Nowy początek
Rozdział III
Minęło kilka dni. Nie chodziłam w nie na kurs, zbierałam siły do powrotu. Nie byłam gotowa od razu tam iść i jednocześnie wiedziałam, że w końcu się zbiorę, by nie pokazać, że jestem tchórzem. Miałam dość lekceważenia mojej osoby.
Niestety wypoczynek nie był prosty. Płakałam co wieczór, ciężko było mi zasnąć, a jak już umiałam tego dokonać w snach śnił mi się on. Ta sama scena co noc. Wiedziałam, że to zostawiło we mnie jakąś traumę. I że musiałam ją jakoś pokonać. Póki co nie radziłam sobie z lękiem przed tym człowiekiem i tym, że patrząc na niego mogę czuć ponownie upokorzenie i strach przed skrzywdzeniem.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nie schodziłam myśląc, że to ktoś do ojca, bo przecież kto mógłby do mnie przyjść. Ale głos słyszany z dołu mnie zaskoczył, doskonale go znałam, należał do Sumin.
Bardzo zaskoczona podskoczyłam szybko do mojej szafy z lustrem by się przejrzeć w nim. Wyglądałam beznadziejnie. Roztrzepane włosy, podpuchnięte oczy, a na dodatek byłam cała blada. Nie wiedziałam, czy ktoś powinien mnie w takim stanie widzieć. Niestety usłyszałam tupot na schodach, co pewnie oznaczało, że tata ją wpuścił. Nie był to bowiem jego chód, który znałam doskonale. Pewnie miał nadzieję, że ona mnie pocieszy, gdzie ja nie chciałam nikogo jeszcze widzieć. Nie było wyjścia, bo w drzwiach do pokoju pojawiła się wtedy Koreanka.
— Witaj — rzekła przyjaźnie, jednocześnie robiąc niepewny krok do pokoju.
Wyglądała tego dnia przeuroczo. Pofalowane regularnie włosy, połyskiwały od światła wpadającego przez okna do tego pomieszczenia. Miała krótką miniówkę w kratkę i pończochy do tego. Bluzkę za to miała z zespołem, który doskonale kojarzyłam. EXO. Dziwiło mnie tylko, bo zdjęcie nie wyglądało na takie, które można było zobaczyć w internecie.
— Cześć — odpowiedziałam jej trochę cicho i po długim czasie, ponieważ się na nią zapatrzyłam.
— Przyszłam dowiedzieć się, co się z tobą dzieje. Wiem, że tamten tydzień byłaś podobno chora, jednak jakoś niepokoi mnie to, że akurat znikłaś po randce z Jinkim.
Zatkało mnie, gdy wymieniła jego imię. Dodatkowo miałam wrażenie, że coś podejrzewała. Bałam się co działo się na uczelni, gdy mnie nie było.
— Nie chcę o nim mówić. — Wyrzuciłam to z siebie bardzo szybko. Naprawdę nie byłam na to gotowa. Nie ufałam już chyba nikomu w tym kraju, choć wiedziałam, że Sumin nie dawała mi powodów do tego, a dodatkowo wyglądała na zmartwioną o mnie.
— Jak to? Co się stało? Podszedł raz do mnie i spytał, czy jesteś w szkole. Powiedziałam, że jesteś chora a on od prychnął „Jasne”. Co się stało? Nie rozumiem waszego zachowania. Chciałabym, żebyś mi zaufała. Jestem twoją przyjaciółką, czyż nie? — powiedziała to całkiem szybko, a ja czułam strach. On o mnie pytał, więc czego jeszcze chciał?
— Chyba tak... — szepnęłam niepewnie. Podobało mi się to, że chciała pomóc, lecz naprawę nie potrafiłabym tego z siebie wydusić.
— W sumie, jak możesz wierzyć, że jestem twoją przyjaciółką, a ty nic o mnie nie wiesz. Mam plan. Usiądę na chwilę, opowiem coś o sobie, a ty potem możesz mi wyjaśnić co się stało. Dobrze? Do niczego cię nie zmuszam, jednak chciałabym móc ci jakoś pomóc.
Wiedziałam, że mówiła szczerze. Kiwnęłam więc, czekając na jej historię, którą bardzo chciałam znać. Nie byłam nigdy wścibska i czekałam, aż każdy mi coś o sobie opowie, a Sumin wydawała się jedną wielką tajemnicą, bo nie za wiele mówiła o sobie wcześniej.
— Będę trochę mówić, to będziesz miała czas na zastanowienie się. — Zaskoczyła mnie tym zdaniem, ale postanowiłam jej nie przerywać. Ona zaś usiadła obok mnie na łóżku, na którym niedawno spoczęłam, nawet sama nie zauważając tego. — Nie wiem gdzie zacząć. Moi rodzice… Ja ich nie znam. Zmarli jak byłam malutka, prawdopodobnie mieli wypadek i nikt inny z rodziny mnie nie chciał. Jedna moja ciocia sama przyprowadziła mnie do Domu Dziecka. — Nagle mój problem zaczynał maleć w mojej głowie przy opowieści Sumin. — Nie patrz tak… — zaśmiała się. — To było dawno i już to przepracowałam. A dodatkowo pamiętam to tylko przez to co powiedzieli mi moi obecni rodzice, ja dzieciństwa nie pamiętam. Mam rodziców zastępczych i kocham ich jak własnych. Nie mogli mieć dzieci, więc gdy tylko usłyszeli moją historię w Domu Dziecka nie mogli się oprzeć, żeby mnie właśnie wybrać. Mimo tego jestem szczęśliwą osobą. W końcu jestem szczęściarą, nikt nie dostał tego dnia, kiedy rodzice mnie zabrali takiej samej szansy, inne dzieci zostały. To ja zostałam wybrana.
— Ja chociaż znałam swoją mamę… — Było to w jakimś stopniu pocieszające.
— A co się z nią stało? — Nic dziwnego, że Sumin nic o tym nie wiedziała, bo ten temat też często omijałam.
— Moja mama odeszła do innego. Pewnego dnia spakowała się i zostawiła nas samych. Tłumaczyła się, że będę miała lepszą przyszłość zostając z ojcem, jednak nie zrozumiem nigdy, czemu całkowicie zerwała ze mną kontakt. — Sama sobie się zdziwiłam tym wyznaniem.
— Dziwne, twoja mama zachowała się bardzo niesprawiedliwie w stosunku do ciebie.
Miała całkowitą rację. Odejście matki było nagłym ciosem w życiu moim i taty. Nie wiedzieliśmy, że kogoś miała. Dodatkowo nigdy nie mogłam pojąć, czemu ja miałam za to cierpieć. Jakby nie tęskniła za własną córką.
— Jesteś teraz gotowa powiedzieć co się stało? — wtrąciła niepewnie Sumin.
Sama zastanawiałam się nad swoją gotowością. Uznałam, że chciałabym się jej zwierzyć, bo wydała mi się szczera ze mną i naprawdę zaczynałam pałać do niej sympatią. Tylko nie miałam pojęcia jak zacząć.
— Nie byłam kilka dni na kursie, ponieważ boję się go spotkać. — Zadrżałam mówiąc to i czułam jak łzy znowu próbują wycisnąć się z moich oczu. Nie chciałam jeszcze płakać nim jej nic nie wyznałam.
— Mów co ten gnój zrobił? Mam ochotę go zniszczyć, bo już widzę, że cię musiał mocno zranić. — Jej gniew był bardzo szczery i przepełniał jej ton głosu.
— Nienawidzę go — szepnęłam ledwo słyszalnie i kontynuowałam. — Początkowo było dobrze, miła randka, odeszły ode mnie wcześniejsze obawy. A potem poszliśmy do niego... — Musiałam przerwać, żeby nie rozpłakać się nagle. Nie wiedziałam też jak dokładnie jej to powiedzieć.
— Powoli. Zaczekam ile będziesz potrzebować, nigdzie mi się nie spieszy. — Jej słowa dodawały mi otuchy i odwagi. Mówiąc do zaczęła też głaskać moją rękę, a to mnie uspokajało.
— Nie było nikogo oprócz nas. To chyba był jego plan od początku. Chciał się ze mną przespać... Mówił, że liczył, iż będę łatwa. Po prostu stamtąd wyszłam gdy mu się wyrwałam i nawet się za mną nie obejrzał. Byłam przerażona i nawet myślałam przez moment, że mnie skrzywdzi.
Zauważyłam, że cała się trzęsę. Sumin pospiesznie mnie objęła pewnie też to czując. Nie dziwiłam się, że milczy. Takie coś ciężko było na pewno skomentować. A ja nie wiedziałam, czy chciałabym coś usłyszeć. Pragnęłam zapomnieć jak najszybciej, lecz domyślić się można było od razu, że nie będzie to łatwe. Miałam go w końcu widywać.
— Dziękuje, że przyszłaś — szepnęłam szczerze. — Nie wiem czy jutro dam radę pójść.
— Jeżeli się zdecydujesz, pójdę jutro specjalnie punktualnie. Będę przy tobie i nie pozwolę mu do ciebie się zbliżyć. A po południu będę miała dla ciebie niespodziankę. Już rozmawiałam o tym z moim i twoim tatą. Oboje nie mają nic przeciwko. Dowiesz się w końcu, czemu tak znikam.
Zaskoczyła mnie ta wypowiedź i pocieszyła ogromnie. Poczułam wiele odwagi, wiedząc, że ona się mną zaopiekuje. A na dodatek zachęciła mnie niespodzianką. Uznałyśmy potem rozmawiając wspólnie, że nie ma co dalej dawać temu człowiekowi statysfakcji, że tak mnie zranił. To pewnie dawało mu jakąś pożywkę.
***
Byłam przed Sumin przed budynkiem uczelni. Obiecała, że zaraz będzie. Nie mogłam wejść sama do środka, nie byłam gotowa. Zmroziło mnie po chwili, bo ktoś położył dłoń na moim ramieniu. Powoli odwróciłam wzrok w stronę tej osoby. To był on... Jinki.
— Wreszcie przyszłaś— rzekł z ironicznym uśmieszkiem. Miałam ochotę go mu jakoś zetrzeć, a jednocześnie paraliżował mnie strach i wstręt do niego. Był taki zakłamany.
— Nie dotykaj mnie — wydukałam po cichu.
— Będę robił co mi się podoba. Nie jesteś w stanie niczego mi zabraniać. Mi się nie odmawia. — Był oburzony, a mi brzmiało to jak groźby. Naprawdę nie chciał mi dać spokoju?
— Czego jeszcze ode mnie chcesz?! — Podniosłam głos, ponieważ tego było dla mnie za wiele. Musiałam w końcu jasno dać mu do zrozumienia, co o nim myślałam.
— Słuchaj, wokół wszyscy muszą myśleć, że nie dałaś mi kosza — powiedział to jak gdyby nigdy nic, a ja otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. — Chwaliłem się kumplom, że spędzę z tobą czas sam na sam, a mnie się nie odrzuca. Więc jakby ktoś pytał, odwołałem randkę. Udam przed nimi, że się rozmyśliłem.
Nie dowierzałam w to co słyszałam. Był aż takim dupkiem, który mówił kolegom o swoich podbojach. Zaczęłam myśleć, czy kogoś więcej nie zranił w ten sposób, przecież nie musiałam być pierwsza i zaczęło się we mnie gotować.
— Nie chcę cię znać i nie podchodź do mnie już. Mów co chcesz, bylebyś zniknął mi z oczu. — Nie poznawałam siebie, lecz bardzo chciałam się go pozbyć.
— Jak będziesz się do mnie tak odzywać, to puszczę plotki, że cię przeleciałem i jesteś łatwa.
Poniosło mnie w tamtym momencie i wymierzyłam mu liścia. Nikt nigdy chyba tak mnie nie zdenerwował. Na nikim wcześniej się tak nie zawiodłam... Może poza mamą. Ale ona nie była taka cyniczna jak ten człowiek.
— Amelia! — usłyszałam krzyk Sumin, która właśnie do nas podbiegła. – Jinki draniu! Czego od niej chcesz?! Nie masz prawa się do niej zbliżać. — Nawet przez moment się nie zająknęła. Widać było po niej, że go znienawidziła i nie miała skrupułów żadnych przed nim.
— Myślisz, że mnie obchodzi co ty powiesz? Ani trochę idiotko — mówiąc to jeszcze masował swój policzek co dawało mi satysfakcję. Pewnie musiało boleć. — Idę już, a ty Amelio lepiej więcej się nie stawiaj mi. — Następnie się odwrócił i poszedł na uczelnie pospiesznie. Wszyscy chyba byliśmy w sumie spóźnieni.
— Ja go chyba rozszarpię! — oburzyła się moja koreańska przyjaciółka. — Co on ci proponował? — zapytała mnie pospiesznie.
— Chciał, żebym udawała, że się nie spotkaliśmy, niestety mnie poniosło i uznał, że rozpowie, że mnie przeleciał i jestem łatwa... — powiedziałam to bardzo roztrzęsiona, bo przerażała mnie sama myśl o tym, że inni takie będą mieli o mnie zdanie.
— Co za drań! Ja mu nie daruję, że cię nagabuje, trzeba coś z tym zrobić, postawić go jakoś do pionu! — Widziałam, że nie żartowała, a ja miałam ochotę wycofać się już z kursów w tym miejscu.
— Sumin spokojnie proszę i nie krzycz. Nie chcę, by wszyscy wokół nas dosłyszeli. — Dotarło do mnie, że choć mało kto przechodził o tej porze, to każdy na nas zwracał uwagę, bo robiła wiele hałasu.
— Masz rację, lepiej chodźmy, bo i tak jesteśmy spóźnione. Pewnie dostaniemy piękny wykład za takie przychodzenie. Ale wymyślę w drodze dobrą wymówkę, bo teraz mamy zajęcia z człowiekiem, który we wszystko uwierzy.
Gdy Sumin chwyciła mnie pod rękę, ja się zaparłam. Nie miałam ochoty iść. Naprawdę się bałam.
— Nie możemy mu dać za wygraną. Tego człowieka trzeba za to zniszczyć. Jak nie ty będą kolejne i pewnie nie jesteś pierwsza. Nie wiadomo, czy nie zrobił, bądź nie zrobi czegoś gorszego komuś, a po południu dowiesz się czegoś co też bardzo zmieni twoje patrzenie. Zaufaj mi. — Do tej wypowiedzi dodała pokrzepiający uśmiech. Ufałam jej i to co powiedziała, było według mnie prawdą. To byłoby okropne, jakbym poddała się przez niego. On zasługiwał na nauczkę. Wiedziałam, że sama bym sobie z nim nie poradziła, jednak miałam ją, tatę i może jeszcze jakiegoś asa ona miała w rękawie.
***
Po wyjściu z sali, ruszyłam z Sumin w stronę wyjścia z budynku, bo była to nasza ostatnia godzina w tym miejscu. Nie myślałam nawet w tamtym momencie o spędzeniu z nią popołudnia. Chciałam się gdzieś schować po prostu, zapaść pod ziemię. Lecz w głębi duszy liczyłam, że ona coś na to zaradzi i że przekona mnie do niespodzianki i jakoś to mnie podtrzyma na duchu.
— Uprowadzam cię w miejsce bardzo ciekawe. Jakie lubisz zespoły koreańskie? Widziałam u ciebie jakiś plakat EXO... Uwielbiasz ich? — zachichotała Sumin, a ja zastanawiałam co ona nagle wyskoczyła z takim tematem.
— Tak, oczywiście, uwielbiam ich i kocham wiele innych zespołów — niepewnie to odpowiedziałam, bo naprawdę nie spodziewałam się tego po tak poważnych tematach.
— Świetnie się składa. Ja to kocham ten zespół naprawdę całym serduchem, a twój bias to? — zapytała zaciekawiona, jakby to było naprawdę ważne.
— Luhan i Sehun... — odpowiedziałam bez zastanowienia.
— O, jak słodko! — wykrzyczała. — A jak to jest w Shinee? Super Junior?
— Skąd te pytania? — musiałam dostać jakieś wyjaśnienia. Ta jej euforia mnie zaskakiwała.
— Ważne są, dotyczą niespodzianki! — Udawała oburzoną i nadęła policzki.
— W Shinee Key, a w Super Junior Kyuhyun i Henry. — Naprawdę nie rozumiałam po co jej była ta wiedza, a może rozmowa miała umilić nam drogę? Choć w sumie wyraźnie powiedziała, że dotyczyło to niespodzianki. Odpowiadałam jej jeszcze na inne pytania.
— A teraz czas na szybkie wyjaśnienie. Pracuję w wytwórni SM — powiedziała to dość szybko i oczekiwała mojej reakcji. Ja oczywiście byłam w szoku. Zatrzymałyśmy się, bo zastygłam z wrażenia. — I właśnie tam idziemy poznać cię z gwiazdami. Pomagam w staffie EXO, ale jestem z nimi dość blisko, bo mój tata też tam pracuje dość wysoko.
Nie chciało mi się w to wierzyć. Na moim miejscu chyba chciałoby być w tym momencie wiele dziewczyn. Byłam już tak mocno podekscytowana, że zapomniałam o troskach tego dnia. Ta niespodzianka była niesamowita.
— Nie powiesz im kogo biasuję? Nie chcę by mieli mnie za głupią fankę. — Zaczęłam się wtedy przejmować co sobie o mnie pomyślą. W końcu mieli dość pewnie niektórych zachowań. Nie wiedziałam jak zareaguję na ich widok, co mnie trochę stresowało. Mimo to, chciałam bardzo się o tym przekonać.
— Spokojnie oddychaj dziewczyno. Oni dużowiedzą o tobie. Jak tylko zaczęłam opowiadać, że mam przyjaciółkę, to namawiali mnie, bym cię do nich przyprowadziła. Oczywiście nie było to łatwe do wykonania, bo musiałam przekonać tatę, że jesteś godna zaufania — powiedziała to tak, że czułam, iż była z siebie dumna, że jej się udało.
— A jak to jest ich znać? — pospiesznie zapytałam, bo bałam się, że nie powie mi nic nim przed dotarciem na miejsce.
— Początkowo było naprawdę niezręcznie. Ty będziesz miała łatwiej, bo ja tak trochę zmieniłam ich nastawienie. Do mnie nie byli ufni, a ja dużo emocji musiałam ukryć. A teraz, czuję się jakbym należała do ogromnej rodziny. — Zaśmiała się po tych słowach.
— A czy ty może jesteś z którymś no wiesz... W bliższych relacjach? — Mówiąc to uśmiechnęłam się do niej wymownie, a ona o dziwo zarumieniła się.
— Ja myślę, że nie będę tobie jeszcze tego mówić. Sama zgadnij. — Pierwszy raz widziałam ją taką speszoną. Miałam już częściową odpowiedź. Ktoś tam był, trzeba było obserwować, by się zorientować o kogo chodziło. — Dobrze, jesteśmy koło wytwórni, więc najważniejsze informacje. Oni wpuszczają cię, bo niby mój tata to twój wujek. Nie wiem jak on ukrył fakt, że jest wujkiem Polki nie wnikam. Ale z jego ust tu wszystko łykają. Więc jak coś podawaj się na wujka Taemoo i kuzynkę Sumin, gdyby ktoś pytał.
Pospiesznie na to przytaknęłam, a Sumin nagle wskazała mi drzwi do wytwórni. Przed nimi stał ochroniarz, któremu Sumin pomachała plakietką, a on uśmiechnął się do niej porozumiewawczo. Czyżby to może on skradł jej serce? Nie, to byłoby za proste. Za mocno na tym się skupiłam i nie doszło do mnie, że pojawiłyśmy się właśnie w środku. W ogromym holu wytwórni, króy wręcz przytłaczał swoim rozmiarem.
— O Amber! — wykrzyczała Sumin, a ja zaczęłam szybko błądzić wzrokiem za tą znaną mi dobrze z teledysków zespołu f(x) osobą. Wyłoniła się z najbliższego korytarza po prawej stronie. Szła do nas uśmiechnięta i machała do Sumin. Ciężko było mi pojąć to co się właśnie działo, a to był dopiero początek. — Poznaj moją przyjaciółkę Amelię — rzuciła jej od razu, gdy ta pojawiła się przy nas.
— Witaj! – odrzekła ewidentnie zaskoczona Amber. Uśmiechnęła się do mnie bardzo szczerze, a mi zrobiło się ciepło wręcz i dałam radę tylko delikatnie odwzajemnić ten gest. – Widzę, że chyba nieśmiała ta twoja przyjaciółka — powiedziała to rozbawionym głosem.
— Trochę, jednak na pewno nasi chłopcy szybko ją rozkręcą, co nie? — zażartowała Sumin. A mi przestawało być do śmiechu. Ja się bałam o swoje zdrowie po tym dniu. Czy te emocje nie mogły mi zrobić krzywdy?
— Z chęcią zobaczę rezultaty, a teraz się spieszę, wybaczcie — rzekła puszczając do mnie oczko.
Miała już nas minąć, lecz Sumin, jeszcze ją chwyciła za rękę i zadała pytanie:
— Jest dziś Henry, Kyuhyun i Key?
— Key siedzi z zespołem w ich głównej sali do ćwiczeń. Super Junior niestety całe pojechało dziś na jakieś show — odpowiedziała szybko, pożegnała się z nami i pobiegła.
A ja byłam przestraszona. Co kombinowała Sumin? Czułam, że zależy jej, bym poznała moich biasów. Jak ja miałam się zachować przy Kim Kibumie z Shinee? Przecież to nie było możliwe, bym wydusiła z siebie choćby słowo przy nim. To właśnie od Shinee zaczęło się poznawanie przeze mnie koreańskiego popu, więc można by rzec, że był to mój pierwszy jakikolwiek bias w tym gatunku.
— Wchodzimy? — zapytała mnie Sumin rozemocjonowanym głosem. A ja niepewne przytaknęłam. Bałam się, że jak odczekam chwilę, to stchórzę i ucieknę.
Nie mogłam uwierzyć, że tylko te drzwi dzieliły mnie od nich. Serce waliło mi niemiłosiernie, a czas jakby zwolnił, gdy Sumin zaczęła otwierać powoli drzwi ich sali treningowej. Stopniowo zaczęłam widzieć ich postacie rozjaśnione przez światło słoneczne bijące przez okna. Siedzieli w kółko po turecku w luźnych strojach. Pewnie wypoczywali po ćwiczeniach. Odwrócili wszyscy równocześnie do nas swoje głowy, gdy Sumin zaczęła ich witać głośno. A ja naprawdę byłam jak na jawie.
Bałam się, że ciężko będzie mi traktować ich jak zwykłych ludzi, a nie idoli do których wzdychałam z Kaśką w Polsce.
— Suuuumin! — krzyknął Teamin i wszyscy się uśmiechnęli na jej widok. Widać było, że musieli ją lubić, szczególnie maknae. Podbiegł do niej i przybili sobie piątkę. A może to jego lubiła Sumin bardziej? Nie... To byłoby nadal za proste.
— Przyprowadziłam moją przyjaciółkę — zaczęła im tłumaczyć moją obecność. — Nazywa się Amelia, jest z Polski i jest strasznie nieśmiała jak widzicie.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię po jej słowach. Spojrzałam na nich niepewnie, Taemin do mnie machał z szerokim uśmiechem. Reszta przyglądała mi się badawczo. Może z wyjątkiem Minho, który właśnie zaczął ziewać.
— Wstydzi się nas? — spytał Onew jakby zaskoczony.
— Nie was, ogólnie jest dość nieśmiała — wyjaśniła im to w sumie zgodnie z prawdą.
— Akurat macie szczęście, trafiłyście na nasz odpoczynek, więc siadaj Amelia... — powiedział to Kibum.
Przez to, że on to zaproponował klepiąc miejsce obok siebie, czułam jak robię się cała czerwona. Mój ulubieniec zwrócił się do mnie po imieniu, brzmiało ono cudownie z jego ust i na dodatek chciał, żebym obok niego usiadła. Każda fanka pragnęłaby być na moim miejscu, a ja tak bardzo chciałam ich potraktować zwyczajnie, by nie czuli się przy mnie, jak przy każdej swojej fance. Stłumienie tych pozytywnych emocji było naprawdę trudne.
Usiadłam oczywiście obok Key'a, nie mogłam jednak na niego spojrzeć. Myślałam, że jak będę go obserwować, to nie oderwę od niego wzroku. Przecież on miał tak idealną twarz, a te oczy...
— Co robisz tu w Korei, z dala od swojego kraju? – zapytał, co wyrwało mnie z amoku i lekko wzdrygnęłam się jakby przestraszona.
— Mój tata pracował w koreańskiej firmie w Polsce i został tu przeniesiony — wyjaśniłam to szybko, bo bałam się, że się zająknę jak zwolnię.
— Ah, to musiało być dość trudne, taka nagła zmiana. — Miałam wrażenie, że przejął się tematem. Nie przypuszczałam, że był taki miły na co dzień. W końcu odważyłam na niego spojrzeć. Obserwował mnie badawczo.
— Początkowo nawet się ucieszyłam, lecz trochę jest mi tu trudno. — Końcówkę wypowiedzi już szeptałam, przypominając sobie o Jinkim na moment.
— Nie podoba ci się tu?! — Miałam wrażenie, że oburzyło go to. A może chciał mnie rozbawić, co mu się udało, bo lekko się zaśmiałam.
— Kraj jest przepiękny, tylko niektórzy mnie nie akceptują tutaj. — Pomyślałam, że może mogłam tego nie mówić, bo czemu do razu tak się zwierzałam z wszystkiego? Z drugiej strony, coś mi podpowiadało, że mogłam im zawierzyć wszystko, a szczególnie jemu.
— Tak ładnej dziewczyny?! — wyskoczył nagle Taemin. Wszyscy się na niego spojrzeli. — O co wam chodzi? Jest ładna, taka słodka... Czemu ktoś miałby jej nie lubić? — Każdy zaczął z nich mu przytakiwać, a ja nie wiedziałam co robić, gdyż moje policzki zaczęły mnie mocno grzać z zawstydzenia.
— Przepraszam za niego — odezwał się znowu Kibum, więc uciekłam wzrokiem na niego, jakoś pewniej się wtedy czułam. — On jest zawsze bezpośredni, ale ma rację. Tylko mógł cię nam nie zawstydzać.
— Nie szkodzi — dodałam do mojej wypowiedzi szczery uśmiech, żeby nie był aż tak zły na maknae.
— Wy pewnie musicie wrócić do ćwiczeń, a na nas czeka EXO. — Przerwała tą konwersację Sumin. — Dokończymy kiedyś naszą rozmowę. — Po tych słowach mrugnęła w stronę Kibuma, który miał udawaną smutną minę. Cieszyło mnie ogromnie, że chciał ze mną rozmawiać. Chyba jednak nie wyszłam na szaloną fankę.
Po chwili Sumin chwyciła moją rękę i pociągnęła za nią do wyjścia z sali. Biegłam za nią chwilę przed siebie korytarzem, mijając kilkoro innych drzwi, aż dotarłyśmy pod jakieś, pod którymi się zatrzymała. Nie byłam gotowa na to by wchodzić i zobaczyć EXO, ale ona tak spieszyła, że nie zapytała o nic, tylko otworzyła drzwi z rozmachem. Pomieszczenie było prawie puste. Siedział tam jedynie Yixing na ławce na przeciwko wejścia. Podniósł powoli głowę, by na nas spojrzeć. Chińczyk najpierw przymknął swoje powieki, by się nam przyjrzeć, a potem uniósł kąciki swoich ust. Na jego policzkach pojawiły się charakterystyczne dla niego dołeczki. Był to bardzo przyjemny widok.
Sumin pociągnęła mnie w jego stronę, wyglądała na zdezorientowaną, a on podniósł się i też szedł na nam na przeciw, więc spotkaliśmy się w połowie sali. Nie odrywał ode mnie spojrzenia co, zaczęło mnie peszyć.
— To ty musisz być Amelią? — zapytał uprzejmie, a ja przytaknęłam mu na to, bo nie wiedziałam, czy uda mi się wydobyć w takim momencie głos. — Reszta pojechała — zwrócił się do Sumin. — Domyślali się, że się zasiedziałaś u innego zespołu i uznali, że wystarczy jak jeden z nas zaczeka.
— Przepraszam, doszłyśmy tu trochę później niż zawsze, a chciałam skorzystać, że Shinee mieli przerwę choć na momencik — wytłumaczyła mu Koreanka. A ja zastawnawiałam się jaka był ich relacja. Wyglądało to całkowicie koleżeńsko. Bardziej poufale wyglądała z Taeminem.
— Nic się nie stało. Chodźmy już do reszty, pewnie nie mogą się doczekać nas — podsumował.
Następnie zarzucił na nas swoje ręce. Tak nas prowadząc wyszedł z nami z wytwórni, a mnie to okropnie zawstydziło. Ile jeszcze razy miałam się zarumienić tego dnia? Oni wszyscy wydawali się tacy otwarci. W końcu byli gwiazdami i wokół nich na co dzień było pełno ludzi. Musiałam się przyzwyczaić do takiego podejścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz