czwartek, 3 sierpnia 2017

Rok pełen zmian 2: Rozdział 12



Rok pełen zmian 2
Rozdział 12

Styczeń




        Kiedy wreszcie udało nam się otworzyć szampana było już dawno po północy. Śmialiśmy się z naszego spóźnienia. Ciekawe, ilu ludziom się to zdarzało przez przypadek. Zaczęły się toasty. Najpierw za naszą przyjaźń, potem za miłość, karierę, a następnie wznosiłem je już innym alkoholem razem z Jisoo. Dziewczyny wolały przystać na szampanie. Tym bardziej, że Ganeul nie przepadała za alkoholem.
        Wspominaliśmy stare czasy. Chanmi słuchała nas z zaciekawieniem i marudziła, że nas wtedy nie mogła znać. Twierdziła, że byłoby jeszcze ciekawiej. Całkiem było to możliwe. Śmialiśmy się dużo, dziękowaliśmy sobie z głupich powodów, przepraszaliśmy się. Jak to bywało, gdy dwóch idiotów się upiło.
        Po czasie zorientowaliśmy się, że wcale nie poszliśmy strzelać fajerwerkami. Takie gafy jakie popełnialiśmy tego wieczoru mogły się zdarzyć tylko nam. Wyszliśmy na dwór około drugiej w nocy, roześmiani. Nie przeszkadzało nikomu zimno. Patrzyłem w niebo, kiedy Ganeul wystrzeliła jedną z fajerwerków. Dziewczyny bowiem przejęły pałeczkę, byśmy pijani nie zrobili sobie krzywdy. Kiedy stanęła koło mnie, bo była kolej na Chanmi chwyciłem jej rękę w rękawiczce i pociągnąłem, by stanęła bliżej. Spojrzała na mnie zaskoczona.
- Takie odległości są niedozwolone dla par. – Wyjaśniłem głupio.
        Ona tylko się na to uśmiechnęła. Jej oczy mieniły się od tych świateł rozjaśniających niebo. Miałem ochotę zbliżyć się i pocałować ją. Nie mogłem jednak. Nie chciałem stworzyć niezręcznej atmosfery między nami i pozostałą dwójką. Otrząsnąłem się pospiesznie. Stwierdziłem lepiej, że czas będzie iść spać, jak wrócimy do środka, by nie przychodziły już nam do głowy głupie rzeczy.
        Kiedy wróciliśmy do domu wszyscy poparli pomysł z pójściem spać. Byliśmy wykończeni. Miałem zamiar spać w salonie. Ale stwierdziłem, że poczekam, aż Ganeul zaśnie u siebie. Chciałem się jej poprzyglądać, jak będzie zasypiała.
        Udaliśmy się do jej pokoju. Ona ułożyła się na łóżku, a ja usiadłem na jego brzegu. Spojrzała na mnie zaskoczona. Posłałem więc jej pytające spojrzenie. Czasem już nie potrzebowaliśmy słów.
- Czemu się nie położysz? – Zapytała.
- Pójdę do salonu jak zaśniesz. – Oznajmiłem jej.
- Po co? – Zaskoczyła mnie taką reakcją. Nie chodziło oto, że nie chciałem z nią spać, tylko.. myślałem, że ona nie będzie chciała. W końcu Jisoo i Chanmi pomyśleć mogli o tym jednoznacznie. Na dodatek jechało pewnie ode mnie alkoholem.
- Jeśli chodzi ci o alkohol… - Zaczęła a ja zaśmiałem się w duchu, że chyba czytała mi w myślach. – Już kiedyś pocałowałam cię, jak byłeś pijany. – Wytrzeszczyłem na nią oczy po tym zdaniu.
- Jak to? Kiedy? – Dotarło do mnie. Tamten wieczór jak jeszcze byliśmy na studiach. Przyszedłem do niej upity. Nie pamiętałem nic i tylko wtedy mogło się to stać, tylko że…
- Chciałam się upewnić czy coś do ciebie czuję. To ja to zainicjowałam. – Po tych słowach schowała swoją twarz pod kołdrę. Zawstydziła się. Ja jednak byłem w zbyt wielkim szoku, by w tamtej chwili się tym zachwycić.
- Czyli to wtedy był nasz pierwszy pocałunek? – Wydukałem.
- Tak. Przepraszam, ale po części zamierzałam skorzystać z tego, że mógłbyś tego nie pamiętać. – A to cwana z niej była dziewczyna. Nie miałem jej tego za złe. Rozumiałem o co jej chodziło. Bała się bym odczytał jej uczucia. Szkoda, że jednak tego nie zapamiętałem.
- Nie wiem czy ci wybaczę. Nie pamiętam teraz pierwszego pocałunku. – Zażartowałem sobie. Lubiłem jej to robić.
        Ona podniosła się, wyszła spod kołdry i podeszła na czworakach do mnie. Wyglądała przy tym tak… uwodzicielsko. Miała zamiast pidżamy tylko bardzo długą koszulkę. To dodawało jej uroku. Rozpuszczone dziko włosy… O czym ja myślałem w tamtym momencie. Usiadła bardzo blisko mnie, położyła swoją dłoń na mojej.
- Tak to zaczęłam, a ty kontynuowałeś. – Powiedziała z lekka zawstydzona i musnęła moje usta swoimi.
        Postąpiłem według jej instrukcji. Nasz pocałunek stał się namiętny. Poczułem jej drugą dłoń na moim karku. Przysunęła mnie za niego bardziej w swoją stronę, więc musiałem się nachylić delikatnie. Kiedy rozchyliła szerzej usta, nasze języki zaczęły taniec. Byliśmy przepełnieni pożądaniem. Alkohol mnożył we mnie te uczucia.
        Zjechała najpierw jedną ręką na mój tors, potem kiedy uniosła tam drugą, zaczęła rozpinać mi koszulę. Podobało mi się to, choć byłem nie lada zaskoczony jej śmiałością. Za chwilę byłem już do połowy rozebrany. Nie odrywaliśmy się od siebie. Ona swoimi rękami pieściła moje ciało. W końcu została nimi na moich plecach. Ja zmieniłem obiekt pocałunków na okolice jej ucha. Cicho jęknęła. Czyli znalazłem kolejne z jej słabych miejsc. Byłem z siebie dumny. Tym razem to ja wziąłem się za rozbieranie jej bluzki. Wjechałem pod nią głaszcząc jej uda. Drżała z nadmiaru emocji. Uniosłem materiał do góry i musieliśmy się na chwilę odsunąć, jednak jak rzuciłem ją gdzieś w kąt ponownie się na siebie rzuciliśmy. Ona usiadła nagle mi na kolanach i oplotła z tyłu mnie nogami. Ta pozycja była bardzo niebezpieczna. Kiedy postanowiłem muskać jej szyję zaczęła cicho pojękiwać i już ciężko oddychała. A jak ją przygryzłem wbiła swoje paznokcie w moje plecy, co mnie z kolei jeszcze bardziej napędziło.
        Tym sposobem znowu podążyliśmy za namiętnością i pożądaniem, które tamtego wieczoru nas owładnęły. Nie wiedziałem ile to trwało. Poniosło nas na całego, ale ja na pewno tego nie żałowałem. W takich momentach uświadamiałem sobie, jak bardzo ją kochałem, potrzebowałem, pragnąłem. Nie było żadnej innej dziewczyny dla mnie na tej planecie. Wierzyłem w przeznaczenie i że to Ganeul była nim dla mnie.


***


        Wstałam chyba pierwsza po naszej imprezie sylwestrowej. Byłam wyspana mimo wczesnej pory. Często tak miałam. Mało czasu potrzebowałam na sen. Jeszcze na dodatek po tym co wydarzyło się między mną, a Kangjoonem spało mi się błogo. Miłość pomieszana z pożądaniem to coś, czego nie dało się opisać. Noc, kiedy prawie oddałam się Jisoo była niczym przy tym.
        Robiłam sobie kawę, kiedy odwróciłam się tyłem do blatu ujrzałam w drzwiach pomieszczenia Jisoo. Lekko się zawstydziłam, bo nie ubrałam się jeszcze w normalny strój. Żałowałam tego, że przypuszczałam, iż inni będą jeszcze długo spać. On za to uśmiechnął się do mnie tym swoim cwaniackim uśmieszkiem.
- Nie przejmuj się mną. Mam teraz tak ładną dziewczynę, że nawet się do niej nie umywasz. – Oznajmił żartobliwie, a ja uniosłam na to lekko kąciki ust.
        Cieszyłam się, że zeszli się z Chanmi. Mimo to, jeszcze się o nią martwiłam. Tyle czasu Jisoo uważał, że nie mógł mnie wyrzucić ze swojego serca, a tu tak nagle są razem i już widzi tylko ją? Miałam nadzieję, że to było choć po części prawdą, albo że stopniowo się nią stawało. Nie zniosłabym tego, że Jisoo mógłby się poddać i zostawić potem moją przyjaciółkę, która pewnie załamałaby się, choć uważała, że jest silna.
- Co się tak zamyśliłaś? – Zwrócił się do mnie. – Zastanawiasz się, jak mnie odzyskać pewnie co? Zazdrosna jesteś? – Te żarty już mnie nie śmieszyły. Spiorunowałam go wzrokiem. - No dobra, przesadziłem troszeczkę. Nie zabijaj mnie proszę.
        Zaśmiałam się i postanowiłam pójść się ubrać do swojego pokoju. Chciałam już poprosić go wychodząc, by nie wypił mojej kawy, bo czasem mi to robił. Ale on zatrzymał mnie stając przede mną zanim zrobiłam jakikolwiek krok.
- Ja naprawdę nie skrzywdzę jej. Podjąłem się tego, bo zaczyna mi się ona podobać. Wiesz dobrze, że odrzucałem wiele dziewczyn. – Tłumaczył mi się, a ja to doceniałam. – Nie przejmuj się już tak. Dobrze? Wiem, że ona też ma uczucia. – Po tych słowach poczochrał moje włosy i miałam nadzieję, że mnie już puści, a to nie był koniec. – A zmieniając temat. Kangjoon był z tobą w pokoju… Czy wy… - Nie dokończył tylko spojrzał na mnie wymowną miną.


Chyba nie myślisz, że ci wyjawię co robiliśmy? Może jeszcze pikantne szczególiki?


- Tak, spaliśmy w jednym łóżku. – Odpowiedziałam zachwycona swoją wymijającą odpowiedzią.
- Ej nie bądź taka. Chciałem wiedzieć na jakim etapie związku jesteście. – Powiedział to smutnym głosikiem. – Jednak mi w pewnym sensie odpowiedziałaś. Bo gdybysćie nie robili tego, pewnie byś się oburzyła, że o takie coś pytam i zaprzeczyła, a ty wolisz nie odpowiadać. – Zaśmiał się i poszedł po prostu, a we mnie zawrzało. To nie był jego interes!
        Tak zdenerwowana ruszyłam z powrotem do siebie. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłam wychodzącą z pokoju Jisoo zaspaną Chanmi.
A więc to tak? Ze mnie tu wyciąga takie rzeczy, a sam pewnie nie był tej nocy święty.
        Ona nawet nie zwróciła na mnie uwagi, tylko wyminęła mnie szurając nogami. Za chwilę jednak wyszedł z tego samego pomieszczenia mój drogi przyjaciel, więc posłałam mu cwaniacki uśmiech i pokiwałam na niego palcem, jakby grożąc mu. A on miał lekko spanikowany wzrok. Ups… Chyba go rozgryzłam. Po tym weszłam do swojego pokoju.
        Kangjoon jeszcze spał. Podeszłam więc sobie do łóżka i przy nim uklęknęłam. Patrzyłam na jego twarz. Kochałam w niej każdy detal. Delikatnie położyłam dłoń na jego policzku. On się zaczął w tym momencie przebudzać. Kiedy już miał otwarte oczy nachyliłam się i złożyłam mu całusa na ustach.
- Dzień dobry. – Zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie bardzo zaskoczony. Nic dziwnego, nie bywałam aż tak wylewna na co dzień, a tu najpierw zaatakowałam go w nocy, a teraz takie powitanie. Cóż.. Ludzie się zmieniają i ja dzięki niemu robiłam postępy.  


***


        Tego poranka było strasznie zimno w naszym mieszkaniu. Chodziłam ubrana w bardzo ciepłe bluzy. Na dodatek był to dzień kiedy Kangjoon miał przyprowadzić swoją siostrę z dziećmi. Strasznie mnie polubił ten starszy maluch i tęsknił za mną podobno. No tak… Potrafiłam się dogadać z brzdącami. Tak samo jak z moim braciszkiem, którego niestety rzadko miałam okazję widzieć, a on rósł i zmieniał się z dnia na dzień. Bałam się, że kiedyś go nie rozpoznam.
        Zaskoczyłam się, kiedy w kuchni Chanmi stała z obcym mi mężczyzną, a przy blacie siedział Jisoo i patrzył na nich jak gdyby nigdy nic. Co to miało znaczyć?
- Dobrze, że jesteś już Ganeul. To mój starszy brat. Daeyoung*. – Oznajmiła mi i wszystko już było dla mnie jasne. Swoją drogą nigdy mi nie opowiadała, że miała rodzeństwo, ale może nie było ku temu okazji.
- Czemu Chanmi nie wspomniałaś mi, że masz takie ładne koleżanki tutaj? – Wytrzeszczyłam na niego oczy z niedowierzaniem, a on się tylko uśmiechał głupkowato. Niby było widać, że żartuje a jednak poczułam się dziwnie.
- Yah! Dae! Wstyd mi przynosisz. Zabierz się za takie w twoim wieku, a nie. Moja przyjaciółka jest zajęta już od dawna. – Wyjaśniła mu uderzając go szmatką, co mnie rozbawiło.
- Spokojnie. Przecież nie myślałaś, że przyszedłem tu podrywać dziewczyny. I znam swój wiek, jednak on nie gra roli w miłości. – Wygarnął jej i zaczęli się piorunować wzrokiem. Wiadome już było jakim rodzajem rodzeństwa byli. Dokuczali sobie, ale się kochali na pewno.
        Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Podbiegłam otworzyć i zobaczyłam tylko Jayoung za progiem. Zaskoczyło mnie to.
- Kangjoon zaraz dojdzie. Wziął dzieciaki jeszcze na spacer. Uparł się coś. – Zaśmiała się.
        Lubił to robić. Te dzieci nie tylko mnie, ale i jego uwielbiały. Nawet to maleństwo, które jeszcze ledwo co rozumiało uśmiechało się wiecznie na jego widok.
        Do przedpokoju wparzyła reszta towarzystwa i wtedy coś zauważyłam. Uśmiech Dae na widok Jayoung był tak wyrazisty. Czyżby wpadła mu na pierwszy rzut oka. Widziałam też zadowolenie w oczach Chanmi… Ja chyba o czymś nie wiedziałam. No tak… Ta nagła wizyta jej brata, spacer Kangjoona.. Oni próbowali ich złączyć? Czemu mi nic nie powiedzieli wcześniej?
- Witam, jestem Jayoung. – Przedstawiła się, bo tak naprawdę widział ich wszystkich pierwszy raz.
- Cóż za zbieg okoliczności. – Wtrącił braciszek mojej przyjaciółki. – Ja jestem Daeyoung. Mamy te same drugie imiona. – Zaśmiał się, a po niej widać było, że delikatnie się zawstydziła.
- Chodźmy do salonu. – Oznajmiła Chanmi popychając tę dwójkę w tamtą stronę, a mnie i Jisoo pociągnęła szybko do kuchni za ręce. – Myślicie, że coś z tego będzie? – Wyszeptała do nas, a my oboje patrzyliśmy na nią zdezorientowani.
- Czemu nas nie wtajemniczyliście?  - Oburzył się Jisoo. – Chciałem mu stłuc buźkę, kiedy pojawił się w drzwiach i oznajmił, że przyszedł do takiej ślicznej Chanmi. – Miło mi było, że sama nie byłam niepoinformowana.
- A ja nadal nie rozumiem nic. Chcecie ich zeswatać? – Zapytałam pospiesznie, na co ona przytaknęła. – A myślisz, że nie będzie mu przeszkadzać wdowa z dwójką dzieci? – Zdziwiłam się. – I dodatkowo… Czy ona kogokolwiek chce?
        Chanmi zaczęła kiwać głową na boki. Nie przemyśleli pewnie tej akcji? Chyba nic się nie stanie z takiego spotkania. Mimo to powinni bardziej uważać.
- Ona kogoś pragnie z tego co mówił Kangjoon. Chciałaby mieć w kimś oparcie i tym podobne. A mój brat.. Nie oszukujmy się. Ma swój wiek i lubi dzieci, więc raczej nie będzie wybrzydzał jeżeli mu się spodoba jakaś osoba. – Stwierdziła stanowczo. Cóż mogłam na to powiedzieć? To oni znali lepiej swoje rodzeństwo. Jedynie zostało mi trzymać za nich kciuki. Za chwilę znowu poszłam w stronę przedpokoju, bo usłyszałam jak wchodził Kangjoon do środka.




THE END


*Daeyoung - Tak, to do niego użyłam wizerunek aktora Jo Jongsuka


****


Podoba wam się koniec tej opowieści?  No cóż, teoretycznie będzie jeszcze epilog, który mam nadzieję, że wszystko wam podsumuję. Będzie za tydzień. :) Nie przyśpieszam go, bo nie wiem na kiedy będę miał gotowe Kiedy dorosnę 2 :D Chcę żeby to opowiadanie przejęło po tym niedziele. Ale coś czuję, że będzie musieli na nie trochę poczekać. Zobaczymy. ^^ Większość zależy od mojej bety i osobistego grafika zarazem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz