środa, 16 marca 2016

Rozdział 16


Nowy początek

Rozdział 16

*Bonusowa scena w trzeciej osobie*

Wszyscy posłusznie szli za Sumin w sklepie, przez co zakupy szły sprawnie. Ona znała to miejsce jak własną kieszeń. Sungyoon był tak otępiały sytuacją, że nie wiedział co się działo. Minzy domyślała się, Sumin się tak zachowała. Natomiast Chanyeol musiał zapytać, jak się oddalili. 

— O co w tym chodzi? Dlaczego oni mają być sami? — oburzył się na koleżankę. 

— To twój przyjaciel i nic nie rozumiesz? Chciałam mu dać chwilę sam na sam z Amelią — wyjaśniła Koreanka zła trochę na rapera, że śmiał cały czas się na nią denerwować. 

— A więc bawisz się w swatkę? — rzekł niezadowolonym tonem.

— Nie podoba ci się to? — zdziwiła się co go ugryzło. Myślała, że chciał szczęścia Baeka.  

— To nie tak. Po prostu uważam, że on powinien dać sobie z nią spokój — wyjaśniał stopniowo swoje obawy. 

— Niby dlaczego? — Sumin nie dawała za wygraną. 

— Ona podoba się też innym i boję się, że go w końcu zrani. Ty najlepiej wiesz, jak takie coś się może skończyć, a Baek jest akurat dość delikatny w tym temacie. — Już nie zważał na obecność innych osób. Denerwował się nie na żarty. 

— Co? Amelia? Proszę cię. Ona nie zrobi mu krzywdy. Będzie delikatna przecież. — Nie do końca rozumiała o co mu chodziło. 

— Nie kłócić się! — przerwała Minzy. — Sumin, weź postaw się na ich miejscu. On po części ma rację, gdy w końcu Amelia na kogoś się zdecyduje, to rzeczywiście ktoś inny ucierpi. A ty mu robisz nadzieję, jakbyś wiedziała, że Amelia chce właśnie jego. Tak to teraz wyglądało w jego oczach zapewne. — Chan był wdzięczny jej za opisanie tego tak jak właśnie i on to widział. 

— Wiem, że chcesz, żeby się do siebie zbliżyli. Jednak ona ma rację. Ten sygnał był sprzeczny. Tak jakbyś mu podpowiadała, że ma szansę — dodał od siebie. 

— Nie przemyślałam tego. Przepraszam. — Mówiąc to posmutniała. 

— Ty zawsze coś robisz zanim myślisz! — krzyknął trochę za ostro raper. 

— Skończ mnie obrażać. — Tym razem jej się nie podobało jego zachowanie. 

— Mogę przerwać? — wtrącił niespodziewanie Sungyoon. — Niedługo muszę iść. A chciałbym zdjęcie z Chanyeolem. — Po części stresował się tą prośbą, a jednocześnie miał nadzieję, że to zaprzestanie kłótni. 

— Ze mną? — Spojrzał na niego swoją zdziwioną miną. 

— Tak, bo widzisz. Jestem twoim wielkim fanem. — Dodatkowo wydał z siebie nerwowy śmiech. Okropnie się bał, że jego idol go przejrzy. 

— Dobrze, skoro przyjaźnisz się z Sumin i Amelią. Tylko nigdzie tego nie publikuj. Ok? — upewniał się. 

— Jasne — odrzekł radośnie i zbliżył się do Chanyeola z telefonem w ręce. Zrobili oboje słodkie minki i Sungyoon przycisnął przycisk, którym robił zdjęcie. — Dziękuję ci ogromnie. — Wraz z tymi słowami odsunął się od niego, a że był rozkojarzony, nie zauważył, iż potrącił stertę puszek kukurydzy. Te potoczyły się po ziemi, a on marzył o zapadnięciu się pod ziemię. 

— Spokojnie. Posprzątamy to, a ty możesz iść — powiedziała Minzy, która chyba zaczęła rozumieć co się dzieje. 

— Dobrze. Dziękuję. Lecę. Do jutra dziewczyny. Do widzenia Chanyeol.

Potem wystrzelił jak torpeda w inną alejkę sklepową machając do nich jeszcze ręką. 

— Co z nim jest nie tak? — zapytał raper.

— Wszystko z nim dobrze — rzekła Sumin, próbując powstrzymać się od śmiechu. 

— Jakoś mi się nie wydaje. Najpierw chodzisz z nim za rękę. Potem odwala coś dziwnego, a wy przymykacie na to oko. Żądam wyjaśnień. — Chan tego dnia wręcz buzował już bez powodu. 

— Chyba mogę ci powiedzieć. Jak coś nie ode mnie wiecie — zwróciła się do niego i Minzy jednocześnie. 

— Ja się chyba domyślam — wtrąciła Minzy. 

— Chanyeol. Sungyoon woli chłopaków. To taka nasza kolejna przyjaciółeczka — powiedziała z radością wypisaną na twarzy. 

— Co proszę? I teraz mi to mówisz? Pozwoliłem mu zrobić sobie ze mną zdjęcie. Czuję się z tym niekomfortowo — uznał Koreańczyk. 

— Gdybyś wiedział, to odmówiłbyś mu? — Wiedziała, że nie był taki. 

— Jakby się tak zastanowić to pewnie nie… — stwierdził niepewnie. Był w końcu tolerancyjny.  

— Zastanawiałam się kto mu się z waszego zespołu podoba, ale znam odpowiedź. Biedak był strasznie zestresowany. — Cały czas ekscytowała się tym Sumin. 

— A wszyscy na uczelni zastanawiają się, czemu on nikogo nie ma. Jest tak słodki, że wielu dziewczynom się podoba — podsumowała Minzy. 

— Niezła z niego ciamajda na dodatek — skwitował Chanyeol, sam nie wiedział dlaczego w ten sposób. 

— Ty tak na niego działałeś. Na co dzień jest strasznie poukładany i wręcz idealny. Lepiej skończmy o nim gadać. Mi jest go żal — rzekła Sumin.

— Nic do tego nie mam, że podobają mu się faceci. Tylko nie rozumiem czemu ja zostałem przez niego wybrany. — Nie umiał tego przetrawić. 

— Spokojnie nie przeżywaj tak. Fan jak każdy inny. — Zaśmiała się Minzy, a zaraz za nią druga koleżanka. 


*pov Amelii*

Byłam w szoku. Nie rozumiałam, czemu on to zrobił. Tłumaczyłam mu przecież, że nie chce na razie zbliżenia. A on tak po prostu dał mi całusa. Liczył, że to mnie jakoś do niego zbliży? Nie spodziewałam się tego i nie byłam gotowa na taki ruch z jego strony. Przypomniałam sobie, że co do Yixinga byłam zawiedziona, że nie doszło do pocałunku przez chwilę. 

— I jak? — zapytał Baekhyun

— Co jak? — zdziwiłam się, choć w sumie wiedziałam o co pytał.

— Jesteś zła, że to zrobiłem? — zagadał niepewnie.

Nie wiedziałam co miałam na to powiedzieć. Owszem byłam zła. Z drugiej strony, to było nic wielkiego. To nawet nie był pocałunek. Nie zrobił mi tym krzywdy. Mimo to wolałabym, żeby się powstrzymał. Nie chciałam na razie takich sytuacji.  

— I tak i nie — stwierdziłam, że to będzie najbardziej kompromisowa odpowiedź. — Wiem, że to nic takiego. Jednak mówiłam ci, jak wygląda sytuacja. Skoro ty nie potrafisz się powstrzymać, nie powinniśmy się widywać sam na sam. — Zaraz po tej wypowiedzi czułam, że była za ostra. 

— Tylko nie to. Nie rób mi tego. Ja bardzo chce się do ciebie zbliżyć. Bez takich spotkań ciężko będzie. — Miał rację w sumie, to tak jakbym już go odrzuciła. Sama nie wiedziałam, czemu tak zareagowałam. 

 — Ja naprawdę chcę poczekać — szepnęłam trochę zła na siebie. 

— Przepraszam cię, możesz mnie za to ukarać — zasugerował, co delikatnie mnie wybiło z rytmu. Nie chciałam nikogo karać.  

— Amelia! — usłyszałam okrzyk znajomego głosu za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Sungyoona. 

— Chciałem się pożegnać, bo muszę lecieć. — Wtedy poczułam, że to moja szansa, na wyjście z tej beznadziejnej sytuacji. Nie było to może najmądrzejsze. 

— Pomyślę o tej karze. — Nawet nie pomyślałam, że to co mówiłam nie miało sensu. — Wiesz, bo ja też powinnam iść — rzuciłam dość nagle. — Sungyoon idę z tobą! Pa Baekhyun i pożegnaj ode mnie resztę. — Przytuliłam go lekko w pośpiechu i poszłam z kolegą. Czułam, że zasmucił się, gdy to zrobiłam. Mimo to, nie potrafiłam wtedy inaczej. Nie chciałam mówić więcej głupot, a nie potrafiłam się skupić na normalnej rozmowie. Mogłam go jedynie więcej zranić mówiąc cokolwiek. 

 Wychodziłam ze sklepu szybkim krokiem. 

— Możemy trochę zwolnić? — zasugerował Sungyoon, co  mnie trochę ostudziło. 

— Przepraszam — szepnęłam. 

— Czy ty chcesz stąd uciec, jak najszybciej? — zapytał uśmiechając się do mnie. 

— Tak jakby — oznajmiłam i postanowiłam się wygadać mu. — Widzisz. Zaledwie dał mi buziaka. Ale przecież dobrze wiedział, że nie chcę na razie się angażować i nie uszanował tego. — To był chaos, bo tylko to miałam w tamtym momencie w głowie. 

— Musisz wziąć pod uwagę, iż zachowanie Sumin mogło go zmylić. — Podziwiałam go, że wyłapał o co mi chodziło. Dodatkowo zwrócił uwagę na coś, co ja przeoczyłam. — Ona puściła mu oczko i ukartowała to, żebyście byli sam na sam. Mógł odebrać to jako jakąś wskazówkę od niej — dodał mądrze. 

— Masz rację. Za szybko oceniłam sytuację. Pewnie teraz on będzie smutny. Wrócę… 

Już się odwróciłam z automatu z powrotem w stronę centrum, ale Sungyoon mnie zatrzymał chwytając za łokieć. 

— Na razie tego nie rób. I tak będzie smutny i to nie twoja wina. Ona mu dała mylną nadzieję. A on mógł zawsze to rozważyć. Wyjaśnicie to sobie później, jak ochłoniesz. — To była bardzo rozsądna sugestia z jego strony. 

— Nie chcę, żeby to przeze mnie był smutny — rzekłam zawiedzionym głosem. 

— Czasami tak musi być. Dobrze wiesz, że nawet jak będzie gotowy, że chcesz kogoś innego, to i tak zasmuci go fakt, gdy to nie jego wybierzesz. Nic na to nie poradzisz. A nie możesz uszczęśliwić wszystkich — radził mi dalej. 

— Nie wybiorę nikogo skoro tak. — Wiedziałam, że to nie miało sensu, lecz coraz bardziej męczyło mnie to, że miałam adoratorów. 

— Wtedy wiecznie będziesz ich trzymać przy sobie? Chcesz, żeby wiecznie stali w miejscu i czekali? Bądź sobą i czekaj póki co, na to co się wydarzy, jak coś poczujesz, nie blokuj tego i bądź szczera. Wtedy nie będziesz miała nic do zarzucenia sobie. — Miałam wrażenie, że miał duże doświadczenie w takich tematach, a podobno jeszcze nikogo nie miał nigdy. Był po prostu inteligentny. 

— Boję się. — W tym momencie Sungyoon przytulił mnie. Postaliśmy tak jakiś czas, a po moich policzkach spłynęły mimowolnie łzy. 

— Czy ty płaczesz? Oszalałaś? Podobasz się dwóm osobom! Dwóch przystojnych chłopaków, którzy podobają się fankom na całym świecie, zwrócili uwagę na ciebie! A ty płaczesz?

Na te przemówienie zareagowałam śmiechem. To faktycznie brzmiało absurdalnie.

— Sam bym tak chciał. Dosłownie.

Uśmiechnął się do mnie szeroko. Bardzo pomogła mi ta rozmowa. Uspokoił mnie, dał trochę do myślenia i stwierdziłam, że będzie co będzie i nie mogłam tak panikować, bo to nie był koniec świata, a wręcz przeciwnie. 


***

Weszłam do swojego pokoju. Rzuciłam swój plecak na łóżko i usiadłam na nim. Myślałam do kogo ma najpierw zadzwonić. Chciałam przede wszystkim wygarnąć Sumin i  porozmawiać z Luhanem o zaistniałej sytuacji. Odpowiedź nasunęła się sama, bo właśnie zobaczyłam avek przyjaciółki wyświetlający się na moim telefonie. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i zaczęłam rozmowę. 

— Hej! — przywitałam ją niechętnie, bo trochę byłam zniesmaczona jej zachowaniem. 

Amelia, ja dzwonię, żeby przeprosić. — Zaskoczyła mnie pozytywnie. 

— Słucham… —  zachęciłam ją do kontynuowania. 

Wiem, że zrobiłam źle, zostawiając ciebie sama na sam z Baekhyunem i dodatkowo dając mu sygnał. Nie chciałam namieszać. —  Słyszałam w jej głosie skruchę, więc nie potrafiłam się gniewać dłużej. 

— Chciałam zadzwonić i ci to wygarnąć, lecz widzę, że się zorientowałaś —  dodałam szczerze.  

Gdyby nie Chanyeol nie wiedziałabym —  przyznała, więc to jemu mogłam być wdzięczna za olśnienie jej. 

— A wiesz co on zrobił? Mówił wam może? —  Uznałam, że może coś się wydało jak już poszłam. 

Nic nie mówił. Nie chciał z nikim gadać i był bardzo przygnębiony. Co się wydarzyło? —  zapytała mnie przejęta. Pewnie dlatego też przeprosiła, bo sama zobaczyła rezultaty jej działania. 

— Dał mi całusa. Ja mu wygarnęłam, mówiłam nieprzemyślane rzeczy i poszłam do domu z Sungyoonem. Nie była to miła sytuacja. Powiedziałam nawet, że więcej nie spotkam się z nim sama —  opowiedziałam jej dokładnie, by naświetlić jej całokształt. 

Trochę chyba przegięłaś —  zasugerowała, a ja wiedziałam, że miała rację. 

— Po co ja się im muszę podobać? Nie prosiłam o to —  jęczałam, choć pamiętałam o czym mówił Sungyoon. 

Jaka ty jesteś marudna. Tego w tobie nie znoszę. Narzekasz na coś, co wcale złe nie jest. — Ona zwróciła uwagę na to samo. — Myślisz, że tylko ty masz źle w życiu? Że jedynie ciebie jakiś chłopak zranił? Na dodatek z nim już normalnie gadasz, co bardziej powinno być dla ciebie trudne. — Dotknęły mnie te słowa. Faktycznie łatwiej było mi rozmawiać z Jinkim, niż akceptować pozytywne uczucia do mnie. Bardziej dbałam o nie ranienie innych, niż o siebie. — Oczywiście rób co chcesz, nie zabronię ci z nim gadać. Jednak proszę wsłuchaj się w swoje uczucia, bo zaczyna się wszystko gmatwać. 

— Przestańcie mi to wszyscy powtarzać — oburzyłam się, bo nie chciałam być ponaglana. — Skąd pewność tak w ogóle, że w którymkolwiek z nich się zauroczę, zakocham, czy cokolwiek innego? — To było prawdą, lecz przecież coś iskrzyło momentami przy nich z mojej strony. Może faktycznie powinnam była się bardziej na tym skupić?

Ty sama nie wiesz czego chcesz. Boję się co z tego wyniknie — wyskoczyła z tym nagle trochę mnie niepokojąc ponownie. 

— Uważasz, że złamię im serca? — zapytałam lękliwie. 

Nie uważam tak, ale obawiam się jak to będzie się dalej toczyć. — Zrobiło mi się przykro. I jak miałam się cieszyć, że im się podobałam? Uznałam, że lepiej jak pogadam z Luhanem, bo może on mi mógłby pomóc coś poukładać.   

— Wiesz co… Chcę jeszcze porozmawiać z Luhanem. Kończę pa. — Pospiesznie się rozłączyłam, bo nie potrafiłam z nią się dogadać tego dnia. Może coś ją ugryzło, bo zamiast pomocy czułam, że mnie karciła.  

Zadzwoniłam więc do niego od razu. 

Haloo? — odezwał się po kilku sygnałach Chińczyk. — Coś się dzieje? — Zaniepokoił się pewnie tak niespodziewanym połączeniem. 

— Mam dość już tego cyrku — zaczęłam tajemniczo. 

Jakiego cyrku? — zapytał, nie mając pewności o co mi chodziło. 

— Dzisiaj spotkaliśmy Baekhyuna i Chanyeola w sklepie. Baekhyun dał mi całusa. Niby nic takiego, tylko ja na niego wybuchłam tak jakby. Potem uciekłam sobie z kolegą do domu. Sumin mi przez telefon robiła wyrzuty i mówiła, że boi się, że ich zranię. Ja nie chcę ich ranić. Nie wiem co mam robić. — Chciałam szybko nakreślić mu sytuację, przez co mówiłam jak katarynka. Bardzo szybko. 

Posłuchaj, po pierwsze się uspokój. Nikt nie zmusza cię do podjęcia teraz decyzji. Zapomnij o tym co się dziś wydarzyło. Wiem, że to ciężka sprawa. Słyszę w tobie, że nie jesteś na nic gotowa. I to twoja sprawa. Oni nie wiedzą co ty czujesz. Skoro żaden z nich nie wzbudza w tobie uczuć na razie, to nie poradzisz nic na to. Serce nie sługa. Nie rozumiem zachowania Sumin. Sama strasznie traktowała Yifana zanim z nim była. — Poczułam się lepiej przez tą wypowiedź. On mnie doskonale rozumiał, co było pomocne. Miał rację. Ale to co powiedział o Krisie i Sumin, to mnie zaskoczyło nie mało. 

— Jak to? — zagadałam.  

Nigdy ci nie opowiadała o ich początkach? — zdziwił się. 

— Nic, a nic — odpowiedziałam szczerze. 

Na początku ich związku Kris był na każdym kroku zazdrosny. Ciężko mu się dziwić. Sumin skakała przy wszystkich chłopakach. Dawała buziaki i przytulała. Nie przyznawała się, że kogoś ma jak była podrywana. Tłumaczyła się wtedy, że nie wiedziała, czy na niej mu zależy i po prostu bała się angażować z nim. Fakt, że on jest tajemniczy nie zmienia tego, iż skoro zgodziła się z nim być, powinna trochę się ogarnąć. — Słychać było oburzenie w jego wypowiedzi. Widać było, że Sumin nie zachowywała się sama wcześniej rozważnie. 

— Nie pomyślałabym, że mogła się tak zachowywać. — Nie pasowało mi to do niej, bo teraz byli nierozłączni. 

Widzisz. Nie zwracaj uwagi na jej opinię. Ona sama nie wiedziała, czego chciała, chociaż podjęła decyzję. Ty jesteś lepsza, bo nie robisz niczego pochopnie. A na dodatek musisz pamiętać, że temu któremu najbardziej na tobie zależy nie będzie przeszkadzać twoje zachwianie i będzie chciał on twojego szczęścia, dlatego spokojnie zniesie wybór jaki podejmiesz ostatecznie i to będzie normalne. Ona może chce uniknąć by historia się powtórzyła z nieporozumieniami, jednak nie powinna tak tego robić. — Rozumiałam co on miał na myśli. Dobrze, że został moim przyjacielem, bo naprawdę dogadywałam się z nim. 

— Dzięki tobie czuję się zdecydowanie lepiej — przyznałam zgodnie z prawdą. 

Cieszy mnie to. Pamiętaj, że ze mną zawsze możesz pogadać — dodał, choć doskonale o tym wiedziałam. — Chłopacy mnie wołają, więc będę kończyć. Trzymaj się cieplutko — zakończył swoim milusim głosem. 

— Ty również — odpowiedziałam  jeszcze wdzięczna przed rozłączeniem się. 

***

Miałam nadzieję, że rano nastąpi lepszy dzień. Poszłam na uczelnie ponownie z Minzy. Rozmawiałyśmy dużo, ale żadna z nas nie chciała wspominać wcześniejszego dnia. Na miejscu jednak nie było za ciekawie. Sumin nie odzywała się cały dzień do mnie, a Sungyoon nie zjawił się na kursie i każda godzina była udręką dla mnie. Przerwa wcale mnie nie cieszyła. Chciałam ją spędzić sama na pustym korytarzu i nie tylko ja na to wpadłam. Jinki siadł obok mnie na ławce.

— Co się dzieje? Wydajesz się przygnębiona — zagadał do mnie, co mnie trochę zaskoczyło. Z drugiej strony potrzebowałam jakoś zabić czas. 

— I jestem, bo pokłóciłam się z Sumin, Sungyoona nie ma, dzień się dłuży — wyjaśniłam po krótce.  

— Tak być nie powinno. A o co wam poszło? — zapytał, a ja nie byłam pewna, co mu powiedzieć, nie zdradzając szczegółów. Nie ufałam mu całkowicie. 

— Nie rozumie tego co ja czuję. Długa historia — nakreśliłam mu to w ten sposób. 

— Ja też mam problem — zagaił i wiedziałam, że chciał o tym pogadać. 

— Jaki?

— Minzy. Chciałbym z nią być, lecz nie zasługuję na żadną dziewczynę. — To było takie oczywiste, że miałam ochotę się zaśmiać. 

— Coś czułam, że się coś święci. Myślę, że jak się postarasz to masz u niej szansę. Ona widzi, że się zmieniasz — przyznałam szczerze. W końcu często to sugerowała. 

— Tak uważasz? Przecież, ja zniszczyłem ci życie, a ty mnie pocieszać i radzisz — zdziwił się pozytywnie. 

— Nie zniszczyłeś. Zrobiłeś coś podłego, jednak starasz się zmienić i ja to doceniam — wyjaśniłam przyjaźnie. 

— Jesteś niesamowita. Przytuliłbym cię, nie wiem tylko czy mogę — zasugerował, a ja pomyślałam, że może to był dobry pomysł, by coś sprawdzić. 

— Przyjacielski delikatny uścisk może być — odpowiedziałam, czym go bardzo zaskoczyłam. 

Powoli zbliżył się do mnie i objął delikatnie, jakby bał się mnie skrzywdzić. Początkowo bałam się, że źle się poczuję w jego ramionach. Zrozumiałam na szczęście po chwili, że wszystko już było w porządku. Nie bałam się go. Może to był dobry początek przełamywania się? Dodatkowo znowu zauważyłam, że nie było kompletnie przy tym emocji takich, które czułam przy Baeku lub Yixingu. Czy to znaczyło, że podobali mi się obaj w jakimś stopniu? Miałam nadzieję, że tak nie było, bo wtedy musiałabym zdecydować, którego wolałam, a to wydawało się trudniejsze, niż wybranie między kimś do kogo się coś czuło, a do kogo nic. 











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz