środa, 30 marca 2016

BONUS DO 20 ROZDZIALU

Część specjalna. Specjalnie dla tych którzy mnie czytają. ^^

Rano w sobotę jak tylko wstałam, od razu zadzwonił mój telefon. To był Sungyoon. Odebrałam szybko z nadzieją, że odwoła swoje przyjście. 

Ratuj Amelia! Usłyszałam, co dobrze się zapowiadało.

— Co się dzieje? — zapytałam niepewnie. 

Nie wiem w co się ubrać! — Powstrzymałam się, by nie wybuchnąć na to śmiechem. 

— Wiesz, ja małą wagę przywiązuję do strojów. Ubieram to co wygodne po prostu. Nie wiem czy byłabym w stanie ci coś doradzić. — To była prawda, nie byłam dobrą doradczynią w tych tematach.

Ja uwielbiam twój styl. Jest taki naturalny. — Zaskoczyła mnie ta odpowiedź. 

— Nie wiedziałam, że mam jakiś styl. — Zachichotałam do tego. 

A ja jestem w kropce teraz — marudził. 

— Myślisz, że chłopcy będą zwracać uwagę jak się ubierzesz? — zasugerowałam, bo w sumie nikt nie patrzył na to tam. 

Masz rację. Spanikowałem. Dobrze. Więc ubiorę się jak na co dzień — odpowiedział już spokojniejszy. — To rozłączam się. Spotkamy się na skrzyżowaniu naszych ulic? —dodał na koniec.

— Jasne.

To do zobaczenia za chwilę. 

Ta rozmowa trochę rozluźniła mnie z rana. Zeszłam więc promienna na śniadanie, co zadowoliło chyba ojca. Po wyszykowaniu się zarzuciłam torbę na ramię, wzięłam jabłko z koszyka z owocami stojącymi w kuchni i podeszłam do taty siedzącego wtedy na kanapie przed telewizorem. Dałam całusa w policzek i pożegnałam się. 

Gdy doszłam do punktu w którym miałam spotkać się z Sungyoonem, jego jeszcze nie było. Czekałam więc…

Jak był spóźniony piętnaście minut zobaczyłam go biegnącego z daleka. Przy mnie stanął cały zdyszany. 

— Ty i spóźniony? A tak wypominasz Sumin każde spóźnienie na kursach — zauważyłam. 

— Wybacz, że musiałaś czekać. Jednak dziś wszystko się na mnie uwzięło. Nawet rodzice. Zrobili mi wywiad. Musiałem udawać, że idę na randkę, żeby dali mi święty spokój. Normalnie nie wychodzę na długo w weekendy — mówił szybkim tempem.

— Rozumiem. Wybaczam. Chodźmy więc. 

W drodze opowiadał mi inne nieszczęścia, które spotkały go, gdy szykował się do wyjścia. Trochę mnie to śmieszyło, bo wiedziałam, że wszystko spowodowane było jego niepotrzebnym stresem. W końcu Chanyeol będzie pewnie go unikać i zaledwie pozna kilku nowych kumpli. Ale był przy tym tak słodki, że nie chciałam tego burzyć. 

Gdy zapukaliśmy do drzwi, otworzył nam Baekhyun. 

— O jesteście — odrzekł uradowany, co zdziwiło mnie trochę. — Czekamy na was. 

— To miło — odparł Sungyoon. 

— Co powiecie na to, żeby iść do klubu wieczorem? — dodał. 

— Znowu? — zniesmaczyłam się tą propozycją.

— Widzisz, Tao sobie ubzdurał, że spodobał się jednej dziewczynie tam. Chce ją znowu spotkać. Wszyscy mówią, że ewidentnie ona patrzyła tylko na Jongdae. Każdy ma swoją wersję. Na dodatek są źli, że ostatnio ciebie nie było. Dlatego tym razem bez ciebie nie idą — wyjaśnił szczegółowo mi. 

— A co jeśli nie chcę? — Bo naprawdę nie miałam na to ochoty. 

— Twoje zdanie się nie liczy — skwitował to bezczelnie. 

Sungyoon przyglądał się sytuacji nie wiedząc chyba co miał ze sobą począć. 

— A ja też mam iść? — wtrącił niepewnie. 

— Oczywiście. Jesteś przyjacielem Sumin i Amelii, więc i naszym — zakomunikował Baek.  

— Kolegą Sumin i przyjacielem Amelii brzmi poprawniej — zaznaczył, co mnie nie zaskoczyło. Nie przepadał za nią. 

— O ktoś tu chyba nie lubi zadziornego charakteru Sumin? — zaśmiał się wokalista. 

— Dokładnie. — Uśmiechnął się do Baekhyuna po tych słowach. 

— Spokojnie nie powiem jej — dodał. 

— Ona o tym doskonale wie — powiedział machając ręką Sungyoon. 

— W takim razie, może lepiej powiedzieć tak: Spokojnie, nie powiem Krisowi. — Na to i ja zachichotałam. 

— A kto to Kris? Znaczy się wiem kim jest w zespole. Jednak co on ma do Sumin? — zdziwił się chłopak.

— Nie mówiłyście mu? — Baek też był w szoku. 

— Jakoś tak wyszło. — Zakłopotałam się, że nadal to była tajemnicą dla naszego przyjaciela. — Widzisz Sungyoon, Yifan to chłopak Sumin.

— Naprawdę? Niesamowite. Pewnie świetnie się dobrali — podsumował.  

Podążyliśmy później do salonu. Przedstawiłam publicznie Sungyoona, co go bardzo zestresowało. Wszyscy odpowiadali coś w stylu „Witaj. Miło cię poznać.”. 

Przez większość dnia Sungyoon nie opuszczał mnie nawet na krok. Chował się za mną. Chciał się wybić jakoś, stres na nic mu nie pozwalał. Namjun nie przyszła do dormu. Miała się dopiero zjawić na imprezie. Cieszyło to mnie, gdyż dzięki temu czułam się swobodnie, jak na początku wizyt w tym miejscu. Wszyscy zagadywali do Sungyoona, aby go rozkręcić. Jedynie Chanyeol skupił się na grze, pod pretekstem, że chce ją przejść całą. Domyślałam się, że chodziło o osobę, którą ze sobą przyprowadziłam. Raper starał się unikać konwersacji z nim. Gdy tylko ktoś go wołał, nawet się nie odwracał i odpowiadał wpatrzony w ekran. W pewnym momencie wstał i wyszedł z pokoju. Poprosiłam, żeby Sehun pogadał z Sungyoonem, a sama poszłam za Chanyeolem. 

Wszedł on do kuchni. Podreptałam także do tego pomieszczenia. Zerknął na mnie kątem oka i otworzył lodówkę udając, że coś w niej szuka. 

— Mogę cię o coś spytać? —rzuciłam do niego.

— Wal śmiało — odparł bez wahania. 

— Czy ty boisz się Sungyoona? 

Spojrzał na mnie swoimi wyłupiastymi oczami. Nie wiedział co odpowiedzieć. Czułam, że miałam rację. 

— Może trochę — mówił trochę nieśmiało. 

— To ci nowina! — zaśmiałam się, czym go zdezorientowałam. 

— On cię nie zje — próbowałam go uspokoić.  

— Niby wiem. A co jak zacznie ze mną flirtować?  Co ja mam wtedy zrobić? — dopytywał zestresowany. 

— Sungyoon? On prędzej schowa głowę w piasek. Spokojnie. On wie, że nie każdy to gej — wyjaśniłam zgodnie z prawdą. 

— Masz rację. Przesadzam, a mu też pewnie nie jest miło widzieć, jak go unikam. — Po tych słowach spuścił głowę w dół. 

— O to mi chodzi. Mógł to zauważyć. A i tak kiepsko sobie radzi z otwarciem się na kogokolwiek tutaj. Trzyma się tylko mnie — wytłumaczyłam. 

— W klubie może się rozkręci. Potańczy z jakimiś dziewczynami… — Chwilę się zawahał. — Czy wolałaby z chłopakami? 

Znowu się zaśmiałam z tego jak niezręcznie czuł się Chanyeol. Wiedziałam, że to kłopotliwa sytuacja dla obydwu chłopaków. Jednak bawiło mnie ich speszenie. Byli uroczy na swój sposób. 

***

Wysiedliśmy wszyscy z vanów. Większość szczęśliwa ze zbliżającej się rozrywki. Jedynie ja czułam się, jakbym znalazła się tam za karę. Nawet Sungyoon był zadowolony, gdyż coraz lepiej dogadywał się z Sehunem od rozmowy w salonie. 

Podbiegła nagle do nas Namjun, która prawdopodobnie już jakiś czas na nas czekała. Rzuciła się do przytulenia Yixinga. a ja przyglądałam się temu wmawiając sobie, że to tylko jednostronny uścisk. Lecz wiadome było, iż każde zbliżenie tej Koreanki do niego mnie bolało. Nie chciałam tego okazywać. Miałam zamiar pokazać, że świetnie się będę bawić. Postanowiłam zrobić to dla chłopaków, za to, że byli dla mnie tacy dobrzy. Ostatnio też myślałam, że będzie źle i rozkręciłam się. Tym razem miałam nadzieję na to samo. 

W środku światła oślepiały, a muzyka ogłuszała. Wszyscy ruszyli od razu na parkiet za wyjątkiem mnie. Usiadłam na kanapie zarezerwowanej dla nas. Zastanawiałam się co miałam robić. Nie chciałam pierwsza nikogo poprosić do tańca. W pewnym momencie dosiadł się do mnie Sungyoon wraz z Sehunem.

— Co to za siedzenie? Przyszliśmy się bawić chyba, co nie? — oburzył się maknae. 

— Ja po prostu… — próbowałam jakoś się wytłumaczyć, ale nie dawali mi dokończyć. 

— Żadnego tłumaczenia się. Idziesz z nami. Sungyoon, ty za jedną rączkę, ja za drugą i porywamy ją. Że też wszyscy idioci rzucili się do tańca nie patrząc kto zostaje  — burknął Sehun. 

Nie miałam oczywiście już nic do powiedzenia. Zostałam wciągnięta na parkiet i musiałam tańczyć między dwoma chłopakami. Nie spodziewałam się, że Sungyoon potrafił tak dobrze tańczyć. Gdy się wczułam mocno w rytm muzyki i rozluźniłam, ktoś wyciągnął mnie z tłumu. To była Namjun. Nie miałam pojęcia o co tym razem jej chodziło. 

— Co ty odwalasz?! — Starała się przekrzyczeć hałas Koreanka.

— Tańczę? Staram się bawić? — mówiłam to co faktycznie robiłam. 

— Z kim? — oburzała się nadal, a ja coraz bardziej się gubiłam. 

— Z Sehunem? I moim przyjacielem Sungyoonem. 

— Kto pozwolił ci się zbliżać do Sehuna? — rzuciła, zatykając mnie całkiem tym. 

— Ja mu nic nie robię. — Tego było za wiele dla mnie. O co tej dziewczynie chodziło? 

— On się tobą nie zainteresuje — prychnęła. 

— Ja przecież jedynie z nim tańczę. Nie chcę go podrywać. Ostatnio jak byłam tu tańczyłam z każdym, który był. Uważasz, że wtedy też ich wszystkich podrywałam? — Byłam zła za takie aluzje jakie ona snuła. 

— Ciebie wszyscy z nich lubią, więc nic dziwnego. Ja mam zaledwie Lay’a i Sehuna — marudziła. 

— I nie pozwolisz mi się z nim nawet zaprzyjaźnić? Gdybyś była milsza, też by cię polubili inni — mówiłam wtedy to co myślałam powoli.

— Nie prawda. Nie jestem tak ładna jak ty. — To mnie bardzo zaskoczyło, że miała takie zdanie o mnie. 

— Co ty gadasz? — Nie wierzyłam w to co słyszałam. Nigdy nie przypuszczałabym, że ktoś może zazdrościć mi czegokolwiek. 

— To co słyszysz. Nie zbliżaj się do Sehuna, bo się sparzysz. To akurat ostrzeżenie w dobrej wierze. A co do Lay’a. On już jest mój. Jasne? — Irytowało mnie to co mówiła. 

— Kim jesteś, że mam cię słuchać?! — krzyknęłam stanowczo. 

— Pożałujesz jeśli mnie olejesz. Wierz mi. Będziesz cierpie — groziła mi, a ja miałam ochotę jej coś wygarnąć, choć nie miałam za wiele pomysłów. 

— Ja tyle wycierpiałam, że nic mi nie straszne — skwitowałam. — Mimo to nie bój się. Od dziś nie wchodzę ci w drogę, tylko nie czepiaj się z kim się przyjaźnię. Dobrze? — Postanowiłam, że niech robi co chce. Jeżeli uda jej się poderwać Yixinga, to znaczyłoby, że nie łączyło nas nic silnego. 

— Nie do końca ci ufam. Jednak masz rację. Nie ma wojny. I dam ci radę. Bierz się za Baekhyuna, bo ktoś też ci go zwinie i będziesz płakać potem w samotności. — Nie podobało mi się, jak się do mnie odnosiła. Uczepiła się strasznie.

— Ja to dobrze wiem, co zrobię ze swoim życiem, nie musisz się wtrącać w moje sprawy. 

— Co tu się dzieje? – zapytał Suho, który pojawił się koło nas dość nagle. 

— Nic, nic — odrzekła potulnie Namjun. — Pochowałyśmy topór wojenny i wyjaśniłyśmy pewne nieścisłości. Prawda? — pytając spojrzała na mnie. 

— Tak — odpowiedziałam niechętnie, byleby mieć już spokój.  

— To świetnie. Bo chcę z tobą zatańczyć — rzekł lider do Koreanki. — A ciebie woła Baekhyun na parkiet. Idź, marsz się bawić. 

— Dobrze mamo — zażartowałam.  

— Ej! — oburzył się, ale ja go potem nie słyszałam dalej, bo pobiegłam do Baekhyuna. 

— Co się stało, że nie masz na mnie focha? — rzekłam bezpośrednio w stronę Koreańczyka, który miał wspaniały humor. 

— Przemyślałem to. Życie jest za krótkie na takie rzeczy. I nie potrafię się na ciebie gniewać — oznajmił, czym mnie ucieszył. 

Roztańczyliśmy się bardzo szybko. Nikt nam nie przerywał. W pewnym momencie ustanowiliśmy przerwę i poszliśmy do reszty siedzącej na kanapach. Wszyscy oprócz nas mieli drinki. Stwierdziłam, że może pomoże mi to nadal udawać dobry humor, jeśli się napiję. Poprosiłam więc także o jeden. 

Prawie nigdy nie piłam, bo widziałam jak często alkohol staczał ludzi. Pierwszy łyk przeszedł mi dość ciężko. Wzdrygnęło mnie z każdym kolejnym. Nikt na szczęście wtedy na mnie nie patrzył. Byli wszyscy zajęci rozmową. Wzięłam kolejnego twierdząc, że jeden mało pomógł. Upewniałam się co chwile, że nie byłam na pewno obserwowana. Zaczęło mi się powoli kręcić w głowie. Zrozumiałam, że za szybko to zrobiłam. Spróbowałam wstać, lecz zachwiałam się i złapał mnie Chanyeol. 

— Ostrożnie — powiedział. — Chyba nie potykasz się już o własne nogi? Za dużo szalejesz z moim przyjacielem, co? 

— Nieeee — mówiłam przeciągając nienaturalnie, dziwnie się czułam. 

— Czy ty piłaś? — zaskoczył się raper. 

— Troszkę. Nic mi nie jest — zapewniałam. 

— Ile wypiłaś? – Bez wahania rzekł Yixing, który wyrósł koło mnie i podtrzymywał, jakby bojąc się, że się przewrócę.

— Tajemnica. — Zaśmiałam się, lecz widząc miny innych uznałam, że nikomu innemu nie było do śmiechu. — Co wszyscy tak patrzycie? Idę na parkiet — dodałam i próbowałam odwrócić się w jego stronę. 

— Nie w takim stanie! — Próbował Lay mnie zatrzymać, a ostatecznie poszedł za mną na parkiet. 

Ja nagle stanęłam zamurowana na jego środku, patrząc w jeden z rogów sali, a to co tam widziałam bardzo mnie szokowało. Był to Kris całujący się z inną dziewczyną. 

— Ty potworze! — krzyczałam. Byłam jednak zbyt daleko by to usłyszał. Pobiegłam więc do niego, a za mną Yixing i Namjun, bo pojawiła się za nami.

— O matko! Trzeba to będzie powiedzieć Sumin. Co za drań! — Zaczęła się wkurzać Koreanka razem ze mna. 

— To na pewno da się jakoś wyjaśnić — tłumaczył go Lay, albo chcąc załagodzić sytuację, albo nie wierząc w to, że jego kolega mógł zdradzić Sumin. 

— Idę reszcie powiedzieć! — wykrzyczała Namjun i pobiegła z powrotem do nich. 

Ja jeszcze spojrzałam tam z Chińczykiem i zauważyliśmy dalej jak Kris odpychał dziewczynę od siebie i ewidentnie na nią krzyczał. Wkurzony szedł w naszą stronę. Lay złapał go za rękę. 

— Co się stało? — zapytał zaniepokojony. 

— Jakaś laska się przyssała. Nie wiem co to za jedna. Nie chciałem jej odpychać, żeby nie zrobić jej krzywdy, ledwo stała na nogach, ale wkurzyłem się. To jakaś psycholka. — Widać było, że naprawdę nie spodobała mu się ta sytuacja. 

Ulżyło mi, że nie zdradził mojej przyjaciółki. Natomiast co innego zaczęło mi ciążyć. Coś na żołądku i właśnie próbowało wyjść górą. Robiłam co mogłam, by powstrzymać się od wymiotowania. 

— Matko ona będzie rzygać. — Obrzydził się Kris zatykając nos. — Lay zrób coś! 

— Amelia choć do łazienki — odrzekł opanowanie. 

Chwiałam się, więc zaczął mnie mocno trzymać i pośpiesznie podążył ze mną do damskiej toalety. Nie zważał na to, iż przez to pełno dziewczyn wybiegło stamtąd z piskiem. Postawił mnie przed jednym z sedesów, a ja uklękłam przed nim i ulżyłam swojemu żołądkowi pospiesznie. Gdy skończyłam usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. 

— Amelia, co jest? Źle ci? — Martwił się o mnie, a mi było wstyd.

— Już lepiej, ale jestem ciamajdą — wyjąkałam.

— Nie jesteś. — Mówiąc to uśmiechnął się i dał mi kosmyk włosów za ucho, co wywołało przyjemne dreszcze. — Chodź. Wyjdziemy stąd. Wrócimy do dormu. 

— Zepsuję ci zabawę — odparłam niepewnie, bo tak naprawdę chciałam z nim wrócić. 

— Nieistotne. Teraz ważne, żebyś lepiej się poczuła — odparł spokojnie. 

Do łazienki wbiegł Baekhyn.

— Jakbyś nie zauważył to damski — zażartował w jego stronę Lay. 

— Bardzo śmieszne — odburknął chyba urażony tym. — Kris i Namjun powiedzieli mi, że z Amelią źle. Przybiegłem sprawdzić. — Jak zwykle też się mną przejmował. Było mi go szkoda. 

— Myślę, że odwiozę ja do dormu  — oznajmił mu Yixing. 

— Ja też chcę jechać — wtrącił Koreańczyk wciąż przejęty. 

— Dobrze to zbierajmy się. Pomożesz mi ją wziąć z drugiej strony? — zaproponował, a ja się dziwnie poczułam z tą myślą, że mieli mnie prowadzić. 

— Jasne — Przy tych słowach w podskokach pojawił się przy mnie siedzącej nadal na kafelkach. 

Gdy podnieśli mnie, ledwo stałam. Poczułam się bezpiecznie i w tamtym momencie urwał mi się film. 

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz