czwartek, 15 grudnia 2016

Małe nieporozumienie: Rozdział 35

Witajcie. Mam dla was kolejny rodział. Dodaję go ze smutkiem, bo dowiedziałam się, że Sunggyu prawdopodobnie w nowym roku idzie do wojska i zastąpi go w liderowaniu Woohyun.. Jakoś mi z tym smutno. Nie jestem na to gotowa. Na szczęście rozdział napisałam, przed tą informacją, bo mógłoby to źle na niego wpłynąć. ;-;

A co do tego opo. Polecam posłuchać piosenki z linku pod spodem. Otóż jest ona użyta przy pierwszym wątku. Życzę miłego czytania. :)


Małe nieporozumienie
Rozdział 35


*Saeron*

        Siedziałam w moim pokoju i wahałam się przed włożeniem płytki do komputera. Nie miałam pojęcia co na niej mogło być. Może Sunggyu postanowił mnie ostatecznie pożegnać? Nie chciałam robić sobie nadziei, że było na niej coś pozytywnego. Przeżegnałam się przed odpaleniem tego, mimo iż na co dzień tego nie robiłam. W folderze był tylko jeden plik muzyczny o nazwie „Answer”. Zaskoczyło mnie to. Żadnego pliku tekstowego z wyjaśnieniem jakimś? Wzięłam słuchawki i je podpięłam do urządzenia. Trzęsła mi się przy tym ręka. Kiedy kliknęłam dwukrotnie na to co należało, w moich uszach zabrzmiały pierwsze nuty przyjemnej melodii. Zamknęłam oczy, by lepiej wsłuchać się w nią. Nagły głos Sunggyu sprawił, że przeszły mnie dreszcze. Mogłam się spodziewać, że to jakaś jego piosenka, a jednak dałam się zaskoczyć.

Chcę cię z powrotem
Jeśli cię nie mam
Moje serce się zamyka
Więc nie mogę oddychać
Chcę cię z powrotem
Nigdy nie wyobrażałem sobie siebie samego bez ciebie
Nigdy też tego nie chciałem

        Początkowo nie wiedziałam co rozumieć przez te słowa. Chciał mnie z powrotem? To zamierzał mi przekazać? Ciężko także było skupić się na samym sensie tekstu, kiedy jego barwa głosu sprawiała, że odpływałam. Czemu wcześniej nie zdecydowałam się sprawdzić jak on śpiewa? Zakochałam się w tym głosie jeszcze bardziej niż do tej pory.

To musisz być ty
Moje płonące serce mówi
Że to nie może być bez ciebie
Odpowiedz na moje pytanie
Od twoich brązowych włosów
Po twoje białe stopy
Musisz być moja
        Zadrżałam, kiedy zaczynał jeszcze bardziej działać na moje narządy słuchowe. A te takie proste słowa sprawiały, że do moich oczu zaczęły napływać łzy. Muszę być jego? Nie miałam nic przeciwko.

Kiedy ludzie mówią mi, żebym się odwrócił
Moje stopy zamierają
Próbuję się odwrócić i zakryć oczy
Ale wciąż słyszę twój głos
Bo należę do ciebie
I chciałbym, żebyś ty należała do mnie
        Nie mogłam już powstrzymać płaczu. Oczywiście ze szczęścia. W końcu te dwa wersy o należeniu do siebie stały jeszcze bardziej wymowne, przez to w jaki sposób były zaśpiewane.
To musisz być ty
Moje płonące serce tak mówi
Że nie może być bez ciebie
Odpowiedź na moje pytanie
Cała moja radość
Cały mój smutek
Mam nadzieję, że to ty
Mam taką nadzieję

        Może słowa nie do końca były napisane dla mnie. Może i miały mieć częściowo inne znaczenie. Mimo wszystko wpasowały się trochę w sytuację. Pragnęłam w tamtym momencie móc go przytulić, pocałować, powiedzieć jak mocno go kocham. Czułam tak mocno, że odwzajemniał moje uczucia. Potrzebowałam go i po raz pierwszy byłam tak bardzo pewna, że on potrzebował mnie.

Chcę cię z powrotem
Tak, chcę cię z powrotem, dziewczyno

        Na końcu myślałam, że umrę ze szczęścia. Wiedziałam czego w tamtym momencie mogłam oczekiwać. Nie stałam już przed wielką niewiadomą. Mogłam być pewniejsza, że działam słusznie, a moje starania nie poszły na marne. Nie tylko tym się nie mogłam nacieszyć. Jego głos… Był cudowny. Odpaliłam przeglądarkę i wpisałam w nią Kim Sunggyu. Moje oczy prawie wyszły z orbit, gdy okazało się, że miał także dużo solowych piosenek. Pierwsza jaka rzuciła mi się w oczy to „Kontrol”. Oczywiście bez wahania włączyłam ją i odleciałam ponownie przy jego cudownym wokalu. Z każdą kolejną piosenką wiedziałam coraz bardziej, że nie dość, iż był dla mnie teraz najważniejszą osobą w życiu, to na dodatek miał ogromny talent, który mi zaimponował. Z teledysków zeszłam na pozostałe jego utwory, potem skupiłam się na występach na żywo. Po prostu dobijałam się każdym kolejnym filmikiem. Miałam cały czas łzy w oczach, uświadamiając sobie, jak cudownego człowieka kochałam. Przeraziłam się przez moment, że mogłam na niego nie zasługiwać. Po chwili przypomniałam jednak sobie, jak to ja pomogłam mu zapomnieć, o czymś co męczyło go długi czas. To nie tak, że uważałam siebie za nie wiadomo kogo, lecz ufałam, iż byłam dla niego tak samo ważna, jak on dla mnie. Postanowiłam nie poddawać się i postarać się być dla niego jak najlepsza. W końcu czego się nie robi dla miłości?
        Moje rozmyślania zostały przerwane cichym pukaniem do drzwi. Bałam się kto mógł chcieć ze mną rozmawiać, bo nie do końca byłam w stanie. Przecież płakałam chwilę wcześniej i na pewno wyglądałam nie za dobrze. Chciałam nawet udawać, że śpię, niestety ktoś za drzwiami mógł spokojnie słyszeć hałasy dochodzące z mojego pokoju. Przygotowałam się więc mentalnie na tłumaczenie i powiedziałam ciche „proszę”.
        Zdziwiłam się, kiedy do pokoju wszedł nieśmiało Myungsoo. Nie miałam pojęcia, czemu wpadł do mnie o późnej porze. Uśmiechnął się delikatnie, ale chyba zauważył mój stan i zaraz zaczął mi się przyglądać badawczo.
- Hej. Coś się stało? – Zapytał.
- Nic. – Powiedziałam krótko, bo zapomniałam mojej wymówki.
        On niepewnie podszedł do mnie i spojrzał na monitor mojego komputera. Wyszczerzył oczy na niego, a potem znowu zerknął na mnie.
- Co to za oglądanie Sunggyu na internecie? Tak bardzo za nim tęsknisz? Nie dobijaj się w ten sposób.
- To nie tak jak myślisz. – Zaczęłam. – Ja po prostu chciałam zobaczyć jak on śpiewa i występuje i wzruszyłam się. Nie płaczę, że jest daleko, tylko…
- Nie kłam. – Przerwał mi.
- Mówię prawdę. Nie mam powodów, by się smucić. – Stwierdziłam szczerze.
- Bo wyprowadzasz się do Seulu? – Zaskoczył mnie tym pytaniem. – Myślisz, że tak go odzyskasz? A co jeśli on będzie uparty, a ty poświęcisz wszystko, by być blisko niego? Nie będziesz żałować? – Denerwowały mnie te wywody.
- Nie. Nie robię tego wyłącznie dla niego. Miałam taki zamiar już dawno by wyjechać do stolicy i poszerzyć swoje horyzonty. I nie przejmuj się. Myślę, że on już zmienił zdanie. – Dodałam z wielkim uśmiechem na ustach.
        Zatkało go. Patrzył na mnie z otwartą buzią. Cieszyłam się, że mogłam mu tak odpowiedzieć. Byłam pewna, że Sunggyu chciał być ze mną i Myungsoo nie mógł mnie w żaden sposób zniechęcić, choć rozumiałam troszkę jego zamartwianie się. Bał się pewnie, że popełnię błąd z desperacji, bo nie wiedział wszystkich faktów. Dlatego uznałam to za kochane z jego strony.
- A tak w ogóle to skąd to wiesz? – Olśniło mnie, że miało być to tajemnicą dla chłopaków.
- Jira wygadała się Sungyeolwi, że Dan z tobą wyjeżdża, a potem on nam wszystko powiedział. Dostał za to ochrzan od Howona, bo ten uważał, że pewnie chciałaś zrobić wszystkim niespodziankę i okazało się, że on wiedział, a trzymał język za zębami.
- I słusznie, bo rzeczywiście chciałam was zaskoczyć. Prosiłabym tylko, by to nie dotarło do Sunggyu. On jeszcze też nie wie. – Oznajmiłam błagalnie z nadzieją, że nie jest na to za późno.
- Jasne. Sami tak ustaliliśmy, by o tym z nim nie gadać, bo nie wiedzieliśmy już jakie są wasze relacje.
- Dziękuję. – Powiedziałam i posłałam w jego stronę uśmiech wymieszany z ulgą.
        Siedział u mnie tak jeszcze jakiś czas. Opowiedziałam mu bardziej szczegółowo o moim planie, przez co zrozumiał, iż myślałam bardzo racjonalnie, a nie działam pochopnie. Porozmawialiśmy także o innych mniej ważnych tematach i było bardzo wesoło przy tym. Przez chwilę pomyślałam, że zależy mi na jego przyjaźni, bo jednak był przy mnie w trudnych momentach i mimo iż mnie irytował wtedy, to tylko dlatego, bo jemu też nie było łatwo. Chciałam, by o mnie zapomniał jako niedoszłej partnerce i mógł ze mną już zawsze tak swobodnie rozmawiać.

*Riyeon*

        Byłam troszkę smutna z powodu wyjazdu Woomin. Nie zdążyłam się nacieszyć naszą odnowioną znajomością. Nawet nie byłam tego świadoma, jak bardzo za nią tęskniłam, dopóki jej nie zobaczyłam. Miałam wielkie wyrzuty sumienia, że nie zaufałam kiedyś instynktowi, który podpowiadał mi, że ona nie mogła mnie naumyślnie krzywdzić. Byłam ślepa przez zranione serce. A ona cierpiała jeszcze bardziej ode mnie. Może gdybym wtedy jej pomogła, teraz nie miała by tylu problemów. Nie mogłam się wiecznie nad tym użalać. Postanowiłam, że postaram się spędzić, jak najwięcej czasu z nią i Dongwoo zanim wyjadą. Obawiałam się strasznie tego dnia. Wiedziałam, że zostanie mi Jimin, ale to dzięki niemu odzyskałam wiarę w miłość, a dzięki ponownemu zejściu się z Woomin, wierzyłam, że przyjaźń nie jest, aż tak krucha jak mi się wcześniej wydawało.
        Z tym postanowieniem pojawiłam się pod uczelnią Woomin. Dziwiłam się, że jeszcze tam chodziła, skoro zamierzała i tak to rzucić. Nie wiedziałam co jeszcze ją tam trzymało. Tym bardziej, że mogła tam spotkać pewną niepożądaną osobę. Usiadłam na schodach wyjściowych, bo nie pamiętałam o której dokładanie kończyła i mogło jeszcze to potrwać zanim stamtąd wyjdzie. Siedząc nadal rozmyślałam. Ostatnio często to robiłam, przez to co zmieniło się w moim życiu. Do pojawieniasię Dongwoo, byłam beztroska. Starałam się nie myśleć o rzeczach poważnych, bo za bardzo mnie przybijały. Wyglądałam przez to na obojętną i nie rozważną dziewczynę. Faceci myśleli, że liczyłam tylko na przygodę na jeden wieczór. Choć nie pozwalałam im na za wiele, odbierali to po prostu, jako udawanie niedostępnej w celu podrywu. Dziewczyny w szkole i które poznawałam w innych miejscach uważały mnie za kąśliwą i nie do zniesienia. Tylko Jimin wiedziała, jaka byłam w środku. Tylko ona widziała moje łzy i słyszała mój śmiech. Myślałam, że będę udawała tą zimną kobietę już zawsze, że nic tego nie zmieni. A wystarczyło poznanie Dongwoo…
        Zaczęłam wspominać te chwile z nim. Wiele było między nami zabawnych, romantycznych i idealnych sytuacji.
        Siedzieliśmy przed laptopem i on popisywał się swoimi dziełami. Pokazywał filmiki z jego udziałem, bym zobaczyła jaki jest w telewizji. Dziwiłam się, że potrafił tak swobodnie zachowywać się przed kamerami. Dużo się śmiał i potrafił rozbawić każdego. Dziwne rzeczy robił w Weekly Idolu i ta jedna przykuła moją uwagę. Macanie męskich tyłków?
- Tego lepiej nie oglądajmy. – Rzekł speszony i już mi zabrał myszkę, by włączyć coś innego, a ja go powstrzymałam.
- Chcę to zobaczyć. – Zadecydowałam, a on wiedział, że nie ma co dyskutować.



Byłam w lekkim szoku, jak powiedzieli, że podobno mój Dongwoo lubił klepać mężczyzn po tyłkach. Na dodatek poprosili go, by ocenił tę część ciała publicznie u swoich członków zespołu. Nie wiedziałam, czy się z tego śmiać, czy może zapytać go o jakieś wyjaśnienia. Jak miałam na to zareagować? On ich macał i nawet stwierdził który ma z nich najlepsze pośladki, które są jego ulubionymi. Odwróciłam się do niego i zobaczyłam, że był zmieszany.
- Mówiłem, żebyśmy tego nie puszczali.
- Co to było? – Spytałam nadal nie mogąc się nadziwić.
- Wiesz, że robimy dziwne rzeczy dla publiki. – Zaczął kręcić.
- Jasne. Powiedz. Naprawdę lubisz dotykać męskich tyłków?
- Czasem jakiś klepnę. – Powiedział nieśmiało.
        Zapadła niezręczna cisza. Niby nie wydawało mi się to czymś groźnym, lecz czułam się z tym dziwnie. On pewnie wolałby, żebym nie dowiedziała się tego. Nic dziwnego, że się krępował odezwać. Szybko jednak mu przeszło, bo już wkrótce objął mnie ramieniem i przybliżył się. Jego ręka zjechała z czasem niżej i zatrzymała się na moim pośladku i byłam tak zaskoczona, że nie zdążyłam zareagować.
- Nikt nie dorówna mimo wszystko twojemu. – Wyszeptał mi do ucha.
        Moje ciało ogarnęły ciarki. Nasze usta zbliżyły się niebezpiecznie do siebie. Wiedziałam do czego zmierza, ale coś mi nie dawało spokoju. Nadal czułam się niekomfortowo.
- Zbok! – Oburzyłam się i odepchnęłam go. – Myślisz, że taki tani podryw odwróci moją uwagę?
- Warto było spróbować. – Wzruszył ramionami.

        Zaśmiałam się na wspomnienie tamtej sytuacji. Miałam najśmieszniejszego faceta pod słońcem. Pewnie gdyby powiedział to ktokolwiek inny, dostałby z liścia. On był dla mnie bardzo ważny, a takie zachowanie jedynie mnie bawiło, a momentami nawet podobało mi się. Westchnęłam głęboko na myśl, że już niedługo mieliśmy się widywać rzadziej, na szczęście dobiegła w tamtym momencie Woomin i nie dołowałam się już takimi myślami.

*Jimin*

        Dzwoniłem w wiele miejsc w Seulu w poszukiwaniu pracy. Dużo młodych ludzi było potrzebnych, lecz także dużo było ich chętnych, bo gdzie dzwoniłem, wszystko było nieaktualne już. Zacząłem się powoli wściekać. Chciałem oczywiście już jechać z Danem i Saeron, ale nie zamierzałem być ich utrzymankiem. Musiałem dostać jakąkolwiek pracę. Ostatecznie wykręciłem numer, który początkowo omijałem. Z czystej desperacji zdecydowałem się zrezygnować z dumy. Otóż obiecałem sobie, że nigdy nie zostanę maskotką sklepową. To było idiotyczne zajęcie. Jednak uznałem, że nie było co się szczypać, bo to mogła być szansa dla mnie, a pracując tam, zawsze mógłbym szukać czegoś lepszego.
        Kilka krótkich sygnałów i odebrała jakaś kobieta o cichutkim głosie.
- Sklep Twój Brzdąc słucham?
- Jestem Ah Jimin. Szukam pracy w Seulu, bo zamierzam się tam przenieść. Widziałem waszą ofertę i zastanawiam się, czy to nadal aktualne.
- Oh. - Westchnęła i zapadła chwilowa cisza. - Jesteś chłopakiem? - Zaskoczyła mnie tym pytaniem.
- Tak, a to źle? - Dodałem niepewnie.
- Właśnie idealnie. - Przełknąłem głośno ślinę na te słowa.
- Jestem zajęty. - Sprostowałem szybko.
- To czemu do mnie dzwonisz? - Nie zrozumiała mnie.
- Chodzi o to, że mam kogoś.
- A spokojnie. Nie interesują mnie faceci. -Swoją wypowiedź podsumowała chichotem, a we mnie coś drgnęło.
- A mnie dziewczyny. - Nie wiedzieć czemu miałem ochotę to powiedzieć. Przecież nie do końca było to prawdą.
        Znowu zapadła cisza. Pewnie analizowała co miałem przez to na myśli. Wyszło na to, że mam faceta. Byłem ciekaw, co o tym myślała.
- Masz tę pracę. Co chwilę musiałam odtrącać młode dziewczyny, bo nie chciałam się zakochać bez wzajemności. Mężczyźni dziwnie się zachowywali względem mnie. Będziesz więc idealny do tej roboty.
- Nie zawiedziesz się na mnie. - Odrzekłem radośnie. - W następnym tygodniu się przeprowadzę, to zadzwonię.
- Jasne. Ja jestem Kim Eunji. Do usłyszenia Jimin, mój nowy wspólniku.
        Ledwo zdążyłem otrząsnąć się po tej rozmowie i ktoś pukał do drzwi. Miałem nadzieję, że to Dan, bądź Saeron i będę mógł im przekazać dobre wieści. Moja mina skwaśniała, kiedy w drzwiach zobaczyłem Suri. Czego ona jeszcze chciała?
- Możemy porozmawiać? - Zapytała niepewnie, a ja miałem ochotę odpowiedzieć stanowcze nie.
        Niestety to ja byłem winien sytuacji między nami. Nie powinienem był dawać jej złudnych nadziei, więc wypadałoby ją wysłuchać. Może jeszcze przed wyjazdem pogodzilibyśmy się i pozostali w pokojowym nastawieniu?
- Słucham cię. - Mimo to powiedziałem to do niechcenia.
- Kocham cię. - Wyszeptała, a we mnie zaczęło się coś gotować. - Zrobię dla ciebie wszystko. - Miała już w oczach łzy.
- To zrób tak... Daj mi spokój. - Wiedziałem, że było to okrutne zachowanie, lecz do niej nic nie docierało.
- Nie mów tak. Pomogę ci zapomnieć o Danie. Oddam ci się całkowicie. Zrobię to o co poprosisz.
        Wraz z tymi słowami, płacząc, zbliżyła się do mnie z wyciągniętą ręką w kierunku mojej twarzy. Zatrzymałem ją chwytając za nadgarstek. Patrzyła na mnie zrozpaczonym wzrokiem. Przerażało mnie to. Ja byłem winien jej stanu?
- To ty przestań wygadywać głupoty. Nie potrafiłem zapomnieć o Danie będąc z tobą wcześniej, więc co się zmieniło, że niby teraz ma wyjść? Wybrałem już. Nie będę się bronił przed tym co czuję. - Miałem nadzieję, że jej te słowa dadzą do myślenia.
- Ja tego nie zniosę. Nie mam nikogo. Byłeś tylko ty ostatnio. Jak ja mam żyć? Po co?
- Żyj, czy też nie. Nie obchodzi mnie to. Nic do ciebie nie czuję.- Powiedziałem oschle. - Nie weźmiesz mnie na litość. - Oburzyłem się.
- Jiiimiin. - Przeciągała moje imię, tupiąc szybko nogami.
- Zachowujesz się jak bachor, który nie dostał cukierka. Wyjeżdżam do Seulu z Saeron i Danem, więc nie wysilaj się. Już mnie tu wkrótce nie będzie.
- Wyjadę z tobą, jeśli tego pragniesz. - Wstrzeliła, na co prychnąłem.
- Coraz bardziej mnie irytujesz. - Mówiąc to puściłem jej rękę.
        Musiałem ją ściskać mocno, bo zaczęła masować trzymane miejsce. Czemu ona nie mogła mnie znienawidzić? Robiłem wszystko tak, że powinno ją to ranić, a ona nadal była uparta. Nawet nie znała mnie na tyle dobrze, by naprawdę móc mnie żywić ogromnymi uczuciami.
- Muszę użyć mojego asa w rękawie. - Wymruczała jakby do siebie.
        Przyglądałem się jej. Trzęsła się. Rzuciła swoją torebkę na ziemię. Zmrużyłem oczy z niezrozumieniem. Rozpięła bluzę nadal drżąc. Wytrzeszczyłem oczy w szoku, kiedy zdjęła ją całkowicie i także cisnęła nią na ziemię. Podbiegłem pospiesznie i ją podniosłem. Otóż stała ona w tamtym momencie przede mną w koronkowym gorsecie, który prześwitywał. Zasłoniłem ją jej poprzednim nakryciem. Nie chciałem patrzeć na jej prawie nagie ciało. Wiedziałem, że robiła to z desperacji i mogła potem żałować. Ona wykorzystała moje zmieszanie i złączyła nasze usta, ale nie na długo, bo szybko odskoczyłem od niej.
- Przestań! - Nie mogłem już być opanowany, bo przeginała na całej linii. - Nic nie zmienisz takim zachowaniem! Wynoś się!
        Po tej krzykliwej wypowiedzi rzuciłem w nią jej bluzą. Złapała ją i ubrała. Po zapięciu się upadła na kolana, schowała twarz w dłonie i zaczęła szlochać. Tak bardzo mnie to irytowało, jak się zachowywała. Mimo to, nie miałem serca na nią tak patrzeć. Rozumiałem, że musiała się pogubić. Mężczyzna próbował ją skrzywdzić, przyjaciółki zawiodły, a ja ją odtrącałem. Nie miała rzeczywiście nikogo. Klęknąłem przed nią i objąłem delikatnie.
- Jeszcze znajdzie się ktoś, kto ciebie pokocha. - Szepnąłem. - Musisz być silna. Pójdź gdzieś, gdzie będziesz mogła poznać nowych ludzi, by zacząć wszystko od począteku. Tak będzie dla ciebie najlepiej. Zapomnij o mnie i krzywdach, które cię spotkały. Nie oglądaj się za siebie.
        Zaczęła kiwać głową, jakby zrozumiała. Wyswobodziła się z moich objęć i wstała. Przetarła oczy, ja stanąłem jeszcze jej na przeciw i pogłaskałem delikatnie po głowie.
- Masz rację. Muszę zacząć od nowa. Może jeszcze te ostatnie dni mojego życia mnie zaskoczą. - Odparła, a ja nie wiedziałem, co miałem przez to rozumieć.
- Jakie ostatnie dni? - Zapytałem przerażony.
- Nie pytaj. Tak będzie lepiej dla ciebie. - Oznajmiła ledwo słyszalnie i wymusiła pełen smutku uśmiech. - Żegnaj Jimin.
        Po tych słowach zebrała torebkę z ziemi i już wychodziła, ale zatrzymała się na chwilę.
- Nie dowiaduj się co miałam na myśli proszę. Zostań z tą niewiedzą. Boję się, jakbyś zareagował. Żyj w błogiej nieświadomości.

        I tak oto wyszła, a raczej wybiegła, zostawiając mnie z wielkim znakiem zapytania. Pragnąłem się dowiedzieć o co jej chodziło, lecz postanowiłem, że uszanuję jej prośbę. Tak miało być lepiej.


Ps. Wiem, że ten rozdział był bardzo multimedialny. :D Po prostu stwierdziłam, że skoro pracuję na czymś co istnieje, to lepiej jak to zobaczycie. Druga sprawa. Szczerze to bałam się końcówki. Nie wiem, jak na nią zareagujecie. :D Liczę na komentarze. <3 i="" pozdrawiam.="">

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz