czwartek, 22 czerwca 2017

Hotel godzien sześciu gwiazd: Rozdział 21

Kolejny rozdział :D Fabuła brnie do przodu. Jestem już pewna, że  trzydziestu  rozdziałach to ja się z tą opowieścią nie zmieszczę, a możliwe, że i nie w czterdziestu ;-; Co ja to wymyśliłam. Tyle jeszcze mam wątków do poruszenia, że masakra. ;-;

Hotel godzien sześciu gwiazd
Rozdział 21




*Yeori*
Siedziałam obrażona w szatni basenowej. Nie chciałam ruszać się z ławki na której się znajdowałam. Na zewnątrz czekało na mnie kilku chłopaków. Jeden z nich był moim byłym, dwóm z nich się podobałam, a dwóch pocałowałam poprzedniego wieczoru. Jak miałam się nie krępować wyjść do nich w stroju kąpielowym? Moja odwaga, którą się odznaczałam na co dzień gdzieś odleciała.
- Nie wyjdę z tej przebieralni! – Rzekłam oburzona w stronę moich przyjaciółek, które za wszelką cenę chciały wyciągnąć mnie do pomieszczenia pełnego wody.
- Przecież woda to twój żywioł moja droga. – Wygarnęła mi Serim.
- Może, ale nie wyjdę do nich w bikini. Pokazałybyście się w bikini przed swoimi byłymi i idolami? – Powiedziałam to nie myśląc do końca nad sensem tej wypowiedzi.
- Tak! Przecież tam jest mój Ultimate? – Zaznaczyła moja droga przyjaciółka.
- I chłopak, który mi się podoba. – Dodała Seo do tego wszystkiego, a my spojrzałyśmy na nią podejrzliwym wzrokiem. – No co? Mam zaprzeczać coś oczywistego?  Nie jestem Yeori. – Trochę uraziło mnie ostatnie zdanie. Niby co te porównanie miało znaczyć?
- Właśnie. Masz tu nam natychmiast powiedzieć z którym z nich coś iskrzy! Bo ewidentnie, któryś ci się podoba. – Zaatakowała znowu mnie ta pierwsza. A ja nie miałam pojęcia ile jej mogę powiedzieć.
- W bardzo dużym skrócie. Spodobałam się delikatnie dwóm z nich… Nie pytajcie komu, bo to i tak nie ważne, nic z tego nie będzie… Na pewno z jednym z nich. A czy któryś mi się podoba? Nie mam pojęcia. Jestem strasznie zagubiona. Wiem na pewno z kim nie mogłabym być i tyle. – Patrzyły na mnie z niedowierzaniem.
- Teraz nam mówisz? Komu oprócz Hyuka się podobasz? – Wystrzeliła znowu Serim i tym razem ja byłam zaskoczona.
- Skąd ty wiesz? – Musiałam ją zapytać.
- Sam mi wczoraj napomknął. Początkowo byłam w szoku… Cóż jednak…
- Spokojnie. – Przerwałam jej. – Wczoraj dałam mu do zrozumienia przed pójściem spać, że nic między nami nie będzie. – Wyjaśniłam szybko.
- Naprawdę? – Jej oczy się zaświeciły, lecz jak szybko to nastąpiło, tak samo szybko wróciły do poprzedniego stanu. – I tak ciężko będzie przekonać go do mnie. Jesteśmy takie inne. – Marudziła. Ona rzadko kiedy nie wierzyła w swoje uwodzicielskie moce. Musiałam ją podbudować.
- Spróbować zawsze możesz. – Zaśmiałam się.
- Ty lepiej nie pocieszaj jej, tylko mów od razu który to ten drugi? I z kim nie będziesz na pewno. – Prychnęła Seo, pewnie oburzona tym, iż nic nie mówiłam i tym, że Serim dowiedziała się pierwsza o Hyuku.
- Jaehwan… - Odpowiedziałam niepewnie. – Wyznał mi to tuż po Hyuku. I całowałam się z nim raz w klubie po pijaku. – Dodałam nie do końca chętnie.
- Wiedziałam, że on do ciebie się zaleca. – Zauważyła Serim.
- A na pewno nie byłabym z Wonsikiem, bo to zdecydowanie przyjaciel od początku, oraz z Leo… Wiem, że to mój ulubieniec. Cenię go w wielu aspektach. Mimo to, nie czuję się przy nim bardzo swobodnie. To jak spotkanie z kimś nierealnym. Chyba wam już to mówiłam. – Ostatnie zdanie wypowiedziałam zakłopotana, bo wiedziałam, że często się powtarzam. – A i shipuję go z Sulli. Musicie ją poznać i zobaczyć jak na siebie patrzą. – Prawie odpłynęłam do krainy marzeń w tamtym momencie. Naprawdę ich widziałam razem.
- Dziwisz mnie. Ja nie wyobrażam sobie, bym zachwycała się Hyukiem z jakąś dziewczyną. – Mówiła Serim kręcąc głową na boki. - I na dodatek to co o nim mówisz… Nie rozumiem cię. Nasze bycie fanką, jest na całkiem różnych poziomach.
- Może pójdziemy na ten basen? – Spytała nagle Seo. – Chłopcy pewnie już myślą, że to przez to, iż jesteśmy kobietami się guzdramy. I ty Yeori nie masz prawa do wymówek! Pamiętam jak dumnie paradowałaś przed takim amerykańskim chłopakiem z naszej szkoły na basenie uczelnianym. Podobał ci się i jeszcze specjalnie się koło niego kręciłaś. A teraz wstydzisz się takich osób?
- To był Daniel. Ja nie wiem co się ze mną dzieje przy nich. Nie umiem przestać się zawstydzać i krępuję się, jakby byli jacyś wyjątkowi… Niby są, ale to ludzie, a moje serce chyba tego nie ogarnia.
            Wybuchłyśmy we trzy śmiechem. W końcu to była bardzo komiczna sytuacja. Ja zazwyczaj naprawdę bywałam odważniejsza i przed chłopakami, którzy choć trochę mi się podobali, a przy tym zespole wymiękłam. Obawiałam się, że ja rzeczywiście podświadomie nie traktowałam ich jak ludzi.
            Wychodząc poprosiłam dziewczyny, by trzymały się blisko mnie. Chciałam mieć jakieś wsparcie mentalne. Jednak choć mi to obiecały, długo tego nie dotrzymały. Otóż Serim na widok Hyuka od razu do niego poleciała, a Seo została zawołana przez Wonsika i też nie mogłam na nią liczyć. Przeraziłam się kiedy zostałam sama. Cała reszta chłopaków na mnie patrzyła. Chanyoon się do mnie uśmiechał, a tamci wyglądali na otępiałych. Pomyślałam o jednym. Hakyeon nie był dla mnie zagrożeniem, więc to nim postanowiłam się posłużyć.

*Hakyeon*

            Kiedy ujrzałem Yeori w stroju kąpielowym, coś we mnie drgnęło. Nie była pierwszą, którą w takowym widziałem. W końcu często koleżanki z zespołów w  nich zdarzało się spotkać i widziałem jej koleżanki. A mimo to, widząc ją coś mnie uderzyło. Wyglądała prześlicznie. Nie żebym był zboczeńcem i lubił oglądać półnagie ciała kobiet. Chodziło mi o ogół. Na dodatek była jakaś zawstydzona, w każdym razie na taką wyglądała i to było urocze.
            Momentalnie przypomniałem sobie poprzedni wieczór w klubie. Jej całus wrył się mocno w moją pamięć. Niby powiedziałem jej, że o tym zapomnę, ale tak się nie dało. Bałem się, że w tamtym momencie przestała mi być obojętna. Nie mogłem pogrążyć się w żadnych uczuciach do niej. Po pierwsze, byłem pewien, że nie chciałaby mnie. W końcu na początku nasze relacje nie były najlepsze. Po drugie część zespołu już za nią szalała, a jakbym ja doszedł to dołożyłbym tym jej problemów. I po trzecie jako lider powinienem pilnować, żeby nie doszło do żadnych kłótni w zespole i nie powinienem być ich powodem. Bałem się, że skoro serce nie sługa, będzie działało inaczej, dlatego postanowiłem trzymać się od tego dnia bliżej chłopaków niż Yeori... Nie było mi to jednak dane.
            Zaraz po tym jak Yeori opuściły przyjaciółki to podbiegła do mnie i chwyciła mnie pod rękę. Zdrętwiałem na ten gest. Ona chyba naprawdę myślała, że wtedy byłem szczery uważając, iż nic między nami się nie stało.
- Chodźmy pływać. - Zaproponowała. A ja nie potrafiłem nawet odpowiedzieć, bo krtań odmawiała posłuszeństwa.
- M.. Możesz mnie puścić? - Wydukałem z ledwością.
- Nie, bo mi zwiejesz. Chodź.
            Pociągnęła mnie w stronę zjeżdżalni wodnych. Ona chyba oszalała myśląc, że będę jej towarzyszyć przez czas pobytu na basenie. Nie zamierzałem, ja wewnętrznie umierałem przez nią. Nie wiedziałem jak się od niej uwolnić. Mogła podejść sobie do Jaehwana, bo on z chęcią spędziłby z nią czas, choć nie lubi i nie potrafi pływać. Swoją drogą on i Hongbin mieli bardzo zdziwione miny, kiedy ich zostawiliśmy. No tak, nie wszyscy zauważyli jeszcze, że moje stosunki z Yeori wyszły na prostą i nie kłócimy się tak jak wcześniej.
- Co ty wyprawiasz? - Nareszcie zdobyłem się na jakieś pytanie.
- Chcę się bawić dobrze, a z tobą wiem, że tak będzie. - Rzekła to z nerwowym uśmiechem. Wiedziałem, że nie o to chodziło.
- Czemu nie Jaehwan?
- Przecież nie umie pływać. - Wyjaśniła jasno i miała rację. Zapomniałem o tym.
- A Hongbin? - Pewnie niepotrzebnie o niego pytałem, bo z nim nie wyglądało, by miała bliższe relacje.
- Trochę się go krępuję. - Zaskoczyła mnie taką odpowiedzią. A ja to co? Nie byłem dla niej mężczyzną?
- A mnie nie? - Wygarnąłem i już prawie podniosłem głos. Znowu się na nią niepotrzebnie denerwowałem.
- Troszkę też, ale zdecydowanie mniej i nie wyczuwam od ciebie zagrożenia. - Tłumaczyła mi, a ja poczułem się jakoś tym urażony. Z drugiej strony sam sobie byłem temu winien udając obojętność.
- Dobrze, spędzę z tobą czas na basenie. Jednak następnym razem przyczep się kogoś innego. - Oburzyłem się, a ona spojrzała na mnie trochę zmartwionym wzrokiem. Zrozumiałem, że jak będę się tak zachowywał, to zdradzę swoją słabość do niej. Nie mogłem. Więc musiałem się opanować.
- Wszystko w porządku? Nie lubisz ze mną spędzać czasu? - Mówiła to bardzo smutnie. Co ja narobiłem?
- Nie, to nie tak... Po prostu widok tak ubranej dziewczyny nie jest dla mnie codziennością. - Skłamałem. Nie chodziło tylko o jej ubiór... Tego nie mogła się dowiedzieć.
- Ah racja. W końcu jak byłam w pidżamie to nie potrafiłeś patrzeć. Wybacz. Będzie dobrze. Nauczę cię zachowywać się na basenie przy tak ubranej osobie. - Oznajmiła ochoczo. Ta jej niesprawiedliwość. Ona uciekała przed krempacją, a mnie chciała z niej leczyć. Paranoja. Nie miałem niestety innego wyjścia jak to zaakceptować, bo dłuższa dyskusja na ten temat mogła się źle skończyć.
            ***
            Pływanie, zjeżdżanie ze zjeżdżalni, jacuzzi. Wszystko to robiłem w jej towarzystwie. Czasem ktoś do nas dołączał. Czy to Hyuk z Serim, który mnie martwił nagłym zainteresowaniem tą osobą, jakby poddał się co do Yeori... Wonsik z Seo rzadziej to robili. Częściej znikali nam z widoku i nie wiadomo co robili i gdzie się podziewali. Miejsce było ogromne, ale nie na tyle by udało się znikać tak jak im. Byli tajemniczy. Jednak cieszyłem się, że chociaż Ravi wyglądał na takiego, któremu się miało poszczęścić. Kiedy podszedł do nas Jaehwan zaczął marudzić na ilość wody w basenach oraz objął Yeori ramieniem, na co ona zdrętwiała. Poczułem się źle. Przy mnie tak swobodnie się zachowywała, jakby naprawdę nie widziała we mnie chłopaka. Więc czemu w klubie to zrobiła? Nie wyglądała na pijaną. Miałem mętlik w głowie. Gdy on znikł, pojawił się koło nas Hongbin. Zapadła nagła cisza i Yeori pobladła. Co się z nimi działo? Jak oni to robili, że ona tak reagowała?
- Dobrze się bawicie? - Zapytał dość cicho.
- Świetnie. - Odpowiedziała krótko i pospiesznie Yeori, nie patrzyła nawet na niego podczas wypowiadania się. Zacząłem czuć się jak ktoś zbędny. Czyżbym nie zauważył wcześniej czegoś między nimi?
            I wtedy stało się coś dziwnego. Hyuk podbiegł do nas i wrzucił najpierw Yeori a potem zdezorientowanego Hongbina do basenu nad którym staliśmy. Ten wpadł na dziewczynę i objął ją, by ta się przypadkiem nie zapadła do wody, bo był to dość głęboki basen. Kiedy tak ją obejmował, spojrzeli sobie w oczy. Oboje mieli szeroko otwarte. Ona zaczęła się powoli rumienić. Poczułem... zazdrość? Nie wytrzymałem i wskoczyłem do nich.
- Co ten Hyuk? - Zaśmiałem się w ich stronę.
            Oni momentalnie się od siebie odsunęli i widać, że nie wiedzieli jak zejść na ziemię. Coś między nimi było? Zmartwiło mnie to. Nie tylko dlatego, że czułem te bezsensowne uczucie zazdrości, ale także dlatego... Bo wiedziałem jak Hongbina było łatwo zranić. Obawiałem się, że gdyby rzeczywiście coś poczuł i ona odrzuciłaby go, mógłby się podłamać.
- Idę zafundować mu zemstę. - Oznajmił nam Bin i podpłynął do wyjścia  z basenu. W jego emocjach nie było wcale widać determinacji, którą miał zazwyczaj, jak Hyuk go drażnił.
            Yeori za to podążała za nim wzrokiem. Coś musiało się między nimi wydarzyć. Przecież tak nagle zmieniła się ich relacja. Chciałem się dowiedzieć co się działo, jednak wiedziałem, że Yeori mi tego nie powie. Bałem się, że to ja ostatecznie będę tym który ucierpi, a przecież, broniłem się jak mogłem, by nic nie czuć. Co jeśli już było na to za późno? Próbowałem sobie to tłumaczyć, na przykład tym, iż wcześniej nie miałem bliskich relacji z kobietami i dlatego wariowałem. Nie dlatego, że Yeori wdarła się do mojego serca…

*Yeori*

            Czułam się dziwnie po tym całym basenie. Hakyeon wydawał się zachowywać nieswojo. Obawiałam się, że to moja wina. Wydawało mi się, że wrogo patrzył na każdego kto się do mnie zbliżył... Zaczynałam się domyślać o co mogło mu chodzić. Bał się, że za bardzo mieszałam w życiu uczuciowym chłopaków. Pewnie przejmował się, iż ich będę musiała ranić. Nie dziwiłam się. W końcu to ich lider i jak to mawiali "mamusia". Byłam okropna. Lecz co miałam poradzić na to co czuł Jaehwan? Nie prosiłam o to, a Hongbin... On także strasznie mnie zaskakiwał. Na pierwszy rzut oka wyglądał, jakby się we mnie zakochał, a ja próbowałam ten pomysł wybić z głowy i udowodnić sobie, że tak nie jest. Tylko, że nie potrafiłam znaleźć takowych dowodów.
            Jeszcze chodziła mi po głowie jedna myśl. Jak odrzucić Jaehwana? Czy powinnam już to zrobić? Czy jeszcze chwilę poczekać i się upewnić, czy coś do niego nie poczuję? Z drugiej strony. Przy nim aż tak nie zabiło mi serce, jak w klubie przy Hakyeonie, czy Hongbinie. Martwiło mnie to. Oboje byli dla mnie chodzącymi enigmami. Przy pierwszym mimo to, czułam się swobodniej, choć dużo razy dostawałam palpitacji. Przy drugim też były one nasilone, lecz on zamieniał mnie w posąg samym wzrokiem. Nie pojmowałam nic. Nie chciałam o tym z nikim rozmawiać, by nikt nie uznał mnie za wariatkę. Musiałam sama się nad tym pogłowić.
            Niestety bądź stety, tego wieczoru ojciec uznał, iż zje ze mną i Hyejungiem kolację. Byłam z jednej strony szczęśliwa, bo dawno z nami nie jadał. Z drugiej strony tego dnia byłam tak nieprzytomna, że bałam się, iż któryś z nich zauważy moje dziwne zachowanie. Siedziałam czekając na naszego rodzica razem z bratem przy stoliku w naszej hotelowej restauracji. Milczeliśmy, bo wyczerpaliśmy dużo tematów, kiedy ojciec się jak zwykle spóźniał.
- Miałeś jakąś dziewczynę? - Zapytałam nagle brata, bo teoretycznie to ja mało o nim wiedziałam.
- Jedną taką... Szkoda gadać. - Odpowiedział krótko, czym mnie zaciekawił strasznie.
- Jaką? - Postanowiłam dowiedzieć się więcej.
- Obsesyjna fanka. Tak można ją opisać. Byłem dla niej jakimś ideałem i po zerwaniu nie dopuszczała tego do siebie. Prześladowała mnie i odstraszała moje znajome. Dlatego to kolejny powód, dla którego wyprowadzka z mojego rodzinnego miasta cieszyła mnie. Na dodatek była ode mnie sporo starsza. Chyba dlatego się z nią nie dogadywałem. – Opowiadał to ze skwaszoną miną. Szkoda, że jego wcześniejszy związek nie był zbyt pozytywny. Niestety często tak bywało. Szczerze nie miałam pojęcia czemu zaczęłam ten temat. - Pójdę do toalety. - Oznajmił mi w pewnym momencie, na co przytaknęłam i po tym wstał od stolika. Troszkę mi ulżyło, że dzięki temu nie będziemy już rozmawiać o jego byłej, choć sama do tego doprowadziłam.
            Czekając na niego, oparłam podbródek o moje dłonie. Nudziłam się. Chciałam by tata się pospieszył. Wtedy szurnęło krzesło obok mnie, aż podskoczyłam. Niestety była to znowu ta zamaskowana kobieta. Miałam na nią nakrzyczeć, lecz postanowiłam postarać się zacząć łagodnie.
- Kim pani jest, że się na mnie uwzięła? - Wycedziłam wręcz przez zęby.
- Aleś ty nerwowa. Dobra, powiem ci wreszcie... - Wzięła głęboki wdech, a ja niecierpliwie wierciłam ją wzorkiem. - Jestem łowcą talentów. Słyszałam, że masz dobry głos. Jednak zawsze źle zaczynałam rozmowę. - Mówiła to zakłopotana, a ja byłam w szoku, że moje przypuszczenia się sprawdziły. Tylko, skąd ona wiedziała?
- Skąd...
- W moim zawodzie trzeba wiedzieć jak wyłapywać takie osoby. - Wyjaśniła przerywając mi.
            Mimo jej deklaracji coś mi śmierdziało. Może mnie kłamała? Albo po prostu nie polubiłam jej i to dlatego.
- Nie ma się jednak co pani fatygować. Ja nie jestem zainteresowana rozwijaniem mojego talentu. - Oznajmiłam jej szczerze. Śpiew to było hobby, nic poza tym.
- Jak można się tak marnować? Co chcesz więc robić? Odziedziczyć może hotel? - Zaśmiała się złowieszczo. - Przecież to wiadome, że jak masz brata to on go odziedziczy. Mężczyźni mają to do siebie, że nie ufają kobietom w interesach.
            Zirytowała mnie ta wypowiedź. Nie znała ani mnie, ani ojca, a pozwalała sobie na takie komentarze. Miałam chęć jej odpysknąć i wtedy wrócił mój brat. Ona momentalnie podniosła się z krzesła i pochyliła głowę poprawiając okulary. Znowu miałam dziwne podejrzenia co do niej.
- Co ty wyprawiasz? – Zwrócił się dość formalnie w jej stronę. Czyli znali się?
            Ona nie odpowiedziała, tylko szybko wybiegła z tej restauracji. Zaczęłam w głowie próbować ułożyć sobie moje przypuszczenia. Kim ona była? Bo łowca talentów chyba już odpadał.
- Powiedziała ci coś? – Zwrócił się do mnie, troszkę przerażony. Zaprzeczyłam kiwając na boki głową. – Ja zaraz wrócę. Muszę z nią porozmawiać. Nie powinna była tu przyjeżdżać.
            Kiedy wyszedł i on, powoli próbowałam to przeanalizować… Czy to mogła być jego ta była? Znalazła go tutaj? Pewnie nie było się tego ciężko dowiedzieć gdzie jest, a taka desperatka potrafiła wszystko, by odnaleźć ukochanego. Dziwiła mnie ta sytuacja i postanowiłam ją zbadać.

Chwilę później dostałam wiadomość na telefonie. Była od Hyejunga. Napisał, że spotkał tatę i ten jednak nie zjawi się na umówionej kolacji, bo jest zajęty. Nie zasmuciło mnie to, bo przywykłam do odwoływanych spotkań z ojcem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz