Dla: Kofukuuu666
Z kim: Jeon Jungkook z BTS
Wytyczne: Dowolna tematyka
Przyjaźniłaś się od jakiegoś czasu z Koreanką poznaną na twojej uczelni i ta zaprosiła cię na wakacje do swojego ojczystego kraju, wiedząc jak ci się podoba on. Podczas pobytu tam, wpadłaś na pomysł by zostać na stałe. Znalazłaś pracę, wynajęłaś pokój u rodziców tej koleżanki i zaczęłaś powoli kombinować nad dalszym losem. Po trzech miesiącach byłaś już całkowicie przeniesiona do tego kraju.
Minęły od tego czasu kolejne miesiące. Poprzednia praca przestała ci się podobać i znalazłaś coś lżejszego. Praca w pralni okazała się opłacalna. Można by powiedzieć, że to coś słabszego, dobrego na pracę dorywczą, ale pracowanie tam było przyjemne i dali ci też dobrze zarobić. Dziwiło cię to i uznałaś, że po prostu masz jakieś szczęście w tym kraju.
Tego dnia, jak każdego innego, przyjmowałaś pranie od klientów. Nie miałaś ich tego dnia za wiele, więc czas płynął ci w miarę przyjemnie. W końcu zapadał zmrok i wiedziałaś, że wkrótce skończysz swoją zmianę. Byłaś szczęśliwa, bo od następnego dnia miał być weekend i miałaś na niego szalone plany z przyjaciółką. Rozmyślałaś o nich, gdy do pralni wbiegł zamaskowany chłopak, bardzo zdyszany. W pierwszym momencie widząc maskę i kaptur przeraziłaś się, że to złodziej. Szybko jednak ocknęłaś się, bo zauważyłaś, że klęknął on na ziemi z wycieńczenia. Bez chwili namysłu nalałaś lemoniady do szklanki i podeszłaś z nią do niego.
On spojrzał na ciebie szeroko otwartymi oczami, kiedy wręczałaś mu napój. Skądś je kojarzyłaś, lecz przez stres związany z wydarzeniem, tak niezrozumiałym dla ciebie nie mogłaś się skupić kogo ci przypominały. On jakby nie potrafiąc wydobyć głosu z gardła skinął ci w ramach podziękowań. Uśmiechnęłaś się wtedy automatycznie do niego.
Nagle rozproszyły cię głosy dochodzące z zewnątrz. Słyszałaś jakieś piski i krzyki, lecz nie mogłaś wyłapać z nich żadnych słów, za to zauważyłaś, iż twój towarzysz zaczął się strasznie trząść. Spojrzałaś na niego pytająco, a wtedy on opuścił maskę i już wszystko wiedziałaś. To był Jungkook z zespołu BTS. Mało kto ich nie znał już w Korei, a ty jako fanka wielu idoli tym bardziej. Miałaś ochotę pisnąć z zaskoczenia, lecz złapałaś się za buzię, by nie wydać z siebie podejrzanych dźwięków, a on się zaśmiał delikatnie na twój gest.
— Możesz mnie przed nimi ukryć gdzieś? — zapytał nieśmiało ciebie, a ty przytaknęłaś mu pospiesznie. Dobrze wiedziałaś, jakie były koreańskie fanki, więc nie było się co wahać, tylko działać.
On wstał z ziemi, a ty szybko chwyciłaś jego dłoń, nie myśląc, że to nieodpowiednie i zaprowadziłaś go na zaplecze, a gdy na niego spojrzałaś, by podać mu instrukcje co dalej, to zauważyłaś różowe rumieńce na jego twarzy. Pewnie pomyślałabyś, że to od biegu, gdyby nie to, że jeszcze przed chwilą ich nie miał. Pospiesznie puściłaś go, uświadamiając sobie, jak zawstydzające było to, że trzymałaś jego dłoń.
— Przepraszam... — szepnęłaś cicho. — Zostań tutaj chwilę. Wyjdę przed pralnię i udam, że widziałam dokąd pobiegłeś.
Znowu tylko skinął ci na zgodę i już miałaś wychodzić, lecz tym razem on chwycił twój nadgarstek stanowczo, by cię zatrzymać.
— Skąd mam wiedzieć, że ich tutaj nie zawołasz? Mogę ci zaufać? — pytał o to niepewnie, a ty nie wiedziałaś, jak zapewnić go, że nie masz zamiaru mu robić problemów, tylko pomóc. W końcu byłaś dla niego całkiem obcą osobą.
— Musisz mi uwierzyć na słowo, inaczej ci nie mogę pomóc — oznajmiłaś ostatecznie, a on mało chętnie puścił cię do wyjścia.
Zamknęłaś za sobą drzwi zaplecza. Planowałaś w głowie co powiedzieć, jak wyjdziesz przed budynek, ale nie miałaś już czasu na namysły, bo dziewczyny jednak weszły do środka. Byłaś pewna, że to one, bo żywo mówiły o Jungkooku. Zestresowało cię to bardzo, lecz nie mogłaś pozwolić się przyłapać na tym, że kłamiesz, dlatego starałaś się zmobilizować wewnętrznie, by brzmieć jak najwiarygodniej.
— Przepraszamy unnie — zwróciła się do ciebie jedna z nich, prawdopodobnie najstarsza, bo pozostała trójka wyglądała na dziewczynki w wieku nastoletnim, a ona nawet dość dorośle, albo po prostu wydawała się taka. — Widziałaś może Jungkooka z BTS w okolicy? Zgubiłyśmy go, a bardzo zależy nam na jego autografie — wyjaśniła ci to spokojnie, a ty miałaś ochotę powiedzieć im coś oschłego. Gdybyś nie wiedziała, jakie one potrafią być, to mogłabyś pomyśleć, że to aniołki, które chcą przecież tylko autograf swojego idola, a prawda była taka, że były zapewne zdolne do wszystkiego, tylko dobrze grały niewinne.
— Oczywiście, że go widziałam. — Skłamałaś bez problemu, a im oczy się zaświeciły. — Na skrzyżowaniu odbił w prawą stronę. Szkoda, że też nie miałam okazji wziąć od niego autografu. — Westchnęłaś ciężko, by dodać realizmu swojej wypowiedzi.
— Nie łam się unnie, jak go znajdziemy, weźmiemy jeden więcej autograf dla ciebie — rzekła ta z nich, która wyglądała najsłodziej.
Następnie dziewczynki podziękowały ci i udały się do wyjścia. Odetchnęłaś z ulga i poczekałaś chwilę, po tym jak zniknęły z otoczenia pralni. Po tym udałaś się ponownie na zaplecze, a gdy je otwarłaś zauważyłaś przestraszonego Jungkooka, siedzącego po turecku na podłodze. Widząc tylko ciebie uspokoił się i uśmiechnął delikatnie.
— Poszły sobie już. Polecam poczekać chwilę i potem możesz spokojnie stąd wyjść — zaproponowałaś mu, a on ci przytaknął. Wiedziałaś, że podobno był nieśmiały wobec dziewczyn, mimo to, zaskakiwało cię, że aż tak. Dodatkowo wydawało ci się to urocze. Niby dorosły już chłopak i miał rzesze fanek, a nadal tak onieśmielony.
Po chwili usłyszałaś, że wszedł jakiś klient, więc udałaś się za ladę, a on ruszył za tobą i stał obok ciebie, przyglądając ci się intensywnie. Trochę cię to peszyło i kilka razy zająknęłaś się przy zwracaniu się do młodego mężczyzny przed tobą. Ten patrzył na ciebie dość gburowato, co cię jeszcze bardziej dobijało. Gdy tylko wyszedł odwróciłaś się do Jungkooka gwałtownie, by prosić o nie wiercenie dziury wzrokiem w tobie. To był błąd, bo on stał zdecydowanie za blisko, a ty przez swój wzrost skończyłaś z oczami utkwionymi na jego torsie, co sprawiło, że cię delikatnie przytkało.
Spojrzałaś nieśmiało ku górze i gdy wasze oczy się spotkały ze sobą, on poszerzył swoje gałki. Szybko odwróciłaś wzrok speszona i zaczęłaś myśleć jak wybrnąć z tej niezręczności. Na szczęście on zrobił kilka kroków w tył i już zrobiło się trochę luźniej.
— Będę się zbierał. Dziękuję ci strasznie za pomoc i przepraszam za kłopot. — Mówiąc to kłaniał ci się z kilka razy i nałożył maskę na twarz, a potem wybiegł, nie dając ci nawet powiedzieć, że nic takiego się nie stało i pomoc mu była przyjemna. Zasmuciło cię to delikatnie, jednak nie miałaś już na to wpływu.
***
Kilka dni później
Siedziałaś za ladą czytając książkę, bo nie było tego dnia zbytniego ruchu. Niestety w końcu dzwonek oznajmiający wejście klienta zadzwonił i to w najciekawszym momencie. Szybko jednak odłożyłaś ją, by nie wzbudzać podejrzenia, że lenisz się w tym miejscu. Spoglądając na to kto wszedł od razu rozpoznałaś go. To był Jungkook i zdejmował swój kamuflaż, a w ręce miał wielki wór, prawdopodobnie pełen ciuchów do prania.
— Przepraszam, że przynoszę ci pracę, ale popsuła nam się pralka w dormie i zostałem poproszony jako najmłodszy o znalezienie dobrej pralni. Wybrałem tę, bo wiem, że nie jesteś napaloną fanką i obsłużysz mnie bez zbędnych komplikacji — mówił to na jednym tchu i bardzo szybko, jakby bojąc się, że gdy zrobi sobie pauzę, to nie zdoła powiedzieć więcej.
Tobie za to wydawało się dziwne, iż akurat po poznaniu ciebie ich pralka się popsuła, mimo to, nie mogłaś tego powiedzieć, bo nie chciałaś wyjść na snującą jakieś dziwne domysły osobę.
— Pralki są samoobsługowe — wyjaśniłaś mu delikatnie, a on podrapał się w tył głowy, lekko zakłopotany.
— Mogłabyś mi pomóc? Jeszcze nie byłem w pralni publicznej — wyznał, na co przytaknęłaś ochoczo i z szerokim uśmiechem, który on także szybko odwzajemnił z wyraźną ulgą.
Podeszłaś do jednej z pralek, by wyjaśnić mu jak one działają. Tłumaczyłaś mu poszczególne funkcje, a on delikatnie nachylił się w twoją stronę, by lepiej wszystko widzieć, co cię strasznie rozpraszało. Znowu był za blisko i czułaś, że z tego wszystkiego pojawiają się rumieńce na twoich policzkach.
Po tłumaczeniu mu wszystkiego chciałaś odejść do siebie, a on zaczął cię zagadywać. Wkręciłaś się w wir rozmowy z chłopakiem początkowo nieśmiało. Z czasem dopiero krępacja zniknęła i poruszyliście dużo tematów ze sobą. Pośmialiście się też i okazało się, że dobrze razem się bawiliście. Kiedy chłopak wyszedł już za nim tęskniłaś, tym bardziej, że nie miałaś pojęcia, czy jeszcze się zjawi w pralni.
Jak się okazało pralka była popsuta podobno przez trzy tygodnie… Nie wierzyłaś w to, lecz radował cię fakt, iż dzięki temu widywałaś w tym okresie go co któryś dzień. Rozmawialiście dużo ze sobą, wygłupialiście się, nawiązaliście jakąś więź, której żadne z was nie potrafiło nazwać. Przyjaźń? A może nawet zauroczyłaś się w nim? W końcu zawstydzał cię na każdym kroku, przysparzał twoje serce o szybsze bicie i tym podobne. Wydarzyło się też między wami wiele niezręcznych sytuacji… Nie wiedziałaś co zrobisz ze sobą, gdy pewnego dnia przestanie przychodzić.
Długo nie musiałaś czekać… Nie widziałaś go po tym już z dwa tygodnie i brakowało ci jego odwiedzin. Twoja przyjaciółka nie chciała ci nawet wierzyć, jak opowiedziałaś jej swoją przygodę z idolem. Było ci smutno i zbliżające się święta pogłębiały to wszystko. Widziałaś wszędzie wokół szczęśliwe pary, czy chociażby grupki przyjaciół. Ile byś dała, by zostać przyjaciółką jego… Był według ciebie bardzo dobrym materiałem nie tylko na chłopaka i nie tylko utalentowanym idolem, był cudownym człowiekiem w każdym względzie. Czasem wydawał się złośliwy, ale to dodawało mu jakiegoś uroku i poprawiało ci częściej humor. Nie wiedziałaś, że można się tak przywiązać do kogoś w tak krótkim czasie. Widocznie on miał w sobie coś wyjątkowego.
***
23 grudnia
To był twój ostatni dzień przed świętami w pracy. Jakoś nie czułaś klimatu tych świąt. Z dala od rodziny, miałaś je spędzić w obcym domu. Jeszcze nie stać cię było na latanie do swojego kraju za często, więc musiałaś poświęcić się tym razem.
Przeglądałaś jakieś czasopismo, kiedy dzwonki oznajmiły wejście klienta. Zerknęłaś i cię znowu zamurowało widząc Jungkooka. Dodatkowo zdziwiło cię to, że do szyby pralni przyklejone były jakieś osoby. Podejrzewałaś, że to któryś z członków przyszli z nim. Przyjrzałaś się mu. Miał ręce założone za plecami, jakby coś tam ukrywał. Nie wiedziałaś co się dzieje, jednak czułaś, że coś kombinował. Unikał spojrzenia ci w oczy, gdy stanął już przy ladzie.
— Pralka znowu zepsuta? — zażartowałaś, by rozładować atmosferę, która gęstniała. On pokręcił tylko głową na boki.
— Przyszedłem w innej sprawie — wydukał to z ledwością, a ty patrzyłaś jedynie pytająco, by mu nie przerywać. — To dla ciebie.
Po tych słowach przed tobą pojawił się czerwono biały bukiet różnych kwiatów. Wydał ci się śliczny i w świątecznym klimacie. Wzięłaś go do rąk, lecz przy okazji musnęłaś palcami jego dłoń, na co oboje zadrżeliście. Zaczęłaś się zastanawiać czym sobie zasłużyłaś na to. Nie dane było ci się pogrążyć w myślach, bo Jungkook znowu przemówił.
— Chciałbym ci coś wyznać. Możesz zrobić z tym faktem co chcesz, jedynie proszę o dyskrecję i nie zwierzanie się z tego nikomu.
Nie miałaś pojęcia, co o tym myśleć, jednak stwierdziłaś, że obiecasz mu to. Co mogłaś innego zrobić, by dowiedzieć się o co chodziło? Bardzo pragnęłaś to wiedzieć w końcu. Z jakiegoś powodu twoje serce zaczęło być niespokojne.
— Może to brzmieć niedorzecznie, ale zauroczyłem się w tobie… — Wraz z tymi słowami przygryzł wargę, a ty nie wiedziałaś co robić. Nie spodziewałaś się tego kompletnie. Przecież to brzmiało jako jakieś marne fanfiction, jakie czasami czytałaś. — Chciałabyś kontynuować w związku z tym naszą znajomość? — Nie wahając się nawet sekundę, by pokazać mu swoje zdecydowanie, zaczęłaś trząść twierdząco głową. Uznałaś, że trzeba chwytać szansę jaką właśnie życie na ciebie zesłało.
— Nie rozumiem, jak to możliwe, że zwróciłeś na mnie tak uwagę i czuję, jakbym śniła. Ty nie jesteś mi oczywiście obojętny, lecz głupio nawet było mi marzyć, byś na mnie spojrzał w ten sposób… — Sama nie wiedziałaś, czemu to wyznałaś, ale to wywołało u niego szeroki uśmiech.
— Nie miałem tego robić, choć mnie korciło od tego zacząć… — zatrzymał się na chwilę, a ty myślałaś co on przez to rozumiał. — Nie chciałem, bo chłopcy patrzą, ale chyba się nie mogę powstrzymać.
Wtedy stało się coś, czego nie mogłaś znowu przewidzieć. Kookie oparł się o ladę, nachylił w twoją stronę i musnął twoje usta swoimi, przez co poczułaś jak twoje policzki płoną, a w żołądku pojawiły się tak zwane motylki. Szybko oderwał się od ciebie, mimo to, ten gest tak bardzo cię zaskoczył i zauroczył, iż wiedziałaś, że nie odezwiesz się do jego wyjścia.
— Niestety nie mam czasu tu posiedzieć dłużej i oni czekają. — Mówiąc to , wskazał palcem za siebie, a ty nawet nie chciałaś podążyć za nim. Wiedziałaś, że chodzi o chłopaków, a musiałaś się na niego napatrzeć. To było w tej chwili najważniejsze. — Wesołych świąt, T/I… Jesteś słodka, jak się zawstydzasz. — Z tymi słowami mrugnął do ciebie i już miał wychodzić, zostawiając cię taką zahipnotyzowaną, lecz przy drzwiach jeszcze się odwrócił. — Wpadnę w okresie między świętami i nowym rokiem. Nie planuj nic na sylwester. — Po tym już ostatecznie wyszedł, znowu nie dając ci czasu na odpowiedź. Nie przeszkadzało ci to bardzo, bo i tak byś nic nie wydukała, a przecież wiadomym było, że nie odrzucisz jego propozycji.
Może to trochę naciągane i takie za szybko płynące, ale no… Starałam się jak mogłam i taka historia mi się zrodziła w głowie. Mam nadzieje, że choć trochę się spodobała. :)
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń