wtorek, 15 sierpnia 2017

Diagnostyka serca: Rozdział 12

Ostatnio zapominam o rozdziałach na środę i przypominam sobie o udostępnieniu ich w dziwnych momentach. Boję się, że jedną środę wgl tego nie zrobię. :O No nic. Na szczęście dziś znowu w porę sobie przypomniałam. Miłego czytania. :)


Diagnostyka serca
Rozdział 12


*Juniel*

            Byłam bardzo podekscytowana spotkaniem z Minseokiem. Pierwszy raz zostałam do niego zaproszona. Może i nie mogłam zobaczyć jego mieszkania, ale chciałam bardzo go odwiedzić. Nie wiedziałam czemu. Ostatnio takie małe rzeczy sprawiały mi radość. Na pewno była to jego zasługa. A dodatkowo byłam umówiona już na moją operację, na którą tyle czekałam.
            Poczułam nos Sunny bodający moją nogę. Pewnie czuła, że znowu zostawiam ją na jakiś czas samą. Kucnęłam i zaczęłam ją głaskać. Ona próbowała mnie polizać i przez nią upadłam na tyłek. Zaśmiałam się głośno. Pewnie ktoś by pomyślał, że jestem wariatką. Ja po prostu miałam ochotę się śmiać jak najgłośniej. Czułam ogarniające mnie szczęście. I pomyśleć, że wystarczyła jedna dobra osoba, która pojawiła się przy mnie zupełnie przypadkiem.
            Doszłam do jego bloku stukając przed sobą białą laską. Chodzenie z nią było o wiele łatwiejsze. Nie przejmowałam już się tym, czy ktokolwiek się zorientuje, iż nie widziałam. Wystarczyło mi, że zaakceptowała mnie taka jedna osoba. Wiedziałam jak dojść do jego mieszkania tylko dzięki wskazówkom babci, która jak zwykle przesiadywała pod moim. Zapomniałam spytać Minseoka o dokładną drogę, a nie sam adres. Udało mi się podejść pod klatkę. Wyczułam ręką na ścianie domofon. Liczyłam na nim guziczki, by przycisnąć odpowiedni numer. Sygnał połączenie zabrzmiał, a ja czekałam niecierpliwie, nie mając pewności, czy trafiłam.
- Słucham? – Usłyszałam i od razu rozpoznałam jego głos. Chciałam odpowiedzieć, lecz usłyszałam wtedy jeszcze kogoś.
- Hyung? Czemu nie masz papryczki chili? – Ktoś o nieznanym mi głosie krzyczał prawdopodobnie dość głośno, że słuchawka z domofonu go złapała. Przeraziłam się.
- To ja, Juniel. – Wyjąkałam.
I wtedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Pospiesznie naparłam na nie i weszłam na klatkę. Szłam powoli po schodach zestresowana. Czyj to był głos? Pewnie kogoś z zespołu Minseoka. Dlaczego był u niego, kiedy ja miałam do niego przyjść? Rozumiem, gdyby to było niezapowiedziane spotkanie.
Chciałam z zamyślenia wchodzić jeszcze wyżej. Poczułam czyjąś dłoń obejmującą moje ramię. Miałam nadzieję, że był to Minseok.
- To tutaj. – Rozpoznałam głos ponownie. Uśmiechnęłam się do siebie i ulżyło mi.
- Zamyśliłam się. – Wyjaśniłam szczerze.
            On już mnie nie puścił, tylko wprowadził do swojego mieszkania. Usłyszałam, jak zamknął za mną drzwi. Zdjęłam mój płaszczyk, a on pospiesznie go ode mnie odebrał. Czekałam na dalsze instrukcje i cały czas myślałam o tym innym głosie.
- Muszę cię uprzedzić, że moi natrętni koledzy są tutaj. Dokładnie dwóch. Mówiłem im, że będę miał gościa i prosiłem, by wyszli, a oni nie chcieli tego słuchać. – Mówił to bardzo szybko i widocznie był zakłopotany całą sytuacją.
- W porządku. Jeżeli są tak samo mili, jak ty, nie będzie mi to przeszkadzać. – Postanowiłam go uspokoić. Bardzo się stresowałam poznaniem kogoś nowego, ale nie chciałam, by on także był podenerwowany, że nie udało mu się ich wyrzucić.
- Choć wprowadzę cię więc do salonu. – Oznajmił mi i chwycił mnie za rękę. Poczułam przyjemne ciepło spowodowane jego dotykiem. Byłam zadowolona z tego, że zechciał mnie poprowadzić. Komuś innemu wyrwałabym się.
- Witaj! – Usłyszałam kogo tuż przede mną bardzo głośno. – Jestem Byun Baekhyun. – Rzekł to bardzo podekscytowanym głosem i poczułam jak łapie moją dłoń i zaczyna nią trząść jak na przywitanie. Rozbawiło mnie to i zachichotałam niekontrolowanie.
- Zachowujesz się beznadziejnie Baek. Ja jestem Luhan. – Tym razem był to bardzo przyjemny głos dla mych uszu. – Jestem z Chin. – Dodał po chwili, a ja zadrżałam na samą myśl, że za niedługo będę w jego kraju, by wyleczyć się z mojego wielkiego problemu.
            Zasiedliśmy po chwili wszyscy na kanapie. Minseok zapytał kto chciałby kawy, czy herbaty, po czym zostawił mnie samą z chłopakami. Panowała chwilowa cisza. Wydawało mi się wcześniej, że oboje byli otwarci, a w tej chwili milczeli. Zmartwiło mnie to. Pewnie krępowali się ze mną swobodnie rozmawiać.
- Gdzie pracujesz? – Zaczął Bakehyun jednak po jakiejś chwili. Szybko nauczyłam się ich barw głosu.
- Jako telefonistka. – Oznajmiłam przyciszonym głosem, bo troszeczkę mi zaschło w gardle.
- Ja bym się tam nie nadawał. Zagadywałbym tych ludzi na śmierć. – Zaśmiałam się na te słowa. Faktycznie taki się zdawał.
- Z tobą to dużo osób nie może wytrzymać. – Wtrącił ironicznie Luhan.
- Ze mną? A kto ostatnio chodzi po dromie i marudzi na wszystko? Jak jakaś baba w ciąży. – Wygarnął mu ten pierwszy, a ja powoli zaczęłam się niepokoić, czy nie dojdzie między nimi do czegoś poważnego.
- Tak? Jak baba? Sam jesteś baba. Ostatnio płakałeś w pokoju w poduszkę! – Wyjawił zadowolony z siebie Chińczyk.
- Ja tłumiłem śmiech. Nie płacz. Nie chciałem obudzić Chanyeola. Wypraszam sobie. – Oburzył się, a ja miałam ochotę z jednej strony ich wyśmiać, z drugiej strony nie miałam pojęcia na co ich stać.
- Znowu się kłócicie? – Mówił to Minseok, pewnie wchodząc do pokoju z gotowymi napojami.
- Luhan zaczął. Marudził na mnie, to się broniłem. – Jego głos brzmiał, jakby był bliski płaczu. To naprawdę była komiczna sytuacja.
- Co sobie o was Juniel myśli. Opanujcie się, albo wyjdźcie. – Zapadła po tych słowach cisza. Na początek się zdziwiłam, że Minseok był dla nich tak surowy. Potem przypomniałam sobie, że on był tym najstarszym wśród nich.
- Spokojnie. Oni nic takiego nie zrobili. – Obroniłam ich. – Przynajmniej mogłam się nasłuchać zabawnej i dziecinnej kłótni. – Zachichotałam ponownie, przez co za chwilę się zawstydziłam, bo pewnie dziwnie brzmiało, jak  na okrągło się śmiałam z byle powodu.
- Już przestaniemy hyung, litości. – Powiedział Baek.
            Jak oznajmił, tak się stało. Od tamtej chwili byli spokojniejsi. Rozmawialiśmy w czwórkę na różne tematy. Kilka razy rozbawili mnie. Poznałam wiele sekretów Minseoka, za które on pragnął ich udusić. Popołudnie minęło bardzo szybko i w dobrym humorze. Czułam, że tak będzie coraz częściej i miałam na to wielkie nadzieje. Lubiłam towarzystwo Minseoka, zaczynałam coś czuć do niego głębszego, a na dodatek, jego przyjaciele byli przemili i ciekawie, jak mogłam wnioskować.

*Jongdae*

            Rozmyślałem sobie nad tym co wydarzyło się poprzedniego dnia w szpitalu. Nie wiedzieć czemu, nie polubiłem tego całego Youngtae, kimkolwiek był. Irytowało mnie to. Dlaczego tak bardzo mnie to wszystko obchodziło? Może chodziło o to, że byłem przyjacielem Chayeon, a on wydawał się takim, który mógłby ją zranić i się o nią martwiłem? Tak, to musiałby być to! Jakby na potwierdzenie, a może jednak zaprzeczanie kichnąłem głośno. Głupie katarzysko mnie nie opuszczało. Do mojego pokoju wparzył nagle Kyungsoo z przerażoną miną.
- Co się stało? – Zapytał roztrzęsiony. Ja spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. – Myślałem, że krzyczysz. – Wyjaśnił mi swoje obawy.
- To tylko kichnięcie. Od kilku dni jest ono natarczywe, a ty dopiero dzisiaj się wystraszyłeś? – Zdziwiłem się, lecz nie chciałem się w to zagłębiać. Można by rzec, iż zadałem pytanie retoryczne
- Oglądałem horror z Kaiem i Krystal… - Zakłopotał się, a ja miałem ochotę go wyśmiać. Kyungsoo bał się horroru? Musiałem to chyba sobie zapisać w kalendarzu.
- Jak chcesz możesz tu posiedzieć i wymyślimy jakiś pretekst. Oni niech sobie to sami oglądają. Jak w ogóle czują się z tym całym ogłoszeniem związku przez SM? – Stwierdziłem, że wypadało się dowiedzieć czegoś o swoich przyjaciołach kilkuletnich, a nie myśleć jedynie o Chayeon.
- Nijak. Ona jest wściekła, boi się nienawiści psychofanek, a nasz Jongin, ma kogoś na oku i najpierw był przerażony, że jak tamta dziewczyna się dowie to go przekreśli. Okazała się chyba wyrozumiała. Bo nic nie wskazuje na to, by mu się waliło.
            Uśmiechnąłem się szeroko na te słowa. Jeden z młodszych członków znalazł sobie kogoś, nawet jak wytwórnia zeswatała go z przyjaciółką. Lubiłem ich relację. Była zawsze taka czysta i udowadniała, że jednak chłopak i dziewczyna mogą się przyjaźnić. Między Krystal i Kaiem nigdy nie było niczego więcej. Czy można było to samo powiedzieć o mnie i Chayeon? Drgnąłem, bo w chwili w której o niej pomyślałem, przyszła od niej wiadomość. Miałem telefon przed sobą, dlatego od razu zobaczyłem, że to ona. Wziąłem go do ręki, by przeczytać treść. Nie pomyślałem, że obok mnie siedzi Kyunsgoo i bezczelnie czyta ją razem ze mną.


Jak się czujesz głuptasie? Inaczej cię nazwać nie mogę. Nadal masz ten katar? Jest taki dobry napar, który zawsze robiła mi moją mama i sama się go nauczyłam. Musiałabym ci go zrobić. Niestety to pewnie niemożliwe.  

- Kto to? – Wyrwał mnie z zamyślenia Kyungsoo. – I czemu uśmiechasz się na tę treść. Czy coś to znaczy? Mam cię zaliczyć do grona szczęśliwców? Też sobie kogoś znalazłeś? – Zadawał mi pytanie za pytaniem, a ja poczułem się jak na przesłuchaniu jakimś.
- Spokojnie. Trajkoczesz właśnie jak jej brat. – Oburzyłem się, używając chyba niewłaściwego porównania na ten moment.
- Więc znasz jej rodzinę nawet? Na jakim etapie jesteście? – Zaświeciły mu się oczy z tymi słowami. Trochę mnie zamurowało.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi. – Skwitowałem szybko, ale sam nie czułem, iż brzmiałem przekonywująco.
- To napisz jej, by przyszła zaparzyć te ziółka. Jesteśmy my i Jongin z Krystal. A jeszcze Luhan zamknięty w pokoju. Może kolejny film obejrzymy razem? – Zaproponował, a ja chciałem wyściskać go za tą propozycję. Jakoś zapragnąłem napić się naparu stworzonego rączkami Chayeon. Wiedziałem, że to mi pomoże. A na dodatek coś mi mówiło, iż po kryjomu liczyła na moje pocieszenie pisząc taką wiadomość. Pospiesznie poinformowałem ją o tym, by podjechała do nas. Wtedy zauważyłem, iż Kyungsoo już nie było u mnie i trzasnęły drzwi w pokoju Lu. Czyżby on chciał z nim pogadać o wizycie mojej przyjaciółki? Miałem jedynie nadzieję, iż nic nie knuli za moimi plecami.

*Jiwon*

            Wstałam z wielkim bólem głowy i miałam ochotę spać tak cały dzień. Dobrze, że tego dnia wzięłam wolne, bo nie widziałam siebie w pracy w takim stanie. Co mi odbiło, by się tak bardzo upić?  Zazwyczaj tego nie robiłam, bo obawiałam się konsekwencji i nie ufałam, czy moi znajomi pomogą mi wrócić do domu. Byli trochę za bardzo pokręceni. Może chciałam się trochę rozluźnić, ale przegięłam w końcu. Westchnęłam głęboko widząc, że wcale nie było tak wcześnie. Powinnam była wyjść z łóżka i zrobić coś ze sobą.
            Jak na zawołanie w drzwiach do pokoju zjawiła się moja kochana siostra. Jakoś przeraził mnie jej wyraz twarzy. Był groźny. Czasem zastanawiałam się, czy to ona nie była moją starszą siostrą. Może zaszła jakaś pomyłka i miałyśmy się urodzić na odwrót?
- Wstawaj! Masz zupę na kaca gotową! – Krzyczała, co źle oddziaływało na moją głowę, więc szybko zakryłam uszy poduszką. – Będę specjalnie unosić głos. To twoje katusze za wczorajsze zachowanie! – Torturowała mnie, a ja nie wiedziałam, co takiego zrobiłam. Pamiętałam tylko, że odpłynęłam w taksówce. Właśnie! Jak ja weszłam do domu? Oby on… Nie no, nie byłby chyba tak głupi, żeby zdemaskować się przed moją siostrą?
            Wygramoliłam się po kilkunastu minutach z łóżka i udałam do kuchni. Zapach unosił się już po korytarzu. Podążałam za nim szczęśliwa, bo głód mi powoli doskwierał. Usiadłam grzecznie na krzesełku jadalni. Ona położyła przede mną napełnioną miskę. Patrzyła też nadal zabójczym wzrokiem i spoczęła mi naprzeciw.
- Wyjaśnij mi. Dlaczego nie powiedziałaś, że znasz Kim Jongina osobiście? Jeszcze udawałaś głupią, jak ostatnio odkryłam, że piszesz z kimś o takim imieniu? To z nim się ostatnio spoufalałaś, jak was nakryłam? – Zadawała te pytania pełne pretensji, a ja byłam w szoku. Bałam się też, co ona zamierzała z tym zrobić. Czyli jednak Kai nie pomyślał o konsekwencjach poznania mojej siostry?
- Po pierwsze. Wiedziałam jak wielką jego fanką byłaś. Nie chciałam cię zawieść…
- Co ty gadasz? – Oburzyła się nie na żarty. – Myślisz, że w takiej sytuacji jest istotne, że jestem jego fanką? Przecież to jest człowiek. Ma prawo kogoś poznać. Jak mówiłam o nim i Krystal, to sobie żartowałam. Jak mogłaś wrzucić mnie do worka psycholek, które nie chcą by ich idol z kimś był? Powinnaś mnie znać jako moja siostra. Wiele też razem przeszłyśmy, więc powinnyśmy sobie wszystko mówić. Nawet jakbym była tak szalona jak one, to przecież nie byłabym zła na ciebie za takie coś. Wręcz przeciwnie. Jesteś stara i ucieszę się, jak kogoś sobie znajdziesz. – Ostatnie zdanie mówiła żartobliwie. Mimo to, nie rozluźniła sytuacji. Czułam się podle, że nie mówiłam jej o niczym wcześniej. To prawda. Była moją jedyną rodziną, a ja zachowałam się jakbyśmy nawet się nie przyjaźniły.
- Przepraszam Jiyoon. – Wyszeptałam. – Nie powinnam była tego ukrywać. Nie wiem, czemu w ciebie zwątpiłam. Może też bałam się krytyki? Przerażała mnie trochę myśl, że mogłabyś być zła na mnie, iż pozwalam się uwodzić takiemu małolacie. – Mówiłam cały czas ze spuszczoną głową, czując się winna tej sytuacji.

- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. I jedz tą zupę, bo stygnie. Wybaczę ci tym razem, pod warunkiem, że będziesz mi wszystko relacjonować. A teraz powiedz mi na jakim etapie jesteście? Wczoraj jak pocałował cię w czoło odchodząc od ciebie, to myślałam, że się rozpłynę  przez moment, dopóki nie wyczaiłam, że to on i mi się ciśnienie podniosło. – Wyjaśniła mówiąc to bardzo szybko. A do mnie powoli docierały te słowa. Naprawdę zrobił taki gest w moją stronę? To było urocze i jakoś mi nie pasowało do jego sposobu podrywu jaki na mnie stosował. Czyżby naprawdę był dojrzalszy dużo bardziej niż mogłam podejrzewać? Zgrywał się tylko ze mną, czy coś? Tyle miałam pytań, póki co, musiałam na dużo ich odpowiedzieć mojej siostrze. Nie chciałam już nic przed nią zatajać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz