piątek, 5 sierpnia 2016

Małe nieporozumienie: Rozdział 16

Rozdział dodany w terminie. Przepraszam za zamieszanie. Po prostu wcześniej nie przemyślałam jednej opcji. Tak więc, już was nie straszę. :D Nie powinnam się z tą opcją już nigdy spóźniać, ani za wcześnie dodawać.

Małe nieporozumienie
Rozdział 16



*Jimin*

           Nie byłam do końca zadowolona, jak Riyeon powiedziała mi, że chłopacy zapraszają nas na podwójną randkę. Nie do końca w to wierzyłam, że spodobałam się na tyle Woohyunowi. Jak potem się okazało pomysłodawcą był Dongwoo. Chciał razem z moją współlokatorką popchnąć mnie w stronę swojego kolegi. Nie lubiłam takich sytuacji. To wyglądało jakby chcieli zmusić go, do umówienia się ze mną. A co jeśli on wcale tego nie chciał? Martwiłam się strasznie przed naszym wyjściem.
           Riyeon uważała, że bardzo dobrze robi. Namówiła mnie nawet na to, bym pozwoliła dobrać sobie strój i przygotować mnie. Zalokowała mi włosy, zrobiła delikatny makijaż i zmusiła do założenia lekkiej sukienki. Zgodziłam się dla świętego spokoju, choć wiedziałam, że jeżeli do tej pory nie spodobałam mu się, to nic to nie da.
           Skąd moja samokrytyka? Otóż, nie byłam codziennie zapraszana na randki, co za tym idzie nie wierzyłam, że ktoś taki wspaniały jak on będzie jej chciał ze mną. Dodatkowo ani razu nie okazał mi tego, bym mu się spodobała. Rozmawialiśmy dużo i czułam się przy nim dobrze. Ale wyglądaliśmy bardziej jak kumple, przyjaciele? Nie wiedziałam jak określić naszą relację.
- Przyszli! – Obudziła mnie z przemyśleń moja przyjaciółeczka.
           Wzięłam do ręki moją torebką i ruszyłyśmy do wyjścia. W drziwach rzeczywiście stali oni. Dongwoo od razu chwycił pod pachę Riyeon, a na mnie Woohyun spojrzał z otwartą buzią. Coś ze mną było nie tak? Patrzył się tak jeszcze chwilę, aż nie usłyszeliśmy z dołu „Idziecie?” wypowiedzianego przez Dongwoo.
- Wybacz. – Zaczął się drapać mój towarzysz w tył głowy. – Tak jakoś się zagapiłem. Nie powinienem.
           Wyglądał na zakłopotanego, co mnie zdziwiło. Zrozumiałam, że osłupiał przecież na mój widok. Czyżby jednak magia mojego wyglądu w tym dniu go oślepiła? Zarumieniłam się momentalnie, jak o tym pomyślałam. Czułam, że to będzie krępujące spotkanie.
***
Chodziliśmy po parku znajdującym się centrum naszego miasteczka. Pogoda dopisywała. Mimo to, chodzenie u boku jednej szczęśliwej pary, gdy samej nie potrafiłam zbliżyć się do towarzyszącej mi osoby, było męczące. Oni co chwile sobie coś szeptali, łapali za ręce, ściskali. No po prostu nie szło ukryć, że są razem. Mieli szczęście, że rzeczywiście nie było żadnych fanek i dziennikarzy w pobliżu. Zdjęcia na okładkę gazety mogłyby być idealne. Ja za to tylko rozmawiałam z Woohyunem. Czasami zapadała między nami cisza. Błagałam los by wydarzyło się coś, co mogło zmienić tę sytuację. I tak też się wydarzyło. Nagle Woohyun złapał mnie za rękę, zatrzymując tym samym i powodując znowu różowe plamy na policzkach. Byliśmy wtedy daleko za naszymi przyjaciółmi.
- Widzę, że ty także masz dość ich zachowania? – Zapytał.
           Potwierdzałam kiwnięciem głowy.
- Chodźmy w takim razie gdzie indziej. – Odrzekł z uśmiechem i skręciliśmy w inną alejkę.
           Nie puszczał mojej ręki, aż doszliśmy do jednej z ławek umiejscowionych przy fontannie. Wskazał gestem, bym na niej zasiadła. Zrobiłam to posłusznie nie mając pojęcia do czego zmierza. Siedzieliśmy chwilę w milczeniu.
- Chciałem bardzo z tobą porozmawiać na osobności. Więc to nie tylko dlatego, że miałem dość oglądania ich romansu. – Zaśmiał się, a ja czekałam co mi ma do powiedzenia. – Jimin. Pamiętasz jak poznaliśmy się w klubie?
- Owszem. – Odparłam pospiesznie, by nie przedłużać.
- Od tamtego momentu próbuję ci tyle powiedzieć. Wszystko tak pięknie jest ułożone w mojej głowie, ale nie potrafi wyjść z moich ust. Boję się jak na to zareagujesz.
           Patrzyłam na niego zaskoczona. O co mu chodziło?
- Spokojnie. To nic złego. – Wcale mnie to nie uspokoiło. – Posłuchaj. – Wtedy złapał moje dłonie w swoje i patrzył mi w oczy, co mnie znowu wprawiło w zakłopotanie. – Nie będę z tym dłużej zwlekać. Jimin. Podobasz mi się bardzo. Na pierwszy rzut oka wydałaś mi się miła i słodka, a z każdym dniem to uczucie rośnie. Nawet nie masz pojęcia jak tęskniłem przez jeden głupi tydzień. Możesz mnie uznać za szaleńca, lecz ja naprawdę staram się właśnie wyrazić moje szczere uczucia.
           Mówił bardzo szybko. Ja za to bardzo wolno to rejestrowałam. Zamurowało mnie od słów „Podobasz mi się…”. Czy to rzeczywiście mogła być prawda? Nie chciałam wierzyć w to co słyszałam. Moje serce jednak biło tak szybko, zrobiło mi się także gorąco. A on zrobił coś, co mnie przekonało. Złączył nasze usta w pocałunku. Długi i namiętny pocałunek, którego tak bardzo się nie spodziewałam, jeszcze bardziej pogorszył moją sytuację. Teraz już nie potrafiłam się skupić na myśleniu. Oddałam się tej wspaniałej czynności. Nawet zapomniałam, że przecież robiłam to pierwszy raz.

*Jimin*

           Kiedy wszedłem do mieszkania już miałem zamiar pogadać z Saeron, ale nie była sama. Siedziała przy stole w salonie razem z Sunggyu. Zrobiło mi się smutno. Chciałem bardzo jej się pożalić. Zdenerwowało mnie troszkę nagłe pojawienie się tych gwiazdorów. Jeden zepsuł moją randkę, choć Jira nie zorientowała się pewnie nawet, że nią była. A teraz przez drugiego nie miałem z kim o tym porozmawiać. Pomyślałem nawet o siostrze. Lecz także okazała się pójść razem z Riyeon i ich kochasiami.
           Postarałem się wytrzymać, aż wyjdzie ten jeden intruz. Wiedziałem, że nie ładnie tak o nim myśleć, bo uważałem też, że powinna być z nim. Po prostu za bardzo byłem zdruzgotany. Choć nie miałem pojęcia od kiedy przejmowałem się nieudaną randką. Zazwyczaj podchodziłem do tego w ten sposób, że jak nie ta to inna. A teraz? Działo się ze mną coś dziwnego. Bałem się. Postanowiłem, że nie oddam Jiry bez walki. Oj nie. Jakiś tam piosenkarz nie będzie lepszy ode mnie.
           Długo wpatrywałem się złowrogim wzrokiem w przestrzeń przed siebie i dopiero uświadomili mi to tam obecni.
- Jimin! – Zwrócił się do mnie Sunggyu. – Planujesz kogoś zabić? Bo jeżeli tak, to już twój wzrok jest w stanie to zrobić.
           Szczerze się zaśmiałem, jak to powiedział. Sam nie wiedziałem czemu. Zrozumiałem, że muszę ochłonąć i usiadłem z nimi.
- Zły dzień po prostu. – Skłamałem, choć naprawdę nie był najlepszy.
- Ja was już zostawię, bo pewnie Saeron jest zmęczona.
- Ani trochę. – Wyskoczyła nagle, a ja byłem świadomy, że udaje, bo poprzednie dni chodziła bardzo wcześnie spać i była nie do życia.
- Jasne. – Rzekł na to i poczochrał ją po głowie.
Potem podniósł się z miejsca, a Saeron ruszyła za nim do drzwi. Przyglądałem się im. Uśmiechała się słodko w jego stronę. On ubrał swoje obuwie i już miał wychodzić, a ona go zatrzymała łapiąc za ramię.
- Dziękuję. – Wyszeptała, lecz było to dla mnie słyszalne.
           On spojrzał na nią ze zdziwieniem. Pewnie nie miał pojęcia o co jej chodzi. Bałem się, że przeszkadzałem im w tamtym momencie. Przecież mógł chcieć jej coś wyznać, pocałować, czy cokolwiek. Byłem głupi, że o tym nie pomyślałem, więc bez zastanowienia wbiegłem do łazienki, co mogło być odebrane jako nagła potrzeba załatwienia się. Dzięki temu mieli czas na pożegnanie się. Ja tylko nasłuchiwałem zamykających się drzwi. I tak czekałem, czekałem i cisza. Nawet nie słyszałem by coś mówili. Czy oni serio się mogli pocałować? Dopiero po jakimś czasie usłyszałem trzaśnięcie drzwiami i wystrzeliłem szybko z pomieszczenia, w którym się schowałem.
           Saeron stała chwilę otępiała. Po kilku sekundach zorientowała się, że wyszedłem  i się otrząsła. Ciekaw byłem, czy rzeczywiście coś się wydarzyło. Nie mogłem przecież tak wprost zapytać.
- Wszystko w porządku?
           Pokiwała twierdząco głową i spojrzała na mnie badawczo.
- Za to z tobą nie. – Stwierdziła.
- Zgadłaś. – Nie zamierzałem nawet udawać, że coś mnie dręczyło.
- Mów więc. – Ponagliła mnie.
- Byłem z Jirą na randce, ale nie zdążyłem jej tego powiedzieć.
- Nie rozumiem. – Zrobiła jedną ze swoich dziwnych zestawów min.
- Bo spotkaliśmy pod jej domem jednego z kumpli Sunggyu i prosiła bym zostawił ich samych.
- Oh. – Westchnęła. – Wiesz, może to nic takiego. Spotkacie się jeszcze nie raz, a oni prędzej czy później i tak wrócą do stolicy. – Uśmiechnęła się przy tym.
           Miała niby rację. Mimo to, czułem jakiś niepokój. Obiecałem sobie, że będę starał się jak mogę, by Jira i ten chłopak nie zbliżyli się do siebie przez ten czas. Miałem zamiar ugadać się z nią na coś, lecz nie odbierała moich telefonów. Zaniepokoiło mnie to bardzo. Nie pozostało mi nic innego, jak spróbować na drugi dzień.

*Sungjong*

           Siedziałem samotnie w pokoju. W mieszkaniu wszyscy zajęli się sobą, a ja powiedziałem, że chcę odpocząć i leżałem od tamtej pory patrząc w sufit. Nie ukrywałem, że było mi troszkę smutno. Odkąd wróciliśmy na tydzień do wytwórni coś mi nie dawało spokoju. A mianowicie, że znowu musiałem się z kimś pożegnać. Kimś ważnym dla mnie ostatnimi czasy. Wiedziałem, że i tak wrócimy wkrótce. Mimo to, teraz było mi ciężej przyjechać w to miejsce. Wydawało mi się, że przez ten tydzień ona mnie nie zauważała. Nie miała dla mnie czasu, a zawsze tyle razem go spędzaliśmy. Czy ja byłem w niej zauroczony, bądź zakochany? Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na to pytanie. Potrzebowałem dobrej rady, a wiedziałem, że od chłopaków nie mam co na nią liczyć.
           Wybrałem jeden z ostatnio zapisanych numerów telefonu i czekałem, aż ktoś odbierze. Trochę minęło nim usłyszałem czyjś zachrypnięty głosik.
- Słucham? – Zwróciła się do mnie Jira.
- Pewnie nie masz mojego numeru. Tu Sungjong. Pamiętasz mnie?
- Skąd ty masz mój? – Zapytała pewnie zaskoczona.
- To nie jest w tej chwili istotne. – Odwróciłem jej uwagę. – Musimy się zobaczyć.
- Jak to?
- Potrzebuję rozmowy. Stwierdziłem, że miło będzie, jak z tobą właśnie pogadam. – Odrzekłem szczerze.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł. Nie mam za dobrego humoru. – Mówiła to ponurym głosem, aż się przestraszyłem.
- W zamian, możesz mi opowiedzieć co cię trapi. Nie daj się prosić.
           Zapadła krótka cisza. Ciekaw byłem, czy zastanawia się nad odpowiedzią. Ale długo jeszcze na nią nie czekałem.
- Dobrze. Niech będzie. Tylko ja do was nie przyjdę. – Domyśliłem się z czyjego powodu i byłem troszkę zły.
- Zadbam byś nie spotkała się z Sungyeolem. Proszę. – Zaszczebiotałem do słuchawki. To działało na każdego.
- Zgoda. Trzymam za słowo. – Mówiąc to rozłączyła się.
           Byłem z siebie dumny, że namówiłem ją na to. Może było to nie do końca dobre skoro unikała naszego przyjaciela, lecz miałem wreszcie nadzieję, że ją przeprosi za obrażanie jej. Podczas naszego pobytu w wytwórni słyszałem jak mówił Hoyi, że zrozumiał, iż trochę przesadził. Miał ją przeprosić i martwiło mnie to, że nadal się nie dogadali.
           Wyszedłem do salonu poprosić, by Sungyeol chwilowo wyszedł, a nie zastałem nikogo. Podszedłem do kuchni, gdzie zazwyczaj zostawaliśmy karteczki informujące gdzie wychodzimy. Tym razem także takowej nie zabrakło.

„Pojechaliśmy do kina. Mam nadzieję, że nie masz nam za złe, iż bez ciebie. Jednak dobrze wiemy jak się czułeś. Nie chcieliśmy cię męczyć. Bądź grzeczny pod naszą nieobecność. ”
Jak bardzo łatwo się domyśliłem, napisał to Dongwoo. Nawet dobrze się składało, że tak wyszło. Mogłem spokojnie porozmawiać z moim gościem i nie martwić się, o jej spotkanie z Sungyeolem, którego tak bardzo nie chciała.
Rozległ się dzwonek do drzwi, więc podbiegłem je otworzyć. To była ona. Uśmiechnąłem się szeroko po otwarciu jej wejścia.
- Dziękuję, że przyszłaś. – Rzekłem.
- Proszę bardzo. – Odpowiedziała także unosząc kąciki ust.
           Weszła po tym do środka. Pokazałem jej kanapę, by rozgościła się na niej. Zrobiłem nam herbatki i byłem już szczęśliwy, że mogę komuś się zwierzyć. Niestety jak przyszło do tego, że miałem zacząć mówić zabrakło mi słów. Wstydziłem się zacząć ów temat.
- Rozumiem, że chciałeś mi coś powiedzieć.
- T…Tak. – Wyjąkałem.
- Czyżbyś się teraz wstydził? To spróbuję to z ciebie wyciągnąć. Chodzi o dziewczynę? – Wyskoczyła nagle, czym mnie zszokowała.
           Pokiwałem twierdząco głową. Ona zamyśliła się pewnie w poszukiwaniu kolejnego pytanie, a mnie zrobiło się głupio, że ściągnąłem ją tutaj i nic nie umiałem powiedzieć. Zebrałem się więc w sobie i zacząłem.
- Jest taka jedna w naszej wytwórni. Spędzam z nią dużo czasu. Lecz ostatnio zauważyłem, że strasznie za nią tęsknię i byłem smutny jak nie miała ten tydzień dla mnie czasu. Czy ja się zakochałem? – Powiedziałem na jednym wydechu.
           Ona wybuchła śmiechem. Taki zabawny byłem?
- Nie mogę tego wiedzieć. Równie dobrze, może to być bliska przyjaźń. Ale faktycznie może to być także miłość. Niestety to nie ja mogę to zgadnąć. Musisz to poczuć w sobie. A wierz mi, jeżeli będziesz zakochany to się o tym dowiesz. Za szybko panikujesz.
- Naprawdę tak uważasz?
- Owszem. Zawsze możesz się do niej zbliżyć i dać się ponieść emocjom. Aczkolwiek, to zależy od ciebie. Myślę, że prawie na pewno będziesz w niej zakochany skoro już tak za nią tęsknisz i się nad tym zastanawiasz.
           Zacząłem powoli wszystko rozumieć. Faktycznie nie byłem na razie w stanie powiedzieć na ile poważne było to uczucie. Mimo to, zależało mi na spędzaniu z nią czasu. Stwierdziłem, że może teraz ja coś doradzę Jirze, bo ją ewidentnie też toś trapiło.
- A co z tobą?
- Ah chodzi o…
           W tym momencie usłyszeliśmy przekręcany klucz i w drzwiach pojawił się Sungyeol z jakimiś reklamówkami. Ja nerwowo przełknąłem ślinę. Czyżby nie poszedł z chłopakami? Szkoda, że o tym nie wiedziałem.
- Nie przeszkadzajcie sobie. – Rzekł kierując się do kuchni.
- Trzymałam cię za słowo. – Wyszeptała do mnie Jira.
           Czułem się bardzo źle. Nie miałem pojęcia o tym, że on może się pojawić. Nie wyglądało jednak na to, że jej towarzystwo przeszkadzało mu. Po odłożeniu reklamówek w kuchni usiadł w salonie przy nas, odpalił telewizor i się w niego gapił.
- Powinnam pójść. – Zwróciła się do mnie podnosząc się.
- Siedź! – Krzyknął Sungyeol, czym nas przestraszył. – Udawaj, że mnie tu nie ma.
Na te słowa momentalnie usiadła. Widziałem przerażenie w jej oczach. Nie rozumiałem co się dzieje. Chciałem jakoś rozluźnić sytuację, jednak nic nie przychodziło mi do głowy.

*Sunggyu*

           Po wypadzie do kina miałem już pójść po Saeron, lecz zajrzałem po drodze do pobliskiego sklepu. Chciałem kupić nam coś słodkiego do przegryzienia. Myślałem dniami i nocami co powinienem robić, by się do niej zbliżyć. Bałem się by nie być zbyt nachalnym, a także by nie działać zbyt wolno. Nie zamierzałem się poddawać. W końcu Myungsoo nawet się dla mnie poświęcił. A Woohyun cicho mnie dopingował. Wierzyłem dzięki temu, że może coś nam wyjść. Nawet jeżeli miałem wkrótce wracać do Seoulu to liczyłem, że uda mi się to pociągnąć.
           Miałem już brać paczkę czekoladek z nadzieniem, kiedy czyjaś ręka mnie przed tym powstrzymała. Spojrzałem na tę osobę i o mało nie padłem z zaskoczenia. To była ona.
- Sunggyu? Nie wierzę. Myślałam, że będę musiała pojechać do stolicy, aby cię spotkać.
           Nie odpowiedziałem nic, mając nadzieję, że to koszmar. Tak pragnąłem jej powrotu, a teraz nie wiedziałem jak zareagować. Próbowałem coś wykrztusić, jednak na marne. Jak mogłem się jej tak nagle spodziewać, ledwo po tym, jak pogodziłem się z jej zniknięciem. Otrząsnąłem się. Miałem iść po Saeron. Ona powinna się dla mnie liczyć na tamten moment. To miał być zakończony rozdział.
- Wybacz. Spieszy mi się. – Powiedziałem udając obojętność.
- Proszę? – Zdziwiła się. – Nie olewaj mnie. Masz mój nowy numer.

Mówiąc to wcisnęła mi karteczkę z napisanymi już cyframi. Była na to przygotowana? Zabrałem ją i podszedłem do kasy. Po wyjściu ze sklepu miałem już wyrzucić papierek, ale cos mnie podkusiło wsadzić go do kieszeni spodni.


Ps. Boję się, że właśnie taka jest wasza reakcja na zakończenie. :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz