Witam was kolejnym rozdzialikiem. Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za to co się w nim dzieje. :D Ale chyba nie ma tak źle. Miłego czytania i czekam na komentarze.
Kiedy dorosnę?
Rozdział 27
*Bora*
Przebudziłam się nagle w nocy. Wszystko przez głupi horror, który oglądaliśmy z Dongminem. Śniły mi się okropne koszmary. Byłam w jeszcze większym szoku, kiedy ujrzałam godzinę. Mój zegarek w telefonie, ukazał mi trzecią w nocy. Zamarłam. Bałam się okropnie. Nie wiedziałam co powinnam zrobić, bo na pewno nie zasnęłabym łatwo z myślą, że jest taka pora. Przecież w największych horrorach wszystko działo się o tej godzinie.
Dopiero po czasie się ocknęłam i zorientowałam, że byłam na kanapie. Przypomniałam sobie też, że nie znam zakończenia filmu, więc byłam pewna już, że zasnęłam w trakcie oglądania. Zaczęłam się więc zastanawiać, jak wyszedł Eunwoo z mojego mieszkania. Na myśl o tym, że mógł być nadal gdzieś w domu odetchnęłam z ulgą. Pomyślałam, że sprawdzę moją sypialnie. Na paluszkach, boso podreptałam do drzwi pomieszczenia. Uchyliłam je powoli. Ujrzałam na łóżku śpiącego chłopaka i miałam ochotę od razu wskoczyć do niego i się w niego wtulić. Powstrzymał mnie rozsądek. Już miałam zamiar się grzecznie wycofać do salonu, lecz gdy przyglądałam się mrokowi ogarniającemu wszystkie kąty mieszkania, przeraziłam się. Ponownie weszłam do sypialni i zaczęłam zastanawiać się co robić. Wahałam się, czy wolno było mi położyć się przy nim. W końcu nie miałam w tym złych zamiarów. Ja po prostu byłam wystraszona. Wpadłam na plan, że nastawię budzik na dużo wcześniej niż zwykle. Chciałam wyjść wcześniej od niego, żeby nie zorientował się, że przyszłam do niego w nocy. Odłożyłam potem moją komórkę na szafeczkę nocną i delikatnie weszłam pod kołdrę, pod którą także był on.
Moje serce zaczęło walić jak oszalałe, kiedy leżałam naprzeciw jego twarzy. Wyglądał, jakby uśmiechał się przez sen. Niedoparta ochota przytulenia się do niego rosła z każdą sekunda. Nie wytrzymując tego napięcia, gwałtownie obróciłam się tyłem do niego. Od razu byłam spokojniejsza. Niby był nadal za mną, co dodawało mi odwagi i pomagało przestać przestawać myśleć o koszmarach, a z drugiej strony, nie patrzenie na niego pozwalało mi skupić się na śnie. Jednak nie dane było mi zapaść szybko w taki głęboki. Otóż, chwilę po zamknięci oczu i uspokojeniu się, z tropu zbiła mnie jedna sytuacja. Przysunął się do mnie jakoś bliżej i przytulił swoją ręką. Nie wiedziałam, czy robił to przez sen, lecz ta czynność sprawiła, że znowu przyspieszyło mi tętno i mogłam być pewna, że moje policzki, są całe czerwone. Nie miałam pojęcia, czy powinna była mu na to pozwalać. Z drugiej strony, jeżeli nadal spał, nie chciałam o budzić. Przełknęłam więc głośno ślinę i z czasem udało mi się opanować emocje i zasnąć.
***
Wyspana i wypoczęta, obracałam się na drugą stronę. Zaczęłam przecierać moje oczy, by nie zabolało mnie ich otwarcie. Mimo to wyszły mi z orbit, kiedy je otworzyłam. Tuż przede mną była uśmiechnięta od ucha do ucha twarz Dongmina. Oczywiście zapomniałam, że z nim spałam. Na dodatek, on obudził się przede mną, co także mnie przerażało. Nie rozumiałam, jak mogło już być tak jasno. Mrugałam oczami mając nadzieję, że to jeszcze jawa. Jednak jego głos wyrwał mnie z tego transu.
- Witaj. – Szepnął, co wywołało u mnie dreszcze.
- Hej. – Powiedziałam, ledwo słyszalnie.
- Przyszłaś do mnie w nocy? – Albo mi się zdawało, albo w jego głosie wyczuwałam dumę?
- Bo ja się bałam… - Powiedziałam niepewnie.
- Cieszę się, że mogłem ci pomóc. – Mówił, a jego kąciki ust, nawet na moment nie opadały.
- Którą mamy godzinę? – Zapytałam niepewnie.
- Spokojnie, dzisiaj sobota.
To zdanie wszystko wyjaśniło. Eunwoo miał na później treningi w weekend, a ja nastawiłam budzik na dni robocze. Byłam taka mądra. Mogłam sobie pogratulować.
Mimo to, doszłam do wniosku, że takie leżenie było trochę krępujące i powinniśmy wyjść z łózka.
- To ja może… Pójdę zrobić śniadanie. – Miałam już się podnosić, jednak jego ręka mnie powstrzymała.
- Poczekaj chwileczkę. Daj mi się napatrzeć na ciebie z rana. – Momentalnie uciekłam wzrokiem na te słowa.
Dobrze, że nie miał pojęcia jak takie zachowanie na mnie działało. Może i lekko się zarumieniłam, lecz miałam nadzieję, że tego nie zauważył. Bicia serca, pewnie też nie słyszał. Kombinowałam, jak się wyślizgnąć z tej sytuacji.
- Czemu przestałaś na mnie patrzeć. – Powiedział, z udawanym smutnym tonem.
- Bo ja… - Miałam coś powiedzieć, ale on chwycił moją twarz w dłonie i poprawił tak, by znowu była na wprost jego i przy tym ściskał moje policzki, tak, że z ust ułożył mi się dziubek.
- Tak jest o wiele lepiej. – Dodał zachwycony.
- Ja teelas nie umiem nolmalnie mófić. – Zaczęłam seplenić, a go to rozśmieszyło.
- To nie uciekaj wzrokiem. – Mówiąc to, uwolnił mnie znowu.
Stwierdziłam, że może wreszcie pozwoli mi wstać, ale znowu mnie powstrzymał.
- Chwileczkę. Muszę ci coś powiedzieć. – Tym razem zmienił wyraz twarzy na poważny. Zaczęłam się obawiać co ma na myśli. – Wtedy w zoo chciałem to zrobić i nam przerwano.
Znowu moje serce przyspieszyło. Zlękłam się, bo domyślałam się o co mu chodzi. Chciałam jakoś to zatrzymać.
- Nie teraz. Ja.. Ja się domyślam. – Wtrąciłam. – Proszę cię. Dziś nie będę wiedziała co odpowiedzieć. Nie oczekuj tego ode mnie. Zostaw na razie to wyznanie. – Sama nie wiedziałam, co chciałam mu do końca przekazać.
On przez sekundę posmutniał, lecz potem nagle zrobił się promienny i zbliżył się twarzą do mojej. W sekundzie nasze usta już się prawie stykały.
- Nie pozwalasz mi mówić? To pokaże ci co czuję. – Przeszły mnie przyjemne ciarki na te słowa.
On zaczął mnie delikatnie całować. Ja nie opierałam się. Był to tylko pocałunek, ale czułam, jak on próbował pokazać mi nim wszystkie swoje emocje. Ja za to, nie mogłam się mu oprzeć. Podobało mi się to. Nie trwało to długo, aż oderwał się ode mnie. Mimo to, zdążył sprawić, że mój oddech przyspieszył i zrobiło się mi gorąco.
- Obiecałem sobie, że nie zaprzepaszczę tej szansy. A teraz chodźmy zrobić to śniadanie.
Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
- Tak po prostu?
- Powiedziałaś, że nie jesteś w stanie mi dzisiaj na to odpowiedzieć. Dlatego szanuję to i nie męczę się więcej w tym temacie. Chciałem po prostu być pewien, że dobrze mnie zrozumiesz. Nie chcę żadnych niedomówień. Chcę, byś wiedziała co czuję.
Byłam w lekkim szoku. Stawiał mnie w niełatwej sytuacji. Jednak spodobała mi się stanowczość z jaką postąpił. Miałam teraz okropny dylemat. Dwa pewne uczucia kierowane do mnie, od wspaniałych chłopaków, którzy potrafili mi zawrócić głowie. Na dodatek głowie, w której obecnie panowała pustka, bo nie miałam zielonego pojęcia co z tym wszystkim zrobić.
*Seulgi*
Wieczór z Yooilem minął szybko i poszliśmy spać. On w salonie, ja w swojej sypialni. Choć miałam ochotę pozwolić mu spać ze mną nie odważyłam się tego zaproponować. Nie chciałam, żebym znowu to ja wyszła na tą zachłanną. Na wszystko zresztą przyjdzie czas. Nawet na spanie razem.
Przed samym zaśnięciem dużo rozmyślałam. Między innymi nad tym, czy to co się działo wcześniej spowodowało, że jesteśmy parą? Bo jakoś nie chciało mi się wierzyć, że spotkało mnie taki szczęście. Pojawienie się na mojej drodze tego człowieka było czymś nadzwyczajnym. Byłam szczęśliwa, że to wszystko obrało ostatnio taki, a nie inny kierunek. Nie wiedziałam, jak powinnam była wyrażać to wszystko, co czułam.
Kiedy już zmorzył mnie sen, nie przebudziłam się nawet na chwilę przed budzikiem. A gdy to urządzenie zadzwoniło, wyłączyłam je z uśmiechem na twarzy. Przypomnienie sobie, że miałam wolny dzień, a w moim salonie jest właśnie Yoo, poprawiło mi całkowicie humor. Powoli wyszłam z łóżka, poszukałam czegoś na przebranie i udałam się do łazienki. Kiedy z niej wyszłam, poczułam zapach dochodzący z kuchni. Zastanawiałam się, co tym razem mi upichcił. Ostatnio nie bardzo mu to wyszło. Po wejściu do docelowego pomieszczenia, ujrzałam chłopaka skupionego na patelni. Na niej natomiast ujrzałam naleśniki. Na talerzu, stojącym na blacie było już ich więcej. Nie widać po nich było, aby były spalone. Ciekawa ich smaku chciałam szybko jednego zabrać i skosztować, lecz moja dłoń została zatrzymana, przez kuchmistrza.
- Nie tak szybko. – Oburzył się. – Proszę usiąść, a ja podam ci gotowe naleśniki.
- Ja chciałam tylko…. – Uciszył mnie kładąc palec na ustach.
Zrozumiałam, że najwidoczniej był pewien swego. Usiadłam więc posłusznie. Przyglądałam się mu z uwagą. Dopiero, gdy ujrzałam, że dodaje różne słodkie składniki do naleśników, nie mogłam siedzieć spokojnie. Marmolada, czekolada, bita śmietana. Skąd wytrzasnął te składniki? Nie miałam takich w kuchni. Musiał zrobić zakupy. Na dodatek, nie powinnam była takich rzeczy jeść. Byłam modelką. Wstałam gwałtownie z krzesła, podeszłam i złapałam jego rękę, zanim nałożyła kolejną porcję bitej śmietany na jeden z placków.
- Coś nie tak?
- Ja nie mogę jeść sło.. słodkiego. – Wydukałam z ledwością, bo aż przysłowiowa ślinka mi poleciała na widok tych pyszności.
- Oj przesadzasz. Raz możesz. – Zignorował mój protest, a ja więcej go nie wnosiłam.
*Kangjoon*
Rano nie miałem za wiele do roboty. Na dodatek tego dnia nie mieliśmy nagrywać scen, bo było to robione tylko z pobocznymi postaciami. Postanowiłem spotkać się z Borą. Pomyślałem o niespodziance. Bez słowa wyszedłem z dormu, wsiadłem w samochód i podjechałem do pobliskie sklepu w celu małych zakupów. Stwierdziłem, że kupię kilka rzeczy do lodówki, żeby ona nie musiała dźwigać zakupów, bo wiedziałem, że robiła to w południe każdej soboty.
Szybko z tym wszystkim się uwinąłem i udałem do mojego mieszkania. Czasami zapominałem już, że należało ono do mnie. Przyzwyczaiłem się do mieszkającej w nim Bory. Czułem jakby to był jej kąt. Zadzwoniłem do dzwonka oczekując na otwarcie. Jakże zdziwiłem się widząc w drzwiach Dongmina, zamiast przyjaciółki.
- O hej. – Odrzekłem zaskoczonym tonem.
- Witaj. – Odpowiedział szeroko uśmiechnięty, a zaraz obok pojawiła się Bora wycierająca ręce w szmatkę.
- Cześć. Wybacz, że nie otworzyłam, ale zmywałam naczynia po śniadaniu. Wejdź. – Także była zadowolona.
Czemu on był u niej o takiej porze? Czyżby tu nocował? A jeśli tak, to czy to coś oznacza? Zostawiając zakupy w kuchni rozmyślałem nad tym wszystkim. Usłyszałem tylko jak Eunwoo jeszcze coś po cichu mówił Borze, że musi się zbierać i wychodząc krzyknął coś do mnie na pożegnanie. Nie wiedziałem, czy dobrze robię, jednak jak tylko Bora wróciła do kuchni zaatakowałem ją pytaniem.
- Co się wydarzyło? Ja o czymś nie wiem?
Spojrzała na mnie zmieszana i lekko zdziwiona. Pewnie nie tego się spodziewała.
- Po prostu był wczoraj u mnie wieczorem i zasnęłam oglądając film. – Zaczęła się tłumaczyć.
- Spokojnie. To nie tak, że mam coś do was… - Dziwnie mi się o tym mówiło. – Po prostu coś widzę od jakiegoś czasu i martwię się troszkę, jak to się potoczy. Zależy mi na was i nie chciałbym, abyście mieli jakieś problemy między sobą. – Może trochę za dużo mówiłem.
- Czyżbyś wiedział coś? W sensie… Wiesz co czuje Dongmin do mnie? – Teraz to ona sprawiła, że się bardzo zaskoczyłem.
- A skąd ty?
- Wyznał mi to. Nie tylko on. – Rzekła smutniejąc, a ja wiedziałem już o kogo chodzi.
- Myungjun także? – Chciałem się upewnić.
Pokiwała twierdząco głową. Usiadła na krzesełku przy barku kuchennym, które znajdowało się obok mnie. Widziałem, że w oczach zbierają się jej łzy.
- Nie wiem co robić. – Mówiła zrozpaczona.
- Dlaczego? Czujesz coś do któregoś? – Pytałem, nie tylko po to by pomóc, lecz także z czystej ciekawości.
- Nie mam pojęcia. Pogubiłam się. Oboje są dla mnie ważni. Przy Dongminie czuje się najbezpieczniej, a z Myungjunem najwięcej się śmieję. – Odparła lekko unosząc kąciki ust. – Na dodatek przy obu moje serce wariuje i zapominam o całym świecie. Nie pamiętam wtedy ile mam lat, czy tym, że są gwiazdami.
Byłem lekko zakłopotany. Nie znałem się na tym jak działało serce kobiety. Dochodziła jeszcze moja zazdrość, która mimowolnie zjawiła się w moim sercu. Też chciałem, by zastanowiła się nad moimi uczuciami. A jeszcze bardziej wolałbym, żeby mnie wybrała. A to już było niemożliwe. Miałem ochotę także się skruszyć, wyżalić. Nie mogłem. Musiałem zachować się, jak na przyjaciela przystało.
- Miałaś ostatnio czas na spotkanie z siostrą, bądź przyjaciółką?
- Nie za bardzo. – Wyszeptała.
- Moim zdaniem powinnaś się z nimi spotkać, porozmawiać. Może to one ci coś doradzą. Ja niestety nie potrafię… Ale one na pewno znają cię na tyle, że mogą pomóc.
Zobaczyłem jak się rozpromieniła. Ulżyło mi, że choć trochę udało mi się ją pocieszyć. Mimo to, nadal moje serce opanowywał wewnętrzny smutek, który mogłem zrozumieć tylko ja sam.
Musiałem wkrótce się zmyć, bo dostałem sms do Yoo, że jestem mu potrzebny. Oczywiście napisał krótko i bez żadnych wyjaśnień. W końcu on jako jedyny wcale nie zamierzał przywyknąć do komunikacji telefonami.
*Yooil*
Kiedy przy śniadaniu oznajmiłem Seulgi, że bardzo chce, by chłopacy z mojego zespołu ją poznali, była w totalnym szoku. Cieszyło mnie to niezmiernie. Liczyłem, że ją zaskoczę. Ja postanowiłem to już troszkę wcześniej. Chciałem, by było to wiadomo wszem i wobec, że została moją dziewczyną. Miałem ochotę przed każdym się nią chwalić.
Do dormu trafiliśmy bardzo szybko. Wcześniej smsami zwołałem wszystkich chłopaków. Miałem nadzieję, że grzecznie mnie usłuchali i zjawili się tak jak prosiłem. Otworzyłem drzwi ostrożnie, prosząc Seulgi, by zaczekała, a w środku ujrzałem wszystkich z wyjątkiem Kangjoona, co mnie zdziwiło. Do niego nie pisałem, bo myślałem, że jest w domu.
- Gdzie Kangjoon chłopaki? – Zapytałem cicho.
- Nie wiemy. Nie pisałeś do niego? On wyszedł gdzieś bez słowa. – Poinformował mnie Taehwan.
- Ah nie pomyślałem, że może wyjść. Trudno. Zaraz do niego napiszę. Będziecie pierwsi.
- W czym? - Zaciekawił się Gongmyung.
- Seulgi wejdź. – Powiedziałem w stronę drzwi.
Moja ukochana wyłoniła się z nich z delikatnym uśmiechem. Trochę była zszokowana zapewne standardami naszego mieszkania, bo rozglądała się po nim uważnie. Do najlepszych ono nie należało. Potem zaczęła kiwać głową do chłopaków witając się z nimi. Każdy z nich przedstawił się podając jej dłoń. Ja w trakcie tego napisałem krótką wiadomość do nieobecnego kolegi.
Potem zaczęły się pytania. Większość dotyczyła jej pracy, zainteresowań. Żaden z nich nie spytał co nas łączy i tym podobne sprawy. A na to liczyłem. Nie zdziwili się nawet, po co ich zwoływałem. No bo przecież nie chodziło o samo poznanie Seulgi. Nie rozumiałem ich wcale.
Spóźnialski zjawił się wkrótce w drzwiach. Przywitał się także grzecznie z modelką i zasiadł do naszego okręgu wokół stołu. Oczywiście stolik był niski, a my siedzieliśmy na poduszkach. Tak skromnie, ale zawsze coś.
- Jesteście parą? – Dopiero właśnie Kangjoon zadał to pytanie, jakoś chwilę po tym, jak rozmowa wróciła na poprzedni nurt.
Ona próbowała już coś powiedzieć, szybko powstrzymałem ją ruchem ręki.
- Pozwól, że cię wyręczę. – Rzekłem. – Owszem. Seulgi jest ze mną teraz. Mam nadzieję, że to zaakceptujecie.
Wszyscy na te słowa oniemieli. Nawet ona. Potem zauważyłem u każdego radość na twarzy, a u niej dodatkowo lekkie rumieńce. Dopiąłem swego i byłem bardzo z siebie zadowolony. Miłość, którą do niej żywiłem przepełniała mnie.
Wkrótce na stole ktoś postawił alkohol, nie wiadomo skąd wzięty. Chcieli byśmy opili nasze szczęście i zgodziliśmy się bez problemu. Było wesoło i przyjemnie. Tylko czasami ukradkiem zauważałem, że z Kangjoonem było coś nie tak, lecz nie reagowałem, bo widziałem, że starał się nie psuć nastroju. Sam bym tak zrobił, jakbym miał zły humor. Postanowiłem, że porozmawiam z nim później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz