Nowy Początek
Rozdział IV
Wysiedliśmy na strzeżonym osiedlu z kilkoma domkami. Przed nimi było dużo zieleni. To było takie miłe oderwanie się od zalanego betonem centrum miasta. Podróż przebiegała w ciszy. Yixing tylko co jakiś czas się do mnie uśmiechał, a ja nieśmiało odpowiadałam mu tym samym. Może bał się czy się będziemy rozumieć? Może był także wstydliwy jak to mi się zawsze zdawało? A może na tyle zmęczony, że nie miał o czym rozmawiać? Jakoś jednak mi to nie przeszkadzało, bo miło było móc się na niego napatrzeć. Na żywo był jeszcze dużo bardziej przystojniejszy niż na ekranie.
Gdy stanęliśmy pod rzekomym dormem EXO, szybko wybiegł przede mnie by otworzyć mi drzwi. Przede mnie wepchała się Sumin, która pewnie po prostu czuła się jak u siebie, a ja stresowałam się zrobieniem pierwszych kroków. Jak miałam wejść do mieszkania pełnego mężczyzn i to dodatkowo idoli z jednego z najbardziej lubianych przeze mnie zespołów. Przecież śledziłam ich losy mieszkając w Polsce i wiedziałam o nich dużo, domyślić się można też było, że było to wszystko wykreowane przez wytwórnię, a teraz miałam poznać ich prawdziwą stronę. Nie mogłam się doczekać i nie wiedziałam co robić jednocześnie. W końcu Lay postanowił mnie ponaglić ruchem ręki, więc pospiesznie wskoczyłam do środka.
Zastałam ciszę, Sumin zaświeciła w tym samym momencie światło przedpokoju, bo nie było już zbyt jasno, gdy Chińczyk zamknął drzwi za sobą. Zaraz po tym z jednego z pokoi, którego drzwi były naprzeciw wejścia wyskoczyła cała reszta zespołu.
— Witaj Amelio! — krzyczeli tak jednej przez drugiego bardzo nierówno. Uśmiechnęłam się na to. Chcieli pewnie nas zaskoczyć.
— Nie tak to ćwiczyliśmy. — Zdenerwował się na nich lider, Junmyeon.
— Zrobiliśmy wrażenie, patrz jak się uśmiecha pięknie, więc nie ma co marudzić — odrzekł Baekhyun puszczając do mnie oczko, na co zamrugałam z niedowierzaniem i zrobiło mi się ciepło od jego komplementu.
— Chodźmy lepiej do salonu, bo zaraz będzie zawstydzona przez was — skwitowała go Sumin. Miała w sumie coś racji w tym, choć ja już byłam i tak zawstydzona.
Każdy posłusznie ruszył do pomieszczenia z którego wyskoczyli chłopcy. Tylko ona pociągnęła w pewnym momencie rękaw Krisa i z nim poszła gdzieś na bok. Myślała chyba, że tego nie widzę, ale ciężko było tego nie zauważyć. Czyżby... Oni mieli się ku sobie? pomyślałam w tamtym momencie w ten sposób.
— Tak, gołąbki poszły sobie na bok stęsknione — rzekł do mnie Baekhyun, który stanął obok mnie. Musiał zauważyć, że patrzyłam za nimi.
— Czemu gołąbki? — zapytałam pospiesznie.
— Aaa czyli nic nie wiesz? — Słychać było po tonie jego głosu, że go to zdziwiło. — W takim razie nie ważne...
— Chcesz powiedzieć, że oni...? — przerwałam mu, by nie uciął tematu. Musiałam wiedzieć.
— Tak, jednak to sekret, nie możesz się wygadać. — Wraz z tymi słowami, ponownie do mnie mrugnął.
— To oczywiste — odpowiedziałam mu bez wahania.
Wszyscy zdążyli zająć jakieś miejsca, a ja sterczałam tak przy samym wejściu do salonu. Nie wiedziałam koło kogo powinnam była usiąść. Miłoby było koło Luhana, lecz bałam się, że to mnie speszy. Nim pomyślałam dłużej, ktoś pociągnął mnie za moją rękę w dół. I nagle siedziałam koło Minseoka na pufie jak i on. Spojrzałam na niego zaskoczona.
— Wybacz, pomyślałem, że może wstydzisz się usiąść koło nas, więc ułatwiłem ci wybór — mówił, drapiąc się w tył głowy jakby z zakłopotaniem. To było urocze z jego strony.
— Hyung! Ona pewnie chciała usiąść koło mnie! — oburzył się Tao, a mnie rozbawiła jego pewność siebie. Takiego sobie go wyobrażałam.
— Trzeba było najpierw spytać kto jest jej biasem! — wtrącił swoje trzy grosze Chanyeol. Robiło się powoli zabawnie.
— Ja jedynie chciałem pomóc jej, by się nie krępowała... — Biedny Minseok był bardzo przejęty tym atakiem ze strony młodszych.
— Przestańcie! — krzyknął Yixing poważnie. — Coraz bardziej ją zawstydzacie.
Zdziwiłam się, że to zrobił i byłam mu z jednej strony wdzięczna, że mnie obronił. Wtedy weszli do salony Sumin i Kris.
— Co to za zamieszanie? — zapytała moja przyjaciółka.
— Minseok hyung namieszał. Zmusił Amelię, by usiadła obok niego, a to ze mną pierwszym rozmawiała — marudził jak małe dziecko Baekhyun. Trochę mnie zdenerwowała jego teoria. Przecież to nie tak było, że ktoś mnie do czegoś zmuszał.
— Ja naprawdę nie... — Chciał się już tłumaczyć Xiumin, ale Sumin mu przerwała.
— Naprawdę chcecie się pokazać z takiej strony Amelii? Kłócicie się na wstępie. Kto by was miał takich lubić?
Widać było, że każdego trafiła ta wypowiedź. Posmutnieli niektórzy, a niektórzy coś dodawali pod nosem. Poczułam się jakby ona była ich nauczycielką, albo mamą. Ciszę, która zapadła przerwały grzmoty dochodzące zza okna. Musiała zacząć się burza. Nie wiedziałam, że takowa miała być.
— Tylko nie burza. — Zmartwiła się Sumin... Może się bała?
— Spokojnie, pewnie szybko przejdzie. — Luhan próbował najwidoczniej dodać jej otuchy tymi słowami. Zerkałam na niego co jakiś czas ukradkiem, bo nie mogłam uwierzyć, że go widziałam na żywo. Naprawdę wyglądał anielsko.
Niestety w tamtym momencie zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu ujrzałam zdjęcie mojego taty. Martwiłam się trochę, że chciałby, żebym wracała. Wyszłam z salonu by porozmawiać z nim.
— Córeczko... — zaczął pospiesznie. — Koledzy z pracy zaprosili mnie na kolację i nie wiem ile to potrwa.
— Cieszę się, że zostałeś zaproszony — mówiłam ze szczerą radością. Nie siedział przynajmniej sam, gdy mnie nie było.
— Może pojedź do Sumin na noc, żebyś nie siedziała sama w domu w tą burzę? — zaproponował, a ja bardzo ucieszyłam się.
— Jasne, bez problemu, z chęcią to zrobię. Baw się dobrze tato. — Starałam się mówić dość szybko, by już pędzić powiedzieć to Sumin.
— Haha, słyszę radość w twoim głosie. — Zaśmiał się. — Rozumiem, że jesteś szczęśliwa z powodu niespodzianki? — zapytał radośnie.
— Tak! Choć jeszcze jestem w wielkim szoku i mało się odzywam — dodałam szczerze, bo wciąż nie wierzyłam, że tam byłam.
— Jeżeli będzie ci tam dobrze, to możesz spędzać tam dużo czasu z Sumin. Cieszę się, że ją poznałaś. — Podsumował to, a ja wiedziałam, że miał niezaprzeczalną rację. Kto by pomyślał, że taka roztrzepana dziewczyna, tak bardzo zapragnęła mnie wspierać.
Gdy rozłączyłam się, obok mnie stała Sumin, pewnie chcąc wiedzieć o co chodziło.
— Masz może wracać? — przejęła się.
— Nie, wręcz przeciwnie. Koledzy gdzieś go zabierają i zaproponował, żebym z tobą nocowała. — Starałam się nie piszczeć mówiąc to, bo tyle we mnie było emocji.
— Wiesz, tylko, że ja... Zostaję tu na noc. Więc musisz zostać tu ze mną — dukała to niepewnie, pewnie bojąc się jak zareaguję. Cóż... Ja i dorm pełen mężczyzn. Może byli idolami, wydawali się mili, mimo to ciężko było mi to sobie wyobrazić.
— Gdzie miałabym spać? — zapytałam cicho.
— Mamy tu pusty pokój, w którym zazwyczaj ja sypiam. Pójdę tym razem do salonu, a ty go zajmiesz — wyjaśniła to pospiesznie.
— Dobrze, niech będzie. — Domyśliłam się, że skoro Sumin zdarzało się nocować w ich dormie, to nie stanie się mi nic tam złego. A jednak jakaś część mnie była przerażona.
— Chłopaki zostajemy obie na noc! — krzyknęła radośnie Sumin, wracając do salonu.
W tym samym momencie usłyszałam stamtąd okrzyki radości, co dodało mi trochę otuchy. Oni byli jak dzieci naprawdę. Poszłam tuż za nią i znowu zaraz obok mnie stanął Baekhyun.
— Może chcesz spać w moim pokoju? — zagaił do mnie.
— Nie — odpowiedziałam bez zastanowienia i chyba trochę oschle, a wiadomym było, że żartował.
— Baek, jak możesz... — oburzyła się na niego moja przyjaciółka.
— Wiesz, że ja lubię żartować… Przepraszam— Dało się wyczuć w jego głosie speszenie naszym oburzeniem. W końcu on na pewno nie chciał źle, a nie miał pojęcia co mnie spotkało.
— Nic się nie stało. — Postanowiłam uspokoić go i Sumin. Baekhyun delikatnie się do mnie uśmiechnął, co odwzajemniłam, bo nie zamierzałam mu psuć humoru. Miałam tylko nieodparte wrażenie, że był jedną z najbardziej zainteresowanych mną osób. Pewnie był bardzo towarzyski.
***
Resztę wieczoru spędziliśmy grając w gry planszowe. W większości chłopaki oszukiwali. Lecz nikomu nie przeszkadzało, bo było zabawnie, jak któryś został nakryty. Coraz więcej się z nimi śmiałam. Niekiedy czułam czyjś wzrok na sobie, ale gdy próbowałam znaleźć tego kto się na mnie patrzył, było zazwyczaj za późno. Otwierałam się jednak coraz bardziej, z coraz większą łatwością żartując sobie z chłopakami lub Sumin. Krępacja powoli odchodziła. Przypomniały mi się stare czasy, gdy z łatwością zawierałam przyjaźnie z płcią przeciwną.
Niestety w takiej atmosferze wydawało się, że za szybko zapadła noc, chłopcy zrobili się zmęczeni i postanowili pójść spać. Ja poszłam wziąć jeszcze prysznic. Gdy wyszłam, myślałam, że wszyscy już śpią. Poszłam napić się mleka do kuchni. Okazało się, że nie tylko ja wpadłam na taki pomysł. W kuchni siedział Luhan i miał wąsa mlecznego.
— Myślałam, że wszyscy śpią — rzekłam zgodnie z prawdą.
— Bo prawie wszyscy śpią, a ja zawsze piję mleko jak nie mogę zasnąć — wyjaśnił, a mi ciężko było uwierzyć, że akurat z nim rozmawiałam.
— Nie jesteś zmęczony po dniu pełnym pewnie treningów? — Zaciekawiło mnie to.
— Jestem wykończony, a jak się kładę nie potrafię zasnąć. Nie rozumiem tego. — W jego głosie faktycznie słychać było, że był styrany.
— Też tak często miewam, szczególnie ostatnio mam ciężkie noce. —Przykro mi się znowu zrobiło, wspominając o tym.
— Coś się stało? — Czułam, że zmartwił się, a nie taki był mój cel.
— Na razie wolę o tym nie mówić. Może też się czymś stresujesz? —Pospiesznie zmieniłam tym temat.
— Nie wydaje mi się. Może to przez tą burzliwą pogodę. — Uśmiechnął się podając mi karton mleka i szklankę. – Wierzysz w przyjaźnie między przeciwnymi płciami? — dodał nagle i to mnie trochę zaskoczyło.
— Kiedyś potrafiłam się przyjaźnić tylko z chłopakami. Teraz nie za dobrze się z nimi dogaduję — podsumowałam, choć nie o to do końca chodziło mu w pytaniu.
— W takim razie, zostań moją przyjaciółką! — zakomunikował radośnie.
— Z chęcią! — Szczerze się ucieszyłam. — To bardzo miła propozycja. Mogę wiedzieć, czemu chciałbyś przyjaźni ze mną?
— Widać po tobie, że jesteś osobą godną zaufania i całkiem miłą. Możemy też czasem porozmawiać razem przy szklance mleka. — Zaśmiał się mówiąc ostatnie zdanie uniósł swoją szklankę.
Niedługo później poszliśmy spać do swoich pokoi. Dla mnie był to emocjonalny dzień i powoli się to odbijało na mnie zmęczeniem. O dziwo w tym miejscu dość szybko zasnęłam…
* * *
Obudziłam się z niemałym zaskoczeniem na twarzy. Rozciągając się, jak zwykle robiłam to po nocy, zauważyłam Yixinga, który próbował powoli udać się do wyjścia z mojego pokoju.
— Co ty tu robisz? — wydukałam niepewnie, bo byłam dość zdezorientowana, choć czułam, że było na to jakieś wytłumaczenie.
— Ja? Ja… Krzyczałaś w nocy przez sen… Martwiłem się i chciałem poczekać chwilkę, żeby być pewnym, że się uspokoiłaś. I chyba zasnąłem na krześle. — Wiedziałam, że jego odpowiedź była szczera.
— Ostatnio często krzyczę w nocy, wybacz – odpowiedziałam smutniej.
— Nie mam czego. Coś się wydarzyło? — mówił to z przejęciem w głosie.
— Nie chcę o tym rozmawiać — wyszeptałam.
— Dobrze… — rzekł lekko zakłopotany. — To ja już pójdę.
Gdy tylko zamknął za sobą drzwi, poczułam się trochę głupio, że go tak potraktowałam. Jednak nie miałam rozpowiadać każdemu co się wydarzyło w moim życiu. Mimo wszystko to było bardzo miłe z jego strony, że zaopiekował się mną w nocy i myśl o tym powodowała we mnie napływ ciepłych emocji.
— Co tu robisz?! — usłyszałam chyba głos Jongdae za drzwiami.
— Stoję — odparł mu biedy Yixing. Pewnie przyłapał go, wychodzącego z mojego pokoju. Podeszłam więc bliżej wyjścia, by nasłuchiwać.
— Nie mów mi, że byłeś w nocy w tym pokoju? — oburzył się Koreańczyk.
— Ja muszę do toalety
Rozbawiło mnie to. Pewnie Lay nie miał lepszego pomysłu, by uniknąć pytań kolegi. Współczułam mu, że przeze mnie znalazł się w niezręcznej sytuacji. A Jongdae wydawał się właśnie strasznie ciekawską osobą, więc pewnie nie zamierzał mu tak łatwo odpuścić.
Niedługo po przebraniu się z piżamy, którą dostałam od Sumin, wyszłam z pokoju. Zaskoczył mnie Chen, który wyszedł właśnie w tym samym momencie z kuchni i zmierzył mnie podejrzliwym wzrokiem. Zlękłam się trochę, że i mnie zacznie o coś pytać.
— Coś się stało może? — zapytałam niepewnie.
— Nic, nic, nie ważne — odpowiedział i ruszył w stronę schodów, które podobno prowadziły do pokojów chłopców. Chyba mi się upiekło, a przynajmniej taką miałam nadzieję.
Udałam się więc z uczuciem ulgi do kuchni. Tam wtedy siedzieli wokół stolika Sumin, Kris, Baekhyun i Luhan. Gołąbeczki rozsunęli się na mój widok od siebie zakłopotani, a ci ostatni mieli już gotowe śniadania na talerzach i szeroko się do mnie uśmiechnęli.
— Jak się spało? — zapytał Luhan.
— Nawet dość dobrze — mówiąc to próbowałam ukryć zawstydzenie tym, że nie byłam sama przez noc w pokoju.
— Mój tata nas zawiezie na uczelnie, więc mamy dość czasu, by zrobić chłopakom i sobie jajecznice. Co ty na to Amelia? — wtrąciła Sumin, lecz nie zdążyłam jej odpowiedzieć nawet.
— Tak! — krzyknęli chórem zebrani, łącznie z Tao i Kyungsoo, którzy wchodzili wtedy do pomieszczenia. Za nim jeszcze wchodził Lay, ale on chyba nie usłyszał nic, albo był mniejszym fanem jajecznicy.
Przy robieniu tego dania, wszyscy się wygłupiali i była luźna atmosfera. Dużo się uśmiałam z nich dzięki temu. Czułam jakby w dormie znikały wszelkie troski. Dziwiło mnie tylko jedno. Czułam znowu czyjś wzrok na sobie i ponownie nie potrafiłam zlokalizować jego właściciela. Może miałam jakąś paranoje, lub jedynie mi się to wydawało? Nie miałam pojęcia.
***
Tata Sumin odwiózł nas pod uczelnie, a kiedy już wysiadłyśmy, ona zadała mi pytanie:
— I jak ci się podobało Amelia?
— Było cudownie, oni są świetni i rozluźniłam się przy nich. — odpowiedziałam całkiem szczerze, posyłając jej uśmiech. Byłam jej wdzięczna za wszystko co robiła.
— Zauważyłam właśnie i bardzo mnie to cieszy. A widziałaś jak Baekhyun na ciebie patrzył ciągle? — zagaiła, czym mnie zaskoczyła. Wychodziło na to, że nie miałam urojeń.
— To on? Czułam, że ktoś mnie obserwuje, ale nie miałam pojęcia kto. Dziwne… — Sama nie wiedziałam, czemu zakończyłam tak tą wypowiedź. W końcu to on pierwszy do mnie zagadał.
— Czemu? Może wpadłaś mu w oko? — Mówiąc to entuzjastycznie, dźgnęła mnie palcem w bok, na co zapiszczałam, bo miałam w tym miejscu łaskotki.
— Myślę, że trochę za szybko, by o tym mówić… — W sumie miałam taką też nadzieję, bo nie spieszyło mi się do podobania komuś. Trochę się zraziłam przez Jinkiego. — A właśnie! — Znalazłam na szybko dobry pretekst do zmiany tematu. — Luhan zaproponował mi przyjaźń w nocy.
— Co? Jak on mógł? I dlaczego w nocy? — Zdziwiła mnie tymi pytaniami.
— Czemu tak mówisz? A w nocy, bo oboje wyszliśmy z pokoi napić się mleka na lepszy sen. — Poczułam się zobowiązana do wyjaśnienia tego.
— Przecież to twój bias, a proponuje zaledwie przyjaźń? Nie zawiodłaś się? — dziwiła się Koreanka. Ja na to patrzyłam inaczej niż ona najwidoczniej.
— Sądzę, że to miłe z jego strony. Ja nie liczyłam nawet na coś takiego. A bias… To mój bias jako idol, a nie wiem jakim jest człowiekiem jeszcze do końca.
— Skoro tak uważasz i mogę ci powiedzieć, że to ogólnie uprzejmy chłopak — odparła jakby zawiedziona.
— Lepiej powiedz mi o co chodzi z tobą i Krisem. Coś was łączy? — Mogłam się jej odwdzięczyć także wywiadem.
— Widzisz… — Nie wiedziała chyba jak zacząć i wzięła głęboki oddech przed następnym zdaniem. — Mamy się ku sobie, jesteśmy jakby razem. Wie o tym tylko zespół i musimy dobrze się ukrywać.
— To niesamowite! — zachwyciłam się.
— Zdaje mi się, że powinnaś mi coś więcej powiedzieć. Widziano Yixinga jak rano od ciebie wychodzi. — I musiała znowu do mnie się uczepić.
— Krzyczałam w nocy. — Uznałam, że szybko jej to wyjaśnię, by ukrócić temat. — Śnią mi się koszmary, a on to słyszał. Przybiegł zobaczyć co się dzieje i potem zasnął niechcący na krześle.
— Oh jakie to słodkie! — pisnęła radośnie Sumin. Chciała chyba coś dodać, niestety nagle przy nas pojawił się Jinki. Zmroziło mnie na jego widok i miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
— Dziewczynki, co tak radośnie piszczycie? — wtrącił nieproszony.
— Niech cię to nie interesuje – burknęła mu Sumin. — Masz dać jej spokój.
— Jesteś jej adwokatem? Cały czas się wcinasz! — krzyknął, czym mnie zirytował.
— Mam prawo, skoro jestem jej przyjaciółką. Nie pozwolę ci jej więcej zranić. — Jak dobrze, że ją poznałam. Sama sobie bym nie poradziła.
— Nie lubię cię Sumin… — zaczął syczeć przez zęby, co postanowiłam przerwać…
— Ja cię za to nienawidzę — wystrzeliłam niespodziewanie.
Jinki zdawał się być zaskoczony. Nie rozumiałam, skąd wzięłam siłę i odwagę, by to powiedzieć, lecz tym bardziej jak jego mogło to dziwić. Przecież zranił mnie i na dodatek nie dawał spokoju. Każdy na moim miejscu nie pałałby do niego sympatią.
— Ja… — próbował coś powiedzieć, na szczęście Sumin pośpiesznie wyrwała:
— Chodźmy do sali. — I pociągnęła mnie za sobą.
Na przerwach zdawało mi się, że wszyscy się ze mnie śmieją. Starałam się na to nie zwracać uwagi, jednak było to dość ciężkie. Chciałam już być w domu, albo jeszcze lepiej odwiedzić EXO i znowu się odstresować. Tam naprawdę czułam się dobrze. Momentami zapominałam o swoich problemach. Dopiero jeden wieczór tam spędziłam, a tak mi się tam spodobało. Na jednej przerwie Sumin zaproponowała, żebym poszła tylko do domu na obiad po szkole i potem mógłby przyjechać po mnie jej ojciec zawieźć prosto do dormu EXO. Oczywiście uradowało mnie to i od razu się zgodziłam.