środa, 7 września 2016

Kiedy dorosnę: Rozdział 30

Takie okrągły rozdział jeej :D Nie mam czasu na pisanie notki, więc po prostu podziękuje za czytanie tego opowiadania. :D


Kiedy dorosnę?
Rozdział 30




*Yurin*

        Nie wiedziałam o co chodziło Borze, że wezwała mnie nagle do siebie. Co prawda, mogła chcieć po prostu spotkać się. Lecz w jej wiadomościach dało się ewidentnie wyczuć desperację. Z kolei nie mogłam odmówić, bo naprawdę za nią tęskniłam. Spotykałyśmy się bardzo rzadko, bo każdą wolną chwilę spędzałam z Minwoo. Nie mogłam nic na to poradzić, że tak bardzo go kochałam. Czasami się zastanawiałam jak to się dzieje, że on jeszcze nie miał mnie dosyć.
        Z dobrym humorem zawitałam w drzwiach mieszkania Bory. Które de fecto nie należało do niej. Kiedy ona zamierzała się wyprowadzić? Może potrzebowała pomocy w wyborze nowego? To nie byłoby nic dziwnego, skoro teraz pewnie dużo zarabiała grając w dramie.
        Otworzyła mi uśmiechnięta przyjaciółka. Widać było, że czekała na mnie. Na stoliku w salonie stały już słodkości do podjadania przy kawie. Uradował mnie ten widok. Zasiadłam wygodnie i czekałam, aż gospodyni przyniesie przygotowane dla nas kawusie i zajmie miejsce koło mnie.
- No to opowiadaj co się dzieje.
- Od razu mówię, że to skomplikowana sprawa…
        I wtedy zaczęła mi opowiadać. O Astro i tym jak stała się sympatią dwóch chłopaków z nich. O tym, że nie wie co powinna teraz zrobić. O tym, że przy o obu czuje się cudownie, ale nie chcę ich trzymać w wiecznej niepewności, a także wolałaby, aby przez nią nie wojowali ze sobą. Na dodatek wyjaśniła mi, że Kangjoon także wyznał jej uczucia i choć już dawno odrzuciła je, on nadal widać, że o niej myśli. A teraz jeszcze będą mieli scenę pocałunku wkrótce w tej dramie. Byłam w szoku. Bora miała niezły harem. Na dodatek biedna nie mogła się na nic zdecydować. Nie rozumiałam tego do końca. To wyglądało tak, jakby podobali jej się oboje. I co ja miałam jej doradzić. Tym bardziej, że raczej nie widywałam jej z nimi. Właśnie! Olśniło mnie podczas myślenia nad tym wszystkim.
- Zawołaj ich tu. – Oznajmiłam.
- Jak to? – Zdziwiła się
- Po prostu jak ich poznam i zobaczę jak się zachowują przy tobie, będę może w stanie coś powiedzieć. Na obecną chwilę nie wiem, jak mam ci pomóc. Widzę tylko, że masz niezły mętlik w głowie.
- Racja. Tylko nie wiem, jak im to wyjaśnić.
- Zaproś cały zespół… Na pizzę! Będzie fajnie i nie nabiorą podejrzeń.
        Widziałam, że Bora chwilę się nad tym zastanawiała i wreszcie wybrała w telefonie jakiś numer i przyłożyła urządzenie do ucha. Czekałam niecierpliwie, aż ktoś odbierze. Oczywiście ja nie słyszałam nic, co się działo po drugiej stronie telefonu. Ujrzałam tylko uśmiech Bory i jej słuchałam.
- Hej! Mam pytanie. Macie zajęty bardzo czas? – Chwila czekania. – Bo chciałabym, żeby cały zespół wpadł do mnie na pizzę. – Znowu chwila oczekiwania. – Oh to cudownie. To czekam na was. – Z radością zakończyła połączenie.
- I co?
- Przyjdą! – Wręcz wyśpiewała. – To teraz trzeba będzie zamówić pizzę.
        Przytaknęłam na te słowa. Widziałam, że Bora nie mogła się troszkę doczekać ich przyjścia. Nie wiedziałam co tak cudownego w nich było, bo jak dla mnie są to młodzi chłopcy, ale widocznie ona bardzo się do nich przywiązała.

*Jinwoo*

        Nie poszedłem z chłopakami do Bory. Czemu? Otóż zanim się tam wybraliśmy otrzymałem ważny telefon. Biedna Jihyun dzwoniła zapłakana. Nie wiedziałem co się wydarzyło, lecz zapytała czy problemem nie będzie dla mnie zjawienie się za jakiś czas pod szpitalem. Podała mi jego adres. Ja oczywiście nie mógłbym jej odmówić. Przeprosiłem resztę i udałem, że mam coś pilnego do załatwienia. Na szczęście nie pytali o szczegóły. To nie tak, że nie chciałem się tłumaczyć. Bałem się, że Moonbin będzie chciał iść ze mną, a ona mogła tego nie chcieć. W końcu tylko mi się na razie zwierzyła. Nie chciałem jej zawieść.
        Stałem już pod wskazanym przez nią szpitalem. Zastanawiałem się chwilę, czy nie wejść do środka i jej poszukać. Jednak kazała mi dać znać kiedy będę na miejscu, więc najwidoczniej, nie życzyła sobie, bym dowiedział się kogo tam odwiedza. Napisałem do niej sms i oczekiwałem zejścia na dół. Zobaczyłem ją w wejściu. Zauważyłem jak się do mnie zbliżała, że jej oczy były zapłakane. Wtuliła się we mnie, jak tylko do mnie podeszła. Usłyszałem jej szloch. Objąłem ją mocno swoimi ramionami nie zadając zbędnych pytań. Wiedziałem, że muszę poczekać, aż sama coś mi powie.
- On oszalał. – I nie musiałem długo czekać. – Nie udało mu się wczoraj zaspokoić głodu. Wyżywał się na mnie. Musiałam pójść stamtąd. Zawsze w takiej sytuacji szłam do przyjaciółki na noc. Teraz nie wiem co robić. Jej nie ma.
        Zasmuciły mnie jej słowa. Nie miała dokąd uciec. Chciałem ją wesprzeć, pomóc. Nie wiedziałem jak. Co ja miałem powiedzieć? Nigdy nie spotkałem nikogo z takimi problemami i sam takich nie miałem. Jedyne co mogłem jej zaproponować było szalone i ryzykowne. Nie miałem czasu na zastanawianie się nad tym.
- Chcesz przenocować u nas w dormie? – Wystrzeliłem bez namysłu.
        Odsunęła się delikatnie ode mnie i spojrzała z niedowierzaniem mrugając powiekami.
- Naprawdę? Jesteś tego pewien? Będziesz miał przez to kłopoty.
- Nie. Jeśli się nikt nie dowie, nie będzie żadnych kłopotów.
- A co z chłopakami? – O tym nie pomyślałem. – Nie będą źli? A Bin? On będzie chciał wiedzieć.
- Szczerze nie wiem. Nie obchodzi mnie co pomyślą. Oni wiele razy robili coś głupiego, a ja nie zrobiłem z tym nic. Myślę więc, że zrozumieją. Lecz Moonbin faktycznie będzie chciał wiedzieć.
- Z tym się jakoś zmierzę. Może powiem mu prawdę, albo poproszę, by nie zadawał pytań… Dziękuję Jinwoo. Jesteś niesamowity. – Dodała ponownie się we mnie wtulając.
        Nie wiedziałem czemu, przepełniało mnie szczęście, gdy tak mnie obejmowała. Przecież spotkało ją coś złego, a ja się cieszyłem? To zapewne dlatego, że jej bliskość była tak przyjemna.

*Eunwoo*

        Ucieszyłem się, że Bora zadzwoniła do mnie w takiej miłej sprawie. Liczyłem, że będzie chodziło tylko o mnie, lecz stwierdziłem, że to także dobry pomysł. Zresztą ostatecznie miałem ją zobaczyć i na pewno nie obędzie się na takim spotkaniu bez jej uśmiechu. A to pragnąłem ujrzeć najbardziej. Szkoda mi było, że Jinwoo nie mógł z nami iść i martwiłem się co takiego go zatrzymało. Niestety nie dane mi było się wtrącać w jego sprawy.
        Kiedy zjawialiśmy się wszyscy pod drzwiami mieszkania Bory przypomniało mi się jak to wszystko się zaczęło. Uśmiechnąłem się w duchu na myśl, bo ucieszyło mnie to, że poznaliśmy ją. Może troszkę to namieszało w naszym życiu, mimo to nie żałowałem tego.
        Radosna nasza znajoma otworzyła drzwi. Zawsze witała mnie z takim uśmiechem. No może oprócz jednego strasznego wieczoru. Kiedy tak bardzo się bała. Na szczęście to miała już za sobą. Tyle wspomnień miałem z nią związanych. Nie wyobrażałem sobie, by te wydarzenia mogły nigdy nie mieć miejsca.
- Cieszę się, że przyszliście. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, iż jest tu moja przyjaciółka Yurin?
- Oj Bora. – Mówił wyciągając jej imię Myungjun. – Na ciebie nie będziemy się nigdy złościć. – Tak, oczywiście musiał się popisywać tanimi tekstami.
- Szczególnie jak fundujesz pizzę. – Wtrącił Bin, czym rozśmieszył wszystkich zgromadzonych.
- Wybacz za niego, mu tylko jedno w głowie. – Tłumaczył się Minhyuk.
- Sam mówiłeś, że dawno nie jadłeś pizzy i bardzo cieszysz się, że ją dostaniesz. – Jak zwykle wypaplał wszystko nasz maknae.
        Byliśmy takim wesołym zespołem. Rozbawialiśmy dziewczyny jeszcze jakiś czas. Sanha zawsze coś głupiego mówił, Minhyuk rozweselał je swoim poczuciem humoru, Myungjun swoją niezdarnością i troszkę głupkowatością, a Moonbin zasładzał ten czas. A ja? Ja się tylko przyglądałem. W  większości obserwowałem Borę. Nie potrafiłem momentami oderwać od niej wzroku.
        W pewnym momencie Bora poszła do kuchni zrobić jakieś przekąski. Postanowiłem jej potowarzyszyć i oczywiście nie byłem jedyny. MJ wcisnął się do kuchni razem ze mną. Spojrzał na mnie wrogo. Proszę. Chce być groźny? Obu nam na niej zależało i ona chyba nawet o tym wiedziała. Biedna musiała się z nami użerać. Przez moment miałem ochotę się wycofać, lecz stwierdziłem, że tak łatwo nie mogę się poddawać.
- Pomóc ci w czymś? – Zapytałem delikatnie, zjawiając się nagle koło Bory, co ją troszkę przestraszyło.
- Oj możesz to pokroić. – Stwierdziła z uśmiechem. – Ty pewnie też chciałbyś dostać coś do zrobienia? – Zwróciła się do mojego rywala.
- Wiesz, może lepiej jak się nie tknę niczego? Jeszcze coś zepsuję. Ja tu przyszedłem po nadzorować. – Odrzekł z tym swoim wiecznym bananem na ustach.
        Tak bardzo irytowało mnie jego zachowanie przy niej. Nie chciałem tego pokazać.
- Co jak co, ale zjadłbym taką watę cukrową, jak jedliśmy przedwczoraj.
        Już miałem powiedzieć, że przecież żadnej waty nie było u nas w dormie i wtedy zorientowałem się, że to nie było do mnie.
- Owszem, była przesmaczna i ogromna zarazem. – Zaśmiała się Bora.
        Gdzie oni razem byli? Czyżbym był na straconej pozycji? Ah tak. Obiecała mu randkę, a on zapewne wykorzystał to. Nie zadowoliła mnie ta sytuacja. Najchętniej wypytałbym ich o szczegóły, lecz pewnym byłoby, że on nadto by się wychwalał, a Bora nie chciałaby mi ich zdradzić. W końcu wiedziała też co ja czuje. Dlaczego ona nie potrafiła się ograniczyć do jednego z nas?

*Jihyun*

        Nie wiedziałam czemu zgadzałam się na wszystko. Nie potrafiłam nic poradzić na to, że przy Jinwoo poczułam się bezpiecznie. On zaproponował mi nocleg w mieszkaniu jego zespołu, mimo iż mógł mieć przez to problemy. Doceniałam to ogromnie. Bałam się jednak, czy nie narobię mu za dużo kłopotów. On był zbyt dobry dla mnie. Akceptował nawet to, że nie zamierzałam zgłaszać swojego brata na policję. Nie żeby to rozumiał. Po prostu nie wiedział jak się mogę z tym czuć. Nie miał takie sytuacji w życiu, więc zdał się na to, że jestem rozważna i wiem co robię. Podobało mi się to. Nie dość, że był opiekuńczy, to starał się nie negować moich decyzji.
- Tutaj masz moje koce. Mam ich dużo, bo lubię jak jest mi ciepło, gdy śpię. – Mówił, podając mi duże kawałki materiałów.
- Dziękuję. – Opowiedziałam, starając się uśmiechnąć serdecznie do niego.
- Na pewno chcesz spać w salonie?
- A gdzie indziej? – Zaśmiałam się.
- Dongmin i Moonbin mają dwuosobowy pokój. Jakbym poszedł na kanapę, to oni jakoś wcisnęli by się z resztą i ty mogłabyś…
- Przestań. – Przerwałam mu. – Za dużo mieszania. Musicie się wyspać, bo rano macie pewnie treningi.
- Ja wiem, tylko…
- Jinwoo, proszę cię. Nie muszę mieć luksusów. To i tak dobrze, że mogę tu przenocować.
- Dobrze, już się nie spieram. – Po tych słowach usiadł koło mnie na tej całej kanapie. – Mogę coś zapytać?
        Domyślałam się o co może chodzić, lecz postanowiłam, że wysłucham go by mieć pewność.
- Oczywiście.
- Wtedy w szpitalu. Kogo odwiedzałaś?
- Tatę. – Spojrzał na mnie zaskoczony. – Jak mówiłam wcześniej. Jest w śpiączce. Tylko ostatnio stało się coś niemożliwego. Poruszył palcami.
- Naprawdę?! To dużo znaczy? – Zapytał niepewnie.
- Owszem. Teraz lekarze walczą, by zaczął reagować na bodźce zewnętrzne. Dlatego ważne jest by ktoś z rodziny był u niego codzienne. Chodzę na zmianę z ciocią.
- Nie znałem nikogo w śpiączce, ani też nikogo, kto miał takiego kogoś w rodzinie. Więc nie wiem jak to jest. Domyślam się, że macie teraz wielkie nadzieje?
- Ja chyba bardziej. Ciocia jest już zrezygnowana. Ja ufam, że to się uda, bo wtedy może nie będę musiała mieszkać sama z bratem. Sytuacja mogłaby się diametralnie zmienić.
        Bardzo dobrze się czułam opowiadając to Jinwoo. On był świetnym słuchaczem. Mogłabym z nim tak siedzieć cały wieczór, a może nawet noc i pewnie nie skończyłyby się nam tematy. Niestety nadszedł ten czas, gdy chłopacy wrócili do dormu. Kiedy usłyszałam otwarcie drzwi zamarłam i przełknęłam nerwowo ślinę. Pierwszy wbiegł do salonu najmłodszy z nich pełen ekscytacji, lecz zatrzymał się i spojrzał wytrzeszczonymi oczami na nas. Zaraz za nim pojawiła się reszta zdzwionych.
- Jihyun? Co tu robisz? – Wystrzelił Bin.
- Nie miałam gdzie przenocować. Jinwoo zaproponował mi to miejsce. – Odpowiedziałam ze spuszczonym wzrokiem. Nie mogłam mu spojrzeć w oczy, a przy wszystkich nie zamierzałam mówić prawdy.
- O czyli mamy współlokatorkę na jedną noc? – Z tego co pamiętałam, to chyba był MJ. Widać było, że ucieszyło go to.
- Nie ciesz się tak Myungjun. – Oburzył Bin. – Coś się stało? – Zwrócił się zaraz do mnie z troską wypisaną w oczach.
        Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Wtedy wspaniały Jinwoo przyszedł mi na ratunek.
- Oni muszę porozmawiać. Chodźmy i zostawmy ich na chwilę.
        Uśmiechnęłam się w jego stronę, dziękując tym. Wszyscy udali się do jednego z pokoi, a ja poklepałam miejsce na kanapie, które przed chwilą zajmował jeszcze ich lider. Moobin od razu na nim usiadł. Widać było, że był przestraszony. Postanowiłam opowiedzieć mu prawdę. Zasługiwał na nią jako mój przyjaciel. Miałam tylko nadzieję, że nie zareaguje na nią źle. Na szczęście zachował się podobnie do Jinwoo. Wysłuchał mnie od początku do końca. Nie przerywał mojej wypowiedzi. Dopiero na koniec się odezwał.
- Uważam, że jednak powinnaś coś z tym zrobić, lecz nie zmuszę cię do niczego. Jestem troszkę zawiedziony, że to Jinwoo dowiedział się wszystkiego pierwszy. Ale też to rozumiem i po części się cieszę, że mu tak mocno ufasz. Pamiętaj, że od teraz masz nas.
        Nie wiem, czy w tym momencie chciał mnie przysunąć do siebie, czy coś innego zrobić. Chwycił mnie za ramię, co sprawiło, że mimowolnie syknęłam z bólu. No to pięknie. Wiedziałam, że się mu nie wywinę.
- Co jest?
        Zdjęłam jeden rękaw bluzy i pokazałam mu sine miejsce na ręce. Spojrzał na nie z otwartą szeroko buzią i wyłupiastymi oczami. Wkrótce potem zobaczyłam smutek wypisany na jego twarzy.
- On ci to zrobił?
- Nie chciał. – Bezsensownie go tłumaczyłam. – Pociągnął mnie trochę za mocno.
- Pociągnął trochę za mocno? Coś mi się nie wydaje.
- Spokojnie. Trząsł moją ręką jakiś czas… Proszę cię. Nie róbmy afery o nic.
- Ale Jihyun… - Ewidentnie martwił się o mnie, tylko że ja nic na to nie mogłam poradzić. Stało się.
- On powinien za to zapłacić.
- Nie zapominaj, że to mój brat. – Mówiłam błagalnie. – I ciocia, by tego nie zniosła, jakby zrozumiała co się z nim dzieje.
- Mu przydałby się jakiś odwyk, czy coś.
- Takie rzeczy pomagają tylko w filmach. Nawet alkoholika nie potrafią wyleczyć w takich miejscach, a co dopiero narkomana.
        Binowi ewidentnie skończyły się argumenty i zamilkł na jakiś czas. Potem stwierdził, że jest już późno i pora spać. Pożegnałam się z nim, potem reszta przydreptała powiedzieć mi kilka miłych słów na dobranoc i na końcu zostałam jeszcze na krótką chwilę z Jinwoo.
- Słodkich snów. – Wyszeptał przytulając się do mnie.
        Uwielbiałam to. Potrafił sprawić jednym uściskiem, że robiło się człowiekowi na sercu lżej i czułam się, jakbym była w innym świecie. Takim w którym nie było tylu problemów.

*Bora*

        Kiedy chłopacy wyszli z mieszkania, zauważyłam, że Yurin zaczęła wszystko dogłębnie analizować. Czekałam więc na jej werdykt niecierpliwie. To nie tak, że chciałam, by wybrała za mnie. Potrzebowałam tylko rady, by wiedzieć w jakim kierunku myśleć. Nie miałam w końcu pojęcia czego sama chcę.
- A więc… - Odezwała się, czym szybko wyrwała mnie z bujania w myślach. – Nie mam pojęcia. Mogę powiedzieć tyle. Zauważyłam, że ty i Dongmin ślicznie razem wyglądacie, a Myungjun ma ciekawe poczucie humoru. – Załamały mnie jej słowa.
- Tylko, że ty powiedziałaś mi teraz, najmniej istotne fakty.
- Jak to? – Zdziwiła się. – Dobra. Skupmy się. Myungjun biegał za tobą jak głupi, a Dongmin był tylko cichym cieniem. Na pierwszy rzut oka, widać było tylko po tym pierwszym, że za tobą szaleje. Aczkolwiek ten drugi pewnie woli załatwiać wszystko po cichu.
- To nadal w niczym mi nie pomaga. – Zasmuciłam się.
- Wiem. Analizuję… I nie umiem nic wykombinować. Przykro mi. Musisz słuchać głosu serca.
- Kiedy ono bije jak szalone przy nich obu. – Wybuchłam z irytacji nad swoim losem.
- Nigdy nie byłam w twojej sytuacji. Skakałam z kwiatka na kwiatek, jeśli chodzi o podobających się mi facetów, lecz nigdy nie podobało mi się dwóch naraz. Tak się da w ogóle?
- Może i nie da. Może jest coś o czym zapominam. Coś co udowodniłoby mi, że wolę tego jednego. Miałam nadzieję, że ty to dojrzysz. Ja przy nich tracę głowę, odkąd znam ich uczucia. Nie mogę wtedy myśleć racjonalnie.
- Tak bardzo chciałam ci by pomóc, niestety jestem za ślepa.   
        Podsumowała tym swoją wypowiedź. Nie męczyłam ją tym dłużej. Porozmawiałyśmy jeszcze o jej cudownym związku z Minwoo, psie, który sprawiał im wiele psikusów i pracy, za którą czasami tęskniłam. Tak minął nam ten wieczór i zdecydowałyśmy, że nie umiemy się nagadać, więc Yurin nocowała u mnie, by mogłyśmy jeszcze porozmawiać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz