środa, 10 lutego 2016

Rozdział 7



Nowy początek

Rozdział 7


Czekałam z Sumin na przyjście chłopaków z Shinee, którzy mieli przyjść po nas do dormu. Miałyśmy się gdzieś wybrać z nimi. Stresowałam się, że zaraz może ona poruszyć temat, na który nie byłam pewna, czy chciałam rozmawiać. 

— Jak tym razem spałaś? — zadała mi niespodziewane pytanie przyjaciółka. 

— Bardzo dobrze. A szczególnie nad ranem — rzekłam uśmiechając się sama do siebie, co nie umknęło jej uwadze. A ja nie wiedziałam po co to powiedziałam. Może jednak potrzebowałam się wygadać?

— Co się wydarzyło? — Zaciekawiła się. 

— Krzyczałam, a Yixing przyszedł mnie uspokoić — wyjaśniłam.

— On jest strasznie pomocny. Słyszałam też, że odgonił Jinkiego spod wytwórni i jeszcze ten przytulas na końcu…  

— Tak. Skąd wiesz o Jinkim? — zdziwiłam się mocno i odciągnęłam jej uwagę od końcowej wypowiedzi.

— Wszyscy to widzieli przez okno. Yifan mi mówił, że Baekhyun chciał wszystko wiedzieć od Lay’a, a on nie powiedział nic. Przez to się pokłócił z nim nawet — opowiadała dość szybko, a ja nic nie rozumiałam. 

— Naprawdę? Ja nic nie wiem, bo czekałam na korytarzu. — Zastanowiłam się, co by się wydarzyło, jakbym weszła wtedy na salę z Chińczykiem. Jeżeli zadawano by mi pytania, to dobrze, że nie zrobiłam tego.  

— Baekhyun chyba jest zazdrosny. Naprawdę mu się musisz podobać — skomentowała tak jego zachowanie Koreanka. A mnie znowu zawstydził taki temat.

— On mnie nie zna nawet za wiele. I nie ma, o co być zazdrosny. Z Yixingiem też mnie nic nie łączy, jest jedynie miły. — Miałam wrażenie, że musiałam się wytłumaczyć, by nie snuła żadnych domysłów. 

— Widocznie jest z tych którzy wierzą w miłość od pierwszego wejrzenia, czy coś. A to całkiem u niego możliwe. 

Pogrążyłam się w myślach. Zastanawiałam się, co jeśli rzeczywiście mu się podobałam. Nie chciałam jakoś w to wierzyć. Jednak zaczęło mnie to ciekawić. Nie znałam go za dobrze, a Sumin tak, więc pewnie nie mówiła czegoś całkiem pochopnie. Nie wiedziałam czego miałam się spodziewać. Może trochę by mi to schlebiało, a może czułabym się z tym tylko źle nie mogąc tego odwzajemnić? Ciężko było takie coś mi przewidzieć. Postanowiłam, że na razie nie będę o tym myśleć. W końcu nie wydawało mi się to realne mimo wszystko. 

Wkrótce Shinee zjawili się pod drzwiami. Postanowili, że pójdą z nami na zakupy. Pojechaliśmy więc ich autem do centrum handlowego. Na początku trzymaliśmy się wszyscy razem. Żartowaliśmy i wygłupialiśmy się. W pewnym momencie Sumin postanowiła iść coś zjeść z Teaminem, bo strasznie zgłodniała. Ja nie czułam takiej potrzeby i zostałam sama z resztą. Minho poprosił mnie nagle o przysługę. I odeszliśmy na bok.

— Pomóż mi wybrać prezent dla przyjaciółki — zagaił mnie.

— Ja nie wiem, czy będę potrafiła. — Byłam zaskoczona tę prośbą i nie chciałam też go zawieść, nie byłam dobra w doborze upominków. Zawsze długo się głowiłam, gdy miałam coś komuś kupić. 

— Jesteś dziewczyną. Tobie łatwiej będzie wybrać niż mi — zasugerował, a ja nie byłam tego taka pewna. Nie malowałam się, nie używałam drogich perfum i nie znałam się zbytnio na modzie. Prędzej mi było do chłopczycy w niektórych aspektach. 

— Postaram się. Najpierw musisz mi coś o niej opowiedzieć. — Uznałam, że mogę spróbować. Nie miałam w sumie nic do stracenia, a lubiłam pomagać.

— Jest bardzo miłą osobą. Nigdy nie jest obojętna, gdy komuś innemu dzieje się krzywda… — mówiąc to rozmarzył się, a mnie rozbawiło to. 

— Wybacz, że przerywam — rzekłam chichocząc. — Bardziej chodziło mi o jej zainteresowania. 

— A przepraszam, zagalopowałem się — odparł zakłopotany, drapiąc się w tył głowy. — Więc ona kocha taniec. Jako dziecko chodziła na balet, dobrze wspomina to. Z czasem zaczęła uczyć się tańczyć współczesny taniec. — To już były dość konkretne informacje. 

Pomyślałam o jednej rzeczy, którą kojarzyłam, że kiedyś podarowała mi moja ukochana babcia. Pasowałaby mi jakoś na prezent dla takiej osoby. Zaczęłam więc ciągać go po sklepach w ramach poszukiwania. Nie wiedziałam czy coś takiego znajdę i w jakim typie sklepów tego szukać. A jednak udało się w jednym z biżuterią. 

— Co powiesz na to? - Mówiąc to, wskazałam na pudełko na biżuterię z pozytywką, która rozbrzmiewała w sklepie po tym jak ją nakręciłam. W środku było coś co wyglądało jak lusterko na którego powierzchni postawiłam porcelanową baletnicę, która leżała w jednej przegródce i ta po kontakcie z lustrem zaczęła tańczyć.

— Oh, to jest takie śliczne. Myślę, że będzie się jej podobać. Pewnie bym tego nie zauważył, gdyby nie ty. — Widać było po nim szczerą radość, a ja również byłam zadowolona, że udało mi się go wesprzeć. 

— Spokojnie, przeceniasz mnie — wyszeptałam nieśmiało. 

— Nieprawda, bardzo ci dziękuję. 

W tamtym momencie przytulił mnie do siebie w ramach podziękowania. Zrobiło się ciepło na sercu. Lubiłam przytulanie i ostatnio miałam go coraz więcej. Jednak nigdy nie potrafiłam pierwsza kogoś przytulić, bo nie wiedziałam, kiedy jest na to stosowny moment. A to zawsze było całkiem przyjemne.

Gdy wszyscy się zebraliśmy z powrotem razem, postanowiliśmy iść coś zjeść, bo była właśnie pora obiadowa. Tylko Sumin i Taemin byli najedzeni i powiedzieli, że idą grać. Rozmawiałam dużo z Kibumem, co było szokujące dla mnie, iż tak szybko przestał mnie krępować. Jonghyuna żarty bawiły za to na każdym kroku. Po przegryzieniu czegoś przez nas była piętnasta trzydzieści. Sumin wpadła w niemałą panikę, gdy do nas ponownie dołączyła. 

— Powinnyśmy wracać. Niedługo chłopcy wrócą do dormu. Obiecałyśmy, że będziemy wtedy, choć i tak się raczej spóźnimy — mówiła to szybko, jak to zresztą często robiła. 

— W takim razie powiemy im, że to nasza wina — uspokajał ją Kibum. 

Pojechaliśmy od razu, żeby nie mieć dużego opóźnienia. Pod dormem wysiadłyśmy z samochodu razem z Minho i Taeminem i weszliśmy do środka. Drzwi otworzył nam Yifan i nie wyglądał na zadowolonego.  

— Co tak długo? Jest szesnasta piętnaście, a ty nie odbierałaś telefonu — oburzał się.

— Widocznie mi się rozładował — odpowiedziała Sumin po cichu. Pierwszy raz widziałam ją taką łagodną.  

— To nasza wina, że dziewczyny lekko się spóźniły. Mam nadzieję, że nie będziecie na nie źli. — To brzmiało jakby Minho nas tłumaczył przed surowym ojcem. 

— Nie ma sprawy, po prostu troszkę się martwiłem — wymamrotał już bardziej opanowany. 

— To my się pożegnamy — rzekł Minho po czym zwrócił się w moją stronę. — Dziękuję jeszcze raz za pomoc. 

— Naprawdę nic wielkiego nie zrobiłam — nieśmiało się tłumaczyłam. 

Natomiast Taemin przytulił i podniósł Sumin, a potem wyskoczył ze słowami:

— Dziękuje za wspaniałą zabawę. Kocham Cię. — Na te słowa Kris zmienił ponownie wyraz twarzy. Wydawał się zszokowany i podenerwowany. Minho i Taemin w pośpiechu wrócili do auta chcąc zapewne uniknąć konfrontacji. 

Gdy tylko przekroczyłyśmy próg, poszedł bez słowa do salonu i nawet nie przywitał się z Sumin. Martwiłam się, że był bardzo zły za zaistniałą przy pożegnaniu sytuację. W końcu, jaki chłopak nie byłby zazdrosny, słysząc od innego faceta coś takiego w kierunku swojej dziewczyny. Ale zaskoczyło mnie bardziej, że moja przyjaciółka jakby olała jego reakcje i po prostu poszła ze mną do pokoju. 

Rozejrzałam się po salonie i wszyscy siedzieli w nim i byli wpatrzeni w telewizję. Chanyeol przeskakiwał z kanału na kanał, bo chyba nie było nic ciekawego. Wyglądali na zmęczonych i było mi ich szkoda, a przemyślenia te przerwało mi nagłe pukanie do drzwi. 

— Pójdę otworzyć, a ty łap pilot Minseok hyung. — Mówiąc to Chan rzucił w najstarszego chłopaka pilotem, a ten go w ostatniej chwili złapał. 

Potem poszedł w stronę drzwi. Nie było go jakiś czas, zaczęłam wtedy rozmawiać z Sumin i Kyungsoo na przeróżne tematy, dopóki nie usłyszałam, że byłam wołana do przedpokoju. Zdziwiłam się, lecz udałam tam bez wahania.

— Słucham? — zapytałam w stronę Koreańczyka, a on wskazał mi ręką bym spojrzała za drzwi i zatkało mnie. Stał tam Jinki. — Co ty tu robisz?! — Zdenerwowałam się. — Nie chcę cię tu widzieć. 

— Porozmawiajmy — wysyczał przez zęby.

— Mam was zostawić samych, czy lepiej nie? — wtrącił Chanyeol z trochę bojowym nastawieniem.

— Porozmawiam z nim chwilę sama i wrócę. — Postanowiłam, że wyjdę przed dorm i zamknę drzwi, żeby nikt tego nie słyszał. Nie chciałam kręcić afery w tym miejscu. — Nie mamy, o czym rozmawiać. Powinieneś w końcu odpuścić — zaczęłam bez wahania.

— Okłamaliście mnie wczoraj. Nie masz chłopaka. Ten co tu był mi powiedział. Zorientowałem się po czasie dopiero kim był ten z wczoraj i znalazłem adres ich dormu, by z nim pogadać, ale nie przypuszczałem, że tu będziesz  — mówił to z cwaniackim uśmiechem, a we mnie zaczynało się gotować wszystko.

— Nie twój interes, czy go mam, czy też nie. I tak to nic nie zmieni. Nienawidzę cię i mam dość. Wiesz co? Wracam do środka, a ty mi daj święty spokój. — Odwróciłam się w stronę drzwi i weszłam z powrotem, trzaskając nimi. Było mi bardzo słabo na myśl, iż Jinki dotarł nawet w to miejsce. Nie chciałam, żeby powodował jakieś problemy dla zespołu. Miałam nadzieję, że nic takiego nie przyjdzie mu do głowy.  

W tamtym momencie zobaczyłam Chanyeola zakłopotanego, stojącego przy schodach i łapiącego się za głowę. 

— Coś się stało? — przestraszyłam się trochę. 

— Baekhyun, jak tylko wyszłaś zauważyłem, że tu stoi i chyba słyszał dłużej nas. Wydawał się jakiś smutny. Poszedł do pokoju i zamknął się od środka. Nie chciał mnie wpuścić, a chciałem dowiedzieć się co jest nie tak.  

Niepokoił się o przyjaciela i nic dziwnego. Nie rozumieliśmy zachowania Baekhyuna razem z Chanyeolem, choć miałam pewne podejrzenia i uznałam, że to ja powinnam była coś z tym zrobić. 

— Ja spróbuję z nim pogadać — odrzekłam pośpiesznie i bez zastanowienia. Po czym udałam się pod drzwi pokoju Baekhyuna i zapukałam.

— Idź Chanyeol! — krzyknął wściekle, a mi zrobiło się przykro na myśl, że to mogło być z mojego powodu.

— To nie on — oznajmiłam nieśmiało. 

— Amelia? — Jego głos momentalnie się zmienił, złagodniał i słychać było w nim zaskoczenie. 

— Tak. Mogę pogadać? —zaproponowałam. 

— Nie wiem, czy twój chłopak na to pozwoli.  — To zdanie całkiem mnie zaskoczyło.

— Co proszę? Jaki chłopak? — dopytywałam, choć coraz bardziej uznawałam domysły za trafne.

— Ten który tu przyszedł — mruknął niechętnie.

— Ja nie mam żadnego chłopaka. A ten człowiek działa mi na nerwy i mnie prześladuje. Nie wiem skąd pomysł, że nim jest. 

Zapadła chwilowo cisza. Po kilku sekundach usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka. Otworzyły się drzwi i Baekhyun wyszedł na próg pokoju, patrzył zaskoczonym spojrzeniem na mnie. 

— Przedstawił się Chanyeolowi, jako twój chłopak — wyjaśnił, a mnie zatkało, bo tego nie wiedziałam nawet. Naprawdę Jinki już przegiął na każdej linii.

— On zapewne by tego chciał. Jednak nigdy nim nie będzie, bo skrzywdził mnie wcześniej strasznie — wyznałam to szczerze i krótko, bo nie chciałam z kolejną osobą rozmawiać o szczegółach.

— Co takiego zrobił? — zapytał ze zmartwieniem wpisanym na twarzy.

— Nieistotne. Dla mnie jest bardziej dziwne, czemu tak zareagowałeś na to, że mam chłopaka. — Sumin pewnie miała rację, lecz chciałam się upewnić w tym temacie. 

— Nie wiem, po prostu smutno mi się zrobiło — odparł i spuścił wzrok. Ciekawe, czy sam nie wiedział faktycznie, czemu się tak zachował, czy może próbował to ukryć przede mną. Musiałam na razie obserwować co będzie się działo dalej. Nadal nie była pewna i nie wiedziałam co o tym mam myśleć, jeśli naprawdę mu się podobałam. 

— Nadal nie rozumiem czemu. — Próbowałam jeszcze go podpytać.

— Chodźmy na sushi! — Zmienił nagle temat, co mnie trochę zawiodło, ale pokazało też, że na razie nie chciał o tym rozmawiać, musiałam to uszanować. — Mam ochotę na sushi. Chodź ze mną. 

— Myślę, że możemy pójść… — Chciałam go pocieszyć, bo szkoda mi go było, więc uznałam, że nie będę się wymigiwać. 

Zamknął drzwi pokoju i chwycił mnie za rękę, by pociągnąć mnie do wyjścia. Nasze złączone dłonie mnie peszyły i moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Miałam wrażenie, że czas zwolnił. Podobało mi się to, jednak coś sobie uświadomiłam, gdy już wyszliśmy. 

— Nie powiedzieliśmy nikomu, że wychodzimy. Nie będą się martwić? — rzekłam. 

— Napiszę im zaraz wiadomość. — Mówiąc to nałożył kaptur na głowę, bo nie mogli go przecież rozpoznać fani, jeślibyśmy jakiś spotkali. 

Szliśmy tak dość długo rozmawiając o różnych sprawach. Trochę opowiadałam mu o Polsce. On zaś o różnych ciekawych i zabawnych rzeczach dotyczących reszty członków. W restauracji zamówił nam sushi i jedliśmy je i nie przerywaliśmy rozmów. Śmialiśmy się także dużo. Podobał mi się ten czas. Baek był bardzo zabawny i uprzejmy. Tyle zdążyłam się o nim dowiedzieć w trakcie tego wypadu.

— Podoba ci ktoś się z nas? — zapytał niespodziewanie w pewnym momencie, ja o mały włos nie zadławiłam się kawałkiem kraba. 

— Nie, na razie za mało was znam. A po drugie, na razie nie chcę z nikim być. Po tym co zrobił Jinki, mam dość. Po trzecie natomiast, jesteście EXO i nie mam szans, oraz nie zasługuje na żadnego z was. — Może trochę przesadziłam z końcówką, bo w końcu Sumin była z Yifanem i jakoś sobie radzili. Mimo to, miałam ochotę zanegować całkowcie możliwość związku z którymś z nich. 

— Mylisz się. Jesteś wspaniała i słodka. Nie możesz myśleć tak o sobie. A my jesteśmy też tylko ludźmi. I dam głowę uciąć, że podobasz się niejednemu z nas. — Jego słowa trochę mnie zawstydziły i czułam, że powoli się zarumieniłam. 

— Mówisz tak, żeby być miłym. Ja wiem swoje. — Nie potrafiłam jak zwykle zaakceptować komplementów. 

— Dobrze, z czasem się dowiesz. Zmieńmy temat. — Pierwsze zdanie brzmiało dość wymownie. 

— Czego się dowiem? — zagaiłam jeszcze z nadzieją na rozwinięcie. 

— Chciałabyś za szybko wiedzieć. Nie można tak, daj się zaskoczyć z czasem. — Nic nie rozumiałam, więc postanowiłam na razie zostawić w spokoju ten temat. — Miałaś już kiedyś chłopaka? — zapytał znowu niespodziewanie.

— Tak naprawdę nigdy. W Polsce byłam nudna dla nich. — Krytykowałam siebie jak zwykle. 

— Nie rozumiem w takim razie twojego kraju. Słodkie i śliczne dziewczyny są tam zaniedbywane. — Takie wyciągnął wnioski z mojej wypowiedzi, a ja znowu czułam przyjemne ciepło. Musiałam troszkę opanować swoje emocje. 

— Także nie rozumiem w kilku aspektach twojego kraju. — To była prawda. Wiele rzeczy wydawało się dziwnych i niepowtarzalnych w tym miejscu.  

Rozmawialiśmy potem jakiś czas coraz swobodniej. Czułam, że będę lubić z nim spędzać czas. Bałam się tylko, że zrobię mu tym nadzieję, jeżeli Sumin miała co do niego rację. A ja póki co nie myślałam o wiązaniu się z nikim. 

Powoli zaczęło się ściemniać. Uznaliśmy więc, że najwyższy czas wrócić. Choć widziałam, że Baekhyun nie był do końca chętny wracać i w sumie nic dziwnego, bo miło spędziliśmy czas. Wlókł się momentami dość powoli. Przed dormem zatrzymał się. Wahałam się, czy wchodzić, a wtedy on przyciągnął mnie do siebie. Objął pospiesznie mnie swoimi ramionami. 

— Od rana też chciałem cię przytulić — szepnął, czym mnie okropnie zawstydzał. Był zazdrosny, o moje przypadkowy uścisk z Yixingiem? 

— Dlatego trzasnąłeś drzwiami? — zapytałam niepewnie. 

— Tak, bo Luhan mnie zdenerwował. Wtrącił się i popchnął na ciebie go — wymamrotał, odsuwając się powoli ode mnie. 

— Myślę, że on chciał sobie zażartować — tłumaczyłam przyjaciela, choć nie do końca byłam pewna jakie były wtedy jego intencje. 

— A ja, że coś tym sugerował. 

Zdziwił mnie tym zdaniem i tak po prostu udał się po nim do środka, zostawiając niewiadomą w mojej głowie. Co miało niby sugerować to zachowanie? Że Baekhyun nie miał prawa się do mnie zbliżyć? Czy coś innego? I dlaczego mieszałby do tego biednego zdezorientowanego Lay’a? Ciężko było mi pojąć cokolwiek i czułam, że Luhan nawet nie wyjaśniłby mi tego, jakbym zapytała wprost. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz