sobota, 10 września 2016

Małe nieporozumienie: Rozdział 21

Witajcie. Mam nadzieję, że spodoba wam się co porobiłam w tym rozdziale, liczę na opinie w komentarzach. I takie pytanie. Czy ktoś też tak bardzo czeka na 19 września jak ja? Chcę już!! :D

Małe nieporozumienie
Rozdział 21


*Myungsoo*

        Siedziałem przyglądając się uważnie mojemu Minionkowi. Z jednej strony śmiać mi się chciało, jak przypomniałem sobie, jak Saeron mi go wręczyła. Ona była niepowtarzalna. Miałem ochotę pójść do niej i ją wyściskać. Jednak tego dnia poprosiła mnie bym nie przychodził, bo ma inne plany. Nie wypytywałem o szczegóły, bo starałem się jej niczym do siebie nie zrażać. Chciałem być dla niej jak najlepszy.
        W salonie pojawił się nagle Woohyun, a zaraz po nim Sunggyu. Panowała przez moment niezręczna cisza. Widać było, że każdy chciał coś powiedzieć i to ten drugi właśnie się pierwszy odważył.
- I jak się miała Saeron? – Bezczelne pytanie. Nie zdążyłem się wtrącić.
- Początkowo wyglądało na to, że jest w porządku. Niestety jej uśmiech był sztuczny. Dopiero za jakiś czas się rozkręciła.
        Zobaczyłem skruchę w oczach lidera. Nie byłem mimo to usatysfakcjonowany. Nasz relacje chyba już nie wrócą szybko na właściwy tor. Nie po tym co zrobił.
- Co to za maskotka? – Podjął się bezsensownej próby zagadania.
- Saeron wydobyła mi ją z maszyny. – Odparłem triumfalnie.
        Nagle spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem. Nie wiedział chyba co powiedzieć. Ja tylko mu się przyglądałem z bananem na twarzy.
- Przecież ona… Mi też…
- Spokojnie. – Znowu nie potrzebnie odezwał się Woohyun. – Zrobiła to także dla Jiry i Jimina.
- Dziwię się, że to zrobiła.
- Niby czemu? – Oburzyłem się.
- To miało związek z jej nieżyjącym bratem. Chciałbym… - Przerwał i albo mi się zdawało, albo w jego oczach zebrały się łzy. Co on odstawiał za szopkę? – Wybaczcie. Wrócę do siebie.
        Oczywiście mówiąc to zatrzasnął za sobą drzwi pokoju. Oczywiście najlepiej uciekać w takich sytuacjach. A komu się oberwało? Mi.
- Czemu się tak zachowujesz? – Wygarnął mi Woo.
- Bo mam prawo mieć swoje zdanie. A uważam, że Sunggyu udowodnił, iż nie zasługuje na Saeron.
- Zrozum go choć trochę.
- Nie zamierzam. – Podsumowałem i poszedłem do innego pokoju pogadać z kimkolwiek innym.

        Miałem dość tego, że Woohyun był po stronie Sunggyu. Czy ja nie mam prawa spróbować? Czemu mam nadal ustępować, skoro nasz lider nie docenił swojej szansy? Wiele bym dał by być na jego miejscu. Ja bym tego nie zmarnował.

*Hoya*

        Zwiedzając, co chwilę zerkałem na zegarek. Zamiast skupić się na zabytkach i ciekawych miejscach, to ja bałem się, by nie przegapić czasu ponownego spotkania z tancerką. Nie wiedziałem co mi odbiło, że chciałem ją bliżej poznać i posłuchać jej historii. Ewidentnie narażałem się, bo była moją fanką skoro mnie rozpoznała. Nawet nie mogłem przewidzieć, czy nie napisze potem czegoś głupiego o mnie w internecie, a tak po prostu coś mi podpowiadało w głowie, że mogę jej ufać. Było to naprawdę dziwne uczucie. Pewnie to przez jej pasję do tańca, którą było widać w jej oczach. Ona zawsze przyciągała mnie do nowych ludzi. Sam kochałem tańczyć, a za każdym razem, jak poznawałem osobę o takim samym zainteresowaniu zawsze cieszyłem się jak małe dziecko.
        Kiedy zostało piętnaście minut do naszego spotkania, postanowiłem już podejść na miejsce. Stresowałem się. Tylko czym? Przecież ja byłem tym, który zazwyczaj najwięcej się popisywał przy dziewczynach. Jedynie Dongwoo mi w tym dorównywał. A teraz jestem podenerwowany przez jakąś, którą dopiero co poznałem?
        Z oddali zauważyłem, że ona była na miejscu. Znowu tańczyła, na co się uśmiechnąłem mimowolnie. Podszedłem bliżej tak, aby zaskoczyć ją od tyłu, bo dzięki słuchawkom nie słyszała moich kroków. Dźgnąłem ją palcem w ramie. Gwałtownie się obróciła przerażona.
- Przyszedłeś już. - Jej wyraz twarzy od razu zmienił się w radosny i lekko zarumieniony.
        To było takie słodkie. Ciekaw byłem, czy to może przez to, że stałem bardzo blisko niej. W tym momencie  samemu sobie także to uświadomiłem i zacząłem nerwowo drapać się w tył głowy.
- To co teraz? Opowiesz mi wszystko? I może się przedstawisz? - Zapytałem, jak wyciągnęła wreszcie słuchawki z uszu.
Pokiwała twierdząco głową
- Jestem Woomin. Resztę opowiem, jak usiądziemy.
        Wskazała ręką na huśtawki. Zrobiliśmy tak, jak zaproponowała. Cierpliwie czekałem, aż zacznie mówić. Chyba zastanawiała się od czego ma zacząć. Wciągnęła głęboko
powietrze, nadęła słodko policzki, a potem je wypuściła. Miałem ochotę jej
oznajmić jak uroczo przy tym wyglądała. Nie chciałem jednak jej rozpraszać, by
mogła spokojnie przemówić.
- A więc… Kocham tańczyć. Zamiłowanie do tego mam odkąd pamiętam. Problemem są tylko moi rodzice. Twierdzą, że na przykład hip hop, jest zbereźnym tańcem. Chcą mieć anioła, nie córkę. W związku z tym zapisali mnie do szkoły baletowej, bo według nich skoro już chcę to robić, to tak będzie lepiej. Ćwiczę więc go od podstawówki. Poszłam nawet dalej w tym kierunku, by móc po prostu tańczyć, a nie rozzłościć rodziców. Natomiast jak nie patrzą, tańczę całkowicie co innego. Dlatego chodzę tu na plac zabaw z bratem dość często, bo tu nikt nie zwraca na mnie uwagi. Czasami się ktoś zdarzy co zapyta czemu tutaj tańczę, lecz tak rzadko, że da się to znieść.
- Nie możesz zapisać się na jakieś dodatkowe zajęcie poza szkołą? - Wystrzeliłem z pomysłem. Wcześniej chciałem ją dokładnie wysłuchać, dlatego też nie przerywałem.
- Skąd mam wziąć na to pieniądze? Rodzice nie zapłacą za taniec, który im się nie podoba.
- Ciężka sprawa. - Westchnąłem głęboko.
        Miałem ochotę pomóc jej jakoś i wesprzeć jej pasję. Nic niestety mi do głowy nie przychodziło.  Myślałem i myślałem, a wymyślić nic nie potrafiłem. Męczyło mnie to.
- Coś nie tak? - Wyrwała mnie z tej zadumy.
- Nie. Czemu? - Postanowiłem na razie nic jej nie obiecywać.
- Marszczysz się dziwnie. Jakbyś się wściekał.
- A to. Czasami tak mam jak się zamyślę. - Zaśmiałem się nerwowo.
- Jesteś inny niż sobie to wyobrażałam. - Zaskoczyła mnie taką nagłą wypowiedzią.
- Pewnie większość idoli, jest inna niż myślisz. A to jeśli mogę wiedzieć, zawiodłem cię, czy mówisz to w pozytywnym znaczeniu? - Nie wiem czemu, interesowała mnie jej opinia.
- Pozytywnym. Myślałam, że będziesz bardziej arogancki.
- Czasem może i jestem. - Przyznałem się szczerze. - Ale po co miałbym być względem tak miłej dziewczyny?
- Zawsze mogłeś powiedzieć, że tańczę beznadziejnie, czy coś.
- Po co mam kłamać?
- Przestań. - Prychnęła, co znowu wydało mi się słodkie. - Nie lubię jak facet prawi komplementy. Tym bardziej kiedy wiem, że nie są one prawdą.
        Załamała mnie tym. Co miałem jej powiedzieć, by uwierzyła w siebie? Tego pewnie jeszcze długo nie zrobi, jednak nagle mnie olśniło w wcześniejszym problemie.
- Mam plan! - Na mój okrzyk, aż podskoczyła.
- Spokojniej. Przeraziłeś mnie. - Dostałem od niej piąstki w ramię.
        Zaskoczyła mnie takim zachowaniem. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, spodobał mi się ten gest.
- To zanim ci go zdradzę, musisz odpowiedzieć na jedno moje pytanie. - Postanowiłem, że wykorzystam cechę każdego człowieka, zwaną ciekawością, by zaspokoić swoją.
- Wal. Z chęcią odpowiem. - Dodała pewna siebie.
- Skoro jesteś fanką. Masz pewnie biasa. Powiedz mi kto nim jest?
- Myungsoo. - Odparła bez zastanowienia, a mnie zatkało.
- Jak to on? Przecież kochasz taniec. Myślałem...
- Że ty? - Przerwała mi z bananem na twarzy, a ja nie rozumiałem co ją tak śmieszy.
- Tak. - Burknąłem.
- Taniec dla mnie to jedno. A biaslistę zapełniam patrząc także na inne kryteria, a jak już wspomniałam. Zawsze myślałam, że jesteś arogancki i zbyt pewien siebie. Tak  mi się zdawało.
- Ty mała... - Już miałem coś powiedzieć, lecz ugryzłem się w język. Co mi tak bardzo zależało na wdarcie się na biaslistę? Przecież lepiej byłoby, jakby nie traktowała mnie jako idola.
- Tylko nie mała. - Oburzyła się. - Lepiej teraz powiedz mi, co to za plan?
- Wiesz. Jestem w sąsiednim miasteczku jeszcze jakiś czas. Nie waż się nikomu wspominać, że tu spędzamy wakacje. Więc mogę troszkę z tobą potańczyć. Możemy nawet codziennie się spotkać na trochę. Musimy tylko znaleźć jakąś salę do wynajęcia.
- Och. - Spojrzała na mnie wystraszona. - Naprawdę? Mogę uczyć się od wielkiego Hoyi?
        Sprzyjał mi ten przydomek, choć nie chciałem tego okazać.
- To rozumiem, że jesteś chętna?
- Oczywiście i nawet wiem, gdzie możemy to robić. W jednej z sal w szkole.
- Idealnie! - Stwierdziłem. - Czyli jutro się tu spotkamy?
- Jasne! - Mówiła pełna entuzjazmu, co mnie niezmiernie radowało. - Około godziny 15? Mam krótko szkołe, odbiorę brata, zaprowadzę do domu i mogę zmykać.
- A co twoi rodzice powiedzą, jak codziennie będziesz znikać?
- Wystarczy, że powiem, iż idę na randkę z chłopakiem. Ucieszą się.
- Mam udawać... Twojego chłopaka? - Dziwnie się poczułem, jak to do mnie dotarło. Choć wiedziałem, że to tylko przykrywka, przez chwilę pomyślałem, że mogłoby być nawet ciekawie.
- Przestań. - Znowu dostałem kuksańca w ramię. - Będę tak tylko im mówić. Nie musisz niczego udawać.
        Trochę mi ulżyło. Nie wiem, czy potrafiłbym tak dobrze się kryć jak inni, że mam dziewczynę. O czym ja w ogóle myślałem? Byłem chyba za bardzo rozkojarzony.
*Jimin*

        Przed klubem chwilę się wahałem. Nie byłem pewien, czy powinienem to robić. Nie chciałem dawać nadziei tej biednej dziewczynie. Mimo to, miałem ochotę dobrze się zabawić i udowodnić sobie, że jeszcze się nie wypaliłem. Postanowiłem, że postaram się umilić jej wieczór, jak tylko się da. Wyglądała na miłą dziewczynę, więc na to zasługiwała. Dodam tylko, że niczego sobie niech nie wyobraża.
        Oczywiście na miejscu przywitał mnie ogromny hałas, jak zwykle w takich klubach bywa. Chodziłem często na imprezy, mimo to, szybko miałem dość przez tę wadę. Nie rozumiałem, jak Saeron mogła tutaj pracować. Rozglądałem się za dziewczynami. Ujrzałem je przy barze. Ta odważna gestykulowała coś zawzięcie do tej strachliwej. Ciekaw byłem, czy może rozmawiają na mój temat. Udałem się w ich stronę, lecz cicha woda (tak sobie nazwałem dziewczynę, bo nie znałem jeszcze jej imienia) od razu ujrzała mnie w oddali i zaczęła jej wskazywać w moją stronę palcem. Tamta odwróciła się i uśmiechnęła przebiegle. Te kobiety.
        Kiedy już stanąłem obok nich, wszystkie trzy się przywitały i przedstawiły. Moja wielbicielka nazywała się Suri, jej odważna przyjaciółka to była Gayeon, a ta trzecia miała na imię Mijun. Po tym dwie pozostałe zostawiły mnie samą z Suri. Bałem się, że zapadnie cisza, bo nie znałem tej dziewczyny, by o czymś z nią gadać. Nie myliłem się niestety. Widać było, że głowiła się co powiedzieć, to ja przejąłem inicjatywę.
- Jakiej muzyki słuchasz?
- Klasycznej. - Na te słowa wytrzeszczyłem na nią oczy, jednocześnie rozumiejąc jak się teraz czuje.
- Rozumiem, że to nie twoje klimaty?
        Pokiwała twierdząco głową, na co lekko się uśmiechnąłem. Świetna sztuka mi się trafiła. Mógłbym jej zawrócić w głowie. Nie chciałem tego jednak. Miałem zamiar tylko jakoś umilić jej czas. Biedna wystawiona przez przyjaciółki na próbę.
- Chodzisz do jakiejś szkoły muzycznej?
- Nie. Do zwyczajnej. - Ciekawe określenie. Zwyczajna to dla niej ogólniak? Albo może ekonomia jakaś? To pojęcie względne.
        Zauważyłem od razu, że unikała mojego wzroku. Bała się mi spojrzeć w oczy, przez co rozmowa była jeszcze bardziej sztywna. Ta dziewczyna strasznie się stresowała. Ja nie zamierzałem jej zjeść i musiałem jej to pokazać.
- Może zatańczymy?
- Nie ma mowy. - Mówiła przerażona.
- Jak to? Jesteśmy w klubie. Tak szybciej się rozkręcisz. - Argumentowałem swoją propozycję.
- Proszę, nie nalegaj. Ja nie potrafię.
        No i proszę. Straciłem cierpliwość. Ta cicha woda ewidentnie brzegów nie rwie. Miałem dość. Chciałem sam też dobrze spędzisz czas, a nie próbować nawiązać nić porozumienia, z kimś, kto nawet nie próbował kiwnąć palcem, by wyszło nam to jakoś. Tylko nie i nie. Jak ona sobie radziła w życiu? Załamałem się jej zachowaniem.
- Jak nie. To ja idę znaleźć kogoś z kim mogę potańczyć. - Odparłem.
        Zauważyłem w jej oczach szok. Chyba nie myślała, że będę przy niej sterczał, aż wreszcie się na coś zdecyduje. Mogłem jej jeszcze postawić drinka na rozluźnienie. Wiedziałem jednak jak może to się skończyć. Albo będzie protestować, że nie ma ochoty, albo będzie miała słabą głowę i będę musiał ją niańczyć. Nie chciałem kłopotów. Ile bym dał, żeby pojawiła się tu rozpromieniona Jira i przetańczyła ze mną ten wieczór... O czym ja myślałem. Musiałem odreagować, więc zrobiłem, to co oznajmiłem wcześniej pannie Suri.
        Gdy tylko zjawiłem się na parkiecie zderzyłem się z jakąś pięknością. Ewidentnie była ode mnie starsza, bo wyglądała bardzo dojrzale. Kiedy zobaczyłem jej uśmiech na mój widok, zrozumiałem, że nie będzie jej to przeszkadzać. Odwzajemniłem ten gest i chwyciłem ją za rękę. Wcisnęliśmy się głębiej w tłum i zaczęliśmy wywijać w rytm muzyki. Chciała na mnie zrobić dobre wrażenie i robiła bardzo ciekawe pozy. Starała się także, jak najwięcej mnie dotykać. Ja za to, nie dawałem jej tej satysfakcji, że mi się to podoba. Przetańczyliśmy z kilka dobrych piosenek. Z czasem zaczęła mnie irytować jej postawa. Widać było, że było jej mało i mało. Nagle zbliżyła się do mojej twarzy.
- Mam wynajęty pokój na górze. - Wyszeptała. - Lubię takich chłopaczków, co powiesz na przygodę tej nocy?
        Zmroziło mnie na te słowa. Co proszę? Proponowała mi takie rzeczy. Nie spodobało mi się to. Odsunąłem ją od siebie z obrzydzeniem. Nie byłem jakimś łatwym celem. Może wyglądałem na zboczeńca. Ale mi tylko chodziło o taniec.
- Przykro mi. Nie jest pani w moim typie. - Zaakcentowałem zwrot grzecznościowy, by dać jej do zrozumienia, że jest dla mnie za stara.
        Zdenerwowałem ją chyba. Myślałem, że oberwę z liścia, na szczęście tylko się oburzyła i sobie poszła. Chciałem już szukać kogoś innego, kiedy ktoś mnie złapał za rękę. Spojrzałem w stronę tej osoby. To była Suri. Wyglądała na nieźle zalaną. No to idealnie. Ten kto jej polał, był strasznie głupi.
- Jimin! - Przeciągała końcówkę mojego imienia w słodki sposób. - Ja mogę już tańczyć. Nie szukaj nikogo.       
        Jedyne po czym szło poznać jej nietrzeźwość to jej twarz i odwaga z jaką się wyrażała. Jej nogi się nie chwiały. Stwierdziłem, że możemy spróbować, choć czułem, że coś więcej jest nie tak, lecz nie potrafiłem stwierdzić co.
        Zaczęliśmy pląsy i ku mojemu zdziwieniu poruszała się bardzo dobrze. Robiła bardziej kocie ruchy od mojej poprzedniej partnerki, a to raczej już nie tylko zasługa promili. Nie mogłem się oprzeć, by sam troszkę zaszaleć. Wkrótce byłem bardzo rozkręcony jej zachowaniem. Zaczęła mi się podobać ta sytuacja. Nie zaprotestowałem nawet, kiedy dziewczyna zatopiła swoje usta w moich. Całowała mnie bardzo agresywnie, co kompletnie mnie zaskoczyło. Jej ręce bawiły się moimi włosami. Zaczynałem  tracić głowę. Kiedy na chwilę się odsunęła powiedziała prosto w moje usta.
- Pociągasz mnie. - Co ja takiego zrobiłem, że one wszystkie taki chętne na mnie były?
        Ocknąłem się pospiesznie i nie pozwoliłem jej tego kontynuować. Pociągnąłem ją za rękę. Po postu sobie coś uświadomiłem. Ona nie wyglądała na pijaną, tylko naćpaną. Nie wierzę, że mogła się tak diametralnie zmienić pod wpływem alkoholu. Na pewno nie wyznawała mi by zbereźnych myśli. Przy barze siedziały roześmiane jej przyjaciółeczki. Stanąłem naprzeciw nich, a ona przykleiła się do mojej ręki.
- Co jej zrobiłyście? - Oburzyłem się, bo czułem, że one za tym stoją.
- Nic wielkiego.  - Odezwała się Gayeon. - Po prostu jak od niej odszedłeś popłakała się. Spytałyśmy co się stało, to stwierdziła, że ma blokadę. Usunęłyśmy więc ją. Zaproponowałyśmy rozluźnienie alkoholem, tymczasem dosypaliśmy jej czegoś. Nie ważne. Chyba dobrze się bawisz, to po co to roztrząsać. - Zaśmiała się.
- Jesteście okropne! Jak...
- Jimin! - Przerwała mi sama zainteresowana. - Chodźmy się kochać!
        Uderzyłem ręką w twarz z zażenowania.
- Jak mogłyście to zrobić przyjaciółce?! - Byłem bardzo zły.
- Daj spokój. Ona zawsze była taka jak my. Łatwo wyrywała przystojniaków i nie miała jakiś problemów z tym. Od miesiąca jest jakaś zablokowana. Nie chce nam powiedzieć czemu. Obiecałyśmy sobie, że ją znowu rozluźnimy.
- To nie powinniście robić tego w ten sposób. Macie nierówno pod sufitem. - Sam już nie wiedziałem co mówię.
- Jak ci się nie podoba, to zostaw ją, a my się nią zajmiemy.
- Nie. Bo jeszcze wepchniecie biedną w ramiona jakiegoś zboczeńca. Ona idzie ze mną i jutro jej wszystko opowiem i odstawię do domu z rana.
- A przy okazji skorzystasz z jej otwartości. - Wybuchły śmiechem, a mnie to wcale nie bawiło.

PS. Poznajcie Woomin na gifie. Resztę nowych postaci dodam w tygodniu jakoś, bo skoro już wam przedstawiłam większości postaci wygląd na początku, to nowych także się by przydało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz