środa, 23 marca 2022

Uczuciowy zawrót głowy: Rozdział 1


Uczuciowy zawrót głowy
Rozdział 1

    Wybiegłam ze swojego pokoju pospiesznie. Chciałam być jak najprędzej na uczelni, żeby nie przegapić niczego pierwszego dnia. Nie miałam zamiaru odstawać od grupy. Zawsze uwielbiałam poznawać ludzi i wiedziałam, że tym razem poznam ich dużo. Miałam także delikatne nadzieje na jakiś romans. Wiedziałam, że nie byłam brzydka, lecz moje wcześniejsze starania kończyły się tylko na kilku randkach. Dużo chłopaków w moim otoczeniu nie miało śmiałości się do mnie zbliżać, bo pewnie myśleli, że już kogoś mam. Na dodatek byłam z natury bardzo miła i dawałam szansę wykazać się osobom, które zniechęcały mnie do siebie po pierwszym spotkaniu . Niektórzy zaczęli wtedy myśleć, że jestem wybredna.

    Zależało mi na pokazaniu się z jak najlepszej strony, dlatego zerknęłam jeszcze w lustro przed samym wyjściem z domu. Poprawiłam kilka razy moją ulubioną błękitną koszulę z gumką ściągającą na jej dole. Czułam, że przyniesie mi ona szczęście i cicho na to liczyłam. Moje włosy delikatnie pofalowałam, bo uważałam, że tak wyglądały najlepiej. Nigdy za to nie lubiłam się malować, więc użyłam tylko błyszczyku do ust.

— Jest przecież idealnie — wtrącił, uśmiechając się do mnie mój starszy brat Seungho, który stał zaraz za mną. - Ja wiem, że studia to ważny czas dla życia towarzyskiego, ale poradzisz sobie na pewno. To nieistotne co będziesz miała na sobie. - Jemu było łatwo mówić... był tak przystojny, że cokolwiek by nie zrobił wyglądał zabójczo.

— Będzie idealnie, jak zacznę w końcu się z kimś umawiać, a nie tylko przyjaźnić — powiedziałam z delikatnym przekąsem.

— Ja uważam, że już kogoś masz. Jisung jest wiecznie obok ciebie.

    Na te słowa kopnęłam go w kostkę, a że miałam pantofelki musiało go to zaboleć, bo zaczął podskakiwać i trzymać się za stopę z krzywą miną. Wiedziałam, że żartował sobie ze mnie. Jisung mieszkał w naszym sąsiedztwie i znaliśmy się aż za dobrze. Randkowanie z nim nie wchodziło w grę. Odrzucała mnie sama myśl o tym. Przyjacielem był świetnym, ale nie pasowaliśmy do siebie w ten sposób. Mój brat też to wiedział, a mimo to często się ze mną tak droczył.

***

    Zdziwiłam się okropnie, że nie było pod moimi drzwiami Jisunga. Nie umawialiśmy się konkretnie o której wychodzimy, bo doskonale wiedzieliśmy ile wcześniej zawsze chcemy być na miejscu. Po prostu znaliśmy się na wylot. Założyłam więc, że może na pierwszy dzień wolał się zjawić oddzielnie, żeby ludzie nie pomyśleli o nas nic specjalnego. Choć z drugiej strony pewnie by mnie uprzedził, gdyby tak chciał zrobić. Mimo tej niepewności nie chciało mi się do niego zadzwonić. Bałam się, że jak to zrobię, to jeszcze się okaże, że nie umiał się wyrobić i musiałabym na niego czekać, dlatego ruszyłam przed siebie nie siląc się na jakiekolwiek wyjaśnienia.

    W głowie układałam sobie różne odpowiedzi na prawdopodobne pytania jakie mogliby zadać studenci z mojego wydziału. Myślałam czy dobrze od razu się tłumaczyć, że poszłam na matematykę, by nauczać w szkole, ale nie byłam pewna, że to właśnie to będę robić po studiach, czy może jakoś inaczej to przedstawić. Z drugiej strony nie chciałam nikogo udawać. Zawsze byłam szczera, a to czasami wiele psuło. Było kilka znajomości, które zachowałabym, gdybym tylko naciągnęła trochę prawdę.

    Próbowałam przejść przez ulicę już niedaleko uczelni, lecz nie rozglądnęłam się tak jak powinnam. Niestety na moje nieszczęście jezdnia nie była całkiem pusta i usłyszałam pisk opon samochodu, który musiał nagle przeze mnie hamować. Jednocześnie poczułam czyjąś rękę w okolicach mojego łokcia, która pociągnęła mnie ponownie na chodnik. To wszystko wydarzyło się tak nagle, że nie zdążyłam sama zareagować. Po chwili moje serce zaczęło walić jak szalone choć już byłam bezpieczna. Mężczyzna z samochodu obtrąbił mnie, a ja bałam się spojrzeć na osobę, która próbowała mi pomóc. Nic by mi się nie stało, bo auto w porę się zatrzymało, jednak nigdy nie wiadomo... To mogło mnie uratować w innej sytuacji.

— Postradałaś zmysły? Chciałaś zginąć? — zadawał mi te pytania dość gruby i męski głos.

— Przepraszam — wyszeptałam i uniosłam w końcu wzrok.

    Zrobiło mi się jeszcze głupiej. Ujrzałam bowiem przed sobą bardzo przystojnego, wysokiego chłopaka. Był ubrany trochę jak gangster na moje oko. Skórzana kurtka, groźnie wyglądające buty, którym miałam okazję dobrze się przyjrzeć, gdy jeszcze pochylałam głowę... Miał nawet kolczyki w uszach. Typowy bad boy. Wiele dałabym, żeby pomogła mi jakaś dziewczyna, a ja zbłaźniłam się przed kimś takim.

Yah! Nadal bujasz w obłokach? Nawet po tym co się wydarzyło?

    Musiał po mnie widzieć, że się zamyśliłam, ale nie była to już moja wina, tylko jego wyglądu przecież.

— Przepraszam, że sprawiłam ci kłopot. Będę już na siebie uważać. — Mój głos był bardzo cichy przez te emocje.

— Tu nie chodzi tylko o ciebie. Mogłaś spowodować też kolizję. Co, jeżeli za tym samochodem ktoś jeszcze by jechał i nie zdążył się zatrzymać? Albo kierowca chcąc cię ochronić, skręciłby w bok i uderzył w coś lub kogoś?

    Poczułam się skołowana jego słowami. Nie myślałam o tym w ten sposób, bo dopiero co się to wydarzyło i jeszcze po tym nie ochłonęłam. Wiedziałam jednak, że prędzej czy później też miałabym podobne wnioski i czułabym się strasznie. On tylko przyspieszył nadchodzące wyrzuty sumienia.

— Masz dużo racji. Zazwyczaj jestem skupiona. To mój pierwszy dzień na uczelni. Wybacz mi to roztargnienie. — Po tych słowach musiałam już opuścić ponownie głowę, by nie patrzeć na jego twarz pełną wyrzutów.

— Hyunjoo! — usłyszałam nagle i doskonale wiedziałam, co zobaczę. gdy spojrzę w stronę tego głosu. Jisung biegł właśnie do mnie machając.

    Postanowiłam podziękować chłopakowi, który mnie wyciągnął z ulicy, zanim mój przyjaciel do nas dojdzie, ale gdy wróciłam wzrokiem w miejsce w którym przed chwilą stał, jego już tam nie było. Spojrzałam przez ulicę, a on zmierzał w stronę uczelni. Nie wiedziałam kim był, lecz coś czułam, że jeszcze go spotkam.

— Kto to był? — Zaczął dopytywać Jisung, gdy tylko pojawił się obok mnie.

— Chciałabym wiedzieć... - oznajmiłam tajemniczo. Wiedziałam, że on nie odpuści mi szczegółów, wolałam jednak o coś najpierw zapytać. — Czemu dopiero teraz tu jesteś? Myślałam, że nie idziemy dzisiaj razem. - Starałam się brzmieć jak delikatnie oburzona.

— Wybacz, trochę się ociągnąłem i potem na ciebie chwilę czekałem zanim twój brat nie wyszedł mi powiedzieć, że już cię nie ma. To ja powinienem mieć pretensje, że nie wysłałaś mi żadnej wiadomości, iż już poszłaś. I nie zmieniaj tematu. Kto to był? — Przy tym ponownym pytaniu zrobił swoje słodkie szczenięce oczka.

— Już ci wszystko mówię, tylko chodźmy już na uczelnię.

    Opowiedziałam mu wszystko szczegółowo. Nie było za wiele w sumie do mówienia, ale on i tak zadawał mi mnóstwo pytań, na które nie mogłam znać odpowiedzi po tak krótkim wydarzeniu. Zaczęło mnie to irytować, bo sama chciałabym wiedzieć o niektórych szczegółach. Dlatego, jaka była moja radość, gdy weszliśmy na wjazd do uczelni, a z drugiej strony nadeszła bardzo ładna dziewczyna! Uśmiechnęła się do nas, a Jisung złapał mnie dość nagle za łokieć i zaczął szarpać go porozumiewawczo. Jego wzrok patrzył na dziewczynę z ekscytacją. Już wiedziałam co o niej myślał.

— To Jo Woori — wyszeptał, a ja zaskoczyłam się jego wiedzą. — Będzie z nami zaczynać naukę na wydziale. Wczoraj dużo wypowiadała się na forum i podała tam link do swoich portali społecznościowych, jak niektóre osoby. — Po tym wszystko już było klarowne. — Piękna, prawda?

    Przytaknęłam tylko, bo uznałam, że jesteśmy za blisko niej i lepiej nie mówić za wiele już na głos. Szliśmy tuż za nią bo, tak jak my, zmierzała na miejsce zbiórki naszego wydziału.

— A i jeszcze jedno — rzekł Jisung nagle i spoważniał. — Każdemu musimy dawać do zrozumienia, że nic nas nie łączy. Chcę się umawiać z dziewczynami i nie chcę, żebyś jakieś mi odstraszyła.

— Nie przejmuj się. Ja chcę tego samego — odrzekłam krótko i ruszyliśmy przed siebie ponownie.

***

    Podeszliśmy do miejsca zbiórki tuż za piękną Woori. Ona orientując się, że też tam dotarliśmy dość gwałtownie się do nas odwróciła i wyciągnęła do mnie swoją dłoń.

— Jo Woori. Widzę, że będziemy razem na wydziale — oznajmiając to, uśmiechała się bardzo przyjaźnie.

    Chwyciłam jej dłoń i także się przedstawiłam. Jednak śmiałam się w duchu, gdy zobaczyłam reakcję Jisunga. On miał minę zszokowaną, a jednocześnie podekscytowaną, co wyglądało przezabawnie. Może Woori, z takim wyglądem, była przyzwyczajona do takich zachowań, ale jej kąciki i tak się delikatnie uniosły, jakby powstrzymywała się ledwo od śmiechu. W trójkę już podeszliśmy do stolików, przy których siedziały starsze od nas osoby z naszego wydziału. Po usłyszeniu naszych nazwisk dostaliśmy parę potrzebnych rzeczy, w tym identyfikatory, mapki uczelni i tym podobne.

    Następnie odwróciliśmy się do nich tyłem i ujrzeliśmy grupę osób zbitą razem pod transparentem z napisem Wydział Matematyki. Kroczyliśmy w tamtą stronę, a ktoś zaczął do nas machać. To był chłopak o anielskiej wręcz twarzy i dość wysoki. Przez chwilę wydawało się, że właśnie do mnie machał. Miał taki piękny uśmiech... Jego oczy mrużyły się uroczo. Wskazałam na siebie palcem niemo pytając, czy chodzi mu o mnie. On widząc to zakłopotał się ewidentnie i obniżył swoją rękę. Zerknęłam więc za siebie, by sprawdzić kto szedł za mną. To był Jisung, który również do niego machał... Wyszło najwidoczniej na to, że zbłaźniłam się przed przyjacielem Jisunga z liceum. Nie chodziliśmy do tego samego i podobno Jisung się z kimś tam kumplował i ten ktoś miał z nami być na wydziale. Nie wiedzieć czemu nigdy nie poznałam tego chłopaka i w tamtym momencie okropnie tego pożałowałam. Wydawał się sympatyczny, a na dodatek był bardzo przystojny.

    Myślałam, że już dołączymy do reszty ludzi z wydziału i będę mogła unikać spotkania się mojego spojrzenia ze spojrzeniem przyjaciela Jisunga, ale ten idący za mną nagle mnie złapał za łokieć i tym samym zatrzymał w miejscu, po czym zobaczyłam, że machnął w stronę swojego znajomego, by do nas podszedł. Pewnie chciał nas poznać ze sobą, czym od razu mnie zestresował. Na dodatek nie zauważył chyba nawet, że obok nas stanęła też Woori. Coś czułam, że się zaraz skompromituję przed chyba najładniejszymi osobami na naszym wydziale.

    Chłopak o anielskiej twarzy podszedł do nas, a ja zaczęłam skupiać się na moich stopach. Uznałam, że to jedyne wyjście, by nikt nie widział rumieńców, które pojawiły się z zakłopotania na moich policzkach.

— Dawno miałem to zrobić. I powinienem jeszcze przed naszym pierwszym dniem na uczelni, bo pewnie będziemy super paczką. Hyunjoo, poznaj Dongmina — oznajmił triumfalnie Jisung. Ja chcąc nie chcąc uniosłam wzrok i spojrzałam we wskazane przez niego miejsce, bo mogłoby to być niegrzeczne, gdybym tego nie zrobiła.

    Dongmin chyba aż tak źle nie odebrał mojej pomyłki, ponieważ właśnie w tamtym momencie kierował do mnie uroczy uśmiech... Chyba, że właśnie w duchu się ze mnie śmiał, a to był tylko kamuflaż.

— W końcu mogę cię poznać Hyunjoo. Wiele o tobie słyszałem. — Te słowa mnie trochę zaskoczyły. Mi mówił mało o nim. Nawet nie pamiętałam jego imienia.

— Ja o tobie niewiele — rzekłam szpetem, trochę mając to za złe Jisungowi.

— Jak to? To trochę niesprawiedliwe. — Czułam po tonie jego wypowiedzi, że także się zawiódł.

— Bo chciałem was zapoznać, a ty Hyunjoo zawsze się wymigiwałaś. — Jisung wycedził to przez zęby.

    Gdy tak sobie przypomniałam parę sytuacji, kiedy to Jisung planował wypad naszej trójki, to faktycznie nie miałam nigdy na to czasu. Niestety w liceum średnio mi szła nauka z kilku przedmiotów i musiałam się do nich przyłożyć, by dostać się na studia. Dopiero w tamtym momencie zrozumiałam, że ucierpiało na tym moje życie towarzyskie.

— A mnie możesz też przedstawić koledze? — wtrąciła Woori.

Jisung podskoczył na jej głos. On naprawdę jej nie widział obok siebie? A tak się nią zachwycał i mimo to spuścił z niej wzrok. Cały ciapowaty Jisung.

— Oczywiście. Tylko nie zakochujcie się w sobie piękności. — Byłam w szoku, że tak wprost to powiedział. Jak on to zrobił, nie zawstydzając się przy niej? Jej uroda chyba była tak widoczna, że uznał to pewnie za stwierdzenie faktu, a nie wypowiadanie komplementu.

— Spokojnie. Dla mnie się liczy przede wszystkim charakter — wyznała dziewczyna z delikatnym uśmiechem. Ciekawa byłam, czy ta wypowiedź była szczera. Dużo dziewczyn tak mówiło, a wychodziło potem inaczej.

— Uuuu — zawył z zachwytu Jisung. — To pamiętaj, że mam wspaniały charakter. A to jest Lee Dongmin. Mój przyjaciel z liceum. — Na te słowa widziałam, że Dongmin się znowu uśmiechnął. — A no tak. A to przepiękna Jo Woori. — Zwrócił się jeszcze do Dongmina.

    W tamtym momencie spojrzeli się na siebie, ona wyglądała na zawstydzoną spojrzeniem Dongmina. Cóż, nic dziwnego, jednak chyba zaprzeczało to jej wcześniejszemu stwierdzeniu. Zakłuło mnie coś lekko. Pierwszy chłopak na którego zwróciłam uwagę na uczelni i miałam duże szanse u niego, bo przyjaźnił się z Jisungiem, a już chyba spotkał kogoś bardziej pasującego. Wyglądaliby idealnie razem... Mimo to, nie chciałabym tego. Mogłoby to zranić Jisunga.

— Dobra, chodźmy lepiej do reszty. Bo zostaniemy jeszcze wyrzutkami jakimiś.Czułam w tej wypowiedzi Jisunga, że myślał o tym co ja. Był zazdrosny. Pewnie to widziałam tylko ja, bo znałam go na wylot.

    Już ruszyliśmy ponownie do grupki złożonej z naszego wydziału, ale znowu ktoś mnie zatrzymał. Tym razem Woori, co mnie bardzo zdziwiło.

— Jisung jest twoim przyjacielem? — zapytała szeptem.

— Tak. Od dziecka praktycznie. — Wypowiedź zakończyłam delikatnym uśmiechem.

— To musi być wspaniałe, gdy zna się kogoś tak długo. — I znowu mnie zaskoczyła tymi słowami. Sugerowała chyba, że nie przyjaźniła się z nikim tak blisko. — Nigdy między wami nic nie iskrzyło? - dodała nagle. Zaczęłam myśleć, że źle ją oceniłam. Czyżby zainteresował ją Jisung? Jeżeli tak by było, wiedziałam, że będę się cieszyć jego szczęściem.

— W podstawówce raz uznaliśmy, że możemy wziąć ślub, jeśli nie znajdziemy lepszej drugiej połówki. - Zaśmiałam się mówiąc to. — Jednak szybko zmieniliśmy zdanie i to odwołaliśmy. Nie pasujemy kompletnie do siebie jako para. - Moja wypowiedź była szczera i miałam nadzieję, że Woori to dostrzegła.

— Jakby co, to byłam po prostu ciekawa. Niektórzy uważają, że przyjaźń damsko męska nie istnieje. — Miałam wrażenie, że tylko się tłumaczyła. Urocze to było.

— Mogą mieć rację, ale my w takim wypadku jesteśmy wyjątkiem. — Podsumowałam to i po tych słowach już naprawdę doszliśmy do reszty.

    Wtedy dopiero się zaczęło. Gwizdy, wzdychanie, okrzyki zachwytu. Nikt nie krył się chyba z tym, jakie wrażenie wywarła na nich Woori. Dziewczyny i chłopcy, wszyscy się jej przyglądali. Pewnie każda z dziewczyn chciała się z nią przyjaźnić. Po tej myśli coś do mnie dotarło. Może właśnie dlatego nie miała nikogo tak bliskiego? Każdy przyklejał się pewnie do niej ze względu na wygląd, a taka przyjaźń mogłaby być nieszczera. Jeżeli tak było faktycznie, to byłoby mi jej szkoda. Chciałam się tego dowiedzieć, lecz wiedziałam, że nie zapytam nigdy o to wprost.

    Żadnego imienia nie potrafiłam zapamiętać, każdy przekrzykiwał każdego, czułam, że nasz wydział był pełen żywych ludzi. Czułam też, że Jisung się tam wpasuje doskonale. Widziałam, że dziewczyny próbowały zagadać Woori, a ona rozmawiała bardzo niepewnie z nimi. A niektóre z nich zerkały co chwilę ukradkiem na Dongmina. Ten zaś trochę wyglądał na zagubionego. Jego też każdy chciał poznać i on najwidoczniej za tym nie nadążał.

    Usłyszeliśmy dźwięk pędzących nóg gdzieś za mną i wszyscy spojrzeli, kto to biegnie. Była to dość ładna, ale ewidentnie roztrzepana dziewczyna. Ubrana bardziej w luźnym stylu z rozczochranymi włosami. Co nie było dziwne, jeśli biegła już jakiś czas.

— Wybaczcie spóźnienie. — Wraz z tymi słowami stanęła obok i się oparła o mnie. — Mój chłopak uparł się, że mnie podrzuci i prawie spowodował wypadek. Musiałam ogarnąć sytuację między nim i kierowcą drugiego samochodu. - Mówiła bardzo szybko, a każdy patrzył na nią z zaskoczeniem wypisanym na twarzy.

    Pewnie nie każdy odważyłby się to wszystko powiedzieć na pierwszym spotkaniu z ludźmi, z którymi miało się od tamtego momentu spędzić dużo czasu przez kilka lat. Podziwiałam jej odwagę i bezpośredniość. Z drugiej strony znałam podobną osobę. Zachowała się jak damska wersja Jisunga i ta myśl bardzo mnie rozbawiła. Po chwili przedstawiła się jako Dahyun.

    Widać było, że rozbawiła niektórych ta sytuacja, jednak jedna osoba, na którą wcześniej nie zwracałam uwagi jakoś zmierzyła ją nieprzyjemnym wzrokiem. Chyba ktoś przedstawił ją jako Nara wcześniej. Miała bardzo zimne spojrzenie i już czułam wtedy, że jej nie polubię.

***

    Potem ruszyliśmy na spotkanie organizacyjne dla wszystkich nowych studentów, gdzie zapowiedziano nam kiedy i gdzie możemy przyjść na integrację naszych wydziałów. Nasza, miała mieć miejsce następnego dnia i zaczynać się na sali gimnastycznej. Trochę ekscytowało mnie to, że coś takiego organizowano. Mówiono też co najlepiej ze sobą przynieść oraz dostaliśmy ciepłe powitalne słowa jak i przekazano nam kilka ważnych informacji. Co potrzebowałam to zapisywałam. Wiedziałam, że będzie też z tego korzystał Jisung. Zawsze był zbyt leniwy, by coś zapisać i liczył, że o wszystkim ja mu przypomnę.

    Gdy zbieraliśmy się do wyjścia, wychodziłam z sali z Jisungiem, Dahyun i Dongminem. Ja i Dongmin milczeliśmy, a tamta dwójka nawijała na temat spotkania integracyjnego z dużą ekscytacją. Normalnie pewnie bym dołączyła do tej rozmowy, ale rozmowa przy Dongminie mnie krępowała. Dodatkowo widziałam jak inne dziewczyny oblegały Woori i jakoś z tyłu głowy się nią zamartwiałam, bo wyglądała przez to na zmęczoną. Nie wiedzieć czemu przejmowałam się nią. To zamyślenie sprawiło, iż nie wiedziałam nawet o tym, że rozwiązała się sznurówka w moich pantofelkach i ją nadepnęłam, a co za tym szło... Prawie się przewróciłam. Prawie, bo ktoś mnie złapał za ramiona od tyłu. Nie był to nikt z naszej paczki, co mnie zmartwiło. Znowu się wygłupiłam? Gdy ten ktoś mnie gwałtownie puścił, wcześniej doprowadzając mnie do pionu, pospiesznie postanowiłam spojrzeć kto to. Jakie było moje zaskoczenie, że to ponownie był ten chłopak wyglądający na chuligana.

— Czemu znowu się zamyśliłaś? — brzmiał jak oburzony. — Mówiłaś, że nie zdarza ci się to normalnie, a to drugi raz dzisiaj, gdzie nie mamy jeszcze południa.

    Zdenerwowało mnie to już. Miał prawo mieć do mnie pretensje, że trochę nie uważam, jednak mógł być milszy. Czuł się lepszy od innych czy jak?

— Mam prawo do pomyłek i błędów. Trzeba było mnie nie łapać. Skoro tak przeszkadza ci moje roztargnienie, to po co mnie łapiesz? — Miałam ochotę wygarnąć mu jeszcze więcej. Czułam na sobie wzrok każdego w najbliższym otoczeniu, jednak nie chciałam się tym przejmować. On zaś był zdziwiony moim wybuchem. Widocznie nikt jeszcze mu nosa nie utarł odpowiednio.

— Zero wdzięczności - wymamrotał. — Dobrze, następnym razem będę się przyglądał jak zrobisz sobie krzywdę i będę się tym chełpił. — Po tych słowach chyba chciał odejść i już mnie wymijał, ale ponownie się zatrzymał.

    Spojrzałam za siebie, by ujrzeć co go zatrzymało. Tym powodem jednak był ktoś, po kim bym się tego nie spodziewała. Stał przed nim właśnie Dongmin z poważną miną. Można było się nawet jej przestraszyć. Nie wiedziałam, że ktoś z tak delikatnymi rysami twarzy może wyglądać tak groźnie.

— Mógłbyś być bardziej uprzejmy? — wycedził przez zęby, a ja nie rozumiałam wcale tej sytuacji.

— Będę miły dla kogo zechcę. Nie rozkazuj mi proszę.

    Spojrzałam na Jisunga i Dahyun. Oglądali scenę z otwartymi buziami. Byli w szoku jak i ja. Chłopcy zaś mierzyli się zabójczym spojrzeniem i bałam się co miało z tego wyniknąć.

CDN

Proszę nie zabijać mnie za takie zakończenie




2 komentarze:

  1. O kurcze, to dopiero pierwszy rozdział, a już się dzieje. Super, że jest więcej bohaterów, lubię śledzić kilka wątków naraz :D Jestem ciekawa, kim jest ten chłopak,który az dwa razy uratował Hyunjoo. No i czemu, kiedy już ją uratował, był taki niemiły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, jak miło, że wpadłaś już na moje nowe opowiadanie. <3 Ja kocham pisać wielowątkowo. :D Widzę, że widzisz, iż jego zachowanie nie jest do końca racjonalne. :D Dziękuje za komentarz <3

      Usuń