Nowy początek
Rozdział 14
Po śniadaniu, tak samo jak poprzedniego dnia, każdy zajmował się sobą. Baekhyun wściekał się na wygrywającego z nim Chanyeola. Ale dużo się przy tym śmiał, dużo więcej niż zazwyczaj. Coś może poprawiło jego humor. Odczuwałam co jakiś czas jego wzrok skierowany na mnie. Gdy ja odwróciłam się do niego to on udawał, że wcale się na mnie nie gapił. Trochę było to dla mnie krępujące.
Do salonu wbiegł nagle zadowolony Minseok z telefonem w ręce.
— Co masz taki zaciesz? — zapytał Kris i każdy go obserwował wyczekująco.
— Henry mnie odwiedzi. Dawno go nie widziałem tak dłużej, bo Super Junior ma ostatnio kupę roboty. Stęskniłem się za nim. Stąd ta radość — wyjaśnił, a mnie to zaskoczyło. Bardzo chciałam poznać Henry’ego.
W tamtym momencie telefon Xiumina zadzwonił.
— Co znowu chce Henry? — powiedział zdziwiony do siebie.
Odebrał. Wszyscy słyszeli tylko jak odpowiada. “Dobrze”, “Jasne” i po zakończonej rozmowie zwrócił się do wszystkich.
— Pytał, czy Kyuhyun też może przyjść, bo chce się zobaczyć z Amelią, póki ma czas. Niedługo znowu zaczną ciężką pracę. Widzę, że ktoś tu polubił mocno naszą dziewczynkę. — Mówiąc to wskazał mnie palcem i mrugnął do mnie jednym okiem.
Każdy obecny w salonie zwrócił wzrok na mnie, co wywołało rumieńce, bo poczułam piekące policzki. Znowu każdy dopisał sobie historię.
— Podoba ci się Kyuhyun? — zagaił Kris ciekawsko.
— Nie myślę o tym — szepnęłam zawstydzona.
— A co z Luhanem? Przecież on nie zniesie kosza — mówił tak poważnie, że mnie zaskakiwał. A przecież Lu twierdził, że to żarty?
— Jakim Luhanem? — wtrącił Jongdae oburzony.
— Widziałem, jak się macali.
Wszyscy spojrzeli w stronę Chińczyka, a ja miałam ochotę uciec z pomieszczenia. Baek nie był pewnie też zadowolony z tych słów. Mierzył dziwnym spojrzeniem Yifana.
— To nie tak! — krzyknął pośpiesznie Lu. — Ja ją zaledwie łaskotałem.
— Czemu nic mi nie mówiłeś, że podoba ci się ona? — wyskoczył z tym pytaniem Sehun.
— To nie mi się ona podoba. Ja jestem jedynie przyjacielem — tłumaczył już lekko poirytowany.
— On mówi prawdę. — zarzuciła Sumin. — Kris, ty jak coś wymyślisz. Luhan się przyjaźni z Amelią. Dajcie im spokój. — Wybroniła nas, bo w końcu ona znała sytuację.
— Luhan powiedział: To nie mi się podoba. Czyli podoba się komuś innemu? — Wywnioskował niepotrzebnie Jongin. A ja miałam nadzieję na koniec tej rozmowy.
— Nie drążmy tematu. Bo zawstydzicie Amelię tak, że ucieknie stąd zaraz — denerwowała się na nich moja przyjaciółka.
— My jesteśmy ciekawi — dodał Kris.
— Ty lepiej siedź cicho dzisiaj. To nie twoja sprawa nawet — zbeształa swojego partnera.
— Czy ty mi rozkazujesz? — Sprawiał wrażenie złego na nią.
— Ja sprowadzam cię po prostu do porządku.
Chiński lider tylko prychnął. Reszta wróciła do swoich zajęć. Ja rozmyślałam o tym, co wydarzyło się przed chwilką. Co jeżeli wyjdzie na jaw, co czuje Baekhyun i Lay? I tak kilka osób wiedziała, mimo to, wolałabym, żeby reszta nie wiedziała. Bałam się, że ktoś mnie skrytykuje za to jak ich traktuję, czy będę obserwowana na każdym kroku i każdy będzie czekał na moją decyzję. Martwiła mnie taka presja.
Za jakiś czas zadzwonił dzwonek do drzwi. Xiumin wpuścił gości. W salonie w podskokach pojawił się Henry.
— Witaj! — krzyknął, przybijając piątkę z Krisem. Po czym przywitał się z Sumin i z resztą, a na końcu podszedł do mnie. — O i sławna Amelia, tak?
— Jak to sławna? — Zdziwił mnie tym stwierdzeniem.
— Chodzi oto, że z tobą nam Kyuhyun znikał? I o tobie tyle nawija. – Zaśmiał się.
Dostał po tych słowach gazetą od tyłu od Kyuhyuna, który właśnie za nim stanął.
— Przestań gadać głupoty. — Po tym przytulił mnie na przywitanie. — Przepraszam, że się wprosiłem. Chcę po prostu skorzystać z wolnego czasu póki mogę — wyjaśnił, a ja posłałam mu uśmiech.
— Mnie to wcale nie przeszkadza. Cieszę się, że cię widzę. — To była prawda.
— Skąd wziąłeś tą gazetę? — wtrącił się Henry.
— Minseok ją trzymał to mu zabrałem — powiedział to tak, jakby to było czymś naturalnym.
— Zdrajca… — rzekł oburzony, masując swój tył głowy i odchodząc od nas.
Następnie rozmawiałam z Kyuhyunem długi czas. Nikt nam nie przerywał i nie dołączał. Tylko widziałam, że Baekhyun starał się słuchać uważnie. Robiło mi się go żal, że tak się angażował.
— Wiesz co? Spędzimy razem popołudnie? Gdzieś wyskoczymy? — zaproponował Kyuhyun dość nagle. Ucieszyłam się i martwiłam równocześnie. Lecz nie mogłam zrezygnować z rzeczy, które chciałam robić, by nie krzywdzić Baeka. Ja wiedziałam, że też mnie nie łączyło nic z Kyu, więc po co miałam się wycofywać?
— Myślę, że możemy — odparłam unosząc kąciki ust, co często przy nim mi się zdarzało.
— Chłopcy! — krzyknął Kyuhyun. — Czy ktoś będzie miał coś przeciwko, jak porwę wam Amelię?
Nikt się nie odezwał, wszyscy wzruszyli ramionami. Uznaliśmy to jednoznaczny odzew.
— Myślę, że jeżeli ona chce to nie mamy nawet nic do gadania — podsumował Yifan, puszczając do mnie oko i ruszając ustami jakby chciał powiedzieć: „Bierz go”. Zdenerwowało mnie to trochę. Za to cieszył mnie fakt popołudnia z Kyuhyunem i to na tym postanowiłam się skupić.
— To ustalone. Myślę, że możemy iść na herbatkę, bo otwarto ostatnio fajne miejsce — zasugerował ochoczo. Lubiłam herbaty.
Przytaknęłam, a w tym samym momencie wystraszyłam się dźwięku uderzającego joysticka o ziemię. To był Baekhyun. Rzucił nim i wyszedł z pokoju. Zmartwiło to mnie. Domyśliłam się, że to przez to, że wychodziłam z Kyuhyunem.
— Co jest Baekhyun? Przecież wygrywałeś! — krzyczał za nim Sehun.
Nie mogłam nic zrobić. Nie chciałam biec za Baekiem, by inni nie zorientowali się, że chodziło o mnie i on musiał też pojąć, że z nim nie byłam, więc nie miał prawa tak się wyładowywać przez moje kontakty z innymi.
***
W herbaciarni wzrok często uciekał mi gdzieś na ścianę i zamyślałam się.
— Jesteś jakaś rozkojarzona. — Zauważył Kyuhyun.
— Widziałeś może jak Baekhyun się zachował przed naszym wyjściem? — Postanowiłam mu nakreślić moje rozterki.
— Nie umie przegrywać? To cię martwi? — uśmiechnął się, a ja żałowałam, że to nie o to chodziło.
— To nie było spowodowane przegraną — wyjaśniłam pospiesznie. — Ja mu się podobam i chyba jest zazdrosny przez nasze spotkanie.
— Oh… — Zatkało go i wytrzeszczył oczy. — Powiedz mi w takim razie. Kim ja dla ciebie jestem? Pytam o twoje uczucia — dodał po chwili. Był bezpośredni.
— Ja sama nie wiem. Nie zastanawiałam się — skłamałam w sumie. Przecież codziennie myślałam w tym temacie.
— Przemyśl to. I spotkamy się jak będziesz wiedzieć. Dobrze? I nie stresuj się — mówił przyjaznym tonem.
— A co ty myślisz o mnie? — To bardziej mnie nurtowało.
— Ja nic nie powiem, bo chcę żebyś była szczera ze mną. Jeśli nie będziesz wiedziała co ja myślę, prędzej powiesz prawdę. — Może i miał rację, gdyby wyznał mi uczucia, nie wiedziałabym już co robić. Gdy powiedziałby, że chce tylko przyjaźni, a mi by się podobał, pewnie bym mu tego nie wyznała.
— Postaram się pomyśleć o tym — odparłam szczerze.
Odwiózł mnie jeszcze na chwilę do dormu, bo miałam tam swoje rzeczy. Przytuliliśmy się na pożegnanie. Drzwi otworzył mi Luhan.
— I jak było? — zapytał, a mi głupio było coś mu zdradzić.
— Dziwnie. — Jedynie to byłam w stanie z siebie wydusić.
— Czemu? — zaniepokoił się.
— Nie chcę teraz o tym rozmawiać. Zaraz tata będzie po mnie — powiedziałam od niechcenia. Za szybko zleciał mi ten czas.
— A mogłabyś zajrzeć do Baekhyuna? Obraził się na świat. Wkurza mnie tym zachowaniem, jednak jak tam pójdziesz to może mu przejdzie — zaproponował, a mnie trochę zdziwił, że to on to powiedział.
Przytaknęłam i poszłam tak, jak Chińczyk prosił.
— Baekhyun? — zawołałam pod drzwiami jego pokoju. — Mogę na chwilkę?
— Jasne — odpowiedział szybko.
Weszłam. Siedział na łóżku. Dosiadłam się obok niego, choć trochę było to krępujące, ale nie miał tam żadnego krzesła.
— Coś się stało? — zapytał troszkę zaskoczony.
— Chcę pogadać — oznajmiłam.
— Nie przejmuj się mną. Poniosło mnie. Przecież wiem, że ty na razie nie myślisz o chłopakach. — Jakoś nie przekonało mnie to.
— A co jeśli będę chciała być z Kyuhyunem? — wystrzeliłam.
— Jak to? Zapytał cię o to? — Zrobiło mi się przykro jak widziałam, jak na mnie patrzył. Co ja miałam z nim począć?
— Bardziej o to czy coś do niego czuję, prosił bym o tym pomyślała i mu powiedziała — sprostowałam.
— A czujesz? — mówił coraz bardziej przejęty.
— Nie wiem. Chyba nie, niestety nie mam pewności. Dlatego muszę pomyśleć. Nie wiem, czy spytał tak, bo chce ze mną być, czy tylko wiedzieć. — A bardzo mnie to nurtowało.
— Na pewno chce być z tobą. Nie zdziwiłbym się. To wychodzi na to, że pójdę w odstawkę. Jesteś śliczna, mądra, przesłodka. On na pewno też lubi takie dziewczyny. A ty widać, jak przy nim się rumienisz i zawstydzasz się, gdy ktoś o niego pyta, lecz nie zaprzeczasz niczemu.
Zamurowało mnie. Tyle komplementów na raz nie słyszałam od dawna. Czułam przyjemne ciepło, gdy to mówił. To sprawiało, że chciałam ciągnąć temat, nie zamierzałam wyjść co w sumie było do mnie niepodobne. Podobało mi się to. Dlaczego?
— Naprawdę uważasz, że taka jestem? — Baekhyun nawet na mnie nie patrzył, więc nie zauważył, jak zrobiłam się czerwona. Dopiero po chwili w ciszy spojrzał i uśmiechnął się, więc chwyciłam się za policzki odruchowo, jakby chcąc je zasłonić. Było za późno.
— A jednak jesteś teraz też różowa. — Zaśmiał się, a ja nie wiedziałam co mu miałam powiedzieć. — Wyglądasz tak przezabawnie.
— Amelia!!! — Usłyszeliśmy krzyk Sumin, który nas wytrącił z tego dziwnego stanu.
— Trzeba iść — szepnęłam, bo głos mi gdzieś ugrzązł.
Wstawałam już i wychodziłam. Baekhyun złapał mnie za rękę i zatrzymał.
— Przemyśl to bardzo dokładnie, żebyś niczego nie żałowała. I myśl przede wszystkim o sobie. Nami się nie przejmuj. To ty musisz być szczęśliwa. — To zdanie dodało mi otuchy.
Uśmiechnęłam się na pożegnanie i wyszłam z pokoju. Poczułam wtedy, że wiedziałam co czuję. Tylko teraz musiałam umówić się z Kyuhyunem. Słowa Baekhyuna oświeciły mnie. Podjęłam decyzję. Niestety był czas wracać do domu i postanowiłam potem zadzwonić do Kyuhyuna.
Jak myślałam tak zrobiłam. Ugadałam się z nim by przyjechał pod uczelnię w poniedziałek. Chciałam, z nim tego dnia wejść do mnie do domu, żeby pogadać. Taty miało nie być wtedy w domu. Kyuhyun się zgodził, bo wtedy nie miał planów.
***
Poniedziałek okazał się słonecznym dniem. Tak więc na przerwie z chęcią Sumin, Sungyoon i ja poszliśmy na dach. Dużo się przy tym śmialiśmy. Nagle ktoś jeszcze wszedł jedynym wejściem. To był Jinki. Cała trójka spojrzała na niego.
— Ja nie wiedziałem, że tu jesteście. Od jakiegoś czasu tu jadałem i no wiecie… Mogę się przyłączyć, czy mam szukać sobie innego miejsca? — Ostatnio widać było, że unikał tłumów, bo wszędzie był wytykany.
— Idź i nie wracaj — rzuciła Sumin, na co on z automatu spuścił głowę w dół.
— Nie — wtrąciłam. — Skoro normalnie tu je, to czemu go wyrzucamy stąd? — Nie potrafiłam milczeć po tym jak obronił Minzy. Już się go nawet nie bałam.
— Jesteś pewna? — zapytał Sungyoon, a ja na to przytaknęłam.
— Dziękuję — dodał uśmiechnięty Jinki.
Nawijałam Sungyoonwi razem z Sumin dużo o EXO. On z ciekawością słuchał. W końcu sam z chęcią powiedziałby, który z nich mu się podoba, bo Sumin też znała jego tajemnicę. Lecz nie chciał się odzywać w tej sprawie przy JJ’u. Gdy zapadła cisza, Jinki wykorzystał to i wtrącił się.
— Widzieliście dziś Minzy? — Wyglądał na przejętego, co mnie zmartwiło.
— Nie — odparłam niepewnie.
— Nie wiem, czy jest dzisiaj. Wczoraj zadzwoniła do mnie smutna. Nie chciała powiedzieć dlaczego, tylko pogadać. A dziś jej nie widzę i nie wiem, czy nie przyszła czy jak. Jakbyś ją widziała, to może z nią pogadaj? — zwrócił się do mnie. — Może tobie coś powie? — On naprawdę się o nią martwił, a ona do niego dzwoniła w smutku? Co tu się działo?
— Postaram się pomóc — obiecałam, bo Minzy była mi także bliska.
Byłam ciekawa o co chodziło Koreańczykowi. Chciał jedynie naprawić swoje błędy, czy między nimi kroiło się powoli coś większego? Przecież chwilę temu byli wrogami.
Po zakończonych zajęciach zobaczyłam Minzy idącą korytarzem, więc pobiegłam do niej szybko.
— Minzy! — krzyknęłam, łapiąc ją za ramię.
— Co się stało? — Wystraszyła się i odwróciła do mnie.
— To ty mi powiedz — odparłam.
— Co mam powiedzieć? — zdziwiła się.
— Byłaś wczoraj smutna? Podobno dzwoniłaś do Jinkiego, a dziś cię nie widział i martwił się — wyjaśniłam jej, a ona miała coraz szerzej otwarte oczy. — Nie chciałaś mu powiedzieć co zasmuciło cię, więc poprosił, abym coś ja wyciągnęła.
— Naprawdę? — Nie dowierzała tym słowom. — Ja nie chciałam mu powiedzieć, żeby nie wyjść na głupią. Kanarek mi zdechł i było mi smutno. Tylko on mnie słuchał w domu. Musiałam z kimś pogadać. Ale teraz wszystko jest dobrze — odpowiedziała niepewnie.
— Rozumiem. — Zaśmiałam się niespodziewanie. — Przepraszam, śmieszy mnie trochę to jak Jinki był smutny i poważny jak to mówił.
— Chciałabym to zobaczyć. — Ona także zachichotała. — Dziwnie się ostatnio zachowuje — dodała.
— Ty też. Zadzwoniłaś do niego akurat. — Zauważyłam, a ona pewnie kombinowała jak wybrnąć z tego.
— Nie chciałam wam przeszkadzać. W końcu macie wspaniałe zajęcia na weekend. Wracamy razem? — Pospiesznie zmieniła temat. Jakie to było przewidywalne.
— Niestety czeka na mnie Kyuhyun — oznajmiłam, na co ona wybuchnęła znowu śmiechem.
— Niestety? Żartujesz? — Faktycznie dziwne, że tak to powiedziałam. — Dobra leć, bo pewnie biedak czeka. Ja poczekam za to na kogoś innego. — Pomyślałam zaraz, czy czasem nie na Jinkiego.
Wybiegłam przed budynek. Samochód już stał, a przed nim Kyuhyun. Musiał się oczywiście przebrać, by nikt go nie rozpoznał. Przytuliłam go bez wahania na przywitanie i wsiedliśmy do środka.
W samochodzie opowiedziałam mu o uczelni, by jeszcze nie poruszać tematu. Potem dojechaliśmy do mojego domu. Weszliśmy do środka i jak zostawiliśmy buty w przedpokoju, pociągnęłam Kyuhyuna za rękę do kuchni. Wskazałam mu krzesło i usiadłam obok niego.
— To teraz poważnie porozmawiamy — dodałam specjalnie poważnie, by nadać charakteru rozmowie.
Kyuhyun powoli usiadł we wskazanym miejscu, widziałam, że czuł się niepewnie. Mimo to po chwili na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech i oczekująco spojrzał na mnie. Ja natomiast próbowałam poskładać słowa w myślach tak, żeby wszystko zabrzmiało rozsądnie.
— Otóż… Jak się domyślać chcę nawiązać do twojego pytania — odparłam dość szybko, by mieć to za niedługo z głowy.
— Słucham cię uważnie.
Jego wzrok lekko mnie rozpraszał. Bałam się na jaki się zmieni, gdy już mu powiem to co chciałam.
— Widzisz, ja bardzo szybko zdążyłam cię polubić. Jednak nic więcej. — Miałam nadzieję, że to było zrozumiałe.
Jego pozycja pozostała niezmienna, co zdziwiło mnie trochę. Wcale go to nie wzruszyło, a po tym jak zadał to pytanie, myślałam, że chce ze mną być.
— Wiesz, podobam się też dwóm chłopakom w EXO. Uwielbiam ich. Jak i całą resztę. Nie chcę nikogo z nich skrzywdzić. Dlatego obiecałam sobie, że dopóki nie będę pewna swoich uczuć do kogokolwiek, to nie podejmę żadnej decyzji. — Opisałam mu pokrótce sytuację.
— Rozumiem, choć nie do końca. Ty myślałaś, że chcę z tobą być? — dopytał zaskoczony, czym mnie trochę też zdziwił.
— Zapytałeś co czuję, bo nie wiedziałeś, czy możesz na coś liczyć? Prawda? Czy źle to odebrałam? — Niezręcznie mi się zrobiło.
W tym momencie wybuchł śmiechem, a to jeszcze bardziej było dla mnie zagadkowe.
— Troszkę źle. Zapytałem, ponieważ bałem się, że zadurzyłaś się we mnie. Zostawiłaś nawet w niedziele chłopaków dla spotkania ze mną. Uświadomiłem sobie potem, że możesz inaczej interpretować moje zachowania. Nie chciałem, żebyś się we mnie zakochała. Ja po prostu mocno cię polubiłem, prędzej jak siostrzyczkę, czy coś w tym stylu, lecz gdybyś coś poczuła, byłem gotowy postarać się odwzajemnić twoje uczucia. Jednak jeśli sprawy się tak mają, lepiej niech tak pozostanie.
Odetchnęłam. To była dobra wiadomość. Jedna osoba mniej, którą myślałam, że musiałam zranić. Na szczęście wszystko było jasne.
— Ulżyło mi bardzo — oznajmiłam mu.
— Mnie również. To co? Przyjaźń? — Mówiąc to wyciągnął do mnie rękę, bym ją chwyciła na potwierdzenie, co pospiesznie zrobiłam bez wahania. Też czułam, że Kyuhyun był jak starszy brat dla mnie.
— Oczywiście — odparłam przepełniona radością.
Bałam się wcześniej tej rozmowy. Myślałam, jak wszystko powiedzieć, żeby nie urazić Kyuhyuna. A tu się okazało, że niepotrzebnie się nakręcałam. Na dodatek wiedziałam już, że mam kolejnego wspaniałego przyjaciela. Z tych przemyśleń wyrwał mnie Kyuhyun pytaniem.
— Z ciekawości zapytam. Komu drugiemu z EXO się podobasz? — zagadał, a ja się zawstydziłam tego pytania. — Baekhyuna się nie wyprzesz. Ta scena zazdrości w niedzielę, wiele udowodniła. — Zaśmiał się lekko. — A drugi?
— Nie wiem czy chcę to mówić, jest mi z tym niezręcznie — odparłam cicho.
— Skoro nie chcesz powiedzieć, to nie będę cię zmuszać i muszę zmykać. Jak coś zawsze możesz ze mną o nich rozmawiać. A teraz praca czeka — podsumował.
Podziękowaliśmy sobie wzajemnie za szczerość i przytuliliśmy się do siebie na pożegnanie. Uwielbiałam się przytulać. Ostatnimi czasy miałam wiele okazji do tego i to mi się coraz bardziej podobało. Jednak czułam pewną różnicę, bo przytulona do Yixinga, czy Baeka czułam coś innego, a robiąc to z Kyuhyunem, było to bardziej naturalne dla mnie.
Odprowadziłam go do wyjścia. Przed domem chwilę postałam i pomachałam jeszcze jak odjeżdżał. Później weszłam z powrotem do mieszkania i postanowiłam zadzwonić do Sumin wszystko jej opowiedzieć. Leżąc na łóżku w pokoju tak też zrobiłam. Opowiedziałam jej o gafie, którą popełniłam i tym jak mi ulżyło. Uzgodniłyśmy, że porozmawiamy więcej na drugi dzień na uczelni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz