czwartek, 20 kwietnia 2017

Hotel godzien sześciu gwiazd: Rozdział 12

Kolejnej tury końcówka haha :D Śmiesznie to brzmi. Czy ktoś już ma swoje typy, z kim widzi Yeori? Powiem tak… To dopiero początek, więc ja sama jeszcze się waham. Choć myślałam, że mam już kogoś wybranego :D  Już nigdy więcej nie piszę haremówki. :D

Hotel godzien sześciu gwiazd
Rozdział 12


*Yeori*

        Już miałam lecieć do chłopaków, bo pewnie na mnie czekali. Czułam jednak wychodząc z pokoju, że o czymś zapominam i idąc korytarzem nie dawało mi to spokoju. Starałam się skupić na tym, czego potrzebowałam. Już widziałam uśmiechniętego Hyuka, bo dotarłam na ich piętro i nagle mnie olśniło. Nie wzięłam telefonu. Bez słowa wyjaśnień popędziłam do swojego pokoju z powrotem. Jak poparzona wleciałam do niego zostawiając otwarte drzwi, a urządzenie z idealnym wyczuciem czasu zaczęło dzwonić, dzięki czemu od razu namierzyłam je wzrokiem na szafeczce koło łóżka. Chwyciłam je w dłonie i odebrałam, oraz uniosłam tak, by było mnie dobrze widać, bo była to wideo rozmowa od jednej z moich dwóch przyjaciółek, Serim. Niezbyt było mi to na rękę skoro się spieszyłam, jednak postanowiłam chociaż ładnie się wytłumaczyć.
- Hej Yeori! Słyszałam, że rozmawiałaś już z Seo. A do mnie mogłabyś też zadzwonić? - Wygarnęła mi na wstępnym z udawaną obrazą.
- Wybacz Serim. Wiesz jak to jest. Mam tu dużo roboty i nie myślę o rzeczach przyziemnych.- Zaczęłam się spowiadać, choć szczerze było mi głupio, że je zaniedbywałam odkąd zaczęły się wakacje.
- Wybaczę, ale pod warunkiem, że spełnisz daną nam obietnicę! - Przełknęłam głośno ślinę, bo było ich trochę, a ja obawiałam się, że mówiła o tej, która nie była odpowiednia w tym momencie.
- Ja muszę... - Nie dane było mi dokończyć zdania o tym, że spieszy mi się, bo ktoś objął mnie w pasie i oparł podbródek na moim ramieniu. Spanikowana szybko nacisnęłam czerwoną słuchawkę, by moja przyjaciółka nie zobaczyła Hyuka, który zjawił się znikąd,  jednak jej szok na twarzy źle wróżył. - Oszalałeś?! - Wybuchłam odsuwając się od niego i odwracając w jego stronę.
- Coś nie tak? Ja chciałem cię tylko przytulić. - Powiedział, patrząc na mnie pytającym wzrokiem.
- Bardzo nie tak. Człowieku, ta dziewczyna, to była moja przyjaciółka. Jeżeli cię zobaczyła to już po nas. - Panikowałam strasznie.
- Dlaczego? Nie wie, że się nami zajmujesz? - Dziwiło go to, a mnie również zaskoczyła jego reakcja.
- Czemu miałaby? Muszę zachowywać to w totalnej tajemnicy przed każdym, czyż nie?
- Moim zdaniem przyjaciele to ktoś komu ufasz i dochowaliby twojej tajemnicy. Nie rozumiem.
        Był naprawdę bardzo zdziwiony czymś, co mi wydawało się oczywiste. Zwątpiłam po tym co powiedział. Ja przecież ufałam moim przyjaciółkom i faktycznie wiedziałam, że one by nic nie rozpowiedziały. A mimo to wolałam im tego nie mówić. Czy ja zachowałam się słusznie? Według mnie tak było mi nakazane postąpić, ale z drugiej strony... Moje myśli musiały zostać rozproszone przez ponowny dźwięk przychodzącego połączenia.
- Odbierz i powiedz, że tu jesteśmy. Po co to kryć? I dodaj, że Hyuk na żywo jest bardzo przystojny i...
- Przestań. - Tym razem to ja przerwałam i starałam się brzmieć łagodnie, bo nie chciałam na niego wybuchnąć. - Wyjdź proszę i zaczekaj na mnie przed pokojem. Ja powiem to co uważam za słuszne i zaraz do ciebie wyjdę. - Podsumowałam podejmując według mnie słuszną decyzję.
        Odebrałam i znowu widziałam zdenerwowaną, tylko tym razem naprawdę, Serim. Gdyby wzrok w takiej rozmowie na odległość mógł zabić, to już leżałabym martwa.
- Przepraszam. Miałam małe najście. - Powiedziałam to chwiejnym głosem, bojąc się wygadać prawdę. Nie szło mi za dobrze kłamanie.
- Co to znaczyło? Czemu Hyuk z VIXX przytula cię nagle od tak? To jest twoja praca? Co on tam robi? - Mówiła to szybko i unosiła głos nie wiem czy bardziej z nerwów, czy z ekscytacji.
- Jaki Hyuk? - Zaśmiałam się nerwowo, ale starałam się, by zabrzmiało to tak, iż kpiłam z jej wypowiedzi. - To był... Mój przyjaciel z dzieciństwa. Często mu mówią, że jest do niego podobny. - Stwierdziłam, że to kupi.
- Jasne. - Niestety się myliłam. - Chyba jest coś o czym nam nie powiedziałaś? Widać jak kręcisz na pierwszy rzut oka. A ja myślałam, że mówimy sobie wszystko. - Przypomniałam teraz sobie ilu rzeczy one ostatnio nie wiedziały i znowu zrobiło mi się przykro. - Nie mogę dłużej ciągnąć tej rozmowy, bo wyniknie z tego wielka kłótnia, tak czuję. Zadzwoń, jak zdecydujesz się na powiedzenie prawdy. - Po tych słowach jej twarz zniknęła z ekranu mojego telefonu, a po moim policzku poleciała niekontrolowana łza. Wytarłam ją szybko myśląc o tym, że nie chcę się pokazać przed Hyukiem zapłakana.
        Wzięłam do mojej ręki jeszcze małą torebkę i wyszłam z pokoju. Drzwi do niego nadal były otwarte. Pewnie Hyuk zamierzał podsłuchiwać i je też tak zostawił. Spojrzał na mnie przejętym wzrokiem. Czyżby wyczuł, że mogłam posmutnieć po tym? Wymusiłam więc uśmiech, by go oszukać, że wszystko grało i chyba go kupił, bo od razu odwzajemnił.
- Idziemy do reszty? - Zapytałam ochoczo.
- Jasne. - Przytaknął i ruszyliśmy tam gdzie trzeba było. Ja miałam nadzieję, że nie będę myśleć o tym jak zawiodłam moją przyjaciółkę i skupię się nad rozwiązaniem później.

*Wonsik*

        Bardzo przejąłem się widząc Yeori w złym stanie. Była rozkojarzona i od razu można było się zorientować, że coś ją gryzło. Przy chłopakach udawałem, że niczego nie widzę. Bo pewnie ona nie chciała być zdemaskowana. Jednak można było od razu dostrzec, że nie tylko ja coś spostrzegłem. Jaehwan starał się ją rozbawiać na siłę, a ona tylko delikatnie się uśmiechała, a normalnie przecież tak głośno się śmiała. Hakyeon był dla niej wyjątkowo miły, choć może ku temu był inny powód. Hongbin i Taekwoon także uważnie się przyglądali.
        Niepokoiło mnie także to co działo się ostatnio z chłopakami. Nie przeszkadzałoby mi, gdyby któremuś spodobała się Yeori, jednak to nie było zdrowe co się wyprawiało. Musiałem przeprowadzić wywiady i zaplanowałem to na ten wieczór.
        Kiedy byłem już sam w swoim pokoju zawołałem przez telefon do siebie Hyuka. Ten był bardzo szybko. Przez chwilę pomyślałem, że zabawię się w detektywa i będę przesłuchiwał świadków po kolei, a na koniec ofiarę. Oczywiście nią była Yeori. Miał troszeczkę zdziwioną minę widząc, że byłem sam. Rzadko tak z nim spędzałem czas.
- Coś się stało? - Zapytał niepewnie.
- Nie. Chcę się czegoś dowiedzieć. Zacznę prosto z mostu. Podoba ci się Yeori? - Wytrzeszczył na początek na mnie oczy. Odchrząknął po chwili i milczał jeszcze jakiś czas. Wiedział, że nie powinien mnie okłamywać, więc pewnie zastanawiał się jak to ubrać w słowa.
- Racja. Podoba mi się i o tym wie. - Tym razem to ja się zszokowałem.
- Wow, szybki jesteś. - Oznajmiłem niepotrzebnie na głos.
- Coś czuję, że nie tylko ja... A co tobie się też podoba? - Znowu mnie zamurowało. Niby skąd wziął taki wniosek? A no tak, pytałem o nią. Jednak ja miałem czysto przyjacielskie zamiary. Chciałem pomóc i jej i moim kumplom z zespołu.
- Nie. Znaczy miła z niej dziewczyna. Mimo to, traktuję ją jak przyjaciółkę. - Wyjaśniłem, by nie było nieporozumień.
- To dobrze, bo ja to już dostaję paranoi i w każdym widzę rywala. - Mówił to tak poważnie, że aż się przeraziłem. Dlaczego doszło do takich rzeczy?
- Nie przesadzasz trochę? - Postanowiłem go jakoś opanować.
- Ani trochę. Ja pierwszy zauważyłem, że noona jest cudowna i naprawdę będzie mi źle i smutno, jak ktoś inny z naszego zespołu mi ją odbije.
- Hyuk, nie zapominaj kim dla siebie jesteśmy. Moim zdaniem wszystko wyolbrzymiłeś. - Szczerze się zdenerwowałem, jednak musiałem brzmieć łagodnie, bo to nie kłótni chciałem. - To na pewno nie jest jeszcze jakieś wielkie uczucie, by od razu dochodzić do takich wniosków. Tyle razem przeszliśmy i myślę, że powinniście bez względu na wszystko poczekać na to, aż Yeori was pozna bliżej i będzie mogła zadecydować, czy któryś z was ma u niej szansę i zaakceptować jej decyzję. Nie chcemy przecież żadnej wojny. - Byłem dumny ze swojej wypowiedzi. Miałem nadzieję, że choć trochę ona mu coś rozjaśniła.
- Może racja... - Wahał się. - Tylko, że nie wybaczę sobie, jeżeli Hongbin z nią będzie. Nie zgadzam się na to! - Tym to już mnie wystraszył. Nie było Hongbina na mojej liście podejrzanych. Zachowywał się względem niej, jak względem każdej dziewczyny, a dodatkowo myślałem, że denerwuje się na zachowanie chłopaków nie dlatego, że podobać się mogła mu Yeori, a dlatego, że go to wszystko irytuje i tak jak ja obawia się, że coś złego wyniknie z ich rywalizacji.
- Skąd taki wniosek? - Chciałem dowodów.
- Mam ku temu swoje powody, by go podejrzewać. Popytaj go co myśli. Bo czuję, że ma problem, a ze mną nie pogada jeżeli dotyczy to Yeori. - Zmartwiło mnie to co powiedział.
- Dobrze. To poproś teraz go tutaj. I proszę cię jeszcze raz, opanuj się troszkę. - Kiwnął głową i wyszedł.
        Po tej rozmowie poczułem się dziwnie. Wychodziło na to, że to wszyscy mogli być podejrzani. Nie miałem jednak pojęcia jak to się mogło stać. Przecież każdy z nas był inny, miał inne upodobania, więc czemu miałaby im się spodobać ta sama akurat dziewczyna? Może któryś z nich pomylił przyjacielskie stosunki z czymś więcej.
        Hongbin wszedł uśmiechając się do mnie. Pewnie nie spodziewał się nawet w jakiej sprawie go zawołałem. Nie chciałem mu psuć humoru, jednak musiałem.
- Ja nie będę dziś owijać w bawełnę. - Zacząłem, kiedy usiadł już mi naprzeciw. - Co sądzisz o Yeori?
- Nie rozumiem. - Odpowiedział zmieszany.
- Ostatnio przerwałem ci, bo myślałem, że chcesz na nią naskoczyć, bo nie podoba ci się zachowanie chłopaków względem niej. -Przypomniałem sobie, jak przysłuchiwałem się jego wypowiedzi kilka dni temu.
- To nie tak... Bo ja... - Próbował się jakoś wykręcić.
- Mów szczerze co ci leży na sercu. - Stwierdziłem, że będzie potrzebował takiego zdania.
- Nie wiem co się ze mną dzieje. - Rzekł zrezygnowany, a mnie to trochę martwiło, bo wychodziło, że Hyuk mógł mieć rację. - Wcześniej byłem wściekły na chłopaków, że zachowywali się dziwnie, jednak teraz sam już nie wiem nic. Czuję się jakby zazdrosny, gdy któryś z nich się z nią dobrze dogaduje. Nawet jak Hakyeon się z nią kłóci to mam wrażenie, że chciałbym by mi też poświęciła tyle uwagi co jemu. - Mówił to ze spuszczonym wzrokiem.
- Czyżby zacząłeś coś do niej czuć? - Przeraziłam się.
- Nie wiem. Dobrze wiem, że podoba się Hyukowi i Jaehwanowi, obiecałem sobie, że nie wejdę im w drogę. Mimo to... gdy widzę, jak nasz maknae kuleje w podchodach, albo Ken strasznie się narzuca, coś się we mnie gotuje i mam wrażenie, że też powinienem się postarać.  Boję się tego. Yeori jest na dodatek taka promienna i uprzejma. Jak widzę, że coś ją gryzie, jak dziś, to zaraz mam ochotę ją przytulić i pocieszyć. Hyung, powiedz, że nic z tego nie będzie i nie powinienem się łudzić. - Spojrzał na mnie błagalnie. Coś czułem, że on czegoś jeszcze się boi, prócz konkurowania z chłopakami.
- Nie jestem pewien, czy mogę. Wiesz, a może akurat ona wolałaby kogoś takiego jak ty? Nie znamy jej na tyle, by stwierdzić, kto bardziej do niej pasuje. - Odpowiedziałem szczerze, bo takiej rozmowy on potrzebował.
- Mam nadzieję, że ja się jej nie spodobam. - Stwierdził już szeptem i podniósł się z miejsca jakby chciał wyjść. - Nie chcę się angażować na razie. - Dodał i udał się do drzwi bez niczego.
        Byłem już pewien. Trzech podejrzanych. Jaehwan nie krył się z niczym i ich wypad do klubu mówił mi sam za siebie, że zamierzał poderwać Yeori. Od Hyuka i Hongbina wszystko wyciągnąłem. Musiałem pójść do Yeori spróbować porozmawiać o tym co ją tego dnia gnębiło i wybadać przy okazji, czy domyślała się czegoś z zachowania chłopaków. Nie chciałem być wścibski. Musiałem pomóc. Bo jak na razie byłem jedyną neutralną i zainteresowaną tym wszystkim osobą.
        Zapukałem do jej pokoju niepewnie. Usłyszałem ciche "proszę", więc przycisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Yeori siedziała na swoim łóżku oparta z tyłu o stos poduszek i wychyliła głowę znad książki, której prawdopodobnie przerwałem czytanie. Uśmiechnęła się szeroko do mnie. Ucieszyło mnie to, bo wolałem, żeby miała dobry humor.
- Co cię tu sprowadza? – Zagadała miłym głosem.
- Chciałem porozmawiać. – Po tym zdaniu poklepała miejsce obok siebie, więc usiadłem przy niej. A ona zasiadła tak, by być koło mnie, a nie za moimi plecami.
- Więc zamieniam się w słuch.    
- Powiedz… Coś się stało może? Bo dzisiaj byłaś jakaś nieprzytomna. – Zacząłem temat.
- Ah. – Westchnęła głęboko. – Widzisz, pokłóciłam się z przyjaciółką i jest mi smutno. Nie wiem też, czy jak druga się o tym dowie, to także nie będzie zła. – Ulżyło mi, że powodem nie był żaden z nas. Mimo to zamierzałem jej pomóc.
- A o co wam poszło jeżeli można wiedzieć?
- Hyuk pojawił mi się w kadrze, kiedy z nią rozmawiałam na wiadomości wideo… A ja ukrywałam przed nimi waszą obecność tu, bo tak mi kazano. Ona nie dała sobie wmówić, że się jej przewidziało i od razu zauważyła, że kręcę, więc się na mnie obraziła. – Po tym spuściła głowę w dół. To było przykre. Miło było z jej strony, że kryła nas, tylko, czy powinna nawet zatajać takie rzeczy przed przyjaciółmi, którym raczej ufała?
- Co teraz zamierzasz? – Stwierdziłem, że upewnię się czy ma jakieś pomysły.
- Nie wiem co robić. Może mogłabym im powiedzieć. I tak będą złe, że dopiero teraz. Znając je będę musiała im to wynagrodzić. I jak sobie teraz przypomniałam to obiecałam, że po naszej podróży będę mogły przenocować jakiś czas w moim hotelu za darmo… Jednak jeżeli wy nadal tu będziecie, może to być…
- Ja nie widzę problemu. – Przerwałem jej. – Coraz bardziej cię lubimy, a twoi przyjaciele na pewno są cudowni. Nie masz się czego obawiać, jeżeli ich dobrze znasz. – Patrzyła na mnie troszkę zaskoczona.
- Co cię tak dziwi? – Zaśmiałem się.
- Nie czulibyście się niezręcznie? Szczególnie Taekwoon. Widzę, że krępuje go towarzystwo fanów…
- Po prostu ostatnio miał kilka niemiłych sytuacji z nimi. Dlatego nabrał dystansu. Myślę, poznanie kolejnych pozytywnych fanek dobrze mu zrobi. – Widać było, że ją pocieszyłem, bo od razu się rozpromieniła. Jednak nie wiedziałem jak zacząć drugi temat.
- Mogę się jeszcze ciebie coś poradzić? Bo widzisz… Chodzi o chłopaków, a ty powiedziałeś na początku, że zawsze się mogę do ciebie zwrócić… - Było po niej widać, że niepewnie wchodziła na ten temat. Cieszyłem się, bo widziałem w tym okazję do mojego celu. O ile nie chciała pogadać o tym samym.
- Wal śmiało. – Zachęciłem ją.
- Hyuk wyznał, że mu się podobam. – Powiedziała to uciekając wzrokiem, a ja byłem w szoku. Jednak to było to. – Jaehwan też. Nie wiem co z nimi się dzieje. Też ich lubię, ale przecież nie do tego stopnia. Znam was zaledwie trochę. Nie rozumiem, jak mogłam im wpaść w oko w tak krótkim czasie. Jeszcze inni czasem tak dziwnie się zachowują. Czuję się troszkę niezręcznie w tej sytuacji. – Mówiła to bardzo szybko, jakby bojąc się, że nie zdąży mi wszystkiego powiedzieć. – Ja nie chcę wam robić problemów, boję się też, że przez to może dojść do nieporozumień między nimi. Ja wiem, że nie zawiniłam, tylko teraz jestem załamana, bo nie będę miała pojęcia jak to rozwiązać.
        Zacząłem się zastanawiać, czy troszkę ją nakierować, że oni nie byli jedyni. W końcu Hongbina zachowanie mówiło same za siebie. Obawiałem się, że to ją podłamie. Już się martwiła. Musiałem ją jakoś na razie uspokoić i pokazać, że ma we mnie wsparcie. Tylko tyle mogłem na tamtą chwilę zrobić.
- Ja myślę, że powinnaś udawać, iż nic się nie stało. – Mówiłem powoli. – Oni na pewno będą się o ciebie starać. Nie poddadzą się łatwo. Ty za to musisz się przekonać, czy chcesz cokolwiek, by z tego było. Całkiem możliwe, że nie spodoba ci się ani Ken, ani Hyuk. Nie możesz się tym smucić. Taka jest kolej rzeczy i serce nie sługa….
- Czyli sugerujesz, że jeśli coś poczuje, powinnam iść za głosem serca? – Wtrąciła się zbijając mnie z tropu. Nie rozumiałem tego pytania.
- Oczywiście. A jaki miałaś inny plan? – Spojrzałem na nią szerokimi oczami.
- Uciec. Jesteście idolami i wasze fanki…
- Nie podoba mi się twoje podejście. – Miałem ochotę się zaśmiać, że co chwile wchodziliśmy sobie w pół zdania, ale nie wypadało w takim momencie. – Traktujesz nas jak ludzi normalnych? Tak mi się do tej pory wydawało. Dlaczego więc masz i w tym przypadku inaczej na nas patrzeć? Jesteśmy ludźmi. Mamy prawo kochać, być szczęśliwi, a ty także. Niezależnie z kim chciałabyś byś dzielić swoją przyszłość, masz do tego pełne prawo. Może i okoliczności są troszkę trudne, mimo to, nie możesz się poddawać już na starcie. – Czułem się dumny ze swojej wypowiedzi, bo brzmiała przekonywująco, a jej twarz znowu stała się promienna po niej. Taka jak być powinna cały czas.
- Jesteś kolejną osobą, która pokazuje iż przejmuje się tym bezpodstawnie. – Zachichotała zabawnie. – Dziękuję Wonsik. Wspaniały z ciebie przyjaciel. Od razu lepiej się czuję po tej rozmowie.
        Ulżyło mi. Wiedziałem, że jeszcze zasypiając pewnie będzie dużo myślała na ten temat. Miałem nadzieję, że dzięki mnie już tylko pozytywnie. Poczochrałem ją po głowie delikatnie. Potem postanowiłem udać się do siebie i rzuciłem jeszcze na odchodnym, by następnym razem sama przyszła do mnie w takiej sprawie, na co przytaknęła. Naprawdę nasza relacja była coraz bardziej przyjacielska i to mnie bardzo zadowoliło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz