środa, 21 grudnia 2016

Miłosny scenariusz: Rozdział 12

Nie wiem za bardzo czasem co pisać w tych notkach. Miłego czytania i komentowania. :D

Miłosny scenariusz
Rozdział 12

*Kyruin*

        Wciskałam wszystko do mojej malutkiej walizki. Nie potrafiłam się za bardzo skupić na tym, na czym powinnam, czyli na przykład przemyśleniu, czy wszystko co moje już mam. Moją głowę zaprzątało wydarzenie sprzed jakiejś godziny. Pocałunki moje i Junmyeona, pełne uczuć. Bałam się tego. Że już dla mnie było za późno. Prosiłam o przystopowanie, a sama szalałam na jego punkcie. Możliwe, że było to tylko zauroczenie, które mini, jak troszkę zdystansujemy. Taką też miałam nadzieję. Nie chciałam się w nim zakochiwać. Nie żeby nie był znakomitym facetem. Opiekuńczy, kochany i uroczy. Momentami fajtłapa, przez co był zabawny. Chodziło mi tylko o jedną rzeczy. Jego fanki, otoczenie. Nie chciałam zadzierać z nimi, wytwórnią. Wiedziałam, że byłoby bardzo ciężko. Byłam przerażona myślami co mogłoby się stać. Czułabym się winna, jakby jego kariera przeze mnie ucierpiała. W końcu długo na nią pracował. Dodatkowo ja jako początkująca aktorka, mogłabym na tym ucierpieć. Żadna wytwórnia, ani żaden reżyser nie chcieliby mnie, lecz to już byłby najmniejszy problem, bo ja byłabym gotowa to poświęcić, bo jak na razie i tak szło mi słabo. Jednak wszystko by się pokomplikowało, a tego chyba nie chcieliśmy.
- Można? - Pytanie ze strony Luhana, który wszedł do pokoju mnie rozproszyło. Zdziwiło mnie także, że to on się zjawił.
- Owszem. Słucham? - Starałam się być uprzejma.
- Widzisz... Ja w takiej może nie mojej sprawie.
- Nie rozumiem. - Odpowiedziałam szczerze, bo jego wypowiedź była dla mnie co najmniej dziwna.
- Widzisz Kyu, czy między tobą a Junem coś się kroi? - Zamurowało mnie, a potem on szybko dodał. - Jak nie chcesz to nie odpowiadaj.
        Miałam mętlik w głowie. Wiedziałam, że on ufał chłopakom. Mogłam mieć pewność, że jakbym była z Junmyeonem, to oni by nas wspierali, bo widziałam jak to było w przypadku Amelii i Sumin. Niestety nie byłam chyba na tyle otwarta, by cokolwiek powiedzieć.
- Przepraszam, nie potrafię sama na to pytanie odpowiedzieć. - Wyszeptałam.
- Rozumiem. W takim razie powiem tylko ogólnie. Chcę poprosić byś go nie zraniła. Bądź stanowcza w swoich decyzjach. Jeżeli uważasz, że nic z tego nie będzie, to powiedz mu to wprost. Tak żebyś nie robiła mu nadziei, gdy będziesz już pewna. Zdaje mi się, że to zbyteczne, bo wyglądasz jakby jednak na ciebie działał. Mimo to wolę być ostrożny. Wybacz mi wścibski nos. Po prostu boję się o tego człowieka.
        Zrobiło mi się smutno. Tak bardzo miałam ochotę uciec i zaszyć się w jakimś lesie. Ten chłopak chyba wyczuł, co czuł Junmyeon, a ja go na razie zbywałam, nie będąc niczego pewna. Martwiło mnie też, że nie udawało mi się także ukryć moich emocji. Na szczęście nie miałam więcej mieszkać w dormie. Takie odizolowanie się i spotykanie go tylko w pracy mogłoby mi dobrze zrobić. W końcu miałam mieć czas na przemyślenie sprawy.
- Dobrze. Będę stanowcza na tyle, na ile będę potrafiła. - Uśmiechnęłam się w jego stronę lekko, bo imponowało mi jego przejęcie się Junem.
        Po tym jak Luhan wyszedł, ja wreszcie byłam także gotowa do przekroczenia progu. W przedpokoju czekał na mnie już Junmyeon, by zawieźć mnie do domu Jooseunga. Poczułam przez chwilę ukłucie na sercu. Nie chciałam się żegnać, a przecież miałam go jeszcze jakiś czas widywać codziennie. Nie rozumiałam samej siebie.
- Gotowa? - Zapytał wyciągając rękę po moją walizkę, na co przytaknęłam.
- Ale sama sobie dam radę. Ona ma kółka. - Stwierdziłam.
        Tłumiłam w sobie potrzebę przytulenia go. Musiałam być silna. Musiałam na jakiś czas od niego się odsunąć, by być pewną, że dobrze zinterpretowałam to co czuję.

*Junmyeon*

        Kiedy odwoziłem Kyurin, panowała między nami cisza. Oboje baliśmy się ją przerwać. Uczucie niezręczności towarzyszyło naszej podróży. Na szczęście i nieszczęście w jednym, była ona krótka. Chciałem błagać, by została u nas w dormie, choć wiedziałem, że to byłoby nieodpowiednie. Jak mogłem tak się zachowywać. Menadżer miał racje. Zawsze byłem odpowiedzialny, a teraz byłem gotowy skoczyć na szeroka wodę. Mogłem dla niej zrezygnować ze wszystkiego. Choć byłoby to głupie. W końcu tyle nerwów i wysiłku mojego, czy moich rodziców i bliskich kosztowała moja kariera, a teraz miałem to jednym ruchem stracić? Musiałem i tak poczekać, aż to i ona coś do mnie poczuje. Wtedy mógłbym działać i szukać rozwiązania dla nas odpowiedniego. Dopóki jednak ona nie była pewna niczego, musiałem być cierpliwy i spokojny. Szkoda tylko, że to nie było proste.
        Siedziałem długo w samochodzie zanim zdecydowałem się wejść do dormu. Bałem się, że będzie po mnie widać wszystkie emocje. A co jak co, lecz ci chłopcy za dobrze mnie znali i potrafili ze mnie momentami czytać, jak z książki.
        Byłem przybity z głupiego powodu. Miałem nadal z nią pracować, widywać ją i tak dalej. Nie przekreśliła też mnie całkowicie, a ja przejmowałem się sam nie wiem czym.  Może tym, że czułem iż teraz do Jooseunga mogłaby się zbliżyć i zapomnieć o mnie? Ja po prostu byłem zawsze w odpowiednim momencie i czasie, kiedy ona tego potrzebowała, a on też jest bardzo miłym i opiekuńczym chłopakiem. Możliwość, że jakby się postarał, to zdobyłby jej serce, była bardzo wielka. Mimo to, postanowiłem się szybko nie poddawać. Lubiłem go, lecz... nie zamierzałem łatwo jej oddać. Ona była wyjątkowa dla mnie.
- Co cię trapi? - Usłyszałem pytanie od Kyungsoo, kiedy wszedłem do kuchni w sumie, sam nie wiedziałem po co. - Jesteś strasznie zamyślony, więc nie mów mi nawet, że nic.
- Nic... wielkiego. - Sprostowałem szybko.
        Nie miałem ochoty o tym gadać, a tym bardziej, że Sehun był w tym samym pomieszczeniu. Nic do niego nie miałem, jednak wiedziałem, że jak on się dowie to i każdy inny.
- Sehun? - Zwrócił się do niego Kyung. - Nakryj do stołu w salonie.
- Jasne. - Odpowiedział posłusznie młodszy i zabierając ze sobą naczynia wyszedł z kuchni.
- Teraz mów. - Zaskoczył mnie.
- O czym?
- Czy z ciebie trzeba to wyciągnąć siłą? - Zapytał poważnym tonem. - Naucz się mówić o problemach. Chodzi o Kyurin? Już za nią tęsknisz?
- Zobaczymy jak ty będziesz rozmowny, jak coś cię będzie trapić. - Wygarnąłem mu. - I tu nie chodzi tylko o to. - Dodałem już łagodniej, bo może lepiej rzeczywiście było z kimś o tym pogadać.
- Więc o co? - Dociekał nadal.
- Pocałowaliśmy się. - Na jego oczach wypisany był szok. - Nie pierwszy raz. Rozmawialiśmy o wcześniejszym pocałunku wczoraj i Kyurin chciała przystopować. A dzisiaj znowu to zrobiliśmy i nie umieliśmy o tym pogadać. Nie wiem co się z nami dzieje. Znaczy się... Ja jestem pewien co ze mną, ale ona... Waha się.
- Normalne. - Stwierdził bez wahania, jakby był od tego ekspertem. - Moim zdaniem i tak będziecie razem. Kwestia czasu. - Naprawdę widać było, że w to wierzył.
- A co jeśli jemu też się podoba? - Wyjawiłem mój niepokój.
- Posłuchaj. Nie możesz czekać z założonymi rękami. Wasza znajomość zaczęła się odwrotnie niż powinna. Najpierw kłótnia, potem spanie w twoim łóżku, pocałunki, a gdzie staranie się o względy, gdzie randki? - Chyba zaczynałem pojmować co chciał mi przekazać. - Weź ją gdzieś, rozerwijcie się póki macie na to czas. Wiesz, że jak skończą się zdjęcia, to my ruszamy z wielkimi przygotowaniami do albumu, więc nie będzie kiedy się spotykać. Rób to póki masz wolne wieczory i nie jesteś wykończony treningami.
        Zacząłem się zastanawiać nad tym co do mnie mówił. Skąd on był tak mądry w tej kwestii? Przecież nigdy nie widziałem go randkującego. Wiem, że podobała mu się Sumin, która go odrzuciła, ale właśnie wtedy nie wyglądał jakby się na tym znał, więc co tak nagle? Postanowiłem delikatnie oto zapytać.
- Jak to się stało, że tyle wiesz? - Miałem nadzieję, że nie byłem zbyt bezpośredni.
- Obserwuję co tu się dzieje. Mamy tyle zakochanych, że idzie się nauczyć wszystkiego. - Oznajmił ze stoickim spokojem.
- Masz na myśli Krisa i Sumin, Amelię z Layem? A no i Namjun i Sehuna? - Zapytałem niepewnie.
- Nie. Chodzi mi o to co teraz się dzieje. Ostatnio nie miałeś czasu się skupić na podenerwowanym Kaiu, który znikał od czasu do czasu gdzieś sam. Tak samo Minseok. Odkąd się wyprowadził wiele się u niego wydarzyło. A i nie zapominajmy o Chenie. - Przy tym ostatnim zdaniu zaśmiał się do siebie, a ja się pogubiłem.
        Faktycznie skupiłem się na mojej roli w dramie, oraz problemach Kyurin. Prawie zapomniałem, że Xiumin postanowił zamieszkać sam. Był najstarszy i wytwórnia się na to zgodziła. Uszanowaliśmy jego decyzję. Najważniejsze, że nadal chciał z nami śpiewać. Jednak często widywałem go w dormie i dlatego czułem jakby nadal tu był. Nie wyobrażałbym sobie, by to porzucił. Jongin faktycznie dziwnie się ostatnio zachowywał, ale początkowo myślałem, że jest inny powód, potem znowu skupiłem się na tej kobiecie. Nie zauważyłem tylko żadnych zmian u Jongdae. Co miał na myśli Kyungsoo?
- Chcesz powiedzieć...
- Oni wszyscy też borykają się z problemami podobnymi do twojego. Chyba nasz zespół powoli dorasta i ma swoje potrzeby. - Westchnął jak ojciec dumny ze swych dzieci, co mnie rozbawiło.
- To nawet zabawne. Szkoda, że dopiero teraz się dowiaduje. Jako lider, powinienem się ogarnąć i wiedzieć to jako pierwszy. Jestem ostatnio niezdarny. - Podsumowałem siebie.
- Ostatnio? - Na jego twarzy pojawił się wielki banan, czy on ze mnie się nabijał? - Zawsze byłeś fajtłapą, a teraz po prostu zacząłeś mieć swoje problemy. To normalne. Jak je rozwiążesz, to pewnie znowu będziesz nadopiekuńczy.
- Co proszę? - Oburzyłem się. - Nadopiekuńczy? Wypraszam sobie. Starałem się zawsze być dla was dobrym liderem, wsparciem i przyjacielem. Nie widzę w tym nic złego.
- Nie mówię, że robiłeś coś źle. - Pośpiesznie tłumaczył mi się. - Po prostu powinieneś czasami wyluzować. - Po tych słowach zaczął klepać mnie po ramieniu na pocieszenie.
        Byłem w szoku. Naprawdę uważali, że przesadzałem? Ah ci chłopacy to kiedyś mnie do grobu doprowadzą. Sądziłem, że obowiązkiem moim było dbać o nich, pilnować ich by nie robili głupot i jak trzeba było to ochrzaniać. A to często było konieczne.
        Zwróciłem uwagę na kuchenkę i zastanowił mnie pewien fakt.
- Dlaczego ta zupa nie ma włączonego gazu? - Zwróciłem uwagę.
        Kyungsoo schylił się, by zajrzeć pod garnek. Otworzył szeroko oczy przerażony i szybko odpalił palnik.
- Jak to się stało? Myślałem, że ją włączyłem! - Zapewniał. - To twoja wina, bo mnie zagadałeś.
- Przypominam, że to ty chciałeś ze mnie coś wyciągnąć. - Odpysknąłem, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem.

*Kyurin*

        Początkowo siedziałam sama w pokoju, który miał być moim i czytałam scenariusz. Łóżko na którym usadowiłam się, było dość duże jak dla jednej osoby. Sufit był biały jak śnieg, widocznie niedawno po remoncie. Meble tak dobrze dopasowane. Widać było, że był to pokój dziewczyny z gustem.
        Nie potrafiłam się skupić na tym, na czym powinnam. Przypominałam sobie o Junmyeonie, czułam na dodatek się obco w tym pomieszczeniu, choć miałam jakiś czas tu mieszkać. Miałam nadzieję, że nie potrwa to długo. Nie żeby przeszkadzało mi towarzystwo Jooseunga, lecz jakoś wolałabym polegać już na sobie, a nie tylko na pomocy znajomych. Jednak kupić mieszkania jeszcze nie mogłam, a wynajem był ryzykowny.
        Pukanie do drzwi sprawiło, że wróciłam na ziemię. Powiedziałam grzecznie proszę, wiedząc, że to na pewno mój kolega i się nie pomyliłam. Wszedł, uśmiechając się delikatnie.
- Wiesz, będę oglądał film. Przyłączysz się? - Zapytał tak nieśmiało, że żal mi byłoby odmówić mu.
- Jasne. Już lecę tylko skorzystam jeszcze z toalety, a ty wszystko przygotuj. - Zaproponowałam.
        Uradowany przytaknął i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Ja musiałam troszkę się ogarnąć. Opłukałam twarz wodą na otrzeźwienie, oraz rozpuściłam włosy, by było mi wygodniej. Po tych czynnościach mogłam już pójść do salonu. Zastałam tam na stoliku przed kanapą popcorn w misce, oraz dużo poduszek na niej. Pan domu wyszedł z kuchni z szklankami i colą i ruszył w moją stronę.
- Siadajmy. - Oznajmił i było widać, jak bardzo był podekscytowany.
        Okazało się, że był to horror. Bardzo dobry wybór na nocny seans, nie powiem. Wiedziałam jak to się skończy. Podczas oglądania miałam zamiar udawać twardą, by nie dać po sobie nic poznać, a w nocy nie przespałabym zbyt wiele. Dlatego też byłam zestresowana tym. Ocierałam o siebie ręce niekontrolowanie. Przygryzałam wargę. Bałam się. Cała ja. W pewnym momencie na moich dłoniach poczułam jego dłoń. Zaskoczył mnie tym gestem, więc troszkę może zbyt gwałtownie wyrwałam mu je.
- Przepraszam. Ja nie powinienem był... Mogłem cię ostrzec, że to horror. - Posmutniał i zaczął drapać się w tył głowy.
- A ja wtedy i tak udałabym twardą i powiedziała, że nie ma problemu. - Podsumowałam, by go pocieszyć. Na dodatek była to prawda, bo nie chciałam okazywać swoich słabości.
- Dlaczego nie zamierzasz być ze mną szczera? - Zastanowiły mnie jego słowa. Właśnie... Dlaczego?
- Bo pomyślałbyś, że jestem słaba. - Powiedziałam nie do końca pewna tego.
- Ah Kyurin. Możesz mi w pełni ufać. Ja się nie zamierzam z ciebie nabijać. Wręcz przeciwnie. Z chęcią pomogę ci z twoimi słabościami. Chciałbym byś się dla mnie otworzyła. - Oznajmił, a ja nic nie rozumiałam.
        Zapadła cisza. Patrzył na mnie bardzo przejętym wzrokiem, a ja nie miałam pojęcia jak się zachować i co mu odpowiedzieć. Wreszcie coś tam uformowałam w głowie.
- Miło, że chcesz zachować się przyjacielsko względem mnie, lecz ja potrzebuję czasu, by komuś mówić coś o sobie i czuć się swobodnie.
- Znowu przyjaźń. - Westchnął głęboko. - Jak bardzo jeszcze mam ci dać to do zrozumienia? Nie chcę zwykłej przyjaźni...

        Wtedy przerwał mu mój telefon. Dzwonili ze staffu. Pewnie było to coś ważnego, więc przeprosiłam i odebrałam. Nie wracaliśmy już potem do tego tematu. Ja czułam się bardzo dziwnie i błagałam los, by on nie miał na myśli tego, co przyszło mi do głowy wraz z jego słowami.


Ps. Kogo też zabija ten gif, jak mnie? :D 

1 komentarz: