sobota, 30 grudnia 2017

11 - Reakcje gif z Pentagon - Kiedy spędzasz z nimi Sylwestra


Dzisiaj wyjątkowa trochę reakcja. Ale zanim wyjaśnię, to chcę was przeprosić. Zaniedbałam te reakcje na czas pisania zamówień świątecznych. No niestety coś musiałam poświęcić. Moich opowiadań miałam napisane rozdziały do przodu, więc dałam sobie z tym radę, a że reakcje piszę na bieżąco i dla rozluźnienia, to już na to czasu nie znalazłam. ;-; Jest mi smutno z tego powodu, że akurat mój UBand ucierpiał. 
Pochwalę się też wam, że zamówiłam swoją pierwszą płytę kpopwą i oczywiście to ich płyta Tak się jaram, że musiałam to napisać. 
Dobra wracajmy do reakcji. Dla wszystkich początek tym razem jest taki sam! Zostaliśmy zaproszeni na Sylwester z Pentagon z różnych powodów, które będą w niektórych wyjaśnione. Mam nadzieję, że wam się spodoba ten rozdział!



1. Jinho
Przez twoją bliską przyjaźń z Jinho z Pentagon, byłaś zaproszona na imprezę w jego dormie z okazji Sylwestra. Bardzo się na to cieszyłaś, choć czułaś też krępację, bo większość chłopaków z tego zespołu nie znałaś. Wiedziałaś też, jaki Jinho był zazdrosny, gdy obok ciebie pojawiali się inni. Nie chodziło tu o to, że mu się podobałaś, tylko nawet o samo przyjaźnienie się. Lubił to, że miałaś tylko jego i gdy ktoś inny cię zagadywał, to od razu marudził oraz kombinował, jak cię od tej osoby odciągnąć. Wiedziałaś, że tym razem też tak będzie, a tam miało przecież być oprócz niego dziewięciu chłopaków, którzy na pewno byli otwarci na nowe znajomości. 
Miałaś rację, oni byli bardzo ochoczy do poznania ciebie, a Jinho tylko chodził podenerwowany. Wiedziałaś, że musisz się nim zająć, bo nie chciałaś, by się na ciebie obraził. Udało ci się z nim porozmawiać, choć co chwilę ktoś wam coś przerywał. Po chwili ktoś wymyślił, żeby włączyć głośno muzykę i rozmowa była trudniejsza. Jedni tańczyli, inni kłócili się, że wolą karaoke włączyć. Zrobiło się zamieszanie. Każdy chciał czegoś innego. 
— Co robimy?! — wykrzyczał do twojego ucha Jinho, a ty wzruszyłaś ramionami, bo nie miałaś pojęcia co byłoby najlepsze w takim wypadku. Wtedy poczułaś jak dźgnął cię w bok, co wywołało u ciebie gwałtowny podskok w miejscu i westchnięcie oznajmiające twoje przestrasznie się tym. 
— Co ty wyprawiasz? — rzekłaś to zirytowana, bo nie lubiłaś, gdy ktoś ci tak robił.
— Rozkręcam cię, bo stoisz jakoś sztywno. — Po tych słowach zaczął cię łaskotać, więc pospiesznie się mu wyrwałaś, bo naprawdę nie chciałaś tego. 
— To jest dla ciebie zabawne? Zobaczymy, jak odwrócą się role. — Mówiąc to, machałaś palcami w jego stronę, a on spojrzał na nie przerażony i zaczął uciekać. Po drodze potknął się tak, że poleciał na kanapę i śmiejąc się wyciągnął w twoją stronę dłoń w geście obronnym.
— Dobra już nie będę przepraszam — obiecał to, rechocząc nie wiadomo z czego.  
  
Jak teraz poprawiam błędy to ta reakcja wyszła słabo. Ale już nie mam pomysłu na inną ;-;

2. Hui


Siedziałaś na kanapie w dormie Pentagon i słuchałaś, jak inni śpiewają na karaoke. Było bardzo wesoło. Zaproszono ciebie i kilka innych osób ze stafu na imprezę Sylwestrową. Chłopcy namawiali was do wielu rozrywek i we wszystkim musieliście brać czynnie udział. Trochę się krępowałaś robić niektóre rzeczy, ale nie chciałaś wyjść na nudną osobę, więc przyłączałaś się do zabawy.
Kiedy doszło do tańców, zostałaś porwana przez niektórych członków zespołu i nie wiedziałaś sama, że potrafisz się tak dobrze poruszać. Po jakimś czasie potrzebowałaś łyka wody i chciałaś bardzo odsapnąć na chwilę, jednak nie było ci to dane. Hwitaek zatrzymał cię chwytając twoją dłoń. Spojrzałaś na niego zdziwiona.
— Nie usiądziesz bez tańca ze mną - powiedział stanowczo, a ty nie wiedziałaś, jak z tego wybrnąć. Naprawdę już nie miałaś siły.
— Zrobię wszystko, tylko jestem już na tyle zmęczona, że nie wytrzymam dłużej na parkiecie — mówiłaś to błagalnym tonem, a jego chytry uśmiech wyprowadził cię z równowagi... No tak, oznajmiłaś, że zrobisz wszystko, a on na pewno wpadł na pomysł jak to wykorzystać.
— W takim razie, zrób aegyo* — rzekł ochoczo. Kolejna rzecz, której nie chciałaś robić, bo wydawało ci się to zbyt wstydliwe.
— Nie wiem co to... - skłamałaś, by ratować swoją skórę, choć wiedziałaś, że na pewno za wiele ci to nie da.
— Muszę cię nauczyć. Usiądźmy. — Wykonałaś jego polecenie od niechcenia i już czułaś w kościach, że za chwilę się upokorzysz. Na dodatek zauważyłaś, że dużo osób zaczęło na was zwracać uwagę. Miałaś ochotę się gdzieś schować. — Patrz na mnie i powtarzaj za mną. — Sprawił tymi słowami, że skupiłaś na nim swój wzrok.— Jeden plus jeden równa się gwiyomi.** — Wraz z tymi słowami przyłożył pojedyncze palce obu rąk do policzków i uśmiechnął się lekko. Uznałaś, że wyglądał przy tym słodko i chyba nie jest to, aż taka tragedia, więc zaczęłaś potem robić to co on, by go zadowolić.
*aegyo - jeżeli ktoś cię prosi o pokazanie aegyo, to chce, byś okazał swoją słodkość w jakiś sposób
*aegyo - jeżeli ktoś cię prosi o pokazanie aegyo, to chce, byś okazał swoją słodkość w jakiś sposób
**Jeden plus jeden równa się gwiyomi - Pewnie każdy z was kojarzy tę rymowankę do której często nasi idole robią uroczy układ dłońmi. To oczywiście jej pierwszy wers. Gwiyomi znaczy słodkie/urocze. :D
3. Hongseok
Spędziłaś w dormie zespołu Pentagon Sylwester. Oczywiście bawiłaś się tam znakomicie, a wszystko dzięki towarzystwu Hongseoka. Spędzał z tobą cały ten czas, razem wygłupialiście się, tańczyliście, a nawet prawił ci tego wieczoru dużo komplementów. Tak dużo się działo tam, że nie skupiałaś się na tym, jak czas leciał. 
Po północy, jak już mieliście za sobą Noworoczny toast i poskładaliście sobie życzenia, wyszliście przed dorm, by postrzelać fajerwerki. Trzymałaś w dłoni zimne ognie, a obok ciebie znowu stał on. Spojrzeliście na siebie i uśmiechnęliście się szczerze. W duchu zachwycałaś się detalami jego twarzy. Zawsze uważałaś go za taki ideał, ale nie do zdobycia. Przecież był idolem tak wielu dziewczyn. 
— Mam zrobić ci moje zdjęcie, żebyś się mogła napatrzeć? — zapytał, a ty prychnęłaś żartobliwie odrywając od niego wzrok, bo zawstydziło cię trochę to, iż zauważył twoje przyglądanie się mu. 
— Zdjęcia to mogę twoje szukać w internecie. Nie wierzę po prostu, że znam cię na żywo i dlatego tak się patrzę. — Uznałaś, że musisz to mu w ten sposób wyjaśnić, żeby nie miał dziwnych podejrzeń i nie wiedzieć czemu wydawało ci się, iż po tych słowach on posmutniał. 
— Powiedzieć ci, jakie postanowienie dałem sobie na Nowy Rok? — Przytaknęłaś mu na to, by mu nie przerywać. — Sprawić, byś w końcu zobaczyła we mnie mężczyznę, a nie tylko zwykłego kumpla. 
Zamurowało cię. Nie spodziewałaś się tego po nim. Oczywiście, ty już uważałaś go za wspaniałego mężczyznę. Przystojnego, kochanego i na swój sposób uroczego chłopaka, który wypełniał często twoją głowę. Nie mogłaś jednak mu tego powiedzieć. Nie miałaś ku temu tyle odwagi, przez co trochę się zawiodłaś na sobie. Zawsze w takich chwilach coś cię blokowało, a może w końcu zaczynałaś piąć się ku szczęściu i nie umiałaś chwycić tej okazji przez swoją nieśmiałość. 
Po jakimś czasie wróciliście do środka i cały czas rozmyślałaś o tym co powiedział Hongseok. Chciałaś coś mu powiedzieć na ten temat i dopiero jak impreza powoli cichła i wszyscy padali jak muchy, postanowiłaś do niego zagadać. Zgubiłaś go jednak... Nie wiedziałaś, gdzie się zaszył i wtedy ujrzałaś go na kanapie. Siedział na niej, trzymając w rękach Ciasteczkowego Potwora w postaci maskotki i przymykały mu się oczy. Wyglądał tak słodko, bo jeszcze jeszcze miał na sobie okulary, a raczej same oprawki bez szkieł, które dodawały mu uroku. Nie mogłaś w takiej chwili zawracać mu głowy, bo nie miałaś serca przerywać mu drzemki. 
4

4. E'Dawn
Byłaś w dormie Pentagon na Sylwestra, zaproszona przez swojego przyjaciela Hyojonga. Jeszcze nie znałaś jego kolegów z zespołu, więc jednocześnie był to dzień poznania ich. Od początku imprezy byłaś otaczana przez nich, bo każdy pragnął ci coś powiedzieć, zadać ci jakieś pytania, przez to Hyojong nie miał do ciebie jak dotrzeć. Było ci smutno, lecz nie chciałaś być niemiła dla innych i grzecznie z nimi rozmawiałaś. Postanowiłaś, że za jakiś czas porobisz coś z nim, jak oni się tylko uspokoją. Niestety oni nie wyglądali, jakby zamierzali to zrobić.
Jeszcze dodatkowo Hyunggu, który miał ksywkę Kino, co jakiś czas przymilał się do ciebie. Nie przeszkadzałoby ci to, gdyby twój przyjaciel nie mierzył go przy tym zabójczym spojrzeniem. Nie wiedziałaś, jak sprawić, żeby oni się od ciebie odkleili. To było urocze, jak ciepło cię przyjęli, mimo to, wolałaś towarzystwo Hyojonga. Czułaś się przy nim pewniej, bo znałaś go dłużej i nie dało się ukryć, że podobał ci się, więc nie chciałabyś mu dać na tej imprezie sprzecznych sygnałów. Bałaś się, że pomyśli, iż jesteś dla każdego taka jak i dla niego, a to nie tak.  Traktowałaś go wyjątkowo i dlatego chciałaś spędzić z nim tę noc, kiedy to witało się kolejny rok. 
Wtedy ktoś wpadł na pomysł, by zagrać w jakieś gry planszowe. Musielibyście się podzielić na kilka, bo nie było gier dla jedenastu osób. Ty uznałaś, że możesz nie grać i w tym samym czasie wycofał się i E'Dawn. Byłaś szczęśliwa, bo to była okazja, by spędzić z nim czas. Od razu zrobiło się koło ciebie luźniej na kanapie i poklepałaś miejsce obok siebie. On natomiast siedział na krześle obok i nie ruszył się z niego, tylko zmierzył cię spojrzeniem takim, jakie wcześniej kierował na Hyunggu.
— Czułem się olany przez ciebie — powiedział to cicho, tak byś tylko ty to usłyszała.
Pewnie tłumaczyłabyś się mu w normalnym wypadku, jednak doskonale wiedziałaś, że on nie potrafił się na ciebie długo gniewać i już widziałaś, jak próbuje przybrać obrażoną minę, a nie wychodzi mu to, bo uśmiech ciśnie mu się na usta, więc odwrócił się od ciebie, byś nie zauważyła, jak go bawi ta sytuacja. Cały Hyojong...
5

5. Shinwon
Zaprzyjaźniłaś się z chłopakami z Pentagon przez pracę w ich wytówrni. Los chciał, że dostałaś się do jeszcze większej, czyli JYP i musiałaś ich opuścić. Wiele łez wylałaś żegnając się z tamtym miejscem, choć wiedziałaś, że idziesz pracować w lepsze miejsce. Na szczęście okazało się, że utrzymanie kontaktu z chłopakami nie było takie trudne i spędzałaś z nimi dużo czasu.
Na imprezę Sylwestrową miałaś do wyboru, pójść do twoich kochanych chłopaków lub spędzić go z personelem wytwórni JYP. Oczywiście wybrałaś pierwszą opcję, bo oni byli dla ciebie ważniejsi. Dzięki nim nie czułaś się obca w tym kraju i byłaś z nimi zżyta, a w nowej wytwórni jeszcze mało kogo znałaś.
Tak o to siedziałaś w ich dormie w ten wyjątkowy dzień i bardzo dobrze się tam bawiłaś. Jak zwykle najwięcej czasu spędzałaś z Shinwonem, mimo to, wydawało ci się, że tym razem był jakiś inny. Nawet jak robiłaś coś z innym członkiem zespołu to on cię bacznie obserwował i często przyłapywałaś go na tym, że zamyślał się wtedy mocno. Nie rozumiałaś tego i powoli krępowało cię jego zachowanie.
W pewnym momencie ktoś wpadł na pomysł karaoke. No tak, jaki to Sylwester z idolami bez śpiewania? Byłaś bardzo podekscytowana, bo kochałaś słuchać ich głosów na żywo, a na dodatek sama lubiłaś sobie powyć. Wiedziałaś, że nie jesteś bardzo utalentowana, mimo to, kochałaś to.
Po piosence zaśpiewanej żywo przez Shinwona nadeszła twoja kolej, a zabawa polegała jeszcze na tym, że twój poprzednik musiał wybrać utwór, który miałaś wykonać. Zestresowałaś się, że to on właśnie miał to zrobić, bo nie miałaś pojęcia jaką piosenkę wybierze. Lubił robić ludziom na złość, więc mógł wybrać coś dziwnego, albo zawsze też mógł zapragnąć przetestować twój głos i wybrać coś trudnego. Nie trafiłaś w nic z tych rzeczy, bo okazało się, że wybrał dla ciebie piosenkę Jessi... Nie miałaś pojęcia początkowo czemu to zrobił.
— Chcę usłyszeć twój rap — wyjaśnił ci, dostrzegając twoje pytające spojrzenie. Wtedy pojęłaś... Sam mimo bycia wokalem rapował dobrze i lubował się w tym, więc pewnie był ciekaw, czy ty też potrafisz.
Poradziłaś sobie z piosenką dobrze, tylko dlatego, że znałaś jej tekst. Pewnie w przeciwnym wypadku nie nadążyłabyś za tym wszystkim. Dostałaś dużą liczbę punktów i byłaś z siebie dumna, więc na koniec wykonałaś jeszcze gesty, jak prawdziwa raperka. Spojrzałaś na Shiwnona, by zobaczyć jego reakcję, a on uniósł tabliczkę z napisem Swag jednocześnie wypowiadając te słowo na głos. Zaśmiałaś się na ten widok i byłaś zadowolona z takiego obrotu spraw.
6

6. Yeo One
Imprezowałaś w Sywester razem z zespołem Pentagon, bo znałaś się dobrze z młodszą siostrą Hyunggu.  Ona miała spędzić ten wieczór z tobą, a że została zaproszona do dormu swojego brata, to zabrała i ciebie ze sobą. Byłaś bardzo podekscytowana tym i od wejścia do ich mieszkania bardzo dobrze się bawiłaś. 
Najpierw zostałaś przedstawiona każdemu członkowi z osobna, lecz zauważyłaś, że jednego z nich jeszcze brakuje. Nie było nigdzie Changgu. Zrobiło ci się smutno, bo biasowałaś go najmocniej w zespole. Miałaś jednak nadzieję, że się jeszcze zjawi, bo przecież przyjaciółka powiedziała, że będą wszyscy. 
Nie musiałaś za długo na niego czekać, po chwili ktoś wyłonił się z jednego z pokoi. Na pierwszy rzut oka nie powiedziałabyś, że to on. Miał na sobie długą, damską, blond perukę oraz sukienkę w kratkę. Spod niej widać było jego owłosione nogi, bo nie miał nawet spodni pod spodem. Próbowałaś nie wybuchnąć śmiechem na ten widok, lecz ledwo się powstrzymywałaś, zasłaniając swoje usta dłonią. 
Za chwilę wszystko się wyjaśniło. Hyunggu powiedział ci na ucho, że Changgu przegrał zakład i karą było spędzenie Sylwestra do północy w stroju kobiecym i przedstawianie się jako kobieta. Wszyscy płakali ze śmiechu na zjawienie się ich ofiary w salonie i wtedy zobaczył ciebie. Podszedł bliżej, a ty lekko zestresowana spojrzałaś na niego. 
— Pewnie ty jesteś koleżanką siostry naszego Hyunggu — mówił to, modelując głos tak, by brzmieć bardziej kobieco. — Miło mi cię poznać, ja zwę się Violetta, a ty?  — Na to pytanie nie wytrzymałaś i parsknęłaś niepohamowanym śmiechem. 
7

7. Yanan
Impreza w dormie zespołu Pentagon była bardzo huczna. Nie obyło się bez głośnej muzyki, dużej ilości zabaw i konkurencji, a także wspaniałych wygłupów. Nie mogłaś się nacieszyć chwilami spędzonymi w ich mieszkaniu i aż żal było ci pomyśleć, że później możesz długo ich nie zobaczyć, bo jak zwykle mieli wrócić do intensywnych treningów. 
Najbardziej przywiązałaś się do Yanana, bo ten Chińczyk roztaczał wokół siebie cudowną aurę. Wcześniej przyjaźniłaś się z innymi chłopakami w zespole i mało miałaś z nim kontaktu, ale na tej imprezie był na tyle wyluzowany, że zaczęłaś się z nim dogadywać, jak z nikim innym. Żałowałaś, że nastąpiło to dopiero teraz, ale tym bardziej byłaś wdzięczna losowi, że spędzałaś z nimi Sylwester. 
Z czasem zaczęłaś powoli się popisywać przed chłopakami różnymi swoimi umiejętnościami. Lubiłaś być w centrum uwagi, a ze  względu na to, że byłaś wśród nich jedyną dziewczyną, to miałaś pole do popisu. W pewnym momencie poprosiłaś o jakąś dobrą, żywą piosenkę. Lubiłaś bardzo taniec, więc uznałaś, że to dobry pomysł pokazać im go. 
Początkowo zrobiłaś na nich wielkie wrażenie, potem zaczęłaś dokładać ruchy trochę bardziej niebezpieczne, by jeszcze lepiej ukazać się im. Niestety doszło do tego, że twoja noga trochę się osunęła przy wykonywaniu wyskoku i upadłaś przodem na podłogę boleśnie i z dużym hukiem, a przy tym jeszcze pękły ci spodnie na tyłku. Poczułaś jak palisz się cała ze wstydu, a gdy uniosłaś wzrok było jeszcze gorzej. Yanan wyglądał na zawstydzonego, rozśmieszonego i zażenowanego tym wszystkim równocześnie. Bałaś się, że właśnie straciłaś w jego oczach i ciężko będzie to odbudować.  

Nie wiem co mam w głowie, że to napisałam, ale widząc tą jego minę na tym gifie, aż prosiło się, by zrobić coś głupiego
Nie wiem co mam w głowie, że to napisałam, ale widząc tą jego minę na tym gifie, aż prosiło się, by zrobić coś głupiego. :D 
8. Kino
Zawsze dobrze się bawiłaś na imprezach w Sylwestra. Co roku wychodziłaś na jakieś z przyjaciółkami. Ten Sylwester jednak był wyjątkowy. Pierwszy raz spędzałaś go w Korei, kraju do którego wyjechałaś kilka miesięcy temu. Na początku myślałaś, że powitasz Nowy Rok sama w wynajętym mieszkaniu, na szczęście tak się nie stało. Zostałaś zaproszona na imprezę w dormie zespołu, w którego stafie pracowałaś. Chłopcy byli dla ciebie zawsze życzliwi i jak tylko jeden z nich, czyli Hyunggu usłyszał, że masz być sama w takich chwilach to zaprosił cię. 
Byłaś szczęśliwa szykując się na imprezę i ubrałaś się bardziej uwodzicielsko. Na co dzień nie byłaś zwolenniczką takiego stylu, ale ten ostatni dzień w roku miałaś spędzić z dziesięcioma wspaniałymi chłopakami. Wiedziałaś, że nie masz u nich szans, jednak warto było spróbować. 
W dormie panowała wrzawa od samego początku. Jak zwykle przy takiej ilości szalonych ludzi, bo za normalnych ciężko byłoby ich uznać. Zawsze mieli dzikie pomysły i robili dużo hałasu, a w ten dzień mieli do tego większe prawo, bo w końcu chodziło o to, by jak najlepiej się bawić. 
Zauważyłaś, że od początku imprezy Hyunggu bacznie cię obserwować. Jego wzrok bardzo ci się podobał, bo czułaś, jak badał cię nim od stóp do głów. Zawsze uważałaś go za aniołka zespołu. Promiennie witał cię każdego dnia w wytwórni i był zawsze uprzejmy, jak prawdziwy dżentelmen, a tu wyglądało jakbyś mu się spodobała fizycznie w swojej nowej odsłonie. Czułaś z czasem pewnego rodzaju napięcie rodzące się między wami. Oboje chcieliście jakoś się do siebie zbliżyć, ale pewnie było mu jak i tobie głupio zrobić to tak przy wszystkich. 
Muzyka zaczęła grać głośno, bo wszyscy zapragnęli potańczyć. Na początku utworzyliście koło i w jego środku chłopcy popisywali się swoimi umiejętnościami. Niektórzy robili rzeczywiście wrażenie, inni po prostu się wygłupiali. Dopiero jak nadeszła kolej na Hyunggu zaparło ci dech w piersiach. Jego taniec był wyjątkowy, seksowny i nie mogłaś się na niego napatrzeć. Wszyscy zaś piszczeli na to co on wyczyniał. Po tym popisie zaczęli się rozpraszać i prosić siebie wzajemnie i innych gości do tańca. Ty od razu zostałaś pociągnięta przez Hyunggu bez pytania. 
Bardzo podobało ci się to, że wybrał ciebie. Tańczyliście dość odważnie i nie zwracaliście już uwagi na otoczenie. Ponosił was rytm muzyki. Po jakimś czasie byliście tak zmęczeni, że usiedliście odsapnąć i napić się czegoś. Przyjrzałaś mu się uważnie. Miał już spocone włosy, co dodawało mu jakiegoś uroku, a jego cera była nadal delikatna i dodatkowo był bardzo blady. Podobał ci się, lecz nie mogłaś z tym nic więcej zrobić, jak udawać, że wcale nie zachwycasz się nim. 
— T/I, jesteś niesamowita. Dawno nie poznałem takiej cudownej dziewczyny — oznajmił ci po chwili, a ciebie zatkało. Poczułaś też jak twoje policzki płoną, a jego spojrzenie i uśmiech dodały oliwy do ognia. 
OMO! :D  Czy tylko ja mam jakieś niepohamowane feelsy na ten gif? On mnie tak mocno zabija
OMO! :D  Czy tylko ja mam jakieś niepohamowane feelsy na ten gif? On mnie tak mocno zabija. 
9. Yuto
Spędzając Sylwestra z zespołem obrałaś sobie pewien cel. Dopilnować, by twój przyjaciel Yuto dobrze się bawił. Wiedziałaś, że często miał problemy z rozluźnieniem się w pełni, więc chciałaś mu w tym pomóc. Miałaś nadzieję na to, że nie będzie się buntował. 
Na początek grałaś przeciwko niemu we wszystkich konkurencjach jakie wymyślali chłopcy w ten dzień, by spędzić go na masowej rozrywce. Z czasem zaczęłaś oszukiwać, na przykład robiąc do niego dziwne miny przy siłowaniu się na rękę, czy łaskocząc go podczas gry wymagającej skupienia. Wywołało to u niego dużo uśmiechu, który tak uwielbiałaś.  
Nie chciałaś wyjść na złośliwą, więc z czasem przystopowałaś ze swoimi żartami. Potem nastąpiła chwila na karaoke. Wybierałaś specjalnie jakieś zabawne troty i wszystkie śpiewałaś w stronę Yuto. On oczywiście był bardzo rozbawiony tobą. Po tym, miała nastąpić przerwa na odsapnięcie, a następnie chcieli wszyscy tańczyć. 
Na tej imprezie oprócz ciebie były koleżanki innych chłopaków, albo rodzeństwo niektórych z nich. Wszyscy dobrali się w pary do tańca, ale każdy ominął Yuto. Już miałaś do niego podejść, a zostałaś zatrzymana przez Shinwona i ten wyszeptał ci do ucha, że nie radziłby ci z nim tańczyć. 
Miałaś gdzieś jego uwagę, bo twój cel był wiadomy tego wieczoru. Pociągnęłaś Yuto, by zatańczył z tobą, a on stanął tylko na przeciw ciebie i miał jakąś niemrawą minę. 
— Ja bardzo dobrze się dzisiaj bawię z tobą, jednak nie wiem, czy powinienem zatańczyć — oznajmił to nieśmiało, a ty byłaś zaskoczona. 
— Nie masz się czego wstydzić. Ja też nie potrafię tego robić. — Chciałaś go w ten sposób pocieszyć.
— Dobrze, w takim razie potańczmy. 
Wraz z tymi słowami zobaczyłaś jak Yuto zaczyna wymachiwać palcami i podrygiwać w dość zabawny sposób. Nie wiedziałaś jak na to zareagować. To wyglądało zabawnie, lecz nie chciałaś mu zrobić przykrości, więc dołączyłaś do niego i tańczyłaś w ten sam sposób. 
10
10. Wooseok
Zostałaś zaproszona do dormu Pentagon na Sylwester przez swojego chłopaka. Początkowo nie byłaś zadowolona z tego pomysłu, bo miałaś cichą nadzieję na spędzenie tego wieczoru z nim sam na sam. Mało mieliście takich chwil i częściej spędzaliście właśnie czas z wszystkimi, bo to zespół go namawiał do przyprowadzania cię do nich, a Woosoek zaś to robił myśląc pewnie, że tego chciałaś. Ogólnie to lubiłaś się wygłupiać z chłopakami, jednak to z nim byłaś w związku i pragnęłaś romantycznych chwil tylko we dwoje. 
Tego wieczoru wszyscy dobrze się bawili i ty także, mimo wcześniejszych obaw. Rozrywki nie brakowało przy nich. Niestety wstydziłaś się przytulić do swojego chłopaka, czy wykonać jakikolwiek temu podobny gest w jego stronę, bo bałaś się, że wszyscy cię obserwują, więc czułaś się momentami nieswojo.
Dopiero po jakimś czasie usiadłaś odsapnąć na chwilę na kanapie, która była oddzielona szafką od drugiej części salonu. Normalnie takiego układu nie mieli w dormie, ale przestawiono wszystko, by powiększyć salon na rzecz tej imprezy, dzięki czemu wyszedł z tego cichy zakątek. Po chwili ku twojemu zaskoczeniu i zadowoleniu znalazł cię tam Wooseok i przysiadł się do ciebie także ewidentnie już zmęczony. 
— Jak ci się podoba impreza? — zapytał cię.
— Jest wesoło, jak zwykle z chłopakami. Tylko brakuje mi trochę chwili tylko z tobą — wyjaśniłaś szczerze, a on posłał ci delikatny uśmiech. 
— Przecież jesteśmy teraz sami — mruknął i po tych słowach nachylił się w twoją stronę tak, że prawie wasze czoła się stykały. Tak też zastygliście, choć pewnie oboje chcieliście się pocałować, bo właśnie usłyszeliście Shinwona wołającego was do kolejnej gry. 
W końcu wróciłam do reakcji! Tęskniłam za pisaniem ich tak bardzo, że znowu miałam okropne feelsy pisząc je
W końcu wróciłam do reakcji! Tęskniłam za pisaniem ich tak bardzo, że znowu miałam okropne feelsy pisząc je. :D Mam nadzieję, że spodobają się wam choć trochę. :D 
W nagrodę za cierpliwość zapytam was o następny temat reakcji. Możecie wybrać spośród tematów podanych przeze mnie: 
Kiedy idziesz na jego fanmeeting
Kiedy spotykacie twojego znajomego
Kiedy jest pijany
Kiedy dzwoni do ciebie poprzez wideo rozmowę 
Na te tematy mam pomysły więc, głosujcie jaki chcecie. :D Jak nie będzie wgl głosów, to wybiorę coś sama, bo nie wiem, czy ktokolwiek przeczyta te reakcje na tyle szybko, ale zobaczymy. :)
A w związku z tym, że dziś mamy tego Sylwestra to życzę wam Dosiego roku. Tak, żeby spełniły się w tym Nowym Roku wasze kolejne marzenia, byście poznali jakiś przystojnych Azjatów, albo wyjechali może do Korei, jeżeli tego chcecie. Oppowie na nas czekają na pewno. :D 

czwartek, 28 grudnia 2017

Wirus miłości: Rozdział 7

Wirus miłości
Rozdział 7

*Jimin*

            Wracaliśmy właśnie do dormu z dość intensywnego treningu, gdy otrzymałem wiadomość na Kakao. Pierwszą moją myślą było to, że to znowu któryś z kolegów z zespołu coś chce po kryjomu mi powiedzieć przed resztą. Często wtedy wysyłaliśmy sobie właśnie przez ten komunikator jakąś treść. Niestety od razu zauważyłem, że oni nawet nie patrzyli w telefony i zdziwiło mnie to. Dopiero jak zerknąłem na ekran to zrozumiałem kto to. Ji Yeodong... Bałem się już odczytać, co ode mnie mógłby chcieć ten chłopak, lecz od niechcenia kliknąłem odpowiednie powiadomienie.

Przepraszam cię hyung, że zajmuję Twój cenny czas, ale masz nadal kartę biblioteczną mojej siostry i ona nie może wypożyczać książek. Pewnie nie przejmowałbym się tym, gdyby nie to, że zaraz z nią dostanę do głowy przez to. Chodzi i marudzi. Prosiłbym, żebyś w wolnym czasie nam ją oddał.

            Wiedziałem, że prędzej, czy później się o to upomną, jak będę dalej zwlekał z odniesieniem ich własności. To nie tak, że nie zamierzałem tego robić. Po prostu nie miałem ochoty z nimi się widzieć i byłem codziennie zmęczony po naszych treningach, które ostatnio były naprawdę ostre. Niestety nadszedł czas, by ruszyć swoje cztery litery i udać się do nich. Zapragnąłem wziąć kogoś ze sobą, a z drugiej strony nie mogłem się przyznać chłopakom, że wpakowałem się w takie dziwne znajomości. Miałem nadzieję, że ta wizyta u nich, będzie moim ostatnim kontaktem z rodzeństwem Ji.
            Jak byliśmy pod naszym mieszkaniem, nieśmiało powiedziałem reszcie, że zmywam się na jakiś czas. Nikt o dziwo nie pytał dokąd idę. Jakby każdy miał zajętą głowę czymś innym, albo byli tak wykończeni, że nie chciało im się nawet o tym dyskutować. Po chwili zauważyłem, że Hoseok oznajmia tak samo, iż musi gdzieś się udać i zarzucił mi swoją rękę na ramię.
— To gdzie mój przyjaciel się wybiera? Czy może powinienem zapytać. Jak ona ma na imię? — Zatkało mnie na tę docinkę. Jeszcze ten jego banan na buzi mnie zirytował, jak to mówił. Nie miałem nic do niego, jedynie jego uwaga była nie na miejscu.
— Żadna ona... Idę oddać jednemu takiemu jego własność. — Nie do końca go okłamałem, bo szedłem do jej brata, oddać coś co należało do niej, więc w pewnym sensie poprawnie się wyraziłem.
— Kogo chcesz oszukać? Moja nowa przyjaciółka ma na imię Solji — oznajmił to jak gdyby nigdy nic, a ja wytrzeszczyłem szeroko oczy na niego. On tak na serio z kimś się umawiał? Nie powinien nas o tym informować? Musimy takie rzeczy wiedzieć, by w razie czego chronić siebie wzajemnie. — Nie patrz tak na mnie. To jest na razie przyjaciółka i pewnie nic z tego nie wyjdzie. Mam misję, by jej pomóc z pewnymi problemami — wyjaśnił to lekko oburzony.
            Ja nie zamierzałem mu się przyznawać do mojej sytuacji, mimo iż on starał się być ze mną szczery. Po prostu wstydziłem się tego, na jakiego głupka wyszedłem przed tamtymi dzieciakami. Nie chciałem jeszcze bardziej się upokorzyć. Wystarczyło mi, że musiałem się jeszcze z nimi spotkać za chwilę. Na szczęście ten ostatni raz.

***

            Tym razem od razu wiedziałem, że mam pukać do ich drzwi. Znowu usłyszałem głuche zaproszenie do środka, więc też wszedłem bez zawahania. Nikt nie pojawił się w przedpokoju, nikogo też nie było widać w salonie, więc uznałem, że pójdę w głąb korytarza prowadzącego prawdopodobnie do ich pokoi. To nie tak, że byłem ciekaw jak tam jest i wykorzystałem okazję skoro nie było ich w wejściu.
Otworzyłem pierwsze drzwi jakie tam zobaczyłem z nadzieją że to pokój Yeodonga. Wraz z przekroczeniem progu zacząłem się ciekawić czyj to. Niby wyglądał na chłopięcy wystrój, bo była tu piłka do koszykówki i męskie wrotki w rogu, ale plakaty na ścianie boysbandów, w tym mojego zespołu mnie rozproszyły. I wtedy zobaczyłem w drugim końcu coś, czego chyba nie chciałem widzieć. Moje zdjęcie, dość ogromne zajmowało większość ściany. Czyżby jej brat… był moim fanem? Zacząłem się tym stresować, gdy nagle do środka wpadła Inha. Spojrzałem w jej stronę i ujrzałem w jej oczach przerażenie. Przez chwilę ulżyło mi, że to ona mnie lubiła… Choć nie przepadałem za nią, to nie wiedziałabym jak odebrać to, że podobałem się chłopakowi. Mieliśmy fanboy’ów, jednak nie znałem ich osobiście, a jego już tak i sam nie wiem czemu wywalało to u mnie jakiś lęk.
— Czemu wtargnąłeś do pokoju mojego brata? — Moja pierwsza wersja została potwierdzona przez nią.
— Miałem odnieść kartę — powiedziałem do niej przyciszonym głosem i wyciągnąłem w jej stronę.
— Więc odkryłeś czemu jest dla ciebie tak miły? — Mówiąc to wyszczerzyła szeroko usta w wielki uśmiech. Jakoś mnie to przeraziło znowu.
— On lubi chłopaków? — wydukałem niepewnie, a ona pokręciła głową na boki pospiesznie, co bardzo mnie pocieszyło. — Po prostu lubi waszą muzykę i ciebie… W takim sensie, że jesteś jego wzorem do naśladowania — wyjaśniła poważnie, a ja nie wiedziałem jak na to reagować.
— Dlaczego niby ja? — rzekłem zdziwiony, a ona wzruszyła ramionami i wtedy wszedł do nas właściciel pomieszczenia. Poczułem dziwne napięcie. Miałem ochotę zwiać, a jednocześnie nie chciałem wyjść bez słowa.
— Hyung… Przepraszam za nieporządek w moim pokoju.
Jak to powiedział, zaczął dosuwać krzesło do biurka i nerwowo poprawiał jakieś kartki na biurku. On wcale nie miał tam co sprzątać. Było bardzo czysto, jak na pokój jakiegoś chłopaka. Miałem dziwne podejrzenia względem niego. Może jego siostra nie znała go na tyle dobrze, by wiedzieć o jego preferencjach? Powinien był wyjść i nie interesować się dłużej tym rodzeństwem, a ja nadal tam sterczałem.
— Napijesz się czegoś? — zapytała mnie Inha nagle, co mnie ocknęło z mojego zamyślenia.
— Poproszę wody — odrzekłem tak tylko z powodu suchości w gardle. Nie chciałem wcale tam siedzieć.
— Przepraszam hyung. Pewnie czujesz się niezręcznie widząc twój plakat w moim pokoju
Zrobiło mi się go żal na te słowa. Ja nie miałem do niego nic. To jego siostra zaszła mi za skórę i o dziwo była dla mnie miła w tym momencie i nie wyglądało to na wymuszone.
— To nic takiego, mamy wielu fanów płci męskiej. — Chciałem go tym uspokoić i udało mi się. Rozluźnił się momentalnie i zaczął mi się tłumaczyć.
Dowiedziałem się, że jestem jego wzorem, ponieważ lubi taniec i śpiew, ale nie miał nigdy odwagi, więc nie umiałby stanąć na scenie. Mówił też, że śledził nas od początku naszej kariery i podziwiał, jak potrafimy się wspiąć wysoko. Początkowo był pod wrażeniem Yoongiego, bo ten pokonał w końcu fobię społeczną dla bycia gwiazdą, ale to podobno ja mam coś w sobie, że chciałby być mną. Jakimś cudem Inha nie przyszła z wodą, a ja zasiedziałem się trochę za długo i na wyjściu dodałem, że jesteśmy w kontakcie. Nie wiedzieć czemu, nadal chciałem, by ten chłopak miał ze mną styczność. Poczułem się przez niego bardzo doceniony i żal mi było po tym wszystkim co mi wyznał zostawić go z kwitkiem.

*Solji*

            Wstałam tego dnia i czułam się trochę lepiej. Pomyślałam zaraz o tym, by pójść na uczelnie i nie mieć przez to za wiele zaległości. Niestety jak się ubrałam i zeszłam na dół, chcąc wydostać się z domu, mama skarciła mnie wzrokiem. Wiedziałam, co zaraz powie…
— Dokąd idziesz? Uważasz, że wyzdrowiałaś? Wiesz dobrze, że musisz zawsze wydobrzeć do końca. — Oburzyła się na mnie. Nic dziwnego. Zawsze nie szanowałam swojego zdrowia, a było takie liche w moim przypadku. Dlaczego musiałam się borykać z czymś takim?
— Mam dość leżenia w łóżku i potrzebuję nadrobić zaległości — mówiłam to błagalnym tonem, choć nie za wiele nim mogłam wskórać. Moja mama okropnie się mną przejmowała i to było pewne, że nie wypuści mnie na uczelnie.
— Wracaj do łóżka…. — powiedział to takim tonem, że nie miałam prawa do dyskusji, więc posłusznie udałam się do swojego miejsca spoczynku bez zbędnych słów.
            Leżąc patrzyłam się w sufit. Zażyłam po jakimś czasie lekarstwa przygotowane przez moją rodzicielkę, a następnie wróciłam do poprzedniej czynności. Nie powinnam była tego robić, bo w takich momentach ciszy przypomniałam sobie jak bardzo byłam beznadziejną osobą, jak mało znaczyłam dla tego świata. Znowu się zaczynała dziwna chwila zwątpienia, więc jedyne na co wpadłam, to napisanie do Hoseoka, by wpadł do mnie znowu po treningu. Nie powinnam była go męczyć, lecz on tak bardzo pomagał mi nie myśleć o swoim sensie istnienia…

***

            Przysnęłam popołudniu, bo miałam znowu chwilowo gorączkę i obudziłam się z lepszym samopoczucie, choć czułam, że jeszcze trochę potrwają nawroty tego przeziębienia.  Zawsze tak było w moim przypadku. Nigdy nie przechodziłam chorób prosto i krótko, a na dodatek musiałam pilnować, by za bardzo mi się nie pogłębiały.
            Pukanie do drzwi mojego pokoju, wytrąciło mnie z równowagi. Gwałtownie usiadłam na łóżku, gdy w środku pojawiał się Sumyeong… Przeszły mnie ciarki na samą myśl, że widział mnie w złym stanie i to w łóżku. Nie ufałam mu strasznie, choć wiedziałam, że miał dobre intencje względem mnie póki co. Bałam się też zadawać z nim przez jego byłą, która bacznie obserwowała mój każdy ruch. A on był taki uparty i znowu robił coś wbrew temu o co prosiłam.
— Pozbierałem notatki z zajęć na które chodzisz, od dziewczyn z twojego roku — wyjaśnił zaraz na początek, a ja byłam niby mu wdzięczna, bo to wiele mi pomagało, skoro sama miałabym trudności którąkolwiek o to ubłagać. W końcu z nikim nie znałam się na uczelni.
—  Nie musiałeś tego robić. — Chciałam brzmieć oschle, by zrozumiał, że nie chcę przecież jego pomocy, a wyszło jak zwykle… Za bardzo łagodnie. Nie potrafiłam być niemiła dla kogoś kto się starał coś dla mnie robić.
— Wiem, a chciałem. Pragnę ci pomóc, choć ty to odtrącasz. — Wyczułam w jego słowach nutę oburzenia…
— Bo nie wiem jak odbierać twoje zachowanie. Nagle zacząłeś się mną interesować, a Nambyul już i tak wystarczająco mnie nienawidzi, więc nie chcę, by to się pogłębiło przez naszą znajomość.
            Marzyłam o tym, by to do niego dotarło i dało mi w końcu święty spokój. Niestety wiedziałam doskonale, jak bardzo potrafił być uparty ten człowiek.
— Będę cię przed nią chronić. — Nawet chwilę się nie wahał, by mi to powiedzieć, a ja puściłam to mimochodem.
— Nie będzie cię zawsze w pobliżu. Ona potrafi trafiać na mnie, gdy jestem sama. Nie możesz za mną chodzić krok w krok i nie chcę tego. Proszę cię o spokój. Przestań się do mnie zbliżać. — Podnosiłam  trochę mój głos, dzięki czemu on wyczuwał powoli, że naprawdę zależało mi na jego dystansie.
— Jeszcze cię do siebie przekonam.
            Po tych słowach stanął przy moim łóżku, położył kartki, które były zapewne notatkami na szafce nocnej i wyszedł. Z korytarza dobiegł mnie jeszcze jego głos. Do kogoś się zwracał, ale nie mogłam wyłapać żadnych słów. Dopiero jak w wejściu ujrzałam Hoseoka wiedziałam, że musiał do niego coś powiedzieć. Zamurowało mnie… Co mógł sobie pomyśleć mijając go? Pewnie  sobie układał nie wiadomo co w głowie, a znając go nie zamierzał mnie o to wypytywać. On bardzo szanował moja prywatność, choć wiedziałam, że pragnął wiele wiedzieć. Byłam mu wdzięczna za to. Ja może i miałam ochotę czasem mu się zwierzyć, tylko jeszcze mnie wiele hamowało. Za wiele straciłam, by ryzykować na początku naszej znajomości. Potrzebowałam czasu.
— On mi przyniósł notatki, chociaż prosiłam go, by się mną nie interesował. — Potrzeba sprostowania tego była silniejsza ode mnie. Nie chciałam, by Hoseok uznał Sumyeonga za kogoś ważnego.
— Dobrze, ja mu nie ufam, więc martwię się, iż może cię zranić.
            Bez żadnego problemu można było uznać go za Nadzieję, jaką miał zawartą w swojej ksywce. Każde jego słowo sprawiało, że czułam się lepiej. Widziałam jego przejęcie moją osobą na każdym kroku i poczułam się przez niego wspierana. Pojawił się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Uratował mnie przed fizyczną śmiercią i wyciągał powoli mnie z tej psychicznej. Niby to dopiero któreś spotkanie, a ja tak mocno mu ufałam. Mógł w każdej chwili zniknąć i wiedziałam, że to mogłoby wyrwać wielką dziurę w moim sercu, a mimo to byłam zauroczona jego postawa i nie potrafiłam odtrącić jego przyjaźni.
— Solji… Jak wyzdrowiejesz, to chciałbym cię zabrać do dormu. — Zarzucił tą propozycją niespodziewanie, a ja nie wiedziałam jak na to mam reagować.
— Skąd tak nagły pomysł? — zapytałam bardzo zaskoczona. Byłam też podekscytowana wewnętrznie. Mało kto miał okazję poznać ten cudny zespół za kulisami, a ja dostałam taką możliwość od życia. Zasłużyłam na to? Pewnie nie, po prostu to był przypadek, że trafiłam na niego, a on był cudowniejszy niż mogłoby się wydawać i zaopiekował się mną. Z drugiej strony, po co się nad tym zastanawiać. Musiałam chwytać takie okazje, póki jeszcze mogłam. Moje życie nie zapowiadało się długie… Trzeba było czerpać to z niego, co się dało.

*Jungkook*

            Po raz kolejny zaprosiłem Jinah do naszego dormu. Chciałem spędzać ostatnio z nią wiele czasu, a ona zawsze go miała. Nie wiem, jak to robiła. Niby nie miała za wiele zajęć w życiu, mimo to, zadziwiało mnie to, że był na każde skinienie. Tym razem siedzieliśmy w dwójkę w moim pokoju, bo część osób wyszła z dormu i między innymi Tae. Innych Jinah nie znała za mocno, więc pewniejsza była sam na sam ze mną. Dla mnie nie było to aż takie proste. Ostatnio czułem się niezręcznie w jej towarzystwie. Zaczynałem nawet już powoli akceptować to, że coś do niej żywiłem głębszego, bo dłużej nie byłem w stanie się tego wypierać i próbować to zniwelować. Nie mogłem.
— Powiedz mi, czego mi brakuje?  Jestem brzydka, a może głupia? — zapytała mnie, a ja nie wiedziałem co odpowiedź. Do złej osoby kierowała swoje pytania.
            Według mnie była bardzo piękna i inteligentna. Ostatnio trochę jej odbijało, lecz byłem w stanie to zrozumieć. Zawsze tak było, jak ktoś się jej podobał. Jedynie tym razem drażniło mnie to bardziej i nie mogłem pojąć czemu wcześniej tak nie było. Czyżbym dopiero od niedawna coś do niej czuł? Wcześniej naprawdę byłem tylko jej przyjacielem. To było możliwe. Ostatnio dojrzała z wyglądu i w innych sprawach, ja tak samo. Przestałem myśleć dziecinnym tokiem, jak do tej pory. Bez zwątpienia nasze dorośnięcie na to wpłynęło.
— Jesteś bardzo śliczna i mądra — wymknęło mi się, bo chciałem ją pocieszyć, a sprawiłem, że między nami znowu zrobiło się gęsto w powietrzu. Miałem problem, bo zazwyczaj byłem złośliwy w takich chwilach i ona musiała zauważyć, że coś było ze mną nie tak.
— Kookie, ja nie wierzę… Ty to powiedziałeś?  Nie wykorzystałeś tego do drwienia ze mnie? — pytała mnie z niemałym szokiem, a ja nie wiedziałem, jak mam z tego wybrnąć
— Po prostu chcę byś przestała marudzić.
            Wreszcie w mojej głowie pojawiły się rozwiązania. Musiałem trochę się postarać, by zakryć moją niepewność do tego wszystkiego co zamierzałem jej powiedzieć. Nie chciałem jej zrazić i pragnąłem nadal móc kamuflować moje uczucia. Bałem się je wyjawić przed nią. Zbyt wiele dla mnie znaczyła, by stracić ją przez to.
— Odkąd zakochałaś się w Tae, jesteś marudna i wiecznie o nim rozmawiamy. Tęsknię za moją Jinah, która rozbawiała mnie każdego dnia, która mówiła mi, że ja dla niej się liczę najbardziej. — Tak bardzo żałowałem ostatniego zdania. Jednak kiedyś bardzo często je od niej słyszałem. Wiele razy podniosło mnie ono na duchu. Bałem się jedynie przyznać, że nadal chciałem być dla niej najważniejszy. Nigdy nie powiedziałem jej tego, a tym razem bałem się, że to zabrzmi jak wyznanie uczuć. Na szczęście, chyba tego nie zrozumiała w ten sposób.
— Ja nie kocham Tae. To póki co zauroczenie i może mi przejść. I nadal to ty jesteś dla mnie najważniejszy. Po prostu nie powtarzam tego, bo to oczywiste. Może i jestem bardziej marudna, lecz nie pamiętasz, że często tak ze mną było? Przechodziło mi to, jak każde zachwycanie się jakimkolwiek chłopakiem. On jakoś bardziej mnie boli, bo im jestem dojrzalsza, tym bardziej pragnę uwagi płci przeciwnej… Niestety zawsze ci, którzy mnie interesują, uznają mnie za kogoś nieważnego.
            Zatkało mnie. Jak zwykle wszystko wyolbrzymiłem. Z Tae rzeczywiście mogło wyjść jak wcześniej. Jeden moment i mogła o nim zapomnieć, a ja nadal będę dla niej najważniejszy. Niby to mogło mnie zmotywować do tego, by przestać się przejmować jej uczuciem. Nie wiedzieć czemu nie mogłem. Bałem się, że jeszcze sparzy się na nim i będę musiał ją pocieszyć. Martwiłem się, że tym razem to ją bardziej dotknie, niż tamte odrzucenia ze strony różnych chłopaków. Nie mogłem do tego dopuścić. Wiedziałem, że on nie był nią zainteresowany, więc powinienem był ją chronić w jakiś sposób.
— Jinah, obiecaj mi, że cokolwiek się stanie nie załamiesz się. — Moja prośba była co najmniej głupia. Musiałem ją jakoś dopełnić. — Pamiętaj, że w razie czego masz mnie i zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć, o wszystko poprosić, a na pewno możesz wypłakać się w moim ramieniu, wtulić się we mnie kiedy tego potrzebujesz…
— Kookie, ja to wiem i za to cię kocham.
            W tym momencie zapadła cisza. To nie tak, że pierwszy raz to powiedziała. Powtarzała to kiedyś mnóstwo razy. Mimo to, tym razem brzmiało to tak, jakby nie miała na myśli tej przyjacielskiej miłości jaką zawsze mi wyznawała. Pewnie sobie to ubzdurałem, bo przecież czemu miałoby się to zmienić? Skoro jednak to nie to, to czemu ona także wyglądała na przerażoną i miała rumieńce na twarzy. Aż prosiło się, by w tym momencie ją o to zapytać. Miałem także ochotę chwycić jej twarz w swoje dłonie i złożyć na jej ustach delikatny pocałunek….
            Tę chwilę musiał ktoś przerwać. Był to nasz kochany lider wparowujący do pokoju bez pukania. Sprawił, że oboje podskoczyliśmy na siedzeniu i uciekliśmy od siebie spojrzeniami. Odsunęliśmy się także minimalnie od siebie, a Namjoon obserwował nas z jakimś dziwnym zakłopotaniem. Chyba wyczuł, że wszedł nie w porę, jak to miał w swoim zwyczaju.
— Przeszkodziłem w czymś? — zapytał niepewnie, a ja energicznie pokręciłem głową na zaprzeczenie. — Chcecie z nami oglądać horror? Bo właśnie do tego zmierzamy — zaproponował, a ja spojrzałem na moją przyjaciółkę. Lubiła takie filmy, mimo to, wiedziałem, że z jakiegoś powodu odmówi.
— Powinnam wracać do domu, więc jak chcesz idź oglądać.
Po tych słowach podniosła się, a ja chwyciłem jej dłoń gwałtownie, by zatrzymać ją. Nie mogłem o takiej porze jej po prostu wypuścić. Przecież było już ciemno i każdym zaułku mogło się coś czaić, a ona wyrwała rękę z mojego uścisku.
— Wiem, że chcesz mnie odprowadzić, ale pragnę się przejść sama. Dam ci znać, jak będę na miejscu, że jestem bezpieczna. Idź do chłopaków. — Po tej wypowiedzi nie mogłem jej zatrzymać. Nie chciałem jej zmuszać do mojego towarzystwa. Chciała iść sama, bo pewnie także czuła się niezręcznie, a dodatkowo może chciała coś przemyśleć? Ja często potrzebowałem właśnie spaceru w ciemności do myślenia.

No i jak wam się podoba kolejny rozdział? Trochę dziwną fazę miałam wymyślając go. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Jak myślicie. Jimin polubił Yeondonga to może się z nim zaprzyjaźni? :D
A co uważacie o Solji i Hobim? Nadal wasz fav ship? :D
A no i mamy Jungkooka i Jinah… Boję się komentarzy na ich temat. :D

Póki co...W niedzielę wracają reakcje, jeżeli ktoś jest zainteresowany. :D  

I tych, którzy jeszcze nie czytali zapraszam do książki Shoty prezentowe. To wasze zamówienia nad którymi ciężko pracowałam. Nie mówię, że są świetne, choć kilka jest bliskich mojemu sercu. Mimo to, Ci którzy zamówili, a nie zauważyli, nie dostali powiadomienia to zapraszam. :D