Witam z ostatnim rozdziałem w tym tygodniu. Przypominam, że kolejny będzie za tydzień. Tymczasem zapraszam do moich innych opowiadań. Kocham was mocno i dziękuję za wspaniałe komentarze. A i przepraszam, że dopiero teraz, ale miałam dziś urodzinki, więc wiecie jak to jest :D
Małe nieporozumienie
Rozdział 13
*Jira*
Gdy tylko dorośli wyszli, by odebrać Dana ze szpitala zasiadłam przed komputerem. Czekałam, aż włączy się ten grat i nerwowo stukałam nogą. Tak bardzo chciałam wiedzieć, czy się nie pomyliłam widząc Sungyeola w telewizji. Kiedy wreszcie rzęch był uruchomiony mogłam odpalić przeglądarkę. Zastanawiałam się, czy sprawdzić tamtą dramę, czy wpisać jako hasło w google "Sungyeol". Stwierdziłam, że wielką gwiazdą to on nie będzie, więc obeznałam się z programem KBS na dzień kiedy ujrzałam go tam. Drama zwała się więc "High School - Love on". Super tytuł. Sprawdziłam szybko obsadę i jakże byłam zaskoczona widząc w niej Sungyeola, a także Woohyuna. Nie mogłam temu uwierzyć. Mrugałam oczami by upewnić się, że wszystko dobrze z moim wzrokiem. Przejrzałam ich zdjęcie z tej dramy i jak nic to byli oni.
- A więc jesteście sobie aktorami? - Mówiłam do siebie i dobrze, że nikt tego nie słuchał.
Weszłam na profil Sungyeola na tej stronie z opisem serialu. Tym razem, to co przeczytałam, to było za wiele dla mnie.
"Członek sławnego zespołu Infinite z wytwórni Woolim Entertaiment."
- Czy ta strona była jakimś żartem? Jak to mogło być możliwe? Moi nowi sąsiedzi to sławny zespół? I nikt ich nie rozpoznaje? - Prawie krzyczałam i w tym momencie przypomniałam coś sobie.
Dan wiele razy mi mówił, że to zacofana okolica, gdzie mieszkają w większości starsi ludzie i biedni studenci. Idealne miejsce do ukrycia się przed fankami. Wszystko stawało się jasne. Nawet wściekłość Sungyeola była tak bardzo zrozumiała. Mógł myśleć, że jestem jakąś napaloną fanką, lub był sceptycznie nastawiony do takich znajomości , skoro jest gwiazdą.
- Muszę mu po prostu pokazać, że nie jestem taka jak myśli. Wtedy może zrozumie, że może mi ufać i.... Ah jaka ja głupia i naiwna. Nie powinnam go traktować ulgowo. Co z tego, że jest gwiazdą. Książki nie ocenia się po okładce, a on tak zrobił. Wrzucił mnie pod kategorię denerwującej idiotki. Tak się nie robi. Muszę dać mu nauczkę, a nie płaszczyć się przed nim. Inaczej nie byłabym sobą.
- Gadasz do siebie? - Usłyszałam głos Dana, który zjawił się właśnie w drzwiach pokoju.
- Ah... Skądże.
- Daj spokój, słyszałem twoją wypowiedź. - Mówił zbliżając się do mnie i chwytając nagle za myszkę.
- Ej zostaw. - Oburzyłam się, bo nie chciałam, aby widział że właśnie mam wpisane "Infinite Sungyeol" w wyszukiwarce.
- O jacie. Czy ty właśnie się wciągasz w kpop? - Zaśmiał się.
- Nie twój interes.
- Czekaj. Oni mi kogoś przypominają... -Właśnie tego próbowałam uniknąć, wyrywając mu myszkę. - Przecież to nasi sąsiedzi i chłopacy Saeron!
- Jak to chłopacy Saeron? - Zdziwiłam się na imię jego przyjaciółki.
- Długa historia. Kurczę, jak oni mogą być gwiazdami? I czemu ona mi nic nie powiedziała?!
- Może nie może mówić kim są? Albo sama nie wie?
- Masz rację.
- Powiedz, którzy to jej chłopacy! - Załamałam się, a on wybuchł śmiechem.
- Rozumiem, że jeden z nich ci się podoba. Pomęczyłbym cię z chęcią nie mówiąc nic, ale nie będę taki. Nie jest to ten Sungyeol. Chyba, że o czymś nie wiem. Nazwałem ich chłopacy Saeron teoretycznie twierdząc, że podoba się dwóm z nich.
- O matko! Podoba się dwóm gwiazdorom. Niezła jest! Musisz mnie z nią zapoznać. - Mówiłam pełna podziwu.
- Szczerze, to myślałem, czy się nie polubicie. To może spotkamy się z nią dzisiaj?
- Z chęcią! - Krzyknęłam radośnie, mając nadzieję, że może coś więcej dowiem się o Sungyeolu.
Czułam się powoli, jakbym miała na jego punkcie paranoje. Dan postanowił, że wyjdziemy dopiero popołudniem, dlatego zostałam przed moim magicznym urządzeniem i odkryłam program Weekly Idol, w którym byli mnóstwo razy. Oglądałam odcinek za odcinkiem. Rozbawiały mnie, ale także sprawiały, że jeszcze bardziej zachwycałam się tym jednym człowiekiem. "Sexy Sungyeol" najbardziej mnie dobijał. W tym programie uważali go, za zbyt seksownego i nie mogłam temu w żaden sposób zaprzeczać.
*Saeron*
Wstałam wcześnie z rana, bo umówiłam się na 8 godzinę z Myungsoo w celu szukania pracy. Musiałam ładnie wyglądać, by zrobić wrażenie na pracodawcach, więc przygotowałam elegancki strój. Zdziwiłam się, bo nawet dziewczyny spały o tej porze, ale w końcu miały zajęcia na 11. A jakie było moje zdziwienie, gdy ujrzałam w kuchni Jimina. Nie rozumiałam, czemu on wstał. Ubrał także najlepsze ciuchy, które mu kupiłam. Wyglądał w miarę poważnie. Przyglądałam się mu, jak jadł miskę płatków i przeglądał gazetę.
- Dzień dobry panu. - Rzekłam do niego.
Uniósł głowę i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Co tak wyglądasz dzisiaj, jak jakiś biznesman?
- Postanowiłem, że też będę szukać pracy. Może razem coś znajdziemy? - Uśmiechnął się. - Byłoby wesoło.
Zastanawiałam się przez chwilę nad tym co powiedział. Czy widywanie go w domu i w pracy nie byłoby zbyt wielkim wyzwaniem? W końcu tak było dobrze, a co jak zacznę spędzać z nim całe dnie? Stwierdziłam jednak, że nie jest problematycznym braciszkiem, więc to nie był by problem i miał rację, że mogłoby być zabawnie. Na pewno nie nudzilibyśmy się.
Kiedy wybiła 9:30 zaczęłam się niecierpliwić. Myungsoo nie zjawiał się, a ja i Jimn byliśmy na tyle niewyspani, że nawet nie mogliśmy znaleźć tematów do rozmówi, więc siedzieliśmy w ciszy, co przedłużało czas oczekiwania. Miałam ochotę udusić tego człowieka, bo logicznym było, że po prostu mnie wystawił. Spróbowałam nawet do niego zadzwonić, lecz wiadomość "Numer poza zasięgiem sieci" nic nie wyjaśniała. Jimin widać, że także się denerwował tym czekaniem, ale nic nie mówił.
Gdy Riyeon wyszła ze swojego pokoju, nie wiedzieć czemu, zaczęła nam się przyglądać. Tak jakby widziała nas nie wyraźnie i próbowała wyostrzyć wzrok.
- Co wy tacy wystrojeni? - Zapytała.
- Mieliśmy zamiar szukać pracy. Niestety Myungsoo, który miał pomóc Saeron nie przychodzi. - Wyśpiewał wszystko, jak zwykle.
- A to wy nie wiecie? Chłopacy musieli na tydzień wrócić do wytwórni.
- Co proszę? - Oburzyłam się. - I nic mi nie dał znać?
- Może coś ma z telefonem? - Próbowała go bronić.
- A inni ich nie mają? Ah co za człowiek. Mogłam już dawno wyjść z Jiminem i szukać czegoś, a ja jak głupia czekam na tego idiotę.
Zdenerwowana poszłam głośnym krokiem do mojego pokoju i się w nim zamknęłam. Tego dnia nie chciało mi się już szukać pracy. Nie wiedzieć czemu tak się wkurzyłam. Byłam nabuzowana od emocji. Postanowiłam się jeszcze ułożyć spać i wypocząć.
*Sunggyu*
Jakie było moje zdziwienie, kiedy o 7 rano usłyszałem dzwonek do drzwi. Podszedłem do nich i za nimi jak się okazało stał nie kto inny, jak jeden z naszych menadżerów Jungwook. Załamałem się na początku myśląc, że każe nam już wracać. On przywitał mnie z uśmiechem. Nie mogłem zaprzeczyć, że nasi menadżerowie byli źli. W końcu ten choć był nim od niedawna zawsze o nas dbał i zżył się z nami bardzo szybko.
- Co się stało, że przyjechałeś tak nagle?
- Wytwórnia, znowu ma dziwne pomysły. Macie wziąć udział w jakimś programie i do tego potrzebujecie poćwiczyć trochę taniec zapewne, dlatego musicie na tydzień wrócić.
- A obiecywali, że nie przerwą nam odpoczynku. - Oburzyłem się.
- Tak wiem i dlatego wywalczyłem, że będzie potem jeszcze tu mogli być tydzień dłużej niż planowaliście. Żeby nie było, że ten tydzień będzie wliczał się w wasze wakacje.
- Dzięki. - Byłem naprawdę wdzięczny, że starał się dla nas być taki dobry.
- A tak to dobrze wam płynie wolne? - Zapytał już z prywatnej troski.
- Oczywiście. - Odrzekłem z uśmiechem.
Gdy dobudziliśmy resztę chłopaków i powiedzieliśmy o zaistniałych okolicznościach, to trochę tylko pomarudzili i przyjęli to do wiadomości. Jedynie Myungsoo najbardziej się oburzył.
- Czemu tak nagle? - Pytał. - Miałem coś w planach z rana i mam teraz to rzucić?
Rozumiałem jego zdenerwowania. Mimo to, nadal byliśmy własnością wytwórni, a ten urlop był tylko zasługą naszych ciężkich starań, które włożyliśmy w to, by go wywalczyć. Nie mógł zapominać, że jesteśmy gwiazdami.
- Uspokój się i odwołaj swoje plany. - Poprosiłem go spokojnie.
On oczywiście, nie zmienił swojego nastawienia, ale poszedł do pokoju prawdopodobnie wykonać telefon do Saeron. Domyślałem się, że to z nią chciał się spotkać i stąd taka reakcja. Miałem nadzieję, że przejdzie mu, by nie było ciężkiej atmosfery przez ten tydzień. Ja za to nawet troszkę się tym ucieszyłem. Bo chciałem wiedzieć, czy przez ten tydzień zatęsknię za nią. Mogłem także wiele przemyśleć. Między innymi to, co powiedział mi Dan w szpitalu. To było jak okazja od życia.
*Myungsoo*
Poszedłem zamknąć się na moment w pokoju. Byłem podenerwowany i musiałem ochłonąć. Chciałem wykonać telefon do Saeron i przeprosić ją, że mnie nie będzie. Tak bardzo chciałem jej pomóc i spędzić z nią czas, a los znowu był przeciwko mnie. Nawet mój telefon się zbuntował. A mianowicie, nie mogłem wykonać, żadnego telefonu, bo straciłem zasięg. Chodziłem z kąta w kąt, by go w jakiś sposób złapać, na daremno. Jeszcze bardziej nabuzowany, stwierdziłem więc, że zadzwonię do niej później.
*Danyoung*
Saeron nie spodziewała się mojej popołudniowej wizyty, bo jak z nią rozmawiałem przez telefon oznajmiłem, że wychodzę gdzieś z siostrą, nie dodając, że właśnie do niej. Jira była szczęśliwa, że zapoznam ją ze swoją przyjaciółką, o której jej dużo opowiadałem, lecz nie wiem czy bardziej nie chodziło jej o dowiedzenie się czegokolwiek o Sungyeolu.
Kiedy zapukałem trochę minęło zanim drzwi się otworzyły i to nie Saeron, a Jimin stał za nimi. Spojrzał na mnie wrogim wzrokiem, czego wcale nie rozumiałem, jednak postanowiłem się nad tym nie zastanawiać.
- Możemy wejść do Saeron? - Zapytałem.
- Nie wiem. Jest obrażona na świat. - Mówił obojętnym głosem.
- A to dlaczego? - Zmartwiłem się poważnie.
- Myungsoo miał z nią szukać pracy, a nawet nie dał jej znać, że nie przyjdzie, bo wyjeżdżają na tydzień i od tamtej pory zamknęła się w pokoju i nie chce nawet ze mną iść nigdzie. - Mówił, jak małe zawiedzione dziecko.
- Ja z nią pogadam. - Wystrzeliła nagle Jira. - No co się tak gapicie? Dziewczyna, może łatwiej dogada się z drugą? Bo kto inny zrozumie jej wściekłość najlepiej?
Po części miała rację. Choć zapomniała o jednym fakcie. Ja znałam z nich najlepiej moją przyjaciółkę, aczkolwiek byłem ciekaw jak Jira poradzi sobie w tej sytuacji. Weszliśmy więc do środka i zapukała do drzwi pokoju Saeron. Ja rozglądałem się uważnie po mieszkaniu. Było troszkę zaniedbane i smutno było na to patrzeć. Ona i jej rodzice mieszkali w pięknym domu. Szkoda, że nie mogłem być przy niej w tych trudnych chwilach. Zostawienie dobytku jej rodziny musiało bardzo boleć. Nic jej po nich nie zostało, prócz zdjęć i wspomnień.
Siedziałem w kuchni z Jiminem. Znowu mierzył mnie wrogo wzrokiem. Peszyło mnie to strasznie. Czułem jakbym mu czymś zawinił, a nie miałem pojęcia czym. Miałem już oto zapytać, bo naprawdę zaczęło mnie to nurtować, ale wtedy zobaczyłem uśmiechnięte Saeron i Jirę wychodzące z pokoju.
- Wiedziałeś, że ona wzięła tych chłopaków, za przestępców?
- Słucham? - Nie rozumiałem co moja siostra ma na myśli.
- Myślałam, że Sunggyu i reszta, to mordercy.
Na te słowa zaśmialiśmy się wszyscy z wyjątkiem Jimina. Siedzieliśmy później przy stole rozmawiając o różnych rzeczach. Najpierw Jira opowiedziała nam o upokorzeniu się przed Sungyeolem i przyjaznym nastawieniu reszty chłopaków. Później ugadaliśmy się na szukanie pracy razem. Kątem oka widziałem, jak telefon Saeron zawibrował, a na wyświetlaczu było napisane Myungsoo. Ona pospiesznie wcisnęła czerwoną słuchawkę. Zrozumiałem, że nie będzie miał on łatwo odzyskać jej zaufanie. Mimo to, nie przejąłem się tym.
*Jimin*
Cały czas miałem focha oto, że Saeron wracając ostatnio z Danem nie informowała mnie, że stoi pod kamienicą. Byłem także zazdrosny o niego. Odkąd się zjawił, ona mniej uwagi mi poświęcała. Wiedziałem, że nie jest moją prawdziwą siostrą, a mimo to czułem się strasznie. Odkąd tu mieszkałem to ona traktowała mnie lepiej od tej biologicznej. To nie tak, że ta mnie nie kochała. Po prostu chyba straciła do mnie cierpliwość. Poczułem się o wiele lepiej dzięki Saeron. A teraz? Znowu byłem tym Jiminem, którego każdy miał gdzieś. Dlatego chciałem iść z nią szukać pracy. To nie tak, że byłem samolubny. Trochę siebie nie lubiłem, za to, że takie miałem myśli. Ale to było silniejsze ode mnie.
Kiedy Saeron chciała coś pokazać Jirze coś w swoim pokoju, znowu chwilowo byłem sam z tym całym Danem. Widać było, że chciał o coś mnie zapytać.
- Nie lubisz mnie chyba. - Oznajmił.
- Możliwe. - Prychnąłem, sam nie wiedząc dlaczego z tak dużą pogardą.
- A można poznać powód?
Chwilę wahałem się przed powiedzeniem czegokolwiek. Bo w końcu, jak miałem to wytłumaczyć? Popatrzyłem na niego niepewnie. Teoretycznie on mi nic nie zrobił. Ona chciała z nim nadrobić stracony czas, lecz to nie oznaczało, że o mnie zapomniała. Ja jako potrzebujący ciepła i uczuć za bardzo spanikowałem. Analizowałem to wszystko w mojej głowie i doszedłem do wniosku, że wszystko wyolbrzymiłem. Zrobiłem więc wielkiego banana i zwróciłem się do niego.
- Już mi przeszło.
On wytrzeszczył na mnie oczy i zamrugał nimi.
- Nic nie rozumiem.
- Musiałem coś przemyśleć i właśnie to zrobiłem. Nie mam nic do ciebie.
- A już myślałem, że Saeron opowiedziała ci, że jestem gejem i jesteś homofobem, czy coś. Ale mi ulżyło.
- Jesteś gejem?! - Teraz to ja doznałem w szoku.
Widać było jak ciężko przełknął ślinę. Ja natomiast zacząłem się nagle stresować. Nie byłem homofobem, owszem. Jednak miałem swoje powody, żeby się go przerazić.
- Wiesz co, zostawiłem coś w pokoju. Muszę po to iść. Pa. - Wydukałem na szybko i wszedłem do pokoju tak, jakby to było jakieś Eldorado.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz