sobota, 3 czerwca 2017

Rok pełen zmian 2: Rozdział 4

W maju jak w raju mawiają. Czy tak samo w tym miesiącu jest u Ganeul? :D Ale zapowiedź wymyśliłam. :D Nie mogę się jak zwykle doczekać waszych komentarzy. Pozdrawiam ciepło.

Rok pełen zmian 2
Rozdział 4


Maj

        Od kilkunastu dni mój humor się poprawiał. Robiliśmy z Jisoo rzeczy, które robiły pary. Wychodziliśmy gdzieś razem często. Starał się jak mógł, by zapełniać moją pustkę w sercu i to mu się coraz lepiej chyba udawało. Już tak nie czułam się źle w towarzystwie Kangjoona. Jednak mimo wszystko przyłapywałam się na myśleniu co by było gdybym wtedy się nie zawahała, albo była właśnie z nim... Przez to bałam się, że wcale nie potrafiłam o nim zapomnieć i się tylko łudziłam. Mimo to jakoś się trzymałam.
        Tego dnia wieczorem, miała się odbyć tak zwana impreza integracyjna i wszyscy rozmawiali o niej w pracy. Jedynie jedna z pracownic, Hyukjo, postanowiła się do mnie przykleić i zagadywać mnie, czy z kimś przyjdę, kiedy obok siedział Kangjoon. Bałam się cokolwiek odpowiadać. Nie chciałam by wiedział, że jestem z Jisoo. Nie miałam pojęcia czemu.
- Bo jak z nikim nie przyjdziesz to pomyślę, że jesteś z Kangjoonem. - Wystrzeliła nagle, na co oboje spojrzeliśmy na siebie przerażeni. - No więc jak?
- Przyjdę z moim chłopakiem. - Odpowiedziałam pospiesznie, zerkając na Kangjoona.
        Albo wydawało mi się, albo posmutniał. Pewnie tak mi się tylko zdawało. Oby... Po co miałby być smutny, że układam sobie życie jak on? A co jeśli naprawdę się pomyliłam? Stwierdziłam, że przekonam się pewnie na imprezie. Ciekawa byłam, czy przyjdzie z nią…

Yah! Ganeul! Pewnie znowu coś źle zrobiłaś.

***

        Na imprezę weszliśmy do baru karaoke razem z Jisoo trzymając się za ręce. Chanmi szła za nami obrażona, twierdząc, że pokłóciła się z Hyukjo i nie chciała jej tam widzieć i iść, a my ją zmusiliśmy. Dziewczyny rzuciły się na nas w wejściu, bo wszystkie były zachwycone moim partnerem. Poczułam się dumna z niego. W końcu był taki przystojny, że przyciągał wzrok.
        Wtedy spojrzałam na Kangjoona. Był przestraszony widząc nas razem. Jisoo pociągnął mnie w jego stronę. Nie miałam czasu na reakcję. Stanęliśmy naprzeciw siebie. Czułam się dziwnie, bo oni zabijali się wręcz wzrokiem. Zaczęłam się trząść i miałam ochotę się nagle popłakać. Aż tak bardzo było ze mną nie tak?
- A więc jednak zeszliście się? - Powiedział dziwnym tonem Kangjoon, przez co jeszcze gorzej się poczułam.
- Owszem. - Oznajmił Jisoo udając wyluzowanego. - Czemu nie przyprowadziłeś Jayoung? - Wystrzelił, czym mnie zszokował. Sama chciałam zadać to pytanie, a się bałam. Po chwili dotarło do mnie, że wcale mu nie mówiłam o Jayoung... Skąd o niej wiedział?

Czy ty czytasz mój pamiętnik? A może grzebiesz mi w myślach? Co knujesz?

- Po co miałbym przyprowadzić siostrę? - Momentalnie zabrakło mi powietrza... Siostrę? - Czemu pobladłaś? - Zwrócił się do mnie.
        Byłam w totalnym szoku. Naprawdę się pomyliłam. Byłam święcie przekonana, iż był jedynakiem. Dlatego też nie pomyślałam o takiej opcji. Tylko dlaczego zachowywali się jak jakaś para? Przecież pisali w kółko ze sobą. Miał ją na tapecie. Wszystko to mnie dziwiło, ale bardziej przerażał mnie fakt, że wyciągnęłam pochopne wnioski.
        Poczułam, że Jisoo puścił moją rękę. Zdziwiło mnie to. Nie widział, że potrzebowałam wsparcia? Miałam ochotę płakać. W końcu pozwoliłam Jisoo się zbliżyć, spróbowałam z nim być, a w tamtej chwili pragnęłam, by znikł. By to wszystko nie było prawdą.
- Skoro wiesz, że to jego siostra, a nie dziewczyna, to już mnie nie potrzebujesz. - Potem spojrzał na Kangjoona i zaczął machać na niego palcem. - A ty. Masz u mnie ogromny dług. Nawet nie wiesz jak się poświęcam, by ci pomóc, a mieliśmy mieć równe szanse. - Nic nie rozumiałam z tego co mówił. - Chanmi! - Krzyknął, a ta podbiegła w podskokach. - Podobno nie chciałaś tu być. Więc chodźmy. - Po tych słowach ruszył z nią stronę wyjścia.
        Nie wiedziałam, czy za nim pobiec, czy zostać. Ewidentnie widziałam w nim cierpienie. To była moja wina. Zrobiłam krok w celu opuszczenia tego miejsca, ale zostałam zatrzymana przez czyjąś rękę. Oczywiście była ona ręką Kangjoona. Nie wiedziałam, czy chciałam z nim porozmawiać. Miał zapewne wiele pytań na które ciężko byłoby mi odpowiedzieć.
- Muszę za nim pójść. - Powiedziałam to błagalnym tonem, ale tak naprawdę chciałam po prostu uciec.
- Nie. - Zbuntował się. - Musisz ze mną porozmawiać. - Po tych słowach zaciągnął mnie na zewnątrz. Stanęliśmy dopiero jak wyszliśmy z budynku. Na dworze było już ciemno, ale bardzo ciepło. - Zacznijmy od tego... Myślałaś, że Jayoung to moja dziewczyna? - Mówił to z wyczuwalną pretensją w głosie, a mnie nie stać było na nic więcej niż przytaknięcie. - Tak to mogło wyglądać... Wyjaśnię ci wszystko po kolei. Moja siostra była nastolatką jak przyszedłem na świat. Rodzice przestali się nią interesować, bo zawsze chcieli chłopca i byłem ich oczkiem w głowie, a że była w okresie nastoletniego buntu zaczęła się im wymykać spod kontroli. W efekcie tego uciekła jak tylko stała się pełnoletnia do Seulu. Zostawiła tylko list, że mają jej nie szukać. Ułożyła sobie tu życie, a rodzice zabronili mi dużo o niej mówić i z przyzwyczajenia nigdy o niej ci nie wspomniałem. Nawet na święta nas nie odwiedzała. Do czasu. Przyjechała pewnego dnia z małym synkiem i w ciąży i płakała. Nie wiedziałem co się dzieje. To było kilka dni po tym jak wyznałem ci co czuję. Okazało się, że jej mąż zginął w wypadku. Przeprosiła mamę za wszystkie lata nie odzywania się. A ja postanowiłem jej pomóc. Dlatego wyjechałem z nią tutaj i starałem się ją pilnować. Popadała w depresję, więc zmusiłem ją do leczenia się. Wspierałem ją, pomagałem z dzieciakami i opłaceniem wszystkiego. Zarazem strasznie ją pilnowałem stąd też pisałem do niej nawet z pracy. Zżyliśmy się mocno. Dla mnie to było tak oczywiste, że była moją siostrą, że nie mówiłem ci pewnie dlatego.

Brawa dla mnie! Znowu nawaliłam. Wyciągnęłam złe wnioski.

        Po wysłuchaniu tej historii zrobiło mi się strasznie głupio. Jak mogłam być zazdrosna o jego siostrę?  W dodatku ta go bardzo potrzebowała. Jeszcze na dodatek poświęcił się dla niej zaraz po tym jak wyznał mi wszystko... Gdybym się wtedy odezwała... On pewnie by jej tak bardzo nie pomógł. Może to i dobrze, że nie miał wtedy mnie? Przynajmniej skupił się na niej i pomógł jej dojść do siebie. Tylko czy to znaczyło, że miałam jeszcze u niego jakieś szanse, czy może los chciał pokazać, że nie powinnam z nim być nawet wtedy?
- A teraz ty się spowiadaj. Dlaczego dziwnie się przez to zachowywałaś? Przecież chyba nie byłaś  zazdrosna?  - On mówił to tak pewien swego. A ja musiałam go zawieźć.
- Ja... Byłam zazdrosna. - Ulżyło mi, że potrafiłam to powiedzieć. Robiłam postępy.
- Nic nie rozumiem. Może pytam w nieodpowiedniej kolejności. Dlaczego jesteś z Jisoo? Kochasz go?
        Zaczęłam na to kiwać na boki głową w celu zaprzeczenia. Nie patrzyłam na niego, bo bałam się to co ujrzę po przejściu do sedna. Musiałam to tym razem zrobić. Nie mogłam uciekać.
- Nie powinnam była z nim być. Jednak jak byłam już przekonana, że masz kogoś, załamałam się i szukałam pocieszenia w ramionach Jisoo. Nie miałam pojęcia, że mogłabym się mylić. Myślałam, że cię straciłam.
        Kiedy ukradkiem oka spojrzałam na Kangjoona, ujrzałam, że był bardzo zaskoczony. Pewnie nie spodziewał się, że będę mu wyznawać takie rzeczy. Nie mogłam już dłużej tego tłumić w sobie, wreszcie zdobywałam się na to, by powiedzieć to co miałam ponad rok temu.
- Czy ja cię dobrze rozumiem? - Zapytał niepewnie. - Wyjaśnij mi. Dlaczego zamilkłaś po moich wyznaniach rok temu?
        Wiedziałam, że będzie trudno mi to wyjaśnić. Musiałam jednak. Nie chciałam już nieporozumienia. Pragnęłam by wiedział już wszystko, nawet jeśli już nie chciał ze mną być.
- Po prostu nie wiedziałam jak ci odpowiedzieć. Czułam to samo. Tylko nie potrafiłam wydusić tego z siebie. - Łzy wypływały mi z oczu, kiedy to mówiłam. - Potem odkładałam rozmowę z tobą z błahych powodów, które wymyślałam dlatego, że bałam się wyznać ci wszystko. Aż stwierdziłam, że już jest za późno i na pewno o mnie już nie myślisz. Tak bardzo jednak mnie to wszystko męczyło przez ten rok. Myślałam codziennie jak się masz, czy pamiętasz o mnie i czy kiedykolwiek cię jeszcze zobaczę. Szczególnie po przeprowadzce do Seulu cierpiałam przez to, że byłam pewna, że cię tu nie spotkam.
        Szlochałam już bardzo głośno, nie zwracając uwagi na to gdzie byłam. Poczułam, jak jego ręce spoczęły na moich ramionach i obrócił mnie w swoją stronę. Przytulił do siebie. Przez moje ciało przeszło ciepło, którego dawno nie czułam. Tęskniłam za nim ogromnie. Rozpłakałam się w jego objęciu jeszcze bardziej i czułam, jak zaczął głaskać mnie po głowie.
- Ja też codziennie o tobie myślałem. - Zaczął szeptem, a ja wsłuchałam się uważnie. - Chciałem znowu cię zobaczyć, ale stwierdziłem, że skoro się nie odzywasz, to znaczyło, iż nic do mnie nie czujesz. Poddałem się. Walczyłem ze sobą, by nie szukać ciebie. Gdyby nie Jisoo. Nie rozmawialibyśmy teraz zapewne.
- Jak to? - Uniosłam głowę, bo zaskoczyło mnie to co powiedział.
- Napisałem do niego dzień po tym jak straciłem pracę. Zechciał się ze mną spotkać, lecz odmówiłem na początku. Podał mi namiary na twoją firmę. Nie powiedział, że tam cię spotkam, a kiedy cię ujrzałem zrozumiałem, że zrobił to specjalnie. Chciałem się wycofać, nawet jak dostałem stanowisko. Wtedy on znowu namawiał mnie, bym się z nim zobaczył. Zrobiłem to. Powiedział mi, że mieszka z tobą, tylko nie od kiedy i z jakich powodów. Uznałem, że może jednak jest z tobą, ale nie poruszyłem tego tematu. Wtedy on powiedział, że teraz jak z tobą zacznę pracować, to znowu będziemy mieć takie same szanse i doznałem szoku. Twierdził, że ty kochałaś mnie i oboje, ty i ja, nawaliliśmy rok temu. Sądził, że powinniśmy znowu spróbować. Ale dodał, że sam nie będzie siedział bezczynnie i jak tylko coś pójdzie nie tak, to on wychwyci okazję. Zrozumiałem, że los dał mi kolejną szansę na zbliżenie się do ciebie i uznałem, że to może jakiś znak. - Uśmiechnął się szeroko wraz z tymi słowami. - Tylko, że nie pasowało mi coś w tobie, kiedy widywałem cię w pracy. Stworzyłaś niewidzialny mur między nami. Był taki, jak na początku naszej znajomości na studiach, lecz tym razem bardziej solidny. Wnioskuję, że miało to związek z tym, iż myślałaś o Jayoung, jako mojej dziewczynie i bałaś się ponownie do mnie zbliżyć. Czyż nie?
- Dokładnie. - Przytaknęłam. Cieszyłam się w duchu, że wszystko się powoli wyjaśniało. Czułam straszną ulgę wiedząc, że on nadal coś czuł, oraz, że wiedział co ja czuję. Niestety sielanka taka nie mogła trwać wiecznie.
- Jednak nie możemy teraz się zejść. - Oznajmił zdanie dla mnie w tym momencie niepojęte.
- Dlaczego? - Zapytałam zrozpaczona.
- Jisoo... On cierpi przez nasze zachowanie. Widziałaś? On znowu się poddał dla naszego szczęścia. Niby chce walczyć o ciebie i grozi mi strasznie, że jak się nie postaram to będziesz jego, ale wie, że nie zmusi cię do uczuć i wtedy przestaje wierzyć w siebie i ucieka. Musisz z nim wszystko zakończyć, by móc być ze mną. Nie możesz wiecznie go zwodzić, że jeżeli coś się stanie, to polecisz do niego. On na to zawsze czeka. Dopóki nie rozwiążesz tego problemu z nim. Nie mogę być z tobą. Choć szalenie cię kocham, to jest on naszym przyjacielem i musimy o nim pomyśleć najpierw. Widzisz jak się dla nas poświęca?
- Widzę. - Wyszeptałam. Miał dużo racji w  tym co mówił, a mimo to poczułam się zawiedziona, że znowu nie zmieniło się nic między nami, chociaż tak bardzo się postarałam.
- W dodatku jeżeli nagle byłabyś ze mną, w pracy zaczną plotkować, że bawisz się uczuciami. - Zauważył słusznie. Ludzie czasami potrafili gadać w pracy głupoty.
        Tak oto jeszcze jakiś czas stałam tam z nim, potem uznałam, że wrócę do mieszkania. Nie chciałam by mnie odprowadzał, więc zamówiłam taksówkę. Nie wiedzieć czemu podczas jazdy zaczęłam delikatnie znowu płakać. Może z nadmiaru emocji.

Pragnę jeszcze na chwilę wtulić się w ciebie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz