wtorek, 13 grudnia 2016

Miłosny scenariusz: Rozdział 10 + mini Bonus

Witam. Rozdział 10 taki okrągły wybił. Zapraszam do czytania go. Mam nadzieję, że was nim nie zawiodę. Czekam na komentarze.

Miłosny scenariusz
Rozdział 10

*Junmyeon*

        Wstając rano próbowałem sobie wmówić, że wydarzenia z poprzedniego wieczoru były tylko snem. Pocałunek z Kyurin… Znowu. Mimo iż nie powinienem, cieszyłem się nim w głębi duszy. Bałem się tylko co ona na to. Nie wiedziałem, czy pownienem udawać, że tego nie pamiętałem, czy lepiej było z nią o tym porozmawiać. A co miałem jej powiedzieć?

Witaj Kyurin. Wiesz, wczoraj pocałowałem cię i nie żałuję, a ty co tym myślisz? Też poczułaś coś? Bo ja tak.

        Myślałem jak to rozegrać. Siedziałem na łóżku i gapiłem się w przestrzeń przede mną. Do pokoju wtargnął nagle Sehun, czym mnie ocucił. Spojrzałem na niego wystraszony. On nie zwrócił na mnie uwagi tylko poszedł w stronę swojego posłania i na nie opadł. Całe szczęście, że tak zrobił, bo przynajmniej nie zauważył nic niepokojącego we mnie. Ja bałem się wydostać z pokoju. Nie chciałem spotkać Kyurin twarzą w twarz. A co jeśli planowała mi wygarnąć, że miałem jej nie dotykać? Mogła też porównać mnie do tego idioty, który skradł jej pierwszy pocałunek siłą. Przecież ona pewnie nie chciała tego robić ze mną ponownie. Z drugiej strony… Ona się na koniec uśmiechnęła. Przypomniałem sobie. Czemu? Czyżby to jej się spodobało? Ja się jej podobałem? Nie potrafiłem tego zaakceptować. To było dla mnie czymś nierealnym. A co ze mną? Zdecydowanie wiedziałem, że już pogrążałem się w uczuciu do niej. Musiałem coś zrobić. Albo to powstrzymać, póki nie było za późno, albo o nią postarać.
***
        Kiedy zdecydowałem się zejść na śniadanie, stąpałem ostrożnie nie wiedząc, czy dużo osób jeszcze śpi. W kuchni zastałem Kaia. Dziwiło mnie, że żadnej z dziewczyn jeszcze tam nie było. Czułem się dziwnie w jego towarzystwie, bo w końcu byłem ostatnio o niego zazdrosny. Na dodatek dziwnie mi się przyglądał. Jakby chciał coś wybadać.
- Mam coś na twarzy? – Zwróciłem się do niego.
- Nie Hyung, po prostu… - Westchnął głęboko i spuścił wzrok. – Nieważne.
- Co jest nieważne? – Oburzyłem się, bo nienawidziłem, kiedy ktoś zaczynał temat i go nie kończył.
- Po prostu nie popisałeś się wczoraj przed nią. Serio musiałeś pić? – Zaskoczył mnie takimi wyrzutami, na dodatek nie rozumiałem o co mu chodziło.
- Jestem dorosły i mam czasem prawo napić się alkoholu. Nie zrobiłem nic za co mógłbym się wstydzić. – Przemilczałem oczywiście, że nie do końca to było prawdą.
- A kiedy jej powiesz, że zaczynasz coś do niej czuć? O ile już nie czujesz?
        Zirytował mnie troszeczkę swoim zachowaniem, mimo to byłem spokojny. Zdziwiło mnie też to, że wychodziło na to, iż widział coś między nami, więc musiałem się mylić, myśląc, że zarywał do Kyurin. Ulżyło mi w tamtym momencie, bo z nim nie miałem żadnych szans. A tu ci niespodzianka. Ona go nie interesowała? Olałem oczywiście jego pytanie, bo do kuchni weszła sama zainteresowana i z wrażenia upuściłem patelnie, którą dopiero co wyjąłem z szafki. Nie byłem gotowy ją zobaczyć. Jeszcze patelnia spadła mi na stopę, co bardzo mocno zabolało mnie i momentalnie chwyciłem się za nią i zacząłem skakać na jednej nodze, by utrzymać równowagę. A ona po prostu wraz z Jonginem zaczęła się ze mnie śmiać i podniosła naczynie, a następnie odłożyła na kuchenkę. Mnie to nie bawiło.
- Biedny Jun. – Dodała klepiąc mnie po ramieniu, czym mnie bardziej speszyła.
        Postanowiłem nie robić z siebie idioty i stanąłem normalnie już na dwóch nogach. Odchrząknąłem, by zaznaczyć, że już w porządku. Bałem się patrzeć w jej oczy, więc uciekałem wszędzie wzrokiem. Przez moment przeszło mi przez myśl, czy nie zwiać do toalety, ale wolałem nie uciekać, bo i tak musiałem się z nią widywać cały dzień jakoś.
- Przejdziesz się ze mną po śniadaniu? – Zasugerowała mi, przez co mnie zatkało.
- Dobrze. – Powiedziałem ledwo słyszalnie, bo czułem, o czym mogła chcieć gadać.
***
        Wyszliśmy przed mieszkanie i ruszyliśmy prosto. Nie wiedziałem dokąd powinniśmy się udać. Postawiłem na zwykły spacer, bez konkretnego celu. W końcu to rozmowa była najważniejsza. Za poleceniem Kyurin oczywiście zamaskowałem się, by znowu nie pojawiły się nasze zdjęcie nigdzie. Jakiś czas milczeliśmy zbierając się w sobie, by cokolwiek zacząć. Miałem nadzieję, że to ona przejmie inicjatywę, bo ja nie miałem pojęcia, czy rzeczywiście o to jej chodziło, by porozmawiać o poprzednim wieczorze.
- Wczoraj… - Odzywając się niepewnie wyrwała mnie z przemyśleń. – Trochę nas poniosło.
- To przez alkohol. – Wypaliłem pospiesznie, by nie wyjść na idiotę, który zaczyna coś czuć do dziewczyny znając ją tak krótko.
- Tylko i wyłącznie? – Czułem w jej głosie, jakby była pewna, że nie tak miała wyglądać moja odpowiedź.
- Tak. Prze… - Nie dała mi dokończyć, bo zatkała mi buzię ręką.
- To ja przepraszam, bo to także ja przesadziłam. Nie zrozum mnie źle…
- O czym ty mówisz? – Przerwałem jej, kiedy już puściła mnie.
- O tym, że to ja cię w końcu bliżej pociągnęłam i uśmiechnęłam się na koniec. To wyglądało jakbym coś czuła do ciebie, a mnie po prostu jakoś poniosło… - Mówiła bardzo szybko i nerwowo, a ja żałowałem, że chciałem ją utwierdzić w tym, że to tylko procenty, bo ona ewidentnie także oszukiwała mnie co do tego jak przeżyła ten pocałunek.
        Nie wiedziałem co we mnie wstąpiło, że nabrałem nagle odwagi. Przystanąłem, więc ona także to zrobiła. Chwyciłem jej dłoń i zacząłem ją masować delikatnie. Przyglądała się mi z zaskoczeniem wypisanym na twarzy. Następnie, wziąłem także jej drugą rękę i przyciągnąłem nimi do siebie. Tak by była bardzo blisko mnie. Spojrzałem wreszcie w jej oczy, bo wcześniej się bałem. Zatraciłem się w nich na moment. Ona była chyba zaniepokojona. Puściłem jej dłonie, zsunąłem maskę z buzi i objąłem ją w talii, przyciągając troszkę bliżej. Stresowałem się, że coś pójdzie nie tak. Musnąłem delikatnie jej usta swoimi, co wywołało u niej urocze rumieńce.
- Bądźmy ze sobą szczerzy. – Powiedziałem cicho. – Przepraszam, że chciałem cię oszukać. Ja chyba… Zaczynasz mi się podobać. – Wydukałem i miałem ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu.
        Otworzyła szeroko usta. Ja nie mogłem się powstrzymać znowu i tym razem zacząłem ją całować. Nadal tylko delikatnie, jakby jej twarz była krucha i nie miałem zamiaru jej robić krzywdy. Ona natomiast pogłębiła go i ułożyła swoje zaciśnięte piąstki na moim torsie, a następnie gniotła nimi mój sweter, który miałem ubrany. Coraz bardziej pragnąłem, by ona należała już tylko do mnie. Wiedziałem, że na to za wcześnie, lecz bałem się, że ją stracę jak się nie postaram. Nagle poczułem coś słonego. To były jej łzy. Odsunąłem się gwałtownie. Przeraziłem się widząc, że ona płakała. Pochyliła od razu głowę, opierając ją o moją klatkę piersiową. Nie rozumiałem zaistniałej sytuacji. Jaki mógł być powód jej rozpaczy.
- Dlaczego? – Wyszeptała, a ja postanowiłem nie owijać w bawełnę.  
- Zaczynam powoli coś do ciebie czuć.  Nie wyprę się już tego, że z dnia na dzień stajesz się dla mnie ważniejsza. Powiedz mi proszę, czy ja też nie jestem ci obojętny. Twój uśmiech po naszym wczorajszym pocałunku….
- Junmyeon…  Nie powinniśmy… - Mówiła to przepełniona rozpaczą.
- Nie o to pytam. - Nabrałem nagle odwagi.  - Wiem jakie będą konsekwencje, gdy się do siebie zbliżymy.  Jestem na nie gotowy.  Chcę teraz tylko wiedzieć co ty czujesz.
Spuściła wzrok, co nie wróżyło nic dobrego.  Obawiałem się, że  ostatecznie mnie odrzuci.  
- Ja nie wiem. - Rzekła wymijająco.  - Nie mam też pojęcia, czy będę gotowa na związek z kimś tak sławnym, jak ty. Chciałam porozmawiać, aby wyjaśnić sobie, że jeszcze zbyt krótko się znamy. Lepiej będzie jak zwolnimy.  
- Masz racje.  - Odparłem zgodnie.  - Znamy się krótko.  – Nie mogłem i tak się powstrzymać od dorzucenia więcej od siebie. - A mimo to, czuję, że chciałbym cię chronić, otoczyć swoją opieką.  Pragnę móc być bardzo blisko ciebie.  To jest takie magiczne, że tak szybko przywiązałem się do ciebie.  – Zadziwiałem sam siebie swoją otwartością.
Widziałem, że na jej policzkach powiększały się różowe plamy. Jak to możliwe, by ta osoba, która na co dzień stąpała twardo, w tamtym momencie była taka nieśmiała i delikatna? Pogłaskałem jej lico dłonią.  Ona zaczęła się wpatrywać we mnie z widocznym zaskoczeniem.  Pewnie nie spodziewała się takich słów ode mnie usłyszeć.  
- Wróćmy lepiej do środka. – Zmieniła niespodziewanie temat. - Twoi chłopcy już na pewno snują podejrzenia co do nas. Swoją drogą jak ty ich wychowujesz? - Prychnęła na mnie, a ja zacząłem się śmiać z jej uwagi.  
- Nie jestem ich ojcem, tylko liderem.  Nie oczekuj zbyt wiele. - Mówiąc to odsunąłem się od niej i ruszyliśmy z powrotem do dormu.
***
- Gapisz się na nią od pół godziny. – Usłyszałem z swojej prawej strony Luhana, który swoją drogą pojawił się znikąd.
        Miał po części rację. Stałem od jakiegoś czasu oparty o ścianę i wpatrywałem się w Kyurin. Podobało mi się, że widziałem ją uśmiechniętą kiedy chłopcy wciągnęli ją w wir dobrej zabawy. Chciałem by taka już zawsze była. Możliwe, że trochę za bardzo pochłonęło mnie to zajęcie.
- Przepraszam. – Odparłem się otrząsając.
- Nie masz za co. – Stwierdził z uśmiechem. – Po prostu stwierdziłem, że cię ostrzegę, bo o ile i tak większość z nas wie, jak potoczy się wasza znajomość, to chyba nie chciałbyś, by nakryła cię na tym zajęciu, co nie?
- Owszem. Pewnie byłoby to krępujące i mogła by się poczuć niekomfortowo zauważając, że się na nią cały czas patrzę. I nie rozumiem co miałeś na myśli poprzez to, że wiecie jak potoczy się nasza znajomość. Przymknę na to oko, lecz mam wielką nadzieję, że nie obgadujecie mnie za plecami przypadkiem. – Wygarnąłem mu delikatnie, bo rzeczywiście nie chciałem, by chłopcy robili sobie jakieś domysły na nasz temat.
- Przesadzasz. Macie się ku sobie i to widać na kilometr. A ja to przeczułem już jak usłyszałem, że będziesz pracował z jakąś nowicjuszką. – Zdziwił mnie tym co powiedział.
- Dlaczego tak pomyślałeś?
- Jest nowa, więc będzie zagubiona w tym świecie, a znając ciebie, służyłbyś jej pomocą od razu. Czyż nie? Takie rzeczy zbliżają. – Po tych słowach zrobiło mi się strasznie miło.
        Miałem na początku zamiar jej pomóc odnaleźć się w tym światku, bo sam wiedziałem, jak było w nim ciężko. Niestety nasza znajomość zaczęła się niekolorowo i z uprzedzeniem do mnie. Mimo to dogadaliśmy się i jest lepiej niż przypuszczałem. I tak jej staram się pomóc, bo w końcu przygarnąłem ją do nas na weekend. Luhan słusznie twierdził, że takie coś zbliża. Choć szkoda, że to zbliżało chyba tylko mnie do niej, a ją do mnie już niekoniecznie.

*Jongin*

Kiedy Jun i Kyu wrócili ze spaceru wszyscy już się pobudzili. Wpadliśmy na pomysł śpiewania na karaoke. Każdy z wyjątkiem jednej osoby był zadowolony. Kyurin próbowała za wszelką cenę się wymigać.  Nie mogłem na to pozwolić oczywiście.  Może było to złośliwe, ale postanowiłem, że namówię ją choćby siłą na to. Jak każdy to każdy. Może i my byliśmy piosenkarzami, lecz w takich chwilach wygłupialiśmy się.  Nie liczył się talent tylko dobra zabawa.  
- Noona nie myśl, że się wymigasz! - Oznajmiłem pojawiając się nagle koło niej, czym ją wystraszyłem, bo aż podskoczyła.
Oczywiście wybuchłem na to śmiechem, bo ja nie mogłem się nie powstrzymywać w takich sytuacjach. Nie byłbym sobą.  
- Proszę, nie nalegaj na mój śpiew.  Mój głos was doprowadzi do ogłuchnięcia. - Zaczęła wymyślać wymówki.
        Ja postanowiłem być nieugięty i pokazać co oznaczała u nas dobra zabawa. Polubiłem ją odkąd spotkaliśmy ją na imprezie w klubie. Później nawet byłem w stanie jej pierwszej zwierzyć się z problemu. Choć nie pomogła mi, poczułem się lepiej. Mogłem śmiało przyznać, że pragnąłem się z nią zaprzyjaźnić.
- Czyja kolej? – Usłyszałem głos Chanyeola.
- Nasza! – Krzyknąłem bez zastanowienia i zobaczyłem przerażenie w oczach Kyurin, na co miałem ochotę się znowu roześmiać, lecz udało mi się powstrzymać.
        Stało się. Ona trzymała jeden mikrofon, ja kolejny. Śpiewaliśmy przeciwko Chanyeolowi i Kyungsoo. Widziałem jak pocierała swój mikrofon ze stresu. To było takie urocze. Niby dorosła kobieta, a tu takie zachowanie dziecka.
        To co wydarzyło się chwile potem zaskoczyło każdego. Kyurin kompletnie nie potrafiła śpiewać. Wyła do mikrofonu w bardzo dziwny sposób. Szczerze się przeraziłem, że ktoś z nas wybuchnie na to śmiechem. Wszyscy jednak chcieli pewnie być mili, tylko widziałem kątem oka, że Baekhyun wyszedł z pokoju, bo pewnie nie wytrzymał. Wtem zacząłem słyszeć jak Chanyeol zaczyna specjalnie wyć w jeszcze gorszy sposób i zagłuszać ją. Wiedziałem, że już na pewno nie zmuszę jej do dalszego śpiewania. Życie ponownie mnie zdziwiło. Po zakończonej piosence, ona miała na buzi ogromny banan i spojrzała na mnie.
- Dziękuję. Dobrze się bawiłam. – Oznajmiła i odłożyła mikrofon, a ja przez jakiś czas jeszcze starałem się zrozumieć co się wydarzyło.

Ps. Pewnie każdy myśli, po co tu komu Kai, a tak z powodu, że to 10 rozdział, stwierdziłam, że mogę urozmaić te opowiadania jedną narracją więcej, ale raczej się to nie powtórzy. :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz