Lekcje miłości
Rozdział 9
*Baekhyun*
Kiedy zastałem Shinrę przyklejoną policzkiem do stolika wydawała się taka inna. Na co dzień sprawiała wrażenie opanowanej i ułożonej dziewczyny ze swoimi zasadami. W tamtym momencie wyglądała jak osoba, która ma mnóstwo problemów, a zarazem była tak urocza, że wiedziałem, iż nie oprę się od skomentowania tego, jak wytrzeźwieje. Wymyśliłem dla niej odwet za to, że nas tak wszystkich nastraszyła.
Zauważyłem, że zaczęła się budzić, a ta jej cała koleżanka już sobie poszła, uważając, że sobie z nią poradzę. Dlaczego powierzyła ją mi, a nie zajęła się nią sama? Nie mogłem tego pojąć. Nie miałem innego wyjścia, jak dobudzić dziewczynę i zabrać ją ze sobą do dormu. Westchnąłem głęboko i zacząłem ją szturchać palcem w policzek. Ona zaś wystraszyła się chyba, bo gwałtownie podniosła głowę i zaczęła się rozglądać przymrużonymi oczami i po chwili wskazała na mnie swoim palcem.
— Beakhyun! Przyszedłeś mnie zabrać do siebie? — Wraz z tym pytaniem zaczęła się do mnie uśmiechać w dziwny sposób. — Jesteś taki dobry dla mnie. Lubię to w tobie! — Wiedziałem, że niby to jedynie słowa pijanej osoby, a jednak poczułem się doceniony. — Będziesz mnie bronił przed tym draniem? — Jakby w celu uproszenia mnie zrobiła minę zbitego psa, a ja zląkłem się. Czy ona mówiła o swoim byłym? Od razu miałem czarne myśli i bałem się, że chłopak ją nadal krzywdził.
— Oczywiście, że cię obronię — zadeklarowałem jej, choć wiedziałem, że nie mogę wiele dla niej zrobić. Chciałbym móc ją wesprzeć i pomóc jej gdy tego potrzebuję, lecz musiałem wziąć pod uwagę to, że nie zawsze będę miał na to czas.
— A przed tatą? — Tego nie rozumiałem. Musiało się coś wydarzyć tego dnia oprócz kłótni z Anri. Pewnie dlatego Shinra zareagowała tak emocjonalnie i próbowała zapić swoje smutki.
— Też, ale chodźmy. Dasz radę stanąć na nogi? — zapytałem niepewnie, bo wyglądała naprawdę słabo.
— Chyba nie. Czuję, jakby zamieniły się w galaretę.
Wiedziałem co musiałem zrobić. Może nie należałem do najsilniejszych osób, lecz szacując, że nasz dorm nie znajdował się tak daleko, uznałem, że dam sobie radę. Kucnąłem przed nią i czekałem aż wejdzie na moje barana. Nie trwało to długo. Owinęła ręce wokół mojej szyi, ja zaś podniosłem się z nią i chwyciłem jej nogi, tak by było nam wygodniej iść.
— Zawsze chciałam być niesiona w ten sposób. — Majaczyła mi do ucha, a ja uniosłem mimowolnie kącik ust. — Widziałam to wiele razy w dramach. Lubię oglądać dramy, te najromantyczniejsze. Nikt o tym nie wie. Nie możesz tego nikomu powiedzieć.
Miłe było to, że dzięki jej wylewności w tamtym momencie dowiadywałem się czegoś więcej o niej. Wiedziałem, że później mogłoby mi się to przydać… Tylko do czego? Nie powinienem jej podrywać, za bardzo zbliżać się do niej dopóki jej siostra nie przestanie patrzeć na mnie jak patrzyła ostatnimi dniami. Poczułem się jak między młotem a kowadłem. Podobała mi się Shinra, a nie chciałem ranić Anri… Wiedziałem też, że Shinra także by tego nie chciała. Kochała swoją siostrę, choć jej tego nie okazywała. Czułem to. Już kilka razy ujrzałem jej troskę o nią, która nie była łatwa do dostrzeżenia gołym okiem. Musiałem najpierw pomóc dziewczynom naprawić relację między sobą, a potem mogłem dopiero myśleć o moich uczuciach. A i musiałem pozbyć się tego Jaemina. Nie mogłem pozwolić, by dłużej krzywdził tę dziewczynę.
*Sehun*
Rozmawiałem z Anri, by powiedzieć jej, iż Baekhyun zajął się jej siostrą. Ona była bardzo spanikowana i cieszyła się, że Shinra się znalazła. Jednocześnie wyczuwałem w jej wypowiedziach zazdrość o mojego kolegę. Widziałem przecież jak ona na niego ostatnio patrzyła. A ona nie miała u niego żadnych szans. Nie mogłem pozwolić, by się na nim zawiodła. Zdążyłem zauważyć, że była bardzo dziecinna, a co za tym idzie miała naiwność dziecka. Jeżeli ktoś ją by zachwiał, mogłaby się załamać. Nie chciałem tego. Tylko co ja mogłem zrobić? Sam byłem w dołku emocjonalnym od jakiegoś czasu. Straciłem dziewczynę i przyjaciółkę. Przestała kompletnie się ze mną zadawać… Czy ja mogłem w takim stanie pomóc komuś?
— Czy ty także uważasz, że Baekhyun lubi moją siostrę? — zadała mi to pytanie niespodziewanie.
— Nie wiem tego, znają chyba się za krótko…. Po prostu widać, że ich ciągnie do siebie, ale to jeszcze nie przesądzone. — Postanowiłem póki co ją uspokoić w ten sposób, choć dla mnie sprawa wyglądała jasno. Znałem go i wiedziałem, że wkrótce pewnie zakocha się w jej siostrze i będzie próbował coś z tym zrobić. Nawet jeśli Shinra nie była nim zainteresowana, to Baekhyun nie spojrzy na Anri jak na dziewczynę. Mogłem być tego pewien.
— Ja uważam… Że moja siostra też go polubi wkrótce. Zasługuje na kogoś takiego dobrego, mimo to, ja jestem zazdrosna, że to nie ja jestem na jej miejscu. — Ta wypowiedź mnie całkowicie zaskoczyła. Ona była świadoma wszystkiego. Zrobiło mi się jej żal okropnie i postanowiłem coś szalonego. Zapragnąłem zająć się nią.
— Kiedy macie następne zajęcia? — zapytałem nagle, a ona umilkła w momencie i odezwała się dopiero po chwili.
— Chyba pojutrze — odpowiedziała mi dość niepewnie.
— Możesz przyjść z chłopakami do dormu potem? Pomyślałem, że możemy gdzieś razem się przejść. — Nie wiedziałem, czy robię dobrze. Na pewno nie zamierzałem jej podrywać. Chciałem po prostu spędzić jej trochę czasu, by pokazać jej, że ktoś lubi to z nią robić bardziej niż z jej siostrą. Chciałem ją trochę dowartościować.
*Shinra*
Obudziłam się w obcym dla mnie pokoju. Zdziwiłam się i próbowałam sobie przypomnieć poprzednią noc. Niestety wspomnienia z niej były zamazane. Ostatnie co mi się przypominało to moment, jak poprosiłam, by moja przyjaciółka dzwoniła pod numer Baekhyuna. Na samą myśli, że mogła mnie posłuchać podniosłam się gwałtownie. Czyżbym była w jednym z pokoi w dormie? Rozglądałam się nerwowo, by zobaczyć jakieś znaki i ujrzałam zdjęcie w ramce stojące na komodzie obok łóżka. Szybko je chwyciłam i od razu poznałam szczęśliwą dwunastkę na nim i o dziwo znajdowało się też tam kilka dziewczyn. Zastanawiało mnie to… Jedynie Kyurin kojarzyłam jako aktorkę i oficjalną dziewczynę Junmyeona. Czyżby inni z nich też mieli dziewczyny? Nie opowiadali za dużo o tym, bo najwidoczniej było to tajemnicą, lecz ewidentnie Kris obejmował jedną z nich. Zaciekawiło mnie to strasznie, jednak byłam pewna, że głupio będzie mi wywiedzieć się tego od Baekhyuna.
Postanowiłam wyjść z tego pokoju i dać znać ludziom, że żyję. Jak tylko próbowałam wstać poczułam przeszywający moją głowę ból. Niekontrolowanie krzyknęłam z tego powodu i złapałam się w miejsce w którym odczułam ten dyskomfort. Usłyszałam po chwili pukanie do drzwi. Byłam w moich ciuchach, więc bez wahania rzekłam delikatnie ”proszę”. Odwróciłam się w stronę wejścia i ujrzałam jedną z dziewczyn ze zdjęcia. Wyglądała na nieśmiałą i nie była na pewno Azjatką.
— Mogę ci w czymś pomóc? — Zaskoczyła mnie dobrą wymową naszego języka. Uśmiechnęłam się do niej od razu i twierdząco pokiwałam głową.
— Mogę wiedzieć, czy Baekhyun jeszcze śpi? — zapytałam jej.
— Oni od dawna są na treningu. Spałaś bardzo długo.
Zatkało mnie w tamtym momencie. To znaczyło, że opuściłam zajęcia. Wiedziałam, że w domu będzie ciężko kiedy w końcu do niego dotrę. Ojciec chciał ze mną porozmawiać, a ja nie zjawiłam się wieczorem w domu, dodatkowo spałam po za domem i na pewno do niego dotrą też wieści, że nie było mnie na uczelni. Miałam przechlapane na całej linii. Jeszcze tak bardzo nie nabroiłam nigdy. Zawsze starałam się być ułożona, by ojciec nie miał do mnie zastrzeżeń. Musiałam mu stawić czoła. Nie mogłam uciec od naszej rozmowy i przede wszystkim musiałam udowodnić mu, że nie jestem już dziewczyną Jaemina.
— Będę musiała wrócić do domu. Podziękujesz mu ode mnie i przekażesz, by odezwał się, jak tylko będzie miał chwilę? — Ona mi na to przytaknęła w uroczy sposób. — Wiem, że to głupie, ale mogę zapytać o twoje imię? I czy któryś z chłopaków to może… — Nie umiałam dokończyć tego zdania, lecz chyba się domyśliła o co chciałam ją zapytać.
— Jestem Amelia i tak, Yixing jest moim chłopakiem.
Ta odpowiedź mnie usatysfakcjonowała. Jakoś ulżyło mi, że chłopacy na spokojnie mają dziewczyny i dobrze się z nimi kryją. To znaczyło, że nie mieli tak ciężko, jak mi się wydawało. Wiele fanek traktowało ich jak swoje własności, a oni przecież nie mogli należeć do nich wszystkich i byli przede wszystkim ludźmi z potrzebą miłości jak każdy.
***
Kiedy weszłam do domu od razu wiedziałam, że tata też w nim został tego dnia. Rzadko kiedy nie zjawiał się w swojej pracy. Musiał naprawdę być na mnie wściekły i oczekiwał mnie zapewne. Najchętniej zaszyłabym się w moim pokoju. Nie mogłam. Musiałam iść z nim porozmawiać. Wzięłam głęboki oddech i udałam się w stronę jego gabinetu. Nawet nie pukałam do niego, po prostu weszłam.
Oczywiście nie myliłam się. Zastałam go tam i na mój widok uniósł wzrok, który był bardzo surowy. Nie mogłam się już wycofać. Weszłam do środka i usiadłam na krześle dosuniętym do jego biurka po jego przeciwnej stronie. On odłożył zaś swoje papiery, które podpisywał i założył ręce na piersi.
— W końcu raczyłaś się zjawić? — Jego ton głosu nie podobał mi się. Jednak musiałam to znieść.
— Przepraszam. Spotkałam dawną znajomą i trochę nas poniosło, piłyśmy. — Postanowiłam być z nim szczera do bólu, by zrozumiał, że nie ukrywam nic przed nim. Wiedziałam, że ciężko będzie go przekonać do prawdziwej sytuacji, mimo to, musiałam próbować.
— A może spędziłaś noc z Jaeminem? — Widziałam, że był zdenerwowany, nie mogłam pozwolić na to, by myślał w ten sposób. Musiałam się bronić.
— Nie. On od jakiegoś czasu nie jest moim chłopakiem. Byłam z nim, ale teraz on kłamie. Chciałby, bym do niego wróciła, a ja nie zamierzam tego zrobić. Zdradził mnie. Jestem sama sobie winna, że ufałam takiemu idiocie — mówiłam to tak oschle, że sama się przeraziłam.
On zaledwie westchnął głęboko i spojrzał gdzieś w bok. Pewnie głowił się nad tym, czy może mi wierzyć. Miałam nadzieję, że go przekonam tą przemową i wtedy wpadłam na pomysł. Przecież Jaemin ciągle wypisywał do mnie te durne wiadomości. Szybko wyciągnęłam telefon z kieszeni, odblokowałam go i przysunęłam w jego stronę, a on spojrzał na niego podejrzliwie.
— Zerknij na wiadomości od Jaemina — zaproponowałam mu i on chwycił niepewnie moje urządzenie.
Obserwowałam zmiany na jego twarzy jak czytał zawartość, o którą go poprosiłam. Widziałam, że powoli znowu się denerwował, choć tym razem zapewne na niego, a nie na mnie. Nie mogłam się doczekać na to, co powie później.
— Wiesz o tym, że jego bluźnierstwa i to co ci pisze jest karalne? — Miałam ochotę się zaśmiać, że tak szybko zmienił swoje zdanie o mnie. Byłam też szczęśliwa, że jednak dowiedział się o tym, co czynił Jaemin. Wiedziałam, że od tego momentu nic nie ujdzie już mu na sucho.
*Eunmi*
Rano postanowiłam się udać do szpitala, odwiedzić mamę po raz kolejny. Wiedziałam, że wkrótce ją wypisują, więc mogłam odetchnąć z ulgą. Chciałam jak najszybciej pogodzić się z nią. Nie spodziewałam się tego, co zastałam na miejscu. Jakiś młody mężczyzna trzymał moją matkę za rękę. Wyglądało to dwuznacznie. Nie znałam go i nie podobało mi się to ani trochę. Oczywiście na mój widok oboje się speszyli i on odsunął się od niej w momencie.
— Czemu przyszłaś o takiej porze? Nie masz zajęć? — zapytała mnie mama z przerażonym spojrzeniem.
— Akurat dziś mam kilka odwołanych i postanowiłam z tego skorzystać. Niestety widzę, że w czymś przeszkodziłam. — Jeszcze nie wiedziałam, kim był ten człowiek, a nie chciałam z nim mieć nic do czynienia.
— W końcu mogę cię poznać. Wiele o tobie słyszałem — odezwał się, choć nikt go o to nie prosił. — Nazywam się Yoon Yeongsuk i jestem przyjacielem twojej mamy — wyjaśnił mi to po krótce, a ja nie wiedziałam, czy był ze mną szczery do końca. Trochę to wyglądało, jakby był dla niej kimś więcej, a bali się mi to powiedzieć. Miałam mieszane uczucia co do tego. — Ja już może sobie lepiej pójdę, bo pewnie chcecie pobyć we dwie…
— Nie chcę żebyś szedł. — Jak gdyby nigdy nic zwróciła się moja rodzicielka do niego, a mnie trochę zamurowało. Wiedziałam, że muszę ja to zrobić, bo to ja byłam w tym momencie dla niej intruzem.
— Skoro mama woli przebywać z tobą, to ja wyjdę i nie będę wam dzisiaj przeszkadzać.
Po tych słowach po prostu wyszłam sobie. Nie zamierzałam dłużej patrzeć na nich razem. To nie tak, że miałabym za złe mamie jeżeli kogoś by sobie znalazła. Miała do tego prawo… Tylko dlaczego on był taki młody w porównaniu do niej? Nie rozumiałam póki co nic. Musiałam ochłonąć i przemyśleć to w domu na spokojnie, a potem porozmawiać z nią i dowiedzieć się, czy może to rzeczywiście był jedynie przyjaciel.
*Kyungsoo*
Byłem bardzo skupiony tego dnia na zajęciach. Starałem się wynieść z nich dużo, bo ostatnio czułem, że zaniedbywałem trochę naukę. Przecież po to zacząłem ten kurs przede wszystkim. Mimo to, co jakiś czas zauważałem, że Eunmi była znowu podenerwowana tego dnia. Czułem, że coś się wydarzyło i byłem tym zaniepokojony. Chciałem ją zapytać co się stało, a musiałem czekać do końca, bo nie mogłem tego zrobić przy reszcie. Na szczęście dzięki pełnej koncentracji czas zleciał mi szybciej i nim się obejrzałem Baekhyun i dziewczyny zbierali się do wyjścia. Szybko do niego rzuciłem, że nie wracam z nim i poczekałem na ich zniknięcie.
— Dzisiaj nie idę do szpitala. Byłam rano i to wystarczy mi — wyjaśniła mi Eunmi, bo zapewne domyśliła się, iż stoję za nią. Ona zaś wycierała tablicę i nawet nie raczyła się do mnie odwrócić.
— W takim razie co powiesz na to, żebyśmy poszli na jakąś czekoladę?
Ona zastygła w miejscu, trzymając rękę w górze, a ja miałem ochotę ugryźć się w język. Przecież nie powinienem był dawać jej takiej propozycji. A co jeżeli ona mogła to źle odebrać? To nie tak, że nie podobała mi się. Bałem się jej reakcji, jeżeli zacznie mnie podejrzewać o podrywanie jej, czy coś podobnego. Mogła przez to zamknąć się przede mną na nowo. Nie chciałem tego, bo pragnąłem jej pomagać.
— Z chęcią się wybiorę — odpowiedziała mi radośnie, odwracając się do mnie przodem.
Zrobiło mi się w tym momencie ciepło w okolicach klatki piersiowej. Jej szeroki uśmiech to wywołał. Zobaczenie go było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem i to na dodatek z bardzo bliska. Byłem szczęśliwy, że zgodziła się ze mną wyjść bez żadnych skrupułów i na dodatek wyglądało na to, że potrzebowała takiego czegoś. Mogłem być z siebie dumny. Przeczuwałem, że ten jeden mój gest mógł wiele zmienić w naszej relacji. A co gdybym jednak spróbował zostać kimś więcej dla niej niż przyjacielem? Musiałem rozważnie przemyśleć wszystkie za i przeciw. Może to los dawał mi teraz ku temu szanse i nie dobrze byłoby ją przepuścić.
Eunmi według mnie była piękne, lecz była też osoba, która potrzebowała w kimś oparcia. Pragnąłem dla niej nim być i miałem wielką nadzieję, że moje starania nie pójdą na marne. Jeżeli spodobałbym jej się także, to naprawdę zacznę wierzyć w przeznaczenie.
Jeszcze raz przepraszam, że tydzień temu nie wyrobiłam z rozdziałem ;-;