czwartek, 21 grudnia 2017

Byun Baekhyun (EXO) dla Gladyska_xXx


Dla: Gladyska_xXx
Z kim: Byun Baekhyun z EXO
Wytyczne: urocze romans itd.
Shin Hyesun - główna bohaterka

Kolejny dzień żmudnej pracy mnie dobijał. Sterta papierów do ogarnięcia wydawała się przede mną rosnąć, a nie maleć. Nie wiedziałam jak sobie z nimi radzić. Mogłam niby rzucić to wszystko i po prostu wyjść z pracy, bo moje godziny, które musiałam w niej przesiedzieć się zakończyły. Niestety tego wszystkiego było tak dużo do zrobienia, że wolałam już zostać dłużej i wreszcie wszystko unormować.
Czytałam już piąty raz to samo pismo, a nie docierał do mnie jego sens. Wiedziałam, że to oznaka, iż tego dnia powinnam dać sobie w końcu spokój, lecz tak bardzo chciałam na sobie jeszcze coś wymusić. Wtedy podskoczyłam na krześle gwałtownie, bo drzwi gabinetu bardzo głośno trzasnęły, a w progu pojawił się nie kto inny, a Byun Baekhyun, mój przyjaciel i zarazem pracownik. Przez podmuch wiatru spowodowany jego wejściem z impetem, kilka ważnych kartek wylądowało na podłodze, co od razu mnie zestresowało.
— Przepraszam… — zaczął dukać, widząc co narobił i szybko podbiegł to wszystko zebrać.
Ja próbowałam być opanowana i nie wybuchnąć na niego. Odkąd go znałam był roztrzepanym człowiekiem. Wcześniej pracowaliśmy na równych stanowiskach, lecz dość niedawno temu dostałam awans i zostałam jego kierownikiem, co wcale nie zmieniło naszych relacji, bo przecież to byłby szczyt chamstwa z mojej strony, gdybym przestała się z nim przyjaźnić z tego powodu. Wiele osób bało się, że on będzie miał dzięki temu u mnie przywileje, ale szybko rozwiały się wątpliwości, bo właśnie dla niego byłam ostrzejsza i więcej od niego wymagałam.
— Mógłbyś choć raz wejść nie robiąc takiego przedstawienia?  — Oburzyłam się, a on chyba się tym nie przejął zbytnio.
— Grzeszysz pracując jeszcze o tej porze — wygarnął mi, gdy odkładał ostatnią kartkę na moje biurko. — Mamy już weekend, więc pora wyluzować. Chodźmy się czegoś napić.
— Nie zamierzam wracać do domu pijana — zaprotestowałam od razu.
— Czy ja mówiłem o alkoholu? Może być kawa.
Wiedziałam, że kręcił i chodziło mu o to pierwsze. Lubił jak się upijałam, a potem wyśmiewał mnie za to, co robiłam. Obiecałam sobie po ostatnim incydencie, którym było tulenie się do jego ramiona przez cały wieczór, że więcej się przy nim nie upoję. Póki co, udawało mi się trzymać tego postanowienia, bo miałam silną wolę i jak się czegoś uparłam, to się tego trzymałam.
— Nie piję o tej porze kawy — przyznałam szczerze, a on zaczął przytakiwać głową.
— Znowu się wykręcasz — powiedział machając na mnie palcem. — Znudziło ci się moje towarzystwo. W takim razie zapracuj się tutaj na śmierć. Pa. — Po tych słowach obrócił się na pięcie i już miał wyjść, jednak uznałam, że trzeba go jakoś udobruchać, bo co ja bez niego bym zrobiła w życiu?
— A co powiesz na koktajl? Otwarli coś po drugiej stronie ulicy, więc warto sprawdzić to miejsce.
— Jestem za! — krzyknął obracając się w moją stronę z szerokim uśmiechem, który tak w nim uwielbiałam, przez co nie mogłam go nie odwzajemnić.
Pokręciłam głową na boki. On wiedział jak na mnie działać. Nie potrafiłabym znieść nawet minuty jego obrażania się na mnie. Czułam się czasem, jakbym była od niego uzależniona. Nawet jakbym sobie znalazła faceta to wiedziałam, że Baekhyun będzie u mnie na pierwszym miejscu. Było to o tyle martwiące, że żaden mężczyzna przecież nie zaakceptowałaby tak bliskiego przyjaciela, nawet, gdyby moje przypuszczenia co do jego orientacji były prawdziwe…

***

Siedzieliśmy śmiejąc się bardzo dużo przy stoliku, gdy podszedł do nas ktoś wysoki, bo tyle wyczułam po cieniu jaki padł na nas. Zerknęłam w jego stronę i od razu rozpoznałam ten banan na buzi, jaki mnie przywitał. Chanyeol, mój dawny przyjaciel z czasów liceum. Zaskoczyłam się widząc go obok siebie. Jak skończyliśmy szkołę wyznał mi uczucia, których nie przyjęłam, bo dla mnie był tylko przyjacielem i po tym urwaliśmy kontakt. Minęło sporo lat. Byłam ciekawa, czy poznał kogoś i jak wiodło mu się w życiu.
— Miło cię zobaczyć po tylu latach i to jak jeszcze bardziej wypiękniałaś. Nie wiedziałem, że tak się da — zagaił mnie, a ja rozszerzyłam oczy… Wiedziałam już jedno. Był bardziej bezpośredni niż kiedyś.
— To ty urwałeś kontakt. — Oburzyłam się trochę, bo taka była prawda.
— Wiem, byłem wtedy dzieciakiem i wiele rzeczy jeszcze nie do końca rozumiałem, jak na przykład nie mogłem pojąć dlaczego mnie odrzuciłaś.
Nie wiedzieć czemu, zestresowałam się, że powiedział to przy Baekhyunie. Zerknęłam na niego, a ten obdarowywał Chana badawczym spojrzeniem. Zastanawiało mnie ono. Nigdy mu nie opowiadałam o nim, więc pewnie głowił się nad tym, kim była postać stojąca koło mojego stolika.
— Przedstawisz nas sobie? — dodał Chanyeol. — I jak pozwolisz dosiądę się i opowiesz mi co jeszcze się zmieniło, oprócz tego, że kogoś masz.
Przeraziło mnie to stwierdzenie. Było coś w Baekhyunie, że wiele razy myślałam o nim, jako dobrym materiale na chłopaka. Ba! Nawet wiele razy próbowałam go poderwać, ale właśnie to nic nie dawało. Jakbym była mu obojętna. Przez to zaczęłam myśleć, że nie interesowały go kobiety.
— Nie jesteśmy parą. To mój przyjaciel z pracy, Baekhyun — wyjaśniłam mu to niechętnie.
— Witaj, ja jestem Chanyeol, były przyjaciel ze szkoły naszej Hyesun. — Wraz z tymi słowami dosunął sobie krzesło i się do nas dosiadł.
Dziwiłam się, że Byun, który zawsze miał bardzo dużo do powiedzenia, tym razem milczał Nigdy nie widziałam go takim cichym. Zaczęłam się zastanawiać, czy może Chanyeol nie był w jego typie? Szybko rozwiałam to myślenie. Przecież to byłoby chore, gdyby to okazało się prawdą. O czym ja myślałam, nie mając pewności co do swoich przypuszczeń?
Chwilę później wyszło na to, że rozmowa przerodziła się w wspominanie dawnych czasów przeze mnie i Chana, a Baekhyun zachowywał się coraz bardziej tajemniczo, co mnie rozpraszało. W pewnym momencie wstał i spojrzał na mnie jakimś dziwnym pustym spojrzeniem. Wyczekiwałam, czy coś mi powie.
— Będę się zmywać. Zapłacę za siebie. A ty ją lepiej odprowadź, skoro tyle ją tu zatrzymujesz — zwrócił się na odchodne do Yeola i jak powiedział tak zrobił. Zabolało mnie to, jaki oschły ton przybrał. Dodatkowo niby patrzył na mnie, ale nie czułam na sobie jego wzroku. Nie rozumiałam nic z tego.
— Chyba jest nadto zazdrosny, jak na samego przyjaciela, nie sądzisz? — Chanyeol wybudził mnie tymi słowami i zszokował.
— To niemożliwe — wyszeptałam, bo głos trochę odmówił mi posłuszeństwa z tego wszystkiego.  
— Mógłbym się założyć, że ten chłopak jest w tobie zakochany. — Jego zdanie wcale się dla mnie nie liczyło. Nie zamierzałam sobie robić nadziei.
***
Tego dnia byłam bardzo zestresowana, bo przede mną było bardzo ważne spotkanie zarządu. Miałam wiele na nie przygotować, a czas mnie gonił. Miałam nadzieję, że mój najlepszy przyjaciel ukoi moje nerwy, jak miał zwyczaj to robić, a on mnie unikał ostatnimi dniami. Martwiłam się o to. Nie rozumiałam kompletnie o co mu chodziło i miałam wielką nadzieję, że mi się to tylko wydawało. Dopiero, jak jego prezentację przyniosła mi inna dziewczyna z działu wiedziałam, że coś z nim nie tak.
— Wezwij go natychmiast do mnie. Przecież on musi to omówić. — Podniosłam oczywiście głos na biedną dziewczynę i ona wyszła kłaniając się mi. Byłam podenerwowana z jego powodu i musiałam sobie to z nim wyjaśnić.
Jak na złość, nie umiałam odtworzyć pliku, który dostałam na przenośnym dysku należącym prawdopodobnie do niego. Wściekle klikałam co popadnie i o mały włos nie usunęłabym mu zawartości urządzenia. Wtedy on wszedł do środka, nieśmiało wcześniej do niego zaglądając. Gdzie się podział mój Bakehyun robiący hałas przy każdym wejściu?
— Nie działa — fuknęłam, zakładając ręce na piersi w geście poddańczym.
On na początku przyglądał mi się zdziwiony, a za chwilę chyba dopiero zrozumiał o co mi chodziło i podszedł do mnie. Stanął obok mnie dość blisko i nachylił się nad moim laptopem bez żadnego zbędnego słowa. Przyglądałam się uważnie jego twarzy, która była tego dnia mi obca. Nie interesowało mnie to, co klikał na moim komputerze, bo ja chciałam po prostu wiedzieć co z nim jest nie tak.
— Już powinno być dobrze — szepnął, następnie obrócił się w moją stronę, przez co nasze spojrzenia się spotkały. Tylko czemu to jego wyrażało tak wiele smutku? Chciałam go o to dopytać, a nie potrafiłam. Krępowałam się…
On się podniósł i wyprostował, mając zapewne zamiar wyjść. Ja gwałtownie wstałam i chwyciłam jego rękę, by go zatrzymać i wtedy świat zatrzymał się w miejscu. On patrzył na mnie przestraszony, a ja poczułam mocne bicie serca, wraz z muśnięciem się naszych dłoni. Dlaczego tak zareagowałam, skoro wiele razy zdarzało mi się go dotykać i takie coś nie miało miejsca? Może podczas gdy mi go brakowało, uświadomiłam sobie, co tak naprawdę do niego czułam i że za późno już dla mnie?
— Coś jeszcze nie tak? — zapytał ewidentnie zaskoczony moim zachowaniem. Naprawdę myślał, że może mnie tak unikać, a ja to po prostu tak zostawię?
— Bardzo nie tak. — W końcu odważyłam się odezwać. — Zachowujesz się dziwnie. Coś źle zrobiłam? Uraziłam cię w jakiś sposób? — zadawałam mu desperackie pytania, a on wymusił uśmiech w moją stronę.
— To nie tak. Ja po prostu uznałem, że nie powinniśmy być tak blisko. Co jeśli kogoś poznasz? Wtedy będzie zły, że przyjaźnisz się z innym mężczyzną tak blisko, a w pracy też nie popierają naszej realcji...
— Głupku! — przerwałam mu pospiesznie, bo irytowało mnie to co mówił. — Czemu zadecydowałeś za nas obu? Ja nie chcę byś ode mnie się oddalał. Potrzebuję cię. Nawet nie wiesz, jak tęskniłam nawet za twoimi wrednymi docinkami. Zraniłeś mnie...
— Masz rację... Byłem głupi decydując za nas obu. Wybaczysz mi to wszystko? — powiedział to już z miną słodkiego szczeniaka. Nie mogłam jej się oprzeć i przytaknęłam mu z szerokim bananem na ustach.
***
Odkąd wyjaśniłam Baekhyunowi, że nie powinien się odsuwać ode mnie,  nasze relacje wróciły na dawny tor... No może nie do końca taki sam. Otóż, coraz częściej przyłapywałam się na tym, iż onieśmielał mnie momentami, jego bliskość dziwnie zaczęła na mnie wpływać. Zaczęłam powoli rozumieć czemu tak się dzieje. Z dnia na dzień moje uczucia do niego rosły, a ja nie wiedziałam już jak je zatrzymać. Czułam, że to jednostronne uczucie i będę bardzo cierpieć. Nie mogłam mu tego wyjawić, bo wtedy pewnie znowu postanowiłby zniknąć z mojego życia, a ja nie mogłabym tego znieść. Trwanie w tym wszystkim także było niezdrowe... Niestety nie miałam póki co pomysłu na to, co robić z tym wszystkim.
Tego dnia wracałam do domu piechotą, a on mnie odprowadzał, bo miał ochotę na spacer. Rozmawialiśmy o tym co zwykle i wygłupialiśmy się jak zazwyczaj. Nic szczególnego. Jednak przy bramie mojego domu, powstało jakieś dziwne napięcie między nami. On patrzył na mnie jakimś innym spojrzeniem, którego jeszcze u niego nie znałam, moje serce zaś waliło jak szalone na myśli, że gdybyśmy byli parą, to moglibyśmy się w takim momencie całować na pożegnanie. Ostatnio często przyłapywałam się na takich fantazjach.
— Mam dość — stwierdził stanowczo, a ja nie  miałam pojęcia o co mu chodzi. Przez chwilę przemknęła mi myśl, że może się domyślił, co ostatnio się ze mną działo? — Pewnie mnie znienawidzisz, za to co teraz zrobię... Nie obchodzi mnie już to. Nie wytrzymam dłużej ukrywać moich uczuć do ciebie, Shin Hyesun... — Dla mnie czas właśnie stanął w miejscu. Nie mogłam wierzyć w to co przed chwilą słyszałam, mimo, że to jeszcze wiele nie znaczyło. — Kocham cię... — wyszeptał to tak czule, że nie  mogłam się oprzeć jego słowom.
Następnym jego czynem, było chwycenie mnie jedną dłonią w talii i przybliżenie do siebie, czemu od razu uległam. Drugą ręką dotknął mojego policzka i pogłaskał go łagodnie patrząc głęboko w moje oczy. Zaczęło mnie piec w tym miejscu, lecz starałam się to ignorować. Czekałam tylko na dalszy rozwój wydarzeń, który nastąpił dość nagle. Nawet nie zorientowałam się, kiedy moje usta były już złączone z tymi jego. Oddałam się cała temu. Pozwoliłam mu na pogłębienie tego od razu, bez żadnego protestu, bo w końcu tego pragnęłam. Wplątałam palce w jego czuprynę nie zważając na to, że trochę zniszczę mu fryzurę. W tamtej chwili liczyło się tylko uczucie i emocje jakie nas łączyły.
Dopiero jak on odsunął się ode mnie trochę otrzeźwiałam i wiedziałam, że muszę mu na to szybko odpowiedzieć, by jego wyznanie nie poszło na marne.
— Ja też cię kocham. — Wystrzeliłam z tym bezpośrednio, a on rozszerzył oczy. — Mogłeś wcześniej mi to wszystko wyznać. Ja już wiele razy próbowałam cię podejść, ale zaczęłam myśleć, iż wolisz chłopaków i się wycofałam. — Ostatnie zdanie dodałam już mniej odważnie, bo jednak moje przypuszczenia były bezpodstawne.
— Naprawdę tak myślałaś? — Wyśmiał mnie oczywiście, bo nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił. — Ja nie reagowałem na to wszystko, bo byłem święcie przekonany, że mi się wydaje to, iż mnie podrywasz, a proszę... Jednak dobrze podejrzewałem.
Tak oto w ten dzień zostaliśmy parą. Czy na dobre i złe? To miało się dopiero okazać z czasem, a ważna była tamta chwila szczęścia, jakiej doznaliśmy. Liczyła się dla nas teraźniejszość, choć planowaliśmy potem szybko naszą przyszłość. Wszyscy o dziwo się tego spodziewali i nikt nie był zaskoczony w rodzinie, czy pracy, że sprawy obrały taki obrót, Widocznie tylko my byliśmy ślepi na uczucia drugiej osoby i całe szczęście, że w końcu udało nam się jednak dojść do porozumienia.



1 komentarz: