Witam was moi drodzy. Rozdział na czas. ;D Ale mam taką gonitwę, że nie potrafię się nawet zastanowić co tu napisać, więc tylko powiem, że z chęcią poczytam od was komentarze. :D
Kiedy dorosnę?
Rozdział 26
Kiedy dorosnę?
Rozdział 26
*Yooil*
Całymi dniami chodziłem uśmiechając się do sam do siebie. Wspominałem ostatnie zachowanie Seulgi. Robiło mi się ciepło, kiedy przypominałem sobie ten namiętny pocałunek. Nie wiedziałem, czemu się tak zachowała, jednak była to cudowna chwila. Potem nagle się speszyła biedna, mimo to było według mnie idealnie. Nie doszło do niczego, czego moglibyśmy żałować. Niestety obawiałem się, że ona inaczej to wszystko odebrała. Wyglądało to trochę jakby była przerażona swoim postępowaniem. Unikała mnie jeszcze jakiś czas. Albo tylko mi się tak wydawało. Zastanawiałem się ile jeszcze muszę czekać, by ją zobaczyć. Tęskniłem za jej zapachem, uśmiechem i tym pocałunkiem także. Nie dało się ukryć, że strasznie jej pożądałem. Szanowałem ją także. Dlatego wiedziałem, że nie skrzywdzę jej. Może ona w to nie wierzyła? Myślała, że ją wykorzystam prędzej czy później? Bałem się, że nie będzie chciała mnie jeszcze długo spotkać. Ja natomiast nie należałem do takich. To pierwsza kobieta, przy której się tak zachowywałem. Zawsze byłem pewien, że nie muszę się starać, aby mieć pierwszą lepszą dziewczynę. Przez to szukałem takiej, o którą będę się musiał postarać i będzie to ta jedyna. Wierzyłem, że ten czas nadszedł.
- Zamyślony dziś strasznie jesteś. – Wyrwał mnie z przemyśleń Taehwan i nic dziwnego, bo w końcu spotkaliśmy się całym zespołem, by uzgodnić parę nadchodzących dla nas wydarzeń.
- Wybaczcie. Kontynuujcie. Już was słucham.
- Powtarzasz to któryś raz. A ja mogę mówić i mówić. – Oburzył się Kangjoon. – Nie wiem, czy to ma sens. Może najpierw zadzwoń do niej.
Zdziwiłem się na te słowa. O czym on mówił?
- Nie patrz tak. – Rzucił Gongmyung. – Widać, że chodzi o tą kobietę z którą się spotykasz. Coś między wami nie gra?
Chłopacy przejrzeli mnie na wylot, a mi było z jakiegoś powodu za siebie wstyd. Postanowiłem nie owijać w bawełnę.
- Tęsknię za nią i chce spotkać, ale jakoś nie ma dla mnie czasu. Martwi mnie to. – Mówiłem to z miną smutnego szczeniaka, a wszyscy z wyjątkiem Kangjoona wybuchli śmiechem.
- Ej! – Krzyknął. – Co się z niego nabijacie. Powinniśmy go wspierać.
Zamilkli na jego słowa. To było takie miłe z jego strony. W końcu sam przechodził obecnie zawód miłosny. Nie chciał zapewne, by to samo mnie spotkało. Współczułem mu i często myślałem jak mógłbym mu pomóc z tego wyjść. Pewnym było, że Bora traktuje go jako przyjaciela i to się nie zmieni. Czułem, że nie jest mu łatwo, lecz nic nie mogłem zrobić.
Poderwałem się na dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu zobaczyłem, że dostałem wiadomość sms. Nie zerkając nawet od kogo szybko poderwałem się do odebrania jej. Niestety był to operator i już miałem ochotę wyrzucić to bezużyteczne urządzenie za okno, kiedy zorientowałem się, że wszystkie oczy skierowane są na mnie.
- Popadasz w paranoję Yoo. – Zauważył Kangjoon. – Idź do niej, jak wiesz gdzie mieszka.
Że też o tym nie pomyślałem. W końcu do tej pory, jak nie mieliśmy telefonu nikomu się nie zapowiadaliśmy. Zawsze robiliśmy niespodzianki, jak kogoś odwiedzaliśmy. Postanowiłem więc zajrzeć do niej wieczorem.
*Bora*
Przemyślałam wszystko. Nie mogłam sobie pozwolić na karierę aktorki na dłuższą metę. To było dla mnie trudne grać kogoś kim nie jestem. Pocałunek z Kangjoonem, choć nie wiedziałam, czy będziemy musieli go bardziej udawać, bardzo mnie przerażał. To wszystko sprawiło, że zdecydowałam, że granie w tej dramie potraktuję jako jednorazową przygodę. Musiałam więc odmówić kontraktu z fantagio. CEO nie był zachwycony, ale nic nie mógł poradzić. Nie dałam się przekonać wysokim zarobkiem i brakiem haczyków w umowie. Musiałam sobie potem znaleźć jakąś bardziej odpowiednią dla mnie pracę, lecz póki co miałam to przez jakieś pół roku z głowy.
Podążając korytarzem wytwórni przeglądałam posty na Instagramie. Moje oczy wyszły prawie z orbit, gdy ujrzałam siebie na zdjęciu na koncie Zelo z B.A.P. Dopisał tam „najlepsza stylistka na świecie”. Na co się zaśmiałam. Wspomniałam tamten dzień, kiedy to tak wiele się wydarzyło. Postanowiłam zostawić mu komentarz.
„A co z wyrażeniem zgody na umieszczanie moich zdjęć?”
Oczywiście nie liczyłam na to, że to przeczyta. Potem nawet obawiałam się, że jakieś fanki się na mnie rzucą. Wyłączyłam pospiesznie aplikacje załamana swoim postępowaniem. Właśnie moje spontaniczne zachowanie powodowało u mnie tyle kłopotów. Musiałam się go oduczyć.
Nagle ktoś zarzucił mi się na ramieniu. To był Dongmin. Uśmiechnęłam się miło w jego stronę.
- Wracasz do domu? – Zapytał i już miałam mu odpowiedzieć, ale z drugiej strony ktoś także powtórzył jego gest.
Zaskoczona zauważyłam, że był to Myungjun. Pewnie już nie wściekał się na mnie, co mnie ucieszyło. Chciałam znowu się odezwać i znowu nie było mi to dane.
- Chodźmy na randkę! – Wykrzyknął.
Zbił mnie tym z tropu. Spojrzałam pospiesznie na Eunwoo. Widać było, jak mierzy go złowieszczym spojrzeniem. Bałam się, że dojdzie do jakiś kłótni. Myślałam jak załagodzić sytuację. Nie rozumiałam, czemu faceci nie mogli być bardziej ogarnięci i zrozumieć, że dziewczyna w takich chwilach czuje się niezręcznie.
Na ratunek przybiegł mi Minhyuk. Pojawił się koło nas bardzo szybko, a dokładnie obok MJ’a.
- Potrzebuję cię. – Powiedział w jego stronę. – To pilne.
- Chyba sobie żartujesz?! – Oburzył się. – Ja nie chcę.
Przez myśl przeszło mi, że zachowuje się jak małe dziecko i zaśmiałam się lekko.
- Pójdziemy kiedy indziej. – Odparłam, żeby go uspokoić.
- Naprawdę? Obiecujesz? – Mówił z święcącymi się od zachwytu oczami.
- Może nie będę obiecywać, bo nie wiem, czy dożyję jutra. Jedynie mogę zapewnić, że postaram się.
- Dobrze. – Kiwnął i pobiegli z Minhyukiem z powrotem.
Ja za to poczułam jak Dongmin mnie dźga w ramię palcem. Odwróciłam się więc w jego stronę. Czekałam, aż powie o co chodzi.
- Co to? Podoba ci się on? – Zapytał ewidentnie zmartwiony.
- Nie… Znaczy się nie wiem… Ja… - Nagle zabrakło mi słów, co on musiał źle zrozumieć.
Właśnie próbował pójść bez słowa przed siebie ze spuszczoną głową. Zatrzymałam go pospiesznie łapiąc za dłoń. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Musiałam coś zrobić, aby z nim poszedł, bo to może coś ważnego. Obecnie… Sama nie wiem co czuję. Nie zrozum mnie źle. Po prostu…
- Rozumiem. – Przerwał mi, już z uśmiechem na twarzy, co szybko odwzajemniłam.
- Może chciałbyś wpaść dziś do mnie?
- Oczywiście. – Zachwycił się.
Mieliśmy wyjść na zewnątrz. Tuż po przekroczeniu progu wytwórni doznaliśmy szoku. Lało bardzo ostro. Nie posiadaliśmy oboje parasoli. Dongmin zdjął kurtkę i rozpostarł ją nad naszą dwójką. Musiałam przez to troszkę się do niego zbliżyć, co wywołało u mnie rumieńce na twarzy. Tak oto biegliśmy całą drogę do mieszkania.
*Jinwoo*
Chciałem zrobić niespodziankę Jihyun. Siedziałem na schodach przed biblioteką, bo wiedziałem, że o tej samej porze zmierza do niej codziennie. Troszkę się spóźniała, lecz nie mogłem jej winić. Zapewne był to tylko umowny czas. Padało, a ja nie przejmowałem się tym. Nade mną był daszek chroniący mnie przed ulewą.
Ujrzałem wreszcie ją nadchodzącą z daleka. Miała tym razem kaptur na głowie, mimo to łatwo ją rozpoznałem. Szła przyspieszonym krokiem. Będąc już pod daszkiem zdjęła nakrycie i prawie mnie minęła nie zauważając. Zatrzymałem ją, chwytając za ramię. Wtedy ujrzałem na jej twarzy coś, czego tam nie powinno być. Ogromny fioletowy siniak od okiem. Potem jeszcze zauważyłem rozciętą wargę. Ewidentnie przeraziła się, że ją w takim stanie zobaczyłem. Ja za to przestraszyłem się, co to mogło się jej wydarzyć.
- Kto ci to zrobił?
- Nikt. – Odparła krótko, wyrywając rękę z mojego uścisku.
- Jak to? Chyba nie powiesz…
- Wypadek. Nic istotnego. Zdarza się. – Mówiła unikając mojego spojrzenia, przez co mogłem odkryć, że kłamie.
- Proszę powiedz co za drań to zrobił.
Spojrzała na mnie. Nie wiedziała chyba, czy sens jest kłamać. Zaczęła płakać. Łzy powoli najpierw zbierały się w jej oczach tak, że nadały im efekt błyszczenia się. Następnie zaczęły cieknąć po jej policzkach. Bez słowa wyciągnęła ręce w moją stronę i wtuliła we mnie. Ja zacząłem gładzić jej plecy. Jej płacz, zmienił się w głośny szloch. Nie dało się ukryć, że strasznie się zmartwiłem.
- Nie pytaj, błagam. Pozwól mi to przemilczeć. Innym razem, może się zdobędę. – Wypowiedziała szybo i wróciła do poprzedniej czynności.
Zrozumiałem, że nie ma co naciskać. Pozwoliłem jej tak stać jeszcze długo. Nie mogłem zaprzeczyć. Cieszyłem się, że zjawiłem się pod biblioteką tego dnia. Niestety dodał on kolejne zmartwienie do mojej głowy i serca. Wiedziałem, że będę o tym myślał dniami i nocami.
*Eunwoo*
Postanowiliśmy tego wieczoru z Borą obejrzeć film. Wylosowaliśmy pierwszy lepszy tytuł na pewnej dziwnej stronie. Stwierdziliśmy, że tak będzie zabawniej. Dla mnie wszystko było dobrym pomysłem, póki mogłem spędzić z nią czas. Tytuł za dużo nam nie podpowiadał i tym lepiej. Bardziej mogliśmy się zaskoczyć, jednak nie przewidzieliśmy jednego. Tego, że był to horror, a Bora się ich bała. Oczywiście zorientowaliśmy się w trakcie filmu.
Początkowo martwiłem się o nią, że będzie przerażona. Potem uznałem, że nawet zabawnie się ją oglądało. Podskakiwała w niektórych momentach i piszczała cichutko. W końcu wtuliła się w moją rękę bardzo mocno. Byłem zachwycony. Ona zapewne nie kontrolowała już siebie. Była zbyt wystraszona, by zastanawiać się co robi. Ja za to byłem szczęśliwy, bo czułem się wtedy jej oparciem. Zamiast skupić się na fabule, przyglądałem się jej uważnie. Miałem cały czas wymalowany uśmiech. Wiedziałem, że ten wieczór będę długo wspominał.
Chwilę później, stwierdziłem, że może trochę pooglądam tego filmu, by nie wyjść potem na idiotę, jak o coś mnie zapyta związanego z fabułą. Zapatrzyłem się trochę, bo jak się okazało była tam także piękna historia miłosna w tle. Zdziwiło mnie to. Poczułem w pewnym momencie, jak Bora oparła głowę o moje ramię. Zaskoczyłem się chcąc na nią spojrzeć. Ona spała. Może miała męczący dzień. Nie wiedziałem przez moment, czy dokończyć film, czy lepiej wyłączyć.
Spróbowałem wstać, jednocześnie kładąc ja powoli na kanapie. Nie przebudziło jej to. Skoro tak twardo spała nie było co ją budzić. Wyłączyłem telewizor i poszedłem po jakiś koc do jej pokoju. Rozglądałem się w nim uważnie. Starałem się nie grzebać za bardzo w jej rzeczach. Więc otworzyłem jedną z szafek i gdy ujrzałem w niej ciuchy zawiodłem się. Zamknąłem ją i rozejrzałem jeszcze raz po pomieszczeniu i olśniło mnie. Na krześle przy biurku był koc. Widocznie Bora lubiła siedzieć przykryta nim. Zabrałem więc go i pospiesznie zszedłem do niej. Jak przypuszczałem, ani drgnęła.
Nakryłem ją bardzo ostrożnie. Przykucnąłem przed jej twarzą. Przyglądałem się jej zamkniętym powiekom, słodkiemu noskowi i ustom… Na nich się zatrzymałem. Tak blisko nich byłem. Miałem ochotę na większe zbliżenie. Nie mogłem. Wiedziałem, że nie powinienem. Ale to było silniejsze ode mnie. Dałem jej całusa w usta, takiego dłuższego. Odsuwając się odetchnąłem z ulgą, że nadal spała. Bałem się, że będzie zła za ten ruch. W końcu wie o uczuciach Myungjuna i nie chce naszych kłótni.
Miałem mętlik. Bardzo chciałem o nią walczyć, jednak nie wiedziałem co należało teraz robić. Moje uczucie do niej było ogromne. Serce waliło mi jak oszalałe po zwykłym całusie. Którego ona nawet nie mogła poczuć.
Zrozumiałem, że nie mogę wrócić do dormu. Wiązało by się to z obudzeniem Bory. Nie chciałem tego. Wstałem więc, zamknąłem w jej pokoju i zadzwoniłem do Jinwoo siadając na jej fotelu. Długo czekałem, aż odbierze.
- Jinwoo? – Szybko zwróciłem się do niego, jak tylko sygnały ustały.
- Tak to ja. Coś się dzieje w dormie? – Zdziwiło mnie to pytanie, oznaczające, że on także jest poza domem.
- Nie wiem. Dzwonię powiedzieć, że nie mogę wrócić do niego.
- Jak to?! – Oburzył się. – Znowu nocujesz u Bory? Czy mam was o coś podejrzewać?
- Uspokój się. – Nie wiedziałem, jak załagodzić sytuację. – To nie tak jak myślisz. Ona zasnęła na oglądaniu filmu. Nie chcę jej budzić, bo bardzo głęboko śpi. Tym sposobem nie mogę wyjść od niej zostawiając ją otwartą chyba?
- Masz rację. – Westchnął. – Nie zmienia to faktu, że troszkę przesadzasz momentami.
- Przepraszam. – Było mi smutno, że lider jest mną zawiedziony.
- Tylko nie spóźnij się na trening.
- Oczywiście. – Odparłem grzecznie i rozłączyliśmy się.
Wypuściłem całe powietrze z siebie. Zastanawiało mnie, czy powinienem iść spać do łózka. Miałem ochotę spać bliżej niej. Jednak w salonie nie było nic poza tą kanapą na której ona spała. Musiałem zrezygnować i wziąć to co mi pozostało.
Długo nie mogłem zasnąć. Moje myśli krążyły wokół niej. Tak bardzo chciałem się do niej przytulić, skoro byliśmy już tak blisko. Niestety nie mogłem zbytnio tego zrobić. Za jakiś czas udało mi się zacząć śnić, oczywiście o niej.
*Seulgi*
Dzwonek do drzwi nieubłaganie dzwonił. Wściekła podeszłam więc do drzwi. Otworzyłam je bardzo gwałtownie. Zaskoczona ujrzałam za nimi Yooila całego przemokniętego i od razu je zamknęłam. Oparłam się o nie i zaczęłam się zastanawiać, czy aż tak ze mną źle, żewydaje mi się, że tam jest. Był zbyt realny. Przeraziłam się w pierwszej chwili. W końcu nie bez powodu go unikałam. Prawie namieszałam ostatnio między nami. Z drugiej strony miałam ochotę cieszyć się ogromnie. On przyszedł w tej ulewie specjalnie dla mnie. Musiało mu bardzo zależeć na spotkaniu.
Ponownie otworzyłam więc drzwi i tym razem by go wpuścić. Choć strasznie byłam zestresowana. Nigdy nie czułam takiego czegoś przy mężczyznach. To oni zawsze byli przy mnie skrępowani.
- Myślałem, że będę musiał wywarzać drzwi. – Rzekł z uśmiechem.
Miałam mu odpowiedzieć. Wytłumaczyć się. Nie dał mi tego zrobić. Uciszył mnie łącząc nasze usta. Nie byłam mu dłużna. Całowaliśmy się bardzo namiętnie. Ja włożyłam palce w jego włosy, choć były przemoknięte. On gładził moje plecy. Nasz pocałunek sprawiał, że moje serce szalało. Waliło okropnie i bałam się, że on to słyszy. Nie chciałam przerywać tej chwili, lecz on to zrobił. Powoli się ode mnie odsunął i spojrzał mi w oczy.
- Kocham cię. – Wyszeptał chwytając w dłonie moją twarz i gładząc moje policzki.
Zrobiło mi się strasznie gorąco na te słowa. Zatkało mnie i nie wiedziałam, co powinnam mu odpowiedzieć. Czy to była miłość, co ja do niego czułam? Nie byłam pewna.
- Proszę cię. Bardzo proszę. Nie rób mi tego więcej. – Mówił do mnie nadal. – Nie możesz mnie unikać. To sprawia, że wariuje.
Przytaknęłam mu na zgodę. Nie wiedziałam kompletnie co mówić. Brakowało mi słów, jak również tchu, by cokolwiek wydobyć z siebie. Nie chciałam zostawić tak go bez wyjaśnień. Nic innego jednak nie przyszło mi do głowy, jak pocałowanie go. Ja zrobiłam to delikatnie i jednocześnie wyładowywałam moje uczucia względem niego. Nie wiem ile to jeszcze wszystko trwało i nie do końca, byłam pewna, co potem robiłam. Tak wiele się wydarzyło. Byłam pewna, że chce go w pełni dopuścić do mojego serca. On był tym czego potrzebowałam jakiś już czas. Dzięki niemu uwierzyłam w niemożliwe wcześniej dla mnie uczucia. W miłość.
Całując się wchodziliśmy w głąb mieszkania. W pewnym momencie on przerwał to.
- Słuchaj uspokójmy się. – Mówił ledwo dysząc.
Dotarło do mnie, że znowu wręcz oszalałam na jego punkcie. Czemu on tak na mnie działał? Czemu tak szybko przy nim traciłam głowę?
- Ja rozumiem, że ponosi nas. – Starał się dalej tłumaczyć. – Uważam, że nie powinniśmy. To troszkę za szybko się dzieje.
Miał szczerą rację. Znowu wyszłam na tą bardziej napaloną. Nie umiałam się wytłumaczyć i było mi wstyd przed sobą. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zawsze byłam opanowana w takich sytuacjach, a teraz nie potrafiłam ochłonąć.
- Mogę zostać na noc? – Wystrzelił nagle. – Daleko mam i nie chce mi się wracać.
Pokiwałam twierdząco głową. Co jak co, ale moje mieszkanie miało wystarczająco miejsca i nie był to żaden kłopot… A w każdym razie miałam taką nadzieję, że nie będzie już więcej kłopotów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz