poniedziałek, 26 grudnia 2016

Rok pełen zmian: Prolog


Rok pełen zmian
Prolog
Dzień rozpoczęcia roku szkolnego był dla mnie taki, jak zazwyczaj. Nic wyjątkowego. Rodzice nawet nie zainteresowali się tym, że wchodzę na uczelnię. Tyko braciszek życzył mi powodzenia. Cieszyłam się, że to już ostatni rok. Niby nie przeszkadzało mi uczenie się, lecz chciałam się w końcu usamodzielnić. W domu od dawna nie czuję się za dobrze. Rodzice tylko czekali na to, aż nie będę siedzieć im na głowie.

Szłam więc z myślą, że odbębnię ten rok bez żadnych komplikacji i będzie wszystko w najlepszym porządku. Nie miałam znajomych, którzy mogliby mnie rozpraszać od nauki. Każdy dzień wyglądał tak samo. Uczelnia, dom, obiad, nauka, sen. Nie wiedziałam w sumie, jak to się stało, że przez te kilka lat na uniwersytecie nie poznałam się z nikim bliżej. Może dlatego, że tematy na jakie rozmawiały inne dziewczyny mnie nie interesowały. Zakupy? Nie miałam na nie pieniędzy. Makijaż? To nie dla mnie. Gwiazdy showbiznesu? Nie miałam czasu na interesowanie się takimi rzeczami. Faceci? No dobrze… Ten jeden temat nie był do końca taki bez sensu. Zdarzało się, że jacyś wpadali mi w oko. Tylko co z tego skoro po pierwsze byłam dla nich niezauważalna, a po drugie, nie potrafiłabym o tym mówić otwarcie.
        Tym sposobem rozmawiałam z ludźmi jedynie, jak chcieli ode mnie odpisać notatki, pomocy w nauce do egzaminów i tak dalej. Nie byłam z tego powodu bardzo smutna. Choć były chwile, kiedy chciałabym się komuś pożalić, pójść z kimś na lody, obejrzeć jakieś komedie na rozluźnienie. Niestety. Do tego pierwszego miałam tylko maskotkę żaby, która już nie miała jednego oka. A resztę takich czynności robiłam całkowicie sama, lub brałam gdzieś braciszka.
        Stanęłam na parkingu przed budynkiem, do którego zmierzałam. Westchnęłam głęboko. Miałam zrobić już krok w przód w stronę schodów, ale zamurowało mnie, jak usłyszałam pisk opon. Obok mnie stanął masywny pojazd. Wyskoczył z niego tylnymi drzwiami jakiś chłopak, którego pierwszy raz widziałam na oczy. Był z pierwszego roku? Albo jakimś cudem mi umknął?
        Wyglądał na ciekawego człowieka. Był jak na mój gust bardzo przystojny. Brązowe włosy lekko pokręcone. Charakterystyczne kości policzkowe i dość wysoki. Miałam ochotę mu się dłużej przyglądać. Dopiero z czasem zauważyłam, że z przodu samochodu wyszła para dorosłych, pewnie jego rodzice.
- Kangjoon! Wszystko w porządku? – Podbiegając do chłopaka wołała kobieta. – Tata znowu zaszalał na drodze.
- Spieszyło się nam, to musiałem przyspieszyć. Panikujesz.
        Sytuacja wyglądała prze zabawnie. Widać było z niej, że mamusia była nadopiekuńcza, a ojciec w miarę wyluzowany. Ona poprawiała jeszcze włosy chłopaka, jak małemu dziecku. A on stał z rękami schowanymi w kieszeni.

        Nie przemyślałam tego, że gapienie się na ich może być dziwne. W pewnym momencie on mnie dostrzegł. Przyglądał się mi, a ja się przeraziłam, lecz nie uciekłam wzrokiem. Na jego twarzy zawitał delikatny uśmiech i pomachał do mnie ręką, na co jego matka spojrzała w moją stronę. Wtedy już spaliłam się ze wstydu i zwiałam do środka uczelni. Bałam się, że ten rok, jednak będzie inny. Co jeżeli ten chłopak pomyślał, że spodobał mi się na pierwszy rzut oka? Pomyślałam, że będzie o tym rozpowiadał jak dowie się, jakim cieniem w szkole jestem. Załamałam się, że mogę nie zaznać spokoju.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz