sobota, 5 sierpnia 2017

Hotel godzien sześciu gwiazd: Rozdział 27

Ludzie i ludziska. Proszę o litość pod dzisiejszym rozdziałem. Wystarczy, że moja beta ma ochotę mnie zabić. ;-; I powiem tak, może to was pocieszy. Po rozdziale 28 będzie specjal. Jeszcze nie wiem, czy udostępnię go z rozdziałem 28, czy z 29, ale będzie. :D

A i mała prośba. Nie znacie pewnie zespołu N.Flying? Bo ja ich mocno kocham i szerze do nich miłość przy ich comebacku. Polecam gorąco. :D



Hotel godzien sześciu gwiazd
Rozdział 27





*Yeori*


            Siedzieliśmy wszyscy w pokoju Hakyeona. Mając na myśli wszyscy miałam na myśli cały zespół, moje przyjaciółki i Sulli. Ta ostatnia dołączyła do nas tego dnia, bo miała ostatni dzień wolnego przed powrotem do pracy i Taekwoon o to poprosił. Chanyoona nie było, bo pojechał na urodziny swojej babci. Obmyślaliśmy plany na ten dzień, bo już kończyły się pomysły. Ktoś wymyślił Zoo, ale ktoś inny to negował. Kłótnia za kłótnią. Powoli zaczynałam mieć tego dość, jednak to trochę rozumiałam. Chłopcy się zestresowali, bo zbliżał się dzień ich powrotu z wakacji. Mieli zacząć intensywną pracę, a ewidentnie dobrze się tu bawili.
Miałam mieszane uczucia. Czułam, że rzadko ich będę widziała, o ile wcale. Wiedziałam, że będę tęsknić. Z drugiej strony miałam namieszane w moim sercu z ich powodu. Miałam nadzieję, że jak znikną i będę mogła wrócić do codzienności, to problemu nie będzie. Byłam pewna, że na początku będzie ból… Bałam się go trochę. Nadal nie miałam pojęcia co zrobić z kilkoma sprawami.
Przez moje zamyślenie późno zorientowałam się, iż sprzeczka się pogorszyła. Byłam w szoku widząc wychodzącego nerwowo Hongbina. Zmartwiło mnie to. Wybiegłam za nim nie myśląc o niczym. Poszłam do jego pokoju. Zapukałam grzecznie, bo nie zauważył, że szłam za nim i zamknął mi drzwi przed nosem. Powiedział ciche „proszę”. Nie spodziewał się pewnie mnie, bo przebierał koszulkę i zobaczyłam jego umięśnione ciało. Szybko zakryłam oczy ręką i je zamknęłam. Czułam jak płonę, choć widziałam go tak tylko kilka sekund.
- Już możesz spojrzeć. – Wydukał, a ja dostrzegłam, jak na niego spojrzałam, że miał ubraną koszulkę. Ulżyło mi. Mogłam spokojnie oddychać.
- Czemu wyszedłeś? – Zapytałam.
- Jakoś nie mam humoru ich słuchać. – Wyjaśnił krótko, a mnie to zaniepokoiło. Chciałam bardzo poruszyć jeden temat, lecz czułam, że to nieodpowiedni moment. Po co ja za nim poszłam? Co miałam mu niby powiedzieć? – A ty czemu za mną wyszłaś?
- Zmartwiłam się. – Szybko podsumowałam, a potem uznałam, że wypada coś dopowiedzieć. – Ostatnio jesteś nieswój. – Dodałam.
- Mam kilka powodów. Wybacz, że musisz się przez to martwić.
            Po tych słowach pokiwałam głową i panowała jakaś cisza między nami. Mnie gryzło jedno. Dlaczego mnie pocałował? Czy to przeze mnie chodził smutny? Czy mogłam mu pomóc? I ostatecznie, czy ja coś do niego czułam? Myślałam o tym w złym miejscu. W jego pokoju. On chyba też wysilał umysł, bo nic nie mówił. Pragnęłam to przerwać. Uprzedził mnie, jakby czytał w myślach. Oby nie.
- Wrócę do nich z tobą. Może wreszcie się na coś zdecydowali. Poczekaj tylko trochę pod pokojem. Muszę wejść do toalety na chwilę. – Zaproponował, na co przytaknęłam i wyszłam posłusznie.
***


            Zdecydowali się w końcu na Zoo. O dziwo każdy się na nas gapił jak dołączyliśmy do nich ponownie. Serim wypytywała, czemu wyszłam za Binem, a ja nie miałam ochoty się tłumaczyć. Zachwyciłam się widząc Leo i Sulli idących za rękę. Czyli byli razem? O dziwo jak spojrzałam na Seo to się zawiodłam, zagadywała Jaehwana, a Wonsik nie spuszczał z niej wzroku i za nią podążał. Czy oni mogli się w końcu dogadać? Choć nie powinnam była ich pouczać. Potem Serim stwierdziła, że nic jej nie powiem i zaczęła iść przy Hongbinie i z nim rozmawiać, choć on ewidentnie był zdziwiony. Ja zresztą też. Co się działo? A kto za nią poleciał? Hyuk! Hyuk za Serim? Coś mnie ominęło. Wtedy koło mnie pojawił się Hakyeon. Zestresowało mnie to. Dziwnie się czułam ostatnio w jego towarzystwie.
- Podoba ci się pomysł Zoo? Nie wyglądasz na zadowoloną. – Czułam, jakby krępował się zadawać mi te pytania, choć były zwyczajne.
- Kocham zwierzaczki, więc z miłą chęcią się im poprzyglądam.  – Wyjaśniłam. – Może jestem troszkę zmęczona, bo ostatnio słabo sypiam.
            Przytaknął głową ze zrozumieniem. Zadzwoniło coś za mną. Nie chciało mi się odwracać, bo pomyślałam, że to pewnie któryś z chłopaków coś wyczynia. Wtedy poczułam jego dłonie na moich ramionach. Gwałtownie odsunął mnie na bok i pospiesznie minął nas rowerzysta. Ah tak. Nie pomyślałam, że taki dźwięk może należeć do dzwonka rowerowego. Odwrócił mnie przodem do siebie i zaczął oglądać spanikowanym wzrokiem. Ta troska w nim widocznie mną poruszyła. Wpatrywał się we mnie dość intensywnie.
- Wszystko w porządku? – Przytaknęłam, bo nic nie umiałam wydusić z siebie. Jakoś mnie zamurowało. – Uważaj. Czy ty nie słyszałaś tego dzwonka? – Był nadal przerażony, jakby ktoś mnie skrzywdził, a przecież tak nie było. Moje serce zabiło mocniej.
- Spokojnie. – Odważyłam się w końcu zabrać głos. – Nic mi nie jest. Nie martw się tak proszę.
            On wyprostował się i puścił moje ramiona. Odchrząknął i podrapał w tył głowy. Czy ja coś źle zrozumiałam? Ewidentnie mi ostatnio powiedział, że nic do mnie nie czuje. A potem zachowywał się w ten sposób. Otrząsnęłam się, bo pewnie po prostu był wystraszony sytuacją, a ja wyolbrzymiałam.
- Chodźmy, bo jesteśmy w tyle. – Zakomunikowałam. Zdziwiło mnie to, że nikt nie przejął się nami.
            Powiał delikatny wiatr, jednak taki wystarczył, by było mi chłodniej i moje włosy zasłoniły mi twarz. Ubrałam za lekką sukienkę i niepotrzebnie rozpuściłam włosy. Gdy dałam kosmyk za ucho zauważyłam, iż Hakyeon zdejmuje bluzę. Byłam znowu zaskoczona, jak mi ją zarzucił. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Coraz bardziej podejrzewałam, iż mnie okłamał.
- Widzę, że ci zimno. – Wyjaśnił, a ja miałam ochotę zadać głupie pytanie. Na szczęście się powstrzymałam.
            Zbliżyliśmy się do bram ogrodu zoologicznego. Wszyscy pod nimi na nas czekali. Można było zaobserwować, iż tylko Leo z Sulli zachowywali się normalnie. Czułam, że coś się wydarzyło, jak wyszłam z Binem z pokoju.
- To ja pozbieram od was kasę i kupię bilety. – Oznajmiłam ochoczo, bo tak robiłam na każdym wyjściu.
- Lepiej będzie, jak cię choć raz w tym wyręczę. – Wtrącił się Hakyeon. Spojrzałam na niego z wielkim zdziwieniem.
            Przecież to ja miałam się nimi zajmować przez ten czas, więc czemu oni musieli być dla mnie tacy kochani? Prędzej niż pracą nazwałabym czas spędzony z nimi wakacjami. Nie żałowałam, iż nie wyjechałam z przyjaciółmi, bo to co spotkało mnie z tym zespołem na pewno będzie dla mnie niezapomnianym przeżyciem.
            Przez resztę pobytu w zoo starałam się skupić na zwierzętach. Troszkę dziwnie się czułam, bo Hakyeon nie odstępował mnie na krok. Czyżby mścił się za basen? Choć nie nazwałabym tego zemstą. Coraz bardziej przywiązywałam się do jego towarzystwa. Tylko zaczęłam się czuć trochę niezręcznie po tym, jak powiedział, że nic do mnie nie czuje, a jednak nie potrafił zapomnieć pocałunku. Cały czas się mu przyglądałam. Zachowywał się tak, jakby mnie podrywał i bał się oderwać ode mnie nawet na chwilę. Miałam przez niego taki mętlik w głowie, oraz w sercu. Bo moje uczucia zaczęły się uaktywniać. Najśmieszniejsze było to, że nikt nam nie przeszkadzał. Czasem chciał do mnie podejść Bin, ale Serim go odciągała. Nawet podczas występu uszatek, który oglądałam nie pierwszy raz i chciałam na niego chodzić kilka razy z rzędu, Hakyeon był nadal przy mnie
            Jednak najdziwniejsza była pewna scena  Wszyscy gdzieś jak zwykle znikli. Słyszałam, że Serim poszła z Hyukiem do insektarium, a Jaehwan gdzieś zabrał Bina, bo chciał mu coś pokazać i polecieli za nimi Seo z Wonsikiem.  Tak nam w każdym razie to zobrazowali Leo z Sulli, gdy na chwileczkę ich zobaczyliśmy.
Zostałam znowu sama z liderem. Obserwowaliśmy alpaki. Były urocze, więc się nimi zachwycaliśmy oboje, dopóki jedna z nich na mnie nie splunęła. Poczułam się obrzydliwie. Miałam na twarzy jej lepką ślinę. Zamknęłam oczy i bałam się je otworzyć. Zrobiłam to dopiero, jak Hakyeon obrócił mnie w swoją stronę i zaczął wycierać moją twarz chusteczką. Jego pomoc była dla mnie bardzo potrzebna w tamtym momencie. Lecz przez tę całą troskę w jego oczach, oraz to jak dotykał mojej twarzy delikatnie materiałem, moje serce mocno przyspieszyło. Pragnęłam się patrzyć na niego tak cały dzień. Czy ja może…? Nie zdążyłam wypowiedzieć odpowiednich słów w moich myślach, bo ktoś założył mi z tyłu coś na głowę. Odwróciłam się. To był Hongbin i przez niego zamarłam. Czy życie ze mnie kpiło, że to właśnie on musiał przerwać tę scenę? O dziwo, miałam do niego o to żal.
Otrząsnęłam się szybko, by nie wzbudzać podejrzeń i sprawdziłam co mi założył. Była to opaska z tygrysimi uszkami. Zdziwiłam się na to. Czemu mi to dał?
- Pewnie nie wiesz, dlaczego ci to założyłem? – Jak on dobrze zgadł. – Pomyślałem, że będziesz wyglądać w nich uroczo. – Zabrał mi je z rąk i ponownie nałożył. – Miałem rację. – Rzekł to ze swoim najpiękniejszym uśmiechem, a mnie zatkało. Nie wiedziałam, co miałam o tym myśleć. Policzki zaczęły mi płonąć, więc się za nie chwyciłam.
- Yeori. – Usłyszałam szept Hakyeona za mną i gwałtownie się do niego obróciłam. – Jest kolejny pokaz uszatek. Idziemy? – Zapytał niepewnie. Czy on sprawdzał, czy w takiej chwili za nim pójdę? Miałam tylko przez chwilę dylemat. Bałam się tak zostawić Bina. Odwróciłam się do niego, podziękowałam za prezent i powiedziałam, że nie chcę przegapić kolejnego występu tych zwierząt, więc pobiegłam ostatecznie z Hakyeonem, bo chciałam jeszcze kilka chwil spędzić z nim sam na sam. Nawet jeśli mu na mnie nie zależało, to musiałam skorzystać z tej okazji, bo serce mi to podpowiadało.


*Jaehwan*


Kilka godzin wcześniej…


            Już byłem jednego pewien. Nie miałem co liczyć na Yeori. Ostatnimi dniami oddaliłem się od niej, by pozbyć się moich uczuć do niej. Nie szło mi źle. Wręcz przeciwnie. Zadziwiająco dobrze, bo pewna osoba skutecznie mnie od niej odciągała. Mianowicie Mayoung. Dziewczyna często do mnie dzwoniła, by się z czegoś zwierzyć, albo po prostu pytała co u mnie. Odwiedziłem ją kilka razy i za każdym było cudownie. Dzięki temu pewnie czułem się lepiej z tym, że w pewnym sensie byłem odrzucony.
            Siedziałem trochę nieobecny w pokoju Hakyeona z resztą ludzi. Kłócili się o miejsce do którego mieliśmy pójść. Padło zoo, lecz dla większości wydawało się to nudne. Dopiero jak wyszła Yoeri i Bin, który swoją drogą zachowywał się ostatnio podejrzanie, pomyśleli o urozmaiceniu takiej wycieczki. Oczywiście cudowny plan miał Hyuk.
- Co wy na to, by iść do zoo i grać przy okazji cały dzień w manito? – Wszyscy zaczęli się zastanawiać. Rzeczywiście mogło się zrobić ciekawie, choć dla mnie ta gra była szybka i łatwa do zakończenia. Jednak on postanowił nieco zmienić zasady, co mogłoby dużo namieszać. – Patrzcie. Nie ma Bina i Yeori. Dwie osoby nie wiedziałby o tym, że gramy. Oczywiście jak ktoś  wylosował by ich, może być zabawnie. Oni nie mieliby pojęcia, że ktoś się do nich przymila, bo jest ich manito. – To brzmiało rzeczywiście ciekawie. Lecz w duchu pragnąłem, by nie doszło do tego, że wylosuję Yeori. Nie chciałbym już się do niej zbliżać.
            Ludzie po dyskusji zgodzili się na grę. Mieliśmy nie wtajemniczać nieobecnej dwójki, ale byli oni do wylosowania. Przez co jakieś dwie osoby nie miały mieć swoich manito. Z drugiej strony to kolejne utrudnienie. Kolejną zasadą jaką zmieniliśmy to to, iż ten kto zgadnie, kto jest jego manito może życzyć sobie od tej osoby cokolwiek. Natomiast ten kto do końca będzie nie okryty, musi powiedzieć po północy, ewentualnie napisać smsa, zadzwonić, że był naszym manito. Oczywistym było, że tak będą musieli postąpić ci, którzy będą nimi dla Bina i Yeori, bo biedacy nie mieli być niczego świadomi. Leo i Sulli wycofali się z tej zabawy, lecz obiecali nic nie mówić tamtym.
            Kiedy doszło do głosowania, ja wylosowałem Hakyeona i ulżyło mi. Popatrzyłem na innych. Serim wyglądała na zawiedzioną, więc pierwsza myśl była tak, iż nie miała Hyuka. Ten zaś był zszokowany. Lider nawet pobladł. Byłem ciekaw kogo mieli, że takie były ich reakcje. Seo przyjęła to ze spokojem, zaś Wonsik szczerzył się do kartki, co zdradziło mi od razu kogo miał. Nie wiedziałem, czy ktoś miał mnie. Podejrzewałem, że jak już to albo Seo, albo Serim. Z drugiej strony to nie to mnie ciekawiło w tej grze najbardziej, tylko to kto miał Yeori. Co do tego mogłem obstawić każdego z wyjątkiem Raviego.


***


            Kiedy dotarliśmy na miejsce od razu wiedziałem już kto kogo ma. Przecież oczywistym było to, że Serim nie łaziła za Binem bez powodu, a Hyuk jak do tej pory miał ją dość, tak tym razem również za nią chodził. Na dodatek zgodził się z nią pójść do insektarium, a robale nie należały do jego ulubieńców. Seo zaś chodziła za mną. Wonsika nie byłem pewien, bo to, że przymilał się do niej nie było czymś nowym. Najbardziej mimo wszystko był widoczny Hakyeon. Od dłuższego czasu go obserwowałem.
            Odkąd on i Yeori przestali się kłócić, zaczęli zachowywać się dziwnie względem siebie. Najbardziej było widać to na basenie. Ona przyczepiła się do niego, jak gdyby nigdy nic, a on wyglądał na tego, który się czuł bardzo niezręcznie. W ogrodzie zoologicznym za to chodził cały czas przy niej i się przymilał. Co się zmieniło? Musiał być jej manito. Nikt inny nie chodził za nią, a on ewidentnie ze sobą walczył. Tylko czy to znaczyło, że zaczął coś do niej czuć? Oczywiście miałem na myśli, tę całą niezręczność, która się pojawiła między nimi. Jeżeli tak, to pewnie postanowił nie okazać tego, bo domyślał się, że wszedłby wtedy pomiędzy Yeori i innych, którym się podobała. Takie było moje zdanie. I jeśli było prawdziwe, to zrobiło mi się go żal. Kolejny z nas miałby mieć złamane serce? I to nasz lider, który na co dzień się troszczy o nas? Pora chyba była by zatroszczyć się o niego, a jednak coś mnie powstrzymywało. Jeszcze do końca nie potrafiłem się pogodzić z przegraną i tym, że Yeori nie zamierzała ze mną być.
            Dlatego też przez ten dzień obserwowałem jedynie ich zachowanie. Stwierdziłem też w myślach, że byliby dobrą parą. Niestety już wiedziałem, że nie obędzie się bez komplikacji przypadkiem słysząc rozmowę Hongbina i Hyuka. To nie tak, że podsłuchałem ich, jak usłyszałem, iż wypowiedzieli imię Yeori. Stanąłem wtedy pod budynkiem z akwariami i przylepiłem się do jego ściany, by lepiej wszystko słyszeć i nie zostać zauważonym.
-  Takim sposobem szybko stracisz Yeori. – Usłyszałem maknae i zatkało mnie. O czym on mówił? Jak to straci? Te pytanie przewijało mi się przez moją głowę.
- Co ty masz na myśli? Hakyeon ewidentnie powiedział, że nie jest nią zainteresowany. – Mówił dość stanowczo Bin.
- Ja sądzę, iż jest inaczej. On mógł tak mówić,  a to jak na nią patrzy inaczej obrazuje wszystko.
            Byłem w szoku. Też podejrzewał Hakyeona. Nie rozumiałem jedynie, czemu mobilizował Bina do działania. Oznaczało to, że on także coś do niej czuł? Powoli zaczynałem się gubić. Na dodatek wyglądało na to, że Hongbin rozmawiał o tym z naszym liderem. Próbowałem to przeanalizować, lecz moja głowa nie potrafiła tego pojąć na tamten moment.
- Ja wiem, co czuję. Wiem, że muszę się postarać, by Yeori na mnie zwróciła uwagę. Nie mam pojęcia, czy ona nie podejrzewa mnie o coś. Jestem zazdrosny widząc ją z Hakyeonem. Lecz nie mogę zrobić z tym zbyt wiele, jak na razie. Nie mogę…
- Nie mogę i nie mogę… - Przerwał mu młodszy. – Czas ucieka. Wrócimy do Seulu i nici z wszystkiego. Jak nie zwrócisz jej uwagi w ten sposób teraz, potem będzie trudniej. A skoro uważasz, iż nasz lider nie jest zagrożeniem, to po prostu działaj.
- Dlaczego mi pomagasz? – Zapytał nagle starszy.
- Bo jesteśmy przyjaciółmi i martwię się o ciebie.
            Zapadła cisza. Niecieprliwie czekałem na dalszy ciąg konwersacji. Skoro Hyuk i ja się poddaliśmy, to teraz rywalizacja o serce Yeori mogła się toczyć między Hakyeonem i Binem, tylko że ten pierwszy pewnie się wypierał swoich uczuć, a moim szczerym zdaniem źle robił. Naprawdę widziałem go z Yeori, a w tym drugim coś mi nie pasowało. Musiałem wybadać wkrótce co.
- Nie podpieraj już tego budynku, ściana się nie zawali. – Usłyszałem kobiecy głos obok siebie i się przestraszyłem trochę, przez co podskoczyłem. Była to Seo, więc odetchnąłem z ulgą i wypuściłem głośno powietrze.
- Straszysz mnie. – Oburzyłem się. – Wiem, że jesteś moim manito. Możemy skończyć tę szopkę.
- Brawo, zgadłeś. – Uśmiechnęła się szeroko. – Teraz powiedz mi jaka spotka mnie kara.
- Trzymaj się ode mnie jak najdalej dzisiejszego dnia, bo Ravi zje mnie z zazdrości. – Powiedziałem i po tym odwróciłem się od niej tyłem, by wyjść z ukrycia. Chłopaków nie było w miejscu, w którym stali wcześniej. Byłem trochę zawiedziony, iż za mało się dowiedziałem. Mimo to, mogłem nie wiedzieć nic. Musiałem cieszyć się z tego co udało mi się usłyszeć i skupić się bardziej na ruchach chłopaków. Niby zamierzałem oddalić się od Yeori, a zaczął znowu mnie interesować każdy szczegół jej dotyczący.
            Moje myśli oderwały się od niej dopiero, kiedy dostałem wiadomość tekstową na telefonie od Mayoung. Spojrzałem na nią i się uśmiechnąłem od ucha do ucha. Prosiła bym wieczorem do niej zajrzał, bo chciała obejrzeć jakiś horror i sama się bała. Stwierdziłem, że to najlepszy plan na poprawienie mi samopoczucia.


*Yeori*


            Siedziałam już zmęczona w swoim pokoju. Leżąc patrzyłam w sufit i myślałam. Czy ja coś czułam do Hakyeona? A może jednak jeszcze nie odkryłam uczuć do Bina? I co miałam począć z Jaehwanem, skoro tak bałam się rozmowy z nim. Przy Hyuku niby byłam trzeźwa w miarę, ale miałam trochę procentów  w sobie i pewnie to dodało mi odwagi, a może to, że sam chciał również pogadać? Byłam w kropce, bo tego dnia tyle się wydarzyło i wiele razy moje serce zabiło mocniej, przy liderze. Zastanawiałam się, czy aby na pewno, on nie czuł czegoś do mnie. Ta troska, zainteresowanie mną. W dodatku powiedział o tym występie uszatek, gdy pojawił się Bin… To było podejrzane.
            Dostałam wiadomość. Zerknęłam szybko na telefon. Była od Hakyeona, przez co poczułam się, jakby ktoś czytał mi w myślach nie pierwszy raz tego dnia. Zlękłam się, oraz troszkę zawstydziłam. Mimo to, musiałam ją przeczytać. Zawiodłam się czytając jej treść.


„Wybacz moje dzisiejsze zachowanie. Byłem twoim manito. To tylko dlatego.”


            Dlaczego to mnie zabolało? Powinnam się cieszyć, że nie zakochał się we mnie kolejny chłopak, a mi zrobiło się strasznie smutno. Miałam ochotę nawet uronić łzy, na myśl, że to wszystko było durną grą. Czułam się oszukana. Wtedy rozległo się też pukanie do drzwi, które brzmiało mi jak wybawienie. Miałam nadzieję, że to któraś z przyjaciółek przyjdzie i mi coś doradzi, przytuli mnie. Jakie było moje zdziwienie, gdy po cichym „proszę” wszedł do środka Bin.
            Zmieniłam pozycję do siadu pospiesznie. On patrzył na mnie jakimś smutnym wzrokiem. Bałam się tego, co próbował mi powiedzieć, choć przypuszczałam co to mogłoby być. Nie chciałam, by to robił w takiej chwili.
- Mogę porozmawiać z tobą? – Nie mogłam mu odmówić, więc bezdźwięcznie poklepałam miejsce koło siebie i zasiadł na nim. – Dziękuję. – Szepnął nie patrząc na mnie. – Dzisiaj chyba wiele zrozumiałem. – Zaczął nie uraczając mnie spojrzeniem. Jakby bał się powiedzieć mi cokolwiek prosto w oczy. – Nie zniosę dłużej tego co we mnie siedzi. Ty jesteś taka sama jak ona. Dziewczyna na której bardzo mi zależało i widzisz, chyba dlatego zachowuję się dziwnie przy tobie. Przez to zawładnęłaś moim sercem. – Po tej wypowiedzi spojrzał na mnie. Ja byłam w szoku. Przypominałam mu jakąś dziewczynę? Nie wiedziałam, czy to dobrze świadczyło o jego uczuciach. Czuł bowiem coś do mnie, czy nadal do niej i pragnął przelać na mnie swoje uczucia? Czekałam, aż jakoś to wyjaśni. – Dzisiaj gotowałem się w środku widząc cię z Hakyeonem. Wiem, że to była ta durna gra, ale tego popołudnia tak nie było. Myślałem momentami, jak cię mu odbić. To była jakaś paranoja. – Czyli jednak mogłam to odebrać jako bezpośrednie uczucia do mnie? Troszeczkę się bałam.
            Wtedy stało się coś bardzo gwałtownego. On przybliżył się do mnie w kilka sekund i całował mnie za chwilę dość namiętnie i z wyczuwalną desperacją. Znowu moje serce waliło jak oszalałe i zrobiło mi się bardzo gorąco. Ujął moje policzki w swoje dłonie i pogłębił pocałunek, po tym, jak mu na to pozwoliłam. Poczułam, że mogłabym tak trwać w tej chwili jeszcze długo. Pragnęłam tego po pierwsze, a po drugie, nie miałam pojęcia co mu później odpowiedzieć na te wyznania.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz