Witam was w sobotni poranek rozdziałem. Zapraszam serdecznie do czytania i komentowania.
Małe nieporozumienie
Rozdział 26
*Woohyun*
Kiedy dziewczyny zjawiły się i powiedziały, że Sunggyu się zawrócił, przez ciężką rozmowę z nimi, zmartwiłem się. Otóż, nie było go z nami. Sungjonga także. Ich rzeczy, a jak się potem okazało auta także nie było widać. Ja szykowałem się widocznie w tym czasie w łazience, jak zwiał, a nikt inny nie zwrócił na niego uwagi. Byłem wściekły. Po części zdenerwowało mnie, że Riyeon zepsuła wszystko, ale nie mogłem jej tego powiedzieć. Nie wiedziałem, czy powinienem był cokolwiek robić. Jedyne co przyszło mi do głowy to wykonanie telefonu.
- Sungjong? – Zapytałem, jak tylko usłyszałem, że ktoś odebrał rozmowę.
- Tak. A któżby inny? – Odpowiadał zdziwionym głosem.
- Czy wy wracacie do Seulu? – Zapytałem z desperacją.
- Owszem. Nie próbuj nas od tego odwieść. – Mówił pewnie.
- Tylko Sunggyu powinien być tutaj. On niepotrzebnie od czegoś ucieka. – Nie wiedziałem, co to może pomóc.
- Co ja mogę na to poradzić? Jestem tylko maknae.
Miał rację. Nie przekonałby już naszego lidera do powrotu i sam z jakiegoś chciał wrócić. Musiałem sobie podarować dalsze wtrącanie się do jego spraw z Saeron. Byłem pewien, że robił źle. Chciałem go w tym uświadomić, by oboje nie cierpieli. A on tak po prostu zwiał. Nie miałem już do niego sił. Zrezygnowany wróciłem do salonu, z którego swoją drogą dochodziły dość głośne dyskusje. Pierwsze co tam zobaczyłem, to była Riyeon wymachująca ręką w stronę przyprowadzonej przez Hoyę Woomin. Była zdenerwowana. Co tu się wydarzyło?
*Dan*
Przyszedłem odwiedzić Saeron. Stresowałem się, bo wiedziałem, że ostatnio Jimin zachowywał się dziwnie względem mnie. Jednak ona uparcie uważała, że woli się spotkać w jej mieszkaniu. Chciała też ze mną o czymś pogadać. Nie mogłem jej odmówić. Mimo to, martwiłem się, że znowu Jimin coś źle zrozumie. Zachowywał się tak, jakby myślał cały czas, że go podrywam. Dostał może jakiejś paranoi.
Saeron otworzyła mi szeroko uśmiechnięta. Cieszył mnie ten widok, bo ostatnio za wiele razy była smutna. Nienawidziłem, kiedy cierpiała, a ja nie mogłem nic na to poradzić. Od kiedy wróciłem do Korei, czułem, że wcale nasza przyjaźń nie zmalała. Nadal była tak samo silna. Tylko jej mogłem powiedzieć wszystko co mnie trapiło, a ona mi także nie omieszkała zdradzić każdej swojej tajemnicy. Miło było mieć kogoś tak bliskiego. Tym bardziej, że z znalezieniem miłości było u mnie ciężko. Chciałem nadrabiać to przyjaciółmi. Nie chciałem ich tracić i miałem tu także na myśli Jimina.
- Dan, słuchasz mnie? – Tak się zamyśliłem, że nie wiedziałem, iż Saeron coś do mnie mówiła.
- Oh przepraszam, odpłynąłem.
- O czym ty tak marzysz? – Zaśmiała się delikatnie. – Muszę skoczyć jeszcze do sklepu. Zostań na chwilkę z Jiminem.
Spojrzałem w jego stronę. Siedział przy stoliku, wpatrzony w telefon. Co jakiś czas słyszało się dźwięk powiadomienia z Kakaotalku. Przełknąłem ślinę z nerwów.
- Mogę iść z tobą? – Rzekłem spanikowany.
- Prosiłabym cię, byś jednak zaczekał. To nie zajmie długo. – Mówiąc to szybko wyszła, nie dając mi czasu na zastanowienie się nad niczym.
Nie chciałem zostać z nim sam. Bałem się, choć nie wiedziałem czego. Otrząsnąłem się pospiesznie. Musiałem się ogarnąć. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem na kanapę na której siedział Jimin. Udawał, że wcale nie zwrócił na mnie uwagi, więc nie przeszkadzałem mu nawet. Aż to nagle się do mnie zwrócił.
- Patrz! Suri wysłała mi słodkie zdjęcie. Urocza jest, czyż nie? – Wypalił i zaczął machać mi telefonem przed twarzą.
Rzeczywiście było tam jej zdjęcie z efektem kocich uszów. Widziałem też mnóstwo serduszek, które dodawała przy każdej wiadomości do niego. Zdziwiło mnie to. Nie wyglądał na zainteresowanego nią wcześniej. Stwierdziłem jednak, że mogłem się mylić. Patrzyłem na niego nadal smutnym wzrokiem. Nie miałem pojęcia jak się przy nim zachowywać, by go nie urazić znowu.
- Przepraszam, za moje zachowanie ostatnio. – Zaskoczył mnie, więc poszerzyłem oczy na niego. – Miałeś rację. Ktoś mi złamał serce, a może bardziej zawiodłem się, że tak szybko dostałem kosza? Nie wiem sam. Ale już będzie dobrze, bo jest Suri i mi pomoże.
Nagle mnie olśniło z kim ostatnio spędzał czas Jimin przed pewnymi wydarzeniami. Może nie było tego dużo, aczkolwiek…
- Czy to była Jira? – Wystrzeliłem.
- Dobry jesteś. – Odpowiedział, nadal gapiąc się w telefon i w niego stukając. Mówił to bez żadnych emocji.
Szkoda mi go było. Co mogłem poradzić, na to, że moja siostra pokochała Sungyeola? Jak ich widzę razem, to wiem, że pasują do siebie. Choć może łatwiej byłoby jej być z Jiminem, bo ten jest tu, a Sungyeol niedługo miał wrócić do Seulu, to nie zmieni to faktu, że serce nie sługa. Pewnie zachowanie Jimina, było takie, a nie inne, przez to, że jestem bratem Jiry. Może nie rodzonym, lecz pewnie uważał mnie za kogoś jej bliskiego i pewnie mu o niej przypominałem. Najważniejsze, że uważał, iż ma jakieś wyjście. Miałem tylko nadzieję, że czuł coś do Suri, a nie próbował z nią na siłę.
- Mam nadzieję, że ułoży ci się z Suri. – Postanowiłem go wesprzeć i pokrzepiająco poklepać po plecach, jednak nim to zrobiłem złapał moją rękę, by ją zatrzymać.
Widziałem, że próbował coś powiedzieć, tylko zerkał to na mnie to na nasze ręce, bo nadal nie puścił mojej. Był jakiś zmieszany. A mi także zaczynało się to nie podobać. Dziwnie się czułem jak tak mnie trzymał. W pewnym momencie niespodziewanie zabrał swoją rękę.
- Nie dotykaj mnie. – Powiedział ledwo słyszalnie i patrzył się na mnie troszkę przerażony?
Od kiedy przeszkadzał mu mój dotyk? Zaczynałem się niepokoić. Już byłem pewien, że nie było wszystko w porządku. Oszukał mnie i coś pominął w całym zwierzaniu się. Wiedziałem, że nie wyciągnę tego z niego. Musiałem być cierpliwy i czekać, aż coś więcej wyjdzie na jaw.
- Idę do mojej dziewczyny. – Oznajmił, wstając nagle z siedzenia.
Obserwowałem jak nerwowo ubiera obuwie i wychodzi trzaskając za sobą drzwiami. To całe zdarzenie wyglądało co najmniej dziwnie. A najgorsze było w tym to, że kiedy patrzyliśmy się na siebie, uświadomiłem sobie, że Jimin był naprawdę niczego sobie chłopakiem. Próbowałem szybko wyrzucić to z mojej głowy, lecz czas oczekiwania na powrót Saeron był taki długi. Moja głowa płatała mi figle w tamtym momencie.
