środa, 31 sierpnia 2016

Kiedy dorosnę: Rozdział 29

Jak to leci. W Małym nieporozumieniu 20, tutaj następny będzie 30 rozdział. I jeszcze końca nie widzę. Mam nadzieję, że to opowiadanie, nie wydaje się wam przedłużane za bardzo? Bo ja z jednej strony chciałabym już je zakończyć, ale jak pomyślę, że mam przestać pisać o Dongminie, Myungjunie itd, to smutno mi się robi. Nie wiem, co z tego wyniknie. Napiszcie w komentarzach, czy chcecie, żeby to się już skończyło? :D


Kiedy dorosnę?
Rozdział 29



*Jinwoo*

           Udało mi się namówić Jihyun na spotkanie w kawiarni. Chciałem się bardziej do niej zbliżyć, by móc jej jakoś pomóc. Wiedziałem, że nie będzie łatwo i mogłem się szybko tego nie dowiedzieć, kto za tym stoi, ale musiałem próbować. Nie dałbym sobie spokoju, jeżeli nie odkryłbym prawdy. Przecież ta dziewczyna, wygląda na taką, która nie skrzywdziłaby nikogo, a sama ma tak cierpieć?
           Martwiąc się siedziałem przy stoliku. Po raz dziesiąty chyba przeglądałem menu, bo nie umiałem się na nim skupić. Nie było jej jeszcze i miałem małe obawy, że jeszcze się nie zjawi. Na szczęście wkrótce ujrzałem ją w oddali. Machała do mnie. Nie zostawałem jej dłużny i z szerokim uśmiechem również do niej zacząłem machać.
           Kiedy usiadła wręczyłem jej menu, przez co spojrzała na mnie zdziwiona.
- Zobacz pierwsza. Ja nie potrafię wybrać, więc wezmę to co ty.
           Przytaknęła i zaczęła oglądać menu w skupieniu. Ja za to przyglądałem się jej. Na twarzy nadal miała siniak. Wyglądał o wiele lepiej niż poprzednie, mimo to sprawiał, że miałem wielką ochotę wygarnąć temu człowiekowi, który jej to zrobił, co o nim myślę. Niestety na razie musiałem uzbroić się w cierpliwość.
- Myślę, że to będzie idealne. – Powiedziała wskazując jedną z pozycji w menu i przesuwając je w moją stronę po stole.
- Lody w cieście z sosem malinowym. – Przeczytałem na głos. – Brzmi świetnie.
           Poszedłem wiec do lady złożyć zamówienie. Miła kobieta szybko mnie obsłużyła i powiedziała, że zaraz przyniesie nam to do stolika. Wróciłem więc do Jihyun, która z niepokojem patrzyła na ekran telefonu.
- Coś się stało?
           Podskoczyła na moje słowa, jakby się wystraszyła.
- Nie, nic. Spokojnie. – Była strasznie zakłopotana to mówiąc.
           Szybko zmieniła temat, na to jak nam idzie w zespole, czy się nie przemęczamy i tym podobne kwestie. Miałem nadzieję, że nie wymyśliła tego na poczekanie, by odciągnąć mnie od tamtej sytuacji.
           Tematy leciały, lody się kończyły, a ja nie chciałem wcale wracać do dormu. Chciałem z nią rozmawiać jeszcze więcej. Wiedziałem, że czasem mogę nie mieć czasu przez długi okres dla niej. Dlatego tak chciałem czerpać radość z każdej chwili. Szkoda, że dodatkowo nijak nie zbliżyłem się do czegoś co mogło nakierować mnie na pomoc jej.
           Wtedy zadzwonił jej telefon. Ona spojrzała na niego ze złością? Ktoś nieodpowiedni dzwonił? A może to była ta osoba? Odebrała, a ja nasłuchiwałem uważnie.
- Czego chcesz? – Zwróciła się oschle do słuchawki.
           Z drugiej strony usłyszałem tylko krzyki, ale nie mogłem zdefiniować co oznaczały, bo byłem za daleko.
- Uspokój się. Zaraz będę w domu. – Mówiła dalej. – Przestań mnie wyzywać. Mam prawo wychodzić kiedy chcę.
           Byłem prawie pewny, że to był on. Teraz musiałem się dowiedzieć kim ten brutal jest dla Jihyun. Czekałem, aż się rozłączy.
- Muszę iść, bo brat mnie prosił. – Powiedziała smutno.
           Brat? Słyszałem o różnych sytuacjach. Ale nie mogłem pojąć nigdy, jak mógł krzywdzić, kogoś kto należał do jego rodziny. Chciałem by to była nieprawda i postanowiłem się upewnić.
- On ci to zrobił? – Zapytałem, a ona wytrzeszczyła oczy prawdopodobnie z przerażenia. – Możesz mi powiedzieć. Ja to zatrzymam w tajemnicy. – Ciężko było mi to mówić, bo miałem ochotę pobiec na policję.
           Opadła bezsilnie z powrotem na siedzenie. Czekałem cierpliwie co odpowie.
- Dobrze. Moonbin też nie może wiedzieć. – Stwierdziła, na co przytaknąłem. – Od pewnego wypadku… Mój tata jest w śpiączce i może już nigdy się nie obudzić, a mama… Ona wtedy zginęła. Mój starszy brat miał się mną zająć. Został ściągnięty zza granicy, gdzie już nawet pracował. Siostra mojego ojca obiecała, że wspomoże nas finansowo, jeżeli on się mną zajmie. On na to przystał. Ciotka jest załamana po tym wypadku i widzi w moim bracie swojego. Dlatego pozwala mu nawet się obijać. Czasem on coś sobie znajdzie, ale nie po to, byśmy mieli co jeść. Jak się okazuje, tam za granicą, zasmakował narkotyków. Kiedy jest w głodzie dostaje szału i wyżywa się na mnie. Pierwszy raz posunął się do rękoczynów. Nie wiem jednak co będzie dalej. – Rozpłakała się.
           Szybko do niej podszedłem i przytuliłem mocno. Ona wtuliła się we mnie i szlochała w moją bluzę. Słuchałem tego wszystkiego w osłupieniu. Przeszła już dużo, a brat jeszcze zachowywał się okropnie. Nie wiedziałem, czy mogłem cokolwiek z tym zrobić. Byłem troszkę przerażony tą sytuacją. Jedyne co mogłem jej zapewnić na obecną chwilę to wsparcie.

*Bora*

Chłopaki uprzedzili mnie, że powinnam podjeść do ich wytwórni. Stamtąd miałam jechać razem z nimi w wyznaczone miejsce. Sprzęt miał mi być zapewniony. Miałam wystarczyć tylko ja, lecz bardzo obawiałam się, że to wcale nie może być takie proste. Cały czas myślałam, czy może dobrze robię. Na szczęście udało mi się trafić pod siedzibę TS Entertaiment. Na niej widniał szyld z chłopakami z wyglądem z ich ostatniego comebacku. To było dla mnie takie nierealne momentami, że znałam ich osobiście.
Czarny van zajechał przed samym wejściem. Szyba się uchyliła i zobaczyłam w niej Daehyuna machającego w moją stronę. Podbiegłam szybciutko.
- Wsiadaj do tyłu. – Powiedział. – Tam już czeka na ciebie miejsce. Niestety przegrałem z nimi w kamień, papier, nożyce i przez to nie będę siedział blisko ciebie. – Dodał z udawaną smutną minką, co mnie oczywiście rozbawiło.
           Posłusznie otworzyłam tylnie drzwi vana i jedyne miejsce znajdowało się między Junhongiem i Youngjae. Ten drugi zaczął szczerzyć się do mnie. Uśmiechnęłam się w ich stronę i zasiadłam wygodnie.
- Może wolałabyś pozycję przy oknie? – Zapytał Jae.
- Spokojnie. Tu jest wygodnie.
- On robi to specjalnie. – Oburzył się najmłodszy. – Chciałby sam siedzieć koło ciebie.
- Przestańcie. To tylko trochę drogi, którą z wami spędzę. – Zaśmiałam się.
- Wybacz im. – Odwrócił się w naszą stronę Youngguk siedzący przede mną. – Te dzieciaki nigdy nie wiedzą jak się zachować. I mam pytanie. To nasza wina, że cię wyrzucili?
           Prawie już zapomniałam o tej całej sytuacji zakończenia mojej pracy w telewizji.
- Nie. To było małe nieporozumienie. Nie przejmujcie się tym. – Zaczęłam wymyślać coś na poczekanie. Nie obwiniałam, ani ich, ani chłopaków z Astro, więc nie miałam zamiaru wzbudzać w nich także tego uczucia.
           Wkrótce podjechaliśmy pod jakąś wielką halę. Szczerze, to nawet nie miałam pojęcia co to miał być za występ do końca. Zgodziłam się na coś, nie znając nawet szczegółów. Albo byłam szalona, albo głupia. Chłopacy szybko wychodzili z vana. Ja próbując się wydostać zastałam Junhonga z wyciągniętą do mnie ręką, jakby chciał mi pomóc wyjść. Zakłopotało mnie to lekko, więc nie chwyciłam go.
- Dam sobie radę. – Wyjaśniłam z uśmiechem, czego on nie odwzajemnił.
           Chyba jeszcze musiałam się wiele nauczyć o chłopakach, bo coraz mniej zaczynałam rozumieć tą płeć. Nie miałam pojęcia, co im tak zależało na mojej bliskości, skoro chwilę później mieliśmy się rozejść i prawdopodobnie miałam już ich nie zobaczyć.
           Na miejscu było oczywiście wszędzie pełno fanek. Piszczały, jak tylko ujrzały swoich biasów. Moje bębenki ledwo to znosiły. Jak więc oni to wytrzymywali? Ale czasami mi się wydawało, że idole to jacyś nadludzie, nawet jeżeli kilku znałam bardzo dobrze.
           Jak się okazało na tej hali miał się odbyć mniejszy koncert połączony z fanmeetingiem. Nie miałam za wiele do roboty. Ja byłam odpowiedzialna tylko za ich wygląd podczas tej drugiej części. Ulżyło mi strasznie. Musiałam jedynie pilnować, by byli w ładzie podczas niego. Gdybym miała być ich stylistką podczas koncertu, chyba umarłabym ze stresu.
           Podczas całego wydarzenia starałam się robić co mogłam. Na szczęście ludzie ze staffu byli bardzo mili i uważali, że dobrze sobie radziłam. Byłam szczęśliwa, że mogłam jakoś pomóc. Słyszałam także ich rozmowę z menadżerem, który mówił, że mają szczęście, że wybrali kompetentną osobę. Cieszyło mnie więc to ogromnie, bo wychodziło na to, że dobrze wypadłam w jego oczach. Po tym wszystkim myślałam, że po prostu podrzucą mnie do domu. Jednak myliłam się. Jakże się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że van podjeżdża pod jeden z klubów. Spojrzałam pytającym wzrokiem na Youngjae i Zelo.
- Postanowiliśmy, że chcemy się troszkę pobawić razem z tobą. – Zaczął najmłodszy.
           Patrzyłam na nich przerażona.
- Potańczymy, powygłupiamy się. – Dodał Jae.
           Czułam, że nie powinnam była się na to zgadzać. Miałam rano wcześnie wstać i jechać na plan dramy. Wiedziałam, że jak pójdę z nimi, to pewnie rano ledwo się dobudzę. Myślałam, jak się z tego wszystkiego wywinąć.
- Ja muszę rano wstać. – Powiedziałam bez namysłu.
- To odwieziemy cię wcześniej. – Zagadał Daehyun, który pojawił się znikąd.
- Nie daj się prosić. – Stał już przede mną Himchan.
- Dobrze… - Powiedziałam niepewnie.
           Weszliśmy więc do tego klubu. Był ogromny i wszędzie były kolorowe światła. Miałam już podążać w stronę jakiegoś stolika, by zaszyć się w kącie, lecz zostałam złapana za ramię przez Youngguka i pociągnięta w przeciwną stronę, gdzie znajdował się sektor dla Vipów. Mogłam się domyślić, że oni nie poszliby na zwykłe miejsca. Byłam jednak zbyt zafascynowana wnętrzem, by o tym pomyśleć. Ledwo usiadłam, a już zostałam pociągnięta do góry.
- Chodźmy tańczyć. – Wyparował Zelo.
- Ej. Jak możesz pierwszy się rwać. To starsi mają pierwszeństwo. – Oburzył się Jae.
           Kiedy oni zaczęli się sprzeczać, zostałam pociągnięta na parkiet przez Himchana. Nie ogarniałam niczego, bo wszystko za szybko się działo. Nie zdążyłam nawet nikomu powiedzieć, że kiepsko tańczę i nie jestem chętna do wygibasów. Mimo to, skoro już stałam w miejscu gdzie powinnam się ruszać, starałam się jak mogłam.
- Dobrze ci idzie! – Krzyknął, bo w końcu przy tak głośnej muzyce, nie dało się inaczej porozumieć. - Często chodzisz w takie miejsca?!
           Zachciało mu się rozmowy w takim miejscu? Zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Nigdy! – Dodałam szybko i tak głośno jak potrafiłam.
- A powinnaś. – Rzekł z uśmiechem.
           Nie rozumiałam co ludzie widzieli takiego fajnego w wypadach na dyskoteki. Ale pewnie dlatego tak myślałam, bo taniec mnie krępował, zamiast sprawiać mi radość, a na dodatek nie przepadałam za alkoholem. Więc wszystkie pozytywy takiego miejsca dla mnie nimi nie były.
           Tańczyłam raz z Dae, Youngjae i Junhongiem, a potem zapytałam, czy mogłabym już wracać. Byłam wykończona, ponieważ nie było to dla mnie codziennością, by tyle się działo w ciągu mojego dnia. A na dodatek byłam strasznie śpiąca przez wczesne wstawanie ostatnimi dniami. Oczywiście chłopaki nie mieli wyjścia, jak się zgodzić. Zdecydowano, że poproszą szofera, aby mnie odwiózł.
           Wsiadłam wyczerpana do samochodu i podałam swój adres na karteczce. Myślałam, że już odjedziemy, a my na coś czekaliśmy. Nagle drzwi się otworzyły i Jae wskoczył przez nie do środka.
- Udało się. – Oznajmił zadowolony z siebie.
- Co tu robisz?
- Chciałem pojechać z tobą. Ja pożegnam się jako ostatni. – Mówił to szczerząc się.
           Westchnęłam głęboko. Czemu on się tak mnie uczepił. Co prawda nie tylko on, ale akurat w tym momencie tylko o nim myślałam. Lubiłam go, tylko nie podobało mi się to zachwycanie się moją obecnością. Jakbym była kimś wyjątkowym, a to tylko ja szara Bora, która mieszka sobie w cudzym mieszkaniu, bawi się w aktoreczkę i ma dylemat miłosny między dwoma piosenkarzami. Co we mnie nadzwyczajnego?
- Nie rozumiem was. – Powiedziałam cicho.
- A ja ciebie. – To mnie zaskoczył. – Przecież my tylko chcieliśmy się dobre bawić. Bardzo cię polubiliśmy.
- Przecież prawie mnie nie znacie.
- Wiesz jak rzadko widujemy dziewczyny, które są miłe, nie piszczą na nasz widok, lub nie popisują się przed kamerą, bo są tylko koleżankami z branży?
- Pewnie bardzo rzadko. – Zaczynałam chyba rozumieć co chciał przez to przekazać.
- Dokładnie. Dlatego ucieszyliśmy się, że stworzyła się okazja do ponownego zobaczenia cię. Wykorzystaliśmy ją w pełni. A mi nadal było mało, to ukradkiem się doczepiłem, by cię podwieźć.
- Jesteśmy. – Usłyszeliśmy jak jakiś głos z szoferki to do nas powiedział.
- Przepraszam. I dziękuję w takim razie za docenienie mnie.
- To my dziękujemy za pomoc i dobrą zabawę.
           Po tych słowach wyszłam i jeszcze chwilę machałam odjeżdżającemu vanowi. Jedyne o czym myślałam na tamten moment, to ciepłe łóżeczko, w którym chciałam się jak najszybciej znaleźć.

*Minhyuk*

           Wybraliśmy się z Taerin do kina. Bałem się trochę, że nie dogadamy się w wyborze filmu, bo mieliśmy zróżnicowane gusta jeżeli chodziło o gatunki które lubiliśmy oglądać. Jednak jednogłośnie zdecydowaliśmy się na drugą część przygód Alicji z krainy czarów. Otóż Taerin kochała tę postać, a ja bardzo byłem ciekaw, bo niedawno z chłopakami z nudów oglądaliśmy pierwszą część.
           Oczywiście kupiliśmy duży popcorn i po kubku coli. Podstawowy zestaw do seansu. Wybraliśmy miejsca z tyłu, bo tam według nas były te najlepsze. Nie było za dużo ludzi na sali, więc weszliśmy swobodnie, bez przeciskania się. Mogliśmy zasiąść na bardzo wygodnych krzesłach. Pomarudziliśmy chwilę, że obejrzymy mnóstwo reklam, zanim cokolwiek się zacznie. Tak też było. Zrobiło się ciekawie, gdy zaczęły się zwiastuny nowych filmów. Wtedy ekscytowaliśmy się, mówiąc na które z pokazanych dzieł chcielibyśmy pójść. Tylko chyba jeden wskazaliśmy ten sam.
           Wreszcie na sali zapadł zmrok i pojawił się początek filmu. Nie trwało długo, a już wciągnęliśmy się w wir wydarzeń, jakie zgotował nam reżyser. Sięgaliśmy automatycznie po popcorn, przez co czasami machałem ręką w powietrzu, szukając go po omacku. Aż wreszcie stało się to co na wielu filmach romantycznych. Nasze ręce się spotkały. Spojrzeliśmy po sobie. Nie wiedziałem dlaczego odruchowo objąłem jej dłoń swoją. Ona lekko się zawstydziła i uśmiechnęła w moją stronę. Wróciliśmy wzrokiem na ekran, ale jeszcze jakiś czas nie puszczaliśmy się. Po prostu było nam tak dobrze, czuć, że siedzimy obok siebie. W pewnym momencie, poczułem jej głowę na swoim ramieniu. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Do końca filmu trwaliśmy w dziwnych pozycjach, żeby jak najwięcej się móc objąć i tym podobne.
           Jak tylko wyszliśmy po wszystkim, nagle wtuliłem się w nią na korytarzu. Jak małe dziecko w pluszowego misia.
- Było cudownie. Nawet jeśli drugą połowę filmu widziałem pobieżnie, to nie żałuję, że tu przyszliśmy. Dziękuje, że jesteś Taerin i mogę tak miło spędzać z robą czas.
           Zachichotała delikatnie. Widać było także, że trochę się zarumieniła na moje słowa.
- To ja dziękuję. Również dzięki tobie czuje się świetnie. Chciałabym już móc tak zawsze się czuć. Niestety nigdy w życiu nie znajdę kogoś takiego drugiego jak ty.
- A po co ci ktoś taki jak ja, skoro masz mnie. – Zdziwiłem się.
- Co mam zrobić, jak sława uderzy ci do głowy i poszukasz sobie ładniejszej i lepszej dziewczyny?
- Ale kiedy taka nie istnieje. – Oboje się zaśmialiśmy, będąc świadomymi, jak tani był to tekst.
           Mimo wszystko wolałem jakoś odbiec od tego tematu. Taerin często na niego wchodziła, bo nie wierzyła, że nasze szczęście jeszcze długo potrwa. Wiele razy prosiłem, by się tym nie przejmowała. Niestety była już takim typem człowieka, który boi się utracić kogoś bliskiego, choć wmawia sobie, że jest gotowy na taką ewentualność. Ja natomiast wmawiałem sobie, że dam radę zawsze być przy niej, choć wiedziałem, że kiedyś może przyjść ta chwila, gdzie moja kariera wszystko nam popsuje. 


niedziela, 28 sierpnia 2016

Libster Blog Awards


Witam. :3

Dziękuję serdecznie za nominację od Priya. Miło poczuć się docenioną w ten sposób. :D Nie wiem, czy nazywanie mnie świetną autorką, to nie zbyt wiele dla mnie. ^^ Proszę oto i odpowiedzi na pytania. :D 

1) Czy myślałaś kiedyś o zmianie płci?
 
Nigdy o tym nie myślałam. Raczej dobrze czuję się będąc dziewczyną. ^_^

2) Co sprawia, że jesteś szczęśliwa? 
Zazwyczaj uśmiechy innych ludzi, którzy są mi bliscy, a jak ten uśmiech wywołałam ja, to już w ogóle czuję się cudownie. :D 

3) Co czułaś publikując swoje pierwsze opowiadanie? 
Czułam przede wszystkim okropny stres. A co jak ktoś mnie wyśmieje? Myślałam też, że raczej nie znajdą się osoby, chcące czytać mojego bloga. 

4) Co lubisz robić w wolnym czasie? 
No oczywiście lubię pisać i słuchać muzyki bardzo dużo. Ale kocham też śpiewać na karaoke, robić to co każdy fan kpopu, czyli oglądać wszelkie programy ze swoimi idolami. Oglądam też dramy. I spotykam się z przyjacielem, bądź siostrą. ^^
 
5) Skąd czerpiesz pomysły na opowiadania? 
Zazwyczaj po prostu z mojej głowy. Od dziecka moja wyobraźnia jest strasznie wybujała. :D Ale najczęściej wskakują mi jakiejś pomysły, jak czytam książki, inne opowiadania. Bądź jak oglądam właśnie różne rzeczy z moimi idolami to strasznie dodaje mi to weny. :D 

6) Jakie jest Twoje największe marzenie? 
Moim największym marzeniem, jest zwiedzenie świata. Przede wszystkim chciałabym zobaczyć kraje Azji jak Japonię, Chiny i Koreę, ale nie tylko. 

7) Co o sobie myślisz? 
Myślę, że jestem osobą nieśmiałą na pierwszy rzut oka. Słabo sobie radzę ze stresem. Jednak staram się zawsze być odpowiedzialna i rozważna. 

8) Czy jest coś co byś zmieniła w swoim życiu? 
Kilka źle podjętych decyzji. Mogłabym być kilka razy mniej zraniona dzięki temu, lecz niestety nie da się tego cofnąć. 

9) Co Ci przychodzi najtrudniej? 
Powiedzenie, że kogoś nienawidzę. Często daję osobom, które mnie zawiodły wiele szans, na naprawienie tego. Niestety rzadko takim osobom wystarcza jedna. A ja nie potrafię wtedy powiedzieć dosyć. Po prostu wybaczam i wybaczam. 

10) Jaki film ostatnio oglądałaś? 

Sausage party... Mam wyprany mózg tym. :D 

11) Co króluje na Twojej liście muzycznej?
Oczywiście, że kpop. Ostatnio tylko koreańskiej muzyki słucham. Dużo koreańskiego rapu także zaczyna mi się pojawiać na liście. Jakoś tak wyszło i dobrze mi z tym. :D 


Długo się zastanawiałam kogo powinnam nominować, bo mało czytam blogów. Stwierdziłam, że postawię na ten, który ostatnio bardzo mi przypadł do serca. Polecam serdecznie tą autorkę, bo naprawdę wie jak zachęcić czytelnika do czytania: Ann Flo 

Pytania:
1) Jak to się stało, że zaczęłaś pisać opowiadania? 

2) Co podoba ci się najbardziej w pisaniu? 

3) Czy zależy ci na wielkiej ilości czytelników? 

4) Jaka była ostatnia piosenka, którą słuchałaś? 

5) Lubisz zwierzątka? A może masz jakieś? 

6) Chciałabyś w sobie coś zmienić? 

7) Jak wygląda twój przeciętny dzień?

8) Uważasz, że telefon jest urządzeniem bardzo potrzebnym?

9) Jakie masz zdanie o życiu na innych planetach? 

10) Co dodaje ci inspiracji? 

11) Gdzie w najbliższym czasie chciałabyś pojechać?


Mam nadzieję, że ty pytania nie są za dziwne? Zawsze miałam problem z wymyślaniem takich rzeczy. :D
Dziękuję jeszcze raz za nominację. :3 

sobota, 27 sierpnia 2016

Małe nieporozumienie: Rozdział 19

Prawie zapomniałam o dodaniu rozdziału. Tak bardzo mnie rozpiera wena, że sobie piszę nowy i nie myślę, że dziś sobota. Przepraszam was bardzo, że tak późno, jak na mnie ostatnio. :/
Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział. I powiem, że następny to już 20 i ci co czytają więcej moich opowiadań pewnie domyślają się, co to oznacza. :D
Dodatkowo… Widzieliście japoński teledysk Infinite? Chodzi mi o DNA. Dopiero udało mi się go zobaczyć dzisiaj. Jak się dowiedziałam, że ma wyjść, to szukałam go prawie codziennie bo teaser mnie zabił, a potem przegapiłam kiedy się pojawił i gdyby nie mądry yt mi go podpowiedział to nie wiem co by było. :D I chcę dodać, że ja na tym teledysku umarłam i przez to mam ogromną ochotę na pisanie tego opowiadania.
Jak ktoś jeszcze nie widział tego teledysku, bo są osoby, których nie interesują japońskie comebacki, to polecam dla samego wideo obejrzeć, choć piosenka i tak świetna jak dla mnie. :D

Małe nieporozumienie
Rozdział 19



*Woohyun*

           Przez cały mój pobyt u Jimin, znowu martwiłem się o Saeron. Nie wychodziła, a jak Jimin wyszedł od niej, to stwierdził, że powinna być teraz sama i nie mogłem za bardzo się wtrącić. A chciałem bardzo dowiedzieć się o co poszło. Jedyne co zdążyłem z niego wyciągnąć, to to, że rzeczywiście chodziło o Sunggyu. Nie miałem więc innego wyjścia, jak porozmawiać z nim po powrocie. Męczyło mnie to jednak przez cały pobyt u Jimin, przez co bałem się, że ta będzie zła. Na szczęście ona rzadko kiedy się złości. To jeden z jej wielu plusów.
           Kiedy wchodziłem do dormu zastałem ciszę. Zapytałem tylko Myungsoo siedzącego na kanapie, czy Sunggyu jest sam w pokoju. Jak tylko mi przytaknął, udałem się w to miejsce. Nawet nie zamierzałem pukać. Wtargnąłem tam, na co mieszkaniec tego pomieszczenia zareagował zdziwieniem. Nie wiedziałem od czego zacząć, więc stałem chwilę jeszcze w wejściu i układałem wypowiedź, która miała dać mu coś do zrozumienia, lecz on odezwał się pierwszy.
- Coś się stało? – Zapytał niewinnie.
           Miałem ochotę wybuchnąć, ale się powstrzymałem. W końcu chciałem na początku z nim łagodnie porozmawiać, żeby mi wszystko powiedział.
- Sam mi powiedz. Co z tobą i Saeron. Czemu siedziała dziś cały dzień w pokoju? Podobno tak ma od spotkania z tobą.
           Widać było, że od razu posmutniał. Usiadł na łóżku, na którym do tej pory leżał i czytał coś. Poklepał miejsce koło siebie, zapraszając mnie tym na nie. Skorzystałem i spocząłem obok niego.
- Ja… Nie wiem od czego zacząć. Lecz postaram się od początku.
           Tak więc i zrobił. Powiedział mi o nocy spędzonej z Saeron i uczuciach jakie go ogarniały przy spotkaniu z nią. Potem wyjaśnił o czym rozmawiał z Hyunri, czyli swoją byłą. Jak to przypomniała mu, co ich łączyło i jak bardzo ona nie mogła bez niego w Ameryce wytrzymać. Załamała się, gdy powiedział jej o wyrzuconym misiu i pozbywaniu się uczuć do niej. Wzbudziła w nim wyrzuty sumienia. A ja poczułem, że pogrywała sobie z nim. Moim zdaniem chciała go wziąć na litość. To nie miało najmniejszego dla mnie sensu. Postanowiłem zaraz przemówić Sunggyu do rozsądku. Ale on podsumował wszystko, tłumacząc, że na razie nie zamierzał podejmować decyzji. Bał się którąkolwiek zranić i jednocześnie chciał, wybrać to co podpowie jego serce. Niestety jak próbował wszystko powiedzieć Saeron ona przyjęła tylko te negatywne aspekty. Nie dziwiłem jej się. Nie miałem pojęcia co powinienem powiedzieć mojemu przyjacielowi.
- Czyli nie zamierzasz chwilowo nic robić? – Zadałem pomocnicze pytanie.
- Nie do końca. Hyunri pewnie tu przyjdzie nie raz. Ona chyba myśli, że przemówi do mnie w końcu. Szczerze… Wolałabym, by wróciła do tej Ameryki. Ułatwiło by mi to sprawę.
- Czy to co teraz powiedziałeś, nie świadczy o tym, że wcale ci na niej już nie zależy?
- Może i tak jest. Pogubiłem się.
- Wiesz, że jak będziesz zwlekać to uczucie Saeron względem ciebie może wygasnąć? A według mnie, to z nią powinieneś być. Przecież sam mi mówiłeś, że zaczynasz coś do niej czuć. Na odgrzebywanie uczuć do Hyunri już za późno. Zamknąłeś to.
- Niby wiem to.
- Nie rozumiem, więc nad czym jeszcze myślisz.
- Po prostu nie chcę podjąć pochopnej decyzji.
- Myślisz, że Saeron będzie czekać z otwartymi ramionami na twoją odpowiedź? Bo ja sądzę, że już jest bardzo zawiedziona i musisz szybko uratować sytuację.          
           Moją wypowiedź przerwało lekkie pukanie do drzwi. Zdenerwowało mnie to, bo miałem szansę pomóc Sunggyu się ogarnąć. A na domiar złego na pytanie „Kto tam?” usłyszałem cichutkie „Hyunri”.
- Chyba muszę wyjść, więc przemyśl co ci mówiłem.
           Wychodząc minąłem się z tą dziewczyną, która znika i pojawia się w nieodpowiednich momentach. Nie podobało mi się to wcale. Miałem ochotę jej także wygarnąć, by przestała nękać biednego chłopaka. Na szczęście udało mi się powstrzymać od tej niepotrzebnej sprzeczki.

*Jira*

           Siedziałam sobie spokojnie oglądając dramę „High School – Love On”, ale już nie sama. Towarzyszył mi nadal Sungyeol, który chyba nie zamierzał wyjść prędko tego dnia  z mojego mieszkania. Minęło trochę od naszego pocałunku. Po nim nie wiedzieliśmy oboje o czym mówić, więc włączyliśmy z powrotem telewizor. Zajadaliśmy przy okazji popcorn, który wcześnie zrobił mi Dan, a ja nie zamierzałam go ruszać. Teraz cieszyłam się, że jedliśmy go razem. Choć nie rozmawialiśmy, to czułam się dobrze. Miałam ochotę kilka razy oprzeć na nim głowę, niestety nie wiedziałam, czy mogę to zrobić. Niby wyznał mi uczucia, czy raczej, to że niby zaczyna coś czuć, a nie określił konkretów. Niby ja go pocałowałam po tych słowach. Tylko co to teraz oznaczało dla niego? W końcu jego umysł był tak skomplikowany, że ciężko było to wydedukować.
           Postanowiłam w pewnym momencie zacząć jakąś rozmowę. Co jak co, jednak oglądanie dramy z aktorem w niej grającym, było co najmniej dziwne. Widziałam go na ekranie i obok siebie. Na dodatek on był taki skupiony. Cierpiał na samouwielbienie, czy jak?
- Nie nudzi cię oglądanie tego? Pewnie oglądałeś to wiele razy?
- Nie miałem takiej potrzeby. A popatrzeć zawsze mogę. Wyłapuję wtedy moje błędy.
- Dlatego jesteś tak skupiony?
- Nie. To akurat z twojego powodu. Boję się, że jak się odezwę, to coś ci zaspojleruję.
           Mimowolnie wybuchłam śmiechem. Nie wiem, co mnie w tym bawiło.
- Śmiejesz się, tak? – Powiedział, rzucając we mnie popcornem.
- Ej. Nie pozwalaj sobie. – Udałam oburzenie.
- Bo co mi zrobisz? Ja ci pokaże do czego ja jestem zdolny.
           W tym momencie, rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać. Chciałam prosić, żeby przestał, bo dostawałam od tego napadów śmiechu, ale już nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa. Rechotałam jak żaba. On był zadowolony z siebie, do momentu, gdy wywinęłam mu stopą w twarz. Zrobiłam to niekontrolowanie i odruchowo. Zdarzyło się to tak szybko, że tylko zwróciłam uwagę jak łapie się za nos. Podniosłam się i przybliżyłam. On nadal go zakrywał choć próbowałam odsunąć jego dłonie, by coś zobaczyć.
- Odejdź. Przez ciebie będę miał amputowany nos. Jak ja będę śpiewał? – Zażartował sobie.
- Będziesz bez nosa jak jakiś Voldemort. – Zachichotałam.
- No proszę, nabija się z mojego nieszczęścia. – Odwrócił się do mnie tyłem.
           Odsunął wreszcie ręce z twarzy i spojrzał na nie.
- Krew! – Krzyknął.
           Ja przerażona, pojawiłam się szybko przed nim, lecz nic nie zauważyłam. Wtedy zaczął się śmiać.
- Nabrałaś się.
- Przestań. – Wściekłam się. – Nie uczyli cię, że tak się nie robi? Bo jak naprawdę ci coś będzie, to nikt nie uwierzy.
- Dobrze mamo. – Dowcipniś się z niego zrobił. Byłam ciekawa jak długo to potrwa.
           Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Na początku nasłuchiwałam, czy ktoś idzie otworzyć. Niestety nie słyszałam, żadnego tupania i zawiedziona postanowiłam otworzyć.
- Zaraz wrócę. – Oznajmiłam, ale on też miał coś do powiedzenia.
- Dobrze, zejdź zobaczyć kto to, a ja zaraz do ciebie dołączę i się pożegnamy. Bo powinienem już iść.
           Tym bardziej nie spodobało mi się to, że ktoś nam przerwał. Nie chciałam jeszcze kończyć tego wspaniałego wieczoru. Niestety nie miałam chyba wyjścia. Zeszłam, więc powoli na dół. Otworzyłam drzwi, bez zaglądania kto za nimi stoi i ujrzałam przed sobą uśmiechniętego Jimina.
- Wyjdziemy gdzieś? – Zapytał.
           Zamurowało mnie. Nie spodziewałam się go. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Nie mogłam oznajmić, że mam kogoś, bo nie wiedziałam, kim byłam dla Sungyeola. Nie miałam także pomysłu jak delikatnie odmówić. W mojej głowie świeciły pustki. Poczułam za to, jak za mną pojawił się ktoś. Zapewne Sungyeol.
- O witaj Jimin. – Przywitał go jakoś dziwnie zadowolony.
- Cześć. – Ten odpowiedział już mniej chętnie.
- Pewnie chcecie pogadać, czy coś. To ja już nie będę przeszkadzał i się zmywam. – Już miałam ochotę prosić go, lecz zapomniałam o co, bo w tym momencie złączył na chwilę nasze usta i wszystkie myśli, ze mnie wyparowały.
- To do jutra moja droga. – Powiedział mrugając jeszcze do mnie i pobiegł przed siebie.
           Oczywiście stałam osłupiała ze zdziwienia. Domyśliłam się, że zrobił to specjalnie na oczach Jimina. Czyżby chciał pokazać, że jestem jego? Skoro tak, to znaczyło, że jesteśmy parą? Nie wiedziałam, czy się tym cieszyć, czy martwić się, że przede mną stał Jimin, który zapewne nie był zadowolony z zaistniałej sytuacji. Odchrząknęłam nerwowo, uświadamiając to sobie. Co ja miałam mu powiedzieć?
- Widzisz, bo… - Próbowałam skleić jakieś sensowne zdanie.
- Nie wysilaj się. – Przerwał mi. – Widzę, że masz chłopaka. Dobrze mówię?
- Tak jakby. – Bałam się, że cokolwiek odpowiem i tak będzie źle.
- W takim razie nic tu po mnie.
           Było mi smutno, bo nie miałam pojęcia co robić. Już się odwracał, a ja krzyknęłam.
- Zaczekaj! – Spojrzał na mnie zdziwiony. – Możemy zawsze się przyjaźnić.
- Nie bawię się w żadne friendzone. Nawet nie próbuj mnie oto prosić. Nie przejmuj się. To nie pierwszy raz, kiedy dostaję kosza, więc nie będzie ze mną źle. – Powiedział to z najszczerszym uśmiechem, więc uwierzyłam mu.
           Trochę mi ulżyło. Mimo to, patrzyłam jak odchodzi, upewniając się, czy nie ogląda się jeszcze za mną. Na szczęście tak nie było. Czyżby wszystko było w najlepszym porządku? Coś za łatwo poszło i ja to czułam. Lecz nie chciałam się na tamten moment tym przejmować.

*Myungsoo*

           Siedziałem na kanapie, znowu… Nie chciałem całego wolnego marnować na nic nie robieniu. Niestety. Jak Hoya, czy Sungjong gdzieś wychodzili nie pytali się nawet mnie, czy może chcę z nimi wyjść.  Czułem się momentami traktowany jak powietrze. Bardzo chciałem poznać kogoś nowego. Nie wiedziałem, od czego zacząć. Skoro w tym mieście nie było młodych ludzi za wiele. Marudząc w myślach na siebie, ledwo zauważyłem siadającego koło mnie, chyba podenerwowanego Woohyuna.
- Było tak blisko. – Mówił ciężko wzdychając, a ja nie wiedziałem, czy do mnie, czy może do samego siebie.
- Do czego? – Postanowiłem zapytać.
- Do przekonania Sunggyu. Jak on mógł to zrobić Saeron?
- Co takiego?! – Teraz to się oburzyłem.
- Ah chyba nie powinienem tego rozpowiadać. – Mówił przeczesując swoje włosy do góry ze złości.
           Załapałem go za ramię i potrząsałem.
- Powiedz co się dzieje. Dobrze wiesz, że zależało mi na Saeron.
- Właśnie, kiedy się poddałeś?
- To ja pierwszy zadałem pytanie. Ale dobrze. Odpowiem ci. Sunggyu opowiedział mi, że zależy mu na niej również i jak wyjaśnił dlaczego, to postanowiłem się odsunąć, bo w końcu bardziej pasowali do siebie. Dlatego tym bardziej muszę wiedzieć co się stało! Nie poddałem się po to, żeby on ją ranił!
           Byłem zdesperowany i Woohyun musiał to zauważyć. Nie powinien jednak mi się dziwić.
- Ah. – Westchnął. – Sunggyu się pogubił przez pojawienie się tej byłej. Sam nie wie teraz czego chce i przez to moim zdaniem zranił Saeron. On wie, co ona poczuła do niego. Nie mogę więcej powiedzieć.
           Załamałem się po tym co powiedział. Podniosłem się natychmiast i pełen determinacji ruszyłem do przedpokoju. Zacząłem się ubierać.
- Co ty wyprawiasz?
- Nie martw się. Idę tylko ją odwiedzić. Jako przyjaciel. Niestety nie ręczę, że nie będę się o nią starać. Skoro Sunggyu nie potrafi o nią zadbać, będę przy niej czuwał.
           Widać było, że Woohyunowi ten pomysł się nie podobał. Od początku chciał, żeby to Saeron była z Sunggyu, tylko co z tego wynikło? Byłem głupi, że myślałem, iż nasz lider da sobie radę z dziewczyną. Ostanie o co bym go oskarżał to zranienie jej. Niestety miarka się przebrała. Nie mogłem dłużej ustępować mu, skoro mógł zdecydować się zostawić Saeron dla swojej byłej.
***

           Drzwi do mieszkania otworzył mi ten cały Jimin. Był jakiś trochę nie w sosie. Na pierwszy rzut oka mógłbym stwierdzić, że przejął się Saeron. Lecz to chyba nie było to.
- Pewnie przyszedłeś do Saeron? – Zapytał.
- Owszem.
- Nie mogę cię zapewnić, czy cię wpuści. Aczkolwiek… Nie wiem, czy ja cię chcę wpuścić.
           Spojrzałem na niego zaskoczony.
- Jeden z was już narobił kłopotów. W dodatku przychodzisz o takiej porze.
- Obiecuję, że nie zrobię nic głupiego. Chcę ją tylko troszkę pocieszyć. – Zapewniłem.
- Powiedzmy, że ci wierzę. A zanim do niej wejdziesz możesz mi coś powiedzieć?
           Zastanawiałem się, o co może mu chodzić, ale przytaknąłem.
- Jak poradziłeś sobie z odrzuceniem? – Znowu mnie zadziwił.
- Nie rozumiem. Dostałeś kosza?
- Przez jednego z waszych kumpli!
           Patrzyłem znowu na niego z niedowierzaniem. Zalecał się do kogoś z zespołu? Nie miałem pojęcia, że z którymś się w ogóle widywał. Może Sungyeol? Albo Hoya? Jedynie oni znikali bez słowa.
- A podał chociaż powód?
           Teraz to on spojrzał na mnie jakby zobaczył ducha. Coś nie tak zrobiłem?
- Nie oto mi chodziło! Jeden z was mi odbił dziewczynę.
           Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, lecz wiedziałem, że to nie na miejscu. Jak mogłem pomyśleć, że Jimin lubi chłopaków? Chyba rzeczywiście była za późna pora na odwiedziny, bo mój mózg już słabo pracował.  
- Przepraszam, źle cię zrozumiałem. – Mówiłem powstrzymując chichot.
- Co to za hałasy! – Odwróciliśmy się w stronę osoby, która to krzyczała. To była Saeron.
           Miałem ochotę podbiec do niej i ją przytulić. Wyglądała kiepsko. Nie wiedziałem co jej powiedzieć. Wtedy wydarzyło się coś czego się nie spodziewałem. Ona do mnie podeszła i mnie objęła.
- Przepraszam. – Wyszeptała, a ja nie miałem zielonego pojęcia o co jej chodzi.
- Za co?
- Za to, że byłam uparta i wredna względem ciebie. Nie dawałam ci cienia szansy na zbliżenie się. A w końcu moglibyśmy się zaprzyjaźnić. – Mówiąc to odsunęła się ode mnie i uśmiechnęła szeroko.
           Zamurowało mnie trochę. Nie widziałem nadal powodu, dla którego miałaby mnie przepraszać. Mimo to, byłem z tego powodu zadowolony. Zabolało, że podkreśliła tą przyjaźń, jednak uznałem, że nie ma się czym przejmować. W końcu nic na siłę, a czasami przyjaciele mają także jakieś szanse.
- Przyszedłeś tak późno. Czemu tak nagle?
- Dowiedziałem się, że jesteś zraniona. W takiej sytuacji, pojechałbym nawet na drugi koniec Korei. – Skąd takie piękne słowa udało mi się wypowiedzieć?
- To kochane. – Odpowiedziała uroczo. – Może coś obejrzymy u mnie w pokoju? Nic długiego. Bo jutro muszę iść do pracy rano.
- Dobrze. – Zgodziłem się szczęśliwy z propozycji.
           Czułem, że Jimin cały czas się nam przyglądał. Pewnie upewniał się, czy może mi ufać. Ja naprawdę nie zamierzałem nic zrobić Saeron.
           Wszedłem z nią do pokoju. Postanowiliśmy, że będziemy oglądać jakiś serial komediowy siedząc na podłodze i opierając o jej łóżko. To był dobry pomysł, bo dużo się przy tym śmiała. Ja zresztą też. Choć nawet nie skupiałem się na fabule. Po prostu reagowałem na jej radość. Postanowiłem jednak troszkę popatrzeć, żeby potem nie wyszło na to, że nic wiem z tego, co się działo na ekranie. Wtedy poczułem jej dłoń, która opadła na moją. Odruchowo chwyciłem ją i zacząłem głaskać kciukiem.  Po chwili zrozumiałem, że coś jest nie tak. Spojrzałem na nią. Ona spała. Chciałem szybko puścić jej rękę, ale ona się nagle przebudziła. Spojrzała na mnie zaspanym wzrokiem, potem na nasze dłonie. Wzięła swoją i zaczęła masować. Zrobiło mi się głupio i strasznie ciepło.
- Chyba jesteś troszkę śpiąca. Więc ja muszę już pójść. – Podniosłem się gwałtownie.
- Przepraszam. Musiałam być bardziej zmęczona niż przypuszczałam.

           Kiwnąłem jej jeszcze na pożegnanie i wyszedłem. Za drzwiami odetchnąłem z ulgą. Zrobiłoby się niezręcznie, gdybym był tam choć chwilę dłużej. Jak Sunggyu mógł to tak po prostu psuć. Ja dużo bym dał za to, by spojrzała na mnie, jak na niego choć w małym stopniu.