środa, 18 maja 2022

Lekcje miłości: Rozdział 18

 

Lekcje miłości

Rozdział 18

*Shinra*

                Siedziałam zamyślona i trochę smutna w salonie. Po kłótni z Bakehyunem wstydziłam się do niego po prostu odezwać. Na dodatek nie mogłam go przeprosić za moje zachowanie zbytnio, bo i tak zrobiłam swoje. Wycofałam oskarżenie i o dziwo mój ojciec zrozumiał moje postępowanie. Obawiałam się, że może mój chłopak wybaczyłby mi, gdyby to nie dotyczyło mojego byłego. Nie dziwiłam mu się, że był trochę zazdrosny, bo jak zwykle nie dało się odczytać moich uczuć, a ja choć się starałam pokazywać jak Byun jest dla mnie ważny, to nie wychodziło mi to za dobrze.

                Usłyszałam dzwonek do drzwi i nawet nie zareagowałam. Na szczęście mój tata otworzył, więc nie musiałam schodzić na ziemię, dopóki nie okazało się, iż gość przyszedł do mnie. Był to Jaemin we własnej osobie. Widziałam, że nie wyglądał jak na co dzień. Miał podbite oko, poszarpane lekko włosy. Chciałam pytać co się stało, lecz uznałam, że i tak wystarczająco powinien był mi być wdzięczny i nie potrzeba było mi być dla niego jeszcze miłą po tym wszystkim.

— Przyszedłem przeprosić, podziękować i pożegnać się — powiedział to delikatnie, spuszczając swoją głowę w dół i był cały czas obserwowany przez mojego ojca stojącego w wejściu do salonu. Pewnie bał się, że temu może odbić i kontrolował sytuację.

— Przeprosin nie mogę do końca przyjąć, bo są rzeczy, których ci nie zapomnę. Za co dziękować mi masz, więc rozumiem. A co mam rozumieć przez pożegnanie? — I znowu powinnam była się ugryźć w język. To nie było coś, co było dla mnie istotne.

— Wyjeżdżam za granicę. Narobiłem tu szumu, skrzywdziłem kilka osób. Muszę zacząć wszystko od nowa i postarać się być lepszym człowiekiem. Nie chcę więcej doprowadzić do takich tragedii.

                Już słyszałam o tym, że bardzo się przejął tym, że skrzywdził mnie na tyle, iż straciłam przytomność. To podziałało na niego jak jakiś wstrząs i podobno bardziej przejmował się moim stanem, niż tym, by bronić się przed policją. Właśnie dlatego wycofałam wszystko, bo to oznaczało poprawę, a widząc go przed sobą ze skruchą wypisaną w jego spojrzeniu, jedynie się utwierdziłam w tym przekonaniu.

— W takim razie powodzenia w nowym życiu — odpowiedziałam mu, a potem chwilę się zastanawiałam, czy nie brzmiało to jak życzenia z powodu ślubu, czy coś.

                Po tym wszystkim po prostu wyszedł, a tata posłał mi uśmiech, co znaczyło mniej więcej tyle, iż był ze mnie dumny. Czułam, że on postąpiłby podobnie. Bo przecież nie sztuką kazać komuś cierpieć, kto nas skrzywdził. Skoro było widać w nim poprawę, nie można było tego zdusić, bo to mogłoby pogorszyć tylko sprawę. Takie było moje zdanie.

                Ostatnio zauważyłam wiele podobieństw między mną i ojcem. Mieliśmy oboje problem z okazywaniem naszych uczuć na zewnątrz przez co ludzie źle nas postrzegali, jako zimnych i nieczułych, a my w środku byliśmy dobrymi i potrzebującymi ciepła ludźmi. Jedynie Anri zawsze w nas widziała dobro, choć ostatnio miałam z nią na pieńku, to nigdy nie zapomnę, jak  bardzo starała się dla mnie być ciepła. Baekhyun też dostrzegł moje wnętrze jakimś cudem. Wierzyłam, że w końcu mi przebaczy i się odezwie.

                W tamtym momencie zabrzmiał dzwonek i odruchowo podeszłam tym razem do drzwi. Jakie było moje zdziwienie, gdy ujrzałam wspomnianego chłopaka za progiem. Nie myśląc na tamtą chwilę o niczym innym po prostu rzuciłam się na niego by go przytulić. Tak bardzo pragnęłam, by się zjawił i on zrobił to, jakby czytał w moich myślach.

 

*Bakehyun*

 

                Zjawiłem się pod domem Shinry, bo namówił mnie do tego Kyungsoo. Ostatnio moja relacja się z nim poprawiła i doradził mi, żebym szanował to co mam, bo znowu zaraz zniszczę związek. Miał rację. Moja głupia zazdrość trochę nade mną rządziła przez ostatnie dni i nie chciałem się ukorzyć przed swoją ukochaną. W końcu po tej rozmowie dotarło do mnie, że ona nie zrobiła nic złego. To oskarżenie nie miało na celu zemsty, a pomoc w ogarnięciu tego całego Jaemina i niepotrzebnie tak się upierałem na ukaranie chłopaka. Ja zresztą znałem jego złą stronę i ostatnie wydarzenia, a nie całokształt i nie mogłem oceniać tego wszystkiego.

                Niestety moja pewność została zachwiana, gdy dotarłem do celu i poznałem jego samochód pod murem odgradzającym jej dom od ulicy. W myślach miałem czarne scenariusze, po co przyszedł w to miejsce. Nie mogłem jednak nic spekulować i musiałem przekonać się, czy miał jakiś w tym cel. Z drugiej strony uznałem, że może nawet poczekam na jego wyjście i oparłem się plecami o ceglane ogrodzenie.

                Nie musiałem długo tam sterczeć, bo za chwilę furtka się otwarła, a z niej wyłonił się mój wróg z ostatnich dni. Popatrzył na mnie przerażony. Pewnie bał się mojej reakcji na niego. Nic dziwnego... Wyglądał bardzo źle z limem pod okiem i nie był ułożony, jak zwykle go widywałem.

— Co tu jeszcze robisz i kto cię tak załatwił? — zapytałem ciekawsko. Uznałem, że przecież mam do tego prawo.

— Musiałem przeprosić i podziękować, a załatwiono mnie tak w areszcie. Prosto z niego wracam. — Zdziwiłem się na jego szczerość. Nie wiedziałem, jak mam złośliwie mu na to odpowiedzieć, bo miałem ochotę na taką rozmowę z nim, gdy tylko go zobaczyłem, a to nie było czymś, czego się spodziewałem. — Życzę ci szczęścia z nią — dodał jeszcze zostawiając mnie przy wejściu, a ja uznałem, że nie ma sensu na to już nawet odpowiadać. Zbłaźniłbym się.

                Wszedłem na posesję, by zobaczyć się z nią w końcu. Zadzwoniłem do jej drzwi, a potem wszystko stało się za szybko, bym zdążył zareagować. Ona otworzyła mi i od razu zarzuciła na mnie swoje ramiona. Nie mogłem się oprzeć, by odwzajemnić uścisk, więc to zrobiłem. Poczułem się dobrze obejmując ją. Wszystkie złe emocje z wcześniej mi przemijały. Zrozumiałem w tamtym momencie, że jedyne co się powinno dla mnie liczyć to ta tęsknota, jaką odczułem nie widując jej kilka dni. Tęskniłem za wszystkim co z nią związane, jej zapachem, dotykiem, widokiem.

— Tak bardzo chciałam cię zobaczyć. — Ta wypowiedź dała mi do zrozumienia, że nie byłem z tym sam. Uśmiechnąłem się delikatnie. Powinienem jej wszystko powiedzieć co czułem… Tylko czy ja byłbym sobą, gdybym się z nią nie podroczył?

— A ja chciałem po prostu poważnie porozmawiać. — Starałem się brzmieć oschle i nie prychnąć śmiechem i próbowałem od niej się odkleić, ale ona zacieśniła uścisk i to mnie nawet zabolało.

— Nie puszczę cię głupolu, póki nie darujesz mi tego wszystkiego. Chcę byś mnie zrozumiał w końcu. — Widocznie była zdeterminowana strasznie, bo ja czułem się nawet duszony i nie wiedziałem już co robić. Musiałem sobie darować żarty, by ratować własne życie.

— Dobrze, ale możesz mnie przestać zabijać? Rozumiem wszystko, to ja przepraszam. Przyszedłem się pogodzić, mimo to, chciałem się podroczyć, a z tobą się tak nie da — mówiłem na jednym tchu, bo go mi powoli brakowało. Na szczęście zaczęła rozluźniać przytulas i za chwilę stała naprzeciw mnie z miną zbitego psa. Nic nie rozumiałem.

— Jak możesz się ze mną droczyć, gdy ja tu umieram ze strachu, że się nadal na mnie gniewasz? — powiedziała to tak słodkim głosikiem, że aż miałem ochotę na chwycenie jej policzków i wytarmoszenie. Z drugiej strony to miała rację. Czasem to ja bywałem zbyt dziecinny i nierozważny.

— Przepraszam kochanie. — Teraz to ja starałem się brzmieć uroczo, na co ona zachichotała.

— Chodźmy w końcu usiąść — rzekła chwytając moją dłoń, a ja ochoczo podążyłem za nią.

                Potem oczywiście nadrabialiśmy zaległości. Dużo musieliśmy sobie opowiedzieć, ja trochę pożartowałem. Po tym przekazałem jej, że Sehun i Kyungsoo chcą iść na potrójną randkę i ona wytrzeszczyła oczy w tamtym momencie. Nie wiedziała o związku naszej nauczycielki z moim przyjacielem biedna. Musiałem jej ze szczegółami opowiedzieć o nich. Nie obyło się bez dodawania komentarzy, iż to ja ich popychałem ku sobie na początku i wiedziałem, jak to się skończy. Ona śmiała się dużo, bo ja oczywiście jak zwykle byłem zabawny. Kochałem to, że potrafiłem ją rozbawić i widzieć dzięki temu najpiękniejszy uśmiech, jaki znałem na świecie.

 

*Eunmi*

 

                Przyjemny wieczór przy dobrej herbatce z ukochanym i moim ojcem, to coś, czego nie spodziewałabym się kiedyś lubić. Od zwierzenia mi się mojego rodzica bywałam u niego częściej i otworzyliśmy się na siebie. Na dodatek lubił on mojego chłopaka i chciał, żebym przychodziła z nim często. Rozmawiali dużo o muzyce i byłam w szoku, jak wiele mój ojciec wiedział o tym wszystkim. Słuchałam ich z zaciekawieniem, choć czasem nie miałam pojęcia o czym mówili.

                Bywały dni, gdzie rozmyślałam o tacie i tym, jak musiał być samotny przez te lata, gdy mama go zostawiła. Mimo to, nadal nie zniknął z niego zapał do wielu rzeczy, jak przekonywałam się ostatnio. Albo obudził się po poprawieniu naszego wspólnego kontaktu. W każdym razie, byłam szczęśliwa ostatnio. Kyungsoo to cudowny mężczyzna, który na pierwszym miejscu stawia ostatnio moje dobro i bardzo dobrze mi to udowadnia. Dogadywałam się lepiej z rodzicami i ostatnio zauważyłam nawet, że pytają dużo o siebie nawzajem.

                Tego wieczoru Kyungsoo rozmawiał z tatą o dawnych czasach… To był temat, który ciekawił go najbardziej. Cóż poradzić. Czasem czułam, jakby on miał się urodzić w innych latach. Może dlatego tak cudownie traktował mnie? Bo jaki mężczyzna mógł mu w tym dorównywać w teraźniejszości. Na szczęście trafił w ten wiek i mogłam go poznać, zakochać się w nim. Nie wiedziałam co mnie czekało, lecz chciałam wszystko w przyszłości z nim dzielić. Bałam się, że nasz związek nie jest niczym stabilnym przez wielkość jego kariery i jedynie pocieszały mnie inne związki z jego kolegami, które dawały radę dłużej od nas. Wiedziałam też, że byłam gotowa dla niego wiele poświęcić.

                Mój telefon zaczął wściekle dzwonić wybudzając mnie z zamyślenia i zwracając na mnie uwagę taty i Kyungsoo. Oczywiście nikt inny nie dzwonił jak moja mama, więc bez problemu odebrałam, choć miałam złe przeczucia.

— Gdzie panienka znowu uciekła? Krzątasz się gdzieś po kątach z kochasiem? — Była ewidentnie zła. Czułam, że coś przeskrobałam, więc musiałam starać się załagodzić sprawę, by wszystko było w porządku, jak wrócę do domu.

— Jestem u taty — odpowiedziałam od razu uznając to za dobry argument. Nie musiałam dodawać chyba, że był i ze mną ten kochaś, czy jak ona go tam nazwała.

—Na drugi raz pomyj naczynia przed wyjściem, czy coś. To mieszkanie wygląda jak po przejściu stada słoni. Coś ty w nim wyczyniała? Imprezy przecież tu nie organizowałaś w godzinę?

                Jak zwykle wyolbrzymiała. Może nie pomyłam kilku naczyń, ale bez przesady. Stado słoni to ja sobie wypraszam. Zorientowałam się, że mężczyźni wszystko słyszą i mnie dokładnie obserwują i zrobiło mi się głupio. Na kogo ja przy nich wychodziłam?

— Mamo, przepraszam. Ogarnę to wieczorem. Może też odwiedzisz tatę? — zaproponowałam, sama zastanawiając się po co to robię. Z drugiej strony jedno pytało o drugiego, uśmiechali się, gdy słyszeli, iż wszystko w porządku… Zaczynałam podejrzewać, że po prostu nie wiedzieli jak oboje mieli ze sobą porozmawiać i trzeba było ich popchnąć do wszystkiego.

— Mogłabym w sumie tam wpaść, a ty wracasz tu i myjesz naczynia! Nie interesuje mnie, czy zrobisz to z tym swoim panem Do, czy bez niego. — Jej oburzony głos tym razem mnie rozbawił i zdziwiłam się trochę, że tak po prostu się zgodziła. Potrzebowała naprawdę impulsu? Może specjalnie zadzwoniła z nadzieją, że tam będę?

— Czy ty właśnie kazałaś tutaj przyjść twojej matce? — zwrócił się do mnie zaskoczony Kyungsoo, a ja mu przytaknęłam.

— Od jakiegoś czasu zachowujecie się jak dzieci, które nie wiedzą jak do siebie zagadać. — Ja skierowałam te słowa do ojca. — Myślę, że to dobry pomysł, żebyście porozmawiali.

                Pora była najwyższa na przejęcie inicjatywy. Ewidentnie widziałam w tamtym momencie, iż tata był zadowolony, a skoro mama tak zareagowała na zaproszenie to znaczyło jedno. Ona chciała z nim porozmawiać. Tylko ciekawa byłam, czemu chciała z nim prywatności. Z drugiej strony rozumiałam, że mieli pewnie wiele sobie do powiedzenia rzeczy, które nie powinny interesować dzieci.

                Siedziałam jeszcze u ojca w salonie z Kyungsoo dopóki mama nie zjawiła się w drzwiach. My wtedy po prostu pożegnaliśmy się i wyszliśmy,  a ja obiecałam, że mama zastanie czyste mieszkanie jak wróci. Na wyjściu spojrzałam na nich jeszcze raz i widziałam, jak tata patrzył na nią zachwycony… Może on coś nadal do niej czuł? Kto wie? Różnie to bywało. Czasami miłość potrafiła wiele przetrwać. Nawet jeżeli dana osoba nas zawodziła.

— To idziemy myć naczynia? — zapytał Kyungsoo, zaskakując mnie tym.

— Ja idę sprzątać, a ty możesz wracać do siebie odpocząć. — Nie mogłam przecież go wykorzystywać. A on też potrzebował chwili odsapnięcia.

— Przy tobie najlepiej mi się odpoczywa, a jak przyjdę teraz do dormu to pewnie też będę sprzątał, bo pewnie zastanę bardzo zły stan pomieszczeń. A jak wrócę później ktoś w końcu zlituje się nad tym brudem, bo oni sprzątają przed samym pójściem spać, gdy ci co zawsze pilnują porządku tego nie zrobili. Czyli między innymi ja, czy Junmyeon. A dzisiaj żadnego z nas nie ma. Wolę dlatego sprzątać z tobą.

                Byłam trochę przeciwna tej sytuacji, bo to nie był pierwszy raz. Już kiedyś powiedziałam, że nie mogę się z nim spotkać, bo muszę sprzątać. On zjawił się i omotał mnie tak rozmową i wszystkim, że to on posprzątał większość za mnie. Cóż mogłam poradzić, że nie mam podzielnej uwagi i jak on mnie zagadywał robiąc kilka rzeczy na raz przy tym, to ja stałam zamurowana z jedną rzeczą zawieszoną i słuchałam go uważnie? Cała ja. Miałam chłopaka, który naprawdę był skarbem i nie mogłam tego tak wykorzystywać. Niestety on mi nie pomagał w tym, bo on lubił być tym, który wyręcza mnie w wielu sprawach. Czasem był za dobry. Ale to było w nim najcudowniejsze.

 

*Anri*

 

                Jadłam obiad z tatą i Shinrą. Tak rodzinnie jak ostatnimi dniami w tym domu jeszcze nie było. Byłam szczęśliwa widząc, że tata rozmawia swobodnie z nami. Cieszyłam się, bo Shinra zaczęła mnie słuchać i zwierzać mi się. To wszystko było coraz piękniejsze. Na dodatek obie miałyśmy drugie połówki i to dodawało nam pozytywnej energii. Odkąd Shinra była z Baekhyunem robiła się nawet zabawna. Ja za to trochę się ogarniałam powoli. Może dorastałam? Bo Sehun tak trochę mnie wychowywał. Może brzmiało to dziwnie, jednak byłam mu naprawdę wdzięczna za to jak mi pomagał.

                On był cudownym człowiekiem i nie rozumiałam, jak można było z nim zerwać, uciec od niego. Ja nie potrafiłam wyobrazić sobie dnia bez niego. I właśnie to był taki kolejny, gdzie wybierałam się na spotkanie z nim. Bałam się, bo wkrótce miała zacząć się promocja zespołu i ich treningi były intensywniejsze i mieli mniej czasu. Spotykali się z nami na godzinę, dwie, byle zaspokoić tęsknotę… A czułam, że przez całą promocje to wcale się nie zobaczymy. Dlatego to spotkanie miało być dla mnie ważne.

                Shinra wstała od stołu i chciała iść, lecz przypomniała chyba sobie, iż powinna chociaż ojcowi wspomnieć, gdzie się wybiera.

— Idę do Baekhyuna — rzuciła i przechodząc koło mnie szepnęła mi na ucho, by tata nie słyszał, że czeka na dole. Oznaczało to, że podwiezie mnie do dormu chłopaków, bo ostatnio dostała od ojca samochód i jeździłam z nią często nim. Zdała prawo jazdy spory czas temu, a i tak od razu się odnalazła za kierownicą nowego nabytku.

— Anri, może my pogramy w naszą ulubioną planszówkę? — Pewnie innego dnia nie oparłabym się takiej pokusie, bo uwielbiałam spędzanie z nim czasu w ten sposób.

— Ja też mam plany.

                Wyczekujący wzrok taty mnie speszył. To nie tak, że okłamywałam ojca. Ja bałam się mu powiedzieć o Sehunie. Zbierałam się do tego długi czas, ale nie umiałam znaleźć odpowiedniego momentu. Reakcja taty była w moim przypadku nie do przewidzenia, bo ten nadal traktował mnie jak małe dziecko.

— Anri też chce zobaczyć się ze swoim chłopakiem, tym Sehunem, o którego mnie pytałeś — wtrąciła Shnira, która najwidoczniej jeszcze do końca wyszła z jadalni.

                Myślałam, że zapadnę się pod ziemię, jak tata zaczął patrzeć na mnie z szokiem na twarzy. Momentalnie uciekłam gdzieś moimi oczami, bo patrzenie na niego mnie tak peszyło…

— Czemu nie mówiłaś mi kochanie? Myślałem, że nie mamy już przed sobą tajemnic — zagadywał do mnie zaniepokojony.

                I tak dzięki Shinrze musiałam zacząć się tłumaczyć. Wiedziałam, że ona chciała pomóc, lecz pogorszyła sprawę. Tata prosił, żebyśmy na siebie uważali i przestały go zawodzić na koniec, a my straciłyśmy trochę na czasie. Z drugiej strony cieszyłam się, bo nie przeszkadzał mu mój związek i miałam z głowy mówienie mu o nim. Ulżyło mi i mogłam nacieszyć się za parę chwil moim Sehunem.

 

BONUS


*Kyungsoo*


                Pewnie wiele osób zastanawia się, jak wyglądałaby nasza potrójna randka. Jak jedna wielka klapa oczywiście. Najpierw wpadliśmy na wynajęcie toru do kręgli dla siebie. Było dobrze, do momentu, kiedy Anri prawie nie zabiła Sehuna jedną z kul. Niby nie zrobiła tego specjalnie, jednak to było trochę spowodowane przepływem złości za to, że ten pouczał ją zdenerwowany, iż ta nie potrafi dobrze rzucać. Nie każdy się z tym urodził, ale niektórzy nie lubili przegrywać… Właśnie. Przeszliśmy do rzucania lotek. Baekhyun zaczął przegrywać z Shinrą… Znowu zaczęła się afera, że nie stoimy na linii, która jest wyznaczona, że on ma krzywe lotki. Miałem dość tego wszystkiego. Stwierdziłem, że rywalizacja to nic dla nas.

Udaliśmy się do pizzerii. Ryzykowanie, by cała nasza trójka pojawiła się w takim miejscu, na szczęście Eunmi zapewniła nas, że to knajpa jej znajomego, który może ją zamknąć dla nas. Na miejscu był problem z wyborem takiej pizzy, która dogodzi każdemu, niestety tym razem to dziewczyny tworzyły ten problem. Ostatecznie każda z par dostała swoją pizzę z wybranymi składnikami. Ja byłem po tym całym wypadzie strasznie zmęczony.

Niby ostatnio miałem dobre stosunki z Baekhyunem, a niestety tego dnia wyżywałem się na nim. To już chyba wolałabym chodzić na potrójne randki z Junmyeonem i Kyurin, oraz z Lay’em i Amelią. Bardziej pasowałem do nich stylem bycia. Maknae i Byun byli zbyt dzicy dla mnie.  Na szczęście po tej nieszczęsnej kolacji wróciliśmy do dormu.

Na miejscu każdy z moich towarzyszy uważał, iż dobrze się bawił. Nawet Eunmi, bo widocznie spodobało jej się plotkowanie z dziewczynami, a ja udawałem, że też było dla mnie świetnie… Chyba się zestarzałem strasznie ostatnio. Moja energia gdzieś uleciała. Myślałem, że najgorsze minęło, a to się dopiero zaczęło.

— Słyszałam, że Sumin miała trzech adoratorów w tym dormie, a Amelia dwóch. Czy to niesamowite? — wyskoczyła Anri, a ja poczułem stres. Przecież byłem w jednej z tych grup, a Baekhyun w drugiej.

— To nie jest nic ciekawego do opowiadania. — Oburzył się Baekhyun, a ja dziękowałem jemu w duchu za upomnienie jej. Tylko skąd ona o tym wiedziała?

— Kto ci o tym powiedział? — wyskoczyła zainteresowana tematem Eunmi, czego się nie spodziewałem. Z drugiej strony czasem było tak jakbyśmy czytali w swoich myślach, więc mogłem się na to przygotować, że nurtować będzie ją to samo.

— Sumin jest bardzo fajna i dużo mi opowiadała. Kilka ciekawych historii. — Zachichotała do tego.

                Myślałem, że wyjdę z siebie. Sumin uwielbiała wtajemniczać nowe dziewczyny w przeszłość tego dormu, co nigdy mi się nie podobało. Nie mogłem nic na to powiedzieć, że Anri się dowiedziała za dużo. Musiałem kiedyś w tą historię wtajemniczyć swoją dziewczynę, by mieć czyste sumienie. Przecież, jak dowiedziałaby się, iż starałem się kiedyś o względy wspomnianej Sumin mogłaby się trochę zdziwić. Na szczęście tym razem udało nam się szybko zmienić temat.

                Obserwowałem to wszystko co działo się wokół. Ostatnio życie obróciło się kilku osobom o sto osiemdziesiąt stopni. Oczywiście w pozytywnym względzie. Kolejne trzy osoby z naszego zespołu posiadały teraz swoje drugie połówki, a one same też wiele zmieniły w swoim życiu. Wszystkie naprawiły swoje stosunki z rodzicami. Siostry zaczęły się także lepiej dogadywać. Dodatkowo, ja z Baekhyunem byliśmy sobie teraz bliżsi. Czyż te lekcje tajskiego nie przerodziły się czasem w lekcje miłości? Nie jedynie tej między nami,  a naszymi dziewczynami, jednak także miłości rodzinnej i przyjacielskiej? Sam tajski rzuciliśmy. Baekhyun miał dość tego języka, mnie poduczała Eunmi od czasu do czasu, a dziewczyny miały od niedawna więcej nauki na uczelni, więc na tym się skupiły. Mimo to, żadne z nas nie żałuje rozpoczęcia tego kursu. Wręcz przeciwnie.



 

 

THE END

 

W końcu koniec! Nie no słabe to wszystko, więc nie ma się co cieszyć. Mam nadzieję, że choć w małym stopniu się komuś spodobało to opowiadanie. Pisane było dawno temu, ostatnie rozdziały też, ale musiałam je poedytować delikatnie. Wiele jednak nie zmieniłam, bo charakter tego opowiadania pozostał taki sam jak stworzyłam go te lata wstecz. 

Wypowiedzcie się proszę, jak podobał wam się całokształt historii. Wiem, że ma wiele braków, ale może jednak pomożecie znaleźć mi coś w nim pozytywnego?

Co do kolejnych planów moich na wattpadzie/blogu? Teraz będę pisać na pewno Uczuciowy zawrót głowy, choć ostatnio cierpię znowu na brak weny i czasu i może postaram się coś ruszyć z Wirusem miłości.  Jeżeli się nie mylę, mam kiedyś napisany jeden rozdział na dysku, więc może go podrasuję i wrzucę za jakiś czas, a potem może weźmie mnie na dalsze pisanie? Kto mnie tam wie… Nie planuję za dużo, ponieważ podjęłam kilka decyzji, które ponownie uszczupliły mój czas na takie rzeczy… Ale myślę, że nie porzucę pisania całkowicie nigdy i będę zawsze tu wracać, gdy wena dopisze i nie da spokoju.


Dobra koniec tego. Dziękuję serdecznie osobom, które doczytały to do końca. Dziękuję za każdy komentarz, bo one są dla mnie zawsze najważniejsze i najbardziej mobilizują. Zapraszam do moich innych prac i życzę wam miłego dnia moi kochani! Bo ja Was kocham mocno. :D

 




niedziela, 8 maja 2022

Lekcje miłości: Rozdział 17

 

Lekcje miłości

Rozdział 17

 

 

*Sehun*

 

            Nie wiedziałem co się działo z Anri od kilku dni. Mieliśmy trochę napięty grafik, więc nie mogłem do niej podejść, a ona nie odpisywałam na moje wiadomości w których pytałem jak się czuje. Zastanawiałem się, czy wpływ na to miała może wizyta Namjun przy niej. Wiele wtedy mogła źle zrozumieć… Nawet jeśli, to i tak zapewne traktowała mnie do tej pory jak przyjaciela i to nie powinno odbijać się na naszej relacji, choć ja miałem inne zamiary, a tego już nie wiedziała. Poniosło mnie niepotrzebnie widząc byłą przyjaciółkę i dziewczynę jednocześnie. Dodatkowo zrozumiałem, że nie łączyło nas tak głębokie uczucie jak myślałem. Nigdy nie czułem tego co w tamtym momencie przy Anri… Tak bardzo się myliłem.

— Wychodzę do Shinry! — zarzucił w moją stronę Baekhyun, a ja podskoczyłem na to w moim siedzeniu, bo miałem pomysł.

— Daj mi znać, czy Anri jest u siebie. Jakby była to wyślij ją jakoś tutaj może? Wydaje mi się, że ona stara się mnie unikać.

            Patrzył na mnie zaskoczonym, a może bardziej zaniepokojonym wzrokiem. Pewnie nadal się przejmował losem tej dziewczyny, bo to wiadome, że on się jej wcześniej podobał, o ile nadal tak nie było.

— Wymyślę coś. Nie martw się. — Mrugnął do mnie wraz z tymi słowami, a ja pokiwałem mu na potwierdzenie tego, iż mu ufałem. On to miał głowę do takich sytuacji. Nie to co ja.

            Jak tylko wyszedł zacząłem rozmyślać o pewnej chwili… Jej wspomnienie napłynęło do mnie, jak sobie przypomniałem o Anri. Po wyjściu Namjun przytuliła mnie od tyłu i to wywołało we mnie mnóstwo emocji. Miałem ochotę jej wtedy tak wiele powiedzieć, a bałem się ją tym obciążać. W końcu nie mogłem nawet marzyć by spojrzała na mnie w taki sposób jak ja na nią patrzyłem od jakiegoś czasu.

 

***

 

            Minęło dużo czasu od wyjścia przyjaciela i nie dawał on żadnych znaków, więc uznałem, iż zapomniał o mojej prośbie. To byłoby dziwne w jego przypadku, lecz najlepszym się zdarza. Wtedy właśnie zaskoczyła mnie dosłyszana rozmowa z przedpokoju. Wydawało mi się, że słyszę jej głos, co mnie znowu zdziwiło. Przecież miał dać znać…

            Zbiegłem po schodach, by sprawdzić, czy mój słuch się myli i ujrzałem, że rozmawiała z Luhanem w przedpokoju. On trzymał jakąś torbę, a ja czułem, że w niej był pretekst do wejścia Anri do naszego dormu. Wyglądała tego dnia prześlicznie. Jej kosmyk włosów opadł na twarz, gdy pochyliła ją na mój widok, aż chciało się go odgarnąć. Widziałem, że obraca się i próbuje wyjść. Już chciałem podbiec, jednak Luhan chwycił ją za ramię, co mnie trochę zestresowało.

— Masz zamiar tak po prostu wyjść? — zwrócił się do niej, a ona nie zareagowała. — Przecież Sehun musi z tobą porozmawiać. — To całkowicie mnie wybiło z rytmu. Myślałem, że on mnie nie widzi, skoro stał tyłem do mnie. Na szczęście on miał radary wszędzie i pewnie też z tyłu głowy.

— Tak, chcę porozmawiać, bo chyba coś jest między nami do wyjaśnienia — mówiłem podchodząc bliżej, a po jakimś czasie się dopiero zorientowałem jak źle brzmiała moja wypowiedź.

— Spieszę się — rzuciła krótko i zabrała rękę Luhanowi, ale nie pozwoliłem jej odejść i sam chwyciłem jej dłoń w porę.

            Poczułem, jak zadrżała, a mnie ten drobny gest przyprawił o ciarki. Niestety nie mogłem dać się ponieść chwilowym emocjom. Musieliśmy wiele sobie powiedzieć. Potrzebowaliśmy chyba wyjawić sobie na czym staliśmy, bo ukrywanie wszystkiego nie miało dłużej sensu. Pewnie jedynie nieporozumienia wynikałyby z tego i czułem, że w jednym właśnie tkwiliśmy.

— Nie uwierzę w twoją wymówkę — powiedziałem stanowczo i ruszyłem w stronę mojego pokoju, nadal trzymając ją.

Nie wyrywała się i nie musiałem się wysilać, bo po prostu poszła za mną. To było takie dziwne. Ta atmosfera między nami mnie strasznie zmartwiła. Byłem pewien, że za chwilę wiele się wydarzy i bałem się tego.

W moim pokoju puściłem ją, choć najchętniej zawsze chodziłbym z nią w ten sposób. Ona usiadła na moim łóżku nadal unikając mojego wzroku. Martwiła mnie tym. Wiedziałem, że szybko z niej nie wyciągnę o co jej chodziło, więc musiałem zacząć od mojego szczerego wyznania, co na pewno nie było dla mnie trudne.

— Unikasz mnie przez ostatnią sytuację? Wydawało mi się, że wszystko między nami potem było dobrze — zacząłem jednak od wyciągania czegoś z niej, bojąc się uderzyć od razu z otwartymi kartami.

— Tak jakby… Ciężko będzie mi to wyjaśnić, lecz w domu to wszystko przemyślałam i coś sprawiło, iż nie potrafiłam się do ciebie odezwać i bałam się z tobą zobaczyć. — Jej wypowiedź była tak zagmatwana i zdradzała mi tak mało. A może ona zorientowała się o moich uczuciach i postanowiła się wycofać z tej znajomości?

— Mów jaśniej proszę. — Mówiąc to kucnąłem przed nią i spojrzałem z dołu na jej słodką i smutną twarz, ona także zaczęła mi się przyglądać, a jej kontakt wzrokowy mnie ucieszył. Brakowało mi jeszcze uśmiechu do kompletnej Anri, którą polubiłem mocniej niż chciałem.

— To zbyt trudne. Możesz potem zerwać kontakt… — Nie rozumiałem tych słów. Cokolwiek by mi powiedziała, nie zrobiłbym tego i przecież to ona właśnie to robiła.

— Ja właśnie próbuję uniknąć takiej sytuacji, bo nie chcę stracić naszej relacji — szczerze wyznałem, a ona leciutko uniosła kąciki ust. Nie wytrzymałem dłużej… — Nie żebym chciał wiecznie się z tobą przyjaźnić. — Zauważyłem, iż znowu posmutniała, co było dobrym znakiem. — Długo tak nie wytrzymam, skoro mi się podobasz. — Na to szeroko otworzyła oczy. Gdy tak robiła, mogłem lepiej ujrzeć ich piękno. Z drugiej strony wyglądało to zabawnie, więc nie powstrzymałem cichego prychnięcia śmiechem. — Czemu to tak cię dziwi? Myślałem, że jestem łatwy do rozgryzienia. — Żartowałem w ten sposób z całej sytuacji i chciałem zrobić, by odetkać ją i dowiedzieć się w końcu co ona o tym wszystkim myślała.

— Jak to możliwe? Przecież kochasz Namjun. — Czyli ostatecznie źle zrozumiała ostatnie wydarzenia. Westchnąłem głęboko i przemyślałem sprawę przez chwilę. Przecież nie powinno jej to przeszkadzać, jeśli sama nic nie czuła… Właśnie.

— Nie. Od dawna wiem, że pomyliłem wtedy naszą bliską przyjaźń z czymś na wzór miłości. Ostatnio chciałem uratować naszą wcześniejszą relację, bo boli mnie to, że to rozpadło się przez związek. Ona dodatkowo powstrzymuje się przed powrotem do tego co było i tym bardziej drążę to, by dowiedzieć się o co jej chodzi. Choć chyba wtedy to była już ostatnia szansa, by coś wyciągnąć z niej — opowiedziałem wszystko dokładnie i bez owijania w bawełnę. — A tobie dlaczego przeszkadzałoby to, że coś do niej czułbym? Czyżbyś odwzajemniała coś? — dopytałem delikatnie, a ona zarumieniła się na swoich policzkach, co mogłem uznać chyba za dobry znak.

— Też ostatnio uświadomiłam sobie, iż zaczynam coś do ciebie czuć. Wcześniej myślałam, że i tak jest w twoim przypadku, ale to wszystko z Namjun mnie zmyliło. — Jak dobrze było mi to wszystko słyszeć.

— W takim razie wszystko wyjaśnione… Zauroczyłem się tobą Anri, więc pragnę, byśmy zostali parą. — Sam zaskoczyłem się swoją bezpośredniością. Pewnie uczucia dodały mi tej odwagi i to, że wiedziałem, iż odwzajemniała to.

— Dobrze — szepnęła nieśmiało i popatrzyła głęboko w moje oczy. Jej były zaszklone zapewne od szczęścia.

            Wtedy naszło mnie na okazanie jej czegoś więcej. Usiadłem obok niej, a ona podążyła za mną wzrokiem. Następnie złożyłem całusa na jej policzku, co pewnie ją zaskoczyło i zakłopotało. Chwyciła się dłonią w miejsce, gdzie musnąłem ją ustami. Wyciągnąłem ręce i objąłem ją delikatnie przyciskając tym samym jej twarz do mojego torsu. Dzięki temu poczułem całkowity spokój. Potrzebowałem tej bliskości, potrzebowałem Anri przy sobie.

 

*Eunmi*

 

            Siedziałam z Kyungsoo i niby rozmawialiśmy o przyziemnych sprawach, a czułam się tak cudownie. W pewnym momencie zaśmiałam się z czegoś co powiedział i upadł mi trzymany przeze mnie długopis. Gwałtownie schyliłam się, by go podnieść z podłogi, a on zrobił to samo. Przez ten gest nasze twarze były tak blisko, że moje serce zabiło mocniej. Jego oczy wpatrzone we mnie działały niesamowicie na mnie. Przygryzłam mimowolnie wargę i wiedziałam co za chwilę się stanie. On chwycił dłonią mój kark, i przybliżył nas do siebie w ten sposób. Następnie wtopił się w moje usta, a ja pospiesznie je rozchyliłam, bo pragnęłam pogłębionego i namiętnego pocałunku w tamtej chwili. Nie mogłam ukryć tego, jak bardzo byłam podekscytowana. Z jednej strony czułam się z tym dziwnie. Dopiero co zostaliśmy parą, a ja miałam ochotę na tak wiele. Nikt nigdy pewnie nie podejrzewałby widząc mnie na co dzień o takie rzeczy. Ja sama byłam w szoku, że byłam taka napalona. On chciał odsunąć się ode mnie, a ja go powstrzymałam wplątując dłoń w jego włosy i przyciągając go w ten sposób ponownie do siebie. Zaczęłam powoli pochylać się w tył, tak by położyć się na kanapie, a on podążał za mną, dopóki nie zawisnął nade mną. Oderwał się ode mnie jak poparzony co mnie zasmuciło.

— To za wiele na razie. — Mówiąc to przybrał wystraszone spojrzenie. Oh tak… Miał rację. Za bardzo mi się spieszyło. Nie wiedziałam czemu. Może tak reagowałam, gdy byłam zakochana? Bo innego wyjaśnienia nie widziałam. Nie znałam takiej mnie.

— Przepraszam — szepnęłam czując zażenowanie własną osobą.

On pogłaskał mnie delikatnie po policzku i uśmiechnął się pokrzepiająco. Potem zsunął dłoń na mój podbródek i złożył jeszcze delikatnego całusa na ustach, a następnie usiadł we wcześniejszej pozycji. Widziałam, że zawstydził się tym co zrobił, co sprawiło we mnie napływ zachwytu. Już rozumiałam czemu mężczyźni lubili nieśmiałe dziewczyny.

Drzwi do domu się otworzyły, a w nich stanęła moja matka. Byłam zaskoczona jej przybyciem. Zapowiedziała wyjazd na weekend z Yeonseo, więc jej uwierzyłam i postanowiłam zaprosić dlatego Kyungsoo. A ona najwidoczniej coś odwołała.

Podeszłam ją przywitać trochę zmieszana i wtedy zauważyłam, że coś było nie tak. Płakała wcześniej, co poznałam po rozmazanym tuszu, miała też sine miejsce pod okiem i to mnie przeraziło. Jeżeli ten drań ją tknął…

— Miałaś rację… — powiedziała łamiącym się głosem, a ja poczułam, iż koło mnie stanął Kyungsoo. Pewnie chciał zobaczyć, czemu miałam taką straszną minę patrząc na matkę.

— On pobił panią? — wyskoczył oburzony, a ja byłam zaskoczona jego zaangażowaniem.

— Tak, ten drań chciał ode mnie twoich pieniędzy, więc mu odmówiłam, a następnie wszczął kłótnie i oberwało mi się. Spokojnie, ja tego tak nie zostawię. Wszystko poszłam od razu zgłosić na policję — mówiła to mi to ze szczerością i zdenerwowaniem.

— O jakich moich pieniądzach mówisz? — zdziwiłam się, choć nie to powinno mnie zaciekawić w jej wypowiedzi.

— Mam odłożone oszczędności na koncie na wypadek mojej śmierci, czy twojego ślubu, dostaniesz je. Widział je, bo poznałam go, wpłacając kolejną kwotę na to konto i pewnie spodobała mu się sumka. — Po tych słowach delikatnie prychnęła, a ja byłam w szoku. Nie wiedziałam co bardziej go powodowało.

— Wykorzystywanie pozycji bankiera dla zaspokajania swoich potrzeb to poważna sprawa i oby go za to ukarali — rzekł Kyungsoo, a ja przytaknęłam na to.

— Zrobię wam kolację, bo pewnie Eunmi cię tu głoduje. — Zmieniła nagle temat, a ja znowu nie wiedziałam co się dzieje. Ona była dla niego miła? Właśnie. Nadal nie wiedziałam, czemu traktowała mnie tak, a nie inaczej ostatnio, lecz odpowiedź przyszła sama. —W końcu jakoś muszę się wkupić w wasze łaski, bo ostatnio byłam wiedźmą. On nastawiał mnie przeciwko tobie, mojej córce. Nie powinnam była mu na to pozwolić, choć on był zbyt dobrym manipulatorem.

            I wszystko było jasne. Mama nie mogła mnie nienawidzić bez powodu. To wszystko co podawała za powody było przesadzone i ulżyło mi, iż nie wszystkie winy były po mojej stronie. Nie chciałam wiedzieć, co ten człowiek mówił na mnie. Ważne, że pozbywaliśmy się go z naszego życia, mama jednak mnie kochała i byłam w pełni szczęśliwa dzięki Kyungsoo.

 

*Shinra*

 

            Siedziałem z Shinrą i od początku czułem, że coś było z nią nie tak. Nie umiała się skupić na rozmowach ze mną. Nawet moje żarty ją nie bawiły. Jakby była w innym świecie. Nie podobało mi się to. Czekałem, aż to się wyjaśni, a jak na złość nie działo się to. W pewnym momencie nie wytrzymałem i postanowiłem to z niej jakoś wyciągnąć.

— Widzę, że coś cię gryzie — zacząłem, na co ona zadrżała.

            By dodać jej otuchy i żeby powiedziała mi wszystko, zacząłem głaskać jej dłoń. Ona spuściła swoją twarz i widziałem, że zmuszała się do powiedzenia mi czegoś, więc starałem się być cierpliwy.

— Wycofuję oskarżenia — wypowiedziała to bardzo szybko, a ja nie wierzyłem temu co słyszałem. W pierwszym momencie zastanawiałem się też czy myślimy o tych samych oskarżeniach, lecz z tego co mi wiadomo, nikogo innego nie oskarżała ostatnio.

— Z jakiego powodu? On zasłużył na karę. — Byłem bardzo oburzony. Przecież on ją skrzywdził… Nie mogła mu tego odpuścić.

— I tak został ukarany wystarczająco. Nie chcę mu niszczyć całkiem życia. Przeze mnie ma teraz popsutą opinię na uczelni, więc pewnie na nią nie wróci. Nawet możliwe, że nie dostanie pozwolenia. Rodzice się od niego odwrócili. Jest upokorzony i skruszony. Na przesłuchaniu odwiedziłam go i nie wyglądał dobrze. Jak wrak człowieka. Widzę, że dotarło do niego wiele rzeczy. Ja nie chcę być aż tak mściwa — mówiła to delikatnie, a we mnie zaczynało wrzeć.

— Tu nie chodzi o zemstę, tylko należytą karę. — Nie chciałem dać za wygraną. Ile zamierzała wybaczyć swojemu byłemu? Może i trochę zazdrość przeze mnie przemawiała, jednocześnie nie potrafiłem pojąć jej zachowania.

— Zrozum, Baekhyun… Dla mnie on już jest ukarany i weźmie to wszystko jako nauczkę.

— A może ty coś do niego nadal czujesz? — Wyskoczyłem, przerywając jej wypowiedź tym samym. Ona rozszerzyła usta ze zdziwienia.

— To nie tak. Po prostu jestem taka, że nawet najgorszemu człowiekowi potrafię wybaczyć i współczuć. — Widziałem w tym wszystkim jak bardzo ciężko było jej o tym mówić. Wierzyłem niby w to, bo tacy ludzie chodzili po świecie. Shinra na taką wyglądała mi od początku. Nie mogła jednak pobłażać każdemu.

— Nie podoba mi się ten pomysł kompletnie. On musi ponieść sprawiedliwe konsekwencje. Myślisz, że każdy kryminalista zasługuje na wybaczenie? — Zaczęła kręcić głową na boki w celu zaprzeczenia.

— On nie jest kryminalistą. Ten człowiek pogubił się, przesadził, ale wiem, że poprawi się. Ja go znam długo. Wiem, że ostatnio mnie zmylił, bo zaślepiłam się…. Teraz jestem pewna, że on się do mnie nie zbliży. — Tłumaczyła go w ten sposób, jakby ufała mu bezgranicznie. To znowu mnie ugodziło. Nie czułem się w tamtym momencie jako jej chłopak… Wcale nie brała pod uwagę tego jak się czułem w tamtym momencie.

— Rób co chcesz. Mnie w to nie mieszaj. Skoro nie zrobisz tego co powinnaś, to ja nie zmienię nic. Przykro mi, ale nie potrafię zaakceptować tego co robisz. Przemyśl wszystko dobrze, a ja wyjdę. — Po tej wypowiedzi wyszedłem.

            Nie zatrzymała mnie, nie krzyknęła za mną. Fakt, nie miało to sensu. Ja byłem bardzo zły. Musiałem trochę po tym wszystkim ochłonąć. Może trochę przesadzałem i wyglądało to trochę jakbym zerwał z nią z tego powodu. To nie tak. Ja byłem bardzo zdenerwowany i wiedziałem, że wkrótce sobie z nią to wyjaśnię. Potrzebowałem czasu, by przyjąć do wiadomości to wszystko. Wtedy coś mnie uderzyło. Kiedyś ktoś wcześniej mnie tak zirytował wybaczając komuś bardzo złą rzecz… Amelia oczywiście. Czy ja zawsze trafiałem na takie dziewczyny? Zaśmiałem się w duchu na tę myśl.



Wiecie, że koniec jest już baaaardzo bliski? Oj kurcze, teraz zaczyna mi się łezka w oku kręcić, że po przerwie zakańczam coś wreszcie. Dziękuję, że ktokolwiek z was postanowił to w ogóle czytać po przerwie. 

Wiem, że trochę pospieszyłam się z wyznaniami Sehuna i Anri. Jednak pisałam to jakiś czas temu (wiem, ciągle się tym tłumaczę i mogłam to poprawić, ale jestem zdania, że to opowiadanie zostawię takim jakie miało być wtedy. Jeżeli mam coś zmieniać, to musiałabym od początku tego opowiadania). Mimo to, mam nadzieję, że choć trochę podobał się wam ich wątek. 

Mama Eunmi już ogarnięta. Czy ktoś się domyślał, że Yeonseo jej nie będzie potrafił oszukać? Nie była to głupia kobieta. :D 

A co sądzicie o Shinrze? Ja pewnie zachowałabym się tak na jej miejscu. A co uważacie o reakcji Baeka? 


Iiii wybaczcie proszę, że dodanie tego rozdziału tyle trwało, ale kryzys wielki mam teraz prywatnie, więc wiele spraw na głowie do ogarnięcia. 

Do następnego. :D