niedziela, 13 marca 2016

Rozdział 15

Nowy początek

Rozdział 15


*Bonusowa scena w trzeciej osobie*


Baekhyun wstał przerażony w środku nocy. Śniło mu się, że Amelia jest dziewczyną Kyuhyuna. Strasznie się poczuł z myślą, że to może był nie tylko sen. Nie wiedział, jak ma to znieść. Strasznie mu zależało na niej. A z drugiej strony obiecał, że będzie gotowy jeśli ona wybierze kogoś innego. Mimo to, było mu smutno. Wiedział, że nie da rady zasnąć. Nie miał pojęcia co miał ze sobą zrobić. Nie chciał dłużej siedzieć w ciemnym pokoju, więc wyszedł po cichutku, by nie zbudzić Chanyeola. 

Gdy przechodził między pokojami natknął się na Yixinga, więc postanowił z nim porozmawiać. 

— Też nie możesz spać? — Jednak to Chińczyk zadał pytanie pierwszy. 

— Tak jakby, koszmar mi się przyśnił i już nie potrafię z powrotem zasnąć — wyjaśnił mu Baek, choć wiedział, że przesadzał z nazewnictwem w tym momencie. 

— Ja za to sam nie wiem czemu nie umiem. — Lay miał podkrążone oczy, co wskazywało na zmęczenie fizyczne, a też miał jakieś rozterki, które nie dawały mu spokoju.  

Udali się razem do kuchni. Yixing zajrzał do lodówki automatycznie i rzucił do Baekhyuna.

— Może coś chcesz zjeść? Zrobię dla nas obu — zaproponował przyjaźnie.  

— Z chęcią — odpowiedział Koreańczyk ochoczo. Co jak co, ale jedzeniem nigdy nie gardził. 

— To opowiadaj w między czasie, co ci się takiego strasznego śniło. 

Baekhyun nie chciał opowiadać tego właśnie jemu. Był prawie pewien, że on też coś czuje do Amelii. Nie mógł się przed nim zdradzić. Z drugiej strony prawie każdy wiedział o jego uczuciach, bo się strasznie nie krył z tym i pewnie to nie było tajemnicą. Mimo to, nie wyobrażał sobie tej rozmowy z nim, lecz czuł, że jakimś cudem ona za chwilę nastąpi. 

— Taka jedna głupota.

— Nie chcesz mi powiedzieć? – zdziwił się Yixing przyzwyczajony do wylewności kolegi. 

— To trochę wstydliwe — mruczał pod nosem Baek. 

— Tyle razem przeszliśmy, a ty się wstydzisz mnie? — zaśmiał się. Sam nie wiedział, czemu nie dawał za wygraną. Czuł, że ten temat też go dotyczy i go to ciekawiło. 

— Tu chodzi o Amelię. — I wtedy wiedział, że się nie mylił. A skoro on hamował się z nim o tym rozmawiać, musiał wiedzieć i o jego uczuciach. 

— Śniło ci się, że stała jej się krzywda? — zmartwił się, bo dla niego to także byłby koszmar. 

— Nie, jednak powiedz mi najpierw, co ty do niej czujesz? — Czuł, że musiał już o tym pogadać, skoro nie dało się uciec. 

— Ja pierwszy zapytałem — oburzył się Lay, nie chciał jeszcze mówić o tym wprost. 

— Nie wiem czy ci mogę powiedzieć, jeżeli coś do niej czujesz — jęknął Baek, bo nie chciał niezręcznej sytuacji. Dodatkowo go to ciekawiło, czy się mylił, czy nie. 

— Nawet jeśli, to nie będę wam wchodził w drogę. — Chińczyk chciał go uspokoić jakby, jednocześnie sam wściekając się na siebie za to co powiedział. 

— Nam? — zaskoczył się, bo czemu niby chciał się wycofywać? Mieli równe szanse chyba? On by nie potrafił tak zrobić. 

— Macie się ku sobie. Jesteśmy przyjaciółmi, nie chcę się z tobą o nic sprzeczać, a ona jest delikatną dziewczyną  i może ją przerosnąć dwóch mężczyzn starających się o nią. Nie zamierzam prowadzić żadnej walki o nią. — Naprawdę ciężko Baekowi było uwierzyć, że jego kolega myślał więcej o wszystkich wokół tylko nie o sobie. 

— Co ty wygadujesz? — burknął. — Nie rozumiem nic z tego. Dlaczego to robisz? Nie możesz tak się zachowywać. Poddanie się to ostatnia rzecz jaka powinna ci przyjść do głowy. Amelia potrzebuje chłopaka, który ją wesprze, będzie ją uszczęśliwiał i to ona wybierze, który z nas nim będzie. Zasługuje na wybranie tego, kto będzie jej bliższy. Choć uważam, że jesteśmy na straconej pozycji, nie powinniśmy się poddawać nim nie podejmie decyzji. — Baek starał się o szczerość. Był delikatny, łatwo było go zranić kobiecie, a nie chciał i tak litości. 

— Co masz na myśli przez straconą pozycję? — zagadał Yixing. 

— Myślę, że ona wybierze Kyuhyuna. Widać, że się bardzo zbliżyli do siebie — powiedział to już smutnym tonem, bo był powoli coraz bardziej przekonany do swojej racji. 

— Nie zauważyłem — odparł wzruszając ramionami. Uważał, że Koreańczyk się mylił. 

— Bo ty nic nigdy nie widzisz — prychnął.

— A powiesz mi co było w tym koszmarze? — dodał Lay. 

— Właśnie Amelia i Kyuhyun szczęśliwi razem, a ja musiałem na to patrzeć i źle się z tym czułem. Było mi przykro i czułem jak łamało mi to serce. — Mówiąc to czuł się podle, że go to przygnębiło. 

— Chcemy przecież jej szczęścia. Jednak spokojnie. To sen. Nie słyszałeś, że sny interpretuje się na odwrót? Na przykład jak ktoś umiera w twoim śnie, to ma znaczyć, że będzie żył długo. — W takiej chwili go pocieszał. Jak on potrafił zachować taki spokój? Przez chwilę nawet pomyślał, że to on najlepiej się nadaje dla Amelii i znowu go to zakuło. 

— Może masz rację. Obiecasz mi coś? — Postanowił coś ustalić z nim. Chińczyk spojrzał wyczekująco. — Jeżeli ona z nim nie będzie, to oboje postaramy się ją uszczęśliwić. Nie będziemy się poddawać, dopóki ona nie zdecyduje się na któregoś z nas — zaproponował, wierząc, że tak powinno być, by sumienie nie gryzło go. 

— Sam nie wiem.

— Ogarnij się. — Jak on go zaczynał irytować swoją postawą i jednocześnie mu imponował. — Nie jestem dzieckiem, któremu trzeba ustąpić. Jesteśmy kumplami. Ja za to obiecam, że będę was wspierać, jeżeli wybierze ciebie. 

— Dobrze — przytaknął ostatecznie Lay, bo w sumie coś w jego wypowiedziach miało sens. On chciał się wycofać, a przecież mogli pokojowo to wszystko załatwiać i po co była ta szopka, skoro było wiadome co czuli. 

W dalszym ciągu już milczeli, bo oboje rozmyślali o niej. Oboje za nią tęsknili, martwili się o nią i zastanawiali co łączyło ją z Kyunhyunem. Baek myślał swoje, a Lay jakoś nie widział między nimi uczucia. Sądził, że przyjaciel coś źle odebrał i Amelia tylko przyjaźniła się z tamtym. Niestety nie miał pojęcia, że miał rację. 


*pov Amelii*


Na uczelni panowało zamieszanie z powodu ważnych testów z wiedzy poznawanej na kursach. Bardzo chciałam mieć dobre wyniki. Na przerwach powtarzałam materiał z Sungyoonem. Wtedy podszedł do nas Jinki.

— Nie ma Minzy dzisiaj. Co się z nią dzieje? — zarzucił od razu, bez przywitania się nawet. Dziwiło mnie ponownie jego zachowanie i bawiło. 

— Nic takiego. Wczoraj było z nią dobrze — zapewniałam go. — Może jest przeziębiona? — zasugerowałam, niestety nie przekonałam go tym.  

— Powiedziała ci o co chodziło z tym telefonem? — panikował nadal.  

— Tak. O kanarka — skwitowałam, a on otworzył szeroko usta ze zdziwienia. 

— Naprawdę? — zdziwił się. — A brzmiała na taką przejętą.  

— Spokojnie. Nic jej nie ma najpewniej. — Uśmiechnęłam się w jego stronę mówiąc to. — Ja bardzo cię przepraszam, ale mam zaraz testy. Muszę jeszcze powtórzyć parę rzeczy — wyjaśniłam mu. 

— Trzeba było od razu mówić, nie zawracałbym ci głowy. Już uciekam. 

Jak tylko powiedział to, odwrócił się i pobiegł gdzieś. Miałam wrażenie, że świat stanął do góry nogami. Coraz łatwiej z  nim rozmawiałam, on nie zachowywał się od jakiegoś czasu jak Jinki, który mnie skrzywdził. 

— Dziwi cię też to, że on w kółko wypytuje o Minzy? – wtrąciła Sumin, jak zniknął. 

— Nawet zdaje mi się, że on może coś do niej czuć — wyznałam szczerze, bo takie właśnie były moje podejrzenia. 

— Możesz mieć rację. Mimo wszystko, zaskakuje to mnie. Co się z nim stało nagle? — Byłyśmy tym zaciekawione. 

— Mieliśmy się uczyć — oburzył się Sungyoon. — Tobie Sumin szczególnie to się przyda, bo masz słabe wyniki zazwyczaj i często cię nie było. 

— Pilnuj swojego nosa — odpysknęła. Oni lubili się sprzeczać ze sobą i wyglądali przy tym dość zabawnie. Uwielbiałam spędzać czas z tą dwójką razem. 


***


Testy wydawały się nawet łatwe. Choć nie byłam pewna niektórych zadań, miałam nadzieję, że dobrze sobie poradziłam. Jednak Sumin nie wyglądała na zadowoloną ze swoich wyników. Widać to było chociażby po jej minie. Dla odmiany Sungyoon wychodził z sali dumny z siebie. 

— Pryszcz — rzekł wiedząc, że zdenerwuje tym koleżankę. Znowu zaczynali. 

— Jak dla kogo. Kto wymyślił naukę? Moja głowa paruje. Dobrze, że dziś już możemy iść do domów, bo nie wytrzymałabym tu dłużej — marudziła głośno Koreanka. 

— Ważne, że po wszystkim — uznałam. — To co, idziemy do domu? 

— Ja bym wolała odreagować zakupami. Co ty na to? — zaproponowała, a ja postanowiłam, że mogę jej potowarzyszyć, by ją trochę pocieszyć po wszystkim. Potrzebowała tego. 

— Teoretycznie mogę się wybrać — odparłam. 

— Hurra! — wykrzyknęła prosto w moje ucho — A ty Sungyoon? — Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam, bo nie chciałam by się dalej sprzeczali, lecz uznałam, że temat nauki zamknięty, więc nie powinni.  

— A to nie kobiecy wypad? — upewniał się czy będzie pewnie chciany przez nas obie. 

— Nikt tak tego nie określił — przyznała Sumin przyjaźnie, co mnie ucieszyło. 

— Myślałem, że mnie nie lubisz — wystrzelił jej wprost. 

— Zdawało ci się. Przyjaciele Amelii, to moi przyjaciele. — Uśmiechnęła się do niego i chwyciła go pod rękę. 

W mojej kieszeni zabrzmiał za to dzwonek w telefonie. Miałam włączony dźwięk. Dobrze, że wcześniej nie dzwonił podczas testu. A jak powinnam patrzeć na telefon to zapominałam włączać dźwięki. Spojrzałam na wyświetlacz. Była to Minzy. Ciekawa byłam co mogła chcieć, więc od razu odebrałam. 

— Witaj — zaczęłam. 

Hej hej. Jak wam poszły testy? — zagadała do mnie. 

— Nawet dobrze. — Po czym spojrzałam na Sumin, która uważała w końcu coś innego i dodałam, by jej przykro nie było. — Choć było kilka trudnych zadań. 

Rozumiem. A ja nie mogłam dziś być, bo miałam wizytę u dentysty. Działo się coś ciekawego? — zapytała, a ja czułam o kim chciała coś usłyszeć. Ona chyba też myślała o nim. 

— Jinki o ciebie pytał znowu — bez wahania jej wyznałam. 

Nieźle, ja nie rozumiem tego człowieka. — Zaśmiała się . — A co teraz robicie?  Bo mi się strasznie nudzi i z chęcią bym się spotkała. 

— Możesz się do nas przyłączyć, bo właśnie idziemy na zakupy. — Cieszyłam się, że miałoby nas być więcej. 

O świetnie! Wiesz jestem niedaleko uczelni, więc zaraz tam będę po was — oznajmiła szczęśliwa. 

— Dobrze, a my już wychodzimy — dodałam na koniec rozmowy i się rozłączyłyśmy.  

Ruszyliśmy, więc do wyjścia. Czekaliśmy chwilę i wkrótce zjawiła się Minzy. Przytuliła nas na przywitanie, lecz zdziwiło ją to, iż Sungyoon wybierał się z nami. Poszliśmy do centrum chichocząc i opowiadając sobie mnóstwo ciekawych historii. Byłam zadowolona z czasu spędzanego z przyjaciółmi. Na miejscu odwiedziliśmy kilka sklepów z ciuchami tak drogimi, że szczęki nam opadały, ale dla czystej zabawy przymierzałyśmy tam ciekawe rzeczy, a Sungyoon oceniał jak wyglądałyśmy. Śmialiśmy się wszyscy przy tym dużo. Minuta za minutą biegły coraz szybciej. Gdy zgłodnieliśmy zeszliśmy na dół, gdzie znajdował się sklep z artykułami spożywczymi. Sumin zaczęła się podejrzliwie przyglądać jakiejś osobie ubranej w okulary przeciwsłoneczne i kaptur. 

— Patrz kogo tam widać — zwróciła się do mnie. A ja zaskoczyłam się na ten zbieg okoliczności. 

— To Baekhyun? — zapytała Minzy niepewnie, a my przytaknęłyśmy. 

— Jak to Baekhyun? Że ten z EXO? — odparł zaskoczony i jakby lekko przestraszony Sungyoon. 

— O i nie jest sam. — Sumin tym razem wskazała na osobę podchodzącą do niego. – Przyszedł z Chanyeolem. 

Na te słowa Sungyoon upuścił rogalik który trzymał w ręce. Na szczęście był zawinięty w worek i mógł go podnieść, nie marnując go. Zaczęłam się zastanawiać, skąd u niego taka reakcja. 

— Co ci się stało? — zapytała Sumin, z bananem na twarzy. — Chcesz może ich poznać? 

— Co? Ja? Boję się — wydukał to biedak z ledwością. Ona zaś wybuchnęła na to śmiechem.

— Chodź. — Złapała go za rękę i pociągnęła w ich stronę, a za nimi ruszyłam razem z Minzy. — Witajcie potwory — zwróciła się do zakapturzonych osób. 

— O kogo my tu mamy — odparł Chanyeol. — I czemu trzymasz tego gościa za rękę? – dodał z lekkim oburzeniem. Pewnie zaraz pomyślał o Yifanie. 

— To nasz przyjaciel z kursu. Wstydził się podejść z nami — wyjaśniła mu, a Sungyoona zamurowało chyba. Patrzył cały blady na rapera. 

— A już myślałem, że dobrze się zakamuflowaliśmy. A tu nas rozpoznałyście — rzekł Baekhyun zawiedziony.

— My po prostu dobrze was znamy i widzimy na kilometr. Tak w ogóle co tu robicie? — dopytała. 

— Przegraliśmy w kamień, papier, nożyce i musieliśmy iść po jakieś jedzenie dla wszystkich, ale nic nie potrafimy znaleźć w tym sklepie. A mamy okropnie długa listę — zaczął wyjaśniać Chan trochę skrępowany wzrokiem naszego kolegi. 

— W takim razie wam pomożemy — zaproponowała Minzy ochoczo. 

— Wspaniały plan. Amelia z Baekhyunem niech weźmie pół listy i szukają tamtych produktów, a my zajmiemy się resztą. —Byłam zła, że Sumin to powiedziała. 

— Czemu was jest więcej? — oburzył się Baekhyun. Gdyby nie on to pewnie ja bym to zrobiła. 

— Nie narzekaj — rzuciła Sumin, puszczając przy tym do niego oczko. To jeszcze bardziej mi się nie spodobało. 

Ona zabrała resztę ze sobą, a ja zostałam sam na sam z Baekiem, co było bardzo niezręczne dla mnie.

— Mamy sporo do szukania — Baek próbował przestudiować co miał napisane. 

— Tym gorzej, że mało znam ten sklep. Ile więc pomogę? — Musiałam trochę też ponarzekać, bo dla mnie to nie był dobry pomysł. 

— Już to widzę, jak nam szybko pójdzie. — Zaśmiał się. — Choć nie przeszkadza mi to całkowicie. — Domyślałam się, że cieszył się z czasu ze mną. — Bawmy się dobrze na tych zakupach. W porządku? — dodał, a ja na to mu przytaknęłam. 

Po chwili złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę półki ze słodyczami. Przeszły mnie dreszcze przez to. Nie wiedziałam, czy powinniśmy się tak dotykać,  bo to mieszało w głowie, choć myślałam też w takich momentach, co poczułabym, gdyby na jego miejscu był Lay. To mnie nurtowało. 

Gdy znaleźliśmy kilka produktów z listy, zatrzymał się dość nagle, spojrzał na mnie i zadał mi pytanie. 

— A jak poszło z Kyuhyunem? — To było dość niespodziewane dla mnie, jednak nie było dziwnym, że był ciekaw.  

— Dogadaliśmy się  — odpowiedziałam dość małostkowo, nie zwracając uwagi, że za wiele to nie wyjaśniło. 

— Jak to? Czyli jesteście…

— Razem? Nie – przerwałam mu i zaśmiałam się. — Jesteśmy przyjaciółmi. Oboje baliśmy się, że któreś z nas się zakochało. Tak na szczęście nie jest — wyjaśniłam mu prostując nieporozumienie, wiedziałam, że mu ulży po takiej informacji. 

— Myślałem, że on ci się podoba. — Zdziwił się i jednocześnie mnie.

— Rozmowa z tobą mnie uświadomiła, że raczej nie poczuję nic nigdy do Kyuhyuna. — Po powiedzeniu tego zdania zastanawiałam się, czy nie zrozumiał coś źle. Nie chciałam tego. Pragnęłam uciąć wszelkie nieporozumienia. 

— Nie do końca rozumiem. — Nie wiedziałam jak mu to wyjaśnić, jednocześnie nie sugerując mu czegoś. Na razie chciałam, by tylko wiedział, że nic nie łączyło mnie z Kyuhyunem. 

— Nieistotne, nie chcę tego na razie mówić — skwitowałam. 

Niespodziewanie oboje chwyciliśmy tę samą paczkę żelków bardzo mocno. Baekhyun próbując ją do siebie przyciągnąć, przyciągnął także mnie. Przez to wpadłam na niego, a nasze twarze zbliżyły się na niebezpieczną odległość. Patrzył mi prosto w oczy co mnie strasznie krępowało. Czułam jak mój oddech przyspieszał. Czułam także szybsze bicie naszych serc. On puścił żelki, pogłaskał mój policzek i następnie delikatnie musnął moje usta swoimi. Przez to przeszedł mnie dreszcz. Gdy się odsunął, spojrzałam na niego wytrzeszczając oczy. Uśmiechnął się do mnie, a ja nie wiedziałam co powinnam była zrobić, sparaliżowało mnie. Chyba faktycznie wszystko źle zrozumiał. 

CDN :D 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz