sobota, 5 marca 2022

Lekcje miłości: Rozdział 11

 

Lekcje miłości 

Rozdział 11

 


 

*Jongin*

 

                Siedziałem w swoim pokoju razem z Kyungsoo. Nie mogłem ukryć mojego podenerwowania. Ostatnio dużo rzeczy działo się na raz i jak na złość dzień wcześniej pokłóciłem się jeszcze z Jiwon, moją drogą dziewczyną. W tamtej chwili narzekałem mu na nią. Wybuchała na mnie bez powodu i nie potrafiłem tego znieść. Musiałem się my pożalić, bo nie wiedziałem komu. On często rozumiał mnie, a inni wmawiali, że to ja przesadzam.

                Kyungsoo jak zwykle mnie wysłuchał. I zaczął mnie uspokajać, że pewnie się to wyjaśni, czemu ona była taka nerwowa, bo w końcu nie jest taka na co dzień. Wiedziałem, że bywała tak wściekła jak dzień wcześniej tylko raz na jakiś czas. Powiedzmy raz na miesiąc może jej się to zdarzało?

                Mój telefon zawibrował, więc odebrałem od razu zaskoczony, że to była Jiwon. Nie spodziewałem się, że tak szybko odezwie się do mnie, po tym jak wyrzuciła mnie od siebie i kazała nie wracać.

— Jongin, możemy porozmawiać?  Jestem pod dormem i chciałabym przejść się z tobą i na spokojnie pogadać. 

                Mówiła to bardzo delikatnie i jakby z lekkim przerażeniem w głosie. Naprawdę nic nie rozumiałem i zacząłem mieć przed sobą czarne scenariusze. A co jak chciała ze mną zerwać? Może uznała, że już nie jest tak kolorowo jak na początku? Z drugiej strony, ona chyba by się nie poddała z tak błahego powodu po tym jak wiele razem przeszliśmy.

— Dobrze kochanie... — rzekłem niepewnie i wyszedłem bez słowa w stronę Kyungsoo. Nie wiedziałem co mógłbym mu powiedzieć, a na szczęście on nie pytał. Może nawet słyszał, o co pytała, bo miałem zawsze telefon ustawiony dość głośno.

                Ona stała przed drzwiami dormu i lekko się uśmiechnęła na mój widok, a w jej oczach widziałem smutek, żal? Bałem się z sekundy na sekundę coraz bardziej, więc ruszyłem z nią w stronę, w którą lubiliśmy odbywać spacery, bo wiedziałem, że w drodze ona zacznie mi mówić o co jej chodzi, a ja chciałem to jak najszybciej usłyszeć.

— Chciałam cię przeprosić — zaczęła, a ja poczułem momentalnie ulgę. To to było tym, co przychodziło jej z taką trudnością? — Niepotrzebnie na ciebie wczoraj wybuchłam. Może to mnie nie tłumaczy, jednak wiesz, że raz na miesiąc jestem wiedźmą, prawda? Chodzi o to... że mam wtedy okres — rzekła to z rzadką dla niej nieśmiałością, a ja wtedy zrozumiałem o co chodziło.

— Czyli wyżywasz się na mnie raz w miesiącu, bo to pierwszy dzień twojego okresu?

                Próbowałem brzmieć, jakbym był nadal zły. Uznałem, że mogę ją trochę powodzić za nos za karę. Myślałem też o tym, czy może nie uda mi się wykorzystać tego do zdobycia jakiejś korzyści.

— Tak. Wybacz mi to proszę kochanie... W takie dni nie jestem sobą... — Próbowała mnie przekonać do tego wybaczenia, a ja nie chciałem tak łatwo się poddać.

— I mam każdego miesiąca rozumieć twoje humorki? — Udałem oburzenie, a ona spojrzała na mnie takim smutnym wzrokiem, że wiedziałem, iż muszę to zakończyć, bo jeszcze jej łez mi by brakowało. Nie byłem przecież na tyle okrutny, by ją doprowadzać do nich.

— Jongin, przecież nie robię tego specjalnie... Co mam zrobić, byś mi wybaczył? — Zrobiła przy tym minę zbitego psa, a dla mnie to pytanie było zbyt pociągające, by go nie wykorzystać.

                Pochyliłem się w jej stronę i postanowiłem wyszeptać jej do ucha moją odpowiedź.

— Może ustalimy to w moim pokoju. — Oczywiście, od razu zauważyłem na jej ciele ciarki, które pewnie pojawiły się, bo słowa zadziałały jak chciałem.

— Nie... Nie rozumiem — jąkała się przy tym trochę, a mnie to bawiło, że ją wyprowadzałem w ten sposób z równowagi.

— Dobrze wiesz kocico o co mi chodzi — wymruczałem znowu do niej, a ona spojrzała na mnie z niedowierzaniem.

— Wejdę do ciebie, ale nie zachowuj się tak dziwnie, bo mnie przerażasz — oznajmiła mi, przełykając ślinę, a ja już wiedziałem, jaka atmosfera się miedzy nami stworzyła i że z mojej strony nie skończy się to na całowaniu jej ust...

                Oczywiście miałem świadomość, że pewnie miała cały ten okres, przecież nie musieliśmy zaraz przechodzić do ostatniej bazy, jak to się mawiało potocznie. Wystarczyło mi kilka namiętnych chwil z moją dziewczyną sam na sam, bo ostatnio naprawdę potrzebowałem jakiegoś rozluźnienia i wiedziałem, że właśnie mogłem na coś liczyć.

 

*Shinra*

 

                Próbowałam się dostać do domu. Czułam, że to dobry dzień, bo Jaemina nie było na uczelni, zagadały do mnie bardzo miłe osoby i czułam się o wiele lepiej niż w ostatnich dniach. Egzaminy także szły mi bardzo dobrze, bo się do nich przyłożyłam, więc nie musiałam się nimi przejmować. Wszystko zapowiadało, że odpocznę w domu po tym wszystkim bez żadnych zbędnych problemów, aż nie zobaczyłam tego zwiastującego nieszczęście samochodu. Byłam pod domem, więc miałam nadzieję, iż czmychnę do środka, niestety nie było mi to dane.

                Mój były wyskoczył z pojazdu w tempie dość ekspresowym i zagrodził mi przejście. W środku panikowałam i myślałam, czy nie zacząć krzyczeć, bo może ktoś z domostwa mnie usłyszy.

— Ty próbujesz mnie unikać, a ja mam jakieś szczęście, że przejeżdżam tędy, akurat jak ty idziesz z uczelni. — Przecież wiadomym było, że znał mój plan na pamięć i wiedział o której mniej więcej się zjawię.

— Czego jeszcze ode mnie oczekujesz? — Byłam okropnie oburzona całą sytuacją i miałam go kompletnie dość.

— Chcę znowu móc się do ciebie zbliżyć. Kiedy przestaniesz się bronić. Na pewno ty także tęsknisz za moimi ustami, jak ja za twoimi — wymruczał to blisko mojego ucha. Kiedyś może wywołałoby to u mnie przyjemne dreszcze, tym razem mnie to przeraziło, a jeszcze bardziej to co wydarzyło się za chwilę.

                Złączył nasze usta w gwałtownym i pełnym pożądania z jego strony pocałunku. Nie podobało mi się to. Wręcz przeciwnie. Blokowałam najpierw mu drogę moimi ustami zaciśniętymi mocno, jednak on wiedział jak to pokonać. Pociągnął mnie za włosy, a ja mimowolnie jęknęłam, co sprawiło, że mógł wbić się językiem w moją buzię. Miałam tego dość i postanowiłam jakoś się go pozbyć. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to kopnięcie go w krocze, co zadziałało momentalnym odskoczeniem ode mnie i krzykami zwiastującymi ból. Mimo wszystko miałam trochę siły.

— Ani mi sie waż więcej mnie pocałować. Brzydzę się twojego dotyku!

                Wtedy poczułam na swoim policzku jego dłoń. Dostałam od niego z liścia? Za kogo on się uważał? Myślał, że co tym zyska? Miałam dosłownie dość jego zachowania. Przecież to nie było normalne. On powinien się chyba leczyć. I jak ja mogłam nie zauważyć, że byłam z takim idiotą?

— Posłuchaj młodzieńcze. — Zadrżałam na głos mojego ojca, który niepodziewanie wyłonił się z bramy naszego domu. Cieszyłam się ogromnie, że wkroczył w takiej chwili. — Jeszcze raz zbliżysz się do mojej córki, a nagranie z kamer trafi na policję. Usłyszałem tylko krzyki, mimo to domyślam się, że byłby to niezły materiał dowodowy na prześladowanie jej przez ciebie. Nie chcesz chyba zawieźć swoich rodziców i wylądować za kratkami? — mówił to stanowczo i groźnie, a na twarzy Jaemina był wypisany szok. Nie domyślał się oczywiście, że mój ojciec może wiedzieć o wszystkim i przede wszystkim, że zaufał mi w końcu.

— Ja już pojadę — powiedział to speszony całą sytuacją, a ja byłam zachwycona, że widziałam jak tchórzy w takim momencie.

                Kiedy odjechał mojego taty wzrok zmienił się w współczujący i takim mi się przyglądał.

— Kochanie. Jutro porozmawiam z jego rodzicami. Nie pozwolę mu więcej na nachodzenie ciebie. — Tata to stwierdził, więc nie było dyskusji. Obawiałam się, czy to dobry krok, lecz uznałam, iż nie będę się buntować. Liczyłam, że coś w końcu przytrze nosa temu człowiekowi i da mi święty spokój.

 

*Eunmi*

 

                Udałam się do szpitala tego dnia, by porozmawiać z mamą w cztery oczy. Chciałam wyjaśnień kim był ten mężczyzna. Jakimś cudem czułam, że on wpłynął na nią i zachowywała się względem mnie, jak się zachowywała. Wiedziałam, że ona miała swoje życie i miała prawo się umawiać, ale on mi się nie podobał. Traktowała go lepiej ode mnie. Miałam może z nią słabszą relację, jednak przesadą byłoby mówić, że byłam na tyle wyrodną córką, że powinna mnie tak traktować.

                Oczywiście miałam pecha i już na korytarzu spotkałam tego faceta, który ostatnio był u mojej matki. Zagrodził mi drogę, choć chciałam go wyminąć i udać się do matki. Zdenerwował mnie tym.

— Słodziaku, lepiej się nie wybieraj do matki. Pogarszasz z dnia na dzień swoją relację z nią —  powiedział to tak po prostu do mnie. We mnie zawrzało i nie wiem co bardziej to spowodowało… Jego ton, nazwanie mnie słodziakiem, czy może jego durna uwaga.

— To co według ciebie mam zrobić? — Nie zastosowałam żadnych zwrotów grzecznościowych, bo on nie był ich godzien.

— Dać mi zająć się twoją mamusią. Ja się nią bardzo dobrze opiekuję. Jak chcesz mogę zająć się i tobą. Widać, że potrzebujesz mężczyzny — jego ton stał się uwodzicielski co mnie obrzydziło. Naprawdę to robił? Podrywał mnie? Co go łączyło z mamą?

— Jesteś okropny. Sama sobie znajdę faceta. Dużo bardziej wartościowego, więc dziękuję za propozycję. Za to, mógłbyś mi wyjaśnić co cię z nią łączy? — Musiałam się to jakoś dowiedzieć.

— Jestem jej nowym chłopakiem. Twoja mama potrzebowała troski i jej ją daję

                Mogłabym mu przywalić w tamtej chwili w twarz, na szczęście udało mi się powstrzymać. Powinnam była coś jeszcze powiedzieć, coś z niego wyciągnąć. Niestety byłam tak zdruzgotana, iż jedyne na co było mnie stać na tamten moment to odwrócenie się na pięcie i wyjście ze szpitala. Wiedziałam, że to najwyższa pora porozmawiać z ojcem. On jako jedyny znał mamę na wylot i czułam, że on doradzi mi jak z nią postępować.


***


Tata mieszkał w trochę obskurnej okolicy. Udałam się do jego mieszkania pospiesznie mijając pijane osoby i jakiś podejrzanych typów. Bałam się trochę tamtędy chodzić wieczorem. Na szczęście było jeszcze na tyle jasno, że mogłam przebiec bezpiecznie. Musiałam tylko uważać, by nie zasiedzieć się do zmroku. Zapukałam niedługo w obszarpane drzwi odpowiedniego lokalu.

Otworzył mi mój tata z przyjemnym uśmiechem na twarzy. Lubiłam ten uśmiech. Choć mało mówił, to był dobrym człowiekiem i właśnie w takim momencie to odczytywałam bez problemu. Wpuścił mnie i postawił czajnik z wodą, więc pewnie jak zwykle postanowił przygotować mi herbatę. Nie musiałam mówić jaką lubię, bo to pamiętał i o dziwo biała herbata zawsze była w jego szafce, choć podobno takiej nie pijał.

— Co u was ostatnio słychać? — zapytał grzecznie, a dla mnie to było dobre pytanie na rozpoczęcie tematu.

— Z mamą dzieją się dziwne rzeczy. Nie pojmuję, co w nią wstąpiło. Uważa mnie za wyrodną córkę i poznała jakiegoś mężczyznę, który wydaje mi się co najmniej dziwny. Jest bliższy mojego wieku niż jej i podrywał mnie dzisiaj… — Może powiedziałam za dużo na raz. Ojciec rozszerzył na to oczy i zapewne zastanawiał się, co ma mi odpowiedzieć.

— Na pewno dobrze wszystko zrozumiałaś? — upewniał się, a ja przytaknęłam. W końcu chłopak sam powiedział mi to jasno. — W takim razie mam jedno podejrzenie. To jeden z tych oszustów, którzy omamiają starsze od siebie kobiety. Wiele się o takich słyszy. Jedynie nie wiem, jaki jest jego cel. Przecież twoja mama nie jest bogata, czy coś.

                Też mnie to zastanowiło, lecz oszust to był nasz jedyny pomysł.

— Muszę się czegoś o nim dowiedzieć. Gdzie pracuje, co robi. I czy wcześniej nie miał za sobą podobnej sytuacji.

                Reszta rozmowy minęła nam przyjemnie na analizowaniu zdarzenia, a potem przeszliśmy do wspomnień. Tata opowiadał mi wiele o moim dzieciństwie. Rzeczy, których nigdy od mamy nie słyszałam. To było dziwne, nie wiedziałam, o pianinie ojca, o tym, że chciałam nauczyć się od niego na nim grać. Ja nie znałam praktycznie mojego ojca. Mama nie chciała o nim mówić, on milczał jak przychodziłam… Czyżbym tego dnia przełamała jakąś barierę? Może dzięki temu poznam co tak naprawdę się wydarzyło się przed rozwodem rodziców?

 

*Anri *

 

Tego popołudnia znowu spotkałam się z Sehunem. Zaprosił mnie na spacer po mieście. Może był zakamuflowany, mimo to bałam się, że ktoś go rozpozna. Ale i tak chciałam się dobrze z nim bawić. Rozmawialiśmy o przyziemnych rzeczach. Okazało się, że oglądaliśmy kilka tych samych seriali. Czas mijał nam bardzo dobrze razem.

Kupiliśmy po drodze w budce gofry. Los chciał, że musiałam jak zwykle się nimi poplamić. Wycierając swoją bluzkę marudziłam jaka ze mnie niezdara. Oczywiście okazało się, że na tym nie koniec. Sehun uniósł lekko mój podbródek swoją dłonią, co znowu mnie zabijało, bo zmuszał mnie tym samym na spojrzenie prosto w jego oczy. Już na pikniku sprawiało mi to kłopoty. Ale gorsze było to co zrobił później. Chusteczką, którą posiadał, wytarł mój nos. Zadrżałam momentalnie. Ten gest tak mnie speszył. Dlaczego tak na niego reagowałam? Pewnie powodem było to, że jeszcze nigdy nie miałam takich sytuacji z żadnym chłopakiem, a to wszystko było jak sceny z filmu romantycznego, tylko brakowało tego, żebyśmy coś do siebie czuli. Na samą myśl zadrżałam. Czy to znaczyło, że mogłam zapomnieć o Baekhyunie dzięki Sehunowi? Zamienić jednostronne zauroczenie w coś innego? Ocknęłam się szybko, gdy dotarło do mnie, że Sehun ruszył przed siebie. Oczywiście, że to głupi pomysł, by zacząć czuć coś do przyjaciela swojego obecnego obiektu westchnień. Tak sobie marzyłam.

— Nie maluj się więcej. Ładniej ci, gdy jesteś naturalniejsza —  oznajmił nagle mój towarzysz, a ja uśmiechnęłam się w duchu na ten komentarz. A może mogę dalej sobie pomarzyć?

 

  

Rozdział krótszy, ale obiecuję, że teraz akcja pójdzie bardzo do przodu, bo wiem, ile jeszcze rozdziałów chcę napisać. Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie jak zakończę to opowiadanie.

Jak się podoba wam podoba wstawka z Jonginem? Teraz prawie co rozdział będzie wstawka z jakimś przeszłym paringiem.

A co uważacie  o sytuacji Eunmi? Wymyśliłam zaś jakieś dramaty rodzinne. Muszę od następnego opowiadania z tym przestać. Ale to zależy jakie zacznę. :D 

A co uważacie o Jaeminie? Pomoże coś rozmowa z jego rodzicami? Zresztą, nie znacie ich to nie wiecie jak zareagują :D

 

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz