środa, 24 lutego 2016

Rozdział 11




Nowy początek

Rozdział 11


Była to druga tak spokojna noc dla mnie. Śniły mi się tylko przyjemne rzeczy. Dlatego też rano bez problemu obudziłam się na czas. Bardzo szybko wyszykowałam się. Jednak jak wyszłam i tak pod drzwiami już czekała Minzy. To nie była to co Sumin, jeśli chodziło o punktualność. Zaśmiałam się w duchu na tą myśl.  

— Jesteś tak prędko? —zagadałam do niej. 

— Nie byłam pewna, czy trafię więc wyszłam wcześniej. — To było dość odpowiedzialne z jej strony. Podobało mi się takie podejście. — Jak minął Ci potem wieczór jak wyszłam? I wczorajszy dzień? — mówiła to, gdy powoli ruszyłyśmy.

— Całkiem przyjemnie — odpowiedziałam szczerze, bo wspomnienie poprzednich dni napawało mnie ekscytacją. 

— Ja też mam dobrą wiadomość. On naprawdę to zrobił — wyskoczyła z tym nagle, czego kompletnie nie zrozumiałam. 

— Co takiego i kto? — odparłam zdezorientowana. 

— Jinki. Wyjaśnił wszystkim, że to co mówił o tobie to kłamstwo. Że chciał cię wykorzystać, ale ty go odrzuciłaś i z zemsty chciał zepsuć ci opinię. Zrozumiał podobno, że na to nie zasługujesz jak cię potraktował. — Milczałam, bo nie umiałam uwierzyć jej słowom. 

— I uwierzyli mu? — chciałam się upewnić. 

— Tak, tak. W końcu to nie pierwsze jego kłamstwo. Teraz z niego się śmieją. Wszyscy stwierdzili, że jest najbardziej fałszywą osobą na uczelni i nie warto się z nim zadawać. Należy mu się za wszystko co robił. — Minzy była cała nakręcona jak to mówiła. Nic dziwnego. Też nie przepadała za nim. 

Doszłyśmy wkrótce na miejsce. W środku coś mnie zaskoczyło. Wszyscy ucichli na nasz widok. Jeden chłopak, którego kojarzyłam ze swojego kursu, podszedł do nas z jakimiś kartkami. Chyba było mu na imię Sungyoon z tego co pamiętałam. Nie odzywał się prawie do nikogo zazwyczaj. 

— Witaj Amelio. Nie było cię i Sumin także, więc sporządziłem wam notatki z wczorajszego dnia — powiedział to z wyczuwalną krępacją w głosie. 

— Witaj. To bardzo miłe z twojej strony. — Posłałam mu uśmiech w ramach wdzięczności. 

— Nie ma sprawy. Jak by co polecam się na przyszłość. — Mówiąc to także delikatnie uniósł kąciki ust. 

Gdy odszedł, Minzy chwyciła mnie pod rękę. 

— Jaka zmiana. Słodki Sungyoon zrobił ci notatki. — Jej głos wręcz świergotał, co mnie zszokowało. 

— Słodki? — Pewnie taką miał opinię na uczelni. 

— Tak na niego mówią wszystkie dziewczyny. Jest naprawdę uroczy. Teraz chyba już będą cię normalnie traktować tu ludzie. — Widziałam jak ją cieszyło to.  

— Chyba masz rację. To wielka ulga dla mnie, bo naprawdę było mi ciężko. 

— Domyślam się, bo wiem co ja czułam kiedyś. Ja będę powoli lecieć na swoje zajęcia. Zobaczymy się później. — Po tych słowach pobiegła przed siebie, a ja ruszyłam do mojej sali.

Okazało się, że Sumin podobno się przeziębiła i miało nie być jej cały tydzień. Tak przynajmniej napisała mi w wiadomości. Było mi trochę smutno, lecz Sungyoon zaprosił mnie, żebym usiadła obok niego pod jej nieobecność. Zgodziłam się. Na przerwie też razem usiedliśmy na ławce. 

— Słyszałem, że wczoraj miałaś urodziny — zagadał do mnie, a mnie to zdziwiło, skąd mógł to wiedzieć. — Spóźnione wszystkiego najlepszego — dodał z delikatnym uśmiechem. 

— Dziękuję. — Odwzajemniłam jego gest. 

— Powinnaś częściej się uśmiechać. Do tej pory chodziłaś smutna po szkole. — Coraz bardziej mnie to dziwiło co mówił, bo miałam zawsze wrażenie, że nie zwracał na mnie uwagi. 

— Wiele się wydarzyło, a na dodatek nikt mnie tu nie lubił — wyjaśniłam. 

— To przez tego tyrana Jinkiego. Mam nadzieję, że to prawda z tym, że go odrzuciłaś, a nie zdążył ci zrobić nic złego? — Brzmiał bardzo nerwowo jak to mówił. 

Ja zakrztusiłam się wodą, gdy zadał to pytanie. Myślałam, że był nieśmiały, a zachowywał się nagle dość bezpośrednio. 

— Pierwszy dzień z tobą rozmawiam. Czemu mam ci odpowiedzieć na tak osobiste pytanie? — Nie wiedzieć czemu tak mu powiedziałam. 

— To ja ci coś powiem osobistego, bo wydajesz się godna zaufania. Nikt nie może o tym wiedzieć, nawet Sumin. Wie o tym moja jedyna przyjaciółka. — Zaskakiwał mnie doprawdy. Kiwnęłam mu twierdząco, by zgodzić się na taką wymianę informacji. — Podobają mi się chłopcy. 

Zaskoczył mnie tym wyznaniem. To było miłe, że mi zaufał. Czułam, że to miało zaowocować jakąś nową przyjaźnią i nie tylko ja tak pomyślałam. 

— Zaraz skończy się przerwa. Myślę, że zostaniemy przyjaciółmi. Bo w końcu geje to najlepsi przyjaciele kobiet — zażartował sam z siebie. 

Do końca wszystkich zajęć spędziłam z nim czas. Na niektórych przerwach zauważyłam, że Jinki obserwował mnie ukradkiem. Gdy skończył się ostatni wykład wyszłam z sali pospiesznie i wpadłam właśnie na niego. Moje notatki posypały się na ziemię.

— Przepraszam — odrzekł skruszonym tonem. — Nie patrzę gdzie idę, pomogę ci. 

I oboje zaczęliśmy zbierać z ziemi to co spadło. Czułam się z tym źle. Lecz jednocześnie zauważyłam, że się tak go nie bałam w sumie. 

— Dlaczego to zrobiłeś? — naskoczyłam na niego, bo nie dawało mi to spokoju. 

— Żałuję, że byłem takim palantem. — Chyba mówił szczerze, to dobrze się składało. Najwidoczniej wszystko zaczynało się poprawiać. 

— Chodź w stronę wyjścia, bo ktoś na mnie czeka — oznajmiłam mu przypominając sobie o Baekhyunie. Ruszyliśmy więc powoli do wyjścia. – Nie wybaczę ci tamtego — oznajmiłam wprost, bo ciężko było mi i tak przetrawić jego wcześniejsze zachowanie. — Ale jestem wdzięczna, że naprawiłeś chociaż to. 

— Cieszy mnie to. Już nikt cię nie wytyka palcami? — dopytał brzmiąc przy tym troskliwie. Dziwnie się z tym poczułam. 

— Nie zauważyłam na szczęście, czułam się dziś tu dużo swobodniej.  

— I widzę, że od razu masz zalotników — to dodał z dość wymownym uśmiechem, co nie do końca mi się spodobało. 

— Niby kogo? 

— Sungyoon? — zasugerował, a mi chciało się śmiać z takich podejrzeń. 

— On? Nie, nie, nie. Chce się tylko zaprzyjaźnić — tłumaczyłam to pospiesznie, jednak chyba nie brzmiałam zbyt wiarygodnie. 

— Jakoś w to nie wierzę. — Gdyby wiedział prawdę…

Przed uczelnią stał Baekhyun tak jak obiecał. Miał na sobie bluzę z założonym kapturem i okulary słoneczne na nosie. Opierał się o murek i pomachał do mnie, co od razu odwzajemniłam unosząc kąciki ust. 

— O, widzę, że czeka na mnie ta osoba, która miała. Tak więc zmykam pa — powiedziałam od razu.

Baekhyun wyciągnął ręce, gdy się do niego zbliżyłam i mnie nimi objął na przywitanie. Było to dla mnie delikatnie krępujące. 

— To gdzie idziemy? — spytałam, gdy się od siebie odsunęliśmy. 

— Wpadłem na pomysł, żebyśmy skoczyli do kina. Leci bardzo fajna komedia. Możemy się pośmiać — rzucił propozycją. 

— Dobry plan — uznałam zadowolona. Lubiłam komedie. 

— Czemu żegnałaś się z tym typem? Rozmawiałaś z nim swobodnie? Przecież nie chciałaś, by się do ciebie zbliżał. — Nagle obrzucił mnie tymi pytaniami. 

— Dzisiaj cofnął to co sprawiło, że miałam zepsutą opinię w szkole. Więc jestem mu trochę wdzięczna i teraz po tym jego nikt nie lubi — wyjaśniłam, bo pewnie się martwił. 

— Po prostu naprawił błąd. To znaczy, że znowu możesz się z nim umówić. — On brzmiał jak oburzony. Znowu był zazdrosny? Śmieszył mnie powoli z tym. 

— Nie ma mowy. Ja mu niczego nie wybaczyłam. Cieszę się jedynie, że sytuacja się unormowała.  

Czułam, że nie do końca satysfakcjonowała go ta odpowiedź. Mimo to, zakończyliśmy ten temat.  

W kinie weszliśmy na komedię romantyczną, jak się okazało. Kupiliśmy też do przegryzienie duży popcorn z karmelem. Okazało się, że oboje go kochaliśmy. 

W trakcie seansu, w momencie, gdy nastąpiła jedna z typowych dla tego gatunku scen, Baekhyun objął delikatnie mnie. Byłam zaskoczona i czułam, że pojawiały mi się rumieńce, na szczęście było ciemno, to się tym nie przejęłam. Z czasem przywykłam do jego bliskości i nawet miło było tak siedzieć. Bałam się tylko jednego, że dawałam mu duże szanse, pozwalając na takie gesty. 

Film zakończył się dość wzruszającą sceną, więc prawie się popłakałam. Wolałam się powstrzymać. Cały czas czułam jego wzrok na sobie, a ja miałam nadzieję, że nie zauważył mojej reakcji.

— To teraz wybieraj, gdzie chciałabyś pójść? — rzekł po wyjściu z sali. Restauracja? Kawiarnia? Salon gier? — proponował. 

— Las — wyskoczyłam z tym, bo miałam ochotę na zwyczajny spacer. 

— Las? — zdziwił się. 

— Chciałabym pooddychać świeżym powietrzem, porozmawiać po prostu. Bez wydawania zbędnie pieniędzy. 

Potrzebowałam tego, a sama ostatnio bałam się udawać w takie miejsca. Przy nim wiedziałam, że nic mi nie groziło. 

— A nie chcesz nic jeść? — upewniał się.

— Nie mam apetytu. I popcorn trochę mnie zapchał. — Taka była prawda. 

— Ja jestem za to okropnie głodny. — Oni chyba mieli żołądki bez dna. — To może kupimy na przykład coś w budce z hot dogami na drogę?

Przytaknęłam i uśmiechnęłam się. Nie chciałam, żeby chodził głodny. 

Robiło się coraz ciemniej. Księżyc już świecił na niebie. Szliśmy tak początkowo w ciszy. Obserwowałam okolicę, wiedziałam, że on obserwował mnie. 

— Posłuchaj — przerwał ciszę. — Ja wiem, że nie powinienem teraz o tym wspominać. Naprawdę chcę się do ciebie zbliżyć. I mam wrażenie, że nie dopuszczasz mnie do siebie — mówił to dość przygnębiony. Pewnie czuł, że budowałam dystans.  

— Podobam ci się, prawda? — Ledwo się zebrałam, żeby o to wprost zapytać. 

— Tak i to bardzo. — On za to powiedział to dość odważnie. 

— Właśnie, dlatego się boję — mówiłam to przyciszonym głosem. 

— Czego? Ja cię nie skrzywdzę…

— Ja się boję, że ja cię skrzywdzę. — Musiałam mu przerwać. — Na razie nie chcę być z nikim. Mam mętlik w głowie, jeśli chodzi o uczucia. Boję się też nawet zauroczyć odrobinę. Ostatnio się pospieszyłam. Za szybko zaufałam i źle się skończyło. Jinki chciał mnie przelecieć po prostu. Tym razem nie chcę działać pochopnie. — Wydusiłam to wszystko całkiem szybko z siebie. 

— Co?! — krzyknął zarazem zdziwiony i zdenerwowany. — Teraz rozumiem… Nie będę na nic nalegał. Fakt podobasz mi się, lecz ja mogę poczekać. Na razie możemy od czasu do czasu, gdzieś wyjść, by się rozerwać. Nie zrobię nic, co mogłoby ci się nie spodobać. — Nie wątpiłam, że tak będzie, bo był dobrym człowiekiem. 

— A co jeśli powiedzmy, już będzie ze mną ok, tylko nie wybiorę ciebie? Będę chciała być z kimś innym? — Pomyślałam wtedy o Yixingu i tym co przy nim czułam. Różniło się to zdecydowanie od tego jak mi było przy Baekhyunie. 

— Będzie mi ciężko to zaakceptować. Zależy mi na tobie, jednak ostatecznie będę musiał pogodzić się z twoją decyzją. — Przykro mi było, że słyszałam smutek w jego głosie. 

Zbliżył się do mnie w tamtym momencie. Wyciągnął szeroko ręce, jakby się przeciągając, po czym przytulił mnie mocno. Było mi przyjemnie, a zarazem inaczej niż przy Lay’u. Staliśmy tak w samotności, na środku ścieżki jakiegoś obcego nam lasu. Otaczał nas mrok i powiewał lekki ciepły wiatr. Nie wiedzieliśmy jak długo tak trwaliśmy. Po prostu było miło, więc pozwoliliśmy chwili płynąć. 

***


Na uczelnię i z niej zaczęłam chodzić dziennie z Minzy. Natomiast na miejscu spędzałam dużo czasu z Sungyoonem, który był dla mnie strasznie miły.  Dzięki temu, nie było mi aż tak smutno z powodu nieobecności Sumin. Tego dnia już szłam do wyjścia zadowolona, że zaraz porozmawiam z Minzy, która już na mnie czekała i w tym momencie zadzwonił mój telefon. Był to nieznany numer. Bałam się przez chwilę odebrać. Jednak uznałam, że mogłoby to być coś ważnego.

Amelia? —  odezwał się znajomy głos.

— Tak to ja. A ja rozmawiam z…

Z Kyuhyunem —  przerwał mi, a ja byłam bardzo zadowolona z tej odpowiedzi. —  Sumin dała mi numer i powiedziała, o której kończysz. Czekałem niecierpliwie, aż ten czas nadejdzie, żeby móc zadzwonić — wyjaśnił pospiesznie.

— Dlatego jesteś tak punktualny — zaśmiałam się.

Dokładnie, a dzwonię, by spytać czy spotkamy w piątek po południu? Wiem, że idziesz wtedy na weekend do dormu, ale to odwiózł bym cię tam po naszym spotkaniu — zagadał do mnie. W końcu obiecał, że będzie chciał się spotkać. 

— Dobrze. — Ucieszyłam się z tej propozycji. — Masz jakieś wybrane miejsce na nasze spotkanie? — dopytałam z ciekawości. 

Jeszcze o tym nie pomyślałem — przyznał to trochę niepewnie.

— To co powiesz, na przejażdżkę rowerową? — zaproponowałam,  bo chciałam korzystać z mojego nowego nabytku. 

O, ja kocham rowery! — Czułam w jego głosie ekscytację. — Wspaniały pomysł. To podjadę pod twój dom, wyślij mi adres. Widzimy się w piątek. Nie mogę się doczekać. — Całkiem miło było mi to słyszeć. 

— Ja również. Do zobaczenia — podsumowałam widząc niecierpliwą Minzy. Pewnie chciała wiedzieć z kim rozmawiałam. 

Papa — odpowiedział i po tym się rozłączył.

— Kto to był?! — wyskoczyła od razu Minzy.

— Kyuhyun.

— O matko! — krzyknęła zszokowana. — Naprawdę? Czy ty się z nim umówiłaś na rowery? — Bawiła mnie jej reakcja. Pewnie też bym tak zareagowała wcześniej, jakby moja koleżanka miała takie spotkanie zanim poznałam EXO i resztę. Przytaknęłam jej oczywiście. — Jak ja ci strasznie zazdroszczę. Randka z członkiem Super Junior.

— To nie randka — oburzyłam się. Każde spotkanie z mężczyzną musiało nią być?

— Tak jasne, jasne. — Kolejna osoba mi nie wierzyła, tak jak Sumin w sprawie spotkania z Baekiem. 

Całą drogę potem myślałam przez nią o tym, co jeśli to faktycznie byłaby randka? Mało znałam Kyuhyuna, , wydawał się sympatyczny, lecz pozory czasem mylą. Może nie jest wcale taki fajny, jak wydał się mi za pierwszym razem.  I kolejna sprawa to to, że już podobałam się dwóm chłopakom, a to i tak było dla mnie za wiele.


***


Gdy weszłam do domu, mój telefon ponownie zadzwonił. Tym razem była to Sumin.

— Cześć Sumin. Jak się czujesz? — zapytałam od razu, bo powinna chyba dochodzić do siebie. 

Dużo lepiej. Nie dzwonię, żeby nawijać o mnie. Mów lepiej, co chciał Kyuhyun. — To ją różniło do Kasi. Lubiła nawijać o mnie a Kasia zawsze mówiła najpierw o sobie. 

— Umówiliśmy się na rowery w piątek — wyjaśniłam jej. 

Serio? — zaskoczyła się ewidentnie. 

— Tak — odparłam spokojnie, żeby przyjaciółka nie wyczuła, jak bardzo byłam szczęśliwa z tak błahego powodu.

Cudownie. Tylko, co z Baekhyunem? — wystrzeliła nagle, a mnie delikatnie zatkało. 

— A co ma z nim być? — rzekłam niepewnie. 

Byliście wczoraj na randce chyba? — zasugerowała, a ja miałam powoli dość tego. 

— To nie była randka, a w piątek spotkanie z Kyuhyunem też nią nie będzie — mówiłam to lekko podenerwowana, choć nie chciałam się z nią kłócić. 

Amelia, zaprzeczasz faktom. Wiemy co czuje Baekhyun. — Trochę to brzmiało jakby mnie pouczała. 

— Baekhyun już wie, że na razie nie myślę, o byciu z kimkolwiek, rozumie to. A Kyuhyun… Proszę cię. Za wysokie progi. — Sprostowałam w ten sposób wszystko. Dobrze, że nie wiedziała do tego o Yixingu. 

Ty tak uważasz, ja natomiast myślę inaczej. Jesteś strasznie miłą osobą i spodobasz się jeszcze wielu. Uważaj jednak, bo czasem można komuś zrobić złudne nadzieje. Dobrze, że pogadałaś o tym z Baekhynem. — Miałam wrażenie, że mówiła o swoim doświadczeniu. — To co robiliście wczoraj? Nie myśl, że dam ci spokój.

— Byliśmy w kinie na komedii, a potem na spacerze w lesie… — Nie chciałam jej za wiele zdradzać, by nic nie dopowiedziała sobie. 

O jak słodko. Przytulaliście się? — Czytała mi w myślach? 

— Troszkę. Proszę skończ ten wywiad. — Zawstydziła mnie, więc czułam delikatne rumieńce. 

Z ciebie trzeba wszystko wyciągać — marudziła. 

Rozmawiałyśmy potem jakiś czas, żartując sobie. Opowiedziałam dodatkowo, jak wyglądała sytuacja na uczelni. Coraz bardziej odczułam, jak brakowało mi Sumin w ostatnich dniach. Nie mogłam jej wszystkiego na bieżąco powiedzieć i nie brała ona ze mną udziału w ostatnich wydarzeniach. Widziałam też, że była zazdrosna delikatnie, że to Minzy widziała wszystko. 

Następne dni także minęły w spokoju. Czas spędzany z Minzy i Sungyoon’em stał się porządkiem dziennym. Coraz więcej się uśmiechałam na uczelni i czułam większą swobodę. Z niecierpliwością czekałam na piątek. Nie tylko ze względu na spotkanie z Kyuhyun’em. Chciałam też zobaczyć Sumin i chłopaków. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz