czwartek, 27 kwietnia 2017

Hotel godzien sześciu gwiazd: Rozdział 13

Haha ten rozdział jest jakiś pechowy. Bo wiecie mam przygotowane kilka rozdziałów do przodu, bo w tym tygodniu i następnym może być ciężko z pisaniem. I miałam przez pomyłkę udostępnić 14, a nie ten. Już wszystko przygotowałam. :D Głupia ja. :D
To pewnie przez emocje, bo dzisiaj jadę na Pyrkon i wstałam własnie o 3 nad ranem. Tragedia. Mam nadzieję, że nie wykończę się tam i będę się dobrze bawić, a wam życzę miłego czytania. :D

Hotel godzien sześciu gwiazd
Rozdział 13



*Yeori*

        Stałam na recepcji czekając na chłopaków i rozmawiałam z nowym pracownikiem. Był miły i troszkę nieśmiały. Mimo to bez problemu nawiązałam z nim kontakt i zaczęłam go rozkręcać. W pewnym momencie widziałam, jak dziwnie zerka za mnie. Jakby coś tam zobaczył i udawał, że tego nie widzi. Chciałam sprawdzić co to, ale czyjeś dłonie odcięły mi światło. Poczułam się dziwnie. Nagła ciemność. Wiedziałam, że musiał to być ktoś z zespołu, tylko który z nich. Pomyślałam o pierwszej osobie, która byłaby do tego zdolna.
- Hyuk. – Rzuciłam i nic się nie zmieniło.
- Nie, zgaduj dalej. – Odpowiedział mi modelując głos na bardziej piskliwy. Wiedziałam, kto był mistrzem takich dźwięków.
- Jaehwan! – Krzyknęłam radośnie i pewna siebie.
        Ręce ustąpiły. Odwróciłam się do niego przodem, a on zrobił dziubek z ust jak jakaś kaczka, co oczywiście mnie rozśmieszyło. Lubiłam jak robił takie dziwnie miny.
- Za szybko zgadłaś. Za dobrze nas znasz. – Uznał ze smutnym tonem głosu. Oczywiście było to udawane, a ja uznałam, że też się pobawię w jego grę.
- Przepraszam. – Dodałam również z takim samym brzmieniem i spuściłam wzrok, oraz zaczęłam się kręcić w miejscu, jakby zażenowana swoją osobą.
- Ej chwileczkę. – Rzekł chwytając moje policzki w dłonie i podnosząc moją głowę. Od razu źle zareagowałam. Moje głupie wiecznie różowiejące policzki dały się we znaki. Czułam to. – Wszystko tylko nie twój smutek. Nawet jeżeli to był żart. Rozumiemy się? – Chciałam na to pokiwać głową, lecz nie potrafiłam jakoś się ruszyć.
- Możesz mnie puścić? – Powiedziałam to troszkę chwiejnym głosem.
- Czujesz się niezręcznie? – Zapytał mnie o to z cwaniackim uśmieszkiem. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie rozmawiałam z nim w cztery oczy, od tamtego felernego wieczoru, kiedy oboje daliśmy się ponieść procentom. Niestety wszystko pamiętałam i nie wiedziałam jak się po tym zachować.
- Troszkę. – Nie wiedziałam, czy powinnam była się przyznawać do tego.
- Co ty na to, żeby ponowić na trzeźwo to co zrobiliśmy ostatnio w klubie? – Mrugnął do mnie, a mnie zamurowało totalnie. On oszalał, tak?
- Tu? - Wytrzeszczyłam na niego oczy, a on wybuchł śmiechem i wreszcie mnie puścił, by złapać się za brzuch.
- Oczywiście, że nie. Żartowałem sobie, gdybyś widziała swoją minę. – Chichotał jeszcze tak chwilę, a ja klepnęłam go w ramie ze złości.
- Nie naśmiewaj się ze mnie. Jeszcze się za to zemszczę zobaczysz. – Kiwałam na niego palcem, grożąc mu nim, a on go sobie nagle chwycił.
- Przepraszam. – Uniósł moją dłoń i złożył na niej całusa.
        Co on sobie wyobrażał? Ile ludzi musiało to widzieć. Byliśmy w końcu w bardzo widocznym miejscu. I gdzie się podziali chłopcy? Dlaczego przyszedł akurat tylko on? Miałam tysiące myśli na minutę, by nie skupiać się na tym geście, który tak bardzo mnie speszył. Kiedy poluzował moją dłoń, ja od razu ją od niego odsunęłam i zaczęłam nią przeczesywać włosy, oraz wypuszczać ciężko powietrze.
- Gdzie reszta? – Postanowiłam szybko uciec od tematu, by zaraz nie stopić się z tego gorącego powietrza.
- Powiedziałem im, że spóźnisz się piętnaście minut, więc nie ma się co śpieszyć, a oni w to uwierzyli i zejdą dopiero za chwilę. – Wyjaśnił dumny ze swojego planu.
        Cwaniak z niego był niezły. Mimo to, nie popierałam jego pomysłu. Już widziałam jak Hakyeon narzeka, że się spóźniłam. Miałam ochotę coś na ten temat powiedzieć, lecz nie zdążyłam, bo nagle koło nas zjawił się Hyuk. Oboje się go wystraszyliśmy.
- Zachowujecie się, jakbym was na czymś przyłapał. – Rzekł to bardzo poważnie i mierzył nas wzrokiem.
- Na czym byś miał? Tak tylko stoimy. – Nie potrafiłam kłamać, bardzo…
- Jasne. – Odfuknął. – Jesteś nadal zła, że wszedłem ci w kadr, jak rozmawiałaś z przyjaciółką prawda? Pewnie mnie obgadywałaś. – On naprawdę myślał o takim czymś? Byłam w szoku.
- Tak było. – Wtrącił Ken, co jeszcze bardziej mnie zdziwiło. – Marudziła, aż mnie uszy od tego bolą. – Mówił zatykając je i jednym okiem zamrugał do mnie, tak by Hyuk tego nie zauważył.
        Był strasznie przekonywujący. Potrafił idealnie kłamać. Przeraziło mnie to trochę, ale czego mogłam się spodziewać po idolach, którzy często muszą udawać, grać i tym podobne. W tym momencie Hyuk obrócił mnie do siebie i położył ręce na moich ramiona i wpatrywał się mi w oczy.
- Przepraszam cię jeszcze raz. Wybacz mi w końcu. - Znowu byłam zawstydzona i na dodatek nie wiedziałam co mam powiedzieć mu, bo wcale nie o to chodziło. Ja już nie byłam zła na niego.
        Uratowało mnie pojawienie się reszty. Kiedy ich zobaczyłam zaczęłam specjalnie machać do Wonsika. Stwierdziłam, że to dobry pomysł oderwania się od Hyuka, a Ravi z chęcią i uśmiechem na twarzy mi odmachał. Dzięki temu zmienił się wreszcie temat i zostałam uwolniona od tej szalonej dwójki. To nie tak, że nie lubiłam ich. Trochę jednak przytłaczało mnie to wszystko. Może nie byli w moim typie. Sama nie wiem czemu się tak zachowywałam i czułam dziwnie. Nie chciałam ich ranić. A nie miałam pojęcia co robić ze sobą.

*Hyuk*

        Całe popołudnie nurtowało mnie to, że Yeori mogłaby być na mnie zła. Z drugiej strony coś mi więcej śmierdziało. Mianowicie Jaehwan. Był jakiś inny. Jakby pewniejszy swego? Czyżby między nim… Olśniło mnie. To na czymś innym ich przyłapałem. On na pewno ją podrywał. Pewnie nie próżnował. W końcu razem imprezowali już. Jeżeli coś wtedy się wydarzyło, to ona mogłaby się czuć przy mnie niezręcznie. Postanowiłem wybadać to wieczorem. Chciałem podejść do niej pod pretekstem rozmowy i spędzenia razem czasu.
        Udałem się pod jej drzwi, kiedy Hongbin poszedł pod prysznic, bo chciałem uniknąć zbędnych pytań przed wyjściem, czy też zatrzymania mnie. On także nie zachowywał się za dobrze. Mógł także lubić Yeori w takim stopniu jak ja, jak nie bardziej. Co jak co, ale ja wiedziałem jedno. Hongbin był strasznym romantykiem w duchu. Często ubierał maskę, by ukryć coś. Jeżeli on naprawdę by się postarał pewnie miałby większe szanse ode mnie. To nie tak, że uważałem się za kogoś gorszego, po prostu czułem , że on potrafiłby lepiej okazać swoje uczucia. Ja dopiero raczkowałem w tym wszystkim. Sam nie byłem pewien jak mocno zależało mi na Yeori. Podobała mi się, zdawało mi się, że z dnia na dzień przywiązuje się coraz bardziej do niej. Lubiłem jej uśmiech i postawę. I co dalej? Czegoś tu brakowało. Może tego, by ona poczuła to samo?
        Zapukałem do środka, a nie usłyszałem ani odzewu, ani by ktoś się zbliżał do drzwi. Mimo to z pokoju dochodziły jakieś dźwięki. Jakby włączona muzyka, ale było to za bardzo stłumione. Wszedłem ostrożnie do środka. Wtedy zrozumiałem, kąpała się, a dźwięki to była rzeczywiście muzyka prawdopodobnie puszczona z telefonu w łazience, oraz szum prysznica. Poczułem się trochę głupio, że wszedłem do środka w takim momencie. Musiałem się szybko ewakuować, by przypadkiem nie wyszła do mnie w samym ręczniku. Lecz zanim to zrobiłem zauważyłem, że jednak jej telefon leży na komodzie. Wziąłem go przed wyjściem, bo zrodził się w mojej głowie mały plan.
        Wiedziałem, że po części mi się oberwie po wszystkim. W końcu drugi raz zabrałem jej telefon. Co prawda wcześniej nie swoimi rękami, lecz przeglądałem go z chłopakami. Tym razem jednak zależało mi na czymś innym. Naprawieniu czegoś. Na szczęście okazało się, że nie zmieniła hasła do odblokowania go. Wszedłem od razu w kontakty stojąc na jednym z korytarzy. Zorientowałem się, że nie mam pojęcia do kogo mam dzwonić, bo nie znałem nawet imienia jej przyjaciółki. Uratował mnie rejestr połączeń, który pokazał mi z kim wtedy rozmawiała. A więc była to niejaka Serim. Czekałem tylko chwileczkę zanim odebrała. Kiedy zobaczyła moją twarz pisnęła i wytrzeszczyła oczy, co mnie uradowało. Lubiłem jak ktoś tak na mnie reagował.
- Czemu jesteś Hyukiem, dzwonisz z telefonu mojej przyjaciółki i nie ma jej koło ciebie? – Mówiła to z prędkością światła, co mnie rozbawiło, więc się lekko zaśmiałem. – Wiem! Powiedziała ci? Tak? Że jesteś moim biasem nad biasami? – Zamurowało mnie, bo tego to już się nie spodziewałem. Moja wielka fanka była po drugiej stronie linii.
- Nie powiedziała. – Odpowiedziałem lekko zakłopotany, mimo to starałem się nadal ładnie uśmiechać. – Dzwonię z innego powodu.
- Ale się wkopałam. – Zachichotała, zakrywając swoją twarz dłonią. Była bardzo urocza dzięki temu.
- Słuchaj. Jesteś pokłócona z Yeori, prawda? – Zacząłem to po co zadzwoniłem.
-  Tak trochę…. Widzisz, ona zawsze wszystko nam mówiła, a teraz nagle ukrywa coś przed nami. Czuję się, jakby przestała nas uważać za przyjaciółki, czy coś. – Tłumaczyła odwracając wzrok od kamery. Bałem się, że za chwilę mogłaby się rozpłakać, więc szybko przeszedłem dalej.
- Ja wszystko wyjaśnię. Przyjechaliśmy tu na wakacje. Yeori musi się nami zajmować i dlatego nie pojechała z wami. Tak zarządził jej ojciec. – Spojrzała z otwartą szeroko buzią.
- Jak zachowuje się przy Leo? Czerwieni się? Jest zestresowana? A może ukradła jego serce? – Poczułem się dziwnie. Jakby troszkę odrzucony.
- Nie dogadują się za bardzo. – Powiedziałem trochę zbyt oschle. – Teraz jest troszkę lepiej, ale początkowo mieli mały problem. A raczej Taekwoon miał z nią. Jednak pragnę zaznaczyć, że odwodzisz mnie od głównego tematu. – Zasugerowałem.
- Wybacz, jestem trochę bardzo podekscytowana tym wszystkim. Nie wyobrażam sobie nawet jak cudownie ma się Yeori. –Westchnęła z zachwycenia. – Ale już cię uważnie słucham. Patrzenie na ciebie w ekranie telefonu to już dla mnie za dużo.
        Znowu się zaśmiałem. Przecież ta dziewczyna była zwariowana. Musiałem jednak pamiętać co chciałem osiągnąć. Pogodzić ją z Yeori i naprawić to co zepsułem.
- Chciałbym byś jej wybaczyła. Ona to zrobiła, bo taki był warunek naszych menadżerów. Nie miał nikt wiedzieć gdzie jesteśmy. Chciano byśmy mieli spokojne sumienie. Na dodatek ona ma troszkę problemów z tatą chyba ostatnio. Pewnie pragnęła przyłożyć się do danego jej zadania, by pokazać, jak jej zależy na hotelu i bała się wam coś powiedzieć. Wątpię, że tu chodziło o zaufanie. Prędzej poczucie obowiązku. Proszę zrozum ją. – Miałem nadzieję, że wszystko ubrałem w dobre słowa. Ona przytakiwała mi jak mówiłem.
- Jesteś niesamowity, że tak się starasz jej pomóc. Zadzwonię do niej jeszcze dziś, jak oddasz jej telefon. Obiecuję. Porozmawiam z nią… Albo mam lepszy plan. – Wyglądało to zabawnie, bo jakby nagle podskoczyła. – Pójdź do jej ojca i spytaj…
- O nie, nie, nie. Ja się go boję. – Rzekłem szczerze. Widziałem co prawda tylko jego zdjęcia na korytarzach. Zdawało mi się i tak, że był bardzo surowy i poważny.
- Spokojnie. On jest dobrym człowiekiem. I to jest coś co planowałyśmy wcześniej już z Yeori i on o tym wiedział. Musisz go spytać, czy możemy zgodnie z planem przyjechać. Bo miałyśmy nocować w hotelu po naszej wspólnej wycieczce. Jak spyta czemu ty, to powiedz, że chciałyśmy zrobić niespodziankę i coś tam pozmyślaj. – Mówiła to pewna, że wykonam, co ona mi podpowiadała, a ja byłem przerażony.
- Ale co jak spyta, skąd się znamy? Przecież nie powinniśmy się znać. – Zacząłem się wykręcać.
- Wymyślisz coś. Hyukkie proszę cię. – Przeciągała słowa, robiąc to w tak słodki sposób, że nie mogłem już odmówić. Westchnąłem głęboko i zacząłem kiwać głową.
- Zrobię to, a ty zapłacisz za mój pogrzeb, jak przy wykonywaniu tej misji zginę. – Zażartowałem do niej, a ona na to zachichotała. Już polubiłem brzmienie jej śmiechu, choć zniekształcone lekko przez dźwięk w telefonie.
        Po rozłączeniu się, szybko przepisałem sobie numer, by móc poinformować dziewczynę, czy mi się powiodła rozmowa i odwróciłem się w stronę pokoju Yoeri. Ona w tym momencie wyszła z niego z mokrymi włosami, na szczęście w pełni ubrana. Spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem. Pewnie szukała telefonu. Przełknąłem głośno ślinę. Musiałem jej go oddać, ale w tamtym momencie się bałem.
- Ja wyjaśnię ci to. – Zacząłem, a ona podeszła do mnie ciężkim krokiem.
- Słucham uważnie. Po co znowu grzebałeś w moim telefonie? – Rzekła z wyczuwalnym oburzeniem w jej tonie głosu. Zrobiło mi się trochę smutno.
- Chciałem numer twojej przyjaciółki, by wszystko naprawić. – Stwierdziłem, że połowiczne kłamstwo będzie najlepsze.
- Nie byłam już na ciebie zła. Przestań. I nie próbuj nawet do niej dzwonić. Ona by umarła na zawał. Nawet nie wiesz, jak ona potrafi się tobą zachwycać. Jesteś jak miłość jej życia. Ona wszystkich chłopaków do ciebie porównuje. To już wyższy poziom uwielbiania. – Kiedy mi to powiedziała, miałem ochotę wybuchnąć śmiechem i poczułem się bardzo przyjemnie. Pierwszy raz poznawałem taką fankę i miałem okazję zobaczyć ją jeszcze, jak się postaram.
- Masz rację, lepiej jak będę z dala się w takim razie od tego trzymał. – Udałem, że przejąłem się jej fazą na mnie. – Ale naprawdę nie jesteś już zła?
- Nie… Kiedy przestałeś do mnie mówić nieformalnie? – Zwróciła mi uwagę. – Dopiero zauważyłam. – Mówiła to jakby się nad czymś zastanawiając.
- Stwierdziłem, że tak będę brzmiał bardziej dojrzale. Bez zwracania się Noona. Jak chcesz możesz mi mówić Oppa. – Wypiąłem się dumny ze swojego pomysłu.
- Ani mi się śni. Do młodszego chłopaka mam mówić Oppa? – Zaśmiała się, przez co mi ulżyło. – Mów do mnie jak chcesz. Choć troszkę dziwnie będzie się teraz przyzwyczaić.
        Jeszcze chwileczkę sobie porozmawialiśmy na korytarzu, potem udałem się do siebie. Rozmyślałem jak rano mam podejść do mojej misji. Już mniej się bałem. Byłem bardzo podekscytowany.
***

        Nie wiedziałem jak zapukać do gabinetu jej ojca. Stres pojawił się, gdy stanąłem przed nim. Drzwi obok tych się otworzyły i wyszedł z nich brat Yeori. Spojrzałem na niego troszkę przerażony. On uśmiechnął się do mnie i podszedł.
- Boisz się? – Zapytał i lekko się przy tym zaśmiał, co mnie rozproszyło.
- Mam trochę przerażające wyobrażenia. – Wyszeptałem, bo bałem się, że ktoś mógłby to usłyszeć.
- Nie masz czego się bać. Choć jak twój kolega wyszedł stąd blady jak ściana… To nie jestem pewien. Mam na myśli tego najciemniejszego z was. – O czym on mówił?
- Był tu ktoś oprócz mnie? – Zdziwiłem się.
- Nie wiem jak się on zwie. Przyszli raz wezwani z rana. On i Yeori. Potem wyszedł cały blady, jak mówię. Ale spokojnie. Ja cię nie straszę, tylko tak się śmieje. – Pewnie ostatnie zdanie wypowiedział, bo musiałem wyglądać na wystraszonego, bo taki w tamtym momencie byłem. – Moim zdaniem nie zje cię. Ah ja i mój niewyparzony język. Nie powinienem był cię straszyć. – Widać było, że szczerze się zmartwił.
        Musiałem się wziąć w garść. Skoro wszyscy mówili, że nic mi się nie stanie za tymi drzwiami, to pora była je przekroczyć. Zastukałem nadal niepewnie, a Hyejung poklepał mnie po ramieniu i poszedł gdzieś. Usłyszałem stłumione „proszę”, więc wszedłem. Gabinet był dość przytulny, a mężczyzna nie podnosił wzorku z nad jakiś dokumentów. Kiedy jednak to zrobił zacząłem się pospiesznie mu kłaniać i witać z nim formalnie.
- Coś ty taki roztrzęsiony? Coś z tymi chłopakami nie tak w tych czasach. Wszyscy tu wchodzą przerażeni. – Zaśmiał się, przez co poczułem się sto razy lepiej. Ulżyło mi.
- Przepraszam. – Odpowiedziałem już pewniej. – Ja w takiej sprawie… A powinienem się przedstawić. – Uświadomiłem sobie i zacząłem się drapać w tył głowy ze stresu. – Jestem Hyuk, z tego zespołu, którym opiekuje się Yeori.
- Miło mi. Co cię więc tu sprowadza? Jakaś skarga? – Zaczął pytać poważnie.
- Nie, nie. Jest tu idealnie. Przyjaciółka Yeori o coś mnie prosi. Niech pan nie pyta skąd ją znam, bo to długa historia. W każdym razie. Podobno przyjaciółki miały przyjechać po podróży do hotelu i nocować tu jakiś czas. Chciałem spytać, czy to aktualne, bo one chcą jej zrobić niespodziankę. – Wyjaśniłem pospiesznie.
- Ah to. To były dwie dziewczyny i trzech chłopaków… Prawda? – Zwrócił się do mnie, a mnie zamroziło.
- Chłopaków? – Zapytałem niepotrzebnie na głos.
-  Tak było ustalone. Też mi się to nie do końca wtedy podobało, tym bardziej, że jednego z nich nie lubię, bo jak chodził z Yeori był bardzo zaborczy…
- Chodził z Yeori? – Tego było dla mnie za wiele. Pomagałem jej w spotkaniu się z jej byłym? Przeraziło mnie to i momentalnie pragnąłem to odkręcić. Przecież tak być nie mogło. Jednak nie mogłem nagle zmienić zdania, bo co by sobie ten ojciec pomyślał.
- Skoro ci ona o nim nie opowiedziała, to i ja nie muszę. Dobra. Możesz powiedzieć, że niech przyjadą. Tylko niech nie narobią jakiś kłopotów tutaj. Daj znać mi jakby coś się zmieniło.
        Wychodząc byłem trochę załamany. Były chłopak Yoeri miał tu się zjawić. Znienawidziłem siebie, że zgodziłem się bez poznania szczegółów. Bałem się co z tego wyniknie. Pospiesznie poszedłem gdzieś w jakiś zaułek, których było pełno w tym hotelu i wybrałem numer Serim. Odebrała od razu.
- Czemu nie wiedziałem, że oprócz was przyjeżdżają chłopcy? – Zapytałem z pretensjami.
- Spokojnie. Jak z nimi gadałam to tylko Chanyoon chce z nami tam się wybrać. Pozostali nie mają już czasu na to. – Mówiła to bardzo spokojnie.
- I to pewnie jej były? – Znowu mówiłem oschle. Byłem zły.
- Tak… - Odpowiedziała już mniej pewnie. – Gdzie o nim słyszałeś? Ona raczej nie opowiada tego chętnie. Jak sam wiesz to jej były. Nie są już ze sobą i nie będą. Czemu to jest takie ważne? – Widać było, że trochę ją zaniepokoiłem. Pewnie zaczęła podejrzewać coś między mną i Yeori. Nic dziwnego, zachowywałem się dwuznacznie.
- Przepraszam. Nie powinienem się był tym interesować. W każdym razie możecie przyjechać. – Dodałem na koniec tej rozmowy i się rozłączyłem, bo bałem się, że będę musiał się tłumaczyć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz