sobota, 13 lutego 2016

Rozdział 8

Nowy początek
Rozdział VIII

Gdy wchodziliśmy już do dormu było tam jakoś wyjątkowo cicho. Z salonu do jednego z pokoi przeszedł bez słowa Yifan i tylko trzasnął za sobą drzwiami. Spojrzałam na Baeka i oboje byliśmy bardzo zdziwieni sądząc po jego wyrazie twarzy. Nie rozumieliśmy nic z tego co widzieliśmy, choć czuliśmy, że nic dobrego. Następna zjawiła się wściekła Sumin z torbą w ręce. 
— Co się dzieje? — zapytałam szybko przyjaciółkę.
— Gdybym ja to jeszcze wiedziała? Nie chce ze mną gadać. Nie wiem, o co mu chodzi. Pewnie chce, żebym się domyśliła sama, ale ja nie mam pojęcia co zrobiłam źle. — Miałam ochotę zaśmiać się z niej, bo przecież to było oczywiste, a to ja nie miałam doświadczenia w związkach. 
— Może jest zazdrosny? — zasugerowałam delikatnie. 
— O kogo niby? — Ona naprawdę tego nie widziałam jak wróciłyśmy z wypadu z Shinee?
— Taemin na jego oczach powiedział, że cię kocha — oznajmiłam wprost, by zrozumiała. — Każdy chłopak nie byłby z tego zadowolony, tak myślę i widziałam jego minę wtedy.
— Ja i Taemin kiedyś uznaliśmy się za rodzeństwo dawno temu i często sobie to mówimy. Nawet jak opowiadam mu o Yifanie, to nazywa go szwagrem. Zapomniałam niestety, że nie rozmawiałam o tym z Krisem… Jaka jestem głupia. — Mówiąc to zaczęła się uderzać w czoło z otwartej dłoni. — Pewnie rzeczywiście nie wyglądało to za dobrze z jego perspektywy. Też bym się wściekła jakby jakaś dziewczyna mu tak powiedziała. Mógł chociaż jakoś mnie naprowadzić na temat, bo ja mam problemy z domyślaniem się. Muszę przyznać, że jestem trochę dzika i roztrzepana i trzeba do mnie długo przywykać. — Nie do końca się z tym zgadzałam. Ja dość szybko przyzwyczaiłam się do niej. Jednak miałam już do czynienia z całkiem podobną osobą w Polsce i się także z nią przyjaźniłam. W sumie to przypomniało mi, że dawno się z nią nie kontaktowałam i zapragnęłam niedługo do niej zadzwonić. 
— A co chciałaś z tą torbą zrobić? — zwróciłam uwagę na coś co mnie nurtowało jeszcze.
— Chciałam do domu pojechać — rzekła bez oporów. 
— A co ze mną? — zdziwiłam się. 
— Znikłaś. Myślałam, że też pojechałaś, a nie potrafiłam się dodzwonić do ciebie. Nie wiedziałam, że Baeka też nie ma. — Spojrzałam zaskoczona na Koreańczyka, który stał koło mnie w milczeniu. Wyglądało jakby chwilę myślał, a powiedział mi przecież, że komuś napisał wiadomość. 
— Cóż, napisałem do Krisa, bo miałem go ostatniego w wybieranych kontaktach, a on pewnie przez sytuację, jaka zaistniała, nikomu nic nie przekazał. — W takim razie ta część się wyjaśniła. 

Pozostawało pytanie dlaczego ja nie słyszałam telefonu? Pospiesznie na niego zerknęłam. Miałam wyłączone dźwięki i cztery nieodebrane połączenia od Sumin. Ostatnio byłam tak roztrzepana, że nie pilnowałam swojego urządzenia dobrze. 
— Miałam wyłączone dźwięki, przepraszam… — odparłam uśmiechając się do przyjaciółki. 
— Ważne, że nic ci nie jest. Obserwuj bardziej telefon, żebym nie musiała się martwić, zaraz myślę, że Jinki coś narobił. — Miała rację, też bym się martwiła na jej miejscu. — A z Krisem skoro wiem o co poszło to pogadam z nim. — Już miała iść w stronę pokoi chłopaków, gdy nagle się zatrzymała i odwróciła ponownie do nas — A tak w ogóle. To gdzie byliście?  Na randce? 

Zatkało nas oboje, widziałam, że Baek bardziej się zestresował, więc chciałam szybko zaprzeczyć.
— Byliśmy po prostu na sushi, bo Baekhyun miał ochotę. Prawda? – rzekłam najspokojniej jak potrafiłam, by nie snuła żadnych domysłów i rzuciłam porozumiewawcze spojrzenie na niego. 
— Tak — wyjąkał nie do końca pewnie i jakby zawiedziony, co mnie nurtowało.
— Jasne. Tylko sushi… Ja mam w to wierzyć? — Mówiąc to Sumin mrużyła oczy. Nic dziwnego, że miała takie zdanie po reakcji Koreańczyka.  
— Po Jinkim nie w głowie mi randki — skwitowałam, by widziała, że z mojej strony to naprawdę było po prostu wyjście na sushi.
— Fakt, wybacz Amelia — rzekła smutnie, a mi też zrobiło się jakoś nieswojo. 
— Czyli byłaś z nim na randce? — wtrącił ciekawsko Baek. 
— Z chęcią bym to wymazała z pamięci, gdybym wiedziała jak. — Było mi wstyd za siebie. 
— Przepraszam. Nie chciałem… — wyszeptał i widziałam, że poważnie się zmartwił. 
— Spokojnie, ja chyba pójdę wcześniej dziś spać. — Nie chciałam nikomu wtedy psuć humoru, a nie miałam go zbyt dobrego. Znowu przypomniałam sobie o przykrościach jakie mnie spotkały. 
— Jesteś pewna? — spytała Sumin. — Jeszcze chłopacy są w salonie. Możesz posiedzieć tam z nimi. — Pewnie chciała mnie pocieszyć, a ja nie miałam żadnych sił psychicznych tego dnia.
— To pewnie przeze mnie. — Zaniepokoił się biedny wokalista. 
— Nie — uśmiechnęłam się lekko w jego stronę. — Dzięki tobie świetnie się bawiłam, zmęczona jestem, to wszystko. 
— Wróciłaś! — Usłyszałam nagle okrzyk dwóch osób jednocześnie, które wyszły z salonu. Był to Yixing i Luhan.
— Martwiliśmy się strasznie — dodał Lay. — Sumin nie mogła się do Ciebie dodzwonić… — Znowu zrobiło mi się przykro, bo ktoś się o mnie martwił. W dodatku znowu był to on. 
— Ja przepraszam. Miałam dźwięk wyłączony. — Głos ugrzązł mi w gardle i udało mi się to ledwo wyszeptać.
— A ja napisałem sms, ale tylko do Krisa i ten z powodu kłótni z Sumin nic nie przekazał. — Wstawił się za mną Baek, a Yixing zmierzył go dość dziwnym spojrzeniem.
— Byłeś z nią? — zdziwił się Chińczyk. — Gdzie zniknęliście? 
— Mieliśmy ochotę na sushi — wydukałam jakoś niepewnie, bo zaskakiwała mnie jego reakcja. 
— I tak po prostu wyszliście nic nie mówiąc? — oburzył się. Co go ugryzło? 
— Uspokójcie się. Ważne, że wrócili, tak? – Przerwała dyskusję Sumin, za co byłam jej wdzięczna. Czułam się trochę osaczona. – Idę pogadać z Yifanem, Amelia chciała zaś iść spać, dajcie jej żyć i wyjaśnijcie swoje nieporozumienia między sobą drogie dzieci. 
Ruszyła w stronę pokoju najpewniej swojego chłopaka. Ja zaś także bez słowa udałam się do tego w którym zazwyczaj nocowałam. Czułam na sobie wzrok pozostałych tam członków zespołu. Wstydziłam się na nich spojrzeć, a na dodatek miałam zepsuty humor. Chciałam już kolejny dzień. 

***

Nie mogłam zasnąć. Było mi jakoś strasznie smutno. Miałam dość Jinkiego i przejmowania się nim. Nawet przypomnienie o tym, że dobrze się dziś bawiłam poza jego wizytą nic nie dawało. Zastanawiałam się, czy cały czas będzie tak to wyglądać. Czy może jednak da mi kiedyś wreszcie upragniony spokój. Potem zaczęłam myśleć o wypadzie na sushi z Baekhyunem. Byłam powoli praktycznie pewna, że mu się podobałam. Ale w tamtym momencie nie chciałam by żaden chłopak teraz coś do mnie czuł. Może za jakiś czas. W tym rzecz, że sama nie wiedziałam jak długo będzie jeszcze trwać ten mój lęk. Wiedziałam, że ci chłopcy nic mi nie zrobią, lecz to nie tylko o to chodziło. Po prostu nie miałam też ochoty na żadne randki, podrywy i tym podobne sytuacje. Myślałam też o tym, co bym zrobiła gdyby on nagle wyznał mi uczucia, czy coś w tym stylu. Co wtedy będę musiała zrobić. Nie chciałabym nikogo ranić. Mogłam mieć jedynie nadzieję, że taka sytuacja nie nastąpi szybko i gdyby coś takiego miało mieć miejsce, to będę wiedzieć czego bym chciała. 

Musiałam wstać. Leżenie wydawało mi się bez sensu w tym stanie. Stwierdziłam, że skoro wszyscy inni też poszli spać, to udam się do kuchni napić mleka. Liczyłam, że pojawi się Luhan i będę mogła z nim porozmawiać. Źle zrobiłam, po prostu idąc spać w takim stanie….

Kuchnia była pusta. Cisza panowała w całym dormie. Wyjęłam więc szklankę po cichutku z szafki i nalałam do niej zimnego mleka. Postanowiłam, że napiję się go i poczekam na Luhana chociaż chwilę. Miałam nadzieję, że się obudzi za jakiś czas i też się zjawi. Siedziałam tak i znowu pogrążałam się w myślach. Po wypiciu mleka wpatrywałam się w pustą szklankę. Z czasem obraz zaczął mi się rozmywać. Aż urwał mi się film.

Nagle usłyszałam czyjś szept, mówiący moje imię i poczułam, jak ktoś mnie szturchał. To był Luhan, który próbował mnie najwidoczniej obudzić. Poczułam, że spałam z twarzą położoną na stole i się obśliniłam. Szybko przetarłam twarz długim rękawem piżamy i się ocknęłam. 

— Jak długo tu śpię? — odrzekłam ochrypłym głosem. — I jak mogłam tu zasnąć? 
— Nie mam pojęcia. — Zaśmiał się lekko. 
— Czekałam na ciebie — wymamrotałam. 
— Na mnie? — zdziwił się. — Nie miałaś pewności, że przyjdę. Co jeśli bym tego nie zrobił? — Miał rację, bo przecież mógł wcześniej wypić mleko, lub wcale nie robić tego tej nocy.
— Sama nie wiem. Pewnie z czasem wróciłabym do siebie. Nie przewidziałam, że zasnę. 
— Rozumiem. Więc chciałaś pogadać? — Mówiąc to nalewał mleka do czystej szklanki. Potem usiadł na krześle naprzeciw mnie. 
— Dokładnie. Nie mogłam długo zasnąć — wyjaśniłam, nie wiedząc do końca od czego zacząć. 
— Co cię męczy?  Wiemy, że Jinki, ten drań, był tu wcześniej. — Gdy wymawiał jego imię brzmiał bardzo groźnie. Zaskakiwało mnie to, że Lu z tak nieskazitelną buźką tak potrafił. 
— Tak, był tu niestety i przez to boję się, że on nigdy nie przestanie. Nawet tutaj mnie znalazł. Nie chcę, by też wam jakoś zagrażał. — Zaczęłam drżeć mówiąc to. Nie byłam pewna, czy przez senność, czy może stres.  
— Powiemy wszystkim, żeby nikt go nie wpuszczał. A ty staraj się nie chodzić sama. — Było to jakieś rozwiązanie, lecz nie najprostsze. 
— Ciężka sprawa. Sumin często zrywa się z ostatnich lekcji, albo spieszy się i tata po nią jedzie, a ja wracam sama. Mało kogo tu znam z wiadomych przyczyn — odpowiedziałam mu szczerze. 
— Przydałaby ci się jeszcze jedna koleżanka — zasugerował.
— Nikt mnie w tej szkole nie lubi więcej. On mi w dodatku zepsuł opinię. 
— A nie ma kogoś, kto go też nie lubi? — Ta podpowiedź już trochę mi pomogła. 
— Minzy… Proponowała mi nawet zemstę na nim. Może mogłabym z nią porozmawiać. — Wydawało mi się, że dobrym pomysłem byłoby zbliżenie się do niej. 
— Doskonale! Pogadaj z nią. Na pewno ci pomoże, na początek wystarczy, że będzie cię odprowadzać do domu, a z czasem może znajdziecie plan na odbudowanie twojej opinii. 
— Nie wiem czy mamy podobne godziny zajęć, ale spróbuję się dowiedzieć czegokolwiek. — Szkoda, że nie miałam jej numeru telefonu. Musiałam w poniedziałek jej poszukać.
— To oby się udało i coś mi się zdaje, że to nie wszystko co cię martwi. — Przejrzał mnie. Luhan był niesamowitym przyjacielem. 
— Obiecaj, że to zostanie między nami. — Był to dla mnie krępujący temat, a mimo to, chciałam poznać jego opinię. On przytaknął mi. — Chyba podobam się jednemu z was — wystrzeliłam. 
— Masz rację, choć nie do końca. — Z tymi słowami na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek. 
— Co masz przez to na myśli? — Nie rozumiałam go i miałam nadzieję, że za niedługo wyjaśni mi także swoje wcześniejsze zachowanie.
— Nie mogę ci powiedzieć, bo z tą osobą także się przyjaźnię. — Zdziwił mnie tą wypowiedzią. O kim on mówił?
— Ja  na razie nie chce z nikim być. Rozumiesz chyba dlaczego? — Postanowiłam mu z tej strony przedstawić moje przemyślenia. 
— Nie do końca. Myślę, że dobrze zrobiłoby ci, gdyby ktoś, kto coś do ciebie czuje, zajął się tobą. — Pomyślałam o tym, jako czymś faktycznie pozytywnym, mimo to, wydawało mi się to trochę nierealne. 
— Ja jednak na razie nie chcę. — Zaprzeczałam nawet przed samą sobą, bo nie wiedziałam już czego chcę. — I tak za mało mnie znacie… Co ja mam zrobić jak on powie co czuje? 
— Ja myślę, że prędko to nie nastąpi. Choć z drugiej strony zależy kogo masz na myśli. — Znowu zdziwiła mnie jego wypowiedź. — Bez względu na to kto to będzie. Musisz posłuchać co podpowiada ci serce. Nie możesz się powstrzymywać, jeśli choć trochę to będziesz odwzajemniać. Możesz tego potem żałować. Na dodatek przeoczyłaś coś ważnego. Widzę, że mówisz o jednej osobie. Ja ci podpowiem, choć nie powinienem. Są takie dwie. A przynajmniej o tylu wiem.

Zatkało mnie. Luhan wiedział wszystko o wszystkich chyba. Skąd miał takie informacje? I jakim cudem mogłam podobać się komuś więcej? Przecież nie znałam ich długo, a niektórzy z nich mieli ze mną póki co bardzo słaby kontakt. 
— Jest trochę późno. Może pójdziemy spać, bo zasiedzimy się jeszcze do rana? — zaproponował, a ja chciałam wiedzieć więcej. Czułam jednak, że nic więcej z niego nie dałoby się wyciągnąć, bo był przyjacielem tej drugiej osoby. Pomyślałam od razu w pierwszej kolejności o Yixingu, bo byli blisko ze sobą, a na dodatek, popchnął go na mnie. Tylko może się mylił? Może to były jedynie jego podejrzenia? 
— Teraz nie da mi spokoju, kto jest tą drugą osobą — rzekłam jakby sama do siebie. 
— Pewnie długo tego nie zgadniesz. Nie myśl na razie o tym. — Uśmiechał się wraz z tą odpowiedzią. Trochę było to irytujące, że nie mogłam się dowiedzieć tego.

Poszliśmy do swoich pokoi. Jak położyłam się, zaczęłam myśleć nad każdym członkiem zespołu omijając oczywiście Krisa, czy może o któryś z nich. Zatrzymałam się w pewnym momencie…
— A co jeśli Luhan… — zaczęłam szeptać do siebie. — Może przyjaźń to pretekst, by się zbliżyć. To by tłumaczyło skąd wie. Baekhyuna łatwo było przejrzeć, więc nawet Sumin dawno zauważyła. Luhan jest zapewne dość skryty. Sama nie wiem co o tym myśleć. Nikt inny nie pasuje chyba… 

I tak myślałam przez długi czas zanim zmorzył mnie głęboki sen. 

***

Strasznie głośna muzyka dochodząca z salonu zerwała mnie na nogi. Zerknęłam na zegarek. Była godzina dwunasta. O czternastej miał przyjechać po mnie tata. Przeraziłam się. Nie skorzystałam w ogóle z niedzieli w dormie. Nie rozumiałam jak mogłam tak długo spać. Pośpiesznie wstałam, ubrałam się i poleciałam szykować do łazienki. Nikt nawet chyba nie wiedział, że krzątałam się tam, bo wszyscy najwidoczniej bawili się hucznie w salonie. Robiłam wszystko w pośpiechu, by jak najwięcej czasu mi zostało. 

Z łazienki pobiegłam do salonu. Gdy otworzyłam drzwi do niego wszyscy na mnie spojrzeli. Chanyeol przyciszył muzykę. 
— Wreszcie wstałaś. — Ucieszyła się Sumin. — Nie chciałam cię budzić, bo Luhan mówił, że późno zasnęłaś. A mam dla ciebie świetną wiadomość! — Ekscytacja w jej głosie mi się spodobała.
— Jaką? — pytałam niecierpliwie.
— Twój tata przyjedzie jutro rano. I nie idziemy na uczelnie. A dziś jest impreza tutaj na twoją cześć — oznajmiła radośnie, a ja nie rozumiałam do końca czemu.
— Co jutro jest za dzień? — Właśnie w tamtym momencie mnie olśniło. 
— Twoje urodziny głuptasie. — Straciłam kompletnie rachubę czasu ostatnio. — Wszystkiego najlepszego! Twój tata nam powiedział, bo ty oczywiście nie zamierzałaś się pochwalić. Dziś będziesz z nami imprezować, a jutro twój tata gdzieś cię zabiera — wyjaśniła, a mi strasznie spodobał się taki plan. 
— Na śmierć zapomniałam… — szepnęłam z niedowierzaniem. 
— Pewnie przez ostatnie wydarzenia. Nie martw się, dobrze się tobą zajmiemy. I tak w ogóle pogodziłam się z Krisem. — Wtedy on stanął za Sumin i przytulił ją od tyłu. Był to uroczy widok. Wolałabym, żeby się nie kłócili. 
— Cieszy mnie to. — Uśmiechnęłam się do tego szczerze.
— Zaraz przyjdą inni — dodał Yifan zaskakując mnie znowu. 
— Inni? — dopytałam.
— Zaprosiliśmy Shinee, kilku członków z Super Junior, ostatecznie chyba zjawi się tylko Kyuhyun, bo reszta zapracowana. Jeszcze chyba wpadnie Amber i kilka dziewczyn z Girl’s Generation. — Byłam w prawdziwym szoku, że ci idole chcieli to zrobić dla osoby której nie znali. — Zadzwoniłam dodatwowo po Minzy, co zasugerował Luhan. Mój tata po nią podjedzie. Powiedziała, że z chęcią będzie uczestniczyć w imprezie dla ciebie. 
— Naprawdę? Ale ja nie wiem co na to powiedzieć. To dla mnie zbyt wiele. 
— Nic. Robimy to dla ciebie, bo cię uwielbiamy – podsumowała Sumin. 

Wzruszyło mnie ich zaangażowanie dla mnie. Ostatni raz imprezę dla znajomych robiłam w podstawówce w restauracji McDonald. A tu na dodatek miało być mnóstwo osób, których znałam jedynie z patrzenia na nich w monitorze swojego komputera, jak podbijają świat tańcem i śpiewem. Zapowiadały się najlepsze urodziny w moim życiu. Już wiele zawdzięczałam tym osobom, a nie przestawały mnie zadziwiać. Sumin zmieniła moje życie na bardzo ciekawą przygodę. 

Jedyne co mnie martwiło cały czas, to to, że Jinki może im przeze mnie zaszkodzić, albo, że zranię Beakhyuna, czy kogokolwiek innego i będą jeszcze żałować, iż mnie Sumin do nich przyprowadziła. Z tych przemyśleń za chwilę mnie wyrwano, by rozerwać mnie w ramach moich urodzin. Dobra zabawa szybko się zaczęła. Sumin dała mi jedną ze swoich sukienek  zrobiła delikatny makijaż. Muzyka grała dość głośno cały czas i wszyscy byli radośni. Naprawdę moje urodziny powodowały takie pozytywne emocje wśród tych ludzi? Ciężko było mi w to wierzyć, lecz wszystko na to wskazywało. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz