poniedziałek, 7 listopada 2016

Miłosny scenariusz: Rozdział 5

Witajcie. Dzisiaj środa więc mamy kolejny rozdział. :D OStatnio dużo radości sprawia mi pisanie tego opowiadania. Jest ono troszkę dla mnie sentymentalne, bo w końcu znowu piszę o EXO i mogę nawiązać do Nowego Początku. :3 Dziękuję wam za wszystkie cudowne komentarze i czekam na nowe. :)


Miłosny scenariusz.
Rozdział 5


*Kyurin*

        Pora była się zbierać z dormu chłopaków, bo się ściemniało. Jednak bardzo wygodnie mi u nich było i przyjaźnie. Nie spodziewałam się tego, po tak sławnym zespole. Można było stwierdzić, że pozytywnie mnie zaskoczyli. Na dodatek dowiedziałam się od paply zwanej Baekhyun, że 3 z nich było w ukrywanych związkach i wszyscy nawzajem robili wszystko, by to nie wyszło na jaw i każdy mógł być szczęśliwy. Byli dla siebie nawzajem rodziną, przyjaciółmi i kumplami z pracy. Łączyła ich niesamowita więź. Zazdrościłam takiej atmosfery, bo w moim domu nawet takowej nie miałam.
        Chciałam wyjść z nastawieniem, że pójdę na autobus, lecz Junmyeon wyskoczył za mną pospiesznie i zaczął także ubierać buty w przedpokoju bez słowa. Wiedziałam, że chciał mnie odwieźć i z jednej strony chciałam poprosić, żeby się nie kłopotał. Ale z drugiej bardzo chciałam, by mnie odwiózł z kilku powodów, więc to zaważyło o tym, że nawet nie zaprotestowałam.
        Wsiedliśmy do samochodu w ciszy. On znowu oczywiście otworzył mi na początku drzwi. Miło, że był takim dżentelmenem, bo rzadko jeszcze się to zdarzało w tych czasach. Choć nie byłam za przywilejowaniem kobiet, to takie gesty mnie jakoś cieszyły. Tym razem nawet nie włączył radia co mnie zdziwiło. Chciał coś mówić?
- Gdzie mieszkasz?  - Zapytał tak nagle, że przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią i dopiero jak dotarło do mnie jego pytanie, podałam pospiesznie adres. - Nie będziesz się do mnie zwracać Oppa, rozumiem? - Zagiął mnie.
        Miałam ochotę szybko uciec od tematu. Nie lubiłam tak niezręcznych sytuacji. Żałowałam, że pozwoliłam mu mnie odwieźć. Z drugiej strony, nie spodziewałam się, że będzie to drążył. A on jak na złość.
-  Wolałabym jakbyśmy mówili sobie po imieniu. - Zasugerowałam nieśmiało chwiejnym głosem.
- A to nie ja powinienem takie coś proponować? Ja jestem od ciebie dwa lata rocznikowo starszy. - Podpuszczał mnie.
        Zlitowałby się nade mną. Byłam zestresowana już tą sytuacją. Czemu facetom zawsze tak bardzo zależało na byciu Oppą? To takie dziecinne. Byliśmy znajomymi z pracy, na prawie równym poziomie, bo on też żadnej wielkiej roli przed tą teraz nie miał. Dlaczego więc uparł się zaznaczać tak swój wiek?  
- Zrobię wszystko, tylko nie każ mi tak do siebie mówić. – Złożyłam ręce w błagalnym geście i dopiero po czasie zorientowałam się, co ja takiego powiedziałam.
- Wszystko? – Mówił przeciągając końcówkę tego słowa. – Muszę to przemyśleć w takim razie. To będzie musiało być coś ciekawego, żeby zastąpić mi słowo Oppa z twoich ust. – Zaśmiał się, a ja czułam że to nie wróżyło nic dobrego. Niestety nie było już odwrotu, skoro wypowiedziałam te słowa, trzeba było je spełnić.
***
        Wbiegłam do domu bardzo szybko, bo chciałam uniknąć ciekawskiej rodziny. To nic nie dało, bo mama z prędkością światła zjawiła się w przedpokoju i zasadziła mi siarczysty policzek. Złapałam się w miejscu uderzenia, bo aż mnie zapiekło. Miałam ochotę uronić łzy, na szczęście się powstrzymałam, by nie pokazać swojej słabości. Wiedziałam, że tak to się może skończyć.
- Jak mogłaś! Nie dawałaś znaku życia. Nie wróciłaś na noc. A na drugi dzień jak gdyby nigdy nic, zjawiasz się późnym wieczorem odwieziona przez kogoś?! To mężczyzna? Puściłaś się z reżyserem, by dostać tę rolę? Przyznaj się.
        Rozszerzyłam oczy. Tak bardzo we mnie nie wierzyła? No proszę. Tego było za wiele. Tym razem już nie powstrzymałam łez. Płynęły po moich policzkach niekontrolowanie.
- Gdybyś była lekarzem, jak ci sugerowaliśmy, takie rzeczy nie miałby miejsca!
- Przestań mnie oczerniać! – Wybuchłam, lecz mój krzyk przypominał bardziej pisk. – Z nikim się nie przespałam. Poszłam na imprezę z koleżankami i u nich zasnęłam. Wróciłam późno, bo nagrywaliśmy dłużej i mój kolega z planu mnie odwiózł. – Musiałam pominąć fakt, że spędzałam ten czas z mężczyznami w większości. Nawet jak nie spałam z nimi, to moja matka uznałaby to za zniewagę.
- Dlaczego mam ci wierzyć na słowo?! – Wydarła się ponownie.
- To myśl sobie co chcesz!
        Po tych słowach pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam się w nim na zamek od środka. Normalne to nie było, że miałam zamek w drzwiach, ale tak wyglądało to odkąd pamiętałam. Ja za to wykorzystywałam go często podczas kłótni z rodzicami.
        Postanowiłam wziąć szybką kąpiel i położyć się spać. Musiałam odpocząć, bo w końcu tego dnia było mi ciężko na planie, a jeszcze popołudnie w dormie mnie dobiło. Ciekawe, jakby to było mieszkać z tyloma facetami. Chyba bym umarła, tym bardziej, jak taki Jongin chodziłby całymi daniami bez koszulki. Z tych zbereźnych myśli wyrwało mnie pukanie do moich drzwi. Byłam pewna, że to ojciec.
- Słucham? – Zawróciłam się takim tonem, by było wiadomo, że wcale nie chciało mi się go słuchać.
- Skoro nie wpuszczasz mnie to powiem ci przez drzwi. Jutro mamy ważnego gościa, więc wróć do domu na czas. – Po tym usłyszałam jak odchodzi.
        Żadnych pretensji? Ochrzanu? Może zrozumieli w tamtej chwili, że jestem dorosła. Albo była to tylko cisza przed burzą. Nie podobało mi się to, że chcieli bym była przy ich gościu. Z drugiej strony, może chcieli się pochwalić córeczką, przed jakimś znajomym z branży. Nie interesowało mnie to zbytnio. Postanowiłam powoli szukać sobie jakiegoś lokum z dala od nich, ale dla świętego spokoju, zamierzałam zjawić się na czas następnego popołudnia.

*Junmyeon*  

        W nocy zamiast spać, rozmyślałem nad tym, co zażyczyć sobie od Kyurin w zamian za nie mówienie mi Oppa. Nic nie przychodziło mi sensownego do głowy. Wiedziałem, że nie muszę się spieszyć, jednak chciałem jak najszybciej wykombinować coś, z czego nie chciałbym by się wywinęła. Nie miałem pojęcia jakim cudem nie zmrużyłem oka przez to. W końcu powinienem był poczuć chociażby zmęczenie, a tu nic. Zdziwiłem się rano z tego powodu. Gdyby tak było po naszych koncertach i próbach do późna, to byłoby cudownie. Niestety o takim czymś można było pomarzyć.
        W kuchni jedząc śniadanie nadal w głowie krzątała mi się tamta myśl. Ocknąłem się dopiero po pojawieniu się Jongina w pomieszczeniu. Był jakiś nie w sosie, co mnie zdziwiło. Pomyślałem, że może po prostu się nie wyspał, lecz trzaśnięcie drzwiczkami w szafce było jednoznaczne z tym, że coś go trapiło.
- Co jest? – Zapytałem niepewnie, nie chcąc go jakoś zrazić.
- Hyung. Znowu mam kontuzję. Noga rwie. Nie wiem co robić. – Mówił z wyczuwalnym bólem w głosie.
- Czemu dopiero teraz to mówisz? Trzeba pokazać to jakiemuś lekarzowi. – Przejąłem się nie na żarty.
- Ja…
- Nie chcę słyszeć wymówek. Inni jeszcze śpią? – Wybiłem go z rytmu tym pytaniem.
- Kyungsoo też już nie śpi. – Odpowiedział zdezorientowany, a ja ruszyłem do ich pokoju.
        Zapukałem, a po usłyszeniu „proszę” gwałtownie otwarłem drzwi. Kyungsoo patrzył się na mnie szerokimi oczami. Zawsze dziwiłem się, jak on może je mieć takie ogromne, ale mniejsza oto.
- Kai musi iść dziś znowu do lekarza. – Rzekłem pospiesznie. – Mogę cię prosić byś tego dopilnował? Gdybym nie szedł na plan… - Przerwałem, bo właśnie już oparł swoją dłoń na moim ramieniu.
- Spokojnie. Zajmę się nim. – Uspokoił mnie. – Szczerze to nie zauważyłem, że mu coś jest. Dobrze, że powiedziałeś. – Mówił, jakby zastanawiając się, jak mógł to przeoczyć.
- Dziękuję ci.
- Przecież to także mój przyjaciel i współlokator, jakbym pierwszy wiedział to także bym go zaciągnął. Nie rozumiem, co ty ostatnio tak się nadto wszystkimi przejmujesz. Starzejesz się i budzi się w tobie instynkt ojcowski, czy coś? – Zaśmiał się na te słowa, a mnie wcale one nie bawiły. Rzeczywiście jakiś niespokojny byłem, choć sam nie wiedziałem, jaka mogła być tego przyczyna.
***
        Na planie znowu była jakaś napięta atmosfera. Jiyeon piorunowała Kyurin wzrokiem, Jooseung był jakiś nieobecny, a sama Kyu wyglądała na roztrzęsioną. Przyglądałem się każdemu z nich i próbowałem odgadnąć, coś się z nimi działo, niestety nic nie przychodziło mi do głowy. Nie wiedziałem kogo lepiej zagadać, by przypadkiem jeszcze nie rozdrażnić danej osoby.
        Na przerwie na lunch, postanowiłem wreszcie odezwać się do Kyu. Ona siedziała na jednej z ławek i grzebała pałeczkami w sałatce znajdującej się w plastikowym pojemniku, a nie jadła jej nawet. Zająłem miejsce obok niej i nie wiedząc od czego zacząć, przyglądałem się jej chwilowo. Nawet nie drgnęła, kiedy się pojawiłem. Zmartwiło mnie to, choć nawet nie znałem przyczyny jej zachowania.
        Chrząknąłem, by zwrócić na siebie jej uwagę i poskutkowało to tym, że skierowała swój wzrok na mnie. Była troszkę przestraszona. Widocznie nie była świadoma, że siedziałem koło niej. Musiała być myślami gdzie indziej.
- Od kiedy tu jesteś? – Zapytała.
- Przed chwileczką usiadłem. Widzę, że coś nie tak. Coś cię trapi?
- Sprawy rodzinne. – Odpowiedziała szybko odwracając wzrok. Patrzyła przed siebie.
- Może mógłbym jakoś pomóc? – Zasugerowałem.
- Jak twoi rodzice zareagowali na to, że chciałbyś być idolem?
- Ah to było tak dawno temu. Zostałem zaproszony na uliczne przesłuchanie. Początkowo byli źli, że zamierzam się tam wybrać. Ja marzyłem o tym od podstawówki. Jednak kiedy dowiedzieli się do jakiej wytwórni zamierzam się dostać złagodnieli, bo wiedzieli, że to prestiżowe miejsce.  * - Zwierzyłem się bez wahania.
- Czyli ostatecznie to zaakceptowali?
- Owszem. Choć były ciężkie chwile. Nie byliśmy biedną rodziną, a ja byłem w miarę ogarnięty i dobrze się uczyłem, więc mieli względem mnie wysokie oczekiwania, kiedy mijał kolejny rok treningów, a ja nadal nie debiutowałem, zaczynali wątpić, że słusznie postąpili zgadzając się to.
        Kiwała głową ze zrozumieniem.
- Ile lat trenowałeś przed dostaniem się do Exo?
- Siedem. – Odpowiedziałem krótko.
        Wytrzeszczyła oczy na mnie. Wiedziałem, że był to długi czas, lecz znałem takich co dłużej trwali w treningach i nie zyskali z tego nic. Takich osób było mi szkoda. Ja miałem szczęście, że mi się udało, a na dodatek byłem tym, który musiał trzymać pieczę nad resztą członków. To był wielki zaszczyt dla mnie.
- To dlatego jesteś liderem?
- Między innymi.   
        Miło mi było, że wykazywała zainteresowanie moją historią, byłem ciekaw, co to miało do jej problemu. Chciałem zapytać wprost mimo to, bałem się, iż tak nie wypada, albo że się obrazi.
- Pewnie masz mnóstwo fanek. – Poruszyła kolejny ciężki temat dla mnie.
- Nie mogę tego potwierdzić, ani zaprzeczyć. – Stwierdziłem. – Exo ma dużo fanek, więc owszem, mam ich dużo. Czasami niestety czuję, że jestem przez nie najmniej lubianą osobą w zespole. – Powiedziałem szczerze. – Uważają, że jestem Suho, ten niezabawny. Płyty z moim wizerunkiem, najmniej się sprzedają. Na zdjęciach z innymi członkami jestem czasami dla ludzi niewidzialny. Nie mam tego nikomu za złe. Tylko często jest mi potem przez to smutno. – Po co ja jej to mówiłem? Chciałem jakoś namówić ją do zwierzenia się, a tymczasem to ja żaliłem się jej, na moje błahe problemy.
- To niesprawiedliwe. Przecież pewnie to ty musisz wiele się napracować, by pozostali członkowie… - Uciszyłem ją ruchem ręki.
- Co jak co, ale każdy z nas daje z siebie wszystko i nie ma osób, które robią więcej, lub mniej. Moje czyny po prostu mniej widać. Myślę, że to może być powodem. Bardziej niż na wyeksponowaniu mojego talentu, pracuję nad sprawami organizacyjnymi i tym podobne. Nikt nie wie, co jest efektem mojej pracy. To nie jest niczyja wina.
- W moim przypadku rodzina nie akceptuje kompletnie mojego wyboru. – Westchnęła. Ucieszyło mnie to, że zaczęła mówić co ją trapiło. – Chcieli bym robiła coś całkowicie innego. Wczoraj nawet dostałam w twarz od matki i zostałam oskarżona o sypianie z reżyserem dla tej roli.

        Byłem zaskoczony. Ona dopiero miała problemy. Gdybym mógł jej jakoś pomóc, zrobiłbym to od razu. Uważałem już po pierwszych nagranych scenach, że naprawdę miała talent i się oddawała całkowicie pasji. Pewnie najtrudniej było jej zacząć. Chwycić się pierwszej roli. Często trwało to u ludzi długo. Musiała wiele razy w siebie powątpiewać, na dodatek nie mając wsparcia u rodziców. Mimo to, siedziała w tamtym momencie na tym samym planie co ja. Stwierdziłem, że jednak mogłoby być coś, co mógłbym dla niej zrobić. Potrzebowałem tylko pomysłu jak do tego doprowadzić.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz