w stronę wyjścia z pokoju.

                Ja skierowałam się do łazienki, by stamtąd zabrać apteczkę. Następnie znalazłam się szybko w moim pokoju, gdzie już na łóżku siedział przerażony Chen. Podeszłam stanowczo do niego i chwyciłam jego skaleczoną rękę. Przyjrzałam się uważnie i zrozumiałam, że kawałek był dość spory, więc mogłam spokojnie go wyciągnąć. Po co miałam się z tym patyczkować. Zanim cokolwiek zrobiłam ten znowu krzyknął te swoje "Aua".

— Przecież jeszcze nie dotknęłam nawet — rzekłam trochę oburzona jego zachowaniem.

— Ale ja telepatycznie poczułem jak to boli — burknął unikając spojrzenia na mnie. Jak tak dalej by było, to poczułabym się jak jego niania, a nie dziewczyna.

                Szybko zrobiłam to co miałam. Drewienko wyszło bez problemu, a on nawet nie zauważył tego, że to załatwiłam. Potem przemywałam mu ranę i wtedy dopiero dotarło do niego, iż jest po wszystkim.

— I tyle? — zapytał mnie zaskoczony, a ja pokręciłam głową z niedowierzania.

— Tak tyle. — Zaśmiałam się wraz z tymi słowami, a on nagle pociągnął mnie za dłoń tak, że usiadłam na jego kolanach okrakiem.

— W takim razie muszę cię nagrodzić za pomoc — wymruczał to do mojego ucha, a mnie przeszły ciarki podniecenia.

                Wiedziałam, że nie dlatego to robił. Sam przede wszystkim zapewne miał na to ochotę, a po drugie chciał odwrócić moje myśli od incydentu sprzed chwili, bym go nie wyśmiała za jego panikę. Normalnie pewnie wykorzystałabym okazję do nabijania się z niego, lecz jedno spojrzenie w jego oczy pełne pożądania sprawiło, że zapragnęłam na tamtą chwilę tylko jego namiętnych pocałunków, zbliżenia się naszych ciał... Wpił się w moje usta tak gwałtownie, że cicho jęknęłam z zachwytu. Liczyłam, że za chwilę będę mogła poczuć także jego ciepłe dłonie na moich plecach, bo jedną ręką podnosił moją koszulkę, gdy nagle moje drzwi zaskrzypiały i jedyne co zdążyłam zrobić to odkleić się od przyssanego do mnie chłopaka. Spojrzałam na wejście do pokoju... Któżby inny wchodził do niego bez pukania, jak nie mój kochany brat, Yulchan...

— Mama narzeka, że jedna półka jest krzywo — mówił jak gdyby nigdy nic. On już się nawet nie przejmował tym, jak nas nakrywał.

— Yul! Masz pukać w te drzwi! One od tego są! Ja też będę ci wchodzić do pokoju, jak twoja dziewczyna będzie w nim z tobą. Zobaczymy co wtedy zrobisz. — Każde moje słowo było przepełnione furią.

— Spokojnie. Takie coś nie nastąpi, bo postanowiłem zostać singlem na zawsze. — Po tych słowach pokazał mi język i po prostu zamknął za sobą drzwi. Ja byłam zdruzgotana. Kolejna piękna chwila przerwana przez niego.

— Nie stresuj się kochanie. Zamknij lepiej drzwi na klucz i dokończmy swoje. — Znowu próbował być mój chłopak uwodzicielski. Pech chciał, że pojawienie się Yulchana wybiło mnie z rytmu i właśnie postanowiłam wyżyć się na nim.

— Nie będę całować się z jakimś mazgajem dzisiaj. — Podsumowałam go i wyszłam z pokoju, a on zapewne miał zszokowaną minę, o ile nie przywykł do tego, iż czasem mi odbijało po pokłóceniu się z Yulchanem.

 

 

I jak podoba wam się kolejny rozdział? Jestem ciekawa co sądzicie o poczynaniach Shinry i konsekwencjach jakie z tego wynikły. I wiem, że przegięłam chyba z tym Jaeminem, ale to pisałam dawno temu. Wybaczcie.

I czy według was Kyungsoo ma rację i Eunmi nie powinna się przejmować groźbą chłopaka?

Zaś scena z Jongdae miała być urocza i zabawna, ale nie wiem czy mi wyszło to. Za to pojawił się Yulchan. Przyznać się kto go pamiętał i tęsknił? Miałam kiedyś jakiś plan co do niego. Miał chyba się zjawić w jakimś innym opku o EXO. Jednak nie pamiętam tego planu już kompletnie, a nie zapisałam sobie nic. 


 

               

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz