czwartek, 4 stycznia 2018

Lekcje miłości: Rozdział 6

Lekcje miłości
Rozdział 6


*Eunmi*

            Siedziałam w pustej sali oczekując moich wyjątkowych uczniów i znowu dorwały mnie te same myśli co ostatnio. Mama trafiła do szpitala, a ja miałam wyrzuty sumienia, bo niedawno jedynie się z nią kłóciłam i narzekałam, że zwalała na mnie całą swoją robotę. A teraz? Leżała w szpitalu schorowana. Nie wiedziałam co się z nią ostatnio działo, bo nie chciałam wiedzieć. Powtarzała mi, że musi pójść do lekarza, wziąć leki, a ja nawet nie pytałam co się stało. Bardziej zaaferowana byłam natłokiem pracy niż stanem mojej rodzicielki.
            Może nie było tragedii. Jednak nie potrafiłam się teraz odezwać do niej, jak ją odwiedzałam. Raz powiedziała, że mówiła mi kiedyś, iż ma częste bóle głowy, dlatego poszła się przebadać. Wykryli jej chorobę wyleczalną, mimo to, kosztowną i z długim czasem leczenia. Ja nie słuchałam. Byłam wyrodną córką. Wiem, że często moja mama mówiła za dużo i dlatego nauczyłam się wyłączać w rozmowach z nią. To był błąd. Przegapiłam ważne informacje. Teraz nie chciała za bardzo mi o niczym mówić i czuła się tym wszystkim urażona. Myślała, że po prostu jestem typem, który nie przejmuje się za mocno, a nie, że po prostu nie wiedziałam.
            Jak tylko zostawałam sama w jakimś miejscu miałam czarne myśli. Przypominałam sobie co zrobiłam nie tak, narzekałam na siebie w myślach i niestety znowu tak było. Nie usłyszałam momentu wejścia Kyungsoo do środka, jak ostatnio. Ponownie musiałam pospiesznie otrzeć łzy przy nim, bo nie wiedziałam, że poleciały one z moich oczu, dopóki nie zobaczyłam jego zmartwionego spojrzenia. Ten chłopak chyba miał złe wyczucie na wejście.
— Coś nie tak? — zapytał mnie niepewnie, a ja się zdziwiłam, bo ostatnio po prostu się wycofał. Pewnie chciał wtedy uszanować moją prywatność, więc co się zmieniło, że tym razem zapytał?
— Nic ważnego. Mam po prostu złe dni ostatnio.
            Nie mogłam mu zawracać głowy. Pytał zapewne z grzeczności. Miał więcej problemów niż ja mogłam sobie wyobrazić. Niektórzy uważali, że idole to ludzie urodzeni pod szczęśliwą gwiazdą, a nie do końca tak było według mnie. Wiele trzeba było ku temu poświęcać i ja to podziwiałam mimo, iż napaloną fanką nie byłam. W naszym kraju to fanki decydowały o losach takich zespołów. One ustalały, którzy mogą się już zakochać, a do których dziewczyny nie powinny się były zbliżać. Według nich takie osoby miały być nie tylko utalentowane, ale nie powinny też popełniać wielu ludzkich błędów. To było okrutne. Patrząc na Kyngsoo miałam trochę wyrzuty sumienia, że się tego od niego wymagało. Był dobrym człowiekiem, lecz na pewno miał wiele ludzkich wad, z którymi musiał się kryć.
— Ja wiem, że to co teraz powiem będzie głupie… Jakbyś potrzebowała się wygadać, to ja służę pomocą.
            Zdziwił mnie tą wypowiedzią. Wiedziałam, że był bardzo mądrą i miłą osobą, jednak nie sądziłam, że zainteresuje się moim losem. To było piękne z jego strony. Nie miałam też co sobie wkręcać, że robił to, by utrzymać wizerunek grzecznego chłopca. Tak nie było. Czułam od niego wielką szczerość.
— Nie mogę zawracać wam głowy niepotrzebnie — oznajmiłam mu, choć był moment, że chciałam się przełamać i powiedzieć co leży mi na sercu. Może ktoś postronny mógłby lepiej wiedzieć, jak powinnam postąpić. Mimo to, nadal nie powinien być to mój uczeń. Nie po to tu przyszedł.
— Ja uważam zaś, że powinnaś się otworzyć, bo czuję, że nie masz przed kim.
            Zamurowało mnie. Ten człowiek chyba naprawdę był skory mi pomóc. Już chciałam się przełamać i opowiedzieć mu o dręczących mnie tematach, lecz los bardzo kpił ze mnie, bo właśnie wszedł Baekhyun z dziewczynami i musieliśmy skupić się na czymś innymi. Przez większość lekcji czułam jego wzrok na sobie… Obserwował mnie intensywnie nie z powodu skupienia na zajęciach… Widziałam, że bada mnie i analizuje. Przez to delikatnie się zaczęłam jąkać i stresować, czego nigdy  nie miałam w całej swojej karierze nauczycielki. Myślałam tylko o tym, że za niedługo przecież wyjdą i następnym razem nie mogłam dać mu się przyłapać na moim dołku, a najlepiej pozbyć się tego złego nastawienia jak najszybciej

*Shinra*

            Tym razem szłam oddzielnie od siostry na zajęcia, bo udawałam się na nie prosto z uczelni. Nie zwracałam uwagi na to, że ktoś szedł za mną, dopóki nie wyciągnęłam lusterka, by sprawdzić swój makijaż. Sama nie wiedziałam po co to robię, komu niby zachciałam się podobać. Zrobiłam to podświadomie. Dzięki temu ujrzałam w odbiciu, że tuż za mną stoi zakapturzona postać. Gwałtownie się odwróciłam i wiedziałam kto to, bo ujrzałam jego twarz i okulary. Jaemin… Czy on nie zamierzał dać mi świętego spokoju?
— Czego? — zapytałam oschle.
Na uczelni nie odważył się do mnie podchodzić, bo wiedział, że mógł się upokorzyć przypadkiem, gdyby ktoś usłyszał naszą rozmowę. Na razie wszyscy przyjęli wersję, że pewnie zerwał ze mną Jaemin, bo przejrzał na oczy i uznał, iż nie pasujemy do siebie. Mi to nie przeszkadzało, że takie myślenie było wśród innych. Nie liczyła się nigdy dla mnie ich opinia.
— Nie uciekaj ode mnie wiecznie. Wiem, że na pewno wypłakałaś niejedną paczkę chusteczek po naszym rozstaniu. Oszczędźmy sobie tego i wróć do mnie.
            Nie rozumiałam. Zdradzał mnie, a potem oczekiwał czego? Ja nie byłam głupia. Byłam dobrą kandydatką na kamuflowanie jego kochanek. Nie zamierzałam tego ciągnąć. Wiedziałam, że zamierza mnie przedstawić rodzicom, by mieć przykrywkę. Następnym krokiem byliby biznesmeni. Nie liczyły się uczucia, które włożyłam wcześniej w ten związek. Nie dla niego.
— Ja nie uciekam. Ja po prostu zakończyłam nasz rozdział i nie zamierzam do tego wracać. — Skwitowałam go w ten sposób i odwróciłam z zamiarem odejścia, a on oczywiście złapał mnie za nadgarstek i szarpnął tak, żebym musiała się odwrócić. Syknęłam z bólu.
— Nie wytrzymam tego dłużej, przecież oboje wiemy, iż wcale nie żywiłaś do mnie głębokiego uczucia. Byłaś ze mną dla prestiżu. — Te słowa nie powinny mnie dotknąć, a jednak. Zabolało mocno. Znowu ktoś odbierał mnie jako zimną osobę bez uczuć. Przecież ja miałam ich tak wiele. I naprawdę czułam coś do niego. Jak on mógł pomyśleć inaczej? Nie docierało to do mnie.
— Tu się tak bardzo mylisz. Gdybyś mnie nie obchodził w ten sposób, twoja zdrada nie zraniłaby mnie. — Wraz z tymi słowami udało mi się uwolnić z jego uścisku i po prostu sobie poszłam.
            Tym razem dał sobie spokój. Nie zatrzymał mnie, nie poszedł za mną. Całe szczęście, bo czułam, że jak pojawiłby się pod szkołą językową mogło dojść do spięć z Baekhyunem, jeśli tamten by się tam zjawił. Nie chciałam mu robić problemów, a mimo to, cieszyła mnie jego pomoc ostatnio. Wiedziałam też, że jak znowu zaproszą nas do dormu to nie będę potrafiła odmówić, bo czułam się tam bardzo dobrze.  
Dobrze przewidziałam, że czekał pod budynkiem na mnie. Stała z nim moja siostra i zagadywała go szeroko uśmiechnięta, a on jej przytakiwał i coś odpowiadał. Dopiero jak mnie ujrzała zamilkła i spuściła wzrok. Nie rozumiałam tego i poczułam rozczarowanie. Nie chciała mnie widzieć? Ja przypuszczałam, że byłam dla niej straszną siostrą, mimo to, ona zawsze była względem mnie miła i radosna. Uznałam, że może miała mi za złe wszystko i od teraz miała się zmienić? Szkoda, że w momencie, gdy ja także postanowiłam zmienić siebie, tylko na lepsze.
Wtedy i on na mnie spojrzał. Ujrzałam jego uśmiech i od razu poczułam przyjemne ciepło. Dlaczego tak reagowałam na niego? Musiałam się opanować, przecież nie mogłam tak reagować na każdą osobę, która wyciągała do mnie pomocną dłoń.
— Trochę ci zajęło dotarcie tutaj. Czekamy już tak długo — marudził, jak do nich doszłam, a ja mimowolnie uniosłam kąciki ust.
— Nie musieliście czekać. Trzeba było wejść. Mnie ktoś zatrzymał — wyjaśniłam niepewnie, bo nie chciałam, by dociekał przypadkiem o kogo mi chodziło, choć czemu miałby? Mogła mnie nawet koleżanka zagadać.
— Wolałem nie przegapić, gdyby zjawił się tu ten dziwny chłopak. Martwiłbym się w środku. Dodatkowo uważam, że Kyungsoo przydało się na pewno być tym pierwszym w sali. — Ostatnie zdanie było wypowiedziane z chytrym uśmieszkiem, co mnie zaintrygowało. Co on miał na myśli?

*Kyungsoo*

            Denerwowałem się przez całe zajęcia, bo naprawdę chciałem dowiedzieć się, co takiego przygnębiało Eunmi. Poczułem pragnienie pomocy jej, bo czułem, że ona po prostu nie chciała zawracać głowy swoimi problemami, a potrzebowała tego, by komuś się wygadać, doradzić się. Mogłem nie być pomocny w wielu problemach, lecz samo wysłuchanie zazwyczaj wiele dawało, a ona tak się przed tym broniła. Niby to zrozumiałem, skoro byłem jedynie jej uczniem, który na co dzień pracuje jako idol na dodatek. Mimo to, sama kazała nam się z nią spoufalać i mówić do niej nieformalnie. Dlaczego więc nie miała prawa też porozmawiać ze mną, jak z przyjacielem?
            Otrząsnąłem się w pewnym momencie, bo przecież nie o to chodziło. Miałem się uczyć tu Tajlandzkiego. Rozwijać się. A i tak wspieraliśmy dwie siostry, które moim zdaniem słabo się dogadywały i jakby było tego mało, przejąłem się nauczycielką, jakby była kimś mi bliskim. Karciłem Baekhyuna za myślenie takie, a nie inne i zarazem podświadomie on mi je wpoił. To nie mogło tak być.
            Kiedy zajęcia się skończyły i udawaliśmy się do wyjścia, ja zawahałem się na chwilę i zatrzymałem, a Baekhyun wyszedł z dziewczynami. Spojrzałem na Eunmi. Pakowała się do swojej torby jakaś roztrzęsiona. I ja miałem tak po prostu wyjść i ją zostawić?  To nie było w moim stylu. Kobieta w potrzebie nie mogła być mi obojętna.
— Powiesz w końcu co się dzieje? — zapytałem ją drżącym głosem, a chciałem brzmieć stanowczo i groźne. Chyba mi to nie wyszło do końca.
— Nie rozumiem, dlaczego tak na to nalegasz. — Widziałem, że zaraz się przełamie w jej oczach. Podszedłem więc do jej biurka i stanąłem jej naprzeciw, a następnie oparłem się o jego blat nachylając tym samym w jej stronę. Dziwnie się poczułem na to, że byłem tak blisko niej, ale to nie to było w tamtej chwili najważniejsze.
— Widzę, jak coś cię dręczy, a ty po prostu chcesz stłumić to w sobie. To męczy mnie, jak na ciebie patrzę. Nie mogę tego zignorować. Proszę wyżal się, wykrzycz mi co cię trapi. Może choć trochę ci ulży.
            Ona opadła w tym momencie na swoje krzesło, jakby zrezygnowana. Spuściła wzrok, a w jej oczach zaczęły wzbierać się łzy. Rozumiałem, że zaraz się przede mną otworzy. Potrzebowała tylko zebrać słowa. Podszedłem pospiesznie po jedno z krzeseł, postawiłem obok jej i obróciłem ją w swoją stronę. Patrzyłem na nią wyczekująco. Ona przygryzła wargę i spojrzała w górę, jakby chcą powstrzymać się przed płaczem. To było też złe, lecz czekałem najpierw, aż coś powie.
— Niby to nic takiego, że moja mama trafiła do szpitala.
Zadrżałem na to co powiedziała, wiedziałem, że to dopiero początek jej wypowiedzi i że będzie jej ciężko to opowiedzieć. Postanowiłem przytrzymać jej drżące dłonie, choć wahałem się strasznie, czy powinienem to był robić. Może rzeczywiście za daleko szedłem. Mimo to, chwyciłem je w swoje, przez co poczułem, jak bardzo zimne je miała.
— Nie wiedziałam, że jest chora… — Jej wargi trzęsły się, a z oczu poleciała pierwsza łza. Odruchowo wytarłem ją kciukiem z jej policzka, a ona rozszerzyła na mnie oczy. Dotarło do mnie, że to zbyt wiele. Zastygłem z ręką w powietrzu. Patrzyliśmy sobie w oczy. W jej widać było ból i smutek, a w moich pewnie przerażenie, które w tej chwili czułem.
            Nie mogłem się oprzeć, by zacząć analizować jej twarz. Miała bardzo drobne oczy, nos, usta. Jak u małego dziecka. Przez to jeszcze bardziej miało się ochotę ją chronić. Jej cera mająca na co dzień swój wyjątkowy odcień, teraz była po prostu blada zapewne przez stres i problemy. Mrugnęła oczami i wtedy zrozumiałem coś… Ona jest piękna. Nie mogłem jednak pogrążać się w tej myśli. Wycofałem swoją dłoń i prosiłem, by kontynuowała.
            Tak też zrobiła. Opowiedziała mi swoją relację z matką i czego bardzo żałowała. Na koniec powiedziała, że jej lżej i dziękuje za wysłuchanie. Chciała wstać i zapewne wyjść, wycierając łzy, które pozostały jej jeszcze z płaczu. Nie mogłem jeszcze jej puścić.
— Ona nie jest na ciebie zła — Wyskoczyłem z tym nagle, przez co stanęła w miejscu. — Po prostu nie chce jej się mówić tyle o swoim stanie, bo zapewne ją samą to dobija. Musisz jej wyjaśnić jak się czujesz. Ona nie domyśla się zapewne, że łakniesz wiedzieć jak najwięcej o niej.
— Może masz rację… Dziękuję Kyungsoo.
            Wtedy oboje wstaliśmy i udaliśmy się do wyjścia. Wiedziałem, że Baekhyun po tym wszystkim będzie mówił swoje, lecz już mnie to nie obchodziło. Czułem się bardzo dobrze z możliwością pomocy jej. Cieszyłem się, że pojawił się ktoś, kto mnie potrzebował. Uznałem, że zainteresuje się nią częściej, tak, by odczuła moje wsparcie i zaufała mi. Po co mi to było? Może dlatego, że poruszyła znowu moje serce i byłem ciekawe co znajomość z nią mi przyniesie. Nie było co walczyć z tym wszystkim. Znowu byłem hipokrytą. Zawsze na niego wychodziłem. Pouczałem innych, a sam potem robiłem to co im zakazałem robić.

*Sehun*

Zdenerwowałem się, że do dormu chłopcy znowu przyprowadzili Anri i Shinrę. Ja wiedziałem, że i tak bywały u nas czasem dziewczyny. A nawet często. Tylko, czy to nie dokładało nam kolejnych problemów? Junmyeon pewnie kazałby przystopować innym, jednak sam był bezwzględnie zakochany. A może po prostu drażniło mnie to z jednego powodu? Właśnie byłem po zerwaniu. Czyżbym z tego powodu nie chciał widzieć nowych kobiet?
Miałem ochotę znowu zaszyć się w swoim pokoju. To byłoby zapewne cudowne rozwiązanie. Mimo to, nie zrobiłem tego. Dostrzegłem bowiem, że ta młodsza z dziewczyn była jakaś smutna. Wokół Shinry zrobił się tłum i wszyscy z nią rozmawiali, a szczególnie Baekhyun, na którego Anri patrzyła tęsknym wzrokiem. Zrobiło mi się jej żal przez moment i pod wpływem impulsu usiadłem obok niej. Ona nie zareagowała na to w żaden sposób, więc zacząłem się zbierać, by jakoś nawiązać konwersację.
— Dlaczego ona przyciąga zawsze uwagę chłopaków? — mówiła to lekko oburzonym głosem, co brzmiało w jej wykonaniu jak małej dziewczynki i miałem ochotę się z tego zaśmiać. Nie mogłem, bo inaczej sprawiłbym jej przykrość.
— Jak będziesz w jej wieku, to też będziesz. — Postanowiłem ją w ten sposób pocieszyć, a ona otworzyła szeroko usta. Zacząłem się zastanawiać co powiedziałem nie tak.
— Nie traktuj mnie jak dziecko — rzekła z lekka zdenerwowana. — Jestem w twoim wieku.
            Wytrzeszczyłem na nią oczy i przyjrzałem się jej jeszcze raz. Przecież wyglądała jak dziecko. Może to była wina jej pulchniejszych policzków, może chodziło o jej wzrost? Coś było w niej, że dałbym głowę uciąć, iż była ode mnie młodsza. Może to było rozwiązanie jej problemu? Faceci nie widzieli w niej kobiety. Współczułem jej, bo trochę to musiało boleć, jeżeli inni też mylili ją z jakąś nastolatką.
— Przepraszam — szepnąłem skruszony, a ona posłała mi delikatny uśmiech.
            Nawet się nie zorientowałem, kiedy zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że studiowała prawo, bo jej ojciec bardzo chciał, by poszła w jego ślady. Zastanawiałem się, jak z taką twarzą ona chciała być przerażającym prokuratorem? Bo to było jej marzeniem. Pośmiałem się z nią dużo, bo opowiadała niektóre rzeczy w zabawny sposób, ja pożaliłem się jej na swoich starszych kolegów i tak oto zleciał nam czas, aż dziewczyny musiały wyjść.
Kiedy ona zbierała się w przedpokoju, podbiegłem jeszcze na chwilę do niej. Z lekkim zawahaniem poddałem jej kartkę, na której wpisałem wcześniej mój numer. Spojrzała na mnie zaskoczona, a ja nie wiedziałem, jak jej to powiedzieć, że może napisać do mnie w każdej chwili, jak będzie tylko ją coś trapić.
— Odezwij się kiedyś — wypaliłem jak jakiś kretyn i zostawiłem ją osłupiała w pomieszczeniu. Byłem bardzo głupi.

Jak wam się podoba zakończenie z Sehunem?
Myślicie, że Jaemin da spokój Shinrze?
I co sądzicie o relacji Eunmi i Kyungsoo? :D
Dziękuję za czytanie tego i mam nadzieję, że się Wam podoba. :D  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz