piątek, 20 kwietnia 2018

Reakcje gif z Pentagon - 14 - Kiedy przez niego twoje serce zaczyna bić szybciej

WRÓCIŁAM. Na chwilę... Dobra wyjaśnię obszerniej poniżej. Jak koś nie chce wyjaśnień, niech ominie pogrubioną czcionkę notki. 

Tak, trochę może dziwny temat. Ale myślę, że jest bardzo feelsowy i nadaje się do pobudzenia was tutaj po tak dużej przerwie. To moja pierwsza taka przerwa od dwóch lat pisania ff :O I o dziwo jeszcze się nie kończy, co pewnie wam się nie spodoba. Niestety nie potrafię znaleźć czasu na pisanie ostatnio. Do tego musiałam jednak znaleźć czas. Jak to by wyglądało, comeback Pentagon, mojego UBandu, a ja tu nic nie dodaję? Co tam, że umieram z feelsów od wydania teledysku? Muszę pokazać jak ten comeback na mnie działa hehe. :D Bardzo na niego feelsowałam i dzięki niemu przygotowałam ten rozdział. Mimo to, szło mi to bardzo długo. Jestem załamana tym, że nie mogę w końcu tu wrócić. Ale obiecuję, że nie porzucę pisania. Potrzebuję jeszcze trochę czasu. :< 
Ta notka może nie trzyma się kupy, ale obiecuję, że reakcje choć trochę będą. :D Mam nadzieję... 

14 - Kiedy przez niego twoje serce zaczyna bić szybciej

1. Jinho
Postanowiłaś wyremontować swój pokój, więc miałaś wiele pracy przed sobą. Ignorowałaś nawet prośby o spotkanie, które składał ci Jinho, chłopak, który ci się podobał już od dawna. Z jednej strony chciałaś ulec takiej pokusie i wyjść z nim, gdy o to pytał, a z drugiej pragnęłaś mieć remont z głowy i schlebiało ci, że tym razem, to on musiał się upominać o to, a nie ty. 
Tego dnia wzięłaś się za malowanie ścian. Wyłączyłaś dźwięki w telefonie, by cię nie rozpraszał, a włączyłaś na cały regulator muzykę w salonie i zabrałaś się do roboty w rytm swoich ulubionych utworów. Malowanie szło ci sprawnie. Nie wiedziałaś nawet, że to mogło być takie proste. Kiedy chciałaś ponownie nabrać farbę na wałek, odwróciłaś się bokiem do ściany, a co za tym idzie, przodem do wejścia do tego pomieszczenia. I tam ujrzałaś go, Jinho. Przez chwilę cię zamurowało i pomyślałaś, że może masz schizofrenię, czy inne zwidy. 
— Robisz takie rzeczy beze mnie? — rzekł do ciebie.
— To przecież brudna robota. Chciałam szybko się z tym uporać samodzielnie — wytłumaczyłaś mu, ale on nie wyglądał na usatysfakcjonowanego tym. 
— Razem byłoby przecież więcej zabawy i spędzilibyśmy w końcu wspólnie czas — marudził, a ciebie zaskoczyło to, jak bardzo zależało mu na tej pomocy. 
—Jinho... Przepraszam, nie wiedziałam, że chciałbyś mi pomagać. 
Próbowałaś jakoś uratować sytuację. Ostatnie czego chciałaś to tego, żeby się na ciebie obraził jeszcze. 
— Dobra, nic straconego. Dzisiaj mogę ci pomóc. — Te słowa znowu cię zszokowały i dopiero wraz z nimi zauważyłaś to jak był ubrany. 
Miał on na sobie błękitne i poplamione już kiedyś farbą ogrodniczki, oraz biały podkoszulek pod nimi. Dotarło też do ciebie, jak dobrze wyglądał w tym stroju, lecz szybko odgoniłaś od siebie te myśli. Dziwniejsze było to, że był na to wszytko przygotowany, czego również się nie spodziewałaś. 
— Dowiedziałem się o remoncie od Hongseoka — powiedział ci to ze słyszalną urazą w jego głosie, że zwierzyłaś się jego przyjacielowi, a jemu nie.  
Wciągnęliście się w wspólną pracę i dzięki temu szło wam zdecydowanie szybciej niż tobie w pojedynkę. Przy okazji rozmawialiście ze sobą i dopiero wtedy poczułaś jak bardzo brakowało ci ostatnio chwil spędzonych z tym chłopakiem. 
W pewnym momencie spojrzałaś na Jinho i zauważyłaś, że miał za jednym uchem mały pędzelek, a w rękach trzymał jeszcze troszkę większy i duży pędzel. Zastanawiało cię, co on zamierzał z nimi zrobić. 
— Co ty kombinujesz? — zapytałaś niepewnie nachylając się nad nim, bo właśnie kucał nad farbami i maczał pędzelek w jednej z nich. 
Wystraszony twoim "atakiem" na niego wyprostował się od razu i tym sposobem zrównał się z tobą. Patrzyliście sobie w oczy z dość bliskiej odległości. On przełożył pędzle do jednej ręki, a drugą musnął twój policzek. Ten gest tak cię speszył, że miałaś ochotę schować się gdzieś, byleby nie widział twoich rumieńców, które na pewno pojawiły się w miejscu w którym cię dotykał. Jego twarz przybliżała się do twojej i już czułaś napięcie z powodu tego co miało zaraz nastąpić. Wtedy czar prysł, bo zauważyłaś, że on powstrzymuje ledwo śmiech. 
— Coś nie tak?  — wyjąkałaś, mając czarne myśli, że może to ty sobie tylko ubzdurałaś, że on chce czegoś i wyszłaś właśnie przed nim na idiotkę.
— Musiałem mieć farbę na dłoni, bo nie chcący umazałem twój policzek. 
Na te słowa najpierw zamrugałaś z niedowierzania, a następnie nabrałaś ochoty go udusić, bo pierwsze co przyszło ci do głowy to to, że zrobił to specjalnie. Nie słuchając jego tłumaczeń, że on nie chciał, chwyciłaś inne pędzle, zamoczyłaś w farbie i zaczęłaś ganiać go z nimi po pokoju. On uciekał przed tobą, ale udało ci się kilka razy maznąć go. Między innymi zrobiłaś to tuż pod jego nadgarstkiem na ręce, a potem z tryumfem obserwowałaś, jak pocierał to miejsce. Dopiero jak wasze spojrzenia ponownie się spotkały, a on posłał swój niewinny uśmiech o mało co nie nawróciły ci się emocje z przed kilku minut, gdy byliście blisko siebie. Wiedziałaś, że będziesz pamiętać ten moment jeszcze długo. 
Może trochę dziecinna reakcja, ale mi się podoba
Może trochę dziecinna reakcja, ale mi się podoba. :D 
2. Hui
Biegałaś wokół zespołu Pentagon, by przygotować ich do występu jako ich stylistka. Nie mogłaś do końca zrobić nic. Co kończyłaś jednego z nich to poprzedni miał już coś do poprawki. Niby miałaś ich tylko kilku pod swoją pieczą, ale nie było to łatwe do ogarnięcia. Chciałaś bardzo, by wszystko wyszło perfekcyjnie. Nie zamierzałaś popełnić żadnego błędu, bo byłaś w tej pracy od niedawna i każde potknięcie mogło się równać z utratą tej posady, która zdążyła już ci się spodobać. 
Twoje zabieganie i stres były bardzo widoczne, więc nie umknęły uwadze lidera zespoły, Hwitaeka. Podszedł on do ciebie, choć nie twoim zadaniem było go stylizować.
— Coś się stało?  — zapytałaś lekko zdziwiona i pełna obaw, że ma do powiedzenia ci jakieś uwagi. 
— Nic. Zaraz musiało się coś stać, że podszedłem do ciebie? — zaczął od razu nieformalnie rozmowę, co cię zaintrygowało. Zastanawiałaś się, czy chciał być przyjazny, czy może robił ci na złość. — Po prostu martwi mnie twoje zachowanie. 
— Przepraszam, będę starać się mocniej. — Odebrałaś te słowa inaczej, niż on chciał. Wyminęłaś go, by nie zawracać mu dłużej głowy i dopracować jeszcze kilka szczegółów. 
Odetchnęłaś, kiedy chłopacy wyruszyli na scenę. Dla ciebie to była chwila odpoczynku. Na dodatek wszystko wskazywało na to, że udało ci się dopilnować wszystkiego w odpowiedni sposób.  Oczywiście to twoje starsze fachem koleżanki odebrały pochwały. Ty jeszcze nie byłaś kimś, kto mógł zostać doceniony. Taka już była hierarchia w Korei. Trochę cię to podłamało, więc do końca wydarzenia zasiadłaś smutna na jednym z krzeseł. Byłaś tak zamyślona, że nie zauważyłaś nawet, iż chłopcy wrócili zza sceny. Dlatego też zaskoczyło cię nagłe pojawienie się Hwitaeka przed tobą, gdyż ten oparł się właśnie wtedy o stół na przeciw ciebie. 
— Dzięki tobie wszystko wyszło cudownie — rzekł do ciebie z powagą jaka była u niego rzadka do ujrzenia na co dzień. Dodatkowo jego słowa trafiły w twoje serce które było głodne docenienia. — Przyjrzyj się jak dzięki tobie dobrze wyglądam. — Mówiąc to, przeczesał swoje włosy palcami, a ty zachichotałaś na to delikatnie. 
— Przecież to nie ja cię przygotowywałam... — chciałaś  w ten sposób się wytłumaczyć, ale on przyłożył ci palec do ust, by cię uciszyć. 
— Po pierwsze, to ty zafarbowałaś mi włosy na czas tej promocji, a po drugie czemu psujesz tę magiczną i romantyczną chwilę? — Wraz z tymi słowami, ponownie zaczął mierzwić swoje włosy, ale tym razem zadziałało to na ciebie inaczej. 
Przede wszystkim zatkało cię przez jego słowa, które nie wiedziałaś, jak miałaś zrozumieć. Przez moment przeszła cię myśl, że on cię naprawdę podrywa i zrobiło ci się ciepło w okolicach klatki piersiowej. Postanowiłaś jednak wmówić sobie, że to nie to, by nie robić sobie niepotrzebnej nadziei. 
3
3. Hongseok
Miałaś ostatnio problemy ze swoim chłopakiem Hongseokiem. Nie miał bowiem dla ciebie za wiele czasu, a na dodatek ostatnio wasze każde spotkanie sprowadzało się do kłótni. To nie była wasza wina. Miałaś też wiele innych problemów, o których ciężko było ci mówić na głos. Nie mówiłaś o nich nawet jemu, przez co zaczął on w duchu obwiniać siebie po każdej sprzeczce. Bał się, że w końcu z nim zerwiesz jak czegoś nie zrobi. 
Początkowo szukał przyczyny, zastanawiał się co robi źle. Twierdził momentami, że jest beznadziejny, skoro nie potrafi odczytać zachowań swojej dziewczyny i nawet przemknęła mu myśl, że może nie zasługuje na ciebie. Mimo to, uznał, że nie powinien się poddawać, by niczego nie żałować. Zależało mu na tobie niezmiernie. Zaczął nawet czytać poradniki dla par, lecz każdy z nich wydawał mu się niewystarczająco pomocny. 
Postanowił w końcu zaryzykować tamtego dnia i użyć swojej ostatecznej broni w razie, jakby to co zaplanował nie udało się. Najpierw udawał na treningu, że coś plecy mu doskwierają, by wyrwać się z niego wcześniej. Zdążył dzięki temu pod miejsce twojej pracy, zanim skończyłaś swoją zmianę i zaskoczył cię swoim pojawieniem się. 
Wręczył ci kwiaty, które uwielbiałaś, zakupione przez niego po drodze, na oczach innych kobiet z twojej firmy. One przez to patrzyły zawistnie w waszą stronę. Miałaś nadzieję na to, by nie zaszkodziło to twojemu chłopakowi, bo on oczywiście musiał zjawić się bez kamuflażu. 
Udaliście się następnie do twojego mieszkania, bo tam było według ciebie najbezpieczniej. Hongseok zauważył od razu jaki nieład tam panował. Zmartwiło go to, bo widział taki stan tego miejsca ostatnio jak cię poznał i cierpiałaś wtedy na lekkie załamanie psychiczne. Zrozumiał, że znowu miałaś problemy. Zabolało go delikatnie to, że nie powiedziałaś mu o żadnych, przez co zabrzmiał złośliwie komentując wygląd mieszkania. I znowu się zaczęło. Ty przez brak kontroli nad emocjami, wybuchnęłaś na niego. 
On wiedział, że sytuacja była nie najlepsza, więc zamiast się z tobą kłócić, przyciągnął cię do ciebie silnymi ramionami i objął w szczelnym uścisku. Trochę cię to zaskoczyło i zrobiło ci się trochę głupio, że znowu na niego wybuchłaś niekontrolowanie. 
— Już dobrze, jestem przy tobie.  Tylko mów mi, kiedy jest ci źle. — Nie wiedziałaś co się dzieje, bo nie spodziewałaś się, że w końcu się domyśli. — Ja jestem twardym facetem w tym związku, a ty masz prawo mieć chwilę słabości. Nie ukrywaj ich przede mną. 
Po tej wypowiedzi zrobiło ci się trochę lżej i cieplej na sercu. Odsunął się po chwili od ciebie, co delikatnie cię zawiodło, bo chciałaś dłużej trwać w tym uścisku, ale on właśnie postanowił zastosować broń ostateczną, czyli swój ABS. Okrył go podwijając koszulkę i napiął, by lepiej go uwydatnić. Na ten widok, czułaś jak twoje serce zaczyna przyśpieszać.
— Widzisz? Możesz dotknąć jak chcesz te mięśnie. To dowód na to jaki silny jestem i jak wiele problemów możesz mi powierzyć. 
Poczułaś się cudownie przez jego słowa, lecz wyobrażenie o tym, że miałabyś dotknąć jego mięśni szybko odgoniłaś, bo samo to zawstydzało cię okropnie, a co dopiero, jakbyś dokonała tego czynu. 
Takie trochę bardziej od jego strony, ale no
Takie trochę bardziej od jego strony, ale no. :D 
4. E'Dawn
Był to twój ostatni dzień stażu na którym byłaś asystentką reżysera. W końcu twój szef, zgodził się, byś wzięła udział w nagrywaniu teledysku i to zespołu w którym był twój dawny przyjaciel Hyojong. Kiedyś obiecaliście sobie, że będziesz reżyserować dramy i teledyski w których on wystąpi, bo odkąd pamiętasz on chciał być idolem, a ty reżyserem. Wtedy śmiałaś się z tego. Potem urwał się wasz kontakt, bo on rzeczywiście został idolem. Ty poszłaś zaś na odpowiednie studia i to pochłonęło cię całkowicie. Bałaś się, że wasze ponowne spotkanie w takiej sytuacji mogłoby być niezręczne, a jednocześnie byłaś podekscytowana współpracą z tym zespołem. 
Przed przyjściem Pentagon na plan, siedziałaś ze swoim przełożonym i słuchałaś jego wskazówek. Przez cały staż nienawidziłaś go, bo traktował cię jak służącą, a w ostatni dzień nagle chciał ci przekazać swoją wiedzę. Żartował też, prosząc, byś w przyszłości nie wygryzła go z branży. Ciebie to nie bawiło, bo uważałaś, że przez niego mało się nauczyłaś. Miałaś ochotę mu to wygarnąć skoro był to twój ostatni dzień, ale bałaś, że odbije się to na twojej rekomendacji od niego.
W końcu nadszedł wyczekiwany przez ciebie moment i wszedł zespół do wielkiej hali w której przebywaliście. Zauważyłaś go od razu. Chciałaś tak bardzo z nim porozmawiać, a niestety obawiałaś się, że nie wypadało wam już. On żył w innym świecie. Dopiero jak wasze spojrzenia się spotkały dostrzegłaś, jak wyprzystojniał. Zatkało cię na widok tego, jak wyglądał. Patrzył na ciebie z niedowierzaniem i nie reagował na to co mówili do niego koledzy. Twoje serce zabiło mocniej na myśl, że widział cię i pamiętał, choć dziwnym byłoby, gdyby zapomniał o dawnej przyjaciółce. 
Zdziwiłaś się jeszcze bardziej, bo Hyojong machnął w twoją stronę, byś poszła za nim i wyszedł z hali. Nie wiedziałaś co powiedzieć reżyserowi na to, że chcesz po prostu teraz wyjść, ale odpowiedź przyszła sama. 
— Idź za nim, mężczyźni nie lubią czekania — oznajmił do ciebie szef, uśmiechając się przy tym ciepło. Było ci głupio, że zauważył tę sytuację, a mimo to, byłaś mu też wdzięczna za taki gest. 
Wyszłaś przed halę i nie widziałaś początkowo swojego dawnego przyjaciela. Poczułaś zawód i miałaś zamiar wracać, lecz usłyszałaś wołanie: T/I, tutaj! 
Oczywiście był to on. Stał w wejściu do przyczepy kempingowej, która miała się zjawić wraz z chłopakami. Podeszłaś tam i udałaś się z nim do środka. 
— Dawno się nie widzieliśmy — zagaił, jak już oparł się o jakiś blat przy oknie, a ty stanęłaś na przeciw niego. 
— Masz rację. Wyprzystojniałeś. — Sama nie wiedziałaś po co to dodałaś, a on lekko się zaśmiał na to. 
— Przecież ja zawsze byłem przystojny — dodał zadziornie, a ty delikatnie prychnęłaś. — Ej śmiejesz się ze mnie? Nie mówię prawdy? Ty za to zbrzydłaś. — Wiedziałaś, że żartował, jak to miał w zwyczaju, lecz trochę cię to dotknęło. — Nie służy ci nie widywanie mnie. Gdy byłaś blisko mnie, byłaś zawsze piękna. Miałaś też ten cudowny uśmiech.
Byłaś w szoku, że użył na tobie tak tandetnego tekstu na podryw. Z drugiej strony zaś zastanawiało cię, czy on chciał tym cię naprawdę wyrwać, czy żartował. Oboje zaśmialiście się nerwowo, bo powstała niezręczna cisza.
— Tęskniłam — znowu powiedziałaś coś niekontrolowanie. Zdziwiło cię to, że nie potrafiłaś się przy nim powstrzymać przed mówieniem tego co czujesz. 
— Ja też i już nie pozwolę sobie na utratę ciebie — dodał całkiem poważnie, a potem obdarował cię uroczym i szerokim uśmiechem, który roztopiłby nawet lodowate serce.  
  
5. Shinwon
Zestresowana chodziłaś korytarzami wytwórni Cube. Miałaś za niedługo dowiedzieć się, czy przyjmą cię w tym miejscu do pracy. Szukałaś jednocześnie Shinwona. To on namówił cię by tam pracować, bo chciał byś rozwijała swój talent do tworzenia muzyki. Twoje demo było w tej chwili przesłuchiwane, a ty nie mogłaś się uspokoić, a go jak na złość nigdzie nie było. Weszłaś do wielu pokoi, gdzie byli inni członkowie jego zespołu. Miałaś już zamiar się poddać, kiedy zobaczyłaś roześmianego lidera wychodzącego z jednego z pomieszczeń. Nie sprawdzałaś go, bo była to szatnia, więc uznałaś, że zapytasz Hwitaeka, czy twojej zguby nie ma w środku. 
— Jest tam. Ukrywa się tylko przed tobą, więc możesz wejść. 
Byłaś w szoku, że on chował się przed tobą właśnie w ten dzień. Przecież potrzebowałaś jego wsparcia.
Wparowałaś do tej szatni i od razu rzuciło ci się w oczy to, że twój przyjaciel miał dosłownie żółtko na głowie. Przybrał wystraszoną minę na twój widok. 
— Co tutaj robisz? — spytał zakłopotany. 
— Mam rozmowę o pracę tutaj, na która sam mnie namówiłeś. — Oburzyłaś się na niego. — A teraz ukrywasz się przede mną? 
— Bo ja... — zaczął się jąkać — nie chciałem, żebyś widziała mnie w tej fryzurze. To tylko przejściowe, ale wyglądam teraz okropnie — mówił to delikatnie zasmucony, ale nie było ci go żal. Jego wygląd dla ciebie się nie liczył tak, jak jego wsparcie. 
— Akurat jak dzisiaj cię potrzebuję, to robisz takie sceny. Nie jesteśmy przedszkolakami. Widziałam cię w gorszych sytuacjach — mówiłaś bardzo szybko i z dużą dozą pretensji w głosie. Przez stres łatwiej się denerwowałaś. 
— Spokojnie, nie spinaj się tak. Masz rację, źle zrobiłem. — Próbował jakoś załagodzić tą wypowiedzią sytuację. — Jednak, wracając do twojej wypowiedzi. Potrzebujesz mnie... Czy ty może się we mnie podkochujesz? — dodał z cwaniackim uśmiechem. 
Bałaś się odpowiedzieć mu cokolwiek, by nie zauważył nic. Nie chciałaś w takim momencie wyznać mu uczuć albo, żeby domyślił się tego. Szukałaś prędkiej zmiany tematu. Twoje serce miało zamiar chyba wyskoczyć, bo waliło jak oszalałe. 
— Nie wyobrażaj sobie za wiele kurczaku — wystrzeliłaś nagle i miałaś po chwili ochotę ugryźć się w język. 
W ten sposób mogłaś go zrazić do siebie. Nie chciałaś mu zrobić przykrości. On był za to w zbyt wielkim szoku na twój wybuch i dziwny tekst. Jego mina mówiła sama za siebie, tylko brakowało ci efektu specjalnego, który był stosowany często w programach rozrywkowych i sprawiał wrażenie wychodzenia duszy z ciała. 
6
6. Yeo One 
Twój przyjaciel Changgu od jakiegoś czasu zachowywał się dziwnie względem ciebie. Nie podobało mu się, kiedy opowiadałaś o swoich wypadach z przyjaciółmi ze studiów. Kiedy usłyszał od ciebie, jak jeden z tych znajomych wyznał ci miłość, a ty go odrzuciłaś, to co chwilę powtarzał, że nie lubi go. Powoli zaczęłaś podejrzewać coś. Wszystko wskazywało na to, że był o ciebie zazdrosny. Zanim jednak wyciągnęłabyś pochopne wnioski, wolałaś mieć pewność, czy nie chodzi o czysto przyjacielską zazdrość i troskę. 
Niestety twoje serce już zatwierdziło swoje i od momentu, gdy zaczęłaś mu się częściej i uważniej przyglądać, uświadomiłaś sobie to, jakim cudownym facetem był. Zaczynałaś wpadać w sidła uczuć, a nadal nie miałaś pewności co on czuje. 
Tego dnia zaprosił cię na jedną z sesji zespołu. Często to robił, a ciebie dziwiło, że wytwórnia zgadzała się na udział w takich wydarzeniach osób trzecich. Lubiłaś tam chodzić i poznawać pozostałych członków zespołu. Zawsze z nimi było zabawnie i przyjemnie. 
Rozmawiałaś chwilę z Changgu, zanim przyszedł moment jego pierwszych zdjęć. Wtedy w staniu obok ciebie zastąpił go Hongseok. Opowiadał ci bardzo dużo zabawnych historii z twoim przyjacielem w roli głównej. Znał go bardzo dobrze, więc wiedział bardzo wiele. Ty za to śmiałaś się z prawie wszystkiego, bo nawet jak opowieść nie była zabawna, to Hongseok opowiadał to w zabawny sposób. 
W pewnym momencie zauważyłaś, że robiono już zdjęcia innej osobie, a po Changgu nie było ani śladu w tym miejscu. Zaniepokoiło cię to, bo wiedziałaś, jaki był ostatnio rozdrażniony na twoim punkcie, więc zaraz pomyślałaś, że mógł poczuć zazdrość widząc rozmawiającą cię z Hongseokiem w ten sposób. Przeprosiłaś więc swojego rozmówcę i udałaś się na poszukiwania przyjaciela. 
Szłaś dziwnym korytarzem, a wzdłuż niego ciągnęły się toalety, pomieszczenia dla personelu i przystanęłaś dopiero pod szatnią. Widziałaś, że drzwi do niej są uchylone, więc postanowiłaś delikatnie zajrzeć, czy czasem gdzieś smutny Changgu nie siedzi w środku. 
Zguba rzeczywiście tam się znalazła. Idealnie szpara w drzwiach odsłaniała właśnie widok na niego, tylko nie spodziewałaś się ujrzeć takiego widoku. Chłopak właśnie stał bez górnej części garderoby. Poczułaś gorąc rozchodzący się po twoim ciele na ten widok. Policzki piekły cię niesamowicie z zawstydzenia, mimo to, nie chciałaś od niego oderwać wzroku, dopóki nie nałożył na siebie koszulki i jednocześnie zorientowałaś się, że słyszysz za sobą kroki. 
Gwałtownie odwróciłaś się i wpadłaś prosto na Hongseoka, który złapał cię za łokcie, byś nie zderzyła się z nim. Widocznie szedł za tobą, by sprawdzić, gdzie błądzisz. Poczułaś, jak twoje serce wali jak szalone i bałaś się, że on także słyszał jego bicie. Przerażała cię myśl, że mógł widzieć to, jak gapiłaś się w otwór w drzwiach. Nie chciałaś wyjść na zboczeńca. 
Poczułaś się jeszcze gorzej zawstydzona, gdy usłyszałaś skrzypnięcie drzwi z szatni i po chwili Changgu stał już koło was i obserwował was z szokiem wypisanym na twarzy. Wiedziałaś, że ta sytuacja nie wyglądała ciekawie. W tamtym momencie dopiero Hongseok puścił twoje ręce, a ty zaczęłaś masować nerwowo swoje łokcie i unikać spojrzenia na przyjaciela. 
— Ja chyba tu jestem zbędny — oznajmił zestresowany również Seok i wrócił tam, skąd przyszedł. 
Changgu stanął naprzeciw ciebie i zaczął cmokać oraz kręcić głową na boki. Był ewidentnie podenerwowany, a ty nie wiedziałaś co mu chodziło po głowie. 
— A więc to tak? Kiedyś powtarzałaś, iż lubisz męskich i umięśnionych chłopaków... Hongseok ci się spodobał? Kiedy zauważysz też we mnie mężczyznę? Muszę się rozebrać, byś to zrobiła?  
Na samo to zdanie czułaś, jak znowu robi ci się duszno, bo przypomniały ci się widoki sprzed chwili. A on jeszcze na dodatek zrobił bardzo poważną i męską minę, jednocześnie ciągnąć za swoje koszulki, które miał ubrane, jakby chcąc je rozerwać. Twoja głowa mało co nie eksplodowała od takiego wyobrażenia. Jedyne co potrafiłaś w takiej chwili zrobić, to wyminąć go i uciec, zostawiając go bez żadnego wyjaśnienia. Nie zniosłabyś ani sekundy dłużej w jego towarzystwie z takim napięciem. 
7
7. Yan An
Miałaś koleżankę, która pracowała w wytwórni Cube. Od dłuższego czasu uważała, że znajdzie ci w niej chłopaka, a ty śmiałaś się z tego, uznając to za dobry żart. Nie spieszyło ci się do związku. Bardzo lubiłaś bycie niezależną osobą, a z drugiej strony nie pogardziłabyś poznaniem jakiegoś chłopaka, który zawróciłby tobie w głowie. 
Nadszedł jednak ten dzień, kiedy oznajmiła ci, że znalazła dla ciebie partię, a ty zdziwiłaś się, iż ona mówiła o tym na poważnie. Początkowo nie byłaś przekonana do randki w ciemno. Nie znałaś jej na tyle, by stwierdzić, czy może jej gust do mężczyzn nie jest całkiem inny niż twój. Bałaś się, że umówi cię z kimś, z kim będziesz czuła się niezręcznie. Na dodatek nie chciała ci nic powiedzieć o tej osobie. Denerwowało cię to niezmiernie. 
Siedziałaś właśnie w kawiarni w której miałaś się spotkać ze swoją randką. W głowie układałaś wiele czarnych scenariuszów tego spotkania i miałaś kilka razy po prostu ochotę wyjść stamtąd i odwołać ten cyrk. Z drugiej strony twoja koleżanka była bardzo podekscytowana tym wszystkim i nie chciałaś robić jej przykrości. Wiedziałaś, że ona nie skrzywdziłaby cię w żaden sposób, więc postanowiłaś jej zaufać, iż ten chłopak spodoba ci się, tak jak ona to uważała. 
Wtedy zobaczyłaś coś co na chwilę cię zszokowało. Do tej kawiarni wszedł Yanan. Był to Chińczyk z zespołu z którym pracowała twoje przyjaciółka. Uznałaś, że na pewno to nie był zbieg okoliczności, skoro to właśnie on się zjawił w ten dzień w tej kawiarni i utwierdziło cię w tym to, że zaczął iść w twoją stronę z uśmiechem. Dziwił cię jednak jego strój. Oprawki bez szkieł, dziwny przedziałek na włosach i trochę staromodny strój. A po za tym jeszcze zastanawiało cię to, czy jako gwiazda on może umawiać się tak po prostu z kimś?
— Zdziwiona, że miała mnie na myśli? — zapytał ewidentnie dumny z siebie. 
Nie wiedziałaś co mu na to odpowiedzieć. Byłaś rzeczywiście zdziwiona. Poznaliście się już i widywaliście kilka razy przez twoją przyjaciółkę, gdy prosiła cię o dostarczenie czegoś do jej miejsca pracy. Często zamieniałaś z nim kilka słów i wydawał ci się bardzo grzecznym i ułożonym chłopakiem. Dodatkowo musiała kilka razy napomknąć koleżance, iż onieśmielała cię jego uroda. 
— Trochę — wydukałaś coś w końcu z siebie zakłopotana. Poczułaś, że jednak ta randka to był strzał w dziesiątkę, tylko nie rozumiałaś, czemu twoja koleżanka nie powiedziała ci, że o niego chodzi i czemu on wiedział, że spotka się z tobą. Przecież to było po nim widać. 
— Jak coś to na co dzień nie noszę takich ciuchów. To po prostu kamuflaż. 
Miałaś ochotę zaśmiać się na to co powiedział. Przecież on pomimo tych akcesoriów był rozpoznawalny bez problemu. Trochę cię to też martwiło. Wiedziałaś, że Pentagon nie należy do tych najpopularniejszych zespołów, ale i tak ryzyko spotkania fanki nadal istniało. 
— Muszę ci coś jeszcze wyznać, bo nie chcę cię okłamywać. — Zaskoczył cię ponownie. — Ja wiedziałem, że spotkam się z tobą. Co lepsza, to ja poprosiłem, żeby twoja przyjaciółka nas ze sobą umówiła. Spodobałaś mi się bardzo, choć zazwyczaj widujemy się krótko — powiedział wszystko bez zająknięcia, co cię jeszcze bardziej dziwiło. Twoje serce na samą myśl, że podobałaś się takiemu przystojniakowi zabiło mocniej i poczułaś, jak twoje poliki płoną przez zawstydzenie. 
— Ja  nie wiem co powiedzieć — wyznałaś szczerze. 
Na chwilę zapadła cisza i postanowiłaś w jej trakcie chwycić menu, które leżało na środku stołu, żeby coś wybrać. On najwidoczniej pomyślał o tym samym, lecz zamiast tego chwycił twoją dłoń, co cię speszyło. On na dodatek pogłaskał ją delikatnie i dopiero wtedy puścił, a to sprawiło, że poczułaś, iż twoje serce delikatnie przyśpieszyło z pompowaniem krwi. Spojrzałaś na niego niepewnie, a on ręką, którą wcześniej trzymał twoją, drapał się podbródku, z zamkniętymi oczami. 
— Ona ma takie delikatne dłonie — powiedział to szeptem z lekkim rozmarzeniem i chyba miał nadzieję, że tego nie słyszysz. 
8
8. Yuto
Byłaś na spotkaniu integracyjnym z pracownikami wytwórni Cube. Oprócz staffu były z wami członkowie zespołów, w tym Pentagon, z którymi miałaś słaby kontakt, bo więcej pracowałaś z dziewczynami. To nie był twój wybór, tak zostałaś przydzielona. Czasami żałowałaś, iż nie możesz bliżej poznać tego zespołu pełnego chłopaków. Miałaś też słabość do Japończyków, a w tym zespole przecież był jeden, na dodatek bardzo w twoim typie wizualnym, Adachi Yuto. 
Pomyślałaś, że może uda ci się do niego zagadać na tej imprezie. Namawiała cię do tego nawet Sorn, jedna z członkiń CLC, bo od dawna wiedziała, iż jesteś nim zainteresowana. Nie byłaś świadoma tego, jak bardzo to było widać po tobie. Niestety nie miałaś odwagi na wykonanie jakiegoś ruchu w jego stronę. Wiedziałaś, że był miły i nieśmiały z opowieści innych, a mimo to wydawało ci się, że wydzielał jakąś mroczną aurę. 
W pewnym momencie zauważyłaś, jak podchodzi do niego Yujin, która także należała do CLC. Poczułaś dziwne ukłucie zazdrości, ale nie tyle o niego, co o to, że ona potrafiła tak swobodnie do niego zagadać. Jednak coś cię zaskoczyło po chwili. Yuto spojrzał niespodziewanie w twoją stronę i uśmiechnął się delikatnie, a ty zamiast to odwzajemnić, szybko odwróciłaś wzrok zawstydzona, że przyłapał cię na obserwowaniu go. Nie chciałaś wyjść na jakiegoś stalkera. 
Nagle usłyszałaś, że krzesło naprzeciwko ciebie szura i oczywiście usiadł na nim Yuto, a ty chciałaś uciec pod stół ze wstydu. 
— Słyszałam, że chcesz mnie poznać. 
Zaskoczona jego wypowiedzią ponownie na niego spojrzałaś. To był błąd. On obserwował ciebie z takim intensywnym spojrzeniem, które ci się spodobało, aż za bardzo. Przeszły cię od niego przyjemne dreszcze. 
— Z tego co wiem, to pracujesz tylko z dziewczynami? — Próbował cię zagadać po raz drugi. 
Było ci głupio, bo głos nie chciał się wydobyć z twojego gardła, a jedyne co potrafiłaś w tym momencie zrobić, to uciekać wzrokiem i przytakiwać na jego pytania. Byłaś przerażona, że on tak na ciebie wpłynął. Nigdy wcześniej tak się nie czułaś. 
Ukradkiem ujrzałaś, że Sorn i Yujin siedziały teraz razem i was obserwowały z zaciekawieniem. Domyśliłaś się wtedy, że to one poprosiły chłopaka, by ten do ciebie zagadał. Musiał to być ich plan. 
— Przepraszam, że tak mało mówię, ja po prostu... — udało ci się w końcu coś zacząć, uniosłaś znowu głowę, wasze spojrzenia się spotkały i zrozumiałaś po jego minie, że chwilowo cię nie słuchał, bo oderwał właśnie wzrok od telefonu i spojrzał na ciebie słodkim, zakłopotanym spojrzeniem. Musiałaś znowu zignorować swoje szalone bicie serca przez ten uroczy widok.
— Przepraszam, nie odzywałaś się, więc uznałem, że nie będzie ci przeszkadzać, iż odpowiem na jedną wiadomość... — Normalnie zdenerwowałoby cię takie zignorowanie, ale tym razem nie miałaś serca wybaczyć, a dodatkowo czułaś się winna całej sytuacji przez to, że nie potrafiłaś się szybciej odezwać. 
 
9. Kino
Miałaś ogromną ochotę na spacer po plaży mimo bardzo brzydkiej pogody. Wsiadłaś więc w samochód i już zamierzałaś spełnić swoją zachciankę, lecz nim wbiłaś cel w GPS w swoim telefonie, on zaczął dzwonić. Połączenie było od Hyunggu, przyjaciela, którego bardzo uwielbiałaś, więc stwierdziłaś, że odbierzesz zanim wyruszysz. 
— Noona! Co teraz robisz? — rzekł to bardzo radośnie, a u ciebie wywołało to automatyczny uśmiech. 
— Jadę właśnie na plażę, żeby zobaczyć zachód słońca — wyjaśniłaś mu swój plan, który wcale go nie zdziwił. Wiedział doskonale, że byłaś romantyczką i marzycielką, przez co często wpadałaś na takie pomysły. 
— Nie możesz się tam udać beze mnie. Jak jedziesz autem to zahacz o moją wytwórnię, to wybiorę się z tobą noona. — Wiedziałaś, że to nie podlegało dyskusji, bo inaczej chodziłby potem smutny, iż nie zgodziłaś go wziąć ze sobą, a przecież tak uwielbiałaś jego uśmiech, więc nie mogło ci go brakować. Oznajmiłaś mu, że będziesz po niego za piętnaście minut. 
On już czekał na ciebie zamaskowany na chodniku. Podjechałaś na chodnik, a on wskoczył do samochodu od strony pasażera. Widać było w nim ekscytację waszym wspólnym wypadem. Lubiliście bardzo ze sobą spędzać czas, choć uważałaś, że to ty jesteś tą, która zbyt mocno zaangażowała się w tą znajomość... Czułaś coś do niego na pewno, lecz uważałaś, że on może nie lubić starszych dziewczyn, albo że traktuje cię jak siostrę i mogłaś pomarzyć o czymś więcej. 
W drodze on milczał, co cię trochę zmartwiło, bo na co dzień bardzo dużo ci mówił. Dopiero na skrzyżowaniu zorientowałaś się, że zasnął. Domyślałaś się, jak musiał być zmęczony po większości dnia spędzonego wytwórni. Ostatnio zbliżał się ich czas nowej promocji, dlatego ćwiczyli znowu intensywniej, by wypaść jak najlepiej. Pozwoliłaś mu odpoczywać na siedzeniu twojego samochodu, a sama skupiłaś się na drodze. 
Gdy dojechałaś na miejsce i silnik zgasł, on jak na zawołanie zaczął się przeciągać. Marudził coś pod nosem, że mogłaś go obudzić, lecz zignorowałaś to. Wyszliście na zewnątrz i jeszcze słońce było zbyt wysoko, by zobaczyć efekt, po który przyjechałaś w to miejsce, dlatego rozłożyłaś kocyk i usiedliście na nim. Tym razem dużo rozmawialiście, a czas leciał bardzo szybko. W pewnym momencie ujrzałaś, że to już. Tylko połowa słońca wystawała na horyzoncie i odbijała się w wodzie. To było to, co chciałaś ujrzeć. 
— Niby piękny widok... — wtrącił twój towarzysz — jednak nie dorównuje piękny obok mnie. — Te jego słowa sprawiły, że doznałaś szoku i spojrzałaś w jego stronę momentalnie. On posłał ci ten jeden z twoich ulubionych uśmiechów. Gdy dotarło do ciebie, że naprawdę miał na myśli ciebie, twoje serce zaczęło głośno kołatać. Nabrałaś nadziei na to, że może jednak podobałaś mu się. 
10
10. Wooseok
Tego dnia byłaś umówiona na randkę w ciemno z kuzynem swojej przyjaciółki ze studiów. Jednak przed wyjściem na nie, przyszedł do ciebie Wooseok, twój przyjaciel. Nie chciałaś mu się przyznać do tego spotkania, bo bałaś się, że cię wyśmieje. Nie mogłaś też go wygonić bez powodu, żeby nie urazić go, a potrzebowałaś wyszykować się do wyjścia. Gdybyś potrafiła kłamać, to udawałabyś, że wychodzisz z przyjaciółką, ale nie umiałaś oszukiwać. 
Jeszcze jakby tego było mało, on przyniósł jakieś filmy, które chciał z tobą obejrzeć. Nie wiedziałaś jak mu odmówić i z drugiej strony wolałaś oglądanie z nim filmów niż randkę z obcą ci osobą. Ale właśnie o to chodziło twojej przyjaciółce. Musiałaś wyleczyć się ze słabości do Wooseoka. W końcu on był idolem i mógł tylko marzyć o związku, jak przypuszczałaś. Uważałaś też, że nawet mu się nie podobasz na tyle, więc musiałaś jakoś pozbyć się uczuć do niego, by nie przeszkadzały w waszej przyjaźni. 
Wooseok zaczął podejrzewać, że coś jest nie tak, bo marudziłaś na filmy, które przyniósł a doskonale pamiętał, że bardzo zależało ci na obejrzeniu ich. Dla niego w wieczorach z filmami, chodziło bardziej o spędzenie czasu z tobą, niż o fabułę, więc nie przeszkadzało mu oglądanie nawet komedii romantycznych, zamiast horroru, który on wolałaby obejrzeć. Może nie przepadał za tym gatunkiem tak do końca, ale chciał zobaczyć jeden, który ostatnio wyszedł. 
Wtedy zadzwoniła twoja przyjaciółka. Odebrałaś, niechcący włączając rozmowę na głośnik, przez co Wooseok dokładnie wszystko słyszał. 
— Rusz swój tyłek i szykuj się na tą randkę. Nie chcesz chyba, by mój kuzyn zniechęcił się samym czekaniem na ciebie. 
Pospiesznie się rozłączyłaś, bo bałaś się, że powie coś jeszcze o twojej słabości do Wooseoka, a to już pogrążyłoby cię totalnie przed nim. 
— Czyli masz teraz randkę? — rzekł trochę jakby zawiedziony. Według ciebie dlatego, bo nie mogłaś przez to z nim obejrzeć filmów, choć dziwiło cię to, że były to same interesujące ciebie tytuły. 
— Ona namawia mnie na randkę z jej kuzynem. Podobno jestem w jego typie. Nie do końca chcę tam iść — powiedziałaś to szczerze, bo coraz bardziej uświadamiałaś sobie, jak zależało ci na zostaniu z Wooseokiem. 
— W takim razie nie idź. Odwołaj to lepiej. Jestem tu ja, a nie byle kto. Nasze spotkanie to też może być randka — oznajmił to stanowczo, przez co ciebie zamurowało. — W końcu to my darzymy się wzajemnymi uczuciami. 
Tego było dla ciebie za wiele. Jeszcze odsłonił przed tobą swoją uroczą stronę, którą kochałaś, a on dawno już się w tym zorientował. Posłał ci serduszka z placów, a ty umierałaś wewnętrznie. Twoje serce waliło jak oszalałe na samą myśl, że on odwzajemniał twoje uczucia, a dodatkowo w tak piękny sposób okazywał ci to wszystko. Oczywiście odwołałaś spotkanie, mimo protestu przyjaciółki i spędziłaś cudownie swoją pierwszą randkę z Wooseokiem. 


Tak wiem, nie wyszło takie feelsowe, jak zapowiedziałam. ;-; Nie wiem co mi jest. 
I tak, pewnie są błędy, bo słabo to sprawdziłam. :( Pozdrawiam, kocham, tęsknię.  

sobota, 3 lutego 2018

Ważna informacja

Ważna informacja!

Pewnie nikt nie spodziewał się tej wiadomości ode mnie i zapewne nie zadowoli ona was… Jednak nadszedł ten dzień po trzech latach regularnego pisania, że po prostu czuję się wypalona i postanowiłam zawiesić moją działalność autorki na jakiś czas.
Po pierwsze to chcę was uspokoić, że to nie na stałe. Na pewno wrócę. Może i będzie to szybko, może trochę dłużej. Zależy od czasu i weny. Weny póki co mi brakuje. I ostatnio męczę się, by napisać cokolwiek na czas. Stwierdziłam, że potrzebuję chwilowo odpoczynku od tego. Chcę porobić wiele innych rzeczy, wziąć się za siebie w innych dziedzinach życia i wrócę tu do pisania, jak może będę pewna, że wena mi się unormuje i czas. Naprawdę tego nie porzucę, ale muszę zawiesić moje opowiadania na jakiś czas, bo inaczej zepsuję je w końcu.
Przepraszam, że was zawodzę, ale niektórzy mogli zauważyć, że nawet na czytanie ostatnio nie mam czasu. Zawsze wzbraniałam się przed tym, żeby kiedykolwiek zawieszać coś w trakcie, ale jednak to mnie dopadło. Jest mi ciężko pisać tę informację, ale tak muszę zrobić.
Dziękuję wam za czytanie mnie, wspieranie komentarzami, które naprawdę zawsze podnosiły mi na duchu i pokazywały, że naprawdę robią coś, co lubią inni. Jestem wam wdzięczna za całą uwagę dla mnie i nie zmuszam was, byście byli tu nadal jak wrócę, ale jak poczekacie na mnie, to będę wam niezmiernie wdzięczna. Trzymajcie się wszyscy ciepło i do zobaczenia, mam nadzieję za jak najkrótszy czas.  

wtorek, 30 stycznia 2018

Lekcje miłości: Rozdział 9

Lekcje miłości
Rozdział 9


*Baekhyun*

            Kiedy zastałem Shinrę przyklejoną policzkiem do stolika wydawała się taka inna. Na co dzień sprawiała wrażenie opanowanej i ułożonej dziewczyny ze swoimi zasadami. W tamtym momencie wyglądała jak osoba, która ma mnóstwo problemów, a zarazem była tak urocza, że wiedziałem, iż nie oprę się od skomentowania tego, jak wytrzeźwieje. Wymyśliłem dla niej odwet za to, że nas tak wszystkich nastraszyła.
            Zauważyłem, że zaczęła się budzić, a ta jej cała koleżanka już sobie poszła, uważając, że sobie z nią poradzę. Dlaczego powierzyła ją mi, a nie zajęła się nią sama? Nie mogłem tego pojąć. Nie miałem innego wyjścia, jak dobudzić dziewczynę i zabrać ją ze sobą do dormu. Westchnąłem głęboko i zacząłem ją szturchać palcem w policzek. Ona zaś wystraszyła się chyba, bo gwałtownie podniosła głowę i zaczęła się rozglądać przymrużonymi oczami i po chwili wskazała na mnie swoim palcem.
— Beakhyun! Przyszedłeś mnie zabrać do siebie? — Wraz z tym pytaniem zaczęła się do mnie uśmiechać w dziwny sposób. — Jesteś taki dobry dla mnie. Lubię to w tobie! — Wiedziałem, że niby to jedynie słowa pijanej osoby, a jednak poczułem się doceniony. — Będziesz mnie bronił przed tym draniem? — Jakby w celu uproszenia mnie zrobiła minę zbitego psa, a ja zląkłem się. Czy ona mówiła o swoim byłym? Od razu miałem czarne myśli i bałem się, że chłopak ją nadal krzywdził.
— Oczywiście, że cię obronię — zadeklarowałem jej, choć wiedziałem, że nie mogę wiele dla niej zrobić. Chciałbym móc ją wesprzeć i pomóc jej gdy tego potrzebuję, lecz musiałem wziąć pod uwagę to, że nie zawsze będę miał na to czas.
— A przed tatą? — Tego nie rozumiałem. Musiało się coś wydarzyć tego dnia oprócz kłótni z Anri. Pewnie dlatego Shinra zareagowała tak emocjonalnie i próbowała zapić swoje smutki.
— Też, ale chodźmy. Dasz radę stanąć na nogi? — zapytałem niepewnie, bo wyglądała naprawdę słabo.
— Chyba nie. Czuję, jakby zamieniły się w galaretę.
            Wiedziałem co musiałem zrobić. Może nie należałem do najsilniejszych osób, lecz szacując, że nasz dorm nie znajdował się tak daleko, uznałem, że dam sobie radę. Kucnąłem przed nią i czekałem aż wejdzie na moje barana. Nie trwało to długo. Owinęła ręce wokół mojej szyi, ja zaś podniosłem się z nią i chwyciłem jej nogi, tak by było nam wygodniej iść.
— Zawsze chciałam być niesiona w ten sposób. — Majaczyła mi do ucha, a ja uniosłem mimowolnie kącik ust. — Widziałam to wiele razy w dramach. Lubię oglądać dramy, te najromantyczniejsze. Nikt o tym nie wie. Nie możesz tego nikomu powiedzieć.
Miłe było to, że dzięki jej wylewności w tamtym momencie dowiadywałem się czegoś więcej o niej. Wiedziałem, że później mogłoby mi się to przydać… Tylko do czego? Nie powinienem jej podrywać, za bardzo zbliżać się do niej dopóki jej siostra nie przestanie patrzeć na mnie jak patrzyła ostatnimi dniami. Poczułem się jak między młotem a kowadłem. Podobała mi się Shinra, a nie chciałem ranić Anri… Wiedziałem też, że Shinra także by tego nie chciała. Kochała swoją siostrę, choć jej tego nie okazywała. Czułem to. Już kilka razy ujrzałem jej troskę o nią, która nie była łatwa do dostrzeżenia gołym okiem. Musiałem najpierw pomóc dziewczynom naprawić relację między sobą, a potem mogłem dopiero myśleć o moich uczuciach. A i musiałem pozbyć się tego Jaemina. Nie mogłem pozwolić, by dłużej krzywdził tę dziewczynę.

*Sehun*

            Rozmawiałem z Anri, by powiedzieć jej, iż Baekhyun zajął się jej siostrą. Ona była bardzo spanikowana i cieszyła się, że Shinra się znalazła. Jednocześnie wyczuwałem w jej wypowiedziach zazdrość o mojego kolegę. Widziałem przecież jak ona na niego ostatnio patrzyła. A ona nie miała u niego żadnych szans. Nie mogłem pozwolić, by się na nim zawiodła. Zdążyłem zauważyć, że była bardzo dziecinna, a co za tym idzie miała naiwność dziecka. Jeżeli ktoś ją by zachwiał, mogłaby się załamać. Nie chciałem tego. Tylko co ja mogłem zrobić? Sam byłem w dołku emocjonalnym od jakiegoś czasu. Straciłem dziewczynę i przyjaciółkę. Przestała kompletnie się ze mną zadawać… Czy ja mogłem w takim stanie pomóc komuś?
Czy ty także uważasz, że Baekhyun lubi moją siostrę? — zadała mi to pytanie niespodziewanie.
— Nie wiem tego, znają chyba się za krótko…. Po prostu widać, że ich ciągnie do siebie, ale to jeszcze nie przesądzone. — Postanowiłem póki co ją uspokoić w ten sposób, choć dla mnie sprawa wyglądała jasno. Znałem go i wiedziałem, że wkrótce pewnie zakocha się w jej siostrze i będzie próbował coś z tym zrobić. Nawet jeśli Shinra nie była nim zainteresowana, to Baekhyun nie spojrzy na Anri jak na dziewczynę. Mogłem być tego pewien.
Ja uważam… Że moja siostra też go polubi wkrótce. Zasługuje na kogoś takiego dobrego, mimo to, ja jestem zazdrosna, że to nie ja jestem na jej miejscu. — Ta wypowiedź mnie całkowicie zaskoczyła. Ona była świadoma wszystkiego. Zrobiło mi się jej żal okropnie i postanowiłem coś szalonego. Zapragnąłem zająć się nią.
— Kiedy macie następne zajęcia? — zapytałem nagle, a ona umilkła w momencie i odezwała się dopiero po chwili.
Chyba pojutrze — odpowiedziała mi dość niepewnie.
— Możesz przyjść z chłopakami do dormu potem? Pomyślałem, że możemy gdzieś razem się przejść. — Nie wiedziałem, czy robię dobrze. Na pewno nie zamierzałem jej podrywać. Chciałem po prostu spędzić jej trochę czasu, by pokazać jej, że ktoś lubi to z nią robić bardziej niż z jej siostrą. Chciałem ją trochę dowartościować.

*Shinra*

            Obudziłam się w obcym dla mnie pokoju. Zdziwiłam się i próbowałam sobie przypomnieć poprzednią noc. Niestety wspomnienia z niej były zamazane. Ostatnie co mi się przypominało to moment, jak poprosiłam, by moja przyjaciółka dzwoniła pod numer Baekhyuna. Na samą myśli, że mogła mnie posłuchać podniosłam się gwałtownie. Czyżbym była w jednym z pokoi w dormie? Rozglądałam się nerwowo, by zobaczyć jakieś znaki i ujrzałam zdjęcie w ramce stojące na komodzie obok łóżka. Szybko je chwyciłam i od razu poznałam szczęśliwą dwunastkę na nim i o dziwo znajdowało się też tam kilka dziewczyn. Zastanawiało mnie to… Jedynie Kyurin kojarzyłam jako aktorkę i oficjalną dziewczynę Junmyeona. Czyżby inni z nich też mieli dziewczyny? Nie opowiadali za dużo o tym, bo najwidoczniej było to tajemnicą, lecz ewidentnie Kris obejmował jedną z nich. Zaciekawiło mnie to strasznie, jednak byłam pewna, że głupio będzie mi wywiedzieć się tego od Baekhyuna.
            Postanowiłam wyjść z tego pokoju i dać znać ludziom, że żyję. Jak tylko próbowałam wstać poczułam przeszywający moją głowę ból. Niekontrolowanie krzyknęłam z tego powodu i złapałam się w miejsce w którym odczułam ten dyskomfort. Usłyszałam po chwili pukanie do drzwi. Byłam w moich ciuchach, więc bez wahania rzekłam delikatnie ”proszę”. Odwróciłam się w stronę wejścia i ujrzałam jedną z dziewczyn ze zdjęcia. Wyglądała na nieśmiałą i nie była na pewno Azjatką.
— Mogę ci w czymś pomóc? — Zaskoczyła mnie dobrą wymową naszego języka. Uśmiechnęłam się do niej od razu i twierdząco pokiwałam głową.
— Mogę wiedzieć, czy Baekhyun jeszcze śpi? — zapytałam jej.
— Oni od dawna są na treningu. Spałaś bardzo długo.
            Zatkało mnie w tamtym momencie. To znaczyło, że opuściłam zajęcia. Wiedziałam, że w domu będzie ciężko kiedy w końcu do niego dotrę. Ojciec chciał ze mną porozmawiać, a ja nie zjawiłam się wieczorem w domu, dodatkowo spałam po za domem i na pewno do niego dotrą też wieści, że nie było mnie na uczelni. Miałam przechlapane na całej linii. Jeszcze tak bardzo nie nabroiłam nigdy. Zawsze starałam się być ułożona, by ojciec nie miał do mnie zastrzeżeń. Musiałam mu stawić czoła. Nie mogłam uciec od naszej rozmowy i przede wszystkim musiałam udowodnić mu, że nie jestem już dziewczyną Jaemina.
— Będę musiała wrócić do domu. Podziękujesz mu ode mnie i przekażesz, by odezwał się, jak tylko będzie miał chwilę? — Ona mi na to przytaknęła w uroczy sposób. — Wiem, że to głupie, ale mogę zapytać o twoje imię? I czy któryś z chłopaków to może… — Nie umiałam dokończyć tego zdania, lecz chyba się domyśliła o co chciałam ją zapytać.
— Jestem Amelia i tak, Yixing jest moim chłopakiem.
            Ta odpowiedź mnie usatysfakcjonowała. Jakoś ulżyło mi, że chłopacy na spokojnie mają dziewczyny i dobrze się z nimi kryją. To znaczyło, że nie mieli tak ciężko, jak mi się wydawało. Wiele fanek traktowało ich jak swoje własności, a oni przecież nie mogli należeć do nich wszystkich i byli przede wszystkim ludźmi z potrzebą miłości jak każdy.

***

            Kiedy weszłam do domu od razu wiedziałam, że tata też w nim został tego dnia. Rzadko kiedy nie zjawiał się w swojej pracy. Musiał naprawdę być na mnie wściekły i oczekiwał mnie zapewne. Najchętniej zaszyłabym się w moim pokoju. Nie mogłam. Musiałam iść z nim porozmawiać. Wzięłam głęboki oddech i udałam się w stronę jego gabinetu. Nawet nie pukałam do niego, po prostu weszłam.
            Oczywiście nie myliłam się. Zastałam go tam i na mój widok uniósł wzrok, który był bardzo surowy. Nie mogłam się już wycofać. Weszłam do środka i usiadłam na krześle dosuniętym do jego biurka po jego przeciwnej stronie. On odłożył zaś swoje papiery, które podpisywał i założył ręce na piersi.
— W końcu raczyłaś się zjawić? — Jego ton głosu nie podobał mi się. Jednak musiałam to znieść.
— Przepraszam. Spotkałam dawną znajomą i trochę nas poniosło, piłyśmy. — Postanowiłam być z nim szczera do bólu, by zrozumiał, że nie ukrywam nic przed nim. Wiedziałam, że ciężko będzie go przekonać do prawdziwej sytuacji, mimo to, musiałam próbować.
— A może spędziłaś noc z Jaeminem? — Widziałam, że był zdenerwowany, nie mogłam pozwolić na to, by myślał w ten sposób. Musiałam się bronić.
— Nie. On od jakiegoś czasu nie jest moim chłopakiem. Byłam z nim, ale teraz on kłamie. Chciałby, bym do niego wróciła, a ja nie zamierzam tego zrobić. Zdradził mnie. Jestem sama sobie winna, że ufałam takiemu idiocie — mówiłam to tak oschle, że sama się przeraziłam.
            On zaledwie westchnął głęboko i spojrzał gdzieś w bok. Pewnie głowił się nad tym, czy może mi wierzyć. Miałam nadzieję, że go przekonam tą przemową i wtedy wpadłam na pomysł. Przecież Jaemin ciągle wypisywał do mnie te durne wiadomości. Szybko wyciągnęłam telefon z kieszeni, odblokowałam go i przysunęłam w jego stronę, a on spojrzał na niego podejrzliwie.
— Zerknij na wiadomości od Jaemina — zaproponowałam mu i on chwycił niepewnie moje urządzenie.
            Obserwowałam zmiany na jego twarzy jak czytał zawartość, o którą go poprosiłam. Widziałam, że powoli znowu się denerwował, choć tym razem zapewne na niego, a nie na mnie. Nie mogłam się doczekać na to, co powie później.
— Wiesz o tym, że jego bluźnierstwa i to co ci pisze jest karalne? — Miałam ochotę się zaśmiać, że tak szybko zmienił swoje zdanie o mnie. Byłam też szczęśliwa, że jednak dowiedział się o tym, co czynił Jaemin. Wiedziałam, że od tego momentu nic nie ujdzie już mu na sucho.

*Eunmi*

            Rano postanowiłam się udać do szpitala, odwiedzić mamę po raz kolejny. Wiedziałam, że wkrótce ją wypisują, więc mogłam odetchnąć z ulgą. Chciałam jak najszybciej pogodzić się z nią. Nie spodziewałam się tego, co zastałam na miejscu. Jakiś młody mężczyzna trzymał moją matkę za rękę. Wyglądało to dwuznacznie. Nie znałam go i nie podobało mi się to ani trochę. Oczywiście na mój widok oboje się speszyli i on odsunął się od niej w momencie.
— Czemu przyszłaś o takiej porze? Nie masz zajęć? — zapytała mnie mama z przerażonym spojrzeniem.
— Akurat dziś mam kilka odwołanych i postanowiłam z tego skorzystać. Niestety widzę, że w czymś przeszkodziłam. — Jeszcze nie wiedziałam, kim był ten człowiek, a nie chciałam z nim mieć nic do czynienia.
— W końcu mogę cię poznać. Wiele o tobie słyszałem — odezwał się, choć nikt go o to nie prosił. — Nazywam się Yoon Yeongsuk i jestem przyjacielem twojej mamy — wyjaśnił mi to po krótce, a ja nie wiedziałam, czy był ze mną szczery do końca. Trochę to wyglądało, jakby był dla niej kimś więcej, a bali się mi to powiedzieć. Miałam mieszane uczucia co do tego. — Ja już może sobie lepiej pójdę, bo pewnie chcecie pobyć we dwie…
— Nie chcę żebyś szedł. — Jak gdyby nigdy nic zwróciła się moja rodzicielka do niego, a mnie trochę zamurowało. Wiedziałam, że muszę ja to zrobić, bo to ja byłam w tym momencie dla niej intruzem.
— Skoro mama woli przebywać z tobą, to ja wyjdę i nie będę wam dzisiaj przeszkadzać.
            Po tych słowach po prostu wyszłam sobie. Nie zamierzałam dłużej patrzeć na nich razem. To nie tak, że miałabym za złe mamie jeżeli kogoś by sobie znalazła. Miała do tego prawo… Tylko dlaczego on był taki młody w porównaniu do niej? Nie rozumiałam póki co nic. Musiałam ochłonąć i przemyśleć to w domu na spokojnie, a potem porozmawiać z nią i dowiedzieć się, czy może to rzeczywiście był jedynie przyjaciel.

*Kyungsoo*

            Byłem bardzo skupiony tego dnia na zajęciach. Starałem się wynieść z nich dużo, bo ostatnio czułem, że zaniedbywałem trochę naukę. Przecież po to zacząłem ten kurs przede wszystkim. Mimo to, co jakiś czas zauważałem, że Eunmi była znowu podenerwowana tego dnia. Czułem, że coś się wydarzyło i byłem tym zaniepokojony. Chciałem ją zapytać co się stało, a musiałem czekać do końca, bo nie mogłem tego zrobić przy reszcie. Na szczęście dzięki pełnej koncentracji czas zleciał mi szybciej i nim się obejrzałem Baekhyun i dziewczyny zbierali się do wyjścia. Szybko do niego rzuciłem, że nie wracam z nim i poczekałem na ich zniknięcie.
— Dzisiaj nie idę do szpitala. Byłam rano i to wystarczy mi — wyjaśniła mi Eunmi, bo zapewne domyśliła się, iż stoję za nią. Ona zaś wycierała tablicę i nawet nie raczyła się do mnie odwrócić.
— W takim razie co powiesz na to, żebyśmy poszli na jakąś czekoladę?
            Ona zastygła w miejscu, trzymając rękę w górze, a ja miałem ochotę ugryźć się w język. Przecież nie powinienem był dawać jej takiej propozycji. A co jeżeli ona mogła to źle odebrać? To nie tak, że nie podobała mi się. Bałem się jej reakcji, jeżeli zacznie mnie podejrzewać o podrywanie jej, czy coś podobnego. Mogła przez to zamknąć się przede mną na nowo. Nie chciałem tego, bo pragnąłem jej pomagać.
— Z chęcią się wybiorę — odpowiedziała mi radośnie, odwracając się do mnie przodem.
Zrobiło mi się w tym momencie ciepło w okolicach klatki piersiowej. Jej szeroki uśmiech to wywołał. Zobaczenie go było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem i to na dodatek z bardzo bliska. Byłem szczęśliwy, że zgodziła się ze mną wyjść bez żadnych skrupułów i na dodatek wyglądało na to, że potrzebowała takiego czegoś. Mogłem być z siebie dumny. Przeczuwałem, że ten jeden mój gest mógł wiele zmienić w naszej relacji. A co gdybym jednak spróbował zostać kimś więcej dla niej niż przyjacielem? Musiałem rozważnie przemyśleć wszystkie za i przeciw. Może to los dawał mi teraz ku temu szanse i nie dobrze byłoby ją przepuścić.
            Eunmi według mnie była piękne, lecz była też osoba, która potrzebowała w kimś oparcia. Pragnąłem dla niej nim być i miałem wielką nadzieję, że moje starania nie pójdą na marne. Jeżeli spodobałbym jej się także, to naprawdę zacznę wierzyć w przeznaczenie.


Jeszcze raz przepraszam, że tydzień temu nie wyrobiłam z rozdziałem ;-;