środa, 18 maja 2022

Lekcje miłości: Rozdział 18

 

Lekcje miłości

Rozdział 18

*Shinra*

                Siedziałam zamyślona i trochę smutna w salonie. Po kłótni z Bakehyunem wstydziłam się do niego po prostu odezwać. Na dodatek nie mogłam go przeprosić za moje zachowanie zbytnio, bo i tak zrobiłam swoje. Wycofałam oskarżenie i o dziwo mój ojciec zrozumiał moje postępowanie. Obawiałam się, że może mój chłopak wybaczyłby mi, gdyby to nie dotyczyło mojego byłego. Nie dziwiłam mu się, że był trochę zazdrosny, bo jak zwykle nie dało się odczytać moich uczuć, a ja choć się starałam pokazywać jak Byun jest dla mnie ważny, to nie wychodziło mi to za dobrze.

                Usłyszałam dzwonek do drzwi i nawet nie zareagowałam. Na szczęście mój tata otworzył, więc nie musiałam schodzić na ziemię, dopóki nie okazało się, iż gość przyszedł do mnie. Był to Jaemin we własnej osobie. Widziałam, że nie wyglądał jak na co dzień. Miał podbite oko, poszarpane lekko włosy. Chciałam pytać co się stało, lecz uznałam, że i tak wystarczająco powinien był mi być wdzięczny i nie potrzeba było mi być dla niego jeszcze miłą po tym wszystkim.

— Przyszedłem przeprosić, podziękować i pożegnać się — powiedział to delikatnie, spuszczając swoją głowę w dół i był cały czas obserwowany przez mojego ojca stojącego w wejściu do salonu. Pewnie bał się, że temu może odbić i kontrolował sytuację.

— Przeprosin nie mogę do końca przyjąć, bo są rzeczy, których ci nie zapomnę. Za co dziękować mi masz, więc rozumiem. A co mam rozumieć przez pożegnanie? — I znowu powinnam była się ugryźć w język. To nie było coś, co było dla mnie istotne.

— Wyjeżdżam za granicę. Narobiłem tu szumu, skrzywdziłem kilka osób. Muszę zacząć wszystko od nowa i postarać się być lepszym człowiekiem. Nie chcę więcej doprowadzić do takich tragedii.

                Już słyszałam o tym, że bardzo się przejął tym, że skrzywdził mnie na tyle, iż straciłam przytomność. To podziałało na niego jak jakiś wstrząs i podobno bardziej przejmował się moim stanem, niż tym, by bronić się przed policją. Właśnie dlatego wycofałam wszystko, bo to oznaczało poprawę, a widząc go przed sobą ze skruchą wypisaną w jego spojrzeniu, jedynie się utwierdziłam w tym przekonaniu.

— W takim razie powodzenia w nowym życiu — odpowiedziałam mu, a potem chwilę się zastanawiałam, czy nie brzmiało to jak życzenia z powodu ślubu, czy coś.

                Po tym wszystkim po prostu wyszedł, a tata posłał mi uśmiech, co znaczyło mniej więcej tyle, iż był ze mnie dumny. Czułam, że on postąpiłby podobnie. Bo przecież nie sztuką kazać komuś cierpieć, kto nas skrzywdził. Skoro było widać w nim poprawę, nie można było tego zdusić, bo to mogłoby pogorszyć tylko sprawę. Takie było moje zdanie.

                Ostatnio zauważyłam wiele podobieństw między mną i ojcem. Mieliśmy oboje problem z okazywaniem naszych uczuć na zewnątrz przez co ludzie źle nas postrzegali, jako zimnych i nieczułych, a my w środku byliśmy dobrymi i potrzebującymi ciepła ludźmi. Jedynie Anri zawsze w nas widziała dobro, choć ostatnio miałam z nią na pieńku, to nigdy nie zapomnę, jak  bardzo starała się dla mnie być ciepła. Baekhyun też dostrzegł moje wnętrze jakimś cudem. Wierzyłam, że w końcu mi przebaczy i się odezwie.

                W tamtym momencie zabrzmiał dzwonek i odruchowo podeszłam tym razem do drzwi. Jakie było moje zdziwienie, gdy ujrzałam wspomnianego chłopaka za progiem. Nie myśląc na tamtą chwilę o niczym innym po prostu rzuciłam się na niego by go przytulić. Tak bardzo pragnęłam, by się zjawił i on zrobił to, jakby czytał w moich myślach.

 

*Bakehyun*

 

                Zjawiłem się pod domem Shinry, bo namówił mnie do tego Kyungsoo. Ostatnio moja relacja się z nim poprawiła i doradził mi, żebym szanował to co mam, bo znowu zaraz zniszczę związek. Miał rację. Moja głupia zazdrość trochę nade mną rządziła przez ostatnie dni i nie chciałem się ukorzyć przed swoją ukochaną. W końcu po tej rozmowie dotarło do mnie, że ona nie zrobiła nic złego. To oskarżenie nie miało na celu zemsty, a pomoc w ogarnięciu tego całego Jaemina i niepotrzebnie tak się upierałem na ukaranie chłopaka. Ja zresztą znałem jego złą stronę i ostatnie wydarzenia, a nie całokształt i nie mogłem oceniać tego wszystkiego.

                Niestety moja pewność została zachwiana, gdy dotarłem do celu i poznałem jego samochód pod murem odgradzającym jej dom od ulicy. W myślach miałem czarne scenariusze, po co przyszedł w to miejsce. Nie mogłem jednak nic spekulować i musiałem przekonać się, czy miał jakiś w tym cel. Z drugiej strony uznałem, że może nawet poczekam na jego wyjście i oparłem się plecami o ceglane ogrodzenie.

                Nie musiałem długo tam sterczeć, bo za chwilę furtka się otwarła, a z niej wyłonił się mój wróg z ostatnich dni. Popatrzył na mnie przerażony. Pewnie bał się mojej reakcji na niego. Nic dziwnego... Wyglądał bardzo źle z limem pod okiem i nie był ułożony, jak zwykle go widywałem.

— Co tu jeszcze robisz i kto cię tak załatwił? — zapytałem ciekawsko. Uznałem, że przecież mam do tego prawo.

— Musiałem przeprosić i podziękować, a załatwiono mnie tak w areszcie. Prosto z niego wracam. — Zdziwiłem się na jego szczerość. Nie wiedziałem, jak mam złośliwie mu na to odpowiedzieć, bo miałem ochotę na taką rozmowę z nim, gdy tylko go zobaczyłem, a to nie było czymś, czego się spodziewałem. — Życzę ci szczęścia z nią — dodał jeszcze zostawiając mnie przy wejściu, a ja uznałem, że nie ma sensu na to już nawet odpowiadać. Zbłaźniłbym się.

                Wszedłem na posesję, by zobaczyć się z nią w końcu. Zadzwoniłem do jej drzwi, a potem wszystko stało się za szybko, bym zdążył zareagować. Ona otworzyła mi i od razu zarzuciła na mnie swoje ramiona. Nie mogłem się oprzeć, by odwzajemnić uścisk, więc to zrobiłem. Poczułem się dobrze obejmując ją. Wszystkie złe emocje z wcześniej mi przemijały. Zrozumiałem w tamtym momencie, że jedyne co się powinno dla mnie liczyć to ta tęsknota, jaką odczułem nie widując jej kilka dni. Tęskniłem za wszystkim co z nią związane, jej zapachem, dotykiem, widokiem.

— Tak bardzo chciałam cię zobaczyć. — Ta wypowiedź dała mi do zrozumienia, że nie byłem z tym sam. Uśmiechnąłem się delikatnie. Powinienem jej wszystko powiedzieć co czułem… Tylko czy ja byłbym sobą, gdybym się z nią nie podroczył?

— A ja chciałem po prostu poważnie porozmawiać. — Starałem się brzmieć oschle i nie prychnąć śmiechem i próbowałem od niej się odkleić, ale ona zacieśniła uścisk i to mnie nawet zabolało.

— Nie puszczę cię głupolu, póki nie darujesz mi tego wszystkiego. Chcę byś mnie zrozumiał w końcu. — Widocznie była zdeterminowana strasznie, bo ja czułem się nawet duszony i nie wiedziałem już co robić. Musiałem sobie darować żarty, by ratować własne życie.

— Dobrze, ale możesz mnie przestać zabijać? Rozumiem wszystko, to ja przepraszam. Przyszedłem się pogodzić, mimo to, chciałem się podroczyć, a z tobą się tak nie da — mówiłem na jednym tchu, bo go mi powoli brakowało. Na szczęście zaczęła rozluźniać przytulas i za chwilę stała naprzeciw mnie z miną zbitego psa. Nic nie rozumiałem.

— Jak możesz się ze mną droczyć, gdy ja tu umieram ze strachu, że się nadal na mnie gniewasz? — powiedziała to tak słodkim głosikiem, że aż miałem ochotę na chwycenie jej policzków i wytarmoszenie. Z drugiej strony to miała rację. Czasem to ja bywałem zbyt dziecinny i nierozważny.

— Przepraszam kochanie. — Teraz to ja starałem się brzmieć uroczo, na co ona zachichotała.

— Chodźmy w końcu usiąść — rzekła chwytając moją dłoń, a ja ochoczo podążyłem za nią.

                Potem oczywiście nadrabialiśmy zaległości. Dużo musieliśmy sobie opowiedzieć, ja trochę pożartowałem. Po tym przekazałem jej, że Sehun i Kyungsoo chcą iść na potrójną randkę i ona wytrzeszczyła oczy w tamtym momencie. Nie wiedziała o związku naszej nauczycielki z moim przyjacielem biedna. Musiałem jej ze szczegółami opowiedzieć o nich. Nie obyło się bez dodawania komentarzy, iż to ja ich popychałem ku sobie na początku i wiedziałem, jak to się skończy. Ona śmiała się dużo, bo ja oczywiście jak zwykle byłem zabawny. Kochałem to, że potrafiłem ją rozbawić i widzieć dzięki temu najpiękniejszy uśmiech, jaki znałem na świecie.

 

*Eunmi*

 

                Przyjemny wieczór przy dobrej herbatce z ukochanym i moim ojcem, to coś, czego nie spodziewałabym się kiedyś lubić. Od zwierzenia mi się mojego rodzica bywałam u niego częściej i otworzyliśmy się na siebie. Na dodatek lubił on mojego chłopaka i chciał, żebym przychodziła z nim często. Rozmawiali dużo o muzyce i byłam w szoku, jak wiele mój ojciec wiedział o tym wszystkim. Słuchałam ich z zaciekawieniem, choć czasem nie miałam pojęcia o czym mówili.

                Bywały dni, gdzie rozmyślałam o tacie i tym, jak musiał być samotny przez te lata, gdy mama go zostawiła. Mimo to, nadal nie zniknął z niego zapał do wielu rzeczy, jak przekonywałam się ostatnio. Albo obudził się po poprawieniu naszego wspólnego kontaktu. W każdym razie, byłam szczęśliwa ostatnio. Kyungsoo to cudowny mężczyzna, który na pierwszym miejscu stawia ostatnio moje dobro i bardzo dobrze mi to udowadnia. Dogadywałam się lepiej z rodzicami i ostatnio zauważyłam nawet, że pytają dużo o siebie nawzajem.

                Tego wieczoru Kyungsoo rozmawiał z tatą o dawnych czasach… To był temat, który ciekawił go najbardziej. Cóż poradzić. Czasem czułam, jakby on miał się urodzić w innych latach. Może dlatego tak cudownie traktował mnie? Bo jaki mężczyzna mógł mu w tym dorównywać w teraźniejszości. Na szczęście trafił w ten wiek i mogłam go poznać, zakochać się w nim. Nie wiedziałam co mnie czekało, lecz chciałam wszystko w przyszłości z nim dzielić. Bałam się, że nasz związek nie jest niczym stabilnym przez wielkość jego kariery i jedynie pocieszały mnie inne związki z jego kolegami, które dawały radę dłużej od nas. Wiedziałam też, że byłam gotowa dla niego wiele poświęcić.

                Mój telefon zaczął wściekle dzwonić wybudzając mnie z zamyślenia i zwracając na mnie uwagę taty i Kyungsoo. Oczywiście nikt inny nie dzwonił jak moja mama, więc bez problemu odebrałam, choć miałam złe przeczucia.

— Gdzie panienka znowu uciekła? Krzątasz się gdzieś po kątach z kochasiem? — Była ewidentnie zła. Czułam, że coś przeskrobałam, więc musiałam starać się załagodzić sprawę, by wszystko było w porządku, jak wrócę do domu.

— Jestem u taty — odpowiedziałam od razu uznając to za dobry argument. Nie musiałam dodawać chyba, że był i ze mną ten kochaś, czy jak ona go tam nazwała.

—Na drugi raz pomyj naczynia przed wyjściem, czy coś. To mieszkanie wygląda jak po przejściu stada słoni. Coś ty w nim wyczyniała? Imprezy przecież tu nie organizowałaś w godzinę?

                Jak zwykle wyolbrzymiała. Może nie pomyłam kilku naczyń, ale bez przesady. Stado słoni to ja sobie wypraszam. Zorientowałam się, że mężczyźni wszystko słyszą i mnie dokładnie obserwują i zrobiło mi się głupio. Na kogo ja przy nich wychodziłam?

— Mamo, przepraszam. Ogarnę to wieczorem. Może też odwiedzisz tatę? — zaproponowałam, sama zastanawiając się po co to robię. Z drugiej strony jedno pytało o drugiego, uśmiechali się, gdy słyszeli, iż wszystko w porządku… Zaczynałam podejrzewać, że po prostu nie wiedzieli jak oboje mieli ze sobą porozmawiać i trzeba było ich popchnąć do wszystkiego.

— Mogłabym w sumie tam wpaść, a ty wracasz tu i myjesz naczynia! Nie interesuje mnie, czy zrobisz to z tym swoim panem Do, czy bez niego. — Jej oburzony głos tym razem mnie rozbawił i zdziwiłam się trochę, że tak po prostu się zgodziła. Potrzebowała naprawdę impulsu? Może specjalnie zadzwoniła z nadzieją, że tam będę?

— Czy ty właśnie kazałaś tutaj przyjść twojej matce? — zwrócił się do mnie zaskoczony Kyungsoo, a ja mu przytaknęłam.

— Od jakiegoś czasu zachowujecie się jak dzieci, które nie wiedzą jak do siebie zagadać. — Ja skierowałam te słowa do ojca. — Myślę, że to dobry pomysł, żebyście porozmawiali.

                Pora była najwyższa na przejęcie inicjatywy. Ewidentnie widziałam w tamtym momencie, iż tata był zadowolony, a skoro mama tak zareagowała na zaproszenie to znaczyło jedno. Ona chciała z nim porozmawiać. Tylko ciekawa byłam, czemu chciała z nim prywatności. Z drugiej strony rozumiałam, że mieli pewnie wiele sobie do powiedzenia rzeczy, które nie powinny interesować dzieci.

                Siedziałam jeszcze u ojca w salonie z Kyungsoo dopóki mama nie zjawiła się w drzwiach. My wtedy po prostu pożegnaliśmy się i wyszliśmy,  a ja obiecałam, że mama zastanie czyste mieszkanie jak wróci. Na wyjściu spojrzałam na nich jeszcze raz i widziałam, jak tata patrzył na nią zachwycony… Może on coś nadal do niej czuł? Kto wie? Różnie to bywało. Czasami miłość potrafiła wiele przetrwać. Nawet jeżeli dana osoba nas zawodziła.

— To idziemy myć naczynia? — zapytał Kyungsoo, zaskakując mnie tym.

— Ja idę sprzątać, a ty możesz wracać do siebie odpocząć. — Nie mogłam przecież go wykorzystywać. A on też potrzebował chwili odsapnięcia.

— Przy tobie najlepiej mi się odpoczywa, a jak przyjdę teraz do dormu to pewnie też będę sprzątał, bo pewnie zastanę bardzo zły stan pomieszczeń. A jak wrócę później ktoś w końcu zlituje się nad tym brudem, bo oni sprzątają przed samym pójściem spać, gdy ci co zawsze pilnują porządku tego nie zrobili. Czyli między innymi ja, czy Junmyeon. A dzisiaj żadnego z nas nie ma. Wolę dlatego sprzątać z tobą.

                Byłam trochę przeciwna tej sytuacji, bo to nie był pierwszy raz. Już kiedyś powiedziałam, że nie mogę się z nim spotkać, bo muszę sprzątać. On zjawił się i omotał mnie tak rozmową i wszystkim, że to on posprzątał większość za mnie. Cóż mogłam poradzić, że nie mam podzielnej uwagi i jak on mnie zagadywał robiąc kilka rzeczy na raz przy tym, to ja stałam zamurowana z jedną rzeczą zawieszoną i słuchałam go uważnie? Cała ja. Miałam chłopaka, który naprawdę był skarbem i nie mogłam tego tak wykorzystywać. Niestety on mi nie pomagał w tym, bo on lubił być tym, który wyręcza mnie w wielu sprawach. Czasem był za dobry. Ale to było w nim najcudowniejsze.

 

*Anri*

 

                Jadłam obiad z tatą i Shinrą. Tak rodzinnie jak ostatnimi dniami w tym domu jeszcze nie było. Byłam szczęśliwa widząc, że tata rozmawia swobodnie z nami. Cieszyłam się, bo Shinra zaczęła mnie słuchać i zwierzać mi się. To wszystko było coraz piękniejsze. Na dodatek obie miałyśmy drugie połówki i to dodawało nam pozytywnej energii. Odkąd Shinra była z Baekhyunem robiła się nawet zabawna. Ja za to trochę się ogarniałam powoli. Może dorastałam? Bo Sehun tak trochę mnie wychowywał. Może brzmiało to dziwnie, jednak byłam mu naprawdę wdzięczna za to jak mi pomagał.

                On był cudownym człowiekiem i nie rozumiałam, jak można było z nim zerwać, uciec od niego. Ja nie potrafiłam wyobrazić sobie dnia bez niego. I właśnie to był taki kolejny, gdzie wybierałam się na spotkanie z nim. Bałam się, bo wkrótce miała zacząć się promocja zespołu i ich treningi były intensywniejsze i mieli mniej czasu. Spotykali się z nami na godzinę, dwie, byle zaspokoić tęsknotę… A czułam, że przez całą promocje to wcale się nie zobaczymy. Dlatego to spotkanie miało być dla mnie ważne.

                Shinra wstała od stołu i chciała iść, lecz przypomniała chyba sobie, iż powinna chociaż ojcowi wspomnieć, gdzie się wybiera.

— Idę do Baekhyuna — rzuciła i przechodząc koło mnie szepnęła mi na ucho, by tata nie słyszał, że czeka na dole. Oznaczało to, że podwiezie mnie do dormu chłopaków, bo ostatnio dostała od ojca samochód i jeździłam z nią często nim. Zdała prawo jazdy spory czas temu, a i tak od razu się odnalazła za kierownicą nowego nabytku.

— Anri, może my pogramy w naszą ulubioną planszówkę? — Pewnie innego dnia nie oparłabym się takiej pokusie, bo uwielbiałam spędzanie z nim czasu w ten sposób.

— Ja też mam plany.

                Wyczekujący wzrok taty mnie speszył. To nie tak, że okłamywałam ojca. Ja bałam się mu powiedzieć o Sehunie. Zbierałam się do tego długi czas, ale nie umiałam znaleźć odpowiedniego momentu. Reakcja taty była w moim przypadku nie do przewidzenia, bo ten nadal traktował mnie jak małe dziecko.

— Anri też chce zobaczyć się ze swoim chłopakiem, tym Sehunem, o którego mnie pytałeś — wtrąciła Shnira, która najwidoczniej jeszcze do końca wyszła z jadalni.

                Myślałam, że zapadnę się pod ziemię, jak tata zaczął patrzeć na mnie z szokiem na twarzy. Momentalnie uciekłam gdzieś moimi oczami, bo patrzenie na niego mnie tak peszyło…

— Czemu nie mówiłaś mi kochanie? Myślałem, że nie mamy już przed sobą tajemnic — zagadywał do mnie zaniepokojony.

                I tak dzięki Shinrze musiałam zacząć się tłumaczyć. Wiedziałam, że ona chciała pomóc, lecz pogorszyła sprawę. Tata prosił, żebyśmy na siebie uważali i przestały go zawodzić na koniec, a my straciłyśmy trochę na czasie. Z drugiej strony cieszyłam się, bo nie przeszkadzał mu mój związek i miałam z głowy mówienie mu o nim. Ulżyło mi i mogłam nacieszyć się za parę chwil moim Sehunem.

 

BONUS


*Kyungsoo*


                Pewnie wiele osób zastanawia się, jak wyglądałaby nasza potrójna randka. Jak jedna wielka klapa oczywiście. Najpierw wpadliśmy na wynajęcie toru do kręgli dla siebie. Było dobrze, do momentu, kiedy Anri prawie nie zabiła Sehuna jedną z kul. Niby nie zrobiła tego specjalnie, jednak to było trochę spowodowane przepływem złości za to, że ten pouczał ją zdenerwowany, iż ta nie potrafi dobrze rzucać. Nie każdy się z tym urodził, ale niektórzy nie lubili przegrywać… Właśnie. Przeszliśmy do rzucania lotek. Baekhyun zaczął przegrywać z Shinrą… Znowu zaczęła się afera, że nie stoimy na linii, która jest wyznaczona, że on ma krzywe lotki. Miałem dość tego wszystkiego. Stwierdziłem, że rywalizacja to nic dla nas.

Udaliśmy się do pizzerii. Ryzykowanie, by cała nasza trójka pojawiła się w takim miejscu, na szczęście Eunmi zapewniła nas, że to knajpa jej znajomego, który może ją zamknąć dla nas. Na miejscu był problem z wyborem takiej pizzy, która dogodzi każdemu, niestety tym razem to dziewczyny tworzyły ten problem. Ostatecznie każda z par dostała swoją pizzę z wybranymi składnikami. Ja byłem po tym całym wypadzie strasznie zmęczony.

Niby ostatnio miałem dobre stosunki z Baekhyunem, a niestety tego dnia wyżywałem się na nim. To już chyba wolałabym chodzić na potrójne randki z Junmyeonem i Kyurin, oraz z Lay’em i Amelią. Bardziej pasowałem do nich stylem bycia. Maknae i Byun byli zbyt dzicy dla mnie.  Na szczęście po tej nieszczęsnej kolacji wróciliśmy do dormu.

Na miejscu każdy z moich towarzyszy uważał, iż dobrze się bawił. Nawet Eunmi, bo widocznie spodobało jej się plotkowanie z dziewczynami, a ja udawałem, że też było dla mnie świetnie… Chyba się zestarzałem strasznie ostatnio. Moja energia gdzieś uleciała. Myślałem, że najgorsze minęło, a to się dopiero zaczęło.

— Słyszałam, że Sumin miała trzech adoratorów w tym dormie, a Amelia dwóch. Czy to niesamowite? — wyskoczyła Anri, a ja poczułem stres. Przecież byłem w jednej z tych grup, a Baekhyun w drugiej.

— To nie jest nic ciekawego do opowiadania. — Oburzył się Baekhyun, a ja dziękowałem jemu w duchu za upomnienie jej. Tylko skąd ona o tym wiedziała?

— Kto ci o tym powiedział? — wyskoczyła zainteresowana tematem Eunmi, czego się nie spodziewałem. Z drugiej strony czasem było tak jakbyśmy czytali w swoich myślach, więc mogłem się na to przygotować, że nurtować będzie ją to samo.

— Sumin jest bardzo fajna i dużo mi opowiadała. Kilka ciekawych historii. — Zachichotała do tego.

                Myślałem, że wyjdę z siebie. Sumin uwielbiała wtajemniczać nowe dziewczyny w przeszłość tego dormu, co nigdy mi się nie podobało. Nie mogłem nic na to powiedzieć, że Anri się dowiedziała za dużo. Musiałem kiedyś w tą historię wtajemniczyć swoją dziewczynę, by mieć czyste sumienie. Przecież, jak dowiedziałaby się, iż starałem się kiedyś o względy wspomnianej Sumin mogłaby się trochę zdziwić. Na szczęście tym razem udało nam się szybko zmienić temat.

                Obserwowałem to wszystko co działo się wokół. Ostatnio życie obróciło się kilku osobom o sto osiemdziesiąt stopni. Oczywiście w pozytywnym względzie. Kolejne trzy osoby z naszego zespołu posiadały teraz swoje drugie połówki, a one same też wiele zmieniły w swoim życiu. Wszystkie naprawiły swoje stosunki z rodzicami. Siostry zaczęły się także lepiej dogadywać. Dodatkowo, ja z Baekhyunem byliśmy sobie teraz bliżsi. Czyż te lekcje tajskiego nie przerodziły się czasem w lekcje miłości? Nie jedynie tej między nami,  a naszymi dziewczynami, jednak także miłości rodzinnej i przyjacielskiej? Sam tajski rzuciliśmy. Baekhyun miał dość tego języka, mnie poduczała Eunmi od czasu do czasu, a dziewczyny miały od niedawna więcej nauki na uczelni, więc na tym się skupiły. Mimo to, żadne z nas nie żałuje rozpoczęcia tego kursu. Wręcz przeciwnie.



 

 

THE END

 

W końcu koniec! Nie no słabe to wszystko, więc nie ma się co cieszyć. Mam nadzieję, że choć w małym stopniu się komuś spodobało to opowiadanie. Pisane było dawno temu, ostatnie rozdziały też, ale musiałam je poedytować delikatnie. Wiele jednak nie zmieniłam, bo charakter tego opowiadania pozostał taki sam jak stworzyłam go te lata wstecz. 

Wypowiedzcie się proszę, jak podobał wam się całokształt historii. Wiem, że ma wiele braków, ale może jednak pomożecie znaleźć mi coś w nim pozytywnego?

Co do kolejnych planów moich na wattpadzie/blogu? Teraz będę pisać na pewno Uczuciowy zawrót głowy, choć ostatnio cierpię znowu na brak weny i czasu i może postaram się coś ruszyć z Wirusem miłości.  Jeżeli się nie mylę, mam kiedyś napisany jeden rozdział na dysku, więc może go podrasuję i wrzucę za jakiś czas, a potem może weźmie mnie na dalsze pisanie? Kto mnie tam wie… Nie planuję za dużo, ponieważ podjęłam kilka decyzji, które ponownie uszczupliły mój czas na takie rzeczy… Ale myślę, że nie porzucę pisania całkowicie nigdy i będę zawsze tu wracać, gdy wena dopisze i nie da spokoju.


Dobra koniec tego. Dziękuję serdecznie osobom, które doczytały to do końca. Dziękuję za każdy komentarz, bo one są dla mnie zawsze najważniejsze i najbardziej mobilizują. Zapraszam do moich innych prac i życzę wam miłego dnia moi kochani! Bo ja Was kocham mocno. :D

 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz