Wszyscy się na nas gapili. Ja czułam się strasznie zakłopotana. Nie rozumiałam całej sytuacji. Może niepotrzebnie atakowałam tego chłopaka? Trzeba było grzecznie podziękować panu gangsterowi i olać jego marudzenie pod nosem. Tylko kłopoty ściągałam na siebie i może na moich nowych znajomych. Dodatkowo wygłupiłam się pierwszego dnia na uczelni.
— Z tego co rozumiem, ta dziewczyna nic ci nie zrobiła. Więc nie wiem, czemu krytykujesz ją za jej zwykłe potknięcie. — Wzdrygnęłam się na słowa Dongmina. Miał rację, ale wolałam, żeby nie mieszał się w to, bo nie chciałam sprowokować bójki.
— A co? Jesteś jej chłopakiem? — Moje serce w tamtym momencie chciało chyba wyskoczyć z piersi od tych wszystkich emocji. Co się działo z tymi facetami w tamtym momencie?
— Nie. Nie muszę nim być, żeby ją chronić przed jakimś nieprzyjemnym typem. — Poczułam się jakbym miała jakiegoś osobistego rycerza, jednak myśl, że oni mogą się pobić z mojego powodu sprowadzała mnie na ziemię… Musiałam coś zrobić!
— Odsuń się lepiej świętoszku, bo pożałujesz. Nie powinieneś wchodzić mi w drogę. — W jego głosie było już dużo agresji. Zaczęłam się szykować do wkroczenia między nich.
— Więc ją przeproś — powiedział to spokojnie i stanowczo.
— Przepraszam mała — rzekł z kpiącym uśmiechem w moją stronę i wyminął Dongmina, szturchając go w ramię.
— Naprawdę musiał to zrobić w taki sposób? — skomentował nagle Jisung.
— O, odezwał się nie-facet. — wyskoczyła nagle Dahyun. — Powinieneś coś zrobić, gdy twoi przyjaciele są w takiej sytuacji. Mój chłopak pewnie też nie zniósłby takich zachowań bez komentarza.
— Ja wolę się nie wychylać. Zawsze kiedy to robię, dostaję takie lanie, że ledwo potem chodzę — Wyjaśnił jej Jisung i to była prawda.
Zazwyczaj to on obrywał najwięcej w różnych starciach, mimo, że nigdy nie był prowokatorem. Dlatego wolał tylko pokojowe działania tam, gdzie było to możliwe i umywał ręce od bójek.
— Nic ci nie jest? — usłyszałam nagle anielski głos Dongmina, który do mnie podszedł i zaczął mi się przyglądać badawczo. Wyglądał na takiego zatroskanego, że zamurowało mnie przez to. Na szczęście, tylko na chwilę.
— Wszystko w porządku. Bardziej o ciebie się martwię, nie chcę żebyś miał przeze mnie kłopoty. — Byłam w tym szczera. Stresowało mnie to bardzo w tamtym momencie.
— Nie martw się. — Po tym zdaniu uniósł kąciki ust i zmrużył uroczo oczy. Nie powinien był tego robić… ten uśmiech był zabójczy. — Nic się pewnie więcej nie wydarzy. Może będziemy go rzadko widywać.
Chciałabym, żeby miał rację, jednak ja widziałam tego człowieka już drugi raz tego samego dnia. Ewidentnie też był studentem tej uczelni, więc słowa Dongmina nie były do końca pocieszające. Dodatkowo, jeżeli bardzo mu zaszliśmy za skórę, mógł chcieć nas specjalnie nachodzić. Trochę się bałam. Nagle poczułam czyjąś rękę zawieszoną na moich ramionach.
— Nie bój się. — To była Dahyun z szerokim uśmiechem. — Masz mnie i Dongmina, a jak będzie trzeba sprowadzę mojego faceta i pokażemy temu zbójowi. Ciesz się rozpoczęciem studiów i przygotuj się na jutrzejszą integrację. Mam nadzieję, że potrafisz pić. Chcę się z tobą napić. - mówiła bardzo szybko i w zabawny sposób. Poczułam też się bardzo miło przez jej zachowanie. Miałam przeczucie, że dobrze spędzę kolejny dzień.
***
Zaczęłam się stresować spotkaniem integracyjnym naszego wydziału. Miałam w głowie przez cały dzień jak zwróciłam na siebie uwagę wielu studentów poprzedniego poranka. Bałam się jak wiele osób mogło to widzieć. Jedyne co sprawiło, że nie zrezygnowałam z wyjścia to, iż wiedziałam, że tylko całkowite odludki nie chodziły na takie imprezy, a nawet i takim się czasem zdarzało. Z drugiej strony miałam kilka osób po swojej stronie przecież… Jisung nigdy mnie nie opuści, nawet jakbym zrobiła najbardziej żenującą rzecz. Wydawało mi się też, że Dongmin pójdzie za nim wszędzie. A dodatkowo Dahyun była dla mnie bardzo miła. Nawet jak inni uznaliby mnie za przegrywa, to nie zapowiadało się, że nie będę miała towarzystwa.
— Idziesz? Bo rozmyślę się i nie zawiozę was! — krzyczała z dołu moja siostra Juri.
Miała dużo racji w swojej złości. Prosiłam ją o to, by podwiozła mnie i Jisunga, bo mieliśmy sporo rzeczy do zabrania. W końcu mieliśmy spędzić noc na sali gimnastycznej uczelni. Nigdy też nie było wiadomo co mogłoby się tam wydarzyć, więc stroje na przebranie były jak najbardziej wskazane. A ona nie miała nawet po drodze, bo musiała odbić w inną stronę niż jechała do pracy. Niby miała jeszcze sporo czasu, lecz głupio byłoby jakby przeze mnie się spóźniła.
— Już schodzę — odpowiedziałam zgodnie z prawdą, bo od razu zarzuciłam swoją torbę podróżną na ramię i podniosłam się z łóżka na którym do tej pory siedziałam. Nie było sensu dłużej się zastanawiać jak będzie, trzeba było się w końcu o tym przekonać.
***
Jisung całą drogę nawijał o nowym poście Woori na instagramie, bo napisała w nim, że poznała cudownych ludzi i miała nadzieję na spędzenie z nimi dobrze swoich studenckich dni. Głowił się, czy mogło to choć w jednym procencie dotyczyć jego. Trochę wydawało mi się to szukaniem czegoś w niczym. Ona mogła tak napisać bardzo ogólnie, albo nawet tak nie myśleć, a chcieć pokazać coś ciekawego swoim obserwującym. Nie chciałam jednak wyprowadzać go z błędu, bo tak bardzo go to cieszyło.
Ja za to nie potrafiłam się kompletnie wyluzować. Stres ogarniał mnie całkowicie. Jak dobrze, że droga na uczelnię była dość krótka. Po jakimś kwadransie dojeżdżaliśmy na miejsce. Nagle zobaczyłam przez szybę samochodu podążającego Dongmina w stronę uczelni.
— O, Dongmin. — Wymsknęło mi się na głos.
Jisung gwałtownie rzucił się do mojego okna, boleśnie miażdżąc moje nogi, opuścił szybę, po czym zaczął krzyczeć i machać.
— Zaczekamy na ciebie na parkingu. — Widać było uśmiech Dongmina przez tył samochodu na te słowa.
— Co z ciebie za idiota?! — wydarła się moja siostra. — Nie odpinaj pasów w moim aucie! I nie rób takich cyrków. Mogłam się wystraszyć i spowodować wypadek.
Też mi się nie podobało jego zachowanie, więc szybko odepchnęłam go z siebie. Wiedziałam, że nie miał za grosz wstydu względem mnie, ale nie powinien był mnie łapać za nogi, a na dodatek sprawił mi ból. Miałam ochotę mu się odwdzięczyć w tamtym momencie.
Jak tylko zaparkowaliśmy i wysiadłam, to zaczęłam bić Jisunga po plecach za całą sytuację. Mogłabym zrobić to później, lecz nie chciałam tego robić w obecności Dongmina. On się oczywiście z tego śmiał, nie poczuwając się wcale do winy.
— Później się powygłupiacie — oburzyła się moja siostra. — Bierzcie wszystko z bagażnika, bo chcę jechać do pracy. I idzie wasz kolega. Zachowuj się siostrzyczko przy facetach, bo zostaniesz starą panną.
Ostatnie zdanie od razu mnie uspokoiło. Spojrzałam w kierunku wejścia na parking i faktycznie szedł stamtąd Dongmin. Uśmiechał się tak pięknie w naszą stronę, że aż się zagapiłam na niego.
— Dongmin! — krzyknął płaczliwym głosem Jisung i pobiegł do niego, po czym chwycił go pod ramię. — One na mnie krzyczą i biją mnie… Obroń mnie przed tymi babami!
Naprawdę musiał się tak zachowywać? U Dongmina wywołało to zmieszanie. Był trochę zaskoczony i chyba nie wiedział jak miał zareagować.
— Hyunjoo wydawała mi się też wczoraj groźna, gdy naskoczyła na tamtego faceta… — wystrzelił nagle i jakby niepewnie. Poczułam się nieswojo i miałam wielkie nadzieje, że to były tylko żarty. — Może niepotrzebnie się wczoraj mieszałem? — Po tym pytaniu cmoknął i zaczął udawać zastanowienie.
— Długo będziecie panowie się ze mnie nabijać? — Mówiąc to nadymałam policzki. Choć obiecałam sobie tego nie robić przy nikim oprócz Jisunga, to w tamtym momencie poczułam się swobodnie w towarzystwie Dongmina.
— Wyglądasz słodko Hyunjoo — powiedział akurat on, delikatnie się uśmiechając i mrużąc oczy i to mnie zawstydziło już definitywnie. Swoboda zniknęła.
Spuściłam wzrok, bojąc się, że będę cała czerwona i oni to zobaczą, po czym ich pospiesznie wyminęłam. Wiedziałam, że pójdą za mną, ale nie mogłam iść na równi z nimi, żeby ochłonąć. Domyśliłam się też w tamtym momencie, że może być mi trudniej czuć się swobodnie na uczelni, skoro oprócz Jisunga miał za nami podążać wszędzie Dongmin.
— Hyunjoo! — usłyszałam przed sobą dość miły głos, chwilę musiałam się zawahać nim pojęłam, że należał do Woori.
Spojrzałam na nią. Stała niedaleko przed nami, więc przyspieszyłam trochę kroku w jej stronę. Była moim ratunkiem, bo wiedziałam, że przy niej Jisung już nie będzie się tak wygłupiać. Na dodatek z innej strony zaczęła nadchodzić też Dahyun i machać do nas. Zapowiadało się, że paczka zaczynała nam się tworzyć. Obie doszłyśmy do Woori równocześnie, a tuż po nas pojawili się i chłopcy.
— Jak się cieszę, że spotkaliśmy się wszyscy tutaj — powiedziała Woori z ulgą w głosie. — Wczoraj czułam się tak niezręcznie, gdy już mnie z wami nie było. Jakoś w waszym otoczeniu jest trochę luźniej.
Przyjemnie było mi to słyszeć, choć czułam, że dużą zasługę miał w tym Jisung. On zawsze tak działał na ludzi… Czyżby faktycznie ten post mógł mieć coś wspólnego z nim? Nie wiedziałam, czy po prostu chciałam, żeby mój przyjaciel miał powodzenie u jakiejś dziewczyny i podświadomie to w głowie łączyłam, czy tak było faktycznie, że zwrócił jej uwagę poprzedniego dnia.
Szybko dotarliśmy wspólnie na salę gimnastyczną i nasze przybycie znowu zaowocowało wielkim poruszeniem. Wydawało mi się, że wszyscy chcieli podejść do Woori i Dongmina, lecz widzieli, że ci byli z nami i ich to onieśmielało. Czyżbym miała zadawać się z najpopularniejszymi osobami na tym wydziale na pierwszym roku? A ja rano jeszcze tak bałam się o reputację.
— Ej, czy to nie ta dziewczyna, który wybuchła na Hyunbina? — wyszeptał ktoś, kogo nie potrafiłam zlokalizować. Nagle wszyscy zaczęli coś między sobą mówić.
Zaczęłam przygryzać wargi z nerwów i miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Na szczęście musiałam się przebrać, więc udałam się pospiesznie do toalety nie myśląc nawet, że przecież nie tylko ja chciałam to zrobić i była pod nią kolejka.
Mimowolnie usłyszałam kilka wypowiedzi:
— Musi być bardzo odważna. Przecież on wygląda jak gangster.
— To niesamowite, że tak nieśmiało wygląda, a wczoraj była tak krzykliwa. Czuję, że będzie popularna jak Woori i Dongmin. Ma charyzmę.
Czyli oni obgadywali mnie pozytywnie? Byłam w szoku i zaczęłam się cieszyć jednocześnie w duchu. Za mną pojawiła się w tym czasie Woori i Dahyun.
— Słyszałaś? Jesteś bohaterką. — wyszeptała do mnie Woori, a Dahyun jej przytaknęła. Ja uśmiechnęłam się do nich.
— Zazdroszczę jej — rzekła nagle jakaś dziewczyna. — Nie brzydka, ma charyzmę i już polubiła ją Woori i jeszcze obronił ją Dongmin. To było takie piękne. Tyle wygrać.
Miałam takie złe przeczucia tamtego poranka, a wszystko potoczyło się tak dobrze. Wiedziałam, że miało to też negatywne strony. Ludzie zwrócili na mnie dużo uwagi i pewnie oczekiwali ode mnie więcej takich sytuacji i zamierzali mnie obserwować. Poczułam wtedy delikatną presję i współczułam Woori, bo pewnie czuła taką na co dzień. Każdy chciał wiedzieć o niej wszystko. Ja nie wiedziałam ile mogłabym tak wytrzymać i ile minie zanim zrobię coś głupiego na oczach wszystkich.
***
Wszyscy z naszego wydziału mieli ubrane niebieskie dresy. Niektórym było nawet w tym do twarzy. Na przykład Dongminowi. Przyglądałam mu się ukradkiem. Jego twarz była taka nieskazitelna, a zarazem było w nim coś męskiego. Może chodziło o jego wzrost? Był w końcu wysoki i miał długie nogi.
Musiałam się ocknąć, by nikt nie zauważył, że tak mu się przyglądam. Już i tak coś zaczęto o nas plotkować przez to, że stanął w mojej obronie poprzedniego dnia. Nie chciałam dawać nowych powodów. Umawianie się z kimś takim jak Dongmin nie byłoby łatwe i dodatkowo nie wierzyłam, że miałam szansę na bycie kimś innym niż jego przyjaciółką. W końcu Jisung pewnie nie raz mógłby mnie przy nim ośmieszyć. O czym ja myślałam, zamiast się skupić na integracji z moimi nowymi znajomymi?
— Hej? Dobrze pamiętam, że zwiesz się Hyunjoo? — zagadał do mnie chłopak, którego delikatnie kojarzyłam z poprzedniego dnia. Musiał do mnie chwilę wcześniej podejść, a ja przytaknęłam mu niepewnie.
— Ja jestem Jaehwi, Shin Jaehwi. Jestem podekscytowany, że będziemy na tym samym wydziale. Wydajesz się ciekawą osobą. — Dziwiły mnie jego słowa i krępowały. Mówił to też w dziwny sposób i zbliżał się do mnie coraz bardziej. Nie do końca mi się to podobało.
— Ja jestem zwyczajną osobą — wydukałam niepewnie.
— Zwyczajną? Yah. Ta skromność. Mógłbym się założyć, że zaraz po Woori będziesz miała największą kolejkę chłopaków. Dlatego postanowiłem, że muszę się pospieszyć. — Przerażała mnie jego pewność siebie. Miałam ochotę po prostu od niego odejść, lecz nie chciałam wyjść na bardzo niegrzeczną.
— Myślę, że się mylisz. Wczoraj byłam trochę zestresowana i dlatego tak się zachowałam. Niedługo wszystko ucichnie i ludzie będą mnie traktować zwyczajnie. — Miałam coraz bardziej takie nadzieje. Nie chciałam być uważana za charyzmatyczną dziewczynę.
— Moim zdaniem wszyscy niedługo będą o nas mówić, gdy nieraz wyjdziemy gdzieś razem po zajęciach.
To już było trochę bezczelne z jego strony. Zakładał z góry, że schlebiało mi jego zainteresowanie. Ja natomiast uważałam, żebył zbyt natarczywy. Chciałam już wybuchnąć, jednak ugryzłam się w język i uznałam, że może się zaraz znudzi. Nie mogłam znowu zwracać na siebie uwagi w ten sposób. Jakie było moje zdziwienie, jak ktoś pociągnął mnie za rękę, żebym wstała. To był Dongmin. Zamarłam.
— Ona ma już z kim wychodzić po zajęciach. Ma kilku znajomych, w tym mnie. A ty jesteś jakiś nachalny. Nie widzisz, że ona czuje się przy tobie niezręcznie? Mógłbyś dać jej odetchnąć. Jeszcze jej nie poznałeś, a już uważasz, że jest twoja? — W jego słowach było tyle gniewu. Dlaczego on znowu mnie musiał obronić? Z jednej strony ratunek był mi potrzebny, z drugiej znowu wszyscy się gapili. Chyba nie tak łatwo będzie usunąć się ludziom z języków jak tak dalej pójdzie.
— Znalazł się mądry. — Wraz z tym słowami Jaehwi wstał. — Czytasz jej w myślach? Onieśmielam ją zapewne, co wróży, że mogę jej się spodobać.
— Hyunjoo, chcesz się z nim umówić? Podobało ci się to co mówił? — Zaczęłam kiwać na boki głową automatycznie na słowa Dongmina. Po chwili dopiero pomyślałam, że było to trochę wredne z mojej strony.
— Naprawdę będziesz taka bezczelna? — oburzył się tamten, a na sali wszyscy szeptali znowu.
— To ty jesteś bezczelny i zdesperowany, że narzucasz się w ten sposób! — dodał Dongmin.
Zapadła cisza, bo właśnie weszli seniorzy z naszego wydziału, a Dongmin jednocześnie pociągnął mnie za sobą. Musiałam iść z nim. Usiedliśmy koło Jisunga. Sama nie wiem, czemu od początku nie usiadłam z nimi. Może dlatego, że kazano nam się wymieszać trochę? Ale prawie nikt tego nie zrobił porządnie. Ja tylko głupia poszłam gdzieś w tłum. Jak dobrze, że seniorzy weszli, bo to na nich przeniosła się uwaga wszystkich.
— Ale zrobiliście cyrk. - Wygarnął nam szeptem Jisung. — Lepiej Dongmin zacznij się z nią umawiać, bo teraz każdy będzie się bał do niej zbliżyć. Zniszczyłeś jej życie towarzyskie.
Oboje z Dongminem spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni jego słowami. Jednak trochę racji miał. Taka scena mogła nastraszyć chłopaków, którym mogłabym się z czasem spodobać. A tak zależało mi na randkowaniu na studiach… Trochę mnie to zasmuciło, choć nadal miałam nadzieję, że to wszystko wokół mnie po prostu ucichnie.
Zaczęłam się też zastanawiać nad jednym. Czemu Dongmin to robił? Potrzebował bronić osoby uciśnione? A może chodziło konkretnie o mnie? Może też po prostu stał zawsze murem za przyjaciółmi, a że byłam bardzo blisko z Jisungiem, on też to uznał z automatu i mnie za równą jemu? Musiałam jakoś delikatnie z nim o tym porozmawiać przy najbliższej okazji.
***
Seniorzy w końcu przejęli inicjatywę i na moje szczęście zaczęli różne śmieszne zabawy, byśmy mogli się bliżej poznać. Dzięki temu wszyscy skupili się na konkurencjach i nikt już nikogo nie obgadywał. Zakazali nam także wyśmiewania się w złośliwy sposób z kogokolwiek, oraz nie pozwalano nam używać telefonów, żeby nikt nie nagrywał całego zajścia. Każdy miał po prostu wyluzować.
Był konkurs na tańce różnych boysbandów i girlsbandów, który wygrał oczywiście Jisung. On pchał się w sumie do każdej możliwej konkurencji i bawił wszystkich. Ja starałam się nie wychylać mimo wszystko. Wystarczająco zwróciłam na siebie uwagę, a po drugie nie miałam za wiele talentów. Odbyły się także kalambury i inne dziwne rzeczy. Dongmin i Dahyun również dobrze się bawili. Woori jednak, tak jak ja, siedziała w cieniu. Obserwowałam jeszcze innych ludzi, by coś się o nich dowiedzieć. Niejaka Nara starała się podlizywać seniorom, a względem rówieśników była opryskliwa i popisywała się przed każdym. Już wiedziałam, że jej nie polubię. Nie mogłam też zrozumieć, czemu często mi się przyglądała.
Po tym wszystkim nagle mieliśmy się przedstawiać sobie na środku kółeczka jak w jakimś przedszkolu. Trochę spanikowałam, ale obiecałam sobie, że wypadnę dobrze. Jisung jak zwykle wyrwał się na przód i jego wypowiedź zakończyła się śmiechem wszystkich. Następna była Dahyun, a potem kilka mało istotnych osób. Jisung w pewnym momencie wypchnął Dongmina, gdy nikt nie chciał wyjść. Ten posłał swój uroczy uśmiech do wszystkich i widać było po nim delikatne zakłopotanie.
— Jestem Lee Dongmin. Lubię bardzo pomagać innym, więc możecie zawsze do mnie przyjść, gdy coś was trapi. Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie dobrze.
Wszyscy patrzyli na niego z zachwytem, z wyjątkiem Jaehwi’ego i Nary. Ci prychnęli jakby kpiąco pod nosem. Domyślałam się czemu Jaehwi tak się zachował. Nie polubił Dongmina, gdy ten mnie obronił, ale o co chodziło Narze? Wydawała się coraz bardziej nieprzyjemną osobą. Pomyślałam, że może pasowałaby do tego całego Hyunbina i ciarki mnie przeszły na samo wspomnienie o nim.
Przy przemowie Woori większość patrzyła w nią jak w obrazek. Seniorzy próbowali coś do niej zagadać. Pewnie nie jeden marzył o poderwaniu jej w tamtym momencie. A mi znowu zrobiło się jej szkoda. Zerknęłam też na Narę, a ta ponownie wyrażała swoje niezadowolenie. Irytowało mnie to coraz bardziej. Nagle jeden z seniorów przedstawiający się wcześniej jako Jaeha zapytał, czy nie mogłabym wyjść jako kolejna osoba. Zaskoczyło mnie to, lecz tylko trochę. Może widział zajście z poprzedniego dnia.
— Jestem Lee Hyunjoo… — Zaczęłam i usłyszałam wtedy czyjś szept:
— Uuu mają nawet to samo nazwisko, ciekawe czy się umawiają faktycznie. — Trochę mnie to zestresowało, lecz postanowiłam się skupić na przemowie.
— Lubię matematykę i spędzać czas z przyjaciółmi. Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie ciepło. — Odetchnęłam z ulgą i pragnęłam pospiesznie usiąść na swoje miejsce, jednak nie dane mi to było, bo Jaeha znowu się do mnie zwrócił.
— Byłaś wspaniała dzień wcześniej. Zawsze jesteś taka groźna, gdy ktoś coś ma do ciebie? — Umiałam tylko zaprzeczyć machając głową na boki. — I nie umawiasz się z nikim? — dodał, a ja poczułam się bardzo zawstydzona tym.
— Czemu zadajesz jej takie pytania? — wtrąciła inna seniorka o imieniu Seorin. — Krępujesz ją.
— Dużo osób chce to tutaj wiedzieć, bo większości wczoraj zaimponowała. Robię im przysługę. — Mówiąc to miał cwaniacki uśmieszek na twarzy, a ja pragnęłam zapaść się pod ziemię.
— Daj jej spokój człowieku. Usiądź Hyunjoo i nie przejmuj się nim. — To była znowu Seorin. Na koniec się jeszcze do mnie uśmiechnęła. Jak dobrze, że mnie obroniła.
Wycofałam się delikatnie do tyłu i usiadłam w końcu, choć nie było to moje miejsce i nie miałam pojęcia obok kogo się usadowiłam. Okazało się, że obok Dongmina, co nie do końca było mi na rękę, bo już słyszałam wiele szeptów na nasz temat.
— Wszystko w porządku? — zwrócił się do mnie pan “pomocna dłoń”.
— Tak - wyszeptałam krótko. Nie miałam ochoty rozmawiać na tamten temat. Chciałam w końcu, żeby wszyscy przestali mnie postrzegać przez pryzmat jednego zdarzenia.
***
Później zaczęło się picie i trwało już jakiś czas. Niektórzy byli już pijani. Na szczęście pozwolono nam siedzieć w takich kółkach, w jakich czuliśmy się swobodnie i do każdego dołączał jeden senior. W naszym byłam z Jisungiem, Dahyun i Dongminem. Chciała z nami być Woori, lecz została pociągnięta przez jakieś dziewczyny gdzieś indziej. Na szczęście seniorem, który przyłączył się do nas była Seorin. Wydawała się miła.
— Wybacz za Jaehę. — Zwróciła się do mnie. — On nie jest wredny, tylko strasznie ciekawski. Znam go bardzo dobrze i na pewno nie chciał cię urazić. — Wierzyłam w jej słowa, więc przytaknęłam jej uprzejmie.
— Ja też jestem bardzo wścibski na co dzień. — Przyznał się zgodnie z prawdą Jisung.
— I ty się tym chwalisz? — wtrąciła Dahyun, która nie wyglądała najlepiej już. Dziwiłam się, że jeszcze kontaktowała, bo jej wyraz twarzy i ruchy wskazywały na ewidentny brak trzeźwości.
— Jestem po prostu szczery. - Po tym zdaniu zaczkało mu się. Znowu nas rozbawił, bo jego mina zaskoczenia była bardzo śmieszna.
Dopiero po chwili zauważyłam, że Dongmin dziwnie się uśmiechał. Też musiał mu już uderzyć alkohol. Wyglądał jak uroczy szczeniaczek. Chyba powinniśmy się zatrzymać w tamtym momencie. Jak na znak dostałam wiadomość na telefonie. Zerknęłam na niego. To był sms od mojego brata.
Mogłabyś mi dać znać, czy dobrze się bawisz? Jestem ciekaw.
Znalazł się kolejny. Uznałam, że skorzystam z okazji, przewietrzę się i do niego zadzwonię. Przeprosiłam każdego i wyszłam przed salę gimnastyczną. Czułam się od razu lepiej na zewnątrz. Wzięłam kilka głębokich oddechów i podeszłam sobie w stronę ławki. Usiadłam na niej i wybrałam numer Seungho. Niechcący wcisnęłam kamerkę zamiast zwykłego połączenia, więc automatycznie ustawiłam telefon na swoją twarz. Odebrał i zobaczyłam, że siedział już w łóżku w piżamie.
— Czego? — Udawałam oburzoną jego wtrącaniem się.
— Sprawdzam czy siostrzyczka dobrze sobie radzi na studiach. Nie mogę? — mówił to szyderczym tonem, ale ja od zawsze wiedziałam, że tylko udawał złośliwość. Był bardzo troskliwy.
— Możesz. Dobrze się bawię. Seniorzy są w większości mili. — Nie chciałam się rozwodzić nad szczegółami.
— Dziwne. Za moich czasów nie było miłych seniorów. Ale to dobrze, że u was jest inaczej. Jisung nie będzie cierpiał. — Oczywiście powiedział to tak jakby się o niego martwił, a chodziło o mnie.
— Idź lepiej spać i daj mi się porządnie upić. — Zażartowałam, bo on nie lubił, gdy piłam, choć miałam mocną głowę.
— Upić? Co to ma być? — Zaczął się denerwować. — Mam nadzieję, że pijecie w oddzielnych pomieszczeniach. W sensie dziewczyny i faceci oddzielnie!
— W jakich ty czasach żyjesz braciszku? — Postanowiłam się jeszcze chwilę podroczyć. — Ja piję otoczona samymi seniorami.
— To dlatego uznałaś ich za miłych?! Nie zbliżaj się do nich. Mogą chcieć cię wykorzystać pijaną. Jisung ma cię przypilnować, bo inaczej się z nim rozliczę. A ten co za jeden?! — wyskoczył nagle, a ja nie rozumiałam przez chwilę o co mu chodziło.
Podskoczyłam przerażona, gdy zobaczyłam kogoś ciemnego w kadrze mojej kamerki. Spojrzałam za siebie i ujrzałam stojącego przy mnie Hyunbina. Wtedy już całkowicie zamarłam. Co on tam robił? Dlaczego podszedł do mnie? Chciał zemsty?
— Randkujesz z kimś na rozmowie wideo, zamiast się integrować? Pani Groźna? — wyburczał złośliwie. Co go to obchodziło?
— Nie. To mój brat i zaraz się mu na ciebie poskarżę. — Zabrzmiałam pewnie dziecinnie, więc Hyunbin zaczął się śmiać.
— Kim jesteś?! — Seungho naprawdę się zaczął denerwować.
— Jak to kim? Jej chłopakiem! Jeszcze ci nic nie mówiła, szwagrze? — Byłam wściekła, jak to powiedział.
— Co proszę? Przecież on wygląda jak gangster! Gdzie ty masz rozum?
— Seungho oppa! To żaden mój chłopak. On mnie chyba nienawidzi i droczy się ze mną! — Hyunbin znowu rechotał tuż za mną.
— Odejdź od niej ty padalcu, bo poznasz moją pięść. — Poczułam się zażenowana całą sytuacją.
— Poradzę sobie z nimi oppa, idź lepiej spać.
Uznałam, że najlepiej będzie się rozłączyć, bo wyglądało to bardzo głupio. Nie chciałam, żeby brat wtrącał się aż tak w to wszystko. Miał swoje problemy. Nie chciałam też, żeby dał jeszcze jakiś powód do śmiechu Hyunbinowi.
— Oszalałeś?! — Zaczęłam krzyczeć w jego stronę. — Mógłbyś się ode mnie odczepić? Uratowałeś mnie dwa razy, dobrze. Dziękuję ci za to, jednak wolałabym mieć spokój na studiach, a przez ciebie wszyscy zwracają na mnie uwagę. Chcę być normalna, a nie popularna albo wytykana palcami, więc nie chcę twojej atencji. Proszę daj mi spokój. — W ostatnim zdaniu wyczuć dało się już błaganie. On przez chwilę spoważniał, więc liczyłam na zrozumienie.
— Nie. — Skwitował moją wypowiedź.
— W sensie, że nie dasz mi spokoju?
— Nie dam. Nie słucham niczyich poleceń. — Mówiąc to wzruszył ramionami.
— To w takim razie… Nie dawaj mi spokoju! O!
— Nie przechytrzysz mnie. Słuchaj… Przez ciebie też nie mam łatwo i jestem obgadywany. Dodatkowo zaintrygowałaś mnie w pewnym stopniu. Początkowo myślałem, że jesteś po prostu głupiutką dziewczynką, bujającą często w obłokach, jednak trochę się o tobie dowiedziałem i twoje obecne zachowanie wiele mi mówi. Postanowiłem więc, że nie dam ci spokoju. — Ostatnie słowa wypowiedział z dużymi pauzami, żeby dokładnie to zaakcentować. Zdziwiło mnie co miał na myśli poprzez słowa “...trochę się o tobie dowiedziałem…”. Kto mu coś o mnie mówił?
Niestety nie zdążyłam zapytać , bo po tej wypowiedzi odwrócił się na pięcie i miałam nadzieję, że po prostu sobie pójdzie, ale zatrzymał się. Spojrzałam, czy coś to spowodowało i znowu się zestresowałam. Dongmin wyszedł przed salę i miał dłoń ułożoną nad brwiami rozglądając się, chyba kogoś szukał. Miałam nadzieję, że nie mnie, lecz raczej nikt inny nie wychodził z sali.
— Hyunjoo? — Usłyszałam niepewne nawoływanie od niego. Czyli mnie szukał. Bałam się odezwać.
— Tutaj jest! — krzyknął Hyunbin i zaczął do niego machać.
Dongmin zmrużył oczy próbując wytężyć wzrok. Przez chwilę pomyślałam, że się ośmieszy przed Hyunbinem, bo był ewidentnie pijany. Lecz gdy dotarło do niego kogo widzi, nagle jakby otrzeźwiał. Spoważniał na twarzy i ruszył pewnym krokiem w naszą stronę. Wtedy zmieniłam zdanie. Zaczęłam się bać, że dojdzie do jakiejś katastrofy.
Kochana, nie mam nic przeciwko polsatowym zakończeniem :D
OdpowiedzUsuńTak - jestem z powrotem i chcę już czytać to opo regularnie - mam nadzieję, że będziesz miała znowu wenę, żeby częściej tu coś wrzucać :)
Bardzo polubiłam Hyunjoo, jest taka naturalna i normalna, bez problemu mogę sobie wyobrazić, że ktoś taki istnieje naprawdę. Hyunbin jest niezwykle intrygujący i jestem ciekawa, w jaki sposób "nie będzie dawał jej spokoju":D
Pozdrawiam cieplutko!