*Riyeon*
Po stresującej rozmowie z Woohyunem w wejściu, byłam pewna, że to mój zły dzień. Najpierw spotkanie Sunggyu, potem wyrzuty Saeron, a do tego jeszcze chłopak mojej przyjaciółki był na mnie zły. Z grzeczności mi tego nie powiedział, ale ja to widziałam w jego oczach. Nie chciałam się mu narażać. Po prostu robiłam to co uważałam za słuszne. Racja była taka, że powinnam pozwolić potoczyć się sprawom samym, a nie wtrącać się.
Na dodatek prawie uderzyłam Saeron, bo powiedziała słowa, których miałam nadzieję od nikogo już nie usłyszeć. Podobne zdanie wypowiedziała w moją stronę już raz pewna osoba. I w tamtym momencie krew mnie zalewała, bo właśnie widziałam ją w salonie Infinite. Jak to możliwe, że los tak ze mnie drwił? Jak ona się tam znalazła?
Woomin zauważając moje przyjście, spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach. Nie dziwiłam jej się. Miałyśmy nadzieję nie wpadać już na siebie. Po tym wszystkim co się kiedyś wydarzyło, miałam do niej wielki żal. Nie chciałam już o niej słyszeć, a tu proszę. Spotykamy się w salonie przez naszych facetów, czym kim tam dla niej był Howon.
- Co ty tu robisz? – Nie pohamowałam się przed zadaniem takiego pytania.
Jimin widocznie była już zmartwiona tym, co miało się zaraz wydarzyć. Wiedziała przez co kiedyś przechodziłam. Biedna pewnie nie miała pojęcia co robić, bo dobrze wiedziała, że ja wybuchnę i ciężko będzie mnie uspokoić. Wzrok wszystkich na mnie utkwił. Nic w tym dziwnego. Wystrzeliłam tak z tym nagle.
- Woomin. Pytam się. Czemu muszę cię znowu widzieć? – I dodatkowo zaczęły mi napływać łzy do oczu.
Nie tego chciałam. Nie mogłam się w tej chwili rozkleić i pokazać swoich słabości przed nią. Ona patrzyła tylko na mnie z rozdziawioną buzią i milczała.
- Jest ze mną. Coś nie tak? – Zapytał całkiem spokojnie Hoya. – Znacie się?
- Niestety. – Burknęłam. – Choć już miałam nadzieję, że mogę zapomnieć o niej raz na zawsze.
- Skąd miałam przypuszczać, że tu cię spotkam? – Wreszcie się raczyła odezwać. Mówiła łamiącym się głosem.
- Teraz innych owijasz sobie wokół palca? – Oburzyłam się, że zachowywała się jak niewiniątko.
- Przestań. – Spojrzała na mnie błagalnie. – Nie wypominajmy sobie przeszłości.
- A co jak znowu wbijesz komuś nóż w plecy?! – Krzyknęłam nie zważając już na nic.
Wszystko na nowo obudziło się we mnie jak ją zobaczyłam. Tak bardzo pragnęłam, żeby to był tylko koszmar z którego się obudzę. Nie chciałam jej spotykać. Dopiero wtedy zorientowałam się, że koło mnie stoi Dongwoo, który złapał mnie za ramię. Nie wiedzieć czemu spojrzałam na niego i się rozpłakałam. Powodem było na pewno to, że wyobraziłam sobie, że to ja byłam tą przegraną dziewczyną i wystraszyłam się, że w każdej chwili ktoś może pojawić się lepszy przy Dongwoo ode mnie. Wtuliłam się w niego. Nie obchodziło mnie kto patrzy.
- Chodźmy do pokoju porozmawiać. Dobrze? – Wyszeptał do mnie, a ja przytaknęłam, bo tego potrzebowałam.
Chwycił mnie za rękę i zabrał do jednego z pomieszczeń. Było puste i wiedziałam, że to nie pokój Dongwoo. Łzy nie przestawały mi płynąć. Ja usiadłam na łóżku, a on kucnął przede mną. Wycierał dłonią moje mokre policzki i patrzył takim głębokim współczującym wzrokiem. Naprawdę mnie zaskakiwał. Normalnie był strasznie wesoły na co dzień. Nie widziałam jeszcze go tak poważnego.
- Co się dzieje? Ta dziewczyna cię kiedyś zraniła? – Zapytał delikatnie, a ja miałam ochotę mu się wyżalić.
- Powiedzmy. Przyjaźniłyśmy się z nią. Ja i Jimin. Aż pojawił się pewien chłopak. – Westchnęłam głęboko, bo głupio mi było o nim wspominać, przy moim obecnym partnerze.
- Nie krępuj się. Ja wiem, że to przeszłość. – Posłał mi przy tych słowach pokrzepiający uśmiech, na który moje kąciki ust także się uniosły.
- Był Japończykiem i uczył się w tej samej szkole co Woomin. Poznała go z nami. Od razu mnie podrywał. Było mi przyjemnie, bo wtedy jakoś jeszcze nie miałam wielkiego powodzenia, bo skupiałam się tylko na nauce. Dziwne, co nie? – Zaśmiałam się z siebie, a on dalej mnie obserwował uważnie. – Zostałam jego dziewczyną. Wiedziała tylko o tym Jimin, a na drugi dzień miałam mówić o tym Woomin, lecz ona powiedziała mi, że Kentaro jej się podoba. Pytała, czy uważamy, że pasują do siebie. Nie wiedziałam co robić. Nie chciałam, by między nami źle się porobiło. Powiedziałam mu o tej sytuacji, choć czułam, że nie powinnam zdradzać uczuć Woomin. Za kilka dni słyszałam od niej, że podarował jej czekoladki, postawił drugie śniadanie, oraz otwarł kilka razy przed nią drzwi. Zaskoczyły mnie teopowieści i miałam nadzieję, że ona tylko koloryzuje. Tym bardziej, że potem ucichła. Ani razu o nim nie wspominała, a ja także bałam się mówić, by nie dowiedziała się, że z nim jestem. Aż do tamtego dnia…
Wracałam z Kentaro do domu. Padało, ale deszcz nam nie przeszkadzał całować się na pożegnanie. Jak zwykle był to idealny pocałunek. Nie wiedziałam, jak on to robił. Miałam już się oderwać, a on ponownie mnie przyciągnął.
- Czasami miałbym ochotę wejść z tobą do mieszkania i porobić coś więcej. – Wyszeptał mi do ucha, na co zrobiłam się cała czerwona i było mi gorąco mimo panującego chłodu na dworze.
- Może jak wyprowadzę się od rodziców, to będzie okazja. – Zaśmiałam się zalotnie.
Nasze usta po raz kolejny złączyły się w pocałunku. Tym razem starałam się okazać w nim wszystkie moje uczucia względem niego. Choć momentami miałam wyrzuty sumienia, że z nim byłam, to w takich chwilach niczego nie żałowałam.
- Jak możesz! Riyeon! – Usłyszałam znajomy mi krzyk za mną.
Odwróciłam się i zobaczyłam całą mokrą Woomin. Byłam przerażona. Nie chciałam, by w ten sposób się dowiedziała. Martwiłam się, że będę musiała się teraz tłumaczyć. A ona podeszła do nas bliżej i uderzyła Kentaro w twarz. Zaskoczyła mnie. To nie jego wina, że wolał mnie przecież. Powinna była być na mnie zła. Chyba, że o niczym nie wiedziałam. Zauważyłam, że on wcale się nie rusza i nie patrzy ani na mnie, ani też na Woomin.
- Bawi cię to? Idioto! – Krzyczała bardzo głośno, a ja zrozumiałam, że jednak miałam braki w informacjach. - Dlatego kazałeś mi milczeć o naszym związku?! – Tego było za wiele. Jak to usłyszałam zdrętwiałam.
- Jakim związku? – Wydukałam.
- O, widzę, że ty także nic nie wiesz. Albo udajesz? – Zarzuciła mi. – Wiedziałaś, że mi się podoba!
- Byłam z nim zanim mi to powiedziałaś! – Wybuchłam, bo nie chciałam być obwiniana w momencie, gdy tak naprawdę on był kimś, komu należało się kazanie.
- Dziewczyny, porozmawiajmy. – Stanął między nami.
- Z tobą nie mam nic do gadania. – Rzekła moja przyjaciółka. – Rozumiem, że byłam tą drugą?
- Ja wszystko wyjaśnię.
Ocknęłam się dopiero. On nas ewidentnie oszukał. Był z nami dwiema. Musiał zacząć się interesować Woomin w momencie, jak powiedziałam mu o jej uczuciach do niego. A to cwaniak i szumowina. Inaczej nie mogłam go określić. Najgorszy wieczór mojego życia.
- Nie masz czego nam wyjaśniać. Jesteś debilem! Oszukałeś nas i to w okrutny sposób. Ćwiczyłeś na nas aktorstwo? Te wszystkie czułe słowa były kłamstwem.
- Uspokój się! – Wydarł się do mnie. - Ja… Po prostu w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że wolę Woomin. Nie wiedziałem tylko jak to rozegrać, by ciebie nie zranić.
- I dlatego miałeś prawo mnie w sobie rozkochiwać nadal?! Nie obchodzi mnie kto mnie słyszy. Niech cały świat usłyszy jakim idiotą jesteś. Dobranoc!
Po tych słowach weszłam do domu. Nie zwróciłam nawet uwagę na siedzących w salonie rodziców i pobiegłam po schodach do mojego pokoju, gdzie mogłam w spokoju się wypłakać w poduszkę. Poczułam totalną pustkę na sercu. Czyżby miłość wcale nie istniała i zawsze była tylko iluzją? Albo to mnie nie można było pokochać.
Po przypomnieniu sobie tamtych wydarzeń znowu byłam zalana łzami. Miałam już ochotę tak wszystko zakończyć. Nie wiedziałam, czy będę potrafiła więcej mówić o tamtych ciężkich chwilach. Kiedy najpierw straciłam miłość, a potem przyjaźń.
- Nie widzę niestety powodu, dla którego mogłabyś nienawidzić Woomin. Obie was oszukał.
- Owszem. I dlatego nasza przyjaźń wróciła do normy. Zapomniałam o nim szybko, bo go znienawidziłam. Tylko tak bardzo zabolało, jak zobaczyłam go z Woomin całujących się pewnego dnia. Znowu utrzymywała coś przed nami w tajemnicy. Okazało się, że on ją błagał, by nadal z nim była po tym wszystkim. Oślepiona złudnymi uczuciami zgodziła się być z nim znowu i tym razem to ona chciała to ukrywać przede mną. Twierdziła, że widziała w jego oczach szczerość kiedy wyznawał jak on to ją nie kocha. Rozumiała, że się pogubił. Wiedziała, że źle postąpił, ale ona mu wybaczyła. Poczułam się strasznie okłamana przez nią i powiedziałam trochę niemiłych słów w jej stronę. Wtedy ona wystrzeliła z jakimś zdaniem, które ledwo pamiętam. Miała na myśli, że gdybym go nie omotała swoim wdziękiem to by od razu był z nią. Oznajmiła, że wcale nie byłam jej przyjaciółką, skoro podrywałam kogoś kto jej się podobał. Wtedy uderzyło mnie to bardzo. Od tamtego momentu, już nigdy nie odezwałam się do niej. Postanowiłam wyrzucić z pamięci. Zmieniłam się strasznie od tamtego momentu i stałam się mniej ufna dla mężczyzn. W pewnym momencie to nawet ja się nimi bawiłam.
- Teraz jest inaczej. – Wtrącił mój wierny słuchacz. – Widzę, że się do mnie przywiązałaś. Wiesz, ja nie wyobrażam sobie, by mógłbym znaleźć lepszą dziewczynę niż ty. Tamten idiota niech żałuje, że wypuścił taką piękną kobietę z rąk. – Zrobiło mi się ciepło na sercu słysząc te słowa. Wiedziałam, że Dongwoo jest dla mnie kimś wyjątkowym i w tamtym momencie czułam to bardzo intensywnie.
Już nie płakałam. Uspokoiłam się dzięki takiej rozmowie z bliską osobą. Jego szeroki uśmiech dodał mi otuchy i kiedy tylko zbliżył się do mojej twarzy swoją nie zastanawiałam się nawet chwili dłużej i zaczęłam intensywnie go całować. W głowie miałam tylko jedno pytanie. Czy coś się zmieni, jak on wróci do Seulu? Od razu odpędziłam tą złą myśli i pozwoliłam się ponieść emocjom obecnej chwili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz