piątek, 16 czerwca 2017

Hotel godzien sześciu gwiazd: Rozdział 20

Witajcie. Rozdział 20 oznaczał zazwyczaj u mnie duże bonusy, ale tym razem zrobiłam taki mniejszy. Nie pasowało mi fabularnie tego inaczej rozłożyć. :D

Hotel godzien sześciu gwiazd
Rozdział 20


*Hyuk*
            Byłem okropnie wściekły na cały ten dzień. Czułem się, jakby Yeori zrobiła między mną, a sobą niewidzialny mur i chyba dużo się nie pomyliłem. Zrobiła to pewnie przez Serim, do której nic nie mam, ale wiedziałem, że jak będzie tak szaleńczo mnie lubić, to Yeori na pewno mnie odrzuci. Martwiło mnie to, przez co byłem rozdrażniony.  Na dodatek w klubie nie udało mi się nawet zatańczyć z nią, bo w kółko skakała wokół mnie Serim. Nie miałem pojęcia co robić.
            Jednak najgorszym momentem był ten, kiedy zobaczyłem pewną scenę. Yeori oparta o ścianę, dość blisko niej Hakyeon... Ewidentnie ona musnęła jego usta. We mnie zawrzało w tamtym momencie. Miałem ochotę podejść do nich. Niestety chwilę później Yeori uciekła od niego, a on wyszedł zamyślony. Nie miałem odwagi poruszyć tego tematu przy reszcie, bo tylko ja to zauważyłem. Postanowiłem porozmawiać z nią na osobności później. I nadarzyła się okazja, bo tak jak przypuszczałem znalazłem ją pod pokojem Hakyeona po powrocie do hotelu. O dziwo... Ona także chciała pogadać, co mnie zmartwiło. Czułem, że to koniec. Przegrałem z naszym liderem, którego nawet nie podejrzewałem o to, że może mi zagrażać?
            Siedzieliśmy oboje w jej pokoju. Żadne z nas nie chciało się odezwać pierwsze. Liczyłem, iż może zrobi to ona. Ale niestety. Czekałem i czekałem. Musiałem przerwać tą ciszę, aczkolwiek wolałem by to ona najpierw wyjawiła o czym chciała mówić.
- Zacznij proszę. - Starałem się brzmieć delikatnie. Nie chciałem, by widziała moją złość. W końcu, co ona takiego zrobiła? Ani razu nie powiedziała mi, że kiedykolwiek spojrzy na mnie jak na chłopaka.
- Hyuk... W takiej sytuacji, jaka jest teraz, chcę cię prosić... - Wahała się, nie wiedziała jak ubrać to w słowa. Zrobiło mi się jej żal.
- Żebym oddalił się? Przestał do ciebie zarywać? - Spojrzała lekko zaskoczona. Przecież łatwo się szło domyślić o co jej chodziło.
- Coś w tym stylu. Jest ku temu kilka powodów. - Zaczęła wyjaśnienia, a ja chciałem ich wysłuchać. - Po pierwsze chyba nic z tego nie będzie. Musisz nie być w moim typie, choć nie wiem kto jest. - Zaśmiała się nerwowo, a mi robiło się smutno od jej wypowiedzi. Na dodatek siedziała i patrzyła przed siebie, jakby bojąc się spojrzeć mi w oczy. - Drugim powodem jest Serim. Jak pewnie wiesz, bardzo cię lubi... Nie zniosłaby myśli, że wolisz jej najlepszą przyjaciółkę. Możesz ją spławiać, ale nie dla mnie. - Mimo wszystko doskonale rozumiałem ten powód. - Chyba tyle wystarczy. Mam nadzieję, że jeszcze sobie znajdziesz kogoś i będziesz dla tej osoby tak kochany, jak byłeś dla mnie przez ten krótki czas. - Dodała to z pokrzepiającym uśmiechem i wreszcie na mnie spojrzała. Nie mogłem się powstrzymać, by nie odwzajemnić tego gestu i od razu ją przytuliłem. Musiałem.
            Oczywiście nie opierała się temu. Nawet sama mnie delikatnie objęła. Obawiałem się, że jak Yeori postanowi mnie odrzucić, będzie mi ciężko. Tymczasem nie było źle. Może troszeczkę wyolbrzymiałem moje uczucie? Pewnie było to zwykłe zauroczenie. Musiałem wybić sobie Yeori z głowy. Zabawne było to jak szybko się poddałem, a wcześniej zarzekałem się, że to ja muszę z nią być. Chyba Hongbin miał rację. Kulałem strasznie jeszcze w tych sprawach.

***

            Całkiem z rana obudziło mnie stękanie Hongbina. A no tak, słyszałem, że troszkę popił sobie chłopak na tej imprezie. Wonsik uważał, że wyglądało to na zalewanie smutków. Tylko jakich? Byliśmy na wakacjach, było całkowicie przyjemnie. Nic mu się nie działo. Tak przypuszczałem. Byłem ciekaw jego powodu, lecz czułem, że mi nic nie powie. Uznałem jednak, że spróbuję go jakoś podejść.  
- Co cię wczoraj wzięło, że tyle piłeś? - Zaśmiałem się, by uznał to za żart.
- Coś mi się przypomniało.. - Odpowiedział mi ostrożnie, czyli nie chciał naprawdę nic mówić. Nie dawałem i tak za wygraną.
-  Co takiego? A może powinienem spytać kto taki? - Nadal starałem się brzmieć żartobliwie, by nie domyślił się, że próbuję to z niego wyciągnąć.
- Nieistotne. Nie musisz o niej nic wiedzieć. - Wybuchnął, ale chyba nie zorientował się, że wyjawił mi iż chodziło o dziewczynę. Pewnie kac sprawił, że jeszcze nie do końca kontaktował.
- Więc chodzi o dziewczynę? - Zapytałem już poważniej, bo obawiałem się iż zadużył się w Yeori i to na poważnie.
- Tak, ale z przeszłości. Proszę, nie interesuj się tym. - Dodał i po tych słowach udał się do łazienki, pewnie wziąć prysznic na otrzeźwienie.
            Zastanowiło mnie to. Nie kojarzyłem sytuacji, by Hongbin kogoś miał. A może to było jednostronne uczucie? Tyle by je rozpamiętywał? Niby to przeszłość, a jednak nadal go nęka. Zacząłem się nim przejmować i poczułem się źle z myślą, iż nie chciałem wcześniej dopuścić go Yeori... A co jeśli on do niej pasuje? Może jej potrzebował? Zaczęły nurtować mnie te myśli. Jako przyjaciel mógłbym mu pomóc. Tylko, czy byłem gotów tak szybko oddać Yeori komuś innemu? Prawie zapomniałem o Hakyeonie. Nie wiedziałem, czy między nimi coś już nie było. Za dużo komplikacji. Musiałem najpierw się dowiedzieć na czym oni stoją.

*Yeori*

            Byłam lekko zestresowana wydarzeniami z poprzedniego dnia. A kto by nie był? Dałam buziaka jednemu chłopakowi, inny pocałował mnie, żeby coś sprawdzić, a nie powiedział co. Moje serce zabiło mocno i przy jednym i przy drugim, a potem jeszcze odrzuciłam ostatecznie Hyuka. Na szczęście przyjął to lepiej niż się spodziewałam. Mimo to, bałam się spojrzeć im wszystkim w oczy kolejnego dnia. A Jaehwan? Jakby zareagował na to wszystko? Pukanie do drzwi mojego pokoju mnie obudziło całkowicie.
- Proszę. - Odpowiedziałam bez wahania i w drzwiach ukazał mi się Chanyoon. Uśmiechał się do mnie szeroko. Pewnie chciał chwilę porozmawiać, spytać o poprzedni wieczór.
- Żyjesz? Bo Seoyeon podobno zdycha. - Zaśmiał się. - Co to za szalona impreza była, że ona tyle wypiła? - Zdziwiłam się na te pytanie, bo przecież jak ja wychodziłam ona była jeszcze trzeźwa w miarę, a Hyuk zjawił się tuż za mną, więc myślałam, że i reszta.
- Jak to? Przecież nie było z nią źle, jak tam byłam. - Rzekłam.
- Ona z kimś została najdłużej. Podobno Serim i ktoś tam jeszcze wrócili tuż po tobie. - Wyjaśnił. Chciało mi się śmiać, że nie pamiętał ich imion. Ja i tak domyślałam się o kogo chodziło.
- W takim razie musiała zaszaleć już sama z Wonsikiem. - Zachichotałam jak przypomniałam sobie, jak stali się nierozłączni poprzedniego dnia.
- One są zdecydowanie za szybkie w relacjach z tymi chłopakami. - Narzekał Yoon, bo on zawsze wolał do wszystkiego podchodzić stopniowo i powoli.
- Też mnie to zaskakuje jak szybko Seo mogła tak dać się ponieść. A po Serim spodziewałam się takiej reakcji na jej ulubieńca. Ona jest podejścia, że zna go na wylot, więc nie traci czasu. - Starałam się wyjaśnić co o tym myślę.
- Rozumiem. A ty? Też z którymś z nich... jesteś blisko? - Zadał to pytanie niepewnie. A ja przez chwilę myślałam, że nie potrafię na nie odpowiedzieć. Niby całowałam się z każdym oprócz Wonsika i Taekwoona i za co w tamtej chwili było mi strasznie wstyd.
- Głupio mi o tym mówić. - Odpowiedziałam szczerze, bo w końcu mieliśmy ponownie być przyjaciółmi takimi jak dawniej.
- Wiesz ty co? Mi nie powiesz? Znasz mnie najdłużej z naszej paczki. Nie patrz na to, że cokolwiek do ciebie czułem. Chcę wiedzieć jak mogę ci pomagać. - Niby miał rację. Z takim Ravim potrafiłam o tym rozmawiać, a mój dotychczasowy przyjaciel nie wiedział nic. A to on zawsze mnie doskonale rozumiał. - Pamiętasz jak byłaś przede mną z Jinem? - Przypomniał mi jeden z moich błędów popełnionych w przeszłości. - Ile razy zadawałaś mi durne pytania na temat miłości, uczuć, związków? Czy kiedyś cię wyśmiałem?
- Niby nie... Dobrze, ale to trochę potrwa nim ci wszystko opowiem... - I tak oto zaczęłam przybliżać mu moje przygody z zespołem.
            Wyznanie uczuć przez Hyuka, potem przez Kena. Zawarcie przyjaźni z Wonsikiem. A potem opowiedziałam mu jakie relacje miałam z Hongbinem i Hakyeonem, oraz jak się zmieniały na przestrzeni czasu, aż doszłam do felernej imprezy, pocałunków i odrzucenia maknae. Yoon ani razu mi nie przerwał. Nie patrzył też na mnie pogardliwym wzrokiem. Tak jakby po prostu słuchał i analizował. Starałam się mu przybliżyć różne sytuacje, by w jakiś sposób miał pełen obraz wszystkiego.
- Ciekaw jestem, jak zareagowałaby Serim na to co powiedziałaś, skoro ten Hyuk to jej ulubieniec. - Zaśmiał się. - Zrobiłaś sobie niezły harem widzę. Wiem, że to nie twoja wina. Myślę, że wiem, kogo jeszcze powinnaś odrzucić. Jaehwana. Przykro mi, lecz z twojej opowieści wnioskuję, że to będzie także tylko przyjaciel dla ciebie. Mam jedynie problem z określeniem tego całego... Bina? I Hakyeona? Za dużo tych imion. Oni dwaj nie wiadomo jak ciebie traktują.
            Zdziwiłam się, że wcale nie skomentował mojego karygodnego zachowania. Nawet żartami? Po prostu skupił się na doradzaniu mi. Cieszyłam się w tamtej chwili, że przyjechał z dziewczynami, bo wiedziałam, że Ravi się starał, ale ktoś kto zna cię większość życia jest w takich chwilach bardziej pomocny.
- Więc coś proponujesz? - Wtrąciłam, kiedy zamilkł.
- Odrzuć Jaehwana, a zachowanie Bina i tego drugiego będziemy obserwować. Któryś z nich musi do ciebie pasować. - Dodał to z chytrym uśmiechem. Rzeczywiście, to był mój przyjaciel Yoon.
- Na pewno mam to zrobić? - Zapytałam jeszcze dla pewności.
- A widzisz siebie z nim? Czujesz, że coś iskrzy? Z tego co sama mi powiedziałaś, to przez procenty wydawało ci się tak, jak cię całował, czyż nie? - Miał rację. Jaehwan był bardzo pozytywną i sympatyczną  osobą. Nieświadomie nawet czasem mu się zwierzałam, jakby już był tylko moim przyjacielem. Nie był osobą z którą mogłabym się związać. Jednak wiedziałam, że ciężko będzie mi to mu wyjaśnić. Musiałam się zmobilizować. Czekał mnie pracowity dzień.
- Masz rację. Posłucham twojej rady, lecz do rozmowy z Kenem muszę się przygotować. Natomiast teraz jest czas na sprzątanie ich pokoi, więc lecę. - Oznajmiłam troszkę szybko, bo rzeczywiście sporo czasu nam zeszło na pogawędce.
- Ah no tak, obowiązki cię wzywają. Cieszę się, że było dziś znowu tak jak dawniej. Pamiętaj, że możesz mi wszystko mówić. - Powiedział to i z uśmiechem na ustach wyszedł z mojego pokoju. Oczywiście, że ja też cieszyłam się tą chwilą ze swoim przyjacielem, który powrócił do jego roli.

***

- Jaki basen? I jak to z dziewczynami? - Oburzyłam się.
            Chłopacy już od jakiegoś czasu wymyślali różne cuda, których nie było w harmonogramie podarowanym mi przez nich na początku naszej znajomości. Tym razem wymyślili basen. Miałam się przed nimi pokazać skąpiej ubrana? I jeszcze uznali, że zabieranie mi chwil z moimi przyjaciółmi to zbrodnia i oni też mają z nami spędzać czas. Oczywiście namówiłam ich zapewne do tego Serim, by być blisko Hyuka cały czas. Cała ona. A ja musiałam cierpieć.
            Jak tak staliśmy przy portierni i dyskutowaliśmy zdążyli zejść do nas Yoon, Seo, i Serim, a ja zastanawiałam się, czemu nadal nie ma Leo... Dawno z nami się gdzieś nie wybierał.
- Jeżeli szukasz Taekwoona... - Wtrącił Bin, widząc najwyraźniej, jak błądziłam wzrokiem. - Jest u tej dziewczyny. Sulli chyba jej było na imię? - Mówił to drapiąc się w tył głowy.
            Ja miałam ochotę zaśmiać się z tego jaki Leo był oczywisty. Chyba w bardzo szybkim tempie przywiązał się do tej dziewczyny. A ja uważałam go za tajemniczą osobę. Jak widać było pozory okropnie myliły. Zastanawiałam się tylko, jak często będą się widywać, jak chłopacy wrócą do Seulu. Nie było to bardzo daleko, jednak wątpiłam, że dziewczynę będzie stać na jeżdżenie do niego, a on nie będzie może miał na to czasu. Czarno to widziałam. A tak uroczo razem wyglądali.
            Tego dnia za dużo chyba bujałam w obłokach. Znowu zostałam wybudzona z moich marzeń. Tym razem to Hakyeon był tym, który mnie sprowadził na ziemię. Zaczął mnie pytać, czy możemy już iść. Byłam zdecydowanie na nie. Lecz nie miałam chyba wyjścia, bo większość zadecydowała, że tak będzie i koniec.


BONUS Z LEO

            Siedziałem sobie na kanapie obok Sulli. Zajadała się popcornem, który jej przyniosłem. Panowała między nami cisza, którą lubiłem bardzo. Odkąd musiała siedzieć w domu przychodziłem do niej, by posiedzieć z nią w ciszy, ewentualnie rozmawialiśmy o błahych sprawach. Dowiedziałem się wiele o niej. Byłaby bogata, ale oddała swój majątek po rodzicach ciotce. Pozwalała sobie wchodzić na głowę jej i córce tej podłej kobiety. Stwierdziła, że nie chce tego wszystkiego, tylko mały pokój i możliwość siedzenia w nim do ukończenia studiów. A to babsko zamiast być wdzięczne, że ta się wyrzekła na jej korzyść wszystkiego, to traktuje ją jak kopciuszka. Dlaczego takie osoby jeszcze chodziły po tym świecie? Ja najchętniej wygarnąłbym tej kobiecie, czy coś, lecz Sulli prosiła mnie, bym nie ingerował, a jej słowa liczyły się dla mnie bardzo.
            Odkąd pierwszy raz ją zobaczyłem przemykającą na korytarzach wiedziałem, że była warta poznania. Wstydziłem się jednak jakkolwiek do niej odezwać. Bałem się spłoszyć ją, bo wyglądała mi na strachliwą osobę. Jakie było moje zdziwienie, kiedy ujrzałem ją w pokoju Yeori tamtego dnia. Przyglądała mi się takimi błyszczącymi oczkami. Czułem, że zrobi się ciekawie, jak dołączy do naszej gry w piłkę. I było jak przewidziałem. Na dodatek nie znała za bardzo naszego zespołu, co sprawiało mi ulgę. Wolałem, żeby poznała mnie jako Taekwoona, a nie Leo, którego zna reszta świata.
            Samo siedzenie z nią sprawiało przyjemność, a każda wypowiedź jej była melodią dla moich uszu. Chyba się zakochałem bardzo szybko. Spełniło się moje marzenie, poznać miłość od pierwszego wejrzenia. Wiedziałem, że taka istnieje, choć inni wmawiali, że to bujdy.
- Co dzisiaj robimy? Bo nie chcę cię kolejny dzień zanudzać na śmierć. Niestety nie mam ani komputera, ani telewizji, więc zostajemy tylko my. Nie mogę wyjść, więc jesteśmy tu uwięzieni. - Oznajmiła to z wyczuwalnym zawodem.
- Czy ty się przy mnie nudzisz? - Zapytałem delikatnie.
- Nie. Ani trochę. - Wiedziałem, że powiedziała to szczerze.
- Ja także nie. Więc nie wypowiadaj się za mnie. Towarzyszę ci, byś nie była tu samotna przez ten czas. A jak już będziesz mogła chodzić, wtedy będę cię zabierał w różne miejsca. Co ty na to? - Sam się zastanawiałem, jak potrafię przy niej tak odważnie dawać takie propozycje. Nie bałem odrzucenia. Czułem, że także nie jestem jej obojętny.
- Nie rozumiem, dlaczego to robisz. - Byłem pewien, że domyślała się, o co mi chodzi. Jednak chciała jasnej deklaracji, a na to chyba jeszcze nie byłem gotów. Potrzebowałem jeszcze trochę czasu, by się upewnić, czy to uczucie było na tyle silne, aby przetrwać potem wszystkie przeciwności jakie nas czekają.
- Powiem ci w swoim czasie. A teraz muszę niestety wychodzić. - Dodałem to od niechcenia. Jakbym mógł przesiadywałbym z nią cały czas. Nie wychodził nawet na moment. Ale nie powinienem spędzać z nią całego dnia, by nie zdenerwować reszty.
- Gdybym mogła zatrzymałabym cię. - Kiedy to mówiła na policzkach pojawiły się rumieńce. Mogłem wnioskować, iż się nie myliłem i naprawdę podobałem jej się także.
- Możesz... - Palnąłem bez zastanowienia.
            Wtedy ona zbliżyła twarz do mnie. Przyglądała mi się z bardzo bliska. Jakby chciała coś odczytać ze mnie. Zdziwiła mnie bardzo, gdy nagle złączyła nasze usta w pocałunku. Jej były takie małe, delikatne. Chwyciłem dłonią tył jej głowy i wplątałem palce w jej włosy. To ona była tą która pogłębiła ten pocałunek, bo ja bałem się posunąć dalej. Czułem przepływającą przeze mnie falę gorąca. Nie spodziewałem się tego po niej. Podobało mi się to co zrobiła. Nie wiedziałem ile jeszcze to trwało. Niestety ktoś nam przeszkodził.
            Jej kuzynka wparowała do pokoju bez pukania. Momentalnie się oderwaliśmy od siebie, ale i tak pewnie wiedziała co się działo. Patrzyła najpierw zszokowana na nas, a za chwilę znowu miała tą swoją wiecznie obrażoną minę.
- Yah! Co to za obściskiwanie się w moim domu?! - Oburzyła się, a we mnie zaczęło wtedy wrzać. Bezczelna. - Jeszcze z kimś takim?
- Ten ktoś taki jest lepszy od tego twojego całego BTS* razem wziętych. - Odpysknęła jej Sulli, a ja nie mogłem uwierzyć, że to wyszło z jej ust. Przecież uważała, że nie ma sensu stawiać się ciotce i kuzynce, a nagle takie coś? Czy to chodziło o mnie?
- Coś ty powiedziała? Nawet nie wiesz jak cudowni są chłopcy, a śmiesz ich obrażać? Ty mała...
- Z tego co wiem, ona jest starsza od ciebie, więc kto tu jest mały? - Nie wytrzymałem i stanąłem w obronie ukochanej, jak na mężczyznę przystało.
- Jesteście siebie warci. Para idiotów. Nie wiem co w niej ty widzisz. W tej żebraczce. - Fuknęła.
- Żebraczce?! - Tego było za wiele. Poczułem jak Sulli łapie mnie za dłoń, pewnie bym się uspokoił. - Odpukaj to, dzięki niej macie ten dom i to wszystko. Kto tu jest żebrakiem? - Co raz bardziej byłem świadom, że sobie grabię.
- Co takiego? - Zdziwiła się. I wyglądała na taką co naprawdę ją to zaskoczyło. - Jak to dzięki niej?
            Sulli spojrzała na mnie błagalnie. Coś powiedziałem nie tak? Czyżby ona nic nie wiedziała, ale dlaczego? W głowie miałem totalny mętlik. Mayoung, jak zwała się kuzynka Sulli, wybiegła z pokoju. Słychać dało się po chwili krzyki "mamo musimy pogadać". Co się wydarzyło?
- Ona nic nie wiedziała. Myślała, że jej mama kupiła ten dom od kogoś, a mnie przygarnęła po śmierci rodziców, bo nie miałam się gdzie podziać. - Zaczęła wyjaśniać mi Sulli, a mi zrobiło się trochę głupio, że to ja jej to uświadomiłem.
- A może to i dobrze. - Wystrzeliłem nagle. - Przecież nie traktowałaby cię tak, jakby wiedziała, że ci to zawdzięcza. - Stwierdziłem pewien swego, lecz zmartwiłem sie, kiedy ona zaczęła kiwać głową na boki i zaprzeczać.
- Lepiej było, jak była nieświadoma... Teraz będzie czuła się zraniona. Będzie gardzić swoją matką... Znam ją. Ona tylko wydaje się taka. Teoretycznie zrobiła się taka przez koleżanki ze szkoły. One ją nastawiły przeciwko mnie, namówiły do wielbienia tego jednego zespołu. Po prostu jest uległa wpływom. I stara się bronić delikatną naturę udając tą wredną i zimną.
            Przez chwilę zastanowiłem się, czy nie szło tej dziewczynie jakoś pomóc. Bo zainteresowało mnie to. Za chwilę wyszedłem z mieszkania Sulli, ale w drodze myślałem o dwóch rzeczach. Jak pomóc wrócić dobrym relacjom jej z kuzynką i co dla niej znaczył nasz pocałunek. Czy było to wyznanie uczuć, czy tylko chciała się upewnić, czy takowe do mnie żywi? A może miała po prostu ochotę na pocałunek? Przez to zamieszanie nie porozmawialiśmy o tym. Smuciło mnie to trochę, jednak wiedziałem w końcu, że jeszcze nie raz się z nią zobaczę i będę miał okazję z nią o tym porozmawiać.

Tadam. Wcześniej sama Yeori była to w bonusie mamy dwie perspektywy chłopaków. ^^


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